Rezultaty wyszukiwania dla: akcji
Portret mordercy
„Nie da się przeżyć zniszczenia swojej przeszłości, nie będąc w jakimś stopniu przez nie dotkniętym”.
Wciągająca przygoda czytelnicza, miło spędza się z nią kilka godzin, nie tylko czas świąteczny jest dogodnym momentem do jej poznania. Klimat bazuje na dokładnie rozbudowanej oprawie psychologicznej, szczegółowym wnikaniu w myśli postaci, przekonującym odbieraniem ich emocji, przyglądaniu się przeżyciom nie tylko w ramach Bożego Narodzenia, ale także tym, które miały duże znaczenie w przeszłości. Jestem pod wrażeniem dopracowanych portretów bohaterów, wyrazistych i wiarygodnych, obdartych z otoczek skrajnego dobra i zła, wymieszanych charakterologicznie, różnobarwnych w interpretacjach. Autorka śmiało i konsekwentnie zagląda w dusze uczestników rodzinnego spotkania. Pozwalała im odsłaniać życiowe tajemnice i wziąć udział w osobliwej grze na przeciąganie seniora rodu na swoją stronę z ujęcia finansowej pomocy. Znakomicie poprowadzony wątek wewnętrznej walki, strachu przed zdradą samego siebie, wyrzeczenia się marzeń w imię oczekiwań innych. Podoba mi się nakreślenie obrazu tego, że człowiek przyciąga do siebie cechy, wydarzenia i przypadki losu, którym poświęca najwięcej myśli, potrafi ściągnąć do swojego życia zarówno pozytywne, jak i negatywne incydenty.
To, co dzieje się w wigilijną noc na dworze King’s Poplars, w starym domu ogarniętym odgłosami budzącymi lęk, staje się punktem kulminacyjnym w zetknięciu się sekretów, ambicji, pozycji, majątku, autorytetu, oczekiwań, zdrad i niewierności. Okazuje się, że spotkanie silnych osobowości nie musi kończyć się tak, jak sobie je one wyobrażają, słabsi zaśczłonkowie rodziny mogą zdobyć coś, co dotąd leżało poza ich zasięgiem. Morderstwo seniora rodu wydaje się nieuniknione, wszystko ku temu prowadzi, ciekawie jest poznawać poszczególne elementy intrygi. Szkoda tylko, że pisarka decyduje się na szybkie odsłonięcie kart tożsamości sprawcy. Odziera to powieść z pożądanej tajemniczości śledztwa, jednak ma uzasadnienie w prowadzeniu akcji. Portret mordercy można odbierać jako zwykłą kryminalną zagadkę, docenić jej kształt, klimat i wydźwięk, albo spojrzeć głębiej w umysły członków rodziny, podać w wątpliwość słuszność czynów i decyzji.
Warto oddać się refleksyjnym nutom trafiając na lustrzane odbicie nas samych. Przekonajcie się, kogo ugaszcza posępny dom na tle wzgórza, w połowie wysokości nagiego zbocza, samotny przeklęty budynek przyjmujący na siebie ciężar dusznej i mrocznej obecności.
Pastwa
Agnieszka Jeż ma na swoim koncie kilka powieści kryminalnych. Zbierają dobre recenzje, więc postanowiłam sprawdzić, jak pisze autorka. Zdecydowałam się na powieść „Pastwa", gdyż dzieje się w regionie, który szczególnie mnie interesuje.
Chodzi o Dolny Śląsk, a dokładnie jego południową górzystą część.
Niewielka wieś w Sudetach. Wszyscy sąsiedzi się znają, wiedzą o sobie wszystko lub prawie wszystko. Każdy jest powiązany z resztą więzami towarzyskimi, zawodowymi bądź rodzinnymi. Zdawać by się mogło, że w takim miejscu nic się nie ukryje, a jednak nawet tu można dochować tajemnicy, sprawić, by ktoś zniknął i nie pozostał po nim nawet najmniejszy ślad, ba zrobić to tak, by nikt nie szukał.
Sonia Kranz, policyjna detektywka z ogromnym doświadczeniem, ale też ze złą reputacją prowadzi kolejne śledztwo. Tym razem bez śladu znika Waldemar Wilski, znany w okolicy syn właściciela zakładów mięsnych. Co ciekawe, zaginięcie zostaje zgłoszone przez świeżo poślubioną małżonkę, bo mąż zniknął jeszcze przed nocą poślubną.
Początkowo sprawa jest bagatelizowana, jednak gdy w jednej z kiełbas zostaje znaleziony ludzki ząb, sytuacja się komplikuje, a śledztwo staje się głośne.
Początkowo brakuje punktów zaczepienia, rodzina szanowana, wyroby smaczne, nie ma motywu, nie ma ciała. Ginie jednak kolejny z członków rodziny i robi się coraz poważniej. Okazuje się też, że wiele lat wcześniej jeden z członków rodziny wyjechał bez słowa i przestał się komunikować z rodziną. Czy nadal żyje? A może też padł ofiarą morderstwa? Im dłużej czyta się powieść, tym tajemnic przybywa, a atmosfera wokół rodziny staje się coraz gęstsza. Czytelnik próbuje powiązać wątki, zrozumieć działanie mordercy i znaleźć go razem z policją. Zabójca jest jednak zawsze o krok przed śledczymi i czytelnikiem.
Powieść czytało się wyśmienicie, ciekawy wątek kryminalny i pasjonujące wątki poboczne związane z życiem prywatnym Soni Kranz sprawiły, że nie mogłam się od książki oderwać. Podobał mi się sposób prowadzenia narracji, opisy przyrody, nawiązania do historii i wplecenie tajemniczych Sudetów w tok akcji.
To była dobra podróż literacka na jeden wieczór.
Polecam.
Wołanie umarłych
Niektóre miejsca mają w sobie coś niespokojnego. Nie chodzi tylko o krajobraz – choć ten wokół Babiej Góry potrafi zapierać dech – ale o tę specyficzną aurę tajemnicy, która czai się w cieniu drzew, w niedopowiedzianych rozmowach, w spojrzeniach rzucanych ukradkiem. „Wołanie umarłych” wciąga właśnie w taki świat. Gęsty od sekretów, pełen przesądów i ludzi, którzy wolą milczeć niż mówić prawdę.
O czym jest książka?
To już trzeci tom serii o prywatnym detektywie Norbercie Krzyżu. Mężczyzna po przejściach, z przeszłością, której nie sposób wymazać. Tym razem Norbert nie planuje angażować się w żadne ryzykowne sprawy, przynajmniej w teorii. W praktyce, jak to zwykle bywa, los ma dla niego inne plany.
W Żywcu, na południu Polski, znany przedsiębiorca, Mateusz Grochowski, popełnia – rzekomo – samobójstwo. Rodzina nie wierzy w tę wersję wydarzeń i prosi Norberta o pomoc. Im głębiej bohater zanurza się w śledztwo, tym wyraźniej widzi, że sprawa ma drugie dno. W grę wchodzi śmierć Grochowskiego, zagadkowa przeszłość jego ojca i lokalne przesądy, które wydają się mieć więcej wspólnego z rzeczywistością, niż ktokolwiek by przypuszczał. W tle pojawia się medium – kobieta twierdząca, że potrafi rozmawiać ze zmarłymi.
Moja opinia i przemyślenia
Michał Zgajewski świetnie radzi sobie z budowaniem atmosfery. Żywiec w jego wydaniu to miejsce przesiąknięte tajemnicami i ludzkimi dramatami, które czekają, aż ktoś je odkryje. Dużo tu niedopowiedzeń, lokalnych legend i drobnych sygnałów, które powoli składają się w większy obraz.
Norbert Krzyż to bohater z krwi i kości. Popełnia błędy, waha się, bywa cyniczny i zmęczony życiem, ale jednocześnie nie potrafi przejść obojętnie obok zła. Jego relacja z córką dodaje historii ciepła i ludzkiego wymiaru. Jest czymś, co równoważy chłód i mrok śledztwa. Podoba mi się, jak autor pokazuje postać jako kogoś, kto balansuje między potrzebą prawdy a pragnieniem spokoju. Tylko że spokój nie jest mu pisany.
Zagadka kryminalna jest naprawdę dobrze skonstruowana. Tempo akcji nie pozwala się nudzić, a wątki, zarówno te realistyczne, jak i bardziej „mistyczne”, są poprowadzone z wyczuciem. Wątek medium i kontaktu ze zmarłymi dodaje historii szczypty niepokoju i tajemnicy, która działa na wyobraźnię.
Podsumowanie
„Wołanie umarłych” to kolejna bardzo udana odsłona serii z Norbertem Krzyżem w roli głównej. Książka wciąga, zaskakuje i nie pozwala się oderwać aż do ostatniej strony. Połączenie solidnej intrygi kryminalnej z klimatem górskiej miejscowości i elementami metafizycznymi wypada tu niezwykle naturalnie.
Jeśli szukasz historii z tajemnicą, charyzmatycznym bohaterem i duszną atmosferą małego miasteczka – nie zawiedziesz się. Autor udowadnia, że polski kryminał ma się naprawdę dobrze. Czekam na kolejny tom.
Zapowiedź: Kapitan Jamróz
Nowa powieść Marcina Ciszewskiego to emocjonująca podróż w czasy, w których odwaga, honor i walka o prawdę miały najwyższą cenę. "Kapitan Jamróz" to historia oficera II Rzeczypospolitej, który nie boi się stawiać czoła wrogom – zarówno tym zewnętrznym, jak i ukrytym wewnątrz własnych struktur.
Star Bringer – szalona space opera
Star Bringer – szalona space opera: najdziwaczniejsi awanturnicy pod (gasnącym) słońcem i romans gorący niczym Wielki Wybuch!
Zabójczy Święty Mikołaj
„Niemal każdy z uczestników przyjęcia miał zapewne coś do zyskania po śmierci sir Osmonda...”.
Przyjemna przygoda czytelnicza, podszyta lekkim dreszczykiem kryminalnym, świątecznie klimatyczna, z barwnymi postaciami. Intryga skrojona i uszyta w sam raz na grudniowe i styczniowe dni, dla miłośników detektywistycznych zagadek prowadzonych z wielką szczegółowością akcji i postawami bohaterów, naznaczonych obecnością choinki, prezentów, Świętego Mikołaja, wigilijnego stołu. I oczywiście, familijnego spotkania, podczas którego dochodzi do konfrontacji charakterów, przeciągania krzywd, testamentowych przypuszczeń. Mavis Doriel Hay skrupulatnie układa klocki scenariusza zdarzeń. Krok po kroku dowiadujemy się coraz więcej o występujących osobach, motywach zachowań, przeszłych incydentach w życiu. Znakomicie sprawdza się metoda oddania narracji nie tylko komisarzowi prowadzącemu śledztwo w sprawie zabójstwa seniora rodu, ale również poszczególnym członkom rodziny. Dzięki temu pojawia się szerszy obraz tego, co naprawdę dzieje się w relacjach między bliskimi, ale i kształt ścieżek błądzenia w labiryncie poszlak i fałszywych tropów. A może szczerzej byłoby napisać, w relacjach między pozornie bliskimi sobie członkami rodu Melbury.
Flaxmere, rodzinna posiadłość Melburych, przeżywa najazd krewnych i przyjaciół w ramach świątecznych dni. Służba przygląda się temu, co wprowadza coraz większy chaos w rodzinne spotkanie. Sprawy toczą się tradycyjnym rytmem, dopóki w gabinecie nie zostaje odnalezione ciało postrzelonego Osmonda, ekscentrycznego staruszka, w osobliwy sposób podchodzącego do życia i finansowo zależnych od niego Melburych. Wstrząsająca tragedia uruchamia lawinę domysłów i interpretacji. Z jednej strony wielkie zaskoczenie podstępnym zamachem, z drugiej zakończenie mające rozwiązać kilku trudnych spraw. Autorce długo udaje się zwodzić czytelnika w poznaniu tożsamości mordercy, jednak z czasem coraz bardziej się ona klaruje podczas snucia przypuszczeń i interpretowania postaw bohaterów.
Powieść nie trzyma mocno w napięciu, chociaż nie można jej odmówić ciekawego splecenia ludzkich przywar i osobowości, zgrabnego łączenia wątków, wywołania zaangażowania w demaskowanie zabójcy. Atutem jest przede wszystkim świąteczna aura, zimowa sceneria, psychologia postaci i rodzinnych relacji. Historia morderstwa w Flaxmere spodoba się miłośnikom klasyki kryminału, zwłaszcza tym, którzy stawiają bardziej na wejście w umysły postaci niż na dynamiczne prowadzenie akcji.
Czarna wiedźma
Magia, uprzedzenia i walka o własną tożsamość. Fantastyka z przesłaniem. Jak dla mnie brzmi wspaniale i z przyjemnością zabrałam się za lekturę powieści „Czarna Wiedźma”. Czy książka mnie nie zawiodła?
Zarys fabuły
Elloren Gardner, wnuczka legendarnej Carnissy Gardner, Czarnej Wiedźmy z przepowiedni, powinna budzić podziw i lęk. Powinna – ale nie budzi. Bo choć wygląda dokładnie jak jej babka, nie odziedziczyła po niej najmniejszej magicznej iskry. W świecie, w którym potęga oznacza wszystko, Elloren jest nikim. Gdy dostaje szansę spełnienia swojego marzenia o zostaniu aptekarką i zaczyna naukę na Uniwersytecie Verpax, odkrywa, że szkoła nie jest bezpiecznym miejscem dla kogoś z jej nazwiskiem. Wśród studentów są przedstawiciele różnych ras i nacji – w tym ikaryci, władający ogniem czy inni przedstawiciele „wrogich” ludów, od dziecka przedstawianych jej jako zagrożenie. Wśród narastających konfliktów, politycznych intryg i własnych wątpliwości Elloren będzie musiała odkryć, kim naprawdę jest i czy znajdzie w sobie siłę, by zawalczyć o sprawiedliwość.
Moja opinia i przemyślenia
„Czarna Wiedźma” to powieść, która zaczyna się niczym klasyczna fantastyka młodzieżowa. Jednakże szybko ujawnia swoją głębię. To historia pełna magii, ale opowiada również o uprzedzeniach, indoktrynacji i dojrzewaniu do własnych decyzji. Początkowo Elloren irytuje swoją naiwnością, ale właśnie ta ewolucja – od osoby przekonanej o jedynej słusznej racji do kogoś, kto zaczyna dostrzegać szarości w czarno-białym świecie – czyni książkę tak ciekawą i wartościową. Bo często takiej głębi we współczesnej fantastyce brakuje.
Autorka nie boi się trudnych tematów. Tworzy świat, który boleśnie przypomina naszą rzeczywistość. Podziały, dyskryminacja, ukryte mechanizmy władzy, które wykorzystują strach do kontrolowania społeczeństwa. Mimo to książka nie przytłacza. Dzięki wartkiej akcji, emocjonującym zwrotom i intrygującemu tłu politycznemu trudno się od niej oderwać. Podoba mi się również, jak różnorodni są bohaterowie. Od zimnego, tajemniczego Lukasa Greya, przez ekscentrycznych buntowników, aż po niezwykle charyzmatycznych przedstawicieli innych ras. Każdy wnosi coś unikalnego do opowieści. Zostali wykreowani naprawdę barwnie. Jestem bardzo ciekawa jak historia rozwinie się w kolejnych tomach.
Podsumowanie
„Czarna Wiedźma” fantastyka młodzieżowa, ale taka z głębszym przesłaniem. To historia o tym, jak trudno wyrwać się ze schematów. O tym, jak bolesne bywa odkrywanie prawdy i jak wiele trzeba odwagi, by sprzeciwić się temu, co wpajano nam od dziecka. Jeśli lubicie beletrystykę, która oprócz tego, że zapewnia rozrywkę, to zmusza też do refleksji, koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Ja już czekam na kontynuację! I to bardzo niecierpliwie.
Gwiazda pustyni. Tom 1
Klimatyczny Dziki Zachód to wspaniałe tło dla komiksowej historii. Zemsta i tajemnice skrywane na pustkowiach – oto kwintesencja albumu „Gwiazda pustyni”. Opowieść, autorstwa Stephena Desberga i Enrica Mariniego, to jeden z najbardziej uznanych europejskich westernów w historii komiksu. Opowieść o stracie, gniewie i podróży w nieznane przyciąga czytelnika doskonałą fabułą, i klimatyczną kreską. Czy warto sięgnąć po ten tytuł? Zdecydowanie tak!
Matt Montgomery to ustatkowany urzędnik Ministerstwa Obrony w Waszyngtonie. Mężczyzna prowadzi uporządkowane życie. Wszystko zmienia się w jednej chwili, gdy jego żona i córka zostają brutalnie zamordowane. Wobec braku postępów w oficjalnym śledztwie, Matt postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość. Wyrusza na Dziki Zachód, gdzie czeka go konfrontacja z mordercami oraz własnymi demonami. Jego podróż staje się krwawą vendettą, ale także testem dla bohatera. Im bardziej zagłębia się w mroczne zakamarki amerykańskiej prerii, tym więcej odkrywa o sobie i świecie, w którym sprawiedliwość jest tylko złudzeniem.
„Gwiazda pustyni” to brutalna, ale jednocześnie niesamowicie klimatyczna opowieść. To komiks, który nie idealizuje Dzikiego Zachodu – wręcz przeciwnie, ukazuje go w pełnym zepsuciu, gdzie śmierć i przemoc są codziennością. Fabuła, choć oparta na klasycznym motywie zemsty, nie jest banalna. Desberg mistrzowsko prowadzi narrację. Stopniowo odkrywa kolejne warstwy historii. Główny bohater nie jest typowym herosem. To człowiek rozdarty między chęcią odpłaty a własnym sumieniem. Jest postacią zdecydowanie ludzką, a przez to też i niezwykle barwną, wielowymiarową.
Ilustracje Mariniego to prawdziwe arcydzieło. Realistyczna kreska, dbałość o detale i fenomenalne przedstawienie surowego świata Dzikiego Zachodu sprawiają, że kadry komiksu przypominają sceny z najlepszych westernów filmowych. Każdy kadr tchnie klimatem dzikiej, bezwzględnej krainy, a dynamika rysunków buduje napięcie na każdej stronie.
Jeśli miałbym wskazać słabszy punkt, byłoby nim miejscami nierówne tempo akcji. Niektóre wątki mogły zostać bardziej rozwinięte. Niektóre epizody rozgrywają się zbyt szybko. Nie odbiera to jednak przyjemności z lektury. Sama historia wciąga i nie pozwala oderwać się od albumu.
„Gwiazda pustyni” to komiks, który powinien znaleźć się na półce każdego fana westernów. Jest dojrzałą opowieścią graficzną, a takich na rynku europejskim zdecydowanie brakuje. To historia o mrocznej stronie człowieka, jego żądzy zemsty i dążeniu do sprawiedliwości. W świecie, gdzie prawo należy do tych, którzy trzymają broń trzeba o nią zawalczyć samemu. Moim zdaniem to świetny komiks. Brutalny, wciągający i pięknie zilustrowany – zdecydowanie warto po niego sięgnąć!
Amazing Spider-Man Epic Collection. Skradzione życie
Od dawna marzył mi się klasyczny Spider-Man. Taki bez żadnych wymyślnych udziwnień — po prostu człowiek-pająk z sąsiedztwa. To właśnie miałam nadzieje znaleźć w epickiej kolekcji „Amazing Spider-Man. Skradzione życie”. Czy znalazłam?
Peter Parker nigdy nie miał łatwego życia, ale wydarzenia przedstawione w "Skradzionym życiu" wystawiają go na prawdziwą próbę. To tom, który zamyka pewien etap i otwiera drogę do kolejnych dramatycznych zwrotów akcji. Fani Spider-Mana otrzymują tutaj mieszankę powrotów dawnych wrogów i niespodziewanych wydarzeń, które wstrząsną pajęczym uniwersum.
O czym jest komiks?
Peter Parker zmaga się wrogami w postaci Hulka czy Venoma, ale także z czymś znacznie bardziej skomplikowanym – powrotem swoich rodziców, których uważano za zmarłych. Jakby tego było mało, na scenę wkracza Sęp, który zdobywa szansę na odzyskanie młodości kosztem Spider-Mana. To wydarzenie staje się katalizatorem dla serii dramatycznych wydarzeń, które odbijają się na psychice Petera. Komiks zabiera czytelnika w emocjonalną jazdę bez trzymanki, w której granica między bohaterem a jego demonami zaczyna się zacierać.
Moja opinia i przemyślenia
"Skradzione życie" to komiks, który pokazuje Spider-Mana na skraju wytrzymałości. Scenariusz, autorstwa m.in. Davida Micheliniego i J.M. DeMatteisa, umiejętnie buduje napięcie i prowadzi nas przez kolejne dramatyczne wydarzenia. Wprowadzenie wątku rodziców Petera jest intrygujące, choć jego finał może nie wszystkim przypaść do gustu.
Pod względem wizualnym mamy do czynienia z klasyką lat 90. – dynamiczne kadry, wyraziste sceny walki i charakterystyczny styl Marka Bagleya czy Sala Buscemy. To solidna historia graficzna, która dobrze oddaje ducha tamtych czasów. Momentami fabuła jest nieco chaotyczna, ale nadrabia to emocjami i nieustającym napięciem. Choć muszę przyznać, że wciąż brakowało mi tych krótkich epizodów z ciekawymi przygodami, nie wpływającymi na losy całego świata.
Podsumowanie
"Amazing Spider-Man Epic Collection. Skradzione Życie" to album, który nie zawodzi fanów. To solidny komiks, który dostarcza pełnych akcji scen i dramatyzmu. Choć nie wszystkie wątki są rozegrane perfekcyjnie, to jednak całość angażuje i pozostawia po sobie ślad. Dla fanów Spider-Mana – moim zdaniem to pozycja obowiązkowa!
Strażnicy Galaktyki. Ostatnia anihilacja. Tom 3
Kosmiczna saga dobiega końca! "Strażnicy Galaktyki. Ostatnia Anihilacja" to trzeci i ostatni tom serii Marvel Fresh o najbardziej nietypowej drużynie bohaterów. Al Ewing zabiera nas w pełną akcji i magii podróż, która połączy superbohaterów, mutantów i legendy Marvela w jednym wielkim widowisku. Czy finał tej opowieści spełnia oczekiwania?
Strażnicy Galaktyki to już nie tylko grupa wyrzutków – to prawdziwi bohaterowie wszechświata. Tym razem mierzyą się z prastarą, magiczną siłą, która chce podporządkować sobie całą galaktykę. W ich walce pomagają mutanty ze stacji S.W.O.R.D., cesarz Hulkling i Wiccan oraz uzbrojony po zęby Cable. Na drodze staje im jednak nie kto inny jak Dormammu – jeden z najpotężniejszych wrogów Marvela. Czy zjednoczone siły bohaterów wystarczą, by powstrzymać ostatnią anihilację?
Al Ewing po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać kosmiczne historie z rozmachem. "Ostatnia Anihilacja" to epickie widowisko, pełne bitew, magii i dramatycznych zwrotów akcji. Bohaterowie nie mają chwili wytchnienia – tempo historii jest szybkie, a stawki nieustannie rosną. Momentami może to powodować przesyt, jednak dynamika akcji i dobrze poprowadzone wątki fabularne sprawiają, że trudno się oderwać od lektury.
Warto zwrócić uwagę na szerszy kontekst wydarzeń. Mutanci z Marsa (Arrako), Wakanda jako kosmiczne imperium – te elementy dodają historii głębi i pokazują ewolucję uniwersum Marvela. Fani crossoverów będą usatysfakcjonowani, zwłaszcza że w albumie znalazły się zeszyty "Cable: Reloaded" czy "The Last Annihilation: Wakanda".
Strona wizualna komiksu również jest imponująca. Juan Frigeri, German Peralta i Stefano Caselli oddają w pełni dynamikę kosmicznych bitew i mistycznych starć. Kolorystyka jest intensywna, kadry szczegółowe, a sceny akcji spektakularne. Wizualnie to prawdziwa uczta dla fanów space opery.
"Strażnicy Galaktyki. Ostatnia Anihilacja" to widowiskowe zakończenie runu Ala Ewinga. Nie jest to historia idealna – czasem natłok wydarzeń przytłacza, a skala konfliktu wydaje się nieco przesadzona. Jednak dla fanów Strażników, kosmicznych bitew i Marvelowskich crossoverów to pozycja obowiązkowa. Ewing dostarcza spektakularnego finału, który zamyka pewien rozdział i zostawia miejsce na przyszłe opowieści. Warto przeczytać, choć w sercach niektórych fanów saga Abnetta i Lanninga z pewnością wciąż pozostanie niedoścignionym ideałem.