Rezultaty wyszukiwania dla: Akcja
Język cierni
Wydawnictwo Mag zapowiedziało nową książkę Leigh Bardugo, autorki Trylogii Griszy i Szóstki Wron.
Leigh Bardugo, autorka z listy bestsellerów New York Timesa, zainspirowana mitami, baśniami i folklorem stworzyła cudownie klimatyczny zbiór opowiadań, których akcja wprost skrzy się od zdrad, zemsty, aktów poświęcenia i miłości. Wejdźcie do świata griszów...
Ostatniego zeżrą psy – Sławomir Nieściur
Fabryka Słów 29 września wyda kolejny tom w ramach Fabrycznej Zony.
Myślisz, że widziałeś już wszystko, ale Zona potrafi zaskoczyć...
Elektronika wysiada, nad Strefą wisi łuna niewiadomego pochodzenia, pojawiający się znikąd ogień trawi sprzęt, który – wydawałoby się – przetrwa najgorsze.
Silmarillion. Wersja ilustrowana - J.R.R. Tolkien
Dzisiaj premierę ma ekskluzywnie ilustrowane wydanie jednej z najsłynniejszych książek fantastycznych w historii.
Niezbędna pozycja w biblioteczce każdego fana Tolkiena zbiór opowieści o Pierwszej Erze Świata, czyli Dawnych Dniach, poprzedzających epokę, w której rozgrywa się akcja Władcy Pierścieni.
"48" Andreasa Grubera
„Jeżeli w ciągu czterdziestu ośmiu godzin odgadniesz, dlaczego uprowadziłem tę kobietę, zostanie ona przy życiu. W przeciwnym razie – zginie”.
Jak wytresować Cthulhu. Coś na dachu - Maciej Jasiński
Premiera książeczki dla młodszego czytelnika ( i nie tylko) od Wydawnictwa TADAM.
W pierwszym tomie Kasia sprowadziła na ziemię gościa z odległego świata, który stał się jej największym przyjacielem, ale także źródłem wielu problemów i przygód. W drugim tomie towarzyszymy jej w dalszych przygodach. A to nie jest zwykła książka, jak wszystkie inne. W tej książce to czytelnik podejmuje decyzje co powinni zrobić bohaterowie i w ten sposób rozwija się akcja. To taka interaktywna zabawa, przypominająca grę przygodową z licznymi zagadkami.
Porzuć swój strach
Marek Bener, dziennikarz oraz właściciel toruńskiego tygodnika, od kilku lat bezskutecznie poszukuje ukochanej żony, Agaty. Nowy trop w sprawie zaginięcia żony nieoczekiwanie może podsunąć inne śledztwo, dotyczące odnalezienia córki pewnego biznesmena, Moniki Żelazny. Bener z każdą chwilą jest coraz bardziej pewny, że dziewczyna posiada informacje o jego żonie. Jednak im bardziej główny bohater zagłębia się w śledztwo, im więcej kłamstw usłyszy z ust rodziny Żelazny, tym więcej komplikujących wszystko kwestii wychodzi na jaw. Co więcej, za zaginięcie Agaty może być odpowiedzialny zmarły teść Marka...
Z twórczością pana Roberta Małeckiego spotykam się po raz pierwszy. Nie miałam pojęcia, czy spodziewać się dobrej, mocnej lektury, czy raczej byle jakiego śledztwa i ogólnej "bylejakości". Oczywiście, nie przeczytałam tomu pierwszego, więc kolejną zagwozdką było to, czy odnajdę się w kontynuacji. Powiem Wam szczerze, że trafiłam na kawał dobrej literatury. I z niecierpliwością oczekuję tomu trzeciego. A jaki z tego wniosek? Warto sięgać po rodzimych autorów, którzy nierzadko są o wiele lepsi, niż ci zagraniczni.
Marek Bener jest doskonale znany w toruńskim społeczeństwie i to nie tylko z tego, że prowadzi lokalny tygodnik. Jest przy tym doskonałym detektywem, choć w tej roli pojawia się raczej jako "amator". Dlatego też po zaginięciu Moniki, jej ojciec kieruje swe kroki najpierw do Benera, a nie na policję. Wie, że toruński dziennikarz odnajdzie zaginioną. Żelazny nie zdaje sobie jednak sprawy, że skrywane tajemnice również ujrzą światło dzienne...
Ta książka jest fenomenalna! Z każdą kolejną stroną pula pytań rośnie, a kolejne, przewijające się w lekturze postacie, wcale nie pomagają w uzyskaniu odpowiedzi. Ba, wręcz przeciwnie- "dzięki" nim ich ilość tylko się zwiększa. Po raz pierwszy w mojej "karierze" czytelniczej wciągnęła mnie historia, w której między innymi mowa o tzw. "bossach", czyli miasteczkowym półświatku. Zazwyczaj takie lektury odrzucały mnie na starcie, tu jednak spotykanie się z mroczną stroną miasta miało swój cel- dotarcie do Moniki, a co za tym idzie być może uzyskanie odpowiedzi na pytanie, co stało się z Agatą. I czy nadal żyje. Akcja płynie silnym strumieniem, podczas lektury nie można się nudzić. Kolejne wydarzenia są niczym magnes, przyciągający nas do powieści. Nie można od niej uciec, chce się tylko czytać, póki nie dotrzemy do ostatniej strony.
Nie od dziś wiadomo, że ludzie skrywają wiele tajemnic. Jak się okazuje, ludzie, którym również powinno leżeć na sercu dobro Agaty, posiadali ważne informacje, skrzętnie ukrywając je przed Markiem. Owszem, wierzyli, iż działają w jak najlepszym interesie zaginionej, a jednak ich milczenie z każdym dniem zmniejszało szansę na uratowanie kobiety. Określiłabym to jako ślepą wiarę w to, że porywacze posiadają jakiekolwiek ludzkie uczucia. A przecież to praktycznie niemożliwe... Koniec tomu drugiego, choć dał czytelnikowi odpowiedzi w kwestii zaginięcia Moniki Żelazny, jeszcze bardziej zapętlił przypadek zaginięcia Agaty Bener. Mam ogromną nadzieję, że tom trzeci będzie tym, w którym Marek Bener wreszcie zazna spokoju ducha.
Jeśli poszukujecie dobrej, intrygującej lektury na te coraz zimniejsze dni, a jednocześnie nudzą Was książki, w których nic się nie dzieje, sięgnijcie po serię Roberta Małeckiego. Gwarantuję, iż nie będzie to czas zmarnowany.
Opowieści tajemnicze i szalone
Wydane przez Naszą Księgarnie pod koniec 2006 roku „Opowieści tajemnicze i szalone” spod pióra Edgara Allana Poe nareszcie doczekały się wznowienia.
Książeczka wydana jest w sposób niezwykły. Ma twardą oprawę i zdobią ją niesamowite, przepełnione groteską ilustracje, których autorem jest Grist Grimly. Całość składa się z czterech, pełnych grozy opowiadań.
Czarny kot to historia człowieka, który popadł w alkoholizm i zaczął znęcać się nad ukochanymi zwierzętami. Gdy karma wróciła, jego życie stało się niczym z najgorszych horrorów. To jednak wywołało tylko jeszcze większy gniew bohatera, którego szaleństwo przekroczyło wszelkie, możliwe granice.
„Nawet najtwardszy cynik ma w sercu struny, których poruszenie budzi żywe emocje.”
Maska czerwonej śmierci jest pełnym grozy opowiadaniem, o tym, że nie da się oszukać przeznaczenia i bezkarnie uciec przed śmiercią.
Żaboskoczek to historia zemsty nadwornego błazna, który został porwany ze swojej ojczyzny i wzięty do niewoli przez złego króla.
Upadek Domu Usherów to, obok Kruka, jedno z najbardziej znanych opowiadań Edgara Alana Poe. To typowa historia grozy, która zadziwia nie tylko niezwykłym połączeniem drobnych elementów, ale także analizami chorób psychicznych, jakich udało się dokonać pisarzowi, jeszcze przed odkryciem ich przez ówczesną medycynę.
Historie Edgara Allana Poe opowiadają o ludziach, którym brakuje wrażliwości na cudzą krzywdę lub osobach o czarnych sercach. Zawsze spotyka ich zasłużona kara. W twórczości pisarza tak naprawdę nie pojawiają się protagoniści. Wiele opowiadań, które tworzył, są analogiami do jego własnego, pełnego nieszczęść życia.
Nie będę ukrywała, że jestem fanką Edgara Alana Poe, ale nie z powodu sposobu, w jaki pisze, ani nie dzięki stworzonym przez niego historiom. Elementem, który najbardziej pokochałam w jego twórczości, jest niesamowity klimat, który tylko i wyłącznie jemu, wielkiemu pisarzowi i poecie, kiedykolwiek udało się stworzyć. Mogłabym powiedzieć, że niekiedy dorównuje mu swoimi pomysłami filmowymi Tim Burton, ale jednak w jego dziełach jest znacznie więcej czarnego humoru i mają typowe dla siebie, mocno wyróżniające je elementy, które u Edgara Alana Poe nie występują w takiej postaci. Jednym słowem mówiąc, jest on po prostu niepowtarzalny, mimo że naśladować go próbowało już wielu.
To, co mnie zastanawia, to dlaczego w zbiorze opowiadań nie znalazł się „Kruk”, najbardziej znany utwór Edgara Alana Poe. Wydanie skierowane jest do młodszych czytelników i wydaje mi się, że ma na celu zaznajomienie ich z klasyką literatury grozy. „Kruk” więc wydaje się tu być oczywistym wyborem. Może redakcja uznała, że trudniej byłoby ten tekst zinterpretować.
Słyszałam wiele podzielonych opinii. Niektórzy rodzice starają się trzymać swoje pociechy pod szklanym kloszem, w krainie Tęczowych Misiów. Osobiście jednak uważam, że świat nie pozostawia nam takiej możliwości. Przemoc, śmierć, różnego rodzaju strachy i źli ludzie zdarzają się wszędzie. W grach komputerowych, wiadomościach, w sąsiednich domach. Dziecko powinno wiedzieć, dlaczego każemy mu zachować dystans w stosunku do obcych osób. Dlaczego nie powinno opuścić placu zabaw za rączkę z tym „miłym panem”. W takiej właśnie edukacji pomocne będą przerażające, ponadczasowe historie, które wiele lat temu stworzył Edgar Alan Poe. Z pewnością również pomogą zrozumieć, jak ważne jest dbanie o innych ludzi (i zwierzęta), a nie wyłącznie o samego siebie.
Ciotka Poldi i sycylijskie lwy
Podobno wystarczy zobaczyć Neapol i można umrzeć. Ciotka Poldi wybrała jednak gorącą Sycylię, gdzie postanowiła utopić swą melancholię w alkoholu, a potem dokonać żywota. Na przeszkodzie tych niezbyt optymistycznych planów stanęła jednak rodzina eksmęża i zagadka kryminalna, która obudziła w sześćdziesięcioletniej Niemce rodem z Bawarii detektywistyczny instynkt łowcy.
Gdy przystojny Valentino, który pomagał Poldi w pracach domowych, znika bez śladu, kobieta rozpoczyna własne śledztwo, przekonana, że młody mężczyzna padł ofiarą morderstwa. Czy wszedł w drogę mafii? Jaki związek z jego zniknięciem mają kawałki starej mozaiki? Szukając tropów i powiązań Poldi sunie niczym czołg, nie zważając ani na mur milczenia, ani zawoalowane groźby, ani komisarza Montanę, który kategorycznie zabrania jej wtykania nosa w nie swoje sprawy. Chociaż gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że akurat na atrakcyjnego commisario bezpruderyjna i świadoma swego uroku i potrzeb Poldi zwraca wiele uwagi.
Bohaterka powieści Mario Giordano to jedna z najbardziej wyrazistych i nietuzinkowych postaci, o jakich miałam okazję czytać. Mimo że słuszny wiek sugerowałby raczej stateczną matronę, Isolde Oberreiter stanowi żywy dowód na to, że kobieta może czerpać garściami z życia niezależnie od tego, ile ma lat. Bezkompromisowa, niemal zawsze na lekkim lub mocniejszym rauszu i głodna namiętnych wrażeń, Poldi wywołuje poruszenie wszędzie, gdzie się pojawia. Nadal atrakcyjna i zadbana, nie ma najmniejszych oporów, by kokietować i flirtować, zwłaszcza jeśli w polu widzenia pojawia się przystojny Włoch w mundurze. W połączeniu z umysłem niczym brzytwa (gdy nie przesadzi z drinkami), lwią odwagą i niewyparzonym językiem czyni z niej postać, o której trudno zapomnieć. I przed którą nic się nie ukryje.
Ciotka Poldi i sycylijskie lwy to lekka komedia kryminalna i jednocześnie pierwszy tom cyklu o śledztwach prowadzonych przez zakochaną w Sycylii i Sycylijczykach Niemkę. Nieco przerysowana, czasem absurdalna, ale pozwalająca się zrelaksować i nieco „odmóżdżyć”. Intryga i prowadzone przez główną bohaterkę dochodzenie nie są może arcydziełem kryminalnego kunsztu, ale nie o to tu przecież chodzi. Zwłaszcza że akcja toczy się w miejscu tak niezwykłym i specyficznym, co wynagradza pewne niedociągnięcia. Włoska atmosfera i temperament są tu odczuwalne na każdym kroku, może i autor nie uciekł od pewnych stereotypów (a może zastosował je celowo?), ale całość wypada naprawdę przyjemnie.
Nie wszystko jednak wypada równie dobrze. Narracja poprowadzona jest z punktu widzenia siostrzeńca Poldi, który regularnie przyjeżdża z Niemiec w odwiedziny. O ile jego kreacja jako niespełnionego, acz pełnego ambicji pisarza wypada znakomicie (jego pomysły fabularne na rodzinną sagę to taka smakowita wisienka na torcie pobocznego wątku), o tyle sam sposób snucia opowieści miejscami zgrzyta. Nieszczególnie przypadły mi również do gustu rozmowy Poldi ze Śmiercią. Niemniej, im dalej zagłębiamy się w lekturę, tym większą majestatyczna i wybuchowa niczym Etna Niemka wzbudza sympatię.
Szkoda, że wakacje właśnie się skończyły. Ciotka Poldi i sycylijskie lwy to idealna lektura na gorące, leniwe popołudnie, chociaż może wizyta na Sycylii ociepli jesienne wieczory? Poszukiwaczom lekkich, zabawnych komedii, serdecznie polecam.
Michał Gołkowski na Festiwalu Fantastyki Twierdza
Michał Gołkowski zaszczyci swoja osobą Festiwal Fantastyki Twierdza w Giżycku.
Michał Gołkowski – Zodiakalnie, patologiczny Wodnik z roku Stanu Wojennego. Wbrew pozorom samotnik, mizantrop i introwertyk. Z wykształcenia lingwista, z zamiłowania historyk wojskowości, na co dzień tłumacz kabinowy angielsko-polsko-rosyjski, rusofil i rusofob w jednym.
Siostrzyczki
Jakiś czas temu thrillery dołączyły do grona moich ulubionych gatunków literackich. A z racji tego, że od dawna interesuję się medycyną (choć lekarzem nie zostanę), thrillery medyczne stanowią coś, z czym zawsze chętnie się zapoznam. Niestety, nie mam zbyt dużego doświadczenia w lekturach tego typu, bowiem nie jest to chyba gatunek jakoś specjalnie promowany w naszym kraju (a może i nie tylko), to w moje ręce trafiła najnowsza powieść Michaela Palmera, „Siostrzyczki”. Choć kiedyś czytałam thriller medyczny innego autora i nie raz przy nim przysnęłam, tak postanowiłam nie zrażać się jednym, nieudanym razem. Zabrałam się za tę powieść i zdecydowanie nie żałuję!
David Shelton, młody chirurg ze smutną przeszłością, zostaje niesłusznie oskarżony o zabójstwo jednej ze swoich pacjentek. Wkrótce jednak okazuje się, że to nie był jedyny tajemniczy zgon w szpitalu, w którym Shelton pracuje. Choć wszelkie przeprowadzone zabiegi zostały wykonane z niesamowitą precyzją i dbałością, wiele osób umiera. Zaangażowane w sprawę są pielęgniarki ze Stowarzyszenia Sióstr Życia – jej członkowie działają na terenie całych Stanów Zjednoczonych, są zwolennikami eutanazji i pozwalają „odejść w spokoju” nieuleczalnie chorym ludziom. A wszystko ze względu na etykę... Jednak wśród nich znajduje się grupa pielęgniarek, która nie dba o etykę, a jedynie o swoje prywatne cele.
David Shelton to człowiek, którego da się lubić. Szczery, sympatyczny, nieco zagubiony, ale zdecydowanie bardzo pozytywny. Nie wymądrza się, zna swoje miejsce w szeregu, ale potrafi pokazać swoją ciemną stronę, kiedy wymaga tego sytuacja. Zdecydowanie polubiłam tego bohaterka i szczerze mu kibicowałam, bowiem na własną rękę postanowił wyplątać się ze sprawy morderstwa. Było to ryzykowne, niepewne, może i lekkomyślne, ale co innego miał zrobić? Wszelkie dowody wskazywały na to, że z zimną krwią zamordował swoją pacjentkę. Jego zalecenia, jego podpisy... Okazało się, że tytułowe Siostrzyczki są doskonałe w swoim fachu i potrafią tak ukartować zabójstwo, że nikt nie zacznie ich podejrzewać. Dwie pieczenie na jednym ogniu – można się pozbyć niewygodnego człowieka, a przy okazji zapewnić kolejnemu dożywocie w więzieniu.
Michael Palmer w doskonały sposób oddaje realia pracy w szpitalu. Od razu przed naszymi oczami tworzy się obraz białych fartuchów, sterylnych korytarzy czy sal wypełnionych pacjentami i specjalistyczną aparaturą. Okazuje się, że szpital potrafi być naprawdę mrocznym i niebezpiecznym miejscem, nawet jeśli jest to szpital ogólny, a nie psychiatryczny. Bo czy możemy być pewni, kto czai się w korytarzu? Czy mamy pewność, co nam wstrzykują do krwiobiegu? Albo jakie leki nam podają? Niestety, książka ta ukazuje również brutalną prawdę o tym, że ludziom nie można ufać. Każdy może się przebrać w lekarski fartuch i udawać, że pragnie naszego dobra. Czujność przede wszystkim! Zwłaszcza w historiach tego typu.
Akcja powieści początkowo toczy się umiarkowanym rytmem, jest spokojna i właściwie nic nie wskazywałoby na to, że nagle otrzymamy taką burzę wydarzeń. Dobrze poznajemy realia życia Davida, a potem następuje lawina. Morderstwo goni morderstwo, David trafia w sam środek cyklonu, w którym to on jest główną ofiarą. Palmer potrafi zaskoczyć, wprowadzić nieoczekiwane zwroty akcji, zadbać o przyspieszenie tempa, o stopniowanie napięcia. Dosadnie opisuje realia swojej powieści, choć trzeba przyznać, że nie wchodzi w zbytnie szczegóły dotyczące medycyny. Jednakże zdecydowanie cechuje go lekkość pióra, bowiem przez tę powieść się po prostu płynie.
„Siostrzyczki” to dobry, choć lekko przewidywalny i dosyć oczywisty thriller medyczny, który jednak wygrywa stylem autora i przyjemnością, jaka płynie z czytania. Być może opis na okładce zdradza zbyt wiele i to właśnie on sprawia, że łatwo się wszystkiego domyślić, ale mimo wszystko cieszę się, że sięgnęłam po tę powieść. Bardzo spodobała mi się twórczość Palmera i na pewno sięgnę po kolejne jego powieści, aby przekonać się, czy autor ten potrafi też stworzyć coś mocniejszego i bardziej złożonego.