kwiecień 18, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Robin Williams

wtorek, 27 luty 2024 11:26

Batman. Wojna cieni

 

W uniwersum Batmana działo się już naprawdę wiele. Co jednak wydarzy się tym razem, gdy scenarzystą komiksu jest Joshua Williamson, znany przede wszystkim z tworzenia scenariuszy do Flasha?

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach: „Shadow War: Alpha“ #1, „Batman” #122-123, „Deathstroke Inc.” #7-9, „Robin” #13-15, „Shadow War Zone” #1 oraz „Shadow War: Omega” #1.

Komiks „Batman. Wojna cieni” to pełen akcji i intryg crossover, który zanurza czytelników w skomplikowanym świecie DC Comics. Śmierć Ra's Al-Ghula z rąk Deathstroke’a rozpętuje spiralę zemsty, która wciąga do akcji Batmana, Robina i Talie Al-Ghul, prowadząc do epickiej konfrontacji. Scenariusz Joshua Williamsona w połączeniu z pracą doświadczonych rysowników takich jak Howard Porter, Roger Cruz, Paolo Pantalena, Viktor Bogdanovic i Stephen Segovia oferuje czytelnikom opowieść, która wpływa na losy całego uniwersum DC, a także łączy się z nadchodzącym eventem mrocznego kryzysu.

Chociaż niektórzy krytycy uznają „Wojnę cieni" za nieco mniej udaną niż poprzednie prace Williamsona, to jednocześnie doceniają jego zdolność do łączenia różnych wątków narracyjnych i prowadzenia postaci przez skomplikowany świat DC. Krytyka skupia się głównie na pewnych aspektach fabuły, które mogą być mylące dla nowych czytelników oraz na momentami powtarzalnych sekwencjach akcji. Jednakże, ambitność projektu i jego znaczenie dla dalszych losów uniwersum DC są szeroko chwalone i trudno mi się z tym nie zgodzić. To album, obok którego nie sposób przejść obojętnie, przynajmniej, jeżeli zamierzamy kontynuować swoją przygodę z lekturą komiksów z uniwersum DC.

„Wojna cieni” ukazuje również mroczniejsze wątki, takie jak wpływ Pitów Łazarza na Ra'sa Al Ghula i konsekwencje decyzji bohaterów. Pomimo że fabuła momentami wydaje się przeciągnięta, zawiera interesujące momenty i rozwija postacie w fascynujący sposób. Dobrze ukazane zostały pełne emocji momenty między Batmanem a Robinem, a także skomplikowane relacje rodzinne i lojalności, które napędzają narrację.

Jeżeli natomiast chodzi o grafikę, to w „Wojnie cieni” pojawia się mieszanka stylów, z niektórymi wybitnymi pracami artystycznymi, które wyróżniają się na tle innych. Chociaż różnorodność stylów może być uznana za minus przez niektórych czytelników, inni doceniają możliwość odkrycia nowych talentów w branży komiksowej. Taka mieszanka nie jest też oczywiście niczym niezwykłym, przy tylu rysownikach pracujących nad projektem.

Podsumowując, „Batman. Wojna cieni” to ważne wydarzenie w uniwersum DC, które oferuje imponującą skalę akcji. Chociaż niektóre elementy fabuły mogą budzić kontrowersje, a różnorodność stylów artystycznych nie każdemu przypadnie do gustu, komiks stanowi cenne uzupełnienie dla fanów DC, poszukujących głębszego zrozumienia swoich ulubionych postaci i złożoności ich świata.

 

Dział: Komiksy
sobota, 08 styczeń 2022 18:50

Zapowedź: Siedmiu Żołnierzy. Omnibus

„Siedmiu Żołnierzy” to przełomowa i niezwykle ambitna seria legendarnego twórcy komiksowego Granta Morrisona, w której wziął na warsztat siódemkę postaci z peryferii bezmiernego uniwersum DC. Poznajcie Lśniącego Rycerza, Guardiana, Zatannę, Klariona Wiedźmiego Chłopca, Mister Miracle’a, Bulleteer i Frankensteina. Każdy z nich musi zmierzyć się z zagrażającymi całemu wszechświatowi siłami zła reprezentowanymi przez tajemniczy gatunek Sheeda. Żeby odnieść zwycięstwo, bohaterowie muszą ze sobą współpracować, mimo że... ani razu się nie spotykają. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 13 lipiec 2020 01:31

Rozpocznij przygodę z uniwersum DC Comics!

DC Comics to jeden z gigantów branży komiksowej w Stanach Zjednoczonych, a superbohaterowie DC to prawdziwe ikony popkultury. Pojawiają się w filmach, serialach i grach, jednak najciekawsze opowieści znajdziecie w komiksach, na których wychowały się całe generacje fanów. Dziedzictwo jest naprawdę olbrzymie, bo przecież pierwsze historie o zamaskowanych herosach pojawiły się jeszcze przed II wojną światową. To prawdziwy skarbiec dla fanów złożony z tysięcy przygód, a nowych tytułów przybywa każdego roku. 

Dział: Komiksy
czwartek, 21 czerwiec 2018 09:24

2018 Locus Awards Weekend

Ten weekend należy do Locus Awards, które zostaną przyznane podczas ceremonii, którą poprowadzi Connie Willis.

Uroczystości odbędą się 22-24 czerwca Seattle. To będzie też 50 rocznica Locus Magazine. W tym roku statuetke zaprojektował  Francesca Myman z artystą Shaun Tan, którego polscy czytelnicy doskonale znają z takich tytułów jak "Przybysz", czy "Regulamin na lato". Podczas imprezy przewidziane są panele z autorami, konkurs na koszulkę hawajską, autografy, bakiet i wiele innych atrakcji.

Dział: Literatura

Stacja Starz właśnie przygotowuje adaptację jednej z powieści Neila Gaimana. Chodzi oczywiście o "American Gods" Bryana Fullera, która wprowadza nas w świat starych i nowych bogów, poszukiwanych przez grających główne role Ricky'ego Whittle i Iana McShane'a.

Dział: Seriale
poniedziałek, 14 grudzień 2015 10:13

Chłopcy. Zguba

Powstawanie i pojawienie się na księgarskich półkach trzeciej odsłony serii „Chłopcy" Jakuba Ćwieka o podtytule „Zguba", zbiegło się w czasie ze śmiercią symbolu mojego dzieciństwa. Zresztą nie tylko mojego. Niby jestem przygotowana na zmianę warty w Hollywood, ale nie sądziłam, że ta nastąpi równie prędko i w podobny sposób. Jakub Ćwiek również śmierć Robina Williamsa przeżył i przeżyli ją także pośrednio „Chłopcy", których trzeci tom jest o wiele bardziej mroczny, o wiele bardziej dojrzały i stawia pod znakiem zapytania wulgarną lekkość poprzednich części.

Tę zmianę widać już od samej okładki. I nie chodzi wcale o to, że zamiast motocykla i grupki podopiecznych wróżki jest na niej tylko ona, spętana kaftanem bezpieczeństwa rodem z najstarszych zakładów dla psychicznie chorych. Bardziej uderza wyraźna dominacja cieni i szkiców. Jakby cały świat miał być tylko wątłym obrazkiem, zbiorem kilku kresek i kolorów. Rodzą się pytania, czy dotychczasowa historia to nie omamy wynikające z mentalnych zaburzeń (och, jakaż bym była zła na Jakuba Ćwieka!). A nad tym wszystkim góruje najmroczniejszy z cieni. On, Piotruś Pan.

Dzwoneczek budzi się w szpitalu po kilkumiesięcznej śpiączce, ale nie ma przy niej Chłopców. Co gorsza, wszyscy nazywają ją panią Matyldą, a Luby wydaje się naprawdę o nią martwić. W dodatku kwestionują też prawdziwość jej wspomnień. Czy naprawdę nie ma już żadnych Chłopców, a trauma kazała jej wyprzeć potworności, których doświadczyła przed wypadkiem? Wiele na to wskazuje. Tymczasem Piotruś jest coraz bliżej. Jeżeli Dzwoneczek pragnie ocalić życie swoje i swoich podopiecznych, musi szybko wziąć się w garść.

Czy to, że „Zguba" jest dojrzalsza od swoich poprzedniczek, czyni ją gorszą bądź lepszą? Trudno powiedzieć. Jest po prostu inaczej. Kłamstwem byłoby jednak powiedzieć, że nie trzeba się z tą innością oswoić. W trzecim tomie serii bowiem bardzo mało znajduje się jej tytułowych bohaterów. Nie chodzi wyłącznie o brak ich fizycznej obecności, ale przede wszystkim o „duchowe" opuszczenie przez nich stronic tejże historii. Niby mają coś z dawnych siebie, ale jest to odległe i mgliste. Nierzadko również nowe żywoty każą się zastanowić, czy Chłopcy faktycznie wyszli źle na tych narzuconych im przemianach.

To właśnie jest szczególnie niewygodne i powoduje dyskomfort. Wszystko zaczyna się mieszać, czerń i biel zlewają się w szarość, a powracający Piotruś do bólu przypomina... Chłopców, zanim odebrano im wspomnienia. Dążenia Dzwoneczka i jej okrutne decyzje, to cios w samo serce. Nie dlatego, że przelewa krew czy rani, ale ponieważ z jej działań ewidentnie wyziera desperacja. Po raz pierwszy czytelnik dostrzega, że może nigdy nie było z czego się śmiać; że może od pierwszej opowieści o Chłopcach stał po niewłaściwej, albo wcale nie tak różnej od tej niewłaściwej, stronie barykady.

Zmienia się też nieco świat wykreowany w „Chłopcach" i sposób jego opisywania. Znacznie więcej jest tutaj mroku i cieni, które do złudzenie przypominają inny z obrazów już przez Ćwieka namalowany w „Ciemność płonie". Chwilami naprawdę miałam wrażenie, że autor próbuje zespolić ze sobą te dwie historie – fantastyczną interpretację szarej codzienności dworca wymieszać z wulgarnie potraktowaną bajką, sugerując, że obie są tak samo realne. Z metaforycznego punktu widzenia „Chłopcy" nie są przecież historią motocyklowego gangu dzieciaków zamkniętych w ciałach dojrzałych, rosłych facetów, którym przewodzi wróżka z Nibylandii; traktują raczej o dorastaniu, dojrzewaniu i obalają mity o wadach i zaletach zarówno dzieciństwa, jak o samodzielności i odpowiedzialności.

Mimo wszystko zabrakło mi w „Zgubie" wulgarnych docinek. Wyjątkowo przeszkadzało z kolei nagromadzenie scen seksu, a nawet nie seksu, ile gwałtów. Do tej pory wyuzdanie ćwiekowych bohaterów opierało się na męskiej wersji harlequina, gdzie napotykane kobiety gotowe były do wyczynów rodem z najbardziej podniecających filmów porno w wersji soft-hard (a może hard-soft?). Tymczasem w „Zgubie" za dużo jest poniżania i mizoginii. Od trzeciej części „Chłopców" zdecydowanie wolę drugą, ale nie zmienia to faktu, że na myśl o finale serii czuję prąd przebiegający wzdłuż linii kręgosłupa.

Dział: Książki
czwartek, 18 czerwiec 2015 13:06

Noc w muzeum: Tajemnica grobowca

„Noc w muzeum" to film, który pomimo, że nie należy do moich ulubionych, za każdym razem wywołuje we mnie falę ciepłych, pozytywnych emocji oraz radosnego uśmiechu. Trzecia odsłona serii nie miała najmniejszych szans powtórzyć sukcesu pierwszej, ale mogła zostać udanym zwieńczeniem trylogii Shawna Levy'ego. Czy to się udało? Czy twórcy wykorzystali ostatnie resztki potencjału, jaki niósł ich pomysł na fabułę cyklu familijnego? Czy jednak po raz kolejny wyręczyli się doskonale znanymi kalkami z poprzednich części?

Larry Daley (Ben Stiller) nadal pracuje jako strażnik w muzeum w Nowym Jorku, w którym co noc eksponaty budzą się do życia. Podczas specjalnego pokazu dla donatorów (przekonanych o tym, że oglądają kunsztownie zaplanowany popis efektów specjalnych) wszystkie figury, szkielety oraz zwierzęta niespodziewanie tracą nad sobą kontrolę. Okazuje się, że magiczna tablica, która ożywia całe muzeum zaczyna tracić swoją moc. Aby uratować swoich przyjaciół Larry będzie musiał jechać do Londynu, żeby dowiedzieć się od starożytnego faraona, jak powstrzymać nadchodzącą zagładę.

Przyznam, że po trzeciej odsłonie „Nocy w muzeum" nie spodziewałam się niczego więcej niż to, co otrzymałam. Wcale nie oczekiwałam fajerwerków, powtórki z fascynacji oraz śmiechu, które dostarczyła mi pierwsza część. Dostałam przyzwoitą, znaną mi rozrywkę, która zdecydowanie lepiej sprawdza się jako film familijny niż jako komedia sensu stricto.

Twórcy zdecydowali się na zmianę akcji – tym razem znaczna jej część odbywa się w Londynie, a nie w Nowym Jorku. Pojawiają się również nowe postacie (wśród których prym wiedzie Sir Lancelot – Dan Stevens) – ich wyważona ilość nie sprawia, że dominują nad „stałą obsadą", a wprowadzają za to pewien bardzo potrzebny powiew świeżości.

Nierównomiernie rozłożona akcja, pojawiające się nielogiczności i luki scenariuszowe to nie jedyne zarzuty, jakie można skierować do twórców „Nocy w muzeum". Niektóre sceny, a także niewybredne żarty zdają się być skopiowane jeden do jednego z poprzednich części. Skutkuje to tym, że trudno te trzy filmy od siebie odróżnić oraz odseparować. Odmienna przygoda czy lokalizacja nie zatrze wrażenia, że trzeci raz oglądamy tę samą produkcję. Slapstickowe żarty i spora ilość już kiedyś zasłyszanych dowcipów niektórym być może zapewnią porządną rozrywkę (jak mi), lecz innych z pewnością nie zadowolą wcale. I wątpię, aby kwestia wieku miała tu jakiekolwiek znaczenie.

W „Nocy w muzeum: Tajemnica grobowca" pojawia się także motyw dorastania. Syn Larry'ego, Nick (Skyler Gisondo), wkracza w fazę buntu, poszukiwania własnej życiowej drogi. To klasyczna, opowiedziana mimochodem historia rodzica, który próbuje pogodzić się z tym, że jego dziecko dorosło i stara się usamodzielnić. Prawd życiowych tutaj jak na lekarstwo, niekiedy okraszonych gorzką ironią.

To obraz o tyle ważny, że jedne ze swoich ostatnich kreacji zaprezentowało w nim dwóch aktorów. Robin Williams zagrał tutaj niezwykle wymowną, wzruszającą scenę pożegnalną. Gdy ją kręcono nikt nie mógł wiedzieć, jak ważną dla widzów okaże się już na zawsze. Sam dialog, który prowadzi jako Teddy Roosvelt z Larrym Daley'em brzmi jak jego osobista rozmowa z widzem mówiącym „ale ja nie jestem gotowy". Ciężko by było zbudować bardziej czułe rozstanie z wielkim aktorem, unikając przy tym zbytniego roztkliwienia. Po raz ostatni na ekranie pojawił się w tym filmie także Mickey Rooney, które pierwsze aktorskie kroki stawiał już w latach 20. XX wieku.

Mam ogromną nadzieję, że „Tajemnica grobowca" pozostanie ostatnią, zamykającą częścią filmowego cyklu. Shawn Levy i spółka wybrali świetny sposób na jej zakończenie oraz zdecydowali się na nie we właściwym momencie. Opowiedzieli z tej historii już wszystko, co się dało, wyciskając z niej ostatnie soki, a tworzenie nowych przygód ożywających eksponatów i nieustraszonego strażnika muzealnego stałoby się wyłącznie irytującą kalką kalki nawet dla jej wielbicieli.

Dział: Filmy
sobota, 13 grudzień 2014 22:02

Premiera: "Noc w muzeum: Tajemnica grobowca"

Film fantastyczno-przygodowy w polskiej wersji językowej, kontynuacja przebojowej serii, której dwie poprzednie części obejrzało w polskich kinach prawie milion widzów. Polska, kinowa premiera "Tajemnicy grobowca" swoje miejsce będzie miała już 25 grudnia.

Dział: Kino