Rezultaty wyszukiwania dla: SF

wtorek, 27 sierpień 2019 20:17

Oko świata

Spokojne życie. Małe miasteczko. Znasz każdego na swojej drodze. Twoje marzenia o niesamowitej przygodzie nie mają prawa się ziścić. Każda tajemnica krążąca w krwiobiegu małego miasteczka zarówno przeraża, jak i fascynuje. Gdy pojawiają się obcy musisz wybrać pomiędzy strachem a chęcią przeżycia przygody. Jesteś gotowy przebyć długą podróż?

Mała senna wieś gdzieś na końcu świata, w której każdy dzień jest podobny do poprzedniego, a jego mieszkańcy znają się na wylot. Pole Emonda. To tu swój monotonny żywot wiodą Rand, Mat i Perrin. Ich los wkrótce się jednak odmieni. Do wioski przybywa tajemnicza kobieta imieniem Moraine, która jest członkinią kobiecego zakonu. Wieści ona, iż wioskę czeka niebezpieczeństwo, a ze snu budzą się złe moce Czarnego. Na potwierdzenie jej słów całą miejscowość atakują trolloki. Kobieta ratuje chłopców, licząc na to, że wśród nich jest ten, który ma w sobie moc Smoka Odrodzonego. Po tym ataku już nic nie będzie jak dawniej. Czy Moraine odnalazła przyszłego wojownika, który pokona zło i ocali świat?

Czasami kusi mnie, żeby związać się z jakimś książkowym światem na dłużej. Przeżywać emocje wolniej, krok po kroku zaprzyjaźniać się z bohaterami i czuć ekscytacje na myśl o nowych odsłonach historii. Seria spod pióra Roberta Jordana wydaje się idealna do przeżycia tej przygody. Oko świata to początek długiej i krętej drogi do celu. Czy wytrwam?

Robert Jordan pisze dobrze, płynnie i z pomysłem na fabułę, której za nic nie dałoby się wcisnąć w dwa lub trzy tomy. Nie musicie jednak obawiać się przesytu treści. Historia niespiesznie nabiera tempa, a pojawiający się bohaterowie tworzą tło dla wydarzeń. Każdy z nich jest inny, lecz pasuje do otoczenia, w którym przyszło mu żyć. Rand, Perinn i Mat to postaci, które bez problemu polubimy i będziemy kibicować ich staraniom. Moraine początkowo wzbudza niepokój, dość długo też nie mogłam jej obdarzyć zaufaniem, lecz powoli się to zmieniało. Zresztą wciąż mam czas na poznanie jej intencji, podobnie jak mam czas na zgranie się z opowieścią, która daje nadzieje na masę emocji i przygód.

Oko świata to niezły wstęp do czegoś dużego, tajemniczego i trzymającego w napięciu. Najjaśniejszym punktem jest wciąż zagęszczająca się atmosfera i uczucie niepokoju, które towarzyszy bohaterom. Jordan stworzył świat tak doskonale zarysowany, że niemalże rzeczywisty. Walka dobra ze złem rozpoczyna się pełną parą. Autor zadbał o każdy szczegół, by czytelnik został pochłonięty i nawet na chwile nie przestał czuć zainteresowania.

Oko świata to pierwszy tom serii, która ma sporo do zaoferowania. Masa postaci, z których każda ma do odegrania ważną rolę i magia, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni, gdyż dzieli się ona na męską i damską tworząc równowagę. Jako czytelnik lubujący się we wszelkich formach fantastyki jestem pod wrażeniem konstrukcji powieści, tego, jak umiejętnie autor wprowadza nowe elementy i jak płynnie czyta się całość, pomimo sporych gabarytów. Nie miałam problemu ze wsiąknięciem w tę historię. Polubiłam bohaterów, postawiłam pierwsze teorie i z niecierpliwością czekam na dalsze wydarzenia, które, choć początkowo są miarowe, dość szybko nabierają tempa i niejednokrotnie zaskakują.

Jeśli nie boisz się objętości cyklu i uwielbiasz fantastykę, to właśnie rozpoczynasz długą i przyjemną przygodę, która trzyma w napięciu od pierwszej strony. Ja jestem pod wrażeniem.

Dział: Książki
poniedziałek, 26 sierpień 2019 10:20

Labirynt Fauna

Ofelia ma dopiero trzynaście lat, a już nosi na swoich barkach ciężar tego świata. Musi opuścić znany jej dom, wciąż noszący zapach jej prawdziwego, zmarłego niestety ojca, by wraz z ciężarną matką przenieść się do nowej siedziby jej ojczyma, zwanego przez nią Wilkiem. Nowy partner jej matki a zmarły mąż są jak ogień i woda- kapitan Vidal jest bezwględnym, egoistycznym mężczyzną, nieznoszącym sprzeciwu; z kolei ojciec Ofelii był pełny ciepła oraz miłości. Mimo to matka dziewczynki postanawia poślubić brutala, urzeczona jego męskością; pragnie mieć w kimś oparcie w tych ciężkich czasach. Nie wie, że jest potrzeba kapitanowi Vidalowi tylko po to, by dać mu syna, potomka, którego pragnie bardziej niż cokolwiek na świecie...

Główna bohaterka, już po osiedleniu się w starym, wydającym charakterystyczne dźwięki domu, trafia do tajemniczego labiryntu, gdzie od wielu lat czeka na nią Faun. Dziwny stwór dzieli się z nią historią swego świata twierdząc, iż to ona jest zaginioną setki lat temu księżniczką. Aby to udowodnić, Ofelia ma przejść kilka prób. Musi też porzucić tych, których kocha...

Wydarzenia toczą się w Hiszpanii, w 1944 roku; trafiamy w sam środek wojny domowej, którą wszelkimi sposobami próbuje zwalczyć kapitan Vidal. Mężczyzna nie traktuje owego zadania wyłącznie jak część swej pracy, lecz również jako swoistą przyjemność- prawdziwą muzyką dla jego ucha są wydawane przez torturowanych więźniów dźwięki. Ze wszystkich sił chce dorównać zmarłemu ojcu, równie okrutnemu. Syn, którego da mu matka Ofelii, będzie wychowywany również w duchu nieustannie toczącej się wojny, okrucieństwa, braku litości. Ofelia -mimo swoich trzynastu wiosen- zdaje sobie sprawę, jakim człowiekiem jest jej nowy ojczym, dziwiąc się krótkowzroczności matki. Jedyną pociechą dziewczynki jest te kilka książek, które mogła zabrać ze sobą, opuszczając poprzednie życie. W nowym domu opiekuje się nią Mercedes, kobieta mająca bardzo wiele do stracenia.

Kiedyś na pewno tytuł filmu przewinął się przez listę wyszukiwania, a może nawet gdzieś przez kanały w telewizji, nigdy jednak nie zatrzymałam się przy nim ani na chwilę. Dlatego też Labirynt Fauna (już w wersji książkowej) był dla mnie zupełną nowością. Zawsze podziwiam autorów, którzy z filmowego scenariusza -bądź co bądź okrojonego w opisach- potrafią stworzyć małe arcydzieło. Historię Ofelii pochlonęłam w zaledwie kilka godzin. Teraz czas nadrobić film.

Ta opowieść wręcz emanuje mrokiem oraz tajemnicami; otwierając książkę od razu ma się poczucie, że czeka w niej na nas coś niesamowitego. Oczywiście, dużą rolę w przypadku tej pozycji odkrywa również magnetyczna okładka- od razu po jej ujrzeniu zapragnęłam poznać to, co kryje w swoim wnętrzu (ostatecznie większość z nas jest wzrokowcami). Co ciekawe, książka nie jest wyłącznie opowieścią o spotkaniu Ofelii oraz Fauna. Dostajemy tutaj o wiele, wiele więcej. Są opisane walki partyzantów z żołnierzami kapitana Vidala, torturowanie pojmanych, zawsze bardzo krwawe. Ponadto w książce umieszczono opowieści ze świata, z którego tak naprawdę pochodzi Ofelia. 

Z jednej strony na usta aż się ciśnie określenie "baśń", bo cały nastrój książki jednoznacznie na to wskazuje, z drugiej jednak... nie polecałabym Labiryntu Fauna jako lektury dla dzieci (przynajmniej dopóki nie osiągną wieku co najmniej czternastu lat). Jak już wspominałam, autorzy zawarli w niej dość szczegółowe i obrazowo przedstawione tortury. Do tego dochodzą także próby, którym poddana została Ofelia, jak również różne przypadłości jej matki podczas połogu. To zdecydowanie jest lektura dla trochę starszych czytelników. Niemniej jednak Labirynt Fauna urzeka tym, co w sobie kryje- w tym przypadku nie tylko okładka jest piękna, ale także treść. To pozycja, która wśród setek innych i tak wyróżnia się panującą w niej specyficzną atmosferą, której nie można ot, tak zapomnieć. Ów utwór ma w sobie to tajemnicze "coś", czego wielu z nas szuka w literaturze. Zapraszam Was więc do wspólnej podróży...

Dział: Książki
poniedziałek, 19 sierpień 2019 14:20

Konkurs: Kryształowe serce. Iris McBlack.

Dwie siostry, dwa odmienne światy i potężna pradawna magia. „Iris McBlack” to opowieść o rudej, niesfornej i wyjątkowo upartej dziewczynie, która podejmuje niesamowite wyzwanie, by ocalić swoją siostrę. Nastoletnia Iris rusza tropem Oliwii, która znikła nagle i tajemniczo. Rudowłosa dziewczyna zagłębia się w wirującym tunelu i trafia do magicznej rzeczywistości, która jednocześnie przeraża i fascynuje. Iris zostaje zmniejszona do rozmiarów polnej myszy, a to zaledwie początek jej problemów. Z pomocą nieco szalonego konstruktora Ortona poznaje miejsce, do którego dotarła. By odzyskać siostrę, Iris musi odnaleźć ostatniego i zarazem najbardziej kłopotliwego z czarowładców, Leonarda. Wielki mag zaginął w tajemniczych okolicznościach, a pod jego nieobecność świat pogrąża się w destruktywnym chaosie. Dziewczyna rusza w daleką wyprawę, podążając tropem czarodzieja. Poszczególne zdarzenia łączą się w zaskakującą całość. Iris odkrywa, że nic nie jest dziełem przypadku, a wszystkie wydarzenia mają głębszy sens. By uratować siostrę, musi dokonać trudnego wyboru i zaakceptować ofiarę. Poznaje siłę przyjaźni i bezgranicznego poświęcenia się dla tych, których się kocha. Przepowiednia „życie za życie” spełnia się w najmniej spodziewany sposób.

Dział: Zakończone
piątek, 16 sierpień 2019 12:31

Zdrada Skorpiona

„Armia owieczek dowodzona przez lwa zawsze pokona armię lwów dowodzonych przez owcę.”

Fantastycznie, że książka przebiła się w zalewie gatunkowo jej podobnych i trafiła w moje ręce, można powiedzieć, że dotarła do właściwego czytelnika, uwielbiającego poruszać się w obszarach sensacji podszytych elementami thrillera szpiegowskiego i fikcji politycznej. Podobało mi się ciekawe wplecenie w fabułę aspektów współczesnych obaw o stan władzy i gorycz nieudanego przywództwa, lęków społeczeństwa wobec napływającego islamu i terrorystycznych gróźb. Sięgnięto też po klasyczne zagrożenia budujące napięcie w sensacji jak zagrożenie użycia broni biologicznej, utrata dominacji, infiltracja państw przez obce wywiady, wypływ strategicznych informacji, wzajemna niechęć tajnych służb do współpracy.

Główny bohater, Skorpion, czyli Nick Curry, został interesująco sportretowany. To outsider, buntownik, znawca sztuk walk, opowiadający się za dobrem, ale nie zachowuje krystalicznego charakteru i dorobku. Skoncentrowany na misji, jej wykonaniu za wszelką cenę, choć nie potrafi oprzeć się urokowi pięknych kobiet. Przychodzi mu zmierzyć się z niezwykle przebiegłym i sprytnym przeciwnikiem, pragnącym unicestwić ustalony porządek między narodami, podobnie jak on samotnym wilkiem, który po wielu życiowych doświadczeniach nie potrafi już zaufać nikomu. Drobne zastrzeżenia mam jedynie do niektórych mało przekonujących zachowań kluczowej postaci, po przeczytaniu mnóstwa powieści sensacyjnych uważam, że mogłabym mu podpowiedzieć bardziej efektywne sposoby działania, oczywiście te na miarę fikcji literackiej.

Śledzimy ucieczkę przedstawiciela zła, udajemy się za nim w pogoń, docieramy do różnych zakątków świata, wielokrotnie jesteśmy o krok od złapania szaleńca, a jednak w ostatniej chwili wymyka się nam z rąk. W tej rozgrywce, prowadzonej w dynamicznych rytmach, wszystko wydaje się możliwe, w końcu dwie silne osobowości ścierają się na śmierć i życie, zaś ich wyjątkowe umiejętności nie podlegają dyskusji. Dochodzi do ostatecznej konfrontacji, a za jej brzmieniem skrywa się jeszcze jedna prawda, druga strona obrazu świata, nadająca słuszność podjęcia drastycznych kroków, gdyż ważą się losy milionów mieszkańców Europy i Ameryki.

Sympatycznie zagłębiałam się w tę przygodę, odpowiadał mi wartki rytm, nieustanne zmienianie scenerii, zaglądanie w umysł dobrego i złego bohatera. Narracja ciekawie prowadzona uwzględnia wystarczającą ilość detali, aby urealnić historię, atmosferę statusu zadania i miejsca aktywności. Wiele się dzieje, frapujące zwroty akcji, zgrabne podsycanie napięcia i niecierpliwości poznania, co kryje się na kolejnych stronach. Atrakcyjne prowadzenie i logiczne zespolenie wszystkich wątków. Jeśli poszukujecie sensacji opartej na klasycznych wzorcach, ale przedstawionej w efektownej i uwspółcześnionej oprawie, to „Zdrada Skorpiona” dostarczy sporej satysfakcji czytelniczej. Chętnie biorę się za poszukiwania pierwszego tomu serii o Skorpionie.

Dział: Książki
piątek, 09 sierpień 2019 09:51

Kryształowe serce - fragment

Już 14 sierpnia swoją premierę ma Kryształowe serce Michała Bergela. Z tej okazji wraz z wydawnictwem zapraszamy do poczytania fragmentu (w załączniku) tej magicznej książki.

Dział: Książki
środa, 07 sierpień 2019 20:06

Jaga

Niektóre cykle są zbyt dobre, żeby skończyć się... po zakończeniu. Zakochałam się w serii „Kwiat Paproci” Katarzyny B. Miszczuk, dlatego, kiedy dowiedziała się, że autorka napisała prequel, nie zastanawiałam się nawet przez chwilę! Koniecznie musiałam go przeczytać, tym bardziej że tytułowa Jaga już wcześniej sprawiała wrażenie niezłego ziółka.

Stara, poczciwa Jaga nie zawsze była... emerytką. Zanim spotkała Gosię, sama była piękna, młoda i bez grosza przy duszy. Posadę szeptuchy odziedziczyła po swojej babci, kobiecie o złotym sercu, ale zupełnie bez żyłki biznesowej. Szybko okazuje się, że młoda szeptucha będzie miała o wiele więcej problemów niż tylko kiepska sytuacja finansowa i brak zaufania wśród mieszkańców. Nagle Bieliny stają się centrum życia lokalnych potworów, a gdy dodać do tego bogów i nieśmiałego żercę... robi się bardzo ciekawie. Oj będzie się działo! Przygotujcie się na jazdę bez trzymanki, bo Jaga nie ma zamiaru oszczędzić wam żadnych szczegółów, zwłaszcza tych pikantnych.

Tak, jak już wspomniałam, uwielbiam tę serię, dlatego z radością wróciłam do świata w którym szeptucha to zawód, a w lesie można spotkać rusałki. Historia Jagi została wprowadzona w dość typowy sposób, poprzez spotkanie dwóch bohaterek i rozmowę o przeszłości. Jednak ten pomysł nie do końca został wykorzystany, opowieść bowiem zaczyna się od konwersacji, a potem płynie nieprzerwanie w pierwszoosobowej narracji. Chociaż kilka wtrąceń z teraźniejszości z pewnością by nie zaszkodziło, a pozwoliło powspominać trochę bohaterów całej serii. Ale... musi nam w tym zakresie wystarczyć krótki fragment na początku i na końcu książki.

Nie znaczy to jednak, że nie pojawi się nikt ze znanych postaci. Niektórych przecież nie ogranicza czas... Muszę przyznać, że prequel „Jaga” to genialne uzupełnienie całości. Nie tylko lepiej poznajemy Jagę, ale też bardziej rozumiemy zachowanie starego żercy. Co więcej, również późniejszy bieg wydarzeń jawi się jako pełniejszy i zyskuje drugie dno.

Jeśli spodobała się wam przebojowość Gosi, to Jaga w niczym jej nie ustępuję. Stateczne emerytka z pewnością nie może powiedzieć, że nie wyszalała się w czasach młodości. W przeciwieństwie do swojej następczyni zawsze wie, czego chce i nie waha się po to sięgnąć. Jej losy to nieustająca przygoda i czerpanie z życia pełnymi garściami. Wątki miłosne przeplatają się z nadprzyrodzonymi, a tempo akcji nie zwalnia ani na chwilę. W tej części dzieje się naprawdę tyle, że aż nie ma czasu, by zaczerpnąć tchu!

Tak samo, jak i cała seria, tom 0,5 utrzymuje klimat słowiańskich wierzeń i atmosferę małej wsi. Jednak o ile za czasów Gosi pozycja szeptuchy jest szanowana i... dochodowa, o tyle wcześniej tak nie było. Szybko okazuje się, że jest to w całości zasługa Jagi. Zdecydowanie kapitalnie czyta się o rozpoczynaniu tak niecodziennego biznesu :)

Na początku „Jagi” ciężko było mi się pogodzić, że ten tom jest jednak tak bardzo niezależny. Jednak szybko zaakceptowałam zmianę głównej bohaterki i w całości zaangażowałam w rozwój wydarzeń. Świetna książka, interesująca kreacja świata i genialna historia. Cały czas jestem pod wrażeniem tego tomu i mam nadzieję, że to mimo wszystko nie będzie moje ostatnie spotkanie z Bielinami!

Dział: Książki
czwartek, 01 sierpień 2019 11:41

Kleropol

Marzysz o tym, by stać się potentatem i szastać kasą na prawo i lewo? Kupić jedno, dwa a może trzy ciekawe miejsca w danym mieście? Monopol zdaje się idealnym wyjściem. Tylko co zrobić, żeby gra nie znudziła nam się zbyt szybko? Wystarczy sięgnąć po polską wersję znanej gry, w której do stworzenia planszy i kart użyto prawdziwych afer w polskim kościele.

Z tym, w co wierzymy, nie będziemy dyskutować, dlatego też spojrzymy na Kleropol z perspektywy czysto rozrywkowej. Autor chce pozostać anonimowy, a gra wydana została w Czechach. Czym jest Kleropol? Nowa, innowacyjna forma klasycznej gry planszowej, w której próbujesz kupić jak najwięcej, nie tracąc przy tym płynności finansowej. Tym razem, zamiast zwykłych linii kolejowych możesz stać się posiadaczem choćby cmentarza z kompleksem Spa. Musisz posiadać również zawód, wszak manna nie leci z nieba, a na „Vatican Tower” trzeba zarobić.

Tym o to sposobem, siadasz do gry, w której na tzw. otwarcie dostajesz 15 000 zł, stajesz się właścicielem trzech aktów własności i zyskujesz zawód, który będzie przynosił ci dodatkową pensję w wysokości zależnej od wykonywanej posługi. Wybór pionka to już formalność, po której pozostaje rzucać kostkami. Czas rozpocząć rajd po planszy, której wykonanie nie zostawia wiele do życzenia. Kolory są wyraziste, a rozmieszczenie pól przyprawia o palpitacje serca, szczególnie gdy przeciwnicy urządzą ci niemalże zasieki, kupując wszystko, co spotkają na swej drodze. Jednak można liczyć na jakiś mały cud, czy też opatrzność bożą. Plansza skrywa bowiem pola, które czasem dołożą do waszej kasy trochę grosza, by innym razem zmieść wam z konta parę zer.

Zaciekawieni? Niczym koło fortuny raz zmierzycie się z przypływem gotówki, by za chwile sprzedawać, co popadnie. Większość podstawowych zasad zaczerpnięto z wersji oryginalnej gry, jednak Kleropol to również nowe rozwiązania. Jednym z nich jest ruletka, której smak poznacie po każdorazowym przejściu przez pole startu. Rozgrywka to masa rozrywki, a to za sprawą kalambur, które dodatkowo podkręcają wesołą atmosferę. Oczywiście hasła związane są z kościołem i mogą przysporzyć niezłych problemów zarówno pokazującemu, jak i zgadującym. Warto się jednak pomęczyć, gdyż odgadnięty kalambur to prosta droga do gotówki od państwa lub obniżenie opłat posługi.

Podczas testowania mnie osobiście prześladowało jedno z pól opłat, jakie znajdują się na planszy. Wizyta biskupa jest niezwykle droga, na szczęście inne pola są mniej obciążające finansowo. Gra może trwać w najlepsze, chyba, że zostanie z góry oznaczony czas rozgrywki. Wygrywa ten z graczy, który zyska najwięcej.

Kleropol nie obraża uczuć religijnych, jest poparty udokumentowanymi wydarzeniami i stanowi ciekawą formę rozrywki dla każdego. Całość zamknięta w trwałym i kolorystycznie dobranym kartonie zapewnia możliwość grania przed długi czas.

W kartonie znajdziecie:

Plansza (strasznie zdradliwą, choć to może tylko mnie ciągnie na pole z wizytą biskupa).
6 pionków i tyle samo żetonów, które przydadzą się przy ruletce
22 akty własności, które odwzorowują stan faktyczny nieruchomości z planszy
59 kart Opatrzność i 57 kart Cuda- to, co pod nimi nie raz was zaskoczy
70 kart Liturgia, które skrywają hasła do Kalamburów
6 kart zawodów min. Wikary, Katecheta w Zoo, Katecheta w przedszkolu.
25 domków i 15 hoteli, z którymi zbudujecie swoją potęgę
2 kostki, klepsydrę oraz broszurę, w której autor zawarł wszystkie informacje na temat źródeł, z jakich korzystał.
Instrukcje, która nawet w wersji skróconej wyjaśnia wszystko jasno.
Banknoty, bez których nie byłoby zabawy.

Macie wszystko, by wprowadzić w życie zabawę i nutkę humoru, zostawiając za sobą codzienność. Gra sprawdzi się idealnie w większym gronie, a jej nieprzewidywalność pozwoli na wielogodzinne i powtarzalne rozgrywki, jakich świat nie widział.

Dział: Gry bez prądu
środa, 24 lipiec 2019 21:36

Kryształowe serce - zapowiedź

Dwie siostry, dwa odmienne światy i potężna pradawna magia.

Pierwsza część trylogii fantasy dla młodzieży. W przygotowaniu kolejny tom: „Drugi Paladyn”.

 

„Iris McBlack” to opowieść o rudej, niesfornej i wyjątkowo upartej dziewczynie, która podejmuje niesamowite wyzwanie, by ocalić swoją siostrę. Nastoletnia Iris rusza tropem Oliwii, która znikła nagle i tajemniczo. Rudowłosa dziewczyna zagłębia się w wirującym tunelu i trafia do magicznej rzeczywistości, która jednocześnie przeraża i fascynuje. Iris zostaje zmniejszona do rozmiarów polnej myszy, a to zaledwie początek jej problemów. Z pomocą nieco szalonego konstruktora Ortona poznaje miejsce, do którego dotarła. By odzyskać siostrę, Iris musi odnaleźć ostatniego i zarazem najbardziej kłopotliwego z czarowładców, Leonarda. Wielki mag zaginął w tajemniczych okolicznościach, a pod jego nieobecność świat pogrąża się w destruktywnym chaosie. Dziewczyna rusza w daleką wyprawę, podążając tropem czarodzieja. Poszczególne zdarzenia łączą się w zaskakującą całość. Iris odkrywa, że nic nie jest dziełem przypadku, a wszystkie wydarzenia mają głębszy sens. By uratować siostrę, musi dokonać trudnego wyboru i zaakceptować ofiarę. Poznaje siłę przyjaźni i bezgranicznego poświęcenia się dla tych, których się kocha. Przepowiednia „życie za życie” spełnia się w najmniej spodziewany sposób.

Dział: Patronaty
niedziela, 21 lipiec 2019 13:14

Everless

„Everless” miało być książką, która miała mieć w sobie coś czarującego. I ma, okładkę. Co zaś się tyczy samego wnętrza… Tutaj już nie jest tak bajecznie i kolorowo. Zaprezentowana przez Sarę Holland historia nie wyróżnia się niczym specjalnym spośród wielu podobnych powieści, chociaż miała ku temu pewne predyspozycje. Ma w sobie kilka elementów godnych uwagi, ciekawych i interesujących, ale mimo wszystko historia Jules Ember nie okazała się być zbyt urzekająca.

Zacznę od tego, co naprawdę mi się spodobało – motyw panowania nad czasem. Ludzie mieszkający w świecie wykreowanym przez Holland za wszystko płacą tym, co najcenniejsze – czasem. Nawet za popełnioną zbrodnię… Czas płynie w ich krwi, dlatego to właśnie ona jest najważniejsza. Lata życia, możliwość odkupienia win, możliwość spłaty długów, lepszego życia… Jednak znowu pojawia się kwestia bogatych i biednych, lepszych i gorszych. Królewska rodzina Gerlingów panuje nad wszystkim, nawet nad czasem innych ludzi. Choć sama ma go wystarczająco dużo, w tym pełen skarbiec różnych zasobów, to w swoim okrucieństwie nie omieszka zabrać innym tego, co im pozostało.

Everless to główne miasto, w którym rozgrywa się akcja. Młoda Jules, która od lat mieszka z dala od niego, postanawia podjąć ryzyko i powrócić tam, gdzie spędziła dzieciństwo – na dwór rodziny Gerlingów. Chociaż wraz ze swoim ojcem została stamtąd dawno temu wygnana, dziewczyna wierzy w to, że nikt jej teraz nie rozpozna – w końcu nie jest już dzieckiem, tylko prawie dorosłą kobietą. Pragnie zarobić wystarczającą ilość czasu, aby spłacić długi ojca i zapewnić im godny żywot. Nieoczekiwanie trafia do samego środka rodziny Gerlingów i odkrywa mroczne tajemnice zamku, a także swojego pochodzenia. Kim tak naprawdę jest Jules Ember?

Sara Holland stworzyła całkiem dobry świat, w miarę dobrze wykreowała jego bohaterów, zadbała o ciekawe podłoże historyczno-mitologiczne, wprowadziła pewną legendę, nie zapomniała o akcji. A mimo wszystko przez cały czas czegoś mi tutaj brakowało. Motyw z czasem jest naprawdę świetny, chociaż niemal identyczny pojawił się w filmie, który kiedyś oglądałam, więc nie mogę napisać, że było to dla mnie coś oryginalnego i zaskakującego. Muszę jednak przyznać, że w „Everless” tkwi spory potencjał, a jednak wszystko jest jakby tylko poprawne, a nie doskonałe. Napisane w sposób bezpieczny i sprawdzony, jakby Holland bała się przekroczyć pewne granice, zrobić coś oszałamiającego, wbić czytelnika w fotel.

Nie da się ukryć, że w książce panuje klimat tajemnic i dworskich intryg. Niemal każdy tutaj knuje i spiskuje, nie wiadomo komu ufać, a śmierć czyha za rogiem – czyli właściwie norma w tego typu powieściach młodzieżowych. Tutaj gdzieś pojawia się nutka buntu i poczucia niesprawiedliwości, tutaj na horyzoncie pojawia się arogancki i niebezpieczny przystojniak, nie brakuje też jego brata o złotym sercu, a w tym wszystkim pojawia się dziewczyna, która zaczyna odkrywać prawdę o samej sobie. Było. Zdecydowanie było – i to nie raz. I chociaż atmosfera tej książki jest naprawdę przyjemna, to jednak ta schematyczność i przewidywalność ją przyćmiewają.

Spodobał mi się pomysł na legendę o Alchemiku i Czarodziejce, został dosyć dobrze opisany i ciekawie rozwinięty, chociaż w pewnym momencie zbyt wiele rzeczy stało się jasnych. Zakończenie nie zaskoczyło mnie zbyt mocno, a jeden jego element wydał mi się tutaj zupełnie niepotrzebny, zrobiony jakby na siłę. Trzeba jednak przyznać, że dzieło Holland czyta się raczej przyjemnie. Chociaż nikt z bohaterów nie przypadł mi specjalnie do gustu, to też nie mogę napisać, że ta historia w jakiś sposób mocno mnie irytowała. Była w porządku, ale zdecydowanie chciałam czegoś większego.
„Everless” to książka, która niestety jest nieco schematyczna i w moim odczuciu nie zasługuje na miano oryginalnej. Czyta się ją dobrze, historia jest momentami naprawdę ciekawa, ale to jedna z wielu powieści, które się szybko i lekko czyta, a potem o nich zapomina. Niestety.

Dział: Książki
środa, 17 lipiec 2019 20:56

Szczury Wrocławia. Szpital - zapowiedź

Wrocław, rok 1963. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty poniemiecki gmach mieszczący klinikę psychiatryczna. To właśnie w jej murach rozegra się kolejna odsłona dramatu mieszkańców miasta. To tutaj późnym popołudniem 9 sierpnia trafia uznany za szaleńca pacjent. Twierdzi, że jego żona zmarła, po czym zmartwychwstała, a następnie popełnia samobójstwo. Czyn bredzącego w malignie mężczyzny będzie zarzewiem ciągu krwawych zdarzeń, którym stawi czoła załoga szpitala – już na pierwszy rzut oka za mało liczna, by odeprzeć śmiertelne zagrożenie.

Dział: Patronaty