Rezultaty wyszukiwania dla: Thriller
Zapowiedź: Bujda
Pewnego dnia Kalina nieoczekiwanie staje się świadkiem morderstwa. Z dachu bloku, w którym mieszka, zostaje zepchnięty mężczyzna. Nastolatka chce jak najszybciej wrócić do domu, dopadają ją bowiem wspomnienia starszej siostry, która rok wcześniej popełniła samobójstwo. W wejściu do klatki wpada na podejrzanego chłopaka, zaś na wycieraczce przed drzwiami swojego mieszkania znajduje list nawiązujący do zmarłej siostry.
Zapowiedź: Assassin's Creed. Spisek Maga
Wojna pomiędzy asasynami a templariuszami wstrząsa Europą epoki wiktoriańskiej. Oto pełen zwrotów akcji thriller otwierający zupełnie nowy rozdział w dziejach uniwersum Assassin’s Creed.
Zapowiedź: Florystki
Mistrzyni thrillerów psychologicznych powraca z nową książką!
W jej pięknych oczach mieszkał strach i było mu tam bardzo wygodnie.
Helena Bardo – utalentowana florystka i właścicielka kwiaciarni Chloris, tworząca zachwycające bukiety, z których każdy zdaje się opowiadać jakąś tajemniczą historię – znika bez śladu. Ostatnim znakiem jej obecności są krople krwi błyszczące na nożycach i szpulach wstążek.
Najlepsza przyjaciółka Heleny – Sonia – która również pracuje w Chloris, wraz z policją rozpoczyna desperackie poszukiwania, starając się rozwikłać sprawę zaginięcia. Z każdym dniem utwierdza się jednak w przekonaniu, że nikomu nie może ufać, nawet mężowi swojej zaginionej przyjaciółki. Pewnej nocy dostaje zagadkową wiadomość – nadawca ostrzega, że ta sprawa dotyczy także jej.
Czy Helena naprawdę była tak idealna, jak jej ukochane białe kalie? A może latami skrywała coś przed światem? Jedno jest pewne: korzenie rodzinnych tajemnic sięgają bardzo głęboko.
Autor: Alicja Sinnicka
Tytuł; Florystki
Wydawnictwo: W.A.B
Data premiery: 08.03.2022
Gra w ludzi
"Gra w ludzi" jest pierwszą częścią książek o przygodach Anny, autorstwa Evy Minge, które ukazały się nakładem wydawnictwa Prószyński i Spółka. Byłam bardzo ciekawa tej historii i muszę przyznać, że jestem pozytywnie nią zaskoczona.
Nie łatwo skategoryzować "Grę w ludzi". W księgarniach widnieje w zakładce thriller/kryminał, ale dla mnie to książka sensacyjna w czystej postaci, choć można jej momentami przypisać elementy thrillera i kryminału. Czytałam już wiele powieści napisanych przez celebrytki i gwiazdy show biznesu, ale nie miałam przyjemności czytać książek projektantów mody. I to jeszcze takich znanych. Niezaprzeczalnie Pani Minge jest gwiazdą wielkiego formatu, jej kreacje i dodatki znane są na całym świecie, a kolekcja butów skradła zapewne niejedno serce. Moje na pewno skradła. Czy projektantka mody mogła napisać dobrą książkę sensacyjną?
Jestem przekonana o tym, że będąc taką osobą jak Eva Minge, ma się ogromną wiedzę dotyczącą funkcjonowania w showbiznesie. A jak wiemy, nie są to tylko piękne modelki i huczne pokazy mody. To również świat, do którego zaproszenie mają nieliczni. Bogacze, politycy, gwiazdy, osoby spod ciemnej gwiazdy, a ich zabawy i imprezy dalekie są od znanych nam, zwykłym ludziom. Na takich galach, pokazach, przyjęciach załatwia się brudne interesy lub spotyka ludzi, którzy mogą spełnić nawet najbardziej wyrafinowane prośby i chore fantazje. Seks, władza, alkohol, narkotyki i dobra zabawa. Niekiedy przekraczająca moralność. O tym właśnie jest "Gra w ludzi". Długo zastanawiałam się nad tym, czemu taki tytuł? Teraz już wiem. Showbiznes to gra. Gra, w której każdy musi odegrać swoją rolę. Ale wkraczając do świata ludzi władzy i wielkich pieniędzy, przekonujemy się, że to co dla nas jest grą, dla nich może oznaczać coś innego. Coś bardzo mrocznego, niebezpiecznego, ale i podniecającego.
Eva Minge w swojej książce pokazała, jak bardzo trzeba być ostrożnym, szczególnie gdy jest się kobietą. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte i nie wierzyć w każde słowo, szczególnie jeśli ktoś obiecuje kobiecie małżeństwo i dostatnie życie. Trzeba uważać, bo ta przedstawicielka płci pięknej może być dla niego tylko pionkiem w grze, w której nagrodą jest jej śmierć.
Jestem pod wrażeniem tego, o czym opowiada historia Anny i choć doskonale zdaję sobie sprawę, że bardzo ryzykowała, to jestem z niej dumna. Postawa Anny świadczy o tym, że była silniejsza niż początkowo przypuszczałam. A miała prawo się załamać po tym, co zrobił jej Robert. Mimo tego postanowiła wziąć odwet i zniszczyć byłego kochanka. Czy jej się to udało? Tego Wam nie zdradzę.
Książka pełna jest niesamowitych zwrotów akcji. Wielowątkowa i wielopostaciowa historia wymaga skupienia i najlepiej przeczytać ją za jednym zamachem, by cały czas czuć emocje, które przez całą książkę towarzyszą naszej bohaterce. To historia dziewczyny, która ulokowała swoje uczucia w nieodpowiednim mężczyźnie. Mężczyźnie, który okazał się diabłem.
Jeśli jesteście ciekawi czy Annie uda się ocalić życie swoje i synka, a także chcecie dowiedzieć się więcej o brudnej stronie showbiznesu, to koniecznie musicie przeczytać "Grę w ludzi". Nie jest to książka długa, ale szeroko otwierająca oczy, wstrząsająca i bardzo emocjonująca.
Druga żona
„Gdziekolwiek spojrzałam, natykałam się na tajemnice związane z życiem męża.”
Powieść intensywnie napakowana intrygą, każdy rozdział aż kupi od zdarzeń, przypuszczeń i interpretacji. Takie zagęszczenie fabuły, sprawianie, że czytelnik rzadko ma chwilę wytchnienia z pewnością spodoba się miłośnikom thrillerów. Niepokój obejmuje każde działanie głównej bohaterki, a im bardziej stara się dotrzeć do prawdy, tym większe odkrywa tajemnice. Dialogi wypełniają mroczne sekrety, zatrważająco brzmiące, wywołujące ciarki na skórze, mieszające w głowie, skłaniające do koszmarnych domysłów.
Wydawać się by mogło, że przy silnej aktywności kluczowej postaci, mnóstwa niewiadomych, intensyfikującego się napięcia, czytelnik znakomicie odnajdzie się w scenariuszu zdarzeń. Ale nie do końca tak jest. Powieść cechuje zbyt szybkie tempo następstw zdarzeń i wysuwanych przez kluczową postać konkluzji. Nie ma nakręcania spirali ekscytacji, a błyskawiczne głosy pogrążonych w mroku sekretów. Sztywno wybrzmiewają wnioski Lily, wielokrotnie chce się nią potrząsnąć, aby przejrzała na oczy, nie dawała wciągnąć się w mało wysublimowane pułapki, nie stawiała się w roli ofiary. Ale nie to najbardziej przeszkadza w odbiorze historii, lecz zbyt duża przewidywalność tego, co nastąpi, i tego, co zdarzyło się w przeszłości. Owszem, szczegóły do końca pozostają niejasne, lecz ich forma za szybko zostaje łatwa do wyłapania.
Jess Ryder pozostawia mało przestrzeni dla wyobraźni odbiorcy i zabawy w snucie domysłów. Znakomicie steruje emocjami, zarówno bohaterów, jak i czytelników, ale to za mało, aby mocno zaangażować się w opowieść. Ciekawie wplata w intrygę sensacyjne nuty i kryminalną zagadkę, zgrabnie żongluje przemieszczaniem się akcji i zmianą scen, udanie motywuje postaci do dynamicznych kroków, decyzji i działań. I znów, wszystko jest dość powierzchowne, pozornie wiele warstw, a mało realności. Przyjemnie spędza się czas z książką, angażujemy się w przebieg akcji, doceniamy przyjazny styl narracji, jednak nie porywa, nie czujemy szarości ludzkiej natury, a jedynie czarno-białe odbicia, nie wchodzimy głęboko w psychologiczne warstwy, a pozostajemy pod cienką powłoką iluzji, a przez to, nie związujemy się z główną bohaterką.
Trzydziestoletnia Lily Baxendale podejmuje pracę u bogatego wdowca, starszego od niej o piętnaście lat, jako nauczycielka jego syna. Pięć lat temu zmarła ukochana żona Edwarda Morgana, doradcy inwestycyjnego, pozostawiając go z trójką dzieci. Sprawy szybko przyjmują nieoczekiwany obrót, Lily i Edward zakochują się w sobie i po kilku miesiącach pobierają. Wszystko pozornie szczęśliwie układa się dla Lily, jednakże niemal od razu po ślubie natrafia na coś, co burzy jej spokój i zachwyt nową rodziną. Niepokojące informacje otrzymuje od ośmioletniego pasierba. Noah straszliwie cierpi po śmierci matki i wydaje się skrywać makabryczny sekret. Czy to wymysły chłopca z zaburzoną psychiką, czy coś jest na rzeczy?
Mroczne wyznania
Często słyszymy o tym, by nie ufać obcym osobom. Czasami okazuje się, że nawet znajomi, którzy towarzyszą nam od lat potrafią tak oszukać, że człowiek nie potrafi uwierzyć we własną naiwność. Na szczęście w większości przypadków to sytuacje, w których nikt nie ginie. Zupełnie inaczej wygląda to w najnowszej książce Lisy Unger „Mroczne wyznania”.
Lisa Unger „Mroczne wyznania”
W książce towarzyszymy dwóm kobietom. To Martha i Selena. Obie znajdują się w opóźnionym pociągu. Selena wraca z pracy i chce wygodnie przeczekać to spóźnienie, więc w jednym z przedziałów dosiada się do obcej kobiety i wdaje się z nią w pogawędkę. Kobieta jest załamana, dlatego też przestaje być czujna i wyjawia obcej osobie swoje sekrety. Tłumaczy się przed samą sobą tym, że przecież nigdy więcej się nie spotkają.
Niespodziewania Martha wyznaje, że ma romans z własnym szefem. By odwdzięczyć się zaufaniem bohaterka opowiada o tym, że jej mąż ma romans z ich nianią do dziecka. Selena jest tym załamana, więc czuje potrzebę porozmawiania o tym z obcą kobietą. Sama niedawno poznała prawdę i nie potrafi się z niej otrząsnąć. Nie ma pojęcia, co powinna zrobić w tej sytuacji. Gdy dojeżdża do domu wysiada z pociągu i jest przekonana, że już nigdy więcej nie spotka Marthy. Dlatego też przyznaje, że najlepiej by było, gdyby ich problemy same zniknęły.
Pozornie niewinna rozmowa
Zaniepokojona Selena następnego dnia odkrywa, że niania zniknęła. Dziewczyna zapadła się pod ziemię. Nie przyszła do pracy i nie ma z nią kontaktu. Wtedy przypomina sobie o rozmowie z zeszłego dnia i czuje dreszcz niepokoju. Zaczyna zastanawiać się, czy jej życzenia o zniknięciu problemów są tylko przypadkiem. Powoli analizuje, kim mogła być Martha i nie wie, co sądzić o całym tym zajściu. Jednak z każdą chwilą kłopoty się piętrzą, a my zostajemy wciągnięci w wir intryg i kłamstw różnych bohaterów.
Propozycja od Wydawnictwa Muza to rewelacyjna lektura dla wszystkich, którzy kochają thrillery. Dzięki tej książce bardzo szybko poczujesz niepokój. Analizując rozmowę dwóch kobiet i przyglądając się nowym faktom łatwo dojść do wniosku, że nigdy nie wiadomo, kogo w rzeczywistości spotyka się na swojej drodze. Pozostaje więc zapytać, czy to spotkanie w pociągu było przypadkowe i jeśli tak, to czy rozmowę kobiet słyszał ktoś jeszcze… To bardzo wciągająca powieść, którą gorąco polecam.
Co się stało z Mirandą Huff?
„Małżeństwo jest jak scenariusz. Liczy się każdy dialog”.
Fantastycznie spędziłam czas z książką, mocno zaangażowałam się, nie podejrzewałam, że będzie to aż tak wyśmienita przygoda. Jakże musiałam rozruszać szare komórki, aby próbować podchwycić prawdę i dotrzeć do jej sedna. Jakże musiałam uruchomić pokłady empatii, aby zrozumieć, co działo się w duszach i sercach bohaterów. Jakże musiałam się otrząsać, aby nie dać się omamić manipulacji i iluzji. Javier Castiloo zachwycił pomysłem na fabułę, nieoczywistą, wymykającą się schematyczności, momentami cierpką aż do bólu, trudną do przyswojenia w aspekcie motywów i zachować bohaterów. Tu nic nie było takim, jakim na pierwszy, drugi, czy nawet trzeci, rzut oka się wydawało. Im głębiej wchodziłam w intrygę, tym bardziej doceniałam jej złożoność, wielowarstwowość i krętość. Czarne nagle zmieniało się w białe i odwrotnie, biel coraz intensywniej przyjmowała odcienie czerni.
Postaci wymykały się interpretacji, co zaskakujące, obdarzałam się je zarówno sympatią, jak i antypatią. Do końca nie mogłam być pewna ich losów. Autor wyjątkowo sprytnie podsuwał materiał do zabawy w domysły i przypuszczenia, dostarczał dowodów do wydania wyroku na bohaterach, ale za chwilę całkowicie zmieniał obraz sytuacji, podsuwał tropy do moralnych i etycznych ocen, aby za jakiś czas całkowicie skołować czytelnika. Dostrzegałam niekiedy powierzchowne brzmienie akcji, lecz absolutnie nie odmówiłam jej logiczności, powiązania z całością, a nawet realności. Dlatego zupełnie nie przeszkadzało, wyśmienicie wpisywało się w klimat całości, ciężki, duszny i mroczny. Nie było idealizowania, przypisywania sztucznych cech, a odwoływanie się do najbardziej mrocznej i obrzydliwej sfery ludzkiej natury. Zewnętrzne wizerunki kłóciły się z wewnętrznymi, lecz to sprawiało, że z uwagą i entuzjazmem wnikałam w pobudki i postawy. Fantastycznie zrelaksowałam się przy tej powieści, wybornie przemyślana, pozytywnie zakręcona, nieunikająca niewygodnej prawdy o człowieku i daleko idących konsekwencjach nawet najdrobniejszych czynów. Finałowa odsłona wpisała się w pazur bezwzględności i niewzruszoności, co mnie bardzo odpowiadało.
Ryan i Miranda byli małżeństwem przeżywającym kryzys, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym jako scenarzyści. Wydawało się, że już nic nie mogło ocalić ich związku, jedyną szansą pozostawała terapia i weekendowy wyjazd we dwójkę. Jednak, kiedy mężczyzna dotarł do odludnej leśnej chatki, zamiast żony trafił na ślady przemocy. Miranda zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. W sprawę poszukiwań włączyła się policja, a Ryan natychmiast stał się pierwszym podejrzanym. Następnego dnia śledczy odnaleźli, niedaleko miasteczka Hidden Springs, zwłoki młodej kobiety. Od tej chwili podążałam dwoma ścieżkami narracji, tym, co działo się obecnie, i tym, co miało miejsce czterdzieści lat wcześniej. Wszystko kręciło się wokół filmu „Wspaniałe wczorajsze życie”, w reżyserii ekscentrycznego Jamesa Blacka, stojącego na szczycie sławy i uznania w filmowym środowisku, mentora i przyjaciela Ryana. Koniecznie muszę spotkać się z innymi książkami Javiera Castillo, odpowiadał mi typ pazura pisarskiego, szczególny klimat i nieprzejednanie wobec bohaterów.
Nieobliczalna
Choć wydaje się, że przyjaźniąc się tyle lat wiedzą o sobie niemal wszystko, to jednak w przypadku Alicji i Martyny rzecz ma się zgoła inaczej. Przyjaźnią się, owszem, wiedzą o sobie wiele, acz zazdroszczą sobie wzajemnie życia. A przy tym nie zdają sobie sprawy z tego, jak ono naprawdę wygląda. Alicja to samotna matka dorosłego syna, a Martyna tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie z kontrolującym każdy jej krok mężem, łączy ich jedynie kilkuletnia córeczka. Nic dziwnego, że reaguje na oczywisty podryw syna przyjaciółki, Daniela.
Daniel już niedługo ma wyjechać na stypendium do Włoch, co podłamało jego matkę. Chłopak nie zamierza jednak zwracać szczególnej uwagi na humory rodzicielki; za tym wyjazdem kryje się o wiele więcej niż chęć nauki w innym kraju. W międzyczasie poznaje Adelinę, dziewczynę z trudną sytuacją domową. Ta relacja jest jednak oparta tylko na jednym.
Gdy sprawy między pozornie niepowiązanymi ze sobą osobami zaczynają się komplikować, a pod blokiem zostaje znalezione ciało kobiety, nic już nie jest takie, jak wcześniej. Komu ufać, skoro nawet najbliżsi mogą wbić Ci nóż w plecy...? I czy pośród małej społeczności blokowisk kryje się ktoś, kto zna prawdę?
Twórczość Magdy Stachuli znam od dawna, od jej pierwszej książki. Od naszego pierwszego „spotkania” wiem, że sięgając po jej literackie dzieci, gwarantuję sobie świetnie spędzony czas. Nie inaczej rzecz się miała z „Nieobliczalną”. Wsiąkłam w tę historię na tyle głęboko, że musiałam od razu poznać zakończenie.
Rozgrywa się tutaj kilka mniejszych lub większych dramatów. Alicja nie może narzekać na swoje życie, jej kariera bowiem z miesiąca na miesiąc kwitnie, a jednak na samą myśl o wyjeździe syna dostaje palpitacji. Kocha go ponad wszystko, jest jej oczkiem w głowie i nie wyobraża sobie takiego rozstania. Zazdrości Martynie stabilizacji uczuciowej, jakie daje jej małżeństwo i tego, że jeszcze przez długi czas będzie miała przy sobie ukochaną córeczkę. Nie wie jednak, jak wygląda codzienność przyjaciółki - kobieta spowiada się mężowi z każdego kroku, a jeżeli zrobi coś nie po jego myśli, obrywa. Martyna chciałaby się od niego uwolnić, ale doskonale wie, że nie jest to możliwe. Dlatego romans z młodszym od niej Danielem daje jej swoiste poczucie wolności i satysfakcję, że jest coś, o czym nie wie jej wszechwiedzący mąż. Walczy jednak z ogromnymi wyrzutami sumienia względem przyjaciółki. Daniel za to planuje korzystać z życia, ile może; niedawno poznał Adelinę, piękną dziewczynę, acz - jego zdaniem - nie łączy ich nic poza seksem. I Adelina właśnie wychowała się z matką pogrążoną w depresji, która nie zauważa córki. Ojca nigdy nie poznała. W Danielu upatruje kogoś, kto mógłby jej zaoferować to, czego nigdy nie zaznała. Wszystkie trzy bohaterki - w różnym natężeniu - skupiają swoje uczucia na Danielu. Pytanie, która z nich jest najbardziej nieobliczalna w swoich uczuciach.
„Nieobliczalna” to nie tylko historia o pokręconych relacjach międzyludzkich, lecz także doskonale skonstruowany thriller. Na podstawie tej książki można swobodnie rzec, iż świat jest naprawdę maleńki, a my nigdy dokładnie nie poznamy motywacji bliźnich wobec nas. Pamiętajmy, że w tej historii nie pojawia się tylko miłość w różnej wersji, lecz także martwe ciało, spoczywające na chodniku pod jednym z bloków. Pytanie, kim jest denatka i czy jej zgon można określić jako samobójstwo, czy morderstwo.
Dokopywanie się do rozwikłania tej i kilku innych zagadek z książki było dokładnie tym, czego potrzebowałam po stercie lektur słabszych. Magda Stachula po raz kolejny porwała mnie stworzoną przez siebie opowieścią, zmuszając do jak najszybszego dotarcia do finiszu. Jej dokładna analiza ludzkich zachowań, bardzo dobre przedstawienie nam bohaterów i przede wszystkim umiejętność tworzenia intryg sprawiła, że od tej książki nie sposób się oderwać.
Jeżeli jeszcze nie znacie twórczości naszej polskiej autorki, to radzę Wam jak najszybciej to zmienić. Będzie warto!
Zapowiedź: Rzeka zaklęta
"Dom Ziemi" i "Krwi" Sarah J. Maas spotyka Serce wiedźmy Genevieve Gornichec w genialnej powieści fantasy Rebekki Ross.
Jack Tamerlaine od dziesięciu długich lat nie postawił stopy na Cadence. Opuścił wyspę jako chłopiec, by uczyć się na barda. Początkowo zagubiony i osamotniony z czasem pokochał kontynent. Po latach nauki miał właśnie zostać asystentem na uniwersytecie.
Pielęgniarka
„Aby zrozumieć zbrodnię, bezwzględnie należy przeniknąć do umysłu ofiary – oraz mordercy”.
Zgrabnie i wciągająco napisana powieść, łatwo można było dać się jej uwieść i zwieść fabule, na kilka godzin zamknąć się w świecie perfidnej zbrodni, maniakalnej zemsty i niejednoznacznej winy. J.A. Corrigan sporo pracy włożyła w skonstruowanie złożonej intrygi, Dobrze poradziła sobie w kreowaniu portretów postaci, obdarzając je wieloma cechami, tak aby wydawały się, jak najbardziej realne, a przy tym korzystnie mgliste. A jednak z żadną nie byłam w stanie nawiązać przyjacielskich zależności. U Rose kłócił się wizerunek powiązany z etyką zawodu i małą wrażliwością społeczną. Zamiast być pielęgniarką mogła być reprezentantką innego zawodu, nie miałoby to większego wpływu na odbiór jej nagannych czynów i więziennych doświadczeń. Natomiast przekonała mnie trudna do zdefiniowania relacja Rose z matką, do końca byłam trzymana w niepewności, jak właściwie powinnam ją interpretować i oceniać. Co ważne, Rose otrzymała karę dwudziestu lat pozbawienia wolności za morderstwo.
Drugim, po Rose, głodem narracji był Theo, pisarz, który postanowił bliżej przyjrzeć się kulisom dramatycznej reakcji osadzonej i źródłom kryjącym się za jej poczynaniami. Okazał się mało sprytny, liczyłam, że w większym stopniu wnikać będzie w wyłapywanie niekonsekwencji okoliczności. Jego dociekliwość zatrzymała się na pewnym poziomie, ale właśnie w ten sposób Corrigan stopniowała napięcie, wystawiała czytelnika na niecierpliwe wyczekiwanie, co będzie dalej. Życie osobiste mężczyzny okazało się ciekawym ubarwieniem.
Rozstrzygnięcie winy czy niewinności długo musiało czekać na ostateczne wyjaśnienie. Trzeba było powoli przypasowywać elementy układanki, uważnie wypatrywać podpowiedzi i wskazówek. Naprzemienność wypowiedzi podgrzewała atmosferę wątpliwości i wahań w ocenie postaw i zachowań kluczowej bohaterki. Od czasu do czasu na dalekim planie ukazywało się świadectwo policyjnej działalności. Żałowałam, że komisarz Greenwood nie poświęcono więcej miejsca w niektórych scenach, mogłaby mocniej docisnąć przypuszczalny przebieg zdarzeń, tak aby jeszcze bliżej dotrzeć do prawdy. Powieść zapewniła sympatyczny wieczór czytelniczy, chętnie zaangażowałam się, poddałam grze domysłów, doceniłam wielowymiarowość akcji, lecz również poczułam lekki niedosyt w pewnych obszarach.
Z pewnością warto po nią sięgnąć, udać się w mroczne sfery ludzkiej natury, sprawdzić się w sztuce wyczuwania sprzeczności i wyszukiwania białych plam w scenariuszu. Prawo uznało Rose za winną, sama też przyznała się do morderstwa, ale jak było naprawdę?