kwiecień 28, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: baśń

czwartek, 18 kwiecień 2019 16:00

Próba bogów. Plemiona.

Cudze chwalicie, swego nie znacie. Tak w skrócie można by podsumować relacje między polską młodzieżą (starszymi zresztą także) a słowiańską mitologią. Niemal każdy zapytany nastolatek szybko opisze elfa czy trolla, większość będzie doskonale orientowała się, kim byli Zeus, Thor czy Odyn. Czy jednak równie łatwo będzie im opowiedzieć o Welesie, Perunie i Czarnobogu? A co z całą plejadą stworzeń tak obficie zamieszkujących świat dawnych Słowian?

Z tego względu cieszy mnie każda nowa pozycja, szczególnie skierowana do młodzieży, której autor decyduje się sięgnąć po mitologię i kulturę słowiańską. Tym bardziej gdy robi to w sposób interesujący i ze wszech miar atrakcyjny dla czytelników. Tak właśnie jest w przypadku cyklu Plemiona Łukasza Radeckiego. Pierwszy tom zaostrzał wyobraźnię, drugi okazał się jeszcze lepszy.

Jest to historia trojga całkiem współczesnego rodzeństwa, Zbyszka, Weroniki i Kacpra, którzy podczas szkolnej wycieczki do Biskupina są świadkami rozmowy między… bogami. Przez przypadek (a może wcale nie?) zostają przeniesieni do alternatywnego świata, który na pierwszy rzut oka przypomina ten z czasów wczesnosłowiańskich, ale jest wypełniony magią, a stworzenia i postaci z legend są w nim ze wszech miar realne. Nastolatki trafiają w sam środek konfliktu między bogami, który sprawia, że podstawy owego świata chwieją się w posadach. Każde z nich trafia do innego plemienia i próbuje odnaleźć swoje miejsce w nowej rzeczywistości.

Drugi tom to płynna kontynuacja pierwszego. Po przegranej w wielkim turnieju, Czarnobóg i jego słudzy przejmują jedną z pór roku. Jesień staje się dla ludzi pasmem nieszczęść, zapasy na zimę ulegają zniszczeniu, a po lasach grasują przerażające stwory, które z coraz większą śmiałością zakradają się do wiosek. Jednocześnie trwają przygotowania do drugiej części zmagań, czy tym razem ludziom uda się zwyciężyć? I jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić?

Próba bogów to dynamiczna powieść przygodowa, której karty wypełniają stworzenia niesamowite z punktu widzenia współczesnego młodego człowieka. Główni bohaterowie, mimo że przyszło im spędzić w nowym świecie już kilka miesięcy, nadal się go uczą, z zaskoczeniem przyjmując niektóre zwyczaje i wierzenia. Pod płaszczem pełnej dramatycznych potyczek, bitew i zmagań fabuły, kryje się więc dobra lekcja kultury i częściowo historii. Wprawdzie można dostrzec, że autor momentami dość luźno podszedł do niektórych kwestii, ale całość z pewnością może pobudzić wyobraźnią i zainteresować w wystarczającym stopniu, by młody czytelnik szukał dalszych informacji na własną rękę. Ciekawym elementem jest także wplecenie słowiańskich świąt, których ślady możemy dostrzec także we współczesnych zwyczajach.

Jest to także opowieść o dorastaniu, mierzeniu się z własnymi słabościami i braniu odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale też bliskich. Bohaterowie, których głównym problemem była do tej pory szkoła czy szlaban od rodziców, gdy byli nadal traktowani jak duże dzieci, nagle muszą stawić czoła dorosłości, podejmować decyzje, od których zależy także życie innych ludzi i stawać do walki, często na śmierć i życie. Muszą także stawiać czoła pokusom i słabościom, o które nawet się wcześniej nie podejrzewali.

Mówiąc krótko, Próba bogów to bardzo udana kontynuacja, która zaostrza apetyt na więcej. Serdecznie polecam wszystkim młodym czytelnikom. Ci nieco starsi także nie powinni być rozczarowani.

Dział: Książki

W encyklopediach możemy przeczytać o kilkunastu rasach królików. W przyrodzie występują króliki dzikie, domowe, bagienne, błotne, europejskie, olbrzymy belgijskie, olbrzymy flandryjskie i wiele, wiele innych.

Po latach badań i poszukiwań już niedługo przedstawimy Wam nowy gatunek – „Królikus vampirus warzyvus uwielbiatus”, w wolnym tłumaczeniu „Królikula”.

Uczciwie ostrzegamy – żadne warzywo nie może czuć się bezpieczne!

Wydawnictwo Nowa Baśń

Dział: Patronaty
sobota, 06 kwiecień 2019 15:26

Marzycielki

Wciąż pozostaję pod władaniem czaru, który roztoczyła nade mną Jessie Burton swoimi powieściami „Muza” oraz „Miniaturzystka”. Z przyjemnością i zachwytem sięgnęłam więc po kolejny tytuł spod pióra Autorki: „Marzycielki”. Tym razem książka skierowana jest do nieco młodszych czytelników. 

Tamtego dnia dziewczynki nauczyły się, że granica dzieląca rozsądek od szaleństwa jest doprawdy wyjątkowo cienka. 

W Królestwie Kalii mieszka dwanaście wesołych i mądrych sióstr. Wszystkie dziewczynki są księżniczkami, a każda z nich posiada inny talent i zamiłowania. Pewnego dnia jednak w tragicznym wypadku ginie ich matka. Wówczas ojciec popada w szaleństwo i odbiera im wszystko, co te kochały, by ostatecznie pozbawić je nawet słonecznego światła i wolności. Dziewczynki są pewne, że zwiędną, niczym niepodlewane kwiaty. Wówczas jednak staje się coś cudownego. Odkrywają tajemne przejście do pełnego magii i tańca świata. 

Tym razem Jessie Burton w swojej twórczości obrała nieco inny kierunek. Stworzyła mądrą i zabawną baśniową historię o kobiecej sile, determinacji i nadziei, którą dają marzenia. Bohaterki „Marzycielek” mogły się poddać już na samym początku, ale tego nie zrobiły. Najbarwniejszą postacią w książce jest Frida, najstarsza z sióstr, dookoła której obraca się cała akcja. To właśnie ona prowokuje siostry do przeciwstawienia się ojcu i jego radykalnym pomysłom. To ona ostatecznie zostaje ich bohaterką. 

Myślę, że na świecie jest wciąż zbyt mało literatury, która podnosi na duchu i pomaga rozwinąć skrzydła. Takie właśnie tytuły kocham najbardziej i taką lekturę proponuje swoim czytelnikom Jessie Burton. Eleganckim językiem i w pięknym stylu opowiada nam o życiu pełnym marzeń, które gdy tylko pozwolimy sobie uwierzyć w nas samych, w końcu się kiedyś ziszczą. 

Oczywiście taka ciekawa i wartościowa historia nie mogła zostać byle jak wydana, a Wydawnictwo Literackie i tym razem stanęło na wysokości zadania. Książka ma twardą oprawę i przyjemną szatę graficzną. Została wydrukowana na wysokiej jakości papierze, a tekst bogato zdobią kolorowe ilustracje. Tłumaczenie Łukasza Małeckiego jest znakomite. 

Jeżeli szukasz niebanalnej, intrygującej baśni, którą przeczytasz wspólnie z coraz szybciej dorastającą córką, to „Marzycielki” zostały stworzone jakby specjalnie dla Ciebie. To ponadczasowa, mądra historia, w której Autorka w nienachalny sposób pokazuje siłę kobiet. Książkę z całego serca polecam zarówno dużym, jak i małym dziewczynkom. Jest naprawdę śliczna. 

 

Dział: Książki
piątek, 29 marzec 2019 10:15

Magia niszczy - zapowiedź

Zetknęliście się kiedyś z magią? Taką prawdziwą? Z przygodą, akcją, emocjami, niesamowitymi wydarzeniami i szczyptą szaleństwa?
Chcielibyście tego wszystkiego doświadczyć? To dobrze trafiliście. Fantastyczne książki Ilony Andrews czekają właśnie na was!
Maja Lidia Kossakowska 

Jako towarzyszka Władcy Bestii była najemniczka Kate Daniels ma na barkach więcej, niż jest w stanie unieść. Nie dosyć, że próbuje utrzymać swoją agencję detektywistyczną, to musi również zająć się sprawami Gromady. Czas przygotować ludzi na atak Rolanda - okrutnego, starożytnego czarownika z boskimi mocami.
Jego cieś wisi nad Kate, gdy zostaje wezwana na spotkanie przywódców nadnaturalnych frakcji w Atlancie. Jeden z Panów Umarłych został zamordowany przez zmiennokształtnego, a Kate dostaje niecałe dwadzieścia cztery godziny, żeby wytropić zabójcę.
Jeśli zawiedzie, rozpęta się wojna, która zniszczy wszystko, co jest jej drogie…

Dział: Patronaty
wtorek, 26 marzec 2019 16:11

Ostatni jednorożec. Wydanie rozszerzone

„Ostatniego jednorożca” kojarzę z filmu animowanego obejrzanego w dzieciństwie. Nie był to film szczególnie popularny, dość powiedzieć, że kasetę VHS z nim wyłowiłam w markecie z kosza z przecenami. Nie miał też szczególnej animacji ani historii z licznymi zwrotami akcji, która zmuszałaby do oglądania w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Ale coś sprawiło, że ten prosty i przyjemny film pozostał w mojej głowie aż do dorosłości. A potem dowiedziałam się, że istnieje też książka, i zapragnęłam ją przeczytać. Tak trafiła w moje ręce powieść Petera S. Beagle’a.

Książka jest nieporównywalnie bardziej rozpoznawalna od filmu, o czym świadczy fakt, że wydana przez Nową Baśń edycja rozszerzona to nie pierwsze polskie wydanie „Ostatniego jednorożca”. To zawiera dodatek w postaci niepublikowanej dotąd po polsku nowel „Dwa serca”, której akcja rozgrywa się wiele lat po wydarzeniach z powieści. Dodajcie do tego piękne kolory okładki i mamy gotowy materiał na książkę, którą warto się wstępnie zainteresować. A co z treścią?

Historia opowiada o jednorogini, która dowiaduje się, że prawdopodobnie jest ostatnią istotą ze swego gatunku. Jednorogini nie wierzy w to i opuszcza spokojny las, by szukać pobratymców. Wkrótce dowiaduje się, że za zniknięciem jednorożców stoi półlegendarny Czerwony Byk i postanawia stawić mu czoła, by pomóc pozostałym jednorożcom. Po drodze spotyka wielu przyjaciół i jeszcze więcej wrogów, zakochuje się (z wzajemnością!) w człowieku, sama przybiera ludzką postać… W szalonej misji wspiera ją dwójka ludzi: czarodziej-nieudacznik Szmendryk oraz prosta i bezczelnie szczera Molly. Tylko czy to wystarczy, by pokonać Byka, którego nie pokonał dotąd żaden jednorożec?

„Ostatni jednorożec” bez wątpienia należy do klasyki współczesnej baśni, ale w pełni odkrywa tę prawdę dopiero lektura w dorosłym wieku. Tak bowiem, dorośli też mogą przeczytać tę opowieść i ujrzeć w niej wiele uroku, życiowych prawd czy odwzorowanych fragmentów rzeczywistości. Powieści Beagle’a nie brak ani filozoficznej warstwy, pozbawionej jednak nachalnego dydaktyzmu, ani sporej dozy humoru (niech wam wystarczy ta krótka próbka: „Poczuła, że ze wszystkich żywych istot obecnych w kuchni jedynie kot i cisza patrzą na nią z jakim takim zrozumieniem”). Postacie, choć nakreślone kilkoma zdaniami, są żywe i wielowymiarowe, dalekie od baśniowej typizacji. Nawet sam Czerwony Byk, jak się okazuje, nie należy do jednoznacznie czarnych charakterów.

Do tego wszystkiego dodajmy naprawdę znakomite tłumaczenie Michała Kłobukowskiego. Począwszy od zgrabnej „jednorogini”, przez imiona własne, aż po tak splecione słowa, że niespieszna narracja tej historii ujawnia się w pełnej krasie, tłumacz dokłada nie cegiełkę, lecz cały fundament do literackiego sukcesu „Ostatniego jednorożca”.

Masz dzieci, którym chcesz ukazać historię o triumfie dobra i piękna, ale bez taniego moralizatorstwa? To książka dla ciebie. Kochasz baśnie? To książka dla ciebie. Chcesz na jedno popołudnie wsiąknąć w zupełnie inny, tajemniczy i uroczy świat? To książka dla ciebie. Masz dosyć historii ponurych i smutnych? Po prostu przeczytaj „Ostatniego jednorożca”.

Dział: Książki
wtorek, 26 marzec 2019 15:58

Gdzie śpiewają diabły

Magdalena Kubasiewicz dała się poznać jako autorka wszechstronna: spod jej pióra wyszła i dylogia urban fantasy o wiedźmie Sanice, i obyczajowa Sonata dla motyla, i komediowe Topienie marzanny. Teraz do tego grona dołączyło rural fantasy (choć czy na pewno?) o baśniowym rodowodzie – osadzona w realiach polskich wiosek poza czasem powieść Gdzie śpiewają diabły. Czy warto sięgnąć po ten tekst?

Na początek trzeba pochwalić wydawnictwo Uroboros, które robi dobrą robotę, jeśli chodzi o promocję polskiej fantastyki pisanej przez kobiety. Wydają kilka znakomitych autorek i cieszę się, że Kubasiewicz dołączyła do ich „stajni”, ponieważ to wydawca, który nie szczędzi środków na opracowanie i promocję swoich książek – a to rzadka sztuka w dzisiejszych czasach. Okładka nie do końca mi odpowiada, ponieważ „przesunięte” litery w moim odczuciu nie współgrają z treścią, a szare drzewo nie przyciąga wzroku na księgarnianych półkach. Możliwe jednak, że oprawa graficzna wypadła tylko nieco blado przy takich wizualnych perełkach jak Toń Marty Kisiel czy Dom Wschodzącego Słońca Aleksandry Janusz, a obiektywnie nic jej nie brakuje.

Przejdźmy do treści, kwestii dalece ważniejszej. Gdzie śpiewają diabły to dość prosta historia opierająca się na założeniu, iż każdy ma swoją opowieść i nawet ta sama opowieść może brzmieć zupełnie różnie z punktu widzenia różnych osób. Do Azylu, małego miasteczka, w którym numeracja domów szaleje, a jezioro jest czarne, przyjeżdża Piotr, młody mężczyzna poszukujący zaginionej przed laty bliźniaczki, Ewy. Mieszkańcy miasteczka, jak zwykle w takich przypadkach, okazują się niezbyt pomocni, tym bardziej, że  niedawno już stali się obiektem zainteresowania dziennikarzy i policji. Sprawa morderstwa tajemniczej Patrycji jest ściśle związana z wizytą Piotra, lecz mężczyzna nie ma pojęcia, jak bardzo los nieznajomej dziewczyny łączy się z historią jego bliźniaczki oraz miejscową legendą o Diable i jego czarownicy. Prawdy musi szukać w licznych wersjach tej samej opowieści, opowiadanych przez kolejnych mieszkańców Azylu. Tylko czy po taką prawdę przyjechał?

Podoba mi się wpisana w zamysł powieści polifoniczność. Uwielbiam założenie, że nie ma jednej prawdy i jedynie słusznej wersji opowieści, a każdy głos winien zostać wysłuchany, tym bardziej, że autorka stara się wpisać to podejście i w rozwiązania fabularne. Nie powiem, że wyszło w stu procentach, ponieważ zakończyłam lekturę z poczuciem, że niektórym bohaterom dano więcej zrozumienia niż innym – ale czy dało się poprowadzić akcję inaczej? Trudno powiedzieć.

Styl utworu jest baśniowy, orbitujący w stronę gawędy, co stoi w jaskrawym kontraście wobec postaci protagonisty. Ciekawy zabieg, chociaż powtórzenia, nawet celowe, w pewnym momencie zaczynają męczyć. Jest ich za wiele, a budowanie nastroju na tym środku stylistycznym mogłoby się sprawdzić w opowiadaniu, nie w powieści, ponieważ na dłuższą metę wybija z rytmu lektury.

Zresztą, z tym nastrojem jest trudna sprawa. Z jednej strony mamy piękne i dobrze wykonane przeciwstawienie przyziemnego młodzieńca wychowanego w duchu racjonalizmu i pragmatyzmu oraz obcego mu świata, który okazał się idealnym domem dla jego siostry. Na poziomie estetycznym założenia są spełnione w stu procentach. Gorzej z poziomem emocjonalnym: brakuje mi w tym tekście życia. Jako czytelniczka nie czuję strachu o życie Piotra, smutku po śmierci jednej z mieszkanek Azylu ani rozdarcia, gdy na jaw wychodzi, że w sprawie morderstwa Patrycji nie sposób jednoznacznie ocenić winy w kategoriach moralnych. Przyjmuję fakty fabularne do wiadomości, lecz lektura nie wciąga mnie do tego stopnia, bym umiała kibicować lub złorzeczyć bohaterom. Widzę w tym pewien problem z dość powierzchowną konstrukcją postaci, co do których więcej wiemy o ich działaniach niż o charakterze, a także z budowaniem napięcia w tekście – czytelnik od początku wie lub domyśla się, jak cała historia się zakończy.

Ale jeżeli chcecie przeczytać dobrą współczesną baśń i nie przeszkadza wam to, co ja uznałam za wadę, jak najbardziej Gdzie śpiewają diabły polecam, bo to kawałek sprawnie napisanej i dobrze przemyślanej literatury fantastycznej mocno osadzonej w realiach polskiej wsi.

Dział: Książki
piątek, 22 marzec 2019 11:35

Magia i ogień

“Magia i ogień” to drugi tom napisanego z wielkim rozmachem cyklu “Blackwater” Nika Pierumowa, który sprawia, że dojrzały czytelnik może choć na chwilę powrócić do czasów dzieciństwa. Główną bohaterką jest bowiem dwunastoletnia dziewczynka, która pomimo swojego młodego wieku jest nad wyraz dojrzała i tylko ona może zmienić bieg historii…

Kontynuacja “Magii i stali” obfituje w akcję i jej niespodziewane zwroty, jednak nie sposób nie zauważyć, iż całość nie wnosi zbyt wiele do fabuły całej serii. “Magia i ogień” to historia, która wciąż zatacza koło, wobec czego czytelnicy ciekawi dalszych losów młodziutkiej Mollynaird mogą być nieco zawiedzeni.

Główna bohaterka bardzo wydoroślała, co jest zarówno wadą, jak i zaletą tego cyklu. Mollynaird to postać, której nie sposób nie polubić i dzięki swojej dojrzałości sprawia, że historia ta nie jest powiastką dla dzieci, lecz poważną powieścią dla czytelników, którzy wiek nastoletni mają już dawno za sobą. Niestety autor ma skłonność do czynienia ze swojej bohaterki osoby przesadnie wręcz bystrej i inteligentnej, co nie miało miejsca w poprzednim tomie tego cyklu.

Największą wadą “Magii i ognia” jest niestety bliższe zapoznanie czytelnika z funkcjonowaniem i pracownikami przerażającego Departamentu, który w swoich łapach dzierży całą władzę, ustawia życie obywateli i ma wgląd we wszystko. W tej części Pierumow ukazał tę instytucję jako niebywale nieudolną, niezdarną i zwyczajnie niewydarzoną. Oczywiście można zrozumieć zamiar autora, jednak przy tak wielkim kontraście do informacji, które czytelnik otrzymał w poprzednim tomie, człowiek nie może uwierzyć w fakt, że ludzie tak nieporadni, iż nie mogą poradzić sobie z trzynastoletnią dziewczynką, mogli dojść do władzy.

Mimo wszystko Nik Pierumow posiada tak lekkie pióro i niesamowitą zdolność do przykuwania uwagi czytelnika, że większość wad i niedociągnięć nie ma większego znaczenia. Od książki wręcz nie można się oderwać, choć kontynuacja “Magii i stali” jest zdecydowanie słabszą powieścią od jej poprzedniczki.

“Blackwater” to cykl, który w zasadzie nie ma grupy docelowej. W swoje ręce może go chwycić absolutnie każdy i każdy znajdzie w nim coś innego, co go zaintryguje i pochłonie w całości. Dojrzali czytelnicy znajdą wiele odniesień do otaczającej ich rzeczywistości, zaś młodsi ujrzą baśniową, lecz niezwykle mądrą opowieść o bohaterstwie, barierach, tolerancji, magii, przyjaźni i wielu, wielu innych.

Dział: Książki
wtorek, 12 marzec 2019 17:27

Syn wiedźmy - zapowiedź

Kelly Barnhill, autorka bestsellerowej Dziewczynki, która wypiła księżyc, powraca z książką pełną przygody i magii.

Syn wiedźmy to piękna klasyczna baśń, z elementami fantasy, opowiadająca o potędze przyjaźni i sile ducha. Wypełniony magią Ned, któremu matka czarownica wszyła duszę tragicznie zmarłego brata bliźniaka, ucieka przed zbójecką szajką. Áine jest córką Króla Zbójców. Prześladuje ją przepowiednia wypowiedziana przez matkę na łożu śmierci: „Uratujesz życie niewłaściwemu chłopcu, a on uratuje życie tobie”.

Dział: Książki
poniedziałek, 11 marzec 2019 19:10

Świt. Wojownicy. Nowa przepowiednia. Tom 3

Stare przysłowie brzmi, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej i nie trudno się z tym nie zgodzić. Gdziekolwiek by człowiek nie był, czegokolwiek by nie robił, zawsze z niecierpliwością i tęsknotą oczekuje powrotu do miejsca, gdzie czuje się szczęśliwy i bezpieczny. Czasem jednak trzeba podjąć decyzję – być może najtrudniejszą w życiu – o jego bezpowrotnym opuszczeniu. Towarzyszą temu smutek i żal, który wydaje się nie do ukojenia. Ale przecież tak naprawdę nie liczy się miejsce, bo dom jest tam, gdzie są ludzie (bądź zwierzęta), którzy go tworzą.

Pierwszy etap kociej wędrówki dobiegł końca. Jeżynowy Pazur, Wiewiórcza Łapa, Burzowe Futro, Brunatna Skóra i Wronia Łapa ku powszechnemu zdumieniu pobratymców wracają do swoich klanów, by przekazać im przepowiednię Północy wiążącą się z opuszczeniem lasu, którego zniszczenie już się rozpoczęło. Na domiar złego siostra Wiewiórczej Łapy – Liściasta Łapa – zostaje schwytana przez ludzi pracujących przy wycince lasu i okazuje się, że nie jest jedynym kotem znajdującym się w niewoli. Czy złapane zwierzaki doczekają się ratunku, a Klany zaufają Wybrańcom i zdecydują się na niebezpieczną wyprawę w nieznane?

Każda wyprawa zaczyna się od pojedynczego kroku,
a postawienie go zależy od nas

Naprawdę przykro czytało się o zniszczeniu miejsca będącego integralną częścią życia czworonożnych bohaterów. Emocje targające opuszczającymi swój azyl kotami – ich rozpacz, ból, a przede wszystkim strach przed nieznanym były tak namacalne i żywe, że w pewnym momencie czytelnik chcąc nie chcąc staje się naocznym świadkiem całej historii. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że ludzie naprawdę potrafią zachowywać się tak, jak Dwunożni w Świcie – bestialsko niszczą ekosystem, a później okazują zdumienie na zmiany, jakie zachodzą w środowisku. Niestety niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że rujnując przyrodę krzywdę wyrządza się nie tylko istotom ją zamieszkującym, ale również (a może przede wszystkim?) samym sobie.

Czytelnicy mogą również zauważyć zmiany, jakie zaszły w każdym, wybranym kocie. W pewnym momencie przestają one myśleć, jako osobne istotny zamieszkujące różne Klany i wyznające odmienne zasady, a zaczynają jak jeden organizm ściśle ze sobą złączony więzami przyjaźni, przywiązania, wzajemnej troski, a nawet miłości. Czy właśnie to miał na myśli Klan Gwiazdy powierzając piątce (a w zasadzie szóstce) kotów tak trudną do wypełnienia misję? Połączyć coś, co wydaje się do połączenia niemożliwe? Zjednoczyć wszystkich i zachęcić do walki o – jakby nie było – wspólną sprawę?
Trzeba się również przygotować na niespodziewane spotkania i takież same pożegnania (tak, wiem nikt ich nie lubi). Sprawia to, że opisywana historia staje się jeszcze bardziej naturalna i przez to ciekawsza. Wiadomym jest przecież, że gdyby przez cały czas było różowo czy wręcz kolorowo, to bardzo szybko nadeszłaby nuda, a tak, nigdy nie wiadomo, co spotka czytającego na kolejnej stronie.
Jedyną trudność (przynajmniej ja bardzo na to narzekam) może sprawić mnogość kocich imion czy przydomków. Gdyby nie dokładny opis każdego Klanu znajdujący się na początku powieści, musiałabym chyba zapisywać, kto jest, kim i dla kogo, bo czasem naprawdę powstawał niezły kocioł, a spis ratował mnie przed zwątpieniem w moją pamięć.
Całość wieńczy moja ulubiona, wytłaczana, kocia okładka. Wierzcie mi, seria prezentuje się na półce wprost fantastycznie (tak, przyznaję bez bicia, jestem kotoholikiem).

Dział: Książki
wtorek, 05 marzec 2019 16:59

Ratunek

Z niecierpliwością czekałem na ukazanie się trzeciej części Strażników Ga'Hoole napisanej przez Kathryn Lasky. Wydanie utrzymane jest w stylu dwóch poprzednich. Okładka oczywiście mnie jako miłośnika przyrody nie zawodzi - kolejna sowa z przenikliwym tajemniczym spojrzeniem - urocza. I ta gustowna grafika.


Ratunek to kontynuacja przygód Sorena i jego przyjaciół z tomów Porwanie i Wędrówka. Znając wcześniejsze części wiedziałem, że świat przedstawiony mnie znowu zachwyci, a przygody sów zafascynują i wciągną bez reszty. Na początku znajdziecie mapy Królestwa Południowego i Północnego, do których można w każdej chwili zajrzeć i zlokalizować akcję. Autorka przedstawia również bohaterów występujących w trzeciej części serii o sowach. Całość podzielona jest na dwadzieścia jeden rozdziałów i już w pierwszym dzieją się dziwne rzeczy, bo w tajemniczych okolicznościach ginie Ezylryb (co jest nawiązaniem do poprzedniej części), sowi nauczyciel, i pojawia się kometa, która staje się powodem koszmarnego snu Sorena. Przygoda zaczyna się od wyprawy brygady pogodowej i szkoleniowego lotu małych sówek.


Od razu widać, że sowy nie będą miały łatwo i zapowiadało to ciekawe przygody i wzmogło tylko moją ciekawość. Całą drużyna wyrusza nad granice Srebrnego Całunu i Ziem Jałowych z zamiarem odkrycia, kim tak naprawdę jest Metalowy Dziób. Potrzebna im była do tego sowa włóczęga, która trudniła się kowalstwem. O czym im opowiedziała? Czy odnajdą swego nauczyciela? Jaką role odegrają drobinki? Czy siła przyjaźni przetrwa? Czy wystarczy im mocy w skrzydłach? Sięgnijcie po sowią opowieść. Warto się zaczytać…

 

Dział: Książki