Rezultaty wyszukiwania dla: SPI
Zapowiedź: „Ostrze Zdrajcy" Sebastien de Castell
Wielkie Płaszcze. Sędziowie, bohaterowie... zdrajcy?
Król nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązano, a Falcio val Mond i jego towarzysze Kest i Brasti skończyli jako straż przyboczna szlachcica, który na domiar złego nie chce im płacić. Ale mogło być gorzej – ich chlebodawca mógłby leżeć martwy, podczas gdy oni musieliby bezradnie patrzeć, jak zabójca podrzuca fałszywe dowody wikłające ich w morderstwo. Chwileczkę… Przecież to właśnie się zdarzyło!
Zapowiedź: thriller psychologiczny „Cela”
Jedne z lepszych thrillerów psychologicznych, jakie czytałam. „Die Zelle” opowiada historię jedenastoletniego chłopca, syna śpiewaczki operowej i słynnego kompozytora, przeprowadza się do Berlina, gdzie zamieszkuje w starej przedwojennej willi. W dawnym schronie przeciwlotniczym na terenie ogrodu dokonuje szokującego odkrycia: w jednym z pomieszczeń, wyłożonych gumową folią, znajduje zamkniętą kompletnie zastraszoną dziewczynkę, niewiele starszą od niej. Następnego dnia po dziewczynce nie ma śladu, a całe pomieszczenie wysprzątane i puste. Sam podejrzewa ojca. Niesamowita powieść, w której nie wiadomo, co jest prawdą, co manipulacją, a co wytworem obłędu. Psychologiczne mistrzostwo! Przypomina trochę najlepsze powieści Arno Strobla.
Historia naturalna smoków. Pamiętnik Lady Trent.
Jeżeli mieliście kiedyś okazję czytać Wolfa Kielicha książkę pt. „Podróżniczki. W gorsecie i krynolinie przez dzikie ostępy” i ta lektura Wam się podobała, to Marie Brennan proponuje czytelnikowi podobną, choć sfabularyzowaną biografię z domieszką fantasy.
Marie Brennan to nom de plum amerykańskiej pisarki Bryn Neuenschwander, której pierwsza na polskim rynku książka niedawno ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. „Historia naturalna smoków. Pamiętnik Lady Trent” to powieść oryginalnie wydana w 2013 roku. Była ona nominowana do Goodreads Choice Award 2013 w kategorii fantasy i do World Fantasy Award 2014 w kategorii najlepsza powieść, ale zdobyła jedynie nagrodę Chesley Award za najlepszą ilustrację do książki w twardej oprawie, autorstwa Todda Lockwooda. Trzeba przyznać, że okładka jest wyśmienita i bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Zysk i S-ka ją zachowało, to w pierwszej kolejności właśnie ona przyciągnęła moją uwagę.
„Historia naturalna smoków” to pamiętnik, dlatego też historię życia Izabeli, lady Trent, poznajemy z pewnego dystansu czasowego, relacjonuje ona zdarzenia ze swojej młodości, będąc już znaną i poważaną damą nauki, znawczynią smoków. Narracja w związku z podjętą konwencją jest dwupłaszczyznowa, autorka pamiętnika opowiada nie tylko o tym, jak zdarzenia przebiegały, ale również ujawnia wielokrotnie swoje stanowisko, przemyślenia wobec nich w chwili pisania. Izabelę poznajemy jako siedmiolatkę, autorka pamiętnika cofa się tak daleko wstecz, aby pokazać, że od najmłodszych lat miała zacięcie naukowe, że zawsze dążyła do poznania istoty rzeczy. W miarę dorastania jednak zostaje zmuszona do dostosowania się do wymagań społecznych, a te rzadko są przychylne względem kobiet afiszujących się z zainteresowaniami nie przeznaczonymi dla młodych dam. Marie Brennan stworzyła nowy świat, w którym mogła ustalać granice i zasady społeczne, choć niewątpliwie wzorowała się na wiktoriańskiej Anglii. Miłośnicy powieści wiktoriańskich odnajdą w „Historii naturalnej smoków” o wiele więcej przyjemności, niż czytelnicy fantasy. Większą część książki zajmują kwestie relacji rodzinnych i społecznych, miejsca kobiet w społeczeństwie i ich zależności od mężczyzn, a także kwestie związane z zajmowaniem określonych pozycji społecznych. Nie jest to jednak powieść, która rozpatruje na poważnie te kwestie, nie przysłaniają one najważniejszego wątku, a mianowicie dochodzenia Izabeli do pozycji, którą w końcu osiągnęła. Towarzyszymy więc bohaterce w drodze do dorosłości, jej pierwszym krokom na salonach, zamążpójściu i wyprawie do dalekiej Wystrany. Marie Brennan stworzyła tak naprawdę świat analogiczny do Europy czasu kolonializmu z elementem fantasy, którym są właśnie smoki. Stworzenia te w świecie Izabeli nadal nie zostały dokładnie zbadane, a właśnie tajemniczość ich zachowania, pociąga młodą badaczkę najbardziej. Wraz z mężem, bogatym sponsorem i towarzyszami wyprawy naukowej, udaje się w podróż do Wystrany, podczas której ma być sekretarzem, który równocześnie będzie rejestrował graficznie przebieg badań. Jak sama Marie Brennan w wywiadzie (1) wspomina, czerpała garściami z antropologii i nauki o kulturze, by wzbogacić swój świat. Dlatego na przykład odległa Wystrana przypomina w swej surowości i obyczajowości Rumunię. Przygody Lady Trent, jej męża Jacoba, lorda Hilforda i pana Wilkera przebiegają nie do końca tak, jakby chcieli, a do spraw nauki, wpleciona zostaje lokalna polityka.
Powieść Marie Brennan czyta się z zainteresowaniem i zaciekawieniem. Zaletami książki jest udany mariaż pomiędzy powieścią wiktoriańską i fantasy oraz fakt, że smoki stanowią przedmiot badań naukowych, jak każdy inny gatunek zwierząt. Niewątpliwym walorem opowieści jest bogato wykreowany świat, różnorodność społeczeństw oraz atmosfera XIX wiecznej epoki kolonialnej. Wadami są powolne tempo akcji, które przyśpiesza dopiero na pięćdziesiąt stron przed końcem, a także słabo zarysowana postać głównej bohaterki. Książka najbardziej rozczarowała mnie Izabelą, która jest bez życia, oraz tym, jak dochodzi do wszystkiego. Tak naprawdę Marie Brennan nie poszła o krok dalej przedstawiając pozycję kobiety w społeczeństwie, tak jak to zrobiła N. K. Jemisin w „Piątej porze roku”, i ułatwiła wszystko głównej bohaterce, która na srebrnej tacy dostała cudownego męża pantoflarza oraz bez przeszkód zdobyła patronat lorda Hilforda. Powieść przed fabularną klęską ratuje zakończenie, które daje nadzieję, że jednak może uda się coś z tego cyklu wykrzesać. Lektura ciekawa i przyjemna, ale zdecydowanie autorka mogła do tematu podejść bardziej ambitnie.
Zawisza Czarny. Aragonia
Legenda Zawiszy Czarnego w narodzie jest na tyle duża, że jest to chyba jedyny rycerz, którego imię zna każdy, niezależnie od swego zamiłowania do historii. Na kanwie tej legendy Szymon Jędrusiak stworzył ciekawą i dość nietypową opowieść o losach tej jakże barwnej postaci historycznej.
Samego Zawiszy Czarnego w tym tomie powieści o Zawiszym Czarnym jest niewiele. Na tyle niewiele, że zdaje się być on postacią drugoplanową. Autor prowadzi bowiem powieść niejako dwutorowo - pisząc w trzeciej osobie o postaci Zawiszy i zdarzeniach jakie pchnęły go do Hiszpanii oraz opisując w pierwszej osobie historię młodego Żyda Aarona, którego losy powoli, acz konsekwentnie wiążą się z rycerzem. Jednak to właśnie historia Aarona wysuwa się w tym tomie powieści na pierwszy plan, jego miłość, plany, dążenie do tego, by odegrać w życiu rolę kogoś więcej, niż tylko ubogiego syna Żydówki, która dla miłości odstąpiła od wiary przodków.
Przez te właśnie koleje losu Aaron budzi sympatię czytelnika, zupełnie przeciwnie do reszty swojej rodziny. Podobnie sympatię budzi sam Zawisza, który dla Aarona, jak i dla reszty hiszpańskich Żydów jawi się jako wyzwoliciel - wręcz mistyczny Il Negro. Ich spotkanie - nieuchronne od pierwszego momentu nie rozczarowuje Aarona, ale zaskakuje Zawiszę, tak już bowiem bywa, że wyzwoliciel o fakcie bycia wyzwolicielem dowiaduje się ostatni. Szczęśliwie rycerz bierze to brzemię "na bary", jak na bohatera przystało, aczkolwiek co do samego wyzwalania kogokolwiek podchodzi ostrożnie, nie tracąc z oczu swej prawdziwej misji.
Zawisza w powieści to młody rycerz, który poczucie obowiązku wobec ojczyzny wiąże z własnymi planami, lecz narracja prowadzona przez autora jest w taki sposób, że nawet w momentach wątpliwej moralnej oceny bohatera, nadal budzi on życzliwość. Wszystko dzięki zabiegowi przedstawienia bohatera jako w końcu młodego mężczyzny, a młodość, jak wiadomo, swoimi prawami się rządzi.
Powieść łączy z sobą fikcję z wątkami historycznymi tak sprawnie, że niejednokrotnie nawet dla osoby lubiącej historię, granica pomiędzy wyobraźnią autora a prawdą jest rozmazana. I to właśnie świadczy o kunszcie autora i wartości książki. Powieść wciąga do tego stopnia, że nie przeszkadza nawet ta odmienność w osobie narratora w poszczególnych rozdziałach (chociaż nie ukrywam, że książek pisanych w pierwszej osobie nie lubię). dodatkowym atutem jest zamieszczony na końcu książki słowniczek oraz spis postaci historycznych, pozwalające czytelnikowi zorientować się w meandrach historii średniowiecznych zależności.
Przede mną druga część powieści. I już się cieszę na lekturę, dając tej przeczytanej zasłużone 5/6.
Willa Misteriów
"Willa misteriów" rozpoczyna się niczym ponury thriller z mroczną zagadką sprzed lat.
Para amerykańskich turystów postanawia zabawić się w archeologów amatorów. Liczą na to, że z rzymskiej ziemi uda im się wykopać coś ciekawego, coś co będzie stanowiło ozdobę ich salonu i czym będą mogli chwalić się przed znajomymi. Pod grubą warstwą starego torfu trafiają na dobrze zakonserwowane zwłoki młodej dziewczyny. Nikt nie wie kim ona jest, nikt nie wie jak długo jej ciało spoczywało zakopane pod ziemią. Sprawa przybiera niespodziewany obrót, gdy w tajemniczych okolicznościach znika młoda dziewczyna, łudząco podobna do niedawno odnalezionej zmarłej. Wszystko wskazuje na to, że ktoś postanowił powrócić do odprawiania dawnych obrzędów. Gdy temat dodatkowo zaczyna zahaczać o rzymskich mafiosów staje się priorytetem dla całego wydziału policji. Niezwykły policyjny duet Nico Costa i Giannini Peroni rozpoczynają dochodzenie, które zaprowadzi ich do starożytnych obrzędów odprawianych na cześć mitologicznego boga Dionizosa. Rozpoczyna się wyścig z czasem i niebezpieczna gra z ludźmi nie znającymi litości.
Akcja powieści rozwija się powoli, bez zbędnego pośpiechu czy niepotrzebnej gmatwaniny. Pomimo mnogości wątków, pozycja jest niezwykle poukładana i precyzyjnie przemyślana. W pewnym momencie wszystko zgrabnie się zazębia i nie pozostaje miejsca na niedopowiedzenia. Nic nie jest tak oczywiste jak początkowo mogłoby się wydawać. Nawet najdrobniejszy element ma sens, który ujawnia się dopiero w zakończeniu, a to zaskakuje i nadaje całej powieści innego, niespodziewanego wymiaru.
Prawdziwy majstersztyk stanowią bohaterowie. Niezwykle żywi i plastyczni, każdy z nich stanowi indywidualność, która bez problemów i na długo zapada w pamięci. Nico Costa to wegetarianin, po traumatycznych przeżyciach, który wychodzi z alkoholizmu. Giannini Peroni to sympatyczny i uczciwy policjant o wyglądzie groźnego zbira, który został przyłapany w dość jednoznacznej sytuacji w burdelu prowadzonym przez mafię i za karę zesłany do wydziały kryminalnego. Niezwykle ciekawą postacią jest szalona Teresa (nazywana tak przez swoich kolegów po fachu) pani patolog z kryminalnym zacięciem, zamiast wykonywać swoją robotę, na własną rękę angażuje się w śledztwo przysparzając dodatkowych problemów, ale równocześnie przyczyniając się do przełomowego odkrycia. Włoska mentalność została przedstawiona w mistrzowski sposób, jest tutaj miejsce na miłość, romans, przyjaźń i zdradę. Gorące, niecierpliwe charaktery sprawiają, że dostajemy mieszankę wybuchową, pełną pasji i namiętności.
"Willa misteriów" to intelektualne wyzwanie dla miłośników kryminałów. Autor wodzi czytelników za nos, raz za razem sprowadzając na manowce i podsuwając mylne tropy. Gwarantuję, że ciężko będzie przewidzieć zakończenie i prawidłowo powiązać wszystkie wątki.
Trąf, Trąf, Misia, Bela
„Raz Dwa - Freddie już Cię ma / Trzy Cztery - Zaraz w drzwi uderzy / Pięć Sześć - Krzyż ze sobą nieś / Siedem Osiem - Myśl o swoim losie / Dziewięć Dziesięć - nie dla Ciebie sen” – ten upiorny wierszyk, znany wszystkim miłośnikom horrorów przekonuje, że dziecięce wyliczanki nie zawsze są niewinne, a zabawa z ich udziałem – nie zawsze dobrze się kończy.
Każdy z nas w dzieciństwie pragnął być członkiem jakiejś grupy, a to poczucie przynależności zaspokaja nasze podstawowe potrzeby. Stąd taka popularność zespołów roboczych, drużyn, dlatego też przekonuje się nas, że „w jedności siła”, że zbiór osób zawsze jest w stanie osiągnąć więcej niż pojedyncze jednostki. Gorzej, jeśli grupa zaczyna zbytnio izolować się od świata, jeśli łączące ich relacje przybierają niebezpieczny wymiar, a zachowanie pozwala sądzić, że wspólne spotkania służą czemuś więcej niż niewinnym rozmowom przy piwie. O tym, jak destrukcyjny potrafi być wpływ grupy, gdzie leżą granice zabawy, a także o mrocznej przepowiedni śmierci, pisze Dagmara Andryka, autorka porywającej powieści „Trąf, trąf, misia, bela”. Opublikowana nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka książka, to drugi już tom opowieści o dziennikarce śledczej, Marcie Witeckiej, która nieustępliwie zmaga się z mrocznymi historiami i odkrywa to, co dla innych pozostaje niewidoczne. Czytelnicy, którzy mieli już okazję poznać bohaterkę, z pewnością z utęsknieniem i dreszczykiem emocji czekali na powtórne z nią spotkanie, zaś osoby, dla których to będzie pierwsze, wspólnie prowadzone śledztwo, na pewno się nie zawiodą.
Redaktor Marta Witecka odniosła sukces publikując swoją pierwszą książkę, zaś na fali popularności postanowiła zrezygnować z pracy. Czas spędza na uczestniczeniu w spotkaniach autorskich i zapełnianiu lekturą kryminałów pustki w swoim życiu i w sercu. Mimo nacisków wydawnictwa i czytelników nie ma pomysłu na kolejną publikację, przynajmniej do chwili, kiedy na jednym ze spotkań autorskich nie zjawia się elegancka kobieta, Anna Kleynocka, prosząc ją o pomoc w rozwikłaniu pewnej niepokojącej sprawy. Mimo początkowej odmowy, dziennikarkę coraz mocniej wciąga historia tajemniczych zgonów. Dlatego też, kiedy ginie kolejna osoba, postanawia aktywnie zaangażować się w śledztwo choć charakter sprawy powoduje, iż nie będzie łatwo dotrzeć do prawdy. Marta ma bowiem do czynienia z członkami osobliwego bractwa, byłymi sportowcami, połączonymi wydarzeniami sprzed lat. To, co zaszło na obozie sportowym niemal trzydzieści lat temu skrywa nimb tajemnicy, choć wszystko wskazuje na to, że to właśnie w przeszłości należy szukać wskazówek.
Czy to sekret, który połączył przyjaciół, staje się przyczyną ich zgonów? A może to rzeczywiście klątwa, skoro policja nie jest w stanie ustalić ewentualnych sprawców, a same śmierci wydają się być zupełnie przypadkowe. Igor, który ginie kilka metrów od domu pod kołami samochodu, Staszek znaleziony martwy we własnej wannie, a następnie Żaneta, która zmarła po zażyciu tabletek na odchudzanie z przyspieszającą metabolizm trucizną… Trzy zgony w tak krótkim czasie budzą wątpliwości i potrafią wystraszyć pozostałych członków dziwnego bractwa. Tym bardziej, że sposób, w jaki osoby te umarły, jest związany z pewną wyliczanką i – jak się okazuje – ze śmiertelnie niebezpieczną grą, którą podjęli jako dzieci. Czy Marcie uda się ustalić rzeczywisty przebieg gry? Jakie relacje naprawdę wiążą członków bractwa i co sprawia, że wszyscy oni tak bardzo pragną zachować sekrety przeszłości? Na te wszystkie pytania odpowiada Dagmara Andryka w swojej niezwykle zajmującej powieści, koło której trudno jest przejść obojętnie. Autorka zwraca uwagę nie tylko sposobem, w jaki operuje słowem, doskonale skonstruowanymi bohaterami, w tym pełną sprzeczności Martą Witecką, ale i samym pomysłem na fabułę oraz prowadzeniem akcji. Z każdą sceną stajemy się bardziej aktywnymi uczestnikami wydarzeń aniżeli biernymi obserwatorami, każda strona przynosi też nowe tajemnice i pytania. A w tle rozbrzmiewa dziecięca wyliczanka: „Trąf, trąf, misia, bela, misia Kasia, konfacela” – na kogo tym razem wskaże los?
"Cień i kość" Leigh Bardugo pod patronatem
Nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc oraz pod patronatem Secretum ukazało się wznowienie pierwszego tomu trylogii "Grisza", która urzeka niezwykle barwnym światem i wciągającą miksturą przygód, magii i emocji. "Cień i kość" autorstwa Leigh Bardugo, to jeden z największych bestsellerów młodzieżowego fantasy ostatnich lat.
Jeźdźcy dinozaurów
Na okładce „Jeźdźców dinozaurów” znajduje się rekomendacja George’a R. R. Martina, który twierdzi, że „Ta książka to rewelacyjne połączenie Parku Jurajskiego z Grą o tron”. Stwierdzenie to zwiastuje nic innego jak śmierć wielu bohaterów za sprawą krwiożerczych gadów lub odwrotnie, jednak nie jest to lekka opowieść o rycerzach na gigantycznych wierzchowcach. Victor Milan lubi dokładnie utkane fabuły, dlatego czytelnik nie ma co liczyć jedynie na porządną jatkę.
Fabuła dzieje się w Raju - miejscu wykreowanym przez Stwórców, które obecnie zamieszkują ludzie, jak i między innymi dinozaury. Karyl Bogomirsky wraz z Robem Korriganem dowodzą obroną Providence, natomiast cesarz Felipe ogłosił krucjatę przeciw powstaniu, którym zarządza wspomniana dwójka przyjaciół. Na domiar złego okazuje się, że Szare Anioły nie są legendą sprzed pięciuset lat, lecz istnieją naprawdę. Na Głowie Tyrana wydarzenia zmierzają do krwawych konsekwencji, czego nie ułatwia otoczenie protagonistów, jak i cesarza Nuevaropy, bezustannie knując spiski.
Raj jest niezwykle urozmaiconą wersją Ziemi. Akcja dzieje się głównie w Nuevaropie, w której nie trudno doszukać się nawiązania do Europy. Zwłaszcza, że zamieszkują ją Francianie, Anglesi czy Irlandowie. Słownictwo w książce często zaczerpnięte jest z choćby hiszpańskiego, co bardzo ubarwia czytany tekst, jednak brakuje przypisów u dołu kartek, aby dokładnie zrozumieć wypowiadane słowa czy nadane tytuły. Z drugiej jednak strony, to sprawia, że czytelnik czuje się jak obcokrajowiec zwiedzający nową krainę. Rozwój technologiczny obejmuje okres średniowiecza - tzw. Zakute Łby, to nic innego jak rycerze w zbrojach, posługujący się pikami oraz mieczami. Jeżdżą oni konno, lecz ci bardziej zamożni przemieszczają się na dinozaurach. Puzony, Moriony czy Matadory są doskonałą bronią podczas walk, a ponadto podczas czytania, wyobrażając sobie rycerza na kilkumetrowej bestii, niejedna osoba może wpaść w zachwyt. Widok na pewno jest zatrważający.
Na aspekcie gadów warto się zatrzymać, ponieważ jest to istotny element powieści, głównie wpływający na chęć kupienia książki. Sama wizja wojowników na kilkutonowych bestiach na pewno przyciągnęło sporo kupców. Victor Milan wykreował niebywały świat, jednak było to dość ryzykowne. W wizji wielkich bitew z uczestnictwem dinozaurii (odmiana kawalerii) niewiele brakuje do absurdu i śmieszności. Historię trzeba było utkać starannie i ze smakiem. Dlatego też nie wszystko kręci się wokół olbrzymich potworów. Są one naturalną częścią krajobrazu, niczym wiewiórka czy pies. Jednak pojawienie się ich jest opisywane niezwykle pieczołowicie, a zatem czytelnik dowie się o istotnych cechach potwora: przydatności w bitwie, czy choćby kolorze upierzenia. Ponadto każdy rozdział ubarwiony jest małą ilustracją Richarda Andersona, co pomaga wyobrazić sobie np. proporcje jeźdźca, względem wierzchowca.
Styl pisarza jest charakteryzuje się zamieszczaniem sporej ilości kwiecistych opisów. Za każdym razem, gdy fabuła przenosi się w inne miejsce (a narracja jest prowadzona z perspektywy kilku osób), czytelnik dowie się, co ma na sobie dana postać, jak wygląda krajobraz, jaka panuje pogoda w tych rejonach, itd. Prócz tego, wielu w Nuevaropie posiada swe tytuły, a miasteczka, góry czy rzeki mają barwne, rozbudowane nazwy. Część czytelników może poczuć znużenie rozbudowanymi objaśnieniami, dlatego fani wartkiej akcji będą czekać głównie na niesamowite bitwy. Jednak miłośnicy historii utkanej z ogromną dokładnością będą zachwyceni. „Jeźdźcy dinozaurów”, to w dużej mierze spiski, szachowe zagrania postaci, jak i rozwój bohaterów. Każdy z protagonistów jest charakterystyczny, a jego osobowość jest niezwykle wyrazista. Na szczęście przebieg wydarzeń odciska piętno na psychikach uczestników wydarzeń, dlatego też po przerzuceniu kilkudziesięciu stron zauważyć można zmiany ich myślenia i postępowania. Jednak chwilami dziwią ich decyzje, co zrozumie każdy, kto do dziś nie rozumie dlaczego cesarz Felipe zaufał Falkowi.
Victor Milan lubi wywoływać zaciekawienie, a następnie urywać wątek, przeskakując do innego. Należy w niepewności czekać na powrót do danej akcji, jednak w międzyczasie dzieją się kolejne rzeczy, absorbujące i nie pozwalające zasnąć bez doczytania. Dlatego też, chcąc dowiedzieć się, jak zakończy się dany spisek, wielu pewnie będzie sobie mówić: „Jeszcze tylko jeden rozdział”, nie zdając sobie sprawy z upływu czasu nad lekturą.
Victor Milan stworzył dzieło pełne spisków i walk, jednak okraszone poczuciem humoru. Autor doskonale radzi sobie z opisywaniem fabuły oczami tkliwego Jaumego, lakonicznego Karyla czy allozaurzycy Shiry. Dzieło jest rozbudowane i zróżnicowanie, a ilość środków stylistycznych zdecydowanie przekracza średnią ilość horrorów w stadzie.
Krzysztof Haladyn "Na skraju strefy" tom II
Premiera 7 kwietnia 2017. Zona, gdzie każdy przeżyty dzień jest świętem, każdy posiłek ucztą, a każda wypłata fortuną.
Kurz jeszcze dobrze nie opadł po rocznicowej emisji, a Sołdat już zdążył się przekonać, że ucieczka przed potwornościami kompleksu X-3 to dopiero początek. Znów przyjdzie mu zmierzyć się z niebezpieczeństwami Strefy, własnym lękiem i wątpliwościami, a czasy wojskowej kompanii karnej wydadzą się prawdziwą sielanką. Wprawdzie teraz nie jest już sam, lecz Zona to zazdrosna kochanka…
Strzelba pachnie prochem i rozgrzanym metalem, wizjer maski paruje, lepiej zmienić filtr. Rzuć mutrę i ruszaj.
Ostatnich gryzą ślepe psy.
Trzeci i zarazem ostatni tom zabawnej trylogii fantasy "Miły ogr"
Trzeci i zarazem ostatni tom zabawnej trylogii fantasy. W książce, podobnie jak w poprzednich częściach: “Zły jednorożec” i “Puchaty smok”, występuje mnóstwo absurdalnego humoru i oryginalnych postaci. Przekład autorstwa Piotra W. Cholewy.