wrzesień 21, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: dramat

sobota, 20 marzec 2021 15:44

Zapowiedź: Worek kości

Jedna z najbardziej poruszających książek Stephena Kinga, zainspirowana słynną Rebeką Daphne du Maurier.

Dział: Książki
sobota, 13 marzec 2021 00:13

Kobieta w czerni. Rączka

Wielką frajdę sprawiły mi dwie niewielkich rozmiarów powieści grozy, przyjemnie podrażniły wyobraźnię, dostarczyły rozrywki z dreszczem najwyższego poziomu. Szybko odnalazłam się w zwinnie i harmonijnie wytworzonym klimacie, owianym gęstą mgłą i groźnymi tajemnicami. Narracja fenomenalnie prowadziła po intrygującym i wciągającym scenariuszu zdarzeń. Zgrabnie zaciskały się pętle widmowych postaci, czysto wybrzmiewały zatrważające dźwięki, przenikliwe pojękiwania wiatru, melancholijne ptasie okrzyki, rozdzielające niebo błyskawice. Intensyfikowała się czerń istot, którym rozum nie przydzielał praw do istnienia. Obsesja, opętanie, zemsta, groźba, zawziętość, cierpienie, gniew, opanowały klaustrofobiczne przestrzenie. Susan Hill nadawała krótkie sygnały zdradzające, co będzie się dalej działo, podrzucała małe tropy, zagadkowe aluzje, mnożyła nieprzeniknione przemilczenia, zawoalowane ostrzeżenia. Wyczuwałam ich zdradliwość, dzikość i upiorność. Postaci mierzyły się z czymś nienamacalnym i niewyjaśnionym, a przy tym posępnym, zwodniczym, wykradającym zdrowe zmysły, zagrażającym zdrowiu psychicznemu.

"To zastanawiające, jak potężną siłą potrafi być sama ciekawość."

W "Kobiecie w czerni" wkroczyłam w odległy zakątek Anglii, z karłowatymi drzewami, rozległymi pastwiskami i monotonnymi wrzosowiskami, usytuowaną na szczycie skarpy posiadłość Monk's Piece. Obowiązek zawodowy przywołał Arthura Kippsa do wypełnienia testamentu starszej pani. Prawnik z młodzieńczą niefrasobliwością zdecydował się na pobyt w miejscu odciętym między odpływami. Z czasem wyczuwał coraz większą aurę zagubienia i odludności szarego budynku, otoczonego grząskimi mokradłami i dorzeczem. Sąsiadujące ruiny cmentarzyku wydawały się skrywać zgubne sekrety. Narastało wrażenie ponurości i odpychania, nasilał się niepokój, krew mroziła w żyłach, prawda zbliżała do okropności, ludzki dramat nie miał końca. Wszystko oplatał barwnie i sugestywnie odmalowany wiktoriański szyk. Opisy i wypowiedzi bohaterów były nim przesiąknięte. Genialne zakończenie wydawało się, że dobrze je przewidywałam, w ostatniej scenie przekonałam się, że jednak nie, a to szalenie pożądane doznanie czytelnicze.

"Jakże szybko rzeczy popadają w zapomnienie".

"Rączka" też trzymała w uścisku lęku i poczucia nadchodzącego zła, lecz obracałam się we współczesnych czasach. Zamiast zaniedbanego nawiedzonego domu dostałam zdewastowany nawiedzony ogród, przy przesiąkniętym zgnilizną i zbutwieniem budynku, rozpadającym się kawałek po kawałku. Adam Snow to antykwariusz podróżujący po świecie w poszukiwaniu książek. Kiedy wracał od klienta do domu, przyciągnęła go magnetyczna siła opuszczonego domostwa. W odzyskanym przez dziką przyrodę ogrodzie doświadczył niezrozumiałego, z jednej strony budzącego skrajną trwogę, z drugiej otumaniającego dziecięcą niewinnością. Snow chciał jak najwięcej dowiedzieć się o tym miejscu, zrozumieć, co mu się przytrafiło. Autorka wystawiła głównego bohatera na nocne zmory, ataki lęku i dręczące myśli. Sprawiła, że jego wyobraźnia i nerwy napięły się do granic, a presja wyjaśnienia zagadki nieznośnie urosła. I ponownie, finalna odsłona zaskoczyła, nie wybrzmiała tak, jak się spodziewałam, głębiej weszła w mroczność.

Dział: Książki
niedziela, 14 luty 2021 00:27

Sekrety z przeszłości

„Ofiary traumy często pamiętają najmniejsze szczegóły. Innym razem tak często powtarzają w myślach zdarzenie, że wszystko im się miesza. Często próba przypomnienia sobie wszystkiego staje się sensem życia ofiary.”

Wystawiłabym filmowi lepszą notę, gdyż poruszał bardzo ciekawą tematykę winy, przebaczenia i sprawiedliwości, jednak od pierwszych scen miałam wrażenie nie tyle kopiowania, ile powtórzenia pomysłu na fabułę, kojarzę go z innych filmów i książek. Akcja w zasadzie łatwa do przewidzenia, choć w dwóch momentach nagłe zwroty niosły pierwiastek zaskoczenia, podtrzymywały dynamikę historii.

W teraźniejszość z impetem wkradła się ostra i bolesna przeszłość, odkrywane były przetwarzane przez lata zlepki wspomnień, upchnięte w najdalsze ciemne strefy pamięci, aby poradzić sobie z traumatycznymi przeżyciami. Towarzyszyły im usilne wyrzuty sumienia, poczucie wstydu i wstrętu do samego siebie. Wydawało się, że łatwo interpretować to, co wydarzyło się we wcześniejszym etapie życia. Emocje jednoznacznie opowiadały się po jednej ze stron, ale przy lukach w faktach trudno uzyskać pełną perspektywę. Łatwo o pomyłki i błędne osądy. Wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę mogło stać się przyczyną kolejnej tragedii.

Lata sześćdziesiąte, przedmieścia Londynu, Maja i Lewis, doświadczeni przez wojnę w Europie, teraz wiodą szczęśliwe życie z synkiem. Niestety, nadszedł dzień, w którym spokój rodziny ulega załamaniu. Kobieta rozpoznaje, w mieszkającym w pobliżu Thomasie, swojego i siostry oprawcę z czasów wojny. W determinacji i afekcie decyduje się na porwanie sąsiada i próbuje wymusić na nim przyznanie się do winy. Liczy, że głośno wypowiedziana prawda zbliży ją do pogodzenia się z przeszłością i zamknie drzwi do dawnego koszmaru. Domniemany były nazista do niczego się nie przyznaje, wydarzenia zaczynają się gmatwać i intensyfikować, skomplikowane warunki roszady sił ulegają zmianie, w pewnym momencie dramat zahacza o thriller.

Podobała mi się scena, w której Maja po raz pierwszy wymierza broń w Thomasa. Noomi Rapace fenomenalnie ją odegrała, czułam prawdziwość i szczerość postaci. Jeśli zestawi się ją z ujęciem Lewisa przeżywającego podobną wewnętrzną walkę, opowieść nabiera drugiego wymiaru. Mocne i przekonujące przekazy, warto poświęcić im chwilę zadumy. Jak bardzo tajemnice niszczą duszę i wzmacniają wątpliwości. Do czego zdolny jest człowiek, by odzyskać godność? Jak gorzki smak ma zemsta? Dokąd nieujarzmiona doprowadza? Niektóre postawy bohaterów wymykały się logice, częściowe usprawiedliwienie to działanie w ekstremalnych warunkach. Średnio podeszła mi gra Joela Kinnamana, Chrisa Messiny jeszcze mniej, szkoda zmarnowania potencjału ról.

Dział: Filmy
wtorek, 09 luty 2021 10:35

Sezon drugi

 

Uwielbiamy obserwować czyjeś życie, szczególnie, jeżeli dochodzi w nim do licznych dramatów. Tacy jesteśmy, że czyjeś nieszczęście budzi w nas chorobliwą ekscytację. No i niewątpliwie wpływa to na wzrost oglądalności...

Ewa nie ma w swojej codzienności niczego, o co mogłaby walczyć; egzystuje z dnia na dzień, walcząc z demonami przeszłości. Dlatego tak bardzo zaskakuje ją informacja, iż została wybrana do drugiego sezonu popularnego reality show. Przez rok ma przebywać w domu ukrytym gdzieś pośród leśnej gęstwiny, za jedyne towarzystwo mając dobranego do niej partnera. Ich zadaniem będzie udawanie małżeństwa, jak również "walka" o głosy widzów. Za dotrzymanie warunków umowy czeka ją ogromna nagroda pieniężna. Z jednej strony Ewa zastanawia się, czy podoła zadaniu- w końcu ma żyć z zupełnie obcym mężczyzną przez rok! Z drugiej jednak wie, że potężny zastrzyk gotówki może pomóc stanąć jej na nogi. Czy jednak może na pewno zaufać swojemu partnerowi, Michałowi... ?

Sezon pierwszy zakończył się tragicznym wypadkiem. Czy kolejny ma szansę dobić do ostatniego odcinka bez żadnych przykrych konsekwencji... ?

Pana Maxa Czornyja raczej nie muszę nikomu przedstawiać, a to za sprawą bardzo popularnej serii z komisarzem Deryło. To właśnie ona zapoczątkowała moją literacką miłość do twórczości autora, która rośnie z każdą kolejną jego książką (nawet spoza serii). Zdecydowanie pan Czornyj należy do wąskiej grupy moich ulubionych pisarzy, a to za sprawą niezwykle wciągających historii, jakimi raczy czytelnika w każdej kolejnej książce. Tym razem dostałam coś równie smacznego...

Po odczytaniu tego sms-a w Ewie wezbrała ogromna radość- wreszcie to ona, a nie ktoś inny, trafi do popularnego reality show! Wreszcie jej życie ma jakieś znaczenie, a jej twarz stanie się rozpoznawalna. No i do tego ta wysoka nagroda... czy istnieje ktoś, kto nie skusiłby się na tak ogromne pieniądze? A ona nie ma nic, nic i nikogo, kto mógłby za nią tęsknić przez ten rok odizolowania. Co prawda trochę obawia się swojego partnera Michała, ale wierzy w zapewnienia organizatora o zastosowaniu wszelkich środków bezpieczeństwa. I tak trafia do domu na odludziu. I dopiero wtedy dowiaduje się o tragedii z sezonu pierwszego- pewna kobieta w dziwnych okolicznościach straciła życie. Tragiczny przypadek? A może chory pomysł organizatorów na zwiększenie oglądalności... ?

Akcja książki toczy się dwutorowo; możemy śledzić poczynania Ewy i Michała, a jednocześnie poznać arkana sezonu pierwszego, w którym to bohaterami byli Sara oraz Adam. Początkowo wydaje się, że te dwie pary nie mają ze sobą żadnego związku, jednak pamiętajcie, że pan Czornyj uwielbia się bawić z czytelnikiem. Nastawcie się na jazdę bez trzymanki i przede wszystkim nikomu nie ufajcie. Osobiście nastawiałam się raczej na to, że to organizatorzy starali się jak najwięcej namieszać, by zyskać kolejnych widzów. Szczerze powiedziawszy nigdy nie uwierzyłabym w to, co tak naprawdę się wydarzyło- zarówno w sezonie pierwszym, jak i drugim. Każdy ma swoje tajemnice, to fakt; jednak to, co ukrywają przed sobą Ewa i Michał, jest o wiele... większe.

Sezonie drugim nie chodzi wyłącznie o sekrety, śmierć, tragiczną przeszłość. W tej pozycji mowa także o swoistym konsumpcjonizmie, skupiającym się już nie na posiadaniu różnorodnych dóbr materialnych, lecz na wchodzeniu z butami w życie innych ludzi. Pragniemy śledzić każdy ich krok, patrzeć na nich jak na robaki pod mikroskopem, decydować o tym, co się z nimi stanie. Ludzie stali się produktem, za którego oglądanie płacimy- i tak właśnie jest w przypadku bohaterów tej książki. 

Myślę, że najnowszy thriller autorstwa pana Czornyja wielu z Was przypadnie do gustu. Jest mrocznie, tajemniczo, a czytelnik ma nie tylko pole do popisu w kwestii dokopania się do prawdy, lecz również spojrzenia na pewne aspekty reality show z dystansu. Pisarz dzięki tej lekturze tylko umocnił swoją pozycję na polskim rynku literackim. Zdecydowanie polecam!

Dział: Książki
wtorek, 19 styczeń 2021 11:36

Elfy Ziemi i Powietrza. Tom 2. Serce trolla

Świat siedemnastoletniej Val wali się w gruzy, gdy dziewczyna zastaje w niedwuznacznej sytuacji swojego chłopaka z własną matką. Schronienia szuka w wielkomiejskiej dżungli, gdzie wpada w towarzystwo zdecydowanie nieodpowiednie dla grzecznej panienki...

Dział: Patronaty
poniedziałek, 18 styczeń 2021 10:41

Piotr. Zagrożenie dla Cesarstwa Rzymskiego

 
Na piasku Cyrku Watykańskiego, znanego w czasach Nerona miejsca stracenia wielu chrześcijan przywiązany i przybity do drewnianej belki starzec czeka na rozpoczęcie tortur. Dwóch żołnierzy rzymskich zdecydowanie nie ma zamiaru samodzielnie podnosić krzyża w górę, czekają na posiłki. Tak oto w ostatnich chwilach życia poznajemy Świętego Piotra i jego historię w komiksie Święty Piotr. Zagrożenie dla Cesarstwa Rzymskiego.
 
Pierwszy papież w historii tak naprawdę nigdy nie uważał się za kogoś ważnego. Owszem, wspomina jak to jeszcze jako galilejski rybak Szymon, został przemianowany na Piotra przez Jezusa, tego, na którego podobno wszyscy czekali Mesjasza. Tylko czy on, Szymon Piotr, wierzył w tę teorię? Absolutnie. Właściwie nie wierzył aż do końca. Cuda, słowa Jezusa – wszystko to było niczym. Ziarno wątpliwości nadal mocno ukorzenione było w sercu Piotra. Dopiero po zmartwychwstaniu Chrystusa nastąpiła zmiana. Ten, który zaparł się nie raz, jest teraz ukrzyżowany. I wszystko, czego oczekuje, to spotkanie z Mistrzem. A ostatnie życzenie? By nie być straconym jak Jezus – bo nie jest tego godzien.
 
Zbiór „Papieże w historii” ma na celu prześledzenie istnienia kilku ikonicznych postaci, które w pewnym momencie stały na czele Kościoła. Niniejszy album przywołuje zatem Piotra (zmarł między 64 a 68 rokiem), apostoła Chrystusa, zarówno pierwszego biskupa miasta, który stał się centrum chrześcijaństwa na Zachodzie, jak i pierwszego papieża.
 
Narracja napisana przez Patrice Perna przenosi nas do serca Cesarstwa Rzymskiego, dopiero co ugaszonego z wielkiego pożaru Rzymu. To czasy prześladowań chrześcijan przez Nerona. Autor pokrótce przypomina rys historyczny, by naświetlić kilka ważniejszych momentów w życiu Szymona Piotra. Zatrzymuje się przy najbardziej znanych jego odcinkach, sięgając po najbardziej wyraźną cechę osobowości bohatera: jego skłonność do wątpliwości.
 
Aby wzmocnić dramatyczne napięcie, scenarzysta nie waha się włączyć do Ewangelii innego aktora, w tym przypadku setnika. Ten rozmawiający w ostatnich chwilach z Piotrem centurion okazuje się tym samym, którego dziecko w cudowny sposób uratował Jezus. Moim zdaniem to oraz podobieństwo w trzykrotnym zaprzeczaniu faktów zarówno Piotra, jak i pytanego przez podwładnych centuriona, jest świetną klamrą kompozycyjną.
 
Rysunki okazują się niezwykle realistyczne, a kadrowanie zróżnicowane. Świetne są sceny ukazane w cyrku i to one najbardziej pokazują kunszt rysownika Marca Jailloux i kolorystki Florence Fantini.
 
Album zawiera wiele scen bardzo symbolicznych, jak choćby widzenie Trójcy Świętej podczas śmierci lub wypowiedzenie słów „Niechaj tu, w Rzymie, duch mój zamieszka i stanie się cokołem, na którym chrześcijanie będą mogli wznosić swoje kościoły, wszędzie na świecie” w Cyrku Watykańskim, miejscu, w którym w przyszłości powstanie Bazylika św. Piotra.
 
Zeszyt komiksowy kończy się siedmiostronicowym dodatkiem. Są to zaprojektowane przez Bernarda Lacomte, jednego z najlepszych francuskich znawców Watykanu. Oprócz dużego wyboru ilustracji, zdjęć dzieł sztuki i zabytków, przydatnego leksykonu, pozwala dowiedzieć się więcej o postaci Świętego Piotra, początkach Kościoła chrześcijańskiego, a nawet Bazylice św. Piotra.
 
Dział: Komiksy
niedziela, 27 grudzień 2020 17:11

SybirPunk Vol.3

Fani Michała Gołkowskiego są już przyzwyczajeni do błyskawicznego tempa, z jakim autor raczy ich nowymi powieściami. I nie są to wcale pozycje drobne, a tomiszcza liczące grubo powyżej 500-600 stron, a co więcej zaskakująco różnorodne tematycznie. Jednak nawet fanów mogła zaskoczyć prędkość, z jaką na rynku ukazała się seria o Saszy Hudovcu, znanym na dzielnicy jako Chudy. Pierwszy tom ukazał się w marcu, trzeci można było przytulić już w październiku.  

Trzeci tom losów Chudego, który z przeciętnego bandziora w ciągu kilku miesięcy błyskawicznie wspiął się po szczeblach neosybirskiego kryminalnego światka, jest wprawdzie słabszy od dwóch poprzednich, nadal jednak trzyma niezły poziom i zapewnia przyjemną lekturę. O ile, oczywiście, lubujecie się w krwawych rozróbach, handlowaniu nielegalnymi używkami, najazdach jednej ekipy na drugą i intrygach między oligarchami. Akcja mknie z taką prędkością, jakby ją samą autor napompował syntadrenaliną. 

Wydarzenia w bieżącym tomie to bezpośrednia kontynuacja tego, jak zakończył się tom drugi, dlatego ważne jest, by sięgać po książki we właściwej kolejności. [UWAGA NA SPOILERY DO TOMU DRUGIEGO W BIEŻĄCYM AKAPICIE]. Poprzednia część zakończyła się, gdy naszpikowany ołowiem Chudy zostaje ledwie uratowany przez Olgę. W tomie trzecim budzi się po niewątpliwie udanej operacji i wszystko wskazuje na to, że jest stan wcale nie jest taki zły. Jest to jednak jedyny pozytyw sytuacji, w jakiej się znalazł. Kilka dni nieobecności na mieście sprawiły, że nie tylko wypadł z obiegu bieżących wydarzeń, ale też lista osób, które chętnie pozbyłyby się go ze świata żywych dramatycznie wzrosła. 

Gołkowski po raz kolejny zabiera nas do Rosji w świecie przyszłości, do NeoSybirska napędzanego technologią, a jednocześnie tak bardzo swojskiego. W którym zmieniły się wprawdzie realia, używki czy status życia, lecz mentalności ludzi nie zmieni się tak prędko.  

Tak jak wspominałam już przy okazji recenzji poprzednich tomów - SybirPunk nie jest może lekturą ambitną i porywającą, ale zdecydowanie zapewnia dobrą rozrywkę, a kilkaset stron pochłania się w dwa-trzy dni. Jeśli znacie poprzednie tomy, z pewnością sięgniecie także po trzeci i jestem przekonana, że nie będziecie rozczarowani. 

Dział: Książki
poniedziałek, 23 listopad 2020 15:07

Płacz

Marta Kisiel jest autorką kultową, dowiedziałam się o tym kilka lat temu na Targach w Krakowie, gdy ustawiały się do niej dosłownie tłumy, a stada fanów chciały ją nosić na rękach. Wówczas jej książki były łakomym kąskiem, nakłady się rozchodziły. Zabłąkane na allegro egzemplarze chodziły w bajońskich kwotach, więc gdy coś wznowiono znajomi życzliwie radzili, bym nie zastanawiała się, bym kupowała, bo warto. Ja miałam wiele obaw, bo nie lubię książek, w których autor zakłada, że oczaruje mnie swoimi żartami, to rzadko na mnie działa. Zwykle żenuje, niż bawi, ale już tyle osób mnie namawiało, że w końcu stwierdziłam, a co mi szkodzi. Najwyżej mi się nie spodoba i będę wytykała znajomym, jak mają kiepski gust. Akurat to ja się myliłam, książki Marty Kisiel mnie kupiły i to nazwisko miało pojawić się na liście moich polowań. I w tym roku, na wiosnę pojawiła się nowa powieść.

„Płacz” to trzeci tom Opowieści wrocławskich, pierwszy tom „Toń” czytałam dosyć dawno temu, nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam ciało wypływające nad ranem i to, że mi się podobało. „Nomen omen” kupiłam, bo znajomi mnie katowali, ale jeszcze nie czytałam i dopiero teraz pisząc ten tekst, orientuję się, że to cykl, ale można dobrze się bawić bez znajomości tomów wcześniejszych. To kontynuacja losów sióstr Stern, cudowna wariacja na temat Mojr, który to powoli zaczyna mnie coraz bardziej interesować, a od czasu bajki „Herkules” Mojry mnie fascynują. W „Płaczu” przeplatają się różne historie i chociaż ciężko kojarzyć wojnę z humorem, ból i łzy z czymś przyjemnym, to jednak Marta Kisiel ma niezwykle sprawne pióro i niesamowicie mi imponuje jej styl, dystans, sarkazm. Majstersztyk.

Spotkałam się z mieszkańcami ulicy Lipowej 5, dopiero czytając „Toń” i uważam, że chociaż „Płacz” jest książką przesyconą większą dozą dramaturgii, zagubieni ludzie, zestawieni z zagubioną łyżeczką, tu losy sióstr, tu wielka historia, to jednak moim zdaniem to nowe oblicze Marty Kisiel jest frapujące i niezwykłe, że czego nie tknie, to zamieni w świetną powieść. Muszę się teraz zabrać koniecznie za „Nomen omen”, bo chyba chcę sobie to wszystko dopełnić.

Mam nadzieję, że wtedy będę Wam mogła zaktualizować informację o tym, w jakiej kolejności czytać i czy ma to znaczenie? Dajcie się porwać powieściom Marty Kisiel, jako że ja pierwszy raz sięgnęłam po jej powieści właśnie na jesieni, to dla mnie ta pora roku jest idealna do wejścia do świata tajemnic, inteligentnego humoru. Bardzo polecam.

Dział: Książki
czwartek, 05 listopad 2020 17:16

Trzy sekundy

„Pięć lat temu weszliśmy do baru... jacyś goście na motorach zaczęli mnie obrażać, więc Pete kazał im przestać. Zaczął się bić z trzema i tej nocy wspaniały ojciec stał się skazanym za morderstwo. Odtąd każdy, kto chce mi pomóc, tylko pogarsza sprawę”.

Jak tylko zapoznałam się z pierwszym tomem serii „Piet Hoffmann”, zatytułowanym „Trzy sekundy”, autorstwa Andersa Roslunda i Börge Hellströma, wiedziałam, że przy najbliższej okazji zabiorę się również za oglądanie ekranizacji. Zarówno książka, jak i film, rewelacyjnie odprężyły, dostałam wszystko, czego oczekiwałam po kryminalnej sensacji. Wkręcająca fabuła, szybka akcja, spektakularne efekty, umiejętnie wytworzona atmosfera niepokoju, a do tego super bohater, obdarzony wyjątkowymi umiejętnościami. Zdolny przeżyć nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach mrocznej strony ludzkiej osobowości. Weteran wojenny, odznaczony medalami snajper, skazaniec, cierpiący na syndrom stresu pourazowego.

Po czterech latach odsiadki uwikłał się we współpracę z FBI. Niebezpieczna misja wykonywana na zlecenie rządu, powiązana z działalnością polskiej mafii, zamiast przynieść oczekiwaną wolność i bezpieczeństwo dla najbliższych, stała się źródłem nowych kłopotów i bezpośrednich gróźb. Tym razem Piet Hoffmann zmuszony został do działania pod przykrywką Pete'a Koslova, ale w Bill Hill, stanowym zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze, z najbardziej okrutnymi i bezwzględnymi oprawcami. Jednak zdecydowanie coś poszło nie tak, wszystko zaczęło się sypać, sprzymierzeńcy zmienili się we wrogów, a nieprzyjaciele w koalicjantów. Czy udało się Pietowi zapewnić ochronę żonie i córce? Czy przetrwał w ekstremalnie wrogim środowisku?

Podobała mi się gra Joela Kinnamana, pokrywała się z zachowaniem książkowego pierwowzoru. Clive Owen idealnie spasowany z przydzieloną mu rolą. Nie zawiedli Rosamund Pike i Common. Ana de Armas pokazała się z dobrej strony, natomiast Eugene Lipinski zachwycił. Umiejętności reżyserskie Andrea Di Stefano spełniły wymagania, podobnie jak opracowanie scenariusza. Przełożenie powieści na wielki ekran z pewnością nie należało do łatwych, gdyż papierowa wersja charakteryzowała się specyficzną skandynawską atmosferą. Obyczajową otoczką, w której tak fantastycznie się odnalazłam. Z oczywistych względów film nie mógł jej w pełni wykorzystać, a szkoda. Większy nacisk postawiono na efektowny dynamizm i spektakularny dramatyzm.

Jak wspominałam, pojawił się silny polski akcent - mafia zajmująca się handlem narkotykami. Świetnie wykorzystano prawdziwy mocny język i akcent polskiej gangsterki. Można było zobaczyć grę Mateusza Kościukiewicza. Moim zdaniem, gdybym wcześniej nie czytała książki, mogłabym odebrać film jako opakowany w standardowe ramy sensacji. Kilka elementów mogło wydawać się dość niejasnymi, jak choćby wyjaśnienie, dlaczego tytuł mówi o trzech sekundach. Natomiast dla tych, którzy poznali powieść, ekranizacja świetnie ją dopełniła, była okazją do ponownego wglądu w przedstawiony świat i spotkań z bohaterami. Jak najbardziej warto obejrzeć „Trzy sekundy”.

Dział: Filmy
czwartek, 01 październik 2020 23:27

Co, jeśli...

Myślę, że każdy miał w swoim życiu chwile, gdy zastanawiał się „co by było, gdyby...”. Takie gdybanie jest naturalną rzeczą, zresztą – przemyślenie kilku scenariuszy pozwala podjąć najlepszą decyzję lub całkowicie zmienić swoje dotychczasowe życie. „Co, jeśli...” autorstwa Kate Hope Day poniekąd podejmuje ten temat, ukazując zwyczajne życie ludzi, w na pozór zwyczajnym miasteczku, którzy… stają naprzeciw katastrofy.

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy w trakcie lektury „Co, jeśli...” jest mnogość bohaterów, którzy przewijają się w swoich historiach wzajemnie. Z początku nieco ciężko było mi odnaleźć się w ich problemach i pasjach, niemniej z każdą stroną coraz bardziej zapadałam się w historii. Książka przepełniona jest wątkami obyczajowymi oraz ludzkimi problemami, które czyta się całkiem przyjemnie, a z niektórymi rozterkami niejeden osoba z powodzeniem się utożsami. Ot, jeden z bohaterów nie jest gotowy na dorastanie syna, inna bohaterka myślami krąży obok piegów swojej koleżanki z pracy (a ma męża i syna), jeszcze inna przeżywa żałobę w swoisty sposób… Od tej strony „Co, jeśli...” jest lekturą naprawdę interesującą i wciągającą, ale – przyznam Wam szczerze – spodziewałam się absolutnie czegoś innego. Wszak lektura w empiku i na LubimyCzytać wisi w kategoriach „kryminał, sensacja, thriller”. Krótko mówiąc, spodziewałam się więc czegoś bardziej tajemniczego i nadprzyrodzonego, bo choć wątki lekko paranormalne się tu przeplatają tak… napięcia jest niewiele. A szkoda.

Szczególną uwagę należy zwrócić w „Co, jeśli...” również na wątki filozoficzne i naukowe, bo i one płynnie tutaj przepływają pomiędzy rozdziałami. Jedna z bohaterek, młoda matka z drygiem do filozofii, zatraca się tutaj w swoim macierzyństwie i zdaje się gubić siebie, swoją pasję, zapominać o planach. Sam motyw „kontrfaktyczności”, który poniekąd rozwija, jest dla mnie tematem fascynującym, o którym chętnie przeczytałabym jeszcze więcej. Nie zdradzę Wam jednak na ten temat za wiele, aby nie psuć Wam przyjemności z odkrywania tej frazy. Dodam jedynie, że w książce ukazana jest również znaczenie zachowanie zwierząt w przewidywaniu zjawisk naturalnych, katastrof. Cieszę się, że w książce, poza odrobiną nadnaturalności, pojawiły się i rzeczy warte przemyślenia, czy też znane już od dłuższego czasu, potwierdzone nauką. Powieść naprawdę wiele na tym zyskuje, bo dzięki interesuje czytelnika na wielu płaszczyznach – nie tylko ludzkich perypetii i myśli.

„Co, jeśli...” to książka zdecydowanie warta uwagi, choć obawiam się, że nie każdemu przypadnie do gustu. Jest według mnie źle skategoryzowana, przez co miłośników thrillerów i kryminałów może zawieść i – co gorsza – nie trafić do grona osób, które faktycznie by się w niej zakochały. Dla mnie to było świetne czytadło, nieoczywiste i otwierające umysł, trochę zachęcające do „gdybania”. Jeśli szukacie nadzwyczajnej książki o – pozornej – zwyczajności i alternatywności, jest to lektura wprost stworzona dla Was. Polecam serdecznie!

Dział: Książki