Rezultaty wyszukiwania dla: akcji
Anonimowa dziewczyna - zapowiedź
Gdy Jessica Farris zgłasza się do udziału w badaniu psychologicznym prowadzonym przez tajemniczą doktor Shields jest przekonana, że będzie musiała jedynie odpowiedzieć na kilka pytań, po czym odbierze wynagrodzenie i na tym skończy się jej rola.
Jednak gdy pytania stają się coraz bardziej natarczywe i dogłębne, a sesje badawcze przeradzają się w zadania do wykonania, podczas których Jessica dostaje wytyczne, jak ma się ubrać i zachowywać, dziewczyna zaczyna mieć odczucie, że doktor Shields zna jej myśli… i wie, co Jess ma do ukrycia.
W im większą Jess popada paranoję, tym bardziej jasne staje się dla niej, że nie wie już, co w jej życiu jest realne, a co stanowi jeden z eksperymentów manipulacyjnych doktor Shields. Uwikłana w sieci podstępnych oszustw i zazdrości, dziewczyna szybko się przekonuje, że niektóre obsesje bywają zabójcze…
„Kolejna gęsta, trzymająca w napięciu powieść… Bawcie się dobrze, obserwując, jak rozgrywa się ta zabawa w kotka i myszkę”.
Kirkus Reviews
„Hendricks i Pekkanen w szczytowej formie. Nie przewidzicie finałowego zwrotu akcji!”.
People Magazine
WYRÓŻNIENIA:
„Książka tygodnia” People Magazine
„50 najbardziej wyczekiwanych książek 2019 roku” HelloGiggles
„Najlepsza powieść kobieca 2019 roku Marie Claire
„Książki, których nie możesz przegapić” Hypable
„Książki 2019 roku, które musisz zabrać na spotkanie klubu książki” Cosmopolitan
Autor: Hendricks Greer , Pekkanen Sarah
Tłumaczenie: Faber Marta
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-10-22
Rubinowy Książę
Cieszę się, że w moje ręce wpadł Rubinowy książę Beaty Worobiec. Ta książka zasługuje na wielki rozgłos i sławę. Fani powinni ustawiać się w kolejce i błagać autorkę o kolejną część (i oficjalnie zapisuje się do grona zakochanych w tej powieści i proszę bardzo ładnie autorkę, aby pisała szybciej drugi tom). Beata Worobiec z impetem wdarła się na listę moich ulubionych autorów i na długo tam zostanie.
Gdy mgielny wilk porywa duszę Mili do Otchłani, czwórka śmiałków postanawia wyruszyć na bohaterską misję… Wróć. Sephora, siostra porwanej, rubinowa dziedziczka bogini Lucyfere oraz ukochany Mili, heterochrom, wyrzutek społeczeństwa, podejmują się tej misji dobrowolnie. Kapitan karatorów Ollin oraz Czerwona Salamandra, legendarna złodziejka, zostają w misję ratunkową wplątani przypadkiem. Czwórka śmiałków musi stawić czoła niebezpieczeństwom i odnaleźć Rubinowego Księcia, który może im pomóc. Dodatkowo,śledzi ich Yotam Szorstkopalcy, który nie ma zamiaru się z uciekinierami cackać, a najbardziej zależy mu na schwytaniu Czerwonej Salamandry.
Ta książka jest wspaniała. Beata Worobiec stworzyła świat tak doskonały, tak dopracowany w każdym najmniejszym aspekcie, że niektórzy autorzy powinni się od niej uczyć. Żywa Ziemia, ze wszystkimi swoimi mankamentami, mitologią, historią, mieszkańcami, dziwnymi postaciami i całą tą fantastyczną otoczką zachwyca. Pomimo że nie jest to idealne miejsce do życia, to chętnie bym tam przez jakiś czas pomieszkała. Może okazałoby się, że jestem kamiennokrwistą? Beata Worobiec zdradzając po kawałku swój zamysł, odsłaniając ten przedziwny świat, zachwycała mnie coraz bardziej. Żywa Ziemia nie jest idealna, raczej jest ciężkim miejscem do życia, ale czy jest gdzieś idealnie? Jednak wszystkie elementy tego świata zasługują na poznanie i mam wielką nadzieję, że w następnej części autorka jeszcze więcej zdradzi,
Akcja w Rubinowym księciu nawet na chwilę nie zwalnia. W tej książce wciąż coś się dzieje. Zwroty akcji, nowi bohaterowie, spiski, zamachy, przebrania, romanse. Beata Worobiec tak miesza i mąci, że każda kolejna strona jest jedną, wielką, niewiadomą. Zakończenia nie sposób się domyślić, a napięcie towarzyszy czytelnikowi w czasie lektury cały czas. Bohaterowie non stop wpadają w kolejne tarapaty. Los ich nie oszczędza. Autorka nie ma litości – weźmy pod uwagę fakt, że z głównych bohaterów uczyniła wyrzutków, z licznymi wadami. Złodziejka, wiecznie zasmarkany niezdarny kapitan karatorów oraz heterochrom, który jest wyrzutkiem społeczeństwa, a ludzie boją się go nawet dotknąć. Cóż, dream team. Czytając o ich przygodach nie mogłam się nadziwić, że wciąż żyją. Nie myślcie sobie, że Rubinowy książę to powieść, gdzie pomimo wszystkich problemów, nie ma trupów. Oj, Beata Worobiec niczym George Martin zabija tych, których śmierci się nie spodziewamy i nie chcemy.
Wspomnę o najlepszym aspekcie – o klimacie i języku. Słowa, które autorka wkłada w usta bohaterów to złoto. Chichrałam się nad tą lekturą niemal cały czas. Czerwona Salamandra to mistrz ciętej riposty, a wyznania miłości, które w innych lekturach wywołują łzy? W Rubinowym księciu były tak przerysowane i dramatyczne, że owszem, pojawiły się łzy, ale śmiechu. Beata Worobiec sparodiowała i nadała nowego znaczenia scenom, które możemy znać z innych, fantastycznych książek.
Rubinowy książę jest wspaniałą lekturą, bardzo oryginalną w natłoku podobnych, które zalewają rynek czytelniczy. Mam do Was jeden apel: czytajcie, czytajcie, czytajcie! Warto, bo ta książka przeniesie Was do takiego świata, o którym nie da się zapomnieć. Jeszcze nie jedno usłyszymy o Beacie Worobiec i aż drżę na myśl o tym, co szykuje nam w kolejnej części.
Hawkeye #01: Odmieniony
Clint Barton czyli Hawkeye powraca w drugiej odsłonie cyklu Marvel NOW!. Przypomnę, iż poprzednia seria, której autorami byli Matt Fraction i David Aja, to bezdyskusyjnie jeden z lepszych tytułów Domu Pomysłów, o czym świadczą m.in. przyznane Nagrody Eisnera czy Harveya. Kontynuacja przygód najlepszego łucznika na świecie przeszła jednak do rąk innego scenarzysty – Jeffa Lemire’a. Faktem jest, iż również otrzymał on Eisnera oraz pracował przy takich seriach jak „Staruszek Logan” czy „Extraordinary X-Men”. Czy możemy być spokojni o utrzymanie wysokiego poziomu przygód Bartona? Przekonajmy się.
Zacznę od tego, że Lemire prowadzi swoją opowieść dwutorowo. Początek albumu przenosi nas wprost w sam środek akcji. Clint i Kate Bishop, działając na zlecenie S.H.I.E.L.D. włamują się do tajnej bazy Hydry. Tam muszą odnaleźć tajną broń, nad którą pracuje organizacja. Wszędzie latają strzały, złoczyńcy padają jak muchy. Akcja goni akcję. Wszystko idzie zgodnie z planem, dopóki Kate nie odkrywa w laboratorium tajemnicze inkubatory. Ku zaskoczeniu bohaterów przetrzymywane są w nich zmutowane dzieci. Dziewczyna staje przed koniecznością podjęcia decyzji, która wcale nie jest oczywista co do jej poprawności. Wspierana przez Clinta oraz słuchając głosu sumienia, postanawia uratować z pozoru bezbronne dzieci. Decyzja ta pociągnie za sobą jednak szereg komplikacji.
Na drugim torze prowadzony jest wątek przedstawiający trudne dzieciństwo Burtona. Fabuła skupia się przede wszystkim na jego relacjach ze starszym bratem Barney’em, którego mogliśmy poznać w poprzednim cyklu, w albumie „Rio Bravo”. Chłopcy już w młodym wieku przeszli bardzo wiele. Uciekli od przybranego ojca alkoholika oraz przyłączyli się do wędrownego cyrku. Tam Clint trafił pod skrzydła Swordsman, który jako pierwszy odkrył w chłopcu celne oko i łuczniczy talent.
Obie linie czasowe wzajemnie się przeplatają i uzupełniają, zaś cała historia z przeszłości pokazuje jakie decyzje i problemy miały wpływ na obecne charaktery Clinta i jego brata.
Jeff Lamire w odróżnieniu od swojego poprzednika, w swojej wizji przygód Hawkeye’a postawił bardziej na dramat, niż na akcję. Przez większość fabuły stara się zaangażować emocjonalnie czytelnika, co trzeba przyznać, wychodzi mu bardzo umiejętnie. Mogę nawet śmiało stwierdzić, że opowieść o przeszłości Burtona w pewnym momencie chwyta za serce. Oczywiście scenarzysta znajduje również miejsca na rozluźnienie i stara się kontynuować klimat znany z poprzedniej serii. Widać to szczególnie w relacjach Clinta z Kate i ich językowych docinkach.
Na wysokim poziomie stoi również oprawa graficzna, której autorem jest Ramon Perez. W zależności od danej linii czasowej jest ona zróżnicowana. Współczesna fabuła graficznie jest bardzo podobna do tej, którą pamiętamy z serii Fractiona i nawiązuje do stylistyki Davida Aji. Mamy tutaj grube kontury, prostą kreskę oraz oszczędność w kolorach. Historia z przeszłości Clinta graficznie jest całkiem odmienna. Przypomina zamgloną scenerię utkaną pastelowymi barwami. Wszystko wygląda jak sen, w którym brakuje szczegółów (widać to szczególnie w oczach bohaterów, które wyglądają jak puste, czarne oczodoły). Przyznam, że efekt ten wywołuje pewien niepokój, ale jednocześnie zachwyca.
Podsumowując, Lamire wzniósł Hawkeye’a na inny, wyższy poziom. Wybrał swoją ścieżkę na rozwój tej postaci, skupiając się bardziej na przedstawieniu tego, co ukształtowało aktualny wizerunek bohatera. Efekt tego eksperymentu fabularno-wizualny według mnie jest zadowalający. Mam nadzieje, że kolejne zeszyty przyniosą kolejne zaskoczenia i będą trzymały wysoki poziom. Choć nie jest to komiks typowo superbohaterski, fani graficznych opowieści na pewno będą zadowolenia. Dla miłośników Marvela jest to pozycja obowiązkowa.
Kandydatka
Nogi się pode mną ugięły i ześlizgnęłam się na podłogę, przyciskając kolana do piersi. Moja skóra była lepka i trzęsły mi się ręce, gdy wzięłam od Blayne’a buteleczkę. Nie mogłam przestać wyobrażać sobie sześcioletniego Darrena w kałuży własnej krwi, kopanego, bitego i smaganego biczem z ostrzami przez człowieka, którego nazywał ojcem. Mały chłopiec próbował uratować brata.
Zabierając się za „Kandydatkę” autorstwa Rachel E. Carter byłam pełna sceptycyzmu. Drugi tom serii „Czarny Mag” zawiódł mnie odrobinę tym, że więcej w nim było romansu i ślepego miotania się głównej bohaterki, niż samej fantastyki. Muszę jednak przyznać, że trzeci tom mnie zaskoczył i to pozytywnie. Bo ta część, moi mili, jest pełna intryg, walki o władze i szukania powodów przez Koronę do wszczęcia wojny. Sama główna bohaterka Ryiah, gdzieś pomiędzy drugim, a trzecim tomem przeszła niewyobrażalną przemianę i z dziewczyny strzelającej oczami za księciem, stała się prawdziwą maginią bojową, która nie boi się wyrażać swojego zdania, i która dzielnie walczy o to by pokazać, że nie jest tylko książęcą ozdobą.
Ale od początku. „Kandydatka” zaczyna się kiedy paczka naszych przyjaciół rozdziela się – każdy jedzie do fortu, który wybrał po egzaminach. Ryiah wybrała fort wysunięty najbardziej na północ – Ferren Keep, podczas gdy jej narzeczony Darren musiał został w pałacu. Główna bohaterka nie została zbyt dobrze przyjęta przez współtowarzyszy, którzy uważali, że swój tytuł i pozycję zdobyła tylko i wyłącznie dzięki narzeczeństwu z księciem. Motywem przewodnim całej książki jest przygotowanie się przez magów i maginie do naboru Kandydatów, czyli turnieju który ma wyłonić nowego Czarnego Maga oraz magów frakcji Uzdrawiania i Alchemii. W tle głównej fabuły rozwija się również wątek zbliżającej się wojny z Caltoth’em oraz szukaniem sojuszy, które mogłyby dać zwycięstwo Jerar’owi.
Muszę przyznać, że czytając ten tom serii odczuwałam dużo większą satysfakcję i przyjemność z tego. Autorka postawiła na rozwijanie intryg, szlifowanie talentu głównej bohaterki oraz pokazaniu jej bardziej z tej walecznej strony. Natomiast sam romans między Ryiah i Darrenem stał się wątkiem pobocznym, drugoplanowym, który nadawał tylko całości smaczku, co jak dla mnie, jest ogromnym plusem. Niestety, autorka dalej stosuje straszne przeskoki czasowe, przez co czasem trudno jest poznać czym bohaterzy zajmują się w poszczególnych momentach książki.
Co do kreacji bohaterów. Tak jak mówiłam – rozwój Ryiah jak najbardziej na plus. Z nastolatki z burzą hormonów i rozchwianym sercem stała się kobietą, gotową bronić swojego kraju, nawet za cenę osobistych poświęceń. Natomiast odniosłam wrażenie, że drugi główny bohater – Darren - został strasznie spłycony i potraktowany trochę jako taka postać dodatkowa, która niewiele wnosi do fabuły. Brakowało mi również postaci drugoplanowych, którzy byli obecni w drugim tomie – Alex’a i Elli – jednak rozumiem, że nie dało się dać im „więcej czasu antenowego”. Z czystym sercem jednak mogę powiedzieć, że nienawidzę postaci Króla Luciusa i jego pierworodnego syna Blayne’a. Tak złych postaci, dla których dobro królestwa jest tak właściwie nie ważne, dawno nie widziałam. Ale dzięki temu mamy naprawdę świetnych antagonistów.
Czy Ryiah uzyskała tytuł Czarnego Maga? I czy wybuchła wojna między Jerarem i Caltoth’em? Tego nie zdradzę, żeby nie zabierać radości z czytania. Czy polecam „Kandydatkę”? Oczywiście, ale na pewno najpierw trzeba przebrnąć przez dwa poprzednie tomy. Bo potem jest już tylko lepiej. I mam nadzieję, że ta tendencja zostanie zachowania i czwarta część będzie już totalnym majstersztykiem, na który czekam ze zniecierpliwieniem.
Konkurs: Spider-man. Wiecznie młody
Peter Parker postanawia strzelić kilka fotek swojemu pajęczemu alter ego w akcji, żeby zarobić na czynsz. Pakuje się przy tym w kłopoty za sprawą tajemniczej legendarnej tabliczki, którą chce mieć zarówno Kingpin, jak i Maggia. Peter zadziera z najgroźniejszymi przestępcami Nowego Jorku, a na dodatek ma również na pieńku ze swymi przyjaciółmi – i z policją! Nie układa mu się też z dziewczyną, Gwen Stacy. A po latach przeszłość znowu zaczyna go prześladować, gdy uznany za martwego przywódca Maggii powraca, by odnaleźć feralną tabliczkę. Na domiar złego ciocia May jest umierająca…
Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 5
Gdy właściciela nie ma w domu, kot tańcuje – zwłaszcza jeśli tym kotem jest Garfield, otyły praktyk zamętu i chaosu. Chociaż jednocześnie Garfield czerpie tyle samo – lub więcej – satysfakcji z czynionych zniszczeń, kiedy Jon jest na miejscu. Ataki na listonosza, mordowanie pizzy, dręczenie psa czy „delikatne” przypominanie Jonowi, że czas już na posiłek – wszystko to brzmi świetnie!
Jazz Maynard. Tom 1 : Trylogia barcelońska
Nieczęsto sięgam po twory sensacyjne – tak naprawdę, to z thrillerami i kryminałami niewiele mam wspólnego. Ubóstwiam jedynie cykl Millenium i – jakimś dziwnym trafem - „Jazz Maynard. Trylogia barcelońska” właśnie swoiście mi się z nim skojarzył. Być może to sprawka tego, że niedawno miałam przyjemność z komiksową wersją powieści Stiega Larssona? Nie wiem, ale jedno jest pewne – ten komiks to sensacyjna bomba!
„ (…) niebezpieczna dzielnica, niebezpieczne znajomości, niebezpieczne kobiety i spluwy… dużo spluw” - to fragment opisu zamieszczonego na okładce, który doskonale obrazuje dzieło Raula i Rogera. W komiksie wiele się dzieje, zresztą – nic dziwnego. Tytułowy bohater ma talent do wpakowywania się w poważne tarapaty, a po piętach depcze mu niebezpieczna przeszłość. I nie jest to jedyne zagrożenie, z którym może się zmierzyć. W komiksie wydanym przez Non Stop Comics przygody Jazza zostały podzielone na trzy części, powiązane ze sobą większymi lub mniejszymi niuansami, a każda podkreśla dość trudną sytuację bohatera oraz… jego umiejętności.
Muszę przyznać, że rzadko udaje mi się przeczytać cały komiks jednego dnia, szczególnie takiej objętości, a jednak od tego dzieła, nie potrafiłam się oderwać. Akcja pędzi tutaj na łeb, na szyję i przepełniona jest niezwykle emocjonującymi wydarzeniami. Spluwy, to jednak nie wszystko, co zresztą zaznaczone jest w opisie. „Jazz Maynard. Trylogia barcelońska” to także smakowite intrygi, w których czytelnik jest po stronie „złych przestępców” (swoją drogą – wykreowani są oni po mistrzowsku!). Niechęć czytelnika budzi natomiast skorumpowana władza, której raczej nikt nie lubi – zarówno tutaj, jak i w świecie rzeczywistym. Nie brakuje tutaj również nutki erotyki, nie jest ona jednak wrzucona na siłę, a dobrze komponuje się z wydarzeniami.
Nie można przejść obojętnie także obok ilustracji Rogera Ibáñeza. Kreska wydała mi się nieco dziwaczna, szczególnie w kwestii dość kanciastych twarzy, niemniej podejrzanie szybko się w niej odnalazłam. Najbardziej zachwyciły mnie tutaj kolory, bo choć nie spotkamy ich zbyt wiele na kartach komiksu, tak tworzą genialny i wręcz niezapomniany klimacik. Z pewnością Barcelona będzie mi się teraz jawiła równie ponuro i niebezpiecznie, co… ekscytująco! Jedyny zgrzyt, który nieco mnie zirytował, to fakt, że przeplatają się tutaj angielskie zwroty – wolałabym, aby skoro już komiks został przetłumaczony na język polski, to był polski niemal całkiem (poza imionami i innymi nazwami własnymi, naturalnie).
„Jazz Maynard. Trylogia barcelońska” to fenomenalna pozycja sensacyjna o przestępczej stronie Barcelony i skorumpowanej władzy. Jestem przekonana, że każdy żądny akcji czytelnik, zakocha się w tym komiksie i – tak jak ja – nie będzie potrafił się od niego oderwać. Nie mogę doczekać się kontynuacji serii i mam nadzieję, że niebawem będę miała szansę na kolejne spotkanie z Jazzem. Chętnie przeżyję z nim jeszcze więcej pościgów, strzelanin oraz innych niebezpiecznych przygód oraz zgłębię więcej tajemnic bezprawnego światka. Polecam z całego serducha!
Amazing Spider-Man: Globalna sieć #03: Demonstracja siły
Dan Slott to człowiek, który od dłuższego czasu prowadzi postać Petera Parkera. Dostarczył nam sporo zmian i często rzucał nowe światło na tego bohatera. Niejednokrotnie udowadniał, że potrafi pisać dobre historie. Ostatnio jednak nie może sobie poradzić ze stworzeniem porywających przygód Człowieka Pająka. Poprzednie dwa tomy serii „Globalna sieć” stały na średnim poziomie. Brakowało im werwy i polotu. Dopiero trzeci tom pt. „Demonstracja siły” daje odczucie powrotu na dawne, dobre tory.
Peter Parker nadal rozpoznawalny na świecie jest jako prezes globalnej korporacji, doświadczony biznesmen oraz filantrop. Tym razem jednak z podróży i akcji w różnych zakątkach Ziemi (jak i również w kosmosie) jako Spider-Man, powrócił na swoje stare podwórko, czyli do Nowego Jorku. Tutaj na bankiecie, którego organizatorem jest prowadzona przez niego fundacja, dochodzi do pierwszej konfrontacji z Tonym Starkiem. Oczywiście, jak to często bywa, wszystkiemu winna jest kobieta. Mary Jane, była miłość życia Parkera została osobistą asystentką Starka. Przez naszego Petera zaczęła przemawiać zazdrość. Chociaż początkowo bohaterowie stają ramię w ramię do walki z Duchem, to już następnego dnia ich kolejna konfrontacja od śmiesznych słownych docinek przeistacza się w zacięty pojedynek, któremu z wielkim zdziwieniem przyglądają się przechodnie.
W międzyczasie na scenę powraca wprowadzony w pierwszym albumie Regent. Slott powoli budował tę tajemniczą postać, aby w końcu ukazać ją w pełnej okazałości jako wyjątkowo niebezpiecznego bossa. Oficjalnie jako Augustus Roman prowadzi on specjalne więzienie dla największych złoczyńców. Jednak z pomocą specjalnej zbroi pozyskuje od pojmanych ich wyjątkowe super moce. W ten sposób staje się coraz to bardziej potężny i ciągle żądny nowych umiejętności. Po tym, jak jego ofiarami zostało dwóch byłych członków New Avangers, od których oczywiście przejął moce, Regent wziął sobie na cel Spider-Mana i Iron-Mana.
Choć początek tego albumu nie zwiastuje dużych zmian, wraz z kolejnymi zeszytami historia zaczyna w końcu nabierać tempa i trzymać dobry poziom. Mamy wreszcie to, czego brakowało w dwóch poprzednich częściach. Slott po wielu wojażach sprowadził Petera do domu. Spider-Man zachowuje się wreszcie jak przyjacielski chłopak z sąsiedztwa. Dodatkowo rzuca swoimi charakterystycznymi sucharami na lewo i prawo. Bardzo fajnie wyszedł wątek jego starcia ze Starkiem, jak i również wielki powrót MJ i jej rola jako asystentki. Mary przestaje być również postacią poboczną i staje się prawdziwą bohaterką z krwi i kości, kiedy to zakłada żelazną zbroję Iron Spidera.
Bardzo fajne gościnne występy zaliczyli również inni bohaterowie – Harry Osborn, Miles Morales, Ms Marvel, Nova czy Thor.
Tę historię kończy ciekawy finał, w którym Slott odsłania powoli kolejne karty i otwiera kolejny wątek, tym razem związany z ciocią May i jej mężem.
Na końcu albumu czeka nas sentymentalna podróż do 1985 roku w ciekawym zeszycie „Amazing Spider-Man Annual #19”. Ten podwójny annual opowiada historię o Mary Jane, która została wzięta na Spider-Mana.
Wizualnie album stoi na wysokim poziomie. Włoski grafik Giuseppe Camuncoli kolejny raz udowodnił, iż potrafi tworzyć ładne, dynamiczne kadry pełne akcji. Bardzo fajnie prezentuje się również postać Regenta w jego wykonaniu.
Podsumowując, trzeci album „Globalnej sieci” to powolny powrót Dana Slotta do korzeni. Oczywiście jest sporo rzeczy, do których można się przyczepić m.in. zbyt szybko zamknięty wątek Regenta, który aż prosi się o więcej uwagi, gdyż w postaci tej drzemie spory potencjał. Jednak na tle poprzednich dwóch albumów „Demonstracja siły” wyróżnia się i odstaje jakościowo. Ja czekam niecierpliwie na kolejne części.
"Posłaniec burzy" - zapowiedź
Zuchwali bohaterowie, podstępni bogowie, mordercze demony i pełne werwy olbrzymy – to tylko niektóre z atrakcji, które czekają na czytelnika tej oryginalnej, kipiącej humorem historii opartej na mitologii Majów, smakowitej jak kubek prawdziwej, gęstej, gorącej czekolady.
Zane Obispo spędza niemal każdy dzień na badaniu wulkanu drzemiącego za jego domem. Wulkan, zwany przez niego „Bestią”, to jedyne miejsce, w którym chłopiec może się schronić przed innymi dzieciakami – często się z niego naśmiewają, bo Zane kuleje i musi chodzić o lasce.
Pewnego dnia w kraterze Bestii rozbija się dwusilnikowy samolot, a wkrótce potem Zane’a zaczepia tajemnicza dziewczyna o imieniu Brooks. Chce, by chłopak spotkał się z nią na osobności – zdradzi mu wówczas straszliwą tajemnicę. Zane godzi się, choć głównie dlatego że śliczne dziewczęta zwykle się do niego nie odzywają…
Brooks wyjawia mu, że wulkan jest w rzeczywistości istniejącym od stuleci więzieniem boga śmierci Majów, którego los jest bezpośrednio związany z przeznaczeniem Zane’a.
„Co za bzdury”, myśli Zane. Jest przecież tylko lekceważonym przez wszystkich trzynastolatkiem i nieważne, jakie jest jego przeznaczenie – on, Zane, nie chce mieć z tym nic wspólnego, zwłaszcza jeśli ma to związek z jakimś bogiem śmierci. Ale Brooks otwiera mu oczy: magia, potwory i bogowie naprawdę istnieją, a według pradawnej przepowiedni, głoszącej zniszczenie świata, Zane ma do odegrania ważną rolę. Uwikłany w sieć niebezpiecznych tajemnic chłopiec wyrusza na wyprawę, która zabierze go daleko od domu i wystawi na ciężkie próby.
Tytuł: Posłaniec burzy
Seria: Rick Riordan przedstawia
Autor: Cervantes J. C.
Tłumaczenie: Duda Gryc Marta
Wydawnictwo: Galeria Książki
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 480
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-09-1
Imperium ciszy
"Wiedza jest matką głupich. Największą częścią mądrości człowieka jest poznanie swojej ignorancji."
Sięgając po tę książkę przygotujcie się na porcję mocno rozbudowanej przygody. Christopher Ruocchio dołożył wszelkich starań, aby czytelnik nie tylko przeniósł się wyobraźnią do atrakcyjnego świata głównego bohatera, w zasadzie licznych światów, ale także całkowicie został przez nie pochłonięty, dbając o każdy szczegół, wzbudza u czytelnika pragnienie odkrywania kolejnych skrawków kosmosu. Odpowiadał mi ten przepych objaśnień, charakterystyk i portretów, doskonale wyczuwałam, że przedstawiona rzeczywistość ma znamiona realności i prawdopodobieństwa, oczywiście z domieszką zajmującej i ekscytującej fantastyki. Wkraczałam w nią z uwagą, zaciekawieniem i przyjemnością, jednocześnie lękiem i niepokojem. Narracja bazuje na relacjonowaniu wspomnień i podsuwaniu aluzji, a czytelnik towarzyszy kluczowej postaci na każdym etapie życia. Na koniec jednak pozostaje wrażenie, że nie wszystko jeszcze zostało przesądzone w dziejach świata.
Hadriana Marlowe to młodzieniec, wyśmienicie wykształcony w różnych naukach i sztukach walki, ale wciąż mało wiedzący o realiach otaczającego świata, a zwłaszcza mrocznej stronie gatunku ludzkiego. Obserwujemy jak za sprawą bolesnych rozczarowań, stopniowo zmienia się jego podejście do bliskich, wpajanych mu wartości i przypisanych funkcji. Jedna mało rozważna decyzja, choć pochodząca z głębi serca, doprowadza do przykrej konfrontacji i kończy się spektakularną ucieczką. Hadrian nie podporządkowuje się woli ojca, lorda o ogromnych wpływach, najbogatszego człowieka na Delos, zarządzającego cennymi złożami uranu, i zamiast wstąpić w szeregi Zakonu, marzy o pozostaniu scholastykiem, posiadaniu ukrytej wiedzy i mocy panowania nad rzeczami tajemnymi, nawet kosztem utraty przywilejów wynikających z członkostwa w palatyńskiej arystokracji. Nawet w najśmielszych snach młodzieniec nie przewidział tego, co przygotował los, z czym przyjdzie mu się zmierzyć i jakie koszty poniesie z tytułu sprzeciwu woli rodziny. Zaczynają się niezwykłe przygody, rzucające bohatera z jednej skrajności w drugą, przynoszące ujmę i chwałę, wciągające w spiski, szpiegowskie akcje, walki i bitwy.
Wyczekiwałam lekkich ujawnień, co dalej skrywa scenariusz burzliwych zdarzeń. Były one mocno tajemnicze i zamglone, tak aby podsycać ciekawość odbiorcy, ale nie zdradzać zbyt wiele. Słowa płynnie składały się w zdania, zgrabnie niosły opowieść, potrafiły nadać jej kolorytu i brzmienia. Autor przygotował sporo nagłych zwrotów akcji i nieoczekiwanych zamian ról. Wszystko ze sobą współgrało, tworzyło logiczną całość, przejrzystą mapę wydarzeń i portretów bohaterów. Liczyłam na intensywniejsze przygody, położenie nacisku na dynamikę akcji, większy wir intrygi, a jednak nie mogę napisać, że czuję się w tym ujęciu zawiedziona. Po spotkaniu z książką uświadomiłam sobie, że pierwsza odsłona serii, będąca niejako wprowadzeniem, w dużym stopniu, tak powinna się zaprezentować.
Wyobraźnia autora uwzględniła wszelkie współczesne obawy w związku z konsekwencjami genetycznego modyfikowania organizmów, wytwarzania sztucznego jedzenia, połączenia człowieka i maszyny, używania zaawansowanej broni, dokonywania kolonialnej ekspansji w różnych systemach planetarnych, manipulowania postrzeganiem czasu i lat świetlnych w lodowatym kosmosie. Na to nakładają się różnice klasowe, dostęp do władzy, środków finansowych i mocy pertraktacji.
Śmierć Starej Ziemi, jej dzieje i historia, wybrzmiewają w dalekiej przyszłości jedynie jako niewyraźne echa, resztki dziedzictwa kulturowego, coś co staje się przedmiotem badań.
Polecam tę wielopoziomową powieść, będącą preludium do większej kosmicznej epopei.