Rezultaty wyszukiwania dla: Kryminał
Wielki powrót Åsy Larsson!
Najlepszy Szwedzki Kryminał 2021 ukaże się w Wydawnictwie Literackim! Mowa o najnowszej powieści Åsy Larsson zatytułowanej „Niegodziwość ojców". To szósty i zarazem ostatni z zaplanowanych tomów serii o przygodach Rebecki Martinsson.
Wina Wina
Komedie kryminalne biją ostatnio rekordy popularności na polskim rynku wydawniczym. Nie pamiętam, żeby od czasów Joanny Chmielewskiej było tak wiele tytułów – i to pożądanych – z tej kategorii książkowej. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, jak ze wszystkim, ale zawsze warto sięgać po swoje ulubione gatunki, szczególnie jeżeli wychodzą spod pióra rodzimego pisarza bądź pisarki.
„Wina wina” to przede wszystkim opowieść o zaskakującym morderstwie. Pierwsze strony książki dają dobitnie znać, że ta książka nie będzie historią, jakiej spodziewaliście się, biorąc ją do ręki. Czy to dobrze? Mnie taki obrót spraw bardzo odpowiadał.
Z twórczością Małgorzaty Starosty miałam do czynienia po raz pierwszy, mimo że na jej książki mam chrapkę już od dłuższego czasu. Jakoś nigdy nie było mi po drodze, aż do teraz, kiedy to nareszcie wzięłam do ręki tę różową książeczkę.
W tym tytule poznajemy Agatę Śródkę – rozwódkę, która chcąc prowadzić swój własny biznes w sielskiej okolicy, wpada po uszy w zawiłą, morderczą intrygę. Powieść jest napisana w stylu Aghaty Christie, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, bo choć jest to motyw przegryziony i przemielony do granic możliwości, chyba nigdy nie może się znudzić. Grupka ludzi, częściowo znajomych, częściowo nieznajomych znajduje się w jednym miejscu, w którym dochodzi do morderstwa. Taki bieg wydarzeń sprawia, że są oni skazani na swoje towarzystwo do rozwiązania zagadki. W czasie ich wspólnego oczekiwania na jaw wychodzą skrywane przez wiele lat tajemnice.
Szczerze mówiąc, jestem bardzo miło zaskoczona faktem, jak bardzo udało mi się zagłębić w tę lekturę. Czytając książkę, bardzo chciałam wiedzieć, co wydarzy się na następnych kartkach. Z niecierpliwością przewracałam następne strony i zupełnie nie przeszkadzał mi fakt, że zupełnie się nie śmiałam… Jakby nie patrzeć – miała to być komedia kryminalna, dla mnie jednak był to raczej kryminał obyczajowy. Usta drgnęły mi tylko w dwóch, może trzech momentach, jednak o szczerym rozbawieniu do łez nie ma tutaj mowy. Z tego, co zauważyłam, jest to bardzo częsty zarzut skierowany w stronę autorki. Uważam jednak, że samo wykreowanie intrygi i styl pisania nadrabiają w braku humoru.
Bohaterów występujących w książce jest wielu, dlatego początkowo trudno było mi się połapać, kto jest kim, ale po jakimś czasie przestałam mieć z tym problem. Sama główna bohaterka podobała mi się niezmiernie. Jej sposób bycia i tok myślenia były rozbrajające, przez co zdecydowanie zaskarbiła sobie moją sympatię. Myślę, że trzeba to docenić, ponieważ bardzo mało jest w literaturze postaci kobiecych, które mogą się podobać.
Co jest kolejnym pozytywem – na końcu książki znajduje się mini przepiśnik nawiązujący do potraw pojawiających się w książce. Dodatkowo nie ukrywam, że czytając książkę, nie mogłam nie sięgnąć po lampkę, czy dwie butelki wina… Cała fabuła w końcu krąży wokół około winiarskich tematów, żal więc nie skorzystać z okazji. W końcu i tak wiadomo, że zawsze jest to wina wina… Mam nadzieję, że następne książki autorki, które zamierzam przeczytać, będą równie mocno nastrajały do sięgania po trunki.
Dwudziesta trzecia
Mord
Syreny
Lubię kryminały z Oficynki i większość mi się podoba. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak w przypadku każdego wydawnictwa, ale z reguły książki mają fajne. Tym razem miałam przyjemność przeczytać "Syreny" autorstwa Krzysztofa Beśki. Czy książka dołączyła do grona lubianych, czy raczej tych, które nie przypadły mi do gustu? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Na jednym z brzegów Wisły, doszło do makabrycznego odkrycia. Zostaje znalezione zbeszczeszczone ciało kobiety, a dokładnie zostają jej nogi. Kto dokonał makabrycznej zbrodni? Tego planują dowiedzieć się nadkomisarz Konstanty Podbiał oraz ambitna policjantka Kornelia Banaś. Zaczynało się ciekawie. Początek książki jest trochę podobny do "Syreny" Mariusza Kaszubskiego, ale szybko można się zorientować, że to będzie kryminał z mnóstwem trudnych do rozwiązania zagadek, a nie pogoń za mitycznym stworem. Tu nie znajdziecie nic z fantastyki i żaden potwór na Was z ukrycia nie wyskoczy. Chyba że mówiąc potwór, mamy na myśli tego w ludzkiej skórze. A takich w tej książce nie brakuje. Nie znajdziecie tu również tytułowych syren, a przynajmniej nie w takiej postaci, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Nie zmienia to faktu, że w książce dużo się dzieje i akcji na pewno w niej nie zabraknie.
Książka składa się z rozdziałów i podrozdziałów, a każdy z nich, to inny bohater. Mam na myśli to, że książkę czyta się tak, jak ogląda film czyli jesteśmy w jednym miejscu, za chwilę w drugim. Poznajemy dzięki temu wielu bohaterów drugoplanowych, którzy zagrali w tej historii krótkie, choć bardzo istotne dla sprawy epizody. Do śledztwa wracamy co kilka podrozdziałów. Jest to bardzo ciekawy sposób, ale trzeba się skupić podczas czytania, ponieważ szybko można zgubić wątek. Mnie niestety zdarzyło się to parę razy i w niektórych momentach nie wiedziałam, o co chodzi. Ogólnie historia jest bardzo zawiła i choć jest ciekawa, to mam wrażenie, że momentami wymykała się autorowi spod kontroli. Chciał dużo i dobrze, a wychodziło różnie.
Podoba mi się to, że akcja książki dzieje się w Warszawie, ponieważ znam to miasto i dobrze orientuję się, gdzie przebywali nasi bohaterowie. Łatwiej dzięki temu było mi sobie wszystko wyobrazić. Zdecydowanie Warszawa to moje ulubione miasto, w którym dzieje się akcja książkowych kryminałów. Podobał mi się również pomysł na tę historię, ale nie koniecznie podobało mi się zakończenie. Oczywiście do samego końca nie zorientowałam się, kto był mordercą, ponieważ nie dało się tego zrobić. Cały czas liczyłam, że jest nim ktoś przebywający blisko naszych śledczych. Ktoś, kto ich obserwuje, kogo znają, ale cały czas wymyka się im i nie mogą go złapać. Niestety tak nie jest i to duży minus tej książki. Podobała mi się także wielowątkowość i to, że wszyscy bohaterowie, nawet Ci najmniej istotni odegrali znaczącą rolę w książce, mieli swoje zadanie i wykonali je świetnie. Ale dla odmiany ta wielopostaciowość negatywnie wpłynęła moim zdaniem na finał. Rozwiązanie zagadki tytułowych syren powinno być taką wisienką na torcie, zwieńczeniem historii, a dowiadujemy się tego owszem, ale gdzieś przy okazji. Krótko mówiąc, zakończenie nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jakie bym chciała, a odkrycie kim jest morderca było czymś na zasadzie "ach, okej, rozumiem" . I tyle. Bez żadnego "wow, nie spodziewałam się, że to on/ona zabija".
Nie mogę napisać, że książka była świetna, ponieważ widzicie, że były w niej rzeczy, które mi się nie podobały, ale nie była też zła. Na pewno chciałabym inne zakończenie i innego mordercę, ponieważ to, co wymyślił autor mnie nie satysfakcjonuje.
Chciałabym przeczytać inne książki Krzysztofa Beśki i myślę, że to zrobię, ponieważ autor ma potencjał i bardzo ciekawe pomysły.
Zapowiedź: Secretum
Obok powieści o takim tytule nasza redakcja nie mogła przejść obojętnie.
Podobno w pracy policyjnej nie ma czasu na rutynę, jednak w życiu zawodowym inspektor Anny Zielewskiej zaczęło wiać nudą. Na szczęście na życie prywatne nie mogła narzekać. Kiedy kilka miesięcy wcześniej poznała Wojtka, nie spodziewała się, że mężczyzna zapełni pustkę w jej kilka miesięcy wcześniej poznała Wojtka, nie spodziewała się, że mężczyzna zapełni pustkę w jej sercu i stanie się najbliższą osobą.
Zimny trop
Mówi się, że nie warto wchodzić dwa razy do tej samej wody, a jednak to właśnie odgrzewane romanse są szczególnie ekscytujące, podobnie jak spotkania po latach. Wiedzą o tym doskonale użytkownicy portali społecznościowych, którzy po wielu latach odnaleźli swoje pierwsze miłości, sympatie z podwórka czy szkolnej ławy. W wielu przypadkach skutkowało to zresztą rozwodami, a przynajmniej małżeńskimi kłótniami, czym innym jest bowiem wymienić partnera na nowszy model, a czym innym wrócić do romantycznej miłości, która ma tyle samo lat, co obecny partner i rozmaite doświadczenie życiowe.
A jak wygląda spotkanie po pięćdziesięciu dwóch latach? Biorąc pod uwagę studencką miłość, delikwenci są już w tym wieku, że porywy mogą dotyczyć wyłącznie serca. Mimo tego, takie odnowienie znajomości może być balsamem na dalsze lata życia, drugą szansą na stworzenie wspaniałego związku, choć już napiętnowanego doświadczeniami przeszłości. Taką szansę na nadrobienie zaległości dostała Roma Wiśniowiecka, choć gdyby mogła najchętniej uciekłaby z sanatorium minutę po przyjeździe. Chyba tylko z szacunku dla wnuka, Tomasza Winklera, i jego starań, zaciska zęby i stara się wytrzymać. Jak się okazuje w Polanicy jest wyjątkowo znośnie, a co więcej, dzięki pobytowi tu babcia Winklera spotyka swoją studencką miłość, Juliana Sztyca.
Wiele lat temu połączył ich krótki ale gorący romans, zakończony zresztą nieplanowaną i niechcianą ciążą, wkrótce zresztą przerwaną. Teraz, przypadkowe spotkanie pozwoliło im odkryć, jak wiele wciąż ich łączy. Szybko zresztą umówili się na kolejne spotkanie (w tym wieku nie traci się czasu), na które jednak Julian nie dotarł. Nagła odmiana uczuć nie wchodziła w grę, co zatem się stało i … gdzie jest starszy pan? Jak się okazuje tajemnicze zniknięcie wymaga interwencji zarówno policji, jak i prywatnego detektywa, bo Sztyca szukają wszyscy, tymczasem trop urywa się niedaleko sklepu, w którym robił zakupy. Czy porzucony alkohol oraz portfel oznaczają, że mogło stać mu się coś złego? Czy to zniknięcie ma związek z brutalnym morderstwem sprzed dwóch lat, do dziś zresztą niewyjaśnionym, które spędza sen z powiek lokalnej policji?
Nad sprawą tą pracuje sam Winkler, zatrudniony przez swoją babcię w charakterze prywatnego detektywa. Jeszcze nie zagoiły się jego rany po poprzednim zleceniu, nie mówiąc już o tym, że naraził się śmiertelnie policji, podejmując się rozwiązania i doprowadzając do końca sprawę, której oni nie rozwiązali. Teraz dysponując nawet dość ograniczonymi środkami, znów dowiaduje się więcej, niż policja. Czy jednak będzie w stanie i tym razem wyjaśnić sprawę?
Przekonamy się o tym dzięki porywającej powieści autorstwa Beaty i Eugeniusza Dębskich, pt. „Zimny trop”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Agora powieść kryminalna, to kolejny, drugi już tom serii o prywatnym detektywie, byłym policjancie, Winklerze. Mimo iż tego typu książek są dziesiątki na polskim rynku, to jednak książka Dębskich wyróżnia się rzadko spotykanym w przypadku tego gatunku humorem. Dialogi Winklera ze swoją babcią, a nawet humor sytuacyjny są w powieści na wysokim poziomie, a mimo iż poza zimnym tropem może znaleźć się też zimny trup, to my i tak w trakcie lektury mamy doskonały nastrój, nie zmącony absolutnie kryminalnym wydźwiękiem lektury.
Po książkę dlatego sięgnąć mogą nie tylko miłośnicy gatunku, ale też wszystkie osoby, którzy lubią doskonale skonstruowane powieści z nieszablonowymi bohaterami i sporą dozą ironii i (czarnego) humoru. Niebagatelną rolę w książce odgrywają również zwierzaki, dzięki którym atmosfera robi się naprawdę rodzinna, a my mamy wrażenie, że znajomymi pani Romy jesteśmy od lat. To wszystko sprawia, że jeśli rozpoczęliśmy znajomość z bohaterami od tej części, natychmiast sięgniemy po pierwszy tom i .. każdy kolejny, który wyjdzie spod pióra Dębskich!
John Blacksad otwiera nową sprawę!
„Blacksad”, nagradzana seria duetu Juan Diaz Canales i Juanjo Guarnido powraca! Na kolejne przygody kota detektywa, który już od ponad dwóch dekad rozwiązuje kryminalne zagadki w Stanach Zjednoczonych przełomu lat 40. i 50., musieliśmy czekać aż osiem lat. Na 10 listopada wydawnictwo Egmont zaplanowało premierę szóstego tomu serii zatytułowanego „Upadek”. Tym razem Blacksad zostanie wplątany w intrygę sięgającą najwyższych szczebli władzy w Nowym Jorku.
Dziecięcy kram
Sklepy z artykułami dla dzieci wydają się niezwykle sielskimi pomieszczeniami, wypełnionymi nadzieją, radosnym oczekiwaniem, uśmiechem dzieci, miłością. Mają one niezwykły klimat, a zarówno dziecięce ubranka, jak i zabawki, mają w sobie coś niewinnego, coś uroczego i delikatnego. Wydają się jeszcze nieskażone złem tego świata, dają nadzieję, że obcujące z nimi dzieci wyrosną na porządnych ludzi.
„Dziecięcy kram”, sklepik z artykułami dla dzieci zlokalizowany w São Paulo, choć przyciąga klientów wspaniałymi towarami, to jednak nie ma w sobie nic z niewinności. Jego właściciel, Alonso Bastos, mimo pewnych zasad, to diabeł w ludzkiej skórze, wykorzystujący potrzebujące pomocy osoby do swoich celów i manipulujący nimi bez skrupułów. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w przypadku jego pomocnika, narkomana na głodzie, który przekonany, iż umknął oprawcom z faveli, szybko uświadamia sobie, że tak naprawdę znalazł się w pułapce…
Takiej świadomości nie ma jednak Klara Silva, samotna matka, której życie nie rozpieszczało. W dzieciństwie nie tylko dowiedziała się, że jest obdarzona pewną zdolnością, a właściwie rodzinną klątwą, polegającą na widzeniu upiornych zjaw. Wyjawiająca jej sekret matka również miała z nimi do czynienia, choć w jej przypadku takie widzenia skończyły się przed laty. Klara nie jest w stanie jeszcze powiązać widoku upiora z późniejszymi wydarzeniami, a mianowicie utratą rodziców. Towarzyszyły temu bardzo dziwne okoliczności, bowiem matka Klary została znaleziona martwa w mieszkaniu, zaś przyczyną jej śmierci był ponoć rozległy zawał serca. Co prawda wykluczono możliwość udziału osób trzecich, co nie zmienia faktu, iż podejrzany jest fakt, iż tego samego dnia znika również ojciec bohaterki, Leonardo Silva. Na skutek utraty rodziców dziewczynka trafiła do sierocińca, a od chwili zamieszkania tam, celem jej życia stało się wydostanie spod kurateli systemu i rozpoczęcie poszukiwań ojca. Przysięgła sobie, że nie spocznie do momentu, aż nie odkryje prawdy na temat zniknięcia Leonardo, choć tak naprawdę przez kolejne lata poszukiwań nie posunęła się w nich choćby na krok.
Natomiast zdążyła zakochać się w przebywającym w Brazylii przystojnym Angliku i zajść z nim w ciążę. Niestety radość Klary z faktu, iż nareszcie będzie miała rodzinę, nie trwa długo. Wkrótce m mężczyzna wyjeżdża, a po okresie coraz rzadszego kontaktu, po prostu znika, nie pozostawiając Klarze żadnych danych i tym samym pozbawiając ją możliwości starania się o alimenty. Od czasu urodzenia Victora Klara robi, co może, by utrzymać się na powierzchni, ale podejmowane przez nią dorywcze prace nie pozwalają na to, by osiąść w jednym miejscu.
Teraz właśnie znalazła się w takim okresie bez pracy i postanowiła znów wznowić poszukiwania – zarówno ojca, jak i zatrudnienia. W ten sposób znalazła się w dzielnicy, gdzie mieszkała jako dziecko, tej samej, która przywołuje bolesne wspomnienia. Jako bezdomna, z dzieckiem u boku, nie jest zbyt wiarygodna, ale na szczęście przez przypadek trafia do internetowej kafejki, której niezwykle uczynny właściciel pomaga jej wyszukać informację o ojcu. Jak się okazuje, był widziany ostatni raz w pobliżu dzielnicy znanej z działalności narkotykowych gangów. Co więcej, Klarze udaje się porozmawiać z kimś, kto znał jej ojca – właściciel pralni proponuje jej również pracę. Zanim jednak ją podejmie, trafia do podejrzanej dzielnicy w poszukiwaniu noclegu, zostaje napadnięta i okradziona z tych niewielkich oszczędności, jakie posiadała.
Całe szczęście, że na pomoc spieszy jej dwóch niezwykle pomocnych mężczyzn, którzy nie tylko ratują jej i jej synkowi życie, ale i udzielają schronienia, a także oferują pracę w „Dziecięcym kramie” – sklepie dla rodzin z dziećmi. Co w takim razie jest nie tak z tym sielskim obrazkiem i dlaczego synek Klary od razu wyczuwa brak szczerości i wewnętrzne zło u Bastosa? Jakie tajemnice kryje pozornie tylko sielski sklepik? Przekonamy się o tym dzięki powieści pt. „Dziecięcy kram”, autorstwa Daniela Radziejewskiego. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Novae Res książka zwraca uwagę swoją złożonością, misterną konstrukcją i niezwykle wciągającą fabułą, choć można odnieść wrażenie, że autor nie w pełni wykorzystał tkwiące w opowiadanej historii możliwości. Mimo tego, po książkę sięgnąć mogą wielbiciele thrillerów i powieści obyczajowych, kryminalnych historii i ci wszyscy, którzy lubią się bać. Przy czym niekoniecznie duchów…
Cięcie
"Gdyby tylko mógł się pozbyć tych obrazów. Wypuścić je z głowy niczym pęk balonów i patrzeć, jak tańczą na niebie, aż całkiem znikną w przestworzach."
Podobnie jak pierwszy tom "Ostrze", "Cięcie" ma w sobie coś, co sprawia, że chętnie się w nie zagłębiamy, chociaż kilka elementów niestety umniejsza entuzjastyczne poznawanie. Kryminał nie należy do mocnych propozycji czytelniczych, wkrada się kilka potknięć, jednak sympatycznie wypełnia czas. Intryga ciekawie zawiązana, z przemyślanym konspektem na przebieg zdarzeń, uwzględnionymi atrakcyjnymi incydentami, okraszonymi sensacyjnymi barwami. Pomysł na fabułę zajmująco rozpracowany, chętnie poddajemy się grze snucia domysłów i przypuszczeń, płynnie wkraczamy w kolejne rozdziały. Wiele elementów trzymanych jest przez dłuższy czas w ukryciu, co sprawia, że nie wpadamy szybko na właściwe tropy, a to podgrzewa atmosferę niecierpliwego poznawania. Ale też wiele tropów można szybko wyłapać, co z kolei zmniejsza napięcie odkrywania prawdy. Momentami ukazują się akcenty thrillera, mnożą się groźne okoliczności wokół kluczowej postaci, nie brakuje dreszczyku. Czytelnik otrzymuje obraz sytuacji z dwóch perspektyw, detektywistycznej i dziennikarskiej, zgrabnie wyważono oba klimaty, oddając każdemu znaczący głos.
Narracja przyjemna, stawia na dynamikę akcji i relacji międzyludzkich, elastycznie dostosowuje się do przebiegu zdarzeń, chociaż brakuje sugestywnych opisów, tak aby można było nie tylko przebiegać po stronach książki, ale jeszcze mocno zaangażować się. Mankamentem są nie w pełni przekonujące portrety bohaterów, jakby dopiero zaczęli być nakreślani, ale nie można im odmówić frapujących akcentów przeszłości, zwłaszcza Heloise. Dziennikarka śledcza nieco przeczy sama sobie w drugiej odsłonie serii, nie za bardzo radzi sobie z osobistym życiem, sama tak naprawdę nie wie, jak ustawić hierarchię wartości życiowych, ale też i w zawodowym nie błyszczy intelektualnie, jeśli na coś trafia, to niekoniecznie po nakładzie własnych sił i uruchomieniu umiejętności dochodzeniowych. Natomiast starszy aspirant Erik Schäffer jeszcze bardziej odsłania się przed czytelnikiem. Przyznaję, że postać zdobywa coraz większą sympatię, co ciekawe, jego słabości w dłuższej perspektywie stają się mocnymi stronami. Tym razem kieruje zespołem poszukującym Lukasa Bjerra, dziesięciolatka, który zniknął ze szkolnej świetlicy. Znaczne rozproszenie tropów nie ułatwia dotarcia do informacji o chłopcu, a i ustalenie właściwych relacji między osobami pojawiającymi się w czasie dochodzenia jest sporym wyzwaniem. Czy uda się dotrzeć do Lukasa, zanim stanie mu się krzywda? Podsumowując, dla znawców kryminałów powieść niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle jej podobnych, składnie włącza się w nurt lekkich kryminalnych klimatów, jednakże ciekawie wypełnia czas, na tyle, że z zainteresowaniem czekam na trzecią odsłonę tej duńskiej serii.