Rezultaty wyszukiwania dla: 2013

poniedziałek, 13 czerwiec 2016 12:46

Trawa

Klasyka fanatstyki nie nęci fabułą, ani stylem, za to stanowi źródło wielu nurtów współczesnej fantastyki.

Powieść Sheri S. Tepper została wydana w 2015 roku przez Wydawnictwo Mag z piękną okładką Dark Crayon, jako trzeci tom serii Artefakty. Oryginalnie „Trawę" opublikowało w 1989 roku amerykańskie wydawnictwo Doubleday, w 1990 roku została nominowana do nagród Hugo i Nebuli, a w 2002 roku uwzględniona została w SF Masterworks, serii wydawniczej zawierającej najlepsze książki science fiction wydane po 1950 roku. Seria ta zapoczątkowana w 1999 roku „Wieczną wojną" (oryg. 'Forever War ', wyd. pol. 1995, Zysk i S-ka) Joe Haldemana jest nadal kontynuowana przez Wydawnictwo Victor Gollancz, ostatnim tytułem z 2016 roku jest Ursuli K. Le Guin „Wracać wciąż do domu" (oryg. 'Always Coming Home', wyd. pol. 1997, Prószyński i S-ka). W Polsce w ostatnich latach podobne przedsięwzięcie podjęło najpierw w 2006 roku Wydawnictwo Solaris serią Klasyka Science Fiction, a teraz Wydawnictwo Mag serią Artefakty. Nasuwa się pytanie czy klasyczna literatura science fiction może być nadal aktualna?

W jednym z wywiadów Sheri S. Tepper stwierdziła, że "In my reviews, I'm accused of being a writer who preaches. Actually, I'm a preacher who writes!"(1) - "W moich recenzjach, jestem oskarżona o bycie pisarzem, który głosi. Właściwie jestem kaznodzieją, który pisze!". Czy rzeczywiście powieść Sheri S. Tepper jest dydaktyczna?

W świecie wykreowanym przez pisarkę ludzkość rozpleniła się po całym dostępnym kosmosie, uciekając z przeludnionej Terry. Człowiek zasiedlił wiele planet, mniej lub bardziej przyjaznych, jednak nie uciekł przed problemami. Na planetach niestety panoszą się dwie zarazy, jedną z nich jest Świętość, instytucja o charakterze religijnym, oraz prawdziwa zaraza, dziesiątkująca potajemnie ludzkość. Jedyną kolonią ludzką wolną zarówno od protektoratu Świętości, jak i zarazy, jest Trawa, planeta słabo zaludniona, pokryta różnobarwnymi trawami, na której pielęgnuje się, przynajmniej z pozoru, dawne tradycje szlachecko-łowieckie. Na ten odległy świat zostaje oddelegowana rodzina Yrarierów; Roderigo, Marjorie, Anthony i Stella, celem odkrycia lekarstwa na zarazę. Rodzina zostaje wysłana na Trawę, gdzie musi zmierzyć się nie tylko z ksenofobią szlachty, ale także z dziwnymi stworzeniami o hipnotycznych zdolnościach, własnymi kłopotliwymi i trudnymi rodzinnymi relacjami, a ponad wszystko z czasem, który działa na korzyść zarazy, a także terrorystycznego ugrupowania Pleśń, dążącego do eksterminacji rasy ludzkiej.

Podchodząc do książek napisanych w innych czasach, innej sytuacji społecznej, czy historycznej zawsze próbuję dowiedzieć się więcej o autorze. Owszem pozostaje część integralna książki, która trafi do większości czytelników, jednak wiele aspektów może zostać niezauważonych, pominiętych, niezrozumianych lub strywializowanych. Na pierwszy plan początkowo wysuwa się w powieści tajemnica Trawy, na której nigdy nie pojawiła się dziwna choroba; jest to planeta o niespotykanym, aczkolwiek dość ubogim, ekosystemie składającym się głównie z różnogatunkowych traw, roślinożernych zwierząt i potencjalnie inteligentnych istot; rzekotek, ogarów, hippae i lisów, a w tle majaczy jeszcze stara tajemnica starożytnych Arbaiów, ludu, który zamieszkiwał kiedyś Trawę i inne planety, a który wyginął w tajemniczych okolicznościach. W dalszej części książki punkt ciężkości lekko się przesuwa, w stronę społecznych i obyczajowych problemów, na które natyka się rodzina Yrarierów. Zdobycie jakichkolwiek informacji na temat odmienności planety utrudnia, Marjorie i Roderigo, system kastowy, jaki zastają na Trawie. Rodziny bonów odizolowane, ksenofobiczne, wrogo nastawione do Świętości, kultywujące tradycje Polowań, niechętnie przyjmują do swojej przestrzeni towarzyskiej rodzinę ambasadora, bardzo oszczędnie udzielają wyjaśnień na nurtujące ich pytania. Na szczęście poza posiadłościami szlacheckimi istnieją jeszcze: Zieloni Bracia, zdyskredytowani członkowie Świętości, zesłani do trawiańskiego zakonu lub na wykopaliska Arbaiów, a także zwykli ludzie, pracujący i handlujący, rzemieślnicy i kupcy, którzy zasiedlają Wspólnotę. Dodatkowym utrudnieniem, który zapewne dla większości czytelników będzie największym mankamentem powieści, są bezustanne nieporozumienia małżeńskie Marjorie i Roderiga, które znamionują rozpad ich rodziny, a którym pisarka poświęca dość sporo przestrzeni literackiej.

Prawdę powiedziawszy, gdyby oprzeć się wyłącznie na tym powierzchownym opisie lektury można by uznać, że jest to powieść obyczajowa z elementami thrillera, lekko traktującej, a akurat to dość aktualny temat, o fundamentalnym wpływie ruchów religijnych na społeczeństwa. Gdyby dalej się nie zagłębiać, to nawet można by uznać, że jest to przegadana powieść o rozterkach małżeńskich w dość egzotycznym, monochromatycznym i wydumanym świecie traw i inteligentnych, choć lekko perwersyjnych zwierząt.

Oczywiście każdy ma prawo zatrzymać się na dowolnym poziomie interpretacji.

Chciałabym jednak wrócić do stwierdzenia, że czytając książki z innej, nawet dość nieodległej, epoki, należy zaznajomić się przynajmniej z osobą autora. A w przypadku Sheri S. Tepper jest to dość ważne. Jak sama wspomniała w wywiadzie(2) to, co rozważała w swoich powieściach, wpływało następnie na jej życie. Należała ona bowiem do dwóch organizacji CARE (3) (Cooperative for Assistance and Relief Everywhere), organizacji humanitarnej, a także do Planned Parenthood (4), amerykańskiej organizacji non-profit działającej na rzecz praw reprodukcyjnych. Poglądy i idee popierane przez pisarkę znalazły swoje odbicie w postaci Marjorie, silnej, aczkolwiek rozdartej wewnętrznie, kobiety, która poświęca się dobroczynności i dba o kontrolę urodzeń w najuboższych i najmniej uświadomionych grupach społecznych. Jest to jednak dość kontrowersyjne podejście do kontroli urodzeń, ponieważ dotyczy wyłącznie biedoty, którą się kontroluje zamiast edukować. Zresztą był to zarzut względem organizacji Planned Parenthood, która skupiła się na działalności kontroli narodzin głównie w dzielnicach zamieszkanych przez biedotę afroamerykańską, nie wspominając już o „Projekcie Murzyn" Margaret Sanger. U Tepper można odnaleźć właśnie ten problem kontrolowania płodności i narodzin u gorszej „rasy" - Nielegalnych, jest to kontrowersyjny, jednak marginalny problem podejmowany przez autorkę. Wydaje się, że dominującym zagadnieniem, z którym próbowała się zmierzyć pisarka, było miejsce kobiety w społeczeństwie. Początkowo Marjorie Yrarier jest bohaterką dość stłamszoną, która jak sama stwierdza jest „nieuleczalnie sumienna" i obowiązkowa, zarówno wobec przewodnika duchowego księdza Sandovala, jak i wobec męża. Jako żona została sprowadzona do roli ofiary i człowieka drugiej kategorii. Dzięki przybyciu na Trawę i postawionemu przed nią zadaniu, powoli odnajduje w sobie stabilność psychiczną, staje się niezależna i silniejsza. Stopniowe odnajdywanie siebie poprzez kontakt z przyrodą i nawiązywanie relacji z innymi istotami inteligentnymi. Taki sposób przedstawienia ewolucji roli kobiety w całej powieści, spowodował, że Sheri S. Tepper zaczęto nazywać ekofeministką. W feminizmie stroną pokrzywdzoną jest kobieta, a w ekofeminizmie – przyroda, jako poszerzona strefa kobiecości. Nad jednym i drugim mężczyźni chcą sprawować władzę, dominować, kontrolować, oba podmioty traktowane są jak towar i czyjaś własność, którą można handlować oraz ją eksploatować (5). Co więcej autorka krytykuje imperializm i rasizm Świętości, antropocentryzm i podział na klasy, wykpiwając ułomność bonów względem mieszkańców Wspólnoty. Wspólnota, wioska nadrzewna Arbaiów, czy nawet posiadłości bonów, są niczym innym jak, głoszoną przez ekofeministów i niektórych antropologów, najzdrowszą i najstabilniejszą formą współżycia społecznego w postaci niewielkich wspólnot, zorganizowanych wokoło eko-wiosek. I na sam koniec idea powrotu do dzikości, jako jedynej drogi do poznania natury kobiety, a czymże innym jest asymilowanie się Marjorie z lisami.

Wydaje się, że Sheri S. Tepper była wielką głosicielką ekofeministycznych idei, broniących niezależności kobiet, przeciwniczką jakiegokolwiek ucisku, zwolenniczką kontroli urodzeń i dobroczynności. Rzeczywiście, gdyby wyłącznie tak odczytywać ta lekturę, to w swoim wydźwięku, jest dość parenetyczna, choć ten kaznodziejski ton nie jest, poza końcowym motywem listu (och, mogła sobie to podsumowanie autorka darować), aż tak ordynarnie oczywisty.

„Trawa" Sheri S. Tepper jest nieocenioną skarbnicą, dla mnie całkowicie dotąd nieznanych, idei ekofeministycznych. Jest także tajemniczą opowieścią o niespotykanych nigdzie indziej istotach, a także pięknie napisaną historią o odnajdywaniu własnej tożsamości. Jednego pisarce nie można odmówić, a mianowicie hipnotycznego stylu pisania, który wciąga i ciekawi nawet pomimo drobnego emocjonalnego gadulstwa i ekscentrycznego pomysłu na obce inteligentne rasy.

 

(1)  http://www.strangehorizons.com/2008/20080721/szpatura-a.shtml
(2)  http://www.strangehorizons.com/2008/20080721/szpatura-a.shtml
(3) CARE - międzynarodowa organizacja pozarządowa, założona w 1945 r., zajmująca się dostarczaniem pomocy humanitarnej i wspieraniem długoterminowych projektów rozwojowych, przede wszystkim w krajach trzeciego świata. Jest to jedna z najstarszych i największych organizacji humanitarnych, zajmujących się walką ze światowym ubóstwem. W 2013 r. CARE działała w 87 krajach, angażując się w 927 projektów i obejmując pomocą 97 milionów ludzi.
(4) Planned Parenthood Federation of America -jej celem jest propagowanie świadomego rodzicielstwa, kompleksowej edukacji seksualnej, szerokiego dostępu do legalnej antykoncepcji i aborcji, walki z chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz szerzenie, w ramach posiadanych środków, podstawowej opieki medycznej na całym świecie, szczególnie w ubogich krajach Afryki i Ameryki Łacińskiej. Organizacja jest również operatorem jednej z największych sieci klinik oferujących zabiegi związane z aborcją, antykoncepcją oraz diagnostyką chorób wenerycznych.
(5) Marta Lelek. Feministyczne podejście do ekofeminizmu. „Dzikie życie", wrzesień 1998. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.

Dział: Książki

Mroczne podziemia i pikselowe klimaty nie pozostawiają nikogo obojętnym. Miło nam ogłosić, że gra "Boss Monster" zakwalifikowała się do finału Pixel Awards 2016 w kategorii Total Blackout (najlepsza gra planszowa).

Dział: Bez prądu
poniedziałek, 09 maj 2016 11:42

"Dziecko Odyna" Siri Pettersen pod patronatem

17 maja nakładem Domu Wydawniczego Rebis oraz pod patronatem Secretum ukaże się powieść "Dziecko Odyna" Siri Pettersen. Jest to pierwszy tom cyklu „Krucze pierścienie", oryginalnej sagi fantasy osadzonej na staronordyckim gruncie. Cykl ten ma szansę stać się dla literatury fantasy tym, czym dla kryminału stały się książki Larssona, Nesbo i Läckberg.

Dział: Patronaty
niedziela, 27 marzec 2016 10:09

Serialowy "Star Trek" w przyszłym roku

Nowe odcinki kultowego serialu "Star Trek" trafią do telewizji w przyszłym roku. Nad realizacją serialu czuwać będzie Alex Kurtzman, który był współscenarzystą oraz producentem filmu "Star Trek" z 2009 roku, jak również jego kontynuacji, czyli "W ciemności Star Trek" z 2013 roku.

Dział: Seriale

Stowarzyszenie Trickster opublikowało drugi tom tekstów naukowych o źródłach popularności Geralta z Rivii, na całym świecie znanego także jako The Witcher. Książka „Wiedźmin – polski fenomen popkultury" jest od dziś dostępna w internecie – w całości i za darmo. Zachęcamy do lektury!

Dział: Książki

16 marca pod patronatem Secretum oraz nakładem wydawnictwa Fabryka Słów ukaże się nowa książka Michała Gołkowskiego pt. "Komornik". Autor serii "Stalowe Szczury" tak opisuje swoją powieść:

Dział: Patronaty
czwartek, 03 marzec 2016 05:02

Płonąca korona

„Płonąca korona" to drugi tom „Trylogii ognia i cierni". Wydawać by się mogło, że skoro Elisa pokonała  wrogą armię i ocaliła królestwo, to teraz jej życie powinno stać się łatwiejsze. Niestety nic bardziej mylnego. Wrogowie bezustannie czyhają na życie młodej królowej. Dziewczyna ani przez chwilę nie może czuć się bezpieczna. Nie ma również pojęcia komu może zaufać.

„Dziewczyna ognia i cierni" była książką dość nietypową. Nie tylko ze względu na bogatą fabułę, ale też dlatego, że Rae Carson stworzyła bohaterkę, której daleko było do perfekcyjności. Elisa to puszysta, zakompleksiona księżniczka, której los pod nogi każdego dnia rzuca kolejne kłody. Ona jednak nie poddaje się i walczy nie tylko o swoją przyszłość, ale także o losy obcego, powierzonego jej pieczy królestwa. Nawet jeżeli wśród poddanych ma przede wszystkim wrogów.

W drugim tomie Elisa nieco wydoroślała. Wzięła na swoje barki ogromną odpowiedzialność, wiele przeszła, a to wszystko w znacznym stopniu ją zmieniło. W powieści zostało to ujęte w bardzo dobry, zgrabny sposób. Dodatkowo młoda królowa wciąż ma przed sobą misję wybranki boga. By ją wypełnić wyrusza na niebezpieczną misję, która zaprowadzi ją do odległej krainy zdradliwego morza.

Wbrew opisowi z tyłu okładki, powieść ta w żadnym razie nie jest romansem. Dla przypomnienia - w pierwszym tomie Elisa poślubiła władcę odległej krainy, który miał już swoją ukochaną i ze wszystkich sił starał się Elisę w ogóle tolerować. W drugim tomie to bardziej opis fantastycznej krainy, trudności jakie spotykają główną bohaterkę, oraz oczywiście intryg i politycznych przepychanek.

Książka napisana jest bardzo dobrze i obrazowo. Rae Carson kreuje barwny i jak najbardziej wiarygodny świat. Fabuła jest logiczna i została starannie rozplanowana. Jedyne „ale" jakie mam do powieści to dłużyzny. Miejscami po prostu się nudziłam, chociaż przyznaję, że w drugim tomie było ich znacznie mniej niż w pierwszym. Kto wie, może ostatni tom trylogii okaże się być tym perfekcyjnym?

Myślę, że „Płonąca korona" to dobrze napisana, starannie dopracowana powieść z gatunku fantasy. W zdecydowany sposób wyróżnia się na tle innych, ostatnio ukazujących się książek młodzieżowych. Poleciłabym ją szczególnie osobom, które nie boją się barwnych opisów i nie zależy im na tym, by akcja w książce pędziła na łeb na szyję. Dobrą wiadomością dla czytelników, którzy polubili serię, jest fakt, że finalny tom trylogii został wydany w 2013 roku. Pozostaje nam więc jedynie czekać na polskie tłumaczenie.

Dział: Książki
czwartek, 04 październik 2012 13:18

Dotyk Gwen Frost

Jennifer Estep jest członkinią Amerykańskiego Związku Pisarzy Romansów oraz Amerykańskiego Związku Pisarzy Science Fiction i Fantasy. Na swym koncie ma między innymi serię z gatunku romansu paranormalnego "Bigtime" oraz cykl urban fantasy dla dorosłych "Elemental Assasin". Postawiła sobie za cel napisanie czegoś dla "młodych dorosłych" i tym sposobem światło dzienne ujrzała seria "Akademia Mitu", której polska premiera przypada na 4 października tego roku i ukaże się nakładem wydawnictwa Dreams. Za granicą wydano już trzy części wchodzące w skład tego cyklu ("Touch of Frost", "Kiss of Frost", "Dark Frost"), a czwarty tom ("Crimson Frost"), najprawdopodobniej swą premierę będzie miał w grudniu tego roku. Autorka obecnie pracuje nad piątym tomem, którego premiera przewidziana jest na sierpień 2013 roku.

"Jestem tylko Gwen Frost, Cyganką, która ma wizje, a nie kimś szczególnym, atrakcyjnym, interesującym."

Siedemnastoletnia dziewczyna, Gwen Frost, to główna bohaterka powieści Jennifer Estep. Niedawno straciła matkę i została jej tylko babcia. Zaczęła obwiniać się za śmierć rodzicielki, przez co odsunęła się od swoich dotychczasowych znajomych. Z powodu niezwykłego daru, jaki posiada Gwen, dziewczyna wkrótce trafia do elitarnej szkoły - Akademii Mitu. W rodzinie państwa Frost każda kobieta rodzi się Cyganką odznaczającą się niezwykłym darem. U Gwen jest to tak zwana psychometria, która sprawia, że dziewczyna poprzez jednorazowy dotyk wie wszystko o danej osobie bądź przedmiocie. Jednakże nie są to tylko dobre rzeczy - poznaje bowiem wszelkie skrywane sekrety, związane z daną osobą czy obiektem. Mimo niezwykłej umiejętności, Gwen uważa, że nie powinna znaleźć się w nowej szkole, w której kształcą się potomkowie legendarnych wojowników - Spartan, Rzymian, Walkirii, Amazonek i wielu innych. Oprócz umiejętności walki, posiadają oni dodatkowe magiczne moce, które w sposób szczególny ich wyróżniają. Nasza bohaterka nie potrafi się odnaleźć w nowym miejscu i przez to stroni od ludzi. Tymczasem w Akademii zamordowana zostaje najpopularniejsza dziewczyna w szkole - Jasmine, i to Gwen jest osobą, która znajduje ją martwą na podłodze biblioteki. Zastanawiające jest również to, że zabójcy udało się ukraść Czarę Łez, która była magicznie zabezpieczona przed kradzieżą. Kto chciałby zabić Jasmine i dlaczego? Komu mogło zależeć na Czarze Łez, która jest związana z historią mrocznego boga - Lokiego? I jakim cudem zdołał wynieść ją poza bibliotekę? Nagle dar Gwen może się okazać bardzo pomocny w rozwiązaniu całej zagadki. Jednakże zagłębianie się w sprawę ściągnie na naszą bohaterkę prawdziwe niebezpieczeństwo, które zagrozi nie tylko jej życiu, ale także innych uczniów Akademii.

Mieliśmy już szkołę dla czarodziejów czystej krwi, bądź z rodzin mieszanych ("Harry Potter" - J.K.Rowling). Były szkoły tylko dla wampirów ("Dom Nocy" P.C. Cast), bądź wampirów-morojów i pół wampirów tzw dampirów ("Akademia Wampirów" R. Mead). Teraz mamy Akademię Mitu dla potomków legendarnych wojowników wywodzących się ze starożytności. Zastanawiające jest dla mnie podobieństwo powieści pani Estep do tej, którą napisała P.C.Cast, przejawiające się w głównej bohaterce i jej historii. W "Domu Nocy" mamy Zoey Redbird, która nagle znajduje się w obcej sobie szkole, gdzie okazuje się, że jej dar jest w jakiś sposób wyjątkowy i która staje się wybranką najwyższej bogini - Nyks. W "Akademii Mitu" mamy Gwen, niby zwyczajną dziewczynę z jakże unikalnym darem, która ni stąd ni zowąd ma do czynienia z najwyższą boginią - Nike. W "Domu Nocy" bohaterowie walczą przeciwko okrutnemu bogu - Kalonie, którego wieki temu uwięzili inni bogowie. Gwen staje w szranki z wyznawcami Lokiego - bezwzględnego boga uwięzionego za swe czyny przez inne bóstwa, który teraz chce za wszelką cenę się uwolnić. Do tego dochodzi podobieństwo w najbliższym otoczeniu głównej bohaterki. Zoey ma do pomocy nieustraszonego Starka, który zjawia się za każdym razem, kiedy dziewczynie coś grozi. Dodać można by również Afrodytę - popularna dziewczyna, zakochana w modzie i idąca po trupach do celu. A tu? Jeśli tylko coś dzieje się Gwen, nagle pojawia się Logan i wyciąga dziewczynę z każdej opresji. Nie zabrakło również odpowiednika Afrodyty - mamy Daphne. Chciałoby się rzec: ale to już było!

Z racji tego, iż na główną bohaterkę książki została wybrana Gwen, jest ona najbardziej dopracowaną postacią w powieści. Na drugim planie pojawiają się Daphne oraz Logan, a cała reszta stanowi tło dla tej historii. Całość czyta się stosunkowo szybko dzięki prostemu, wyrazistemu językowi, który jednak momentami łapie delikatne potknięcia w postaci zwyczajowych literówek czy błędów interpunkcyjnych. Nie powiem, historia Gwen jest ciekawa i czyta się ją z nie małym zainteresowaniem. Mamy nowe bóstwa zaczerpnięte z różnych kultur czy mityczne stwory, pojawiające się na kartach powieści. Taki lekki podmuch świeżości... Jednak za delikatny, żeby uznać całość za coś nowego i dotąd niespotykanego. Wystarczy zajrzeć choćby do mitów i legend, gdzie mamy zarówno wspomniane bóstwa, jak i potwory. Dla mnie to za mało.

Fani powieści z gatunku urban fantasy pewnie sięgną po tę książkę - choćby z ciekawości poznania historii dziewczyny obdarzonej magią dotyku. Jednak bardziej wymagający czytelnicy, oczekujący po lekturze czegoś więcej, niż kolejnej mało wyszukanej historii, pewnie nie będą zadowoleni z "Dotyku Gwen Frost". Jest to lekka lektura, dla oderwania się od rzeczywistości, którą czyta się bardzo szybko, ale równie szybko się o niej zapomina. Dlatego kwestię tego, czy sięgniecie po tę książkę, bądź nie - zostawiam Wam, moi drodzy czytelnicy. A jeśli chodzi o to, czy sięgnę po kontynuację tej historii? Pewnie tak, nie lubię bowiem zostawiać niedokończonych opowieści i zawsze daję szansę kolejnym tomom - a nuż będzie lepiej?

Dział: Książki
sobota, 02 styczeń 2016 07:42

Stylista

W końcu polscy czytelnicy doczekali się nowego tomu o major Anastazji Kamieńskiej, głównej bohaterki jednej z najpopularniejszych serii kryminalnych autorstwa Aleksandry Marininy. Termin „nowy" może być tu nieco mylący - od chwili wypuszczenia na rynek pierwszej części, wydawnictwo WAB zdaje się na chybił trafił wybierać kolejne powieści, za nic mając chronologię przedstawionych w nich wydarzeń, choć trzeba przyznać, że ostatnio jest już z tym nieco lepiej. Stylista plasuje się niemal bezpośrednio za wydaną poprzednim razem (czerwiec 2013) Cudzą maską.

Nastii Kamieńskiej raczej nie trzeba przedstawiać miłośnikom rosyjskiej popularnej literatury współczesnej oraz fanom kryminału. Na pierwszy rzut oka przypomina ona nieco wschodnią, kobiecą wersję Sherlocka Holmesa, wykorzystując swój niespotykany intelekt i chłodne, racjonalne, a czasem wręcz obsesyjnie pedantyczne podejście do faktów do rozwiązywania kolejnych przestępstw. Podobnie jak angielski detektyw, zdaje się czasem nie pasować do reszty społeczeństwa, lecz jednocześnie – w przeciwieństwie do niego – sprawia swojskie wrażenie, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę jej katastrofalne dla zdrowia lenistwo i przytłaczającą wręcz nieporadność w prowadzeniu samochodu w ruchliwym mieście.

Tym razem Kamieńska i jej współpracownicy z moskiewskiego wydziału śledczego badają sprawę seryjnego mordercy polującego na młodych homoseksualistów o semickim typie urody. Podejrzenia i poszlaki prowadzą Nastię do jej utalentowanego, sparaliżowanego od dwóch lat tłumacza poczytnych powieści, z którym przed dwunastu laty była blisko związana. Odświeżając relację z nim, początkowo tylko w celach służbowych, Kamieńska musi zadać sobie pytanie, czy na pewno jest w stanie wykorzystać Sołowiowa jako marionetkę.

Niemal od początku można oddzielnie obserwować obydwa wątki – pierwszy stricte kryminalny, skupiony wokół poszukiwań mordercy oraz drugi, dotyczący postaci Sołowiowa, jego relacji z Nastią oraz zaskakująco niepokojącą współpracą z największym moskiewskim wydawnictwem, Sher Khan. Miejscami się one zazębiają, aż w końcu obydwa prowadzą do zaskakującego finału. Czego, jak czego, ale nigdy nie można było odmówić Marininie pomysłu na poprowadzenie i zakończenie fabuły.

Po raz kolejny powieść rosyjskiej pisarki nie zawodzi. Podobnie jak w poprzednich częściach, autorka w rewelacyjny, bardzo plastyczny i obrazowy sposób kreśli przed oczami czytelnika obraz Moskwy lat dziewięćdziesiątych. Był to nadal okres przemian, zaledwie kilka lat po pieriestrojce, pokazujący, jak z jednej strony kraj poszedł na przód, a z drugiej jak bardzo tkwi jeszcze w mentalności z poprzedniego systemu. Możemy obserwować ówczesne codzienne życie Rosjan, poczynając od problemów ze zdobyciem mieszkania i przyprawiającymi o zawrót głowy kombinacjami z zamianami lokali, by wreszcie dostać ten w miarę satysfakcjonujący, poprzez zwyczaje kulinarne, aż po stosunki międzysąsiedzkie, często wykraczające poza granice zwykłej uprzejmości.

Smaczkiem, jak zwykle zresztą, są pokazane metody pracy milicji, łącznie z całym arsenałem łapówek, sposobów mniejszego i większego nacisku, nieufności między różnymi jednostkami. Ze względu na własne doświadczenia (Marinina przez blisko dwadzieścia lat pracowała w milicji) można w tej kwestii zaufać wiarygodnemu pokazaniu rzeczywistości. I aż żal czasem jest patrzeć, jak naprawdę dobrzy i rzetelni fachowcy, którym zależy na odkryciu prawdy, ginęli w tłumie bezwzględnych karierowiczów i zwykłych ludzkich śmieci.

W Styliście autorka porusza jeszcze dwa inne warte uwagi wątki. Pierwszym, który zainteresował mnie znacznie bardziej, to pokazanie od podszewki pracy ówczesnych wydawnictw, których szefostwo, zachłyśnięte żądzą jak największego zysku, dbałość o swoich autorów, czytelników oraz przepisy prawa stawiało na ostatniej pozycji priorytetów. Drugi to pokazanie sytuacji i odbiór przez społeczeństwo osób, które albo przyznały się do homoseksualizm, albo zostały przyłapane na gorącym uczynku. Trudno ocenić, na ile sytuacja się zmieniła (na pewno obowiązuje teraz inne prawo), warto wspomnieć, że nie tak dawno temu okazywanie preferencji homoseksualnych było traktowane jak przestępstwo i z pełną mocą ścigane. O społecznym napiętnowaniu nawet nie ma co wspominać.

Podsumowując, po raz kolejny Marinina nie zawodzi. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że na kolejny tom cyklu nie będziemy musieli czekać kolejnych dwóch lat.

Dział: Książki
poniedziałek, 28 grudzień 2015 07:25

Patronat: "Siódma dusza" Andrzej Wardziak

Pod patronatem Secretum oraz nakładem wydawnictwa Videograf ukazała się powieść grozy Andrzeja Wardziaka "Siódma dusza". Kilkoro przyjaciół spotyka się w wiekowej, położonej na odludziu posiadłości. Jej poprzedni właściciel odszedł w niewyjaśnionych okolicznościach, pozostawiając cały swój dobytek w spadku. Lecz to, co w pierwszej chwili wydaje się być spełnieniem marzeń, szybko zamienia się w ponury, absurdalny koszmar.

Dział: Patronaty