Rezultaty wyszukiwania dla: SPI
Skradziony klejnot
Nie wszystkie książki Alka Rogozińskiego mi się spodobały, ale przyznam, że pozytywnie oceniam jego twórczość. Komedie kryminalne są zabawne i lekkie dlatego zdziwiłam się, że autor zdecydował się spróbować swoich sił w odmiennym gatunku. „Skradziony klejnot” to powieść kryminalno-historyczno- obyczajowa, której akcja osadzona jest w dawnej Polsce, gdy na tronie zasiadał Jan III Sobieski. Nie mogłam obok tej lektury przejść obojętnie.
Rodzice mają dla swojej córki, hrabianki Julii Zasławskiej, wspaniały prezent! Jak można się domyślić, nie przypadnie on do gustu jubilatce, ponieważ opuszcza ona Francję i wyjeżdża do Polski, do swojej ciotki. Kraj rodzimy jawi się jej jako puszcza, głusza, a jego mieszkańcy jako nieokrzesani tubylcy i nic nie łagodzi tego wizerunku fakt, że na tronie, obok Sobieskiego, zasiada Marysieńką. Julia przekonuje się, że dwór królewski nie jest wolny od intryg, plotek i sekretów. Ktoś kradnie ulubioną kolię królowej, ale na tym się nie kończy, Damy dworu zaczynają znikać, a Julia zostaje wplątana w sam środek afery. Czy hrabianka rozwikła zagadkę?
To nie są jedyne wątki, które pojawiają się w „Skradzionym klejnocie”, jest ich o wiele więcej. Autor z lekkością i łatwością porusza się po XVII wiecznej Polsce i pewnie historycy mogliby się do czegoś przyczepić, ale ja przy książce świetnie się bawiłam. Dałam się ponieść fabule, konkretnym zakrętom, spiskom i nie zwracałam aż tak dużej uwagi na realia historyczne. Według mnie wszystko było na swoim miejscu, a jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że książka ma nas bawić i umilić wolny czas, to możemy przymknąć oko na ewentualnie niedociągnięcia.
Jeżeli lubicie komedie kryminalne Rogozińskiego i obawiacie się, że w tej części nie znajdziecie tego charakterystycznego poczucia humoru, to spokojnie. Autor nie stracił swojego pazura, dzięki czemu „Skradziony klejnot” czyta się z wielkim zaangażowaniem i ciekawością. Podczas lektury niejednokrotnie można się uśmiechnąć, widząc ciekawe porównania czy opisy walk, ubioru czy zachowań niektórych bohaterów. Autor nie omieszkał przerysować postaci, które pojawiają się na stronach książki. Te wszystkie aspekty wpływają na dobry odbiór książki i przyznać muszę, że rewelacyjnie się przy niej bawiłam.
Co więcej, czytając książkę, poczułam się miło zaskoczona, bo autor wspomniał o mojej rodzinnej miejscowości. Pewna Baśka z Turobina, która była kochanką Zamoyskiego, bardzo poprawiła mi humor, a musicie wiedzieć, że moja miejscowość przez wiele, wiele lat posiadała założycieli Zamościa. Nie wiem, kiedy autor natrafił na wzmiankę (może dzięki słynnemu „TuRobin, Tu batman”), ale wiem, że tym faktem zaintrygowałam wiele osób, którzy zdecydowali się zakupić „Skradziony klejnot".
Ogień zagłady - Daniel Komorowski
Dziobak Toto i magiczne drzewo
Czy wiecie, jak wygląda dziobak? To jedno z najbardziej interesujących zwierząt na świecie. W nowej serii komiksowej, która zaczęła ukazywać się nakładem wydawnictwa Egmont, młodsi czytelnicy mają okazję poznać nie tylko dziobaka o wdzięcznym imieniu Toto, ale także kolczatkę Chichi, koalę Wawa i nietoperza Riri.
Zarys fabuły
Toto jest głodny, ale gdy opuszcza dom, by się najeść, okazuje się, że rzeka, na której znajduje się jego domek zupełnie wyschła. Dzielny dziobak, wraz ze swoim przyjacielem koalą Wawa wyrusza w podróż, by odkryć przyczynę tego stanu. Po drodze natykają się na porozrzucane w mroku fragmenty ciał martwych zwierząt. Dzięki cząstkom magicznego drzewa przywołują ich duchy, które opowiadają o żyjącej w rzece strasznej bestii. Czy Toto i Wawa odważą się stawić jej czoła?
Strona wizualna
Komiks nie jest tak kolorowy, jak inne zeszyty skierowane do młodszych czytelników. Zachowany został raczej w stonowanych barwach i nie brakuje mu również mrocznego klimatu, który dodaje smaku opowiadanej historii. Wydany został w twardej oprawie i formacie zbliżonym do A4. Zeszyt jest solidny i bardzo przyjemnie się go przegląda.
Moja opinia i przemyślenia
Mimo że tytuł „Dziobak Toto” ukazał się w serii wydawnictwa Egmont „Mój pierwszy komiks”, to jednak myślę, że skierowany jest do nieco starszych dzieci niż te w wieku przedszkolnym. To raczej klimaty niemalże powieści grozy, dlatego uważam, że te najmniejsze maluchy mogą się po prostu bać. Starszym dzieciom jednak historia odważnych bohaterów, którym towarzyszy szczypta magii, na pewno się spodoba.
Scenarzystą komiksu jest Eric Omond, a ilustratorem Yoann. Żadnego z tych twórców nie miałam jeszcze przyjemności poznać, ale uważam, że obydwoje doskonale się spisali. Na pewno sięgnę po kolejną część przygód niezwykle ciekawych, rzadko spotykanych zwierząt. Rysunku w komiksie są bardzo dobre, a historia niezwykle ciekawa.
Podsumowanie
„Dziobak Toto i magiczne drzewo” to świetnie zrealizowany projekt, jednak odpowiedni dla nieco starszych dzieci. Komiks ma ciekawie pomyślaną fabułę i oddające nieco mroczny klimat historii ilustracje. Jest elegancko wydany i z pewnością nie można mu odmówić tego, że przyciąga uwagę. Z lektury jestem bardzo zadowolona i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom serii. Mam nadzieję, że szybko się ukaże i że będę miała okazję poznać więcej tego typu historii.
Niezwykły powieściowy debiut: „Apostata” 9 marca w księgarniach
Co może wyjść z połączenia wątków zaczerpniętych z mitologii Lovecrafta oraz historycznych inspiracji i wierzeń, począwszy od starożytnych religii po XIX (ziemski) wiek? Co się stanie, jeśli taką miksturę przyprawimy szczyptą steampunku, przesączymy demoniczną grozą, a fabułę osadzimy w niespokojnych czasach, w których legitymizowany przez państwo fanatyzm religijny Cesarstwa ściera się z demokratycznym liberalizmem Republiki?
Moonfall
Gwiezdny port
Brawurowa powieść graficzna autora Gry o tron z ilustracjami nominowanej do nagrody Hugo Rai Golden osadzona w fascynującej scenerii Chicago przyszłości - pełnego intryg, przygód i spiskujących obcych.
Uważam, że na polskim rynku pojawia się zdecydowanie zbyt mało zarówno literatury, jak i komiksów z gatunku Science Fiction. Dlatego każdy taki tytuł jest dla mnie na wagę złota i wiążę z nim ogromne nadzieje. Czy jednak nowa powieść graficzna od wydawnictwa Zysk i S-ka spełniła moje oczekiwania?
Zarys fabuły
Przyszłość. Ziemia zostaje odkryta przez obcą cywilizację, która przyjmuje Ziemian do organizacji nazwanej Harmonią Światów, jako 315 gatunek. Rozpoczęła się budowa portów kosmicznych i integracja pomiędzy gatunkami. Jeden ze statków kosmicznych wylądował w Chicago, podczas rozgrywek Superbowl. Obcy proponują Ziemianom produkcję super baterii, co jednak nie wszystkim się podoba. Detektyw Charlie Baker, pracujący w dzielnicy, w której znajduje się Port Gwiezdny, pechowym zbiegiem okoliczności, wraz z protestującymi trafia za kratki. Zresztą, to nie jedyne problemy związane z pojawieniem się na Ziemi kosmitów. Czy uda się utrzymać porozumienie i przede wszystkim pokój z obcymi rasami? A może wszystkie wydarzenia prowadzą w kierunku nieuchronnej zagłady Wszechświata?
Strona wizualna
Komiks ma twardą oprawę i format nieco większy od zeszytowego. Wydany został w pełnym kolorze, a wydrukowany na dobrej jakości papierze. Rysunki Raya Goldena świetnie oddają nastrój historii, chociaż jego kreska mi osobiście nieszczególnie się podoba (oczywiście to kwestia subiektywnego gustu i przyzwyczajenia). Przedstawione sceny jasne i wyraźnie zarysowane. Niewiele zostało miejsca na domysły. Całość prezentuje się bardzo dobrze i bez trudu przyciąga wzrok.
Moja opinia i przemyślenia
„Gwiezdny port” to ciekawa, ale niestety nieco wtórna historia. Właściwie nie zaskakuje niczym nowym. Podczas lektury przez cały czas miałam wrażenie „to już gdzieś było”. Wydarzenia łatwo przewidzieć, a pojawiający się bohaterowie są raczej schematyczni. Mimo wszystko komiks czytało się całkiem przyjemnie, szczególnie gdy wziąć pod uwagę fakt, że naprawdę jestem spragniona historii Science Fiction, których niestety jest u nas na rynku niewiele.
Podsumowanie
„Gwiezdny port” to ciekawie zilustrowana i pięknie wydana powieść graficzna, która ma swój niepowtarzalny klimat. Nie zachwyca oryginalnością, ale dostarcza paru chwil przyjemnej rozrywki. Polecam wszystkim tym, którzy tak jak ja, spragnieni są historii z gatunku Science Fiction i uważają, że jest ich u nas zdecydowanie za mało.
Zapowiedź: Przełęcz
Są tajemnice, które bezpieczniej jest zostawić bez wyjaśnienia. Pierwsza polska powieść inspirowana słynną tragedią na Przełęczy Diatłowa, która do dziś pobudza wyobraźnię. I wciąż rodzi strach.
Uczeń kuglarza
"Co dzisiaj dowiedzione, kiedyś było wyobrażone." William Blake
Seria, która zdecydowanie ma w sobie coś, co sprawia, że chętnie się w niej zanurzamy. Przyciąga nie tylko sugestywnie odmalowanym klimatem przygody, obracającej się w sferze fantastyki, ale również misternie utkaną intrygą, a także bogactwem frapujących postaci. Skierowana do młodzieży, zawiera wiele cennych treści, materiałów do refleksji i kierunków do przemyśleń. Traktuje czytelnika jako partnera do rozmyślań, a nie biernego odbiorcę fabuły. Co prawda, w drugim tomie Anniina Mikama stawia bardziej na przygodę w sensacyjnych i kryminalnych barwach niż na rozmyślania, ale i tak podsuwa sporo inspiracji do rozważań. Ponadto, cofając się w czasie w stosunku do pierwszego tomu ("Magik i złodziejka"), zgrabnie i przekonująco pogłębia poznaną wcześniej i obecnie przeżywaną historię. Zwroty akcji nie należą do gwałtownych, jednak noszą tak wyczekiwany potencjał zaskoczenia.
Autorka nie oszczędza bohaterów, wystawia na surowość losu, nakręcającą się spiralę błędów, konfrontację z nikczemnością. Dynamiczna walka, często zmieniająca strony wygranych, toczy się o coś więcej niż prawdę i sprawiedliwość, dotyczy przyszłości ludzkiej cywilizacji. Mikama popycha uczestników zdarzeń do chwytania istoty życia, znaczenia duszy, definicji tożsamości i interpretacji inteligencji. Zestawia człowieka i jego wytwór, samouczącą się maszynę, która dąży do naśladownictwa twórcy, marzy, pragnie i wyraża wątpliwości. Sztuczny twór, który zdobywa własną świadomość, przenikliwość i pojętność, przeciwstawia się przyporządkowanej mu roli i definiuje egzystencję na własnych zasadach. Przez powieść przebijają różnorodne brzmienia emocji, od zimnych i ponurych, bolesnych i dokuczliwych, do ciepłych i wesołych, zabawnych i szczęśliwych. A gdzieś pomiędzy słychać nuty empatii, zrozumienia, szacunku i akceptacji.
Jestem pod wrażeniem, jak zgrabnie miesza się magia i zwyczajność w konfrontacji dobra ze złem. W środku kamiennych serc można natknąć się na życzliwość, którą w centrum dobra podają w wątpliwości. Postaci zyskują na otoczce osobowości, głębszej konstrukcji i wyrazistych szkieletach. Narracja przyjazna i przyjemna, wzbogacona lekkim dowcipem, swobodnie niesie po intrydze i przyciąga atmosferą Krakowa końca lat trzydziestych dziewiętnastego wieku. Rozpala żar tajemnic, koloryt sekretów i zawiłości okoliczności. Przeżywamy wczesną młodość Wiktora Worowskiego, bolesne doświadczenia związane ze śmiercią brata i własnym kalectwem. Dowiadujemy się, jak zdobył tytuł profesora. Poznajemy początki obecności Toma na Ziemi, jak na nią trafił i jakie konsekwencje zdarzeń wywołał. Zaprzyjaźniamy się z rezolutną Zosią Winkelmann, towarzyszką przygód Wiktora, i z Sewerynem Królem, włóczęgą o wielu obliczach. Rozszyfrujemy Maksymiliana Gardzińskiego, bogatego uczonego o reputacji dziwaka, oraz zbliżamy się do jego siedemnastoletniego syna Rufusa, targanego rozterkami.
Pustynny ksiażę. Księga II
Po zakończeniu pierwszej księgi Pustynnego Księcia, bez chwili wahania sięgnęłam po kolejny tom. Wiele się wydarzyło po tym, jak Olive została uprowadzona do Pustynnej Włóczni i gdy dowiedzieli się prawdy o niej. Demony coraz zacieklej atakują, a przepowiednia może się sprawdzić. Czy jednak Olive ma szansę pokonać otchłanców? Czy znajdzie swoje miejsce na Ziemi?
Selen, Derin, Arick i Rojvach, Olive i Kaji stają przed wielkim zadaniem. Dźwigają na swoich barkach sławę swoich rodziców, którzy przyczynili się do pokonania demonów i zabicia ich matki. Każde z nich chcę iść własną ścieżką, a nie tą wybraną przez innych. Czyha na nich ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ na ich życie czai się ktoś potężny, kto wcale nie zginął.
Malowany człowiek to było arcydzieło, które pochłonęło mnie na kilka dni. Ogromnie ciekawa byłam losów dzieci bohaterów Cyklu Demonicznego i podeszłam do książki pełna oczekiwań. Pierwsza księga miała słabe momenty i tak samo było w tej. Chociaż ostatnie rozdziały sprawiły, że nie mogłam się od treści oderwać, kolejne strony pochłaniałam z rosnącym przerażeniem i zainteresowaniem, to niestety wcześniej wielokrotnie odkładałam lekturę, bo się nudziłam. Akcja w Pustynnym Księciu jest bardzo nierówna i raz biegnie na złamanie karku, a raz zwalnia. Niekiedy takie zabiegi mogą czytelnika znudzić i tak było i w tym przypadku. Dodać jednak muszę, że Księga Druga była o wiele bardziej skierowana na akcję, chociaż na scenę dołączyły dzieci Rojera, Arick i Rojvach.
Ciekawym było obserwowanie Olive, który/która zmieniał się, dojrzewał i zaczynał dostrzegać własne ja. Chociaż nadal trudno odnaleźć mu/jej swoje miejsce na ziemi, postanawia zrobić coś, za co będzie odpowiedzialny/a. Trudno mi pisać o niej w jednej osobie, bo sama Olive nie wie, kim naprawdę jest, co szczególnie dobrze widać w kilku scenach, kiedy staje się kobietą albo chwyta za broń po przerwie. Nie wiem, jaki zamysł ma autor i jestem ciekawa, jak rozwinie losy bohaterki. Derin również dorasta, a wydarzenia, w których uczestnicy, kształtują go. Brzemię jego ojca bardzo się na nim odbija; ma wrażenie, że wszyscy oczekują, że będzie taki sam jak Wybawiciel, jednak chłopak nie czuje w sobie tej odwagi. Wielokrotnie by zawrócił, gdyby nie jego towarzysze. Dla rodziny, przyjaciół zrobi wszystko, ale obawia się i ten lęk niejednokrotnie przejmuje nad nim kontrolę.
Z racji tego, że wszystkie wydarzenia w Księdze Drugiej rozgrywają się w Pustynnej Włóczni albo w Nowej Karsji widać, że Peter V. Brett inspirował się kulturami Bliskiego Wschodu. Wyobrażam sobie więc szok Olive, gdy z Zakątka została uprowadzona do tak innej Pustynnej Włóczni.
Chociaż Pustynny Książę. Księga II nie podbił mojego serca bezgranicznie, to przyznam, że jestem na tyle zaintrygowana, że będę wyczekiwać kolejnych części Cyklu Zmroku.
Moonfall w polskich kinach od 4 lutego!
Nowy film ROLANDA EMMERICHA twórcy takich superprodukcji jak „DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI”, „2012”, „POJUTRZE”, „GWIEZDNE WROTA”.
Znakomita obsada, epicki rozmach i wbijające w fotel efekty specjalne w produkcji łączącej walory kina katastroficznego i science fiction.
Widowisko science fiction o trójce astronautów, która wyrusza w kosmos, by powstrzymać zbliżającą się zagładę Ziemi i odkryć prawdziwą naturę Księżyca.
Gwiazdorska obsada – Halle Berry, laureatka Oscara („Czekając na wyrok”, „John Wick 3”, „Śmierć nadejdzie jutro”, „X-Men”), Patrick Wilson („Obecność”, „Jack Strong”, „Aquaman”), Donald Sutherland („Igrzyska śmierci: Kosogłos.”, „MASH”, „Ad Astra”), Michael Peña („American Hustle”, „Ant-Man”, „Bogowie ulicy”), John Bradley („Gra o tron”), Carolina Bartczak („X-Man. Apocalypse”).