czerwiec 12, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: komiks

niedziela, 02 listopad 2014 11:32

Żywe trupy #01 - Dni utracone

Chyba każdy kojarzy stwory zwane zombie.rozpropagowanych dzięki mistrzowi filmowego horroru George A. Romero. Te żywe trupy przemieszczają się po ekranach kin od wielu, wielu lat, a ostatnio trafiły nawet na karty komiksu, o którym postaram się wam opowiedzieć.

Rick pracował jako policjant w małym amerykańskim miasteczku. Po tym jak został ranny podczas służby, trafił do szpitala w stanie śpiączki. Gdy budzi się po kilku dniach okazuje się, że świat który znał odszedł bezpowrotnie, gdyż na ulicach miast i miasteczek szaleją hordy zombie. Jedyne co trzyma go przy zdrowych zmysłach to myśl o żonie i dziecku, których postanawia odszukać.

Seria „Żywe trupy" została nominowana do prestiżowej Nagrody Eisnera i jak najbardziej na ową nominację zasługuje dzięki porządnemu podejściu wydawałoby się wyeksploatowanego tematu zombie. Okazuje się, że to co rzadko nadawało się na film, w formie komiksu ma sens.

Początek nieodmiennie skojarzył mi się z filmem „28 dni później" i w jednym i drugim dziele główny bohater budzi się ze śpiączki w opuszczonym szpitalu i dopiero po wędrówce po opuszczonym mieście dochodzi do niego ogrom zniszczeń jakie dokonały się przez ten czas.
Godne uwagi są obie płaszczyzny tego albumu, gdyż scenariusz i rysunki stoją na porządnym poziomie. Fabuła oddaje klimat osamotnienia w walce z niezrozumiałym złem jakie opanowało cały kraj, a może i świat.

Wydarzenia komponują się w zgrabną całość prezentując kolejne plansze przepełnione atakami zombie, poszukiwaniem rodziny i codzienną walką o przetrwanie. Także występujące tu postacie zostały sensownie skonstruowane, tak by nie być jednowymiarowymi imitacjami prawdziwego życia, a pełnokrwistymi bohaterami.

W oczy rzuca się dobra kreska Tony'ego Moore'a. Wielość szczegółów nadaje jeszcze większego klimatu dość klaustrofobicznym planszom. Budzące naszą grozę zombie to nawiązujące do klasyki gatunku żywe trupy, posiadające tylko szczątkową inteligencję i rządzę mordu.

Wart polecenia kawałek porządnego komiksu, który pomimo że bierze na tapetę dość wyeksploatowany temat i nie kojarzy się (poza kilkoma wyjątkami) z czymś dobrym warto przeczytać. Fani horroru nawet nie powinni się zastanawiać. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczył.

Dział: Komiksy
niedziela, 02 listopad 2014 11:25

6000 #02

Na polskim rynku wydawniczym ukazał się już drugi tom niesamowitego horroru autorstwa Nokuto Koike, noszącego tytuł „6000". Tym razem został ozdobiony czerwoną, złowieszczą okładką. Cała seria jest już zakończona i liczy sobie zaledwie cztery części. Na 23 kwietnia zapowiedziana została już polska premiera tomu trzeciego.

Ekipa naprawcza na stacji Cofdeece odnalazła ocalałego członka pierwotnej załogi stacji. W ciężkim stanie został zabrany do ambulatorium. Mężczyzna opowiada głównemu bohaterowi swoją historię. Całej załodze bezustannie śnią się koszmary. Żyją w ciągłym stresie. Gdy więc pojawia się nawet najmniejsza usterka, wszyscy wpadają w panikę. Czy bohaterowie rozwiążą tajemniczą zagadkę podwodnej stacji?

Od strony graficznej komiks prezentuje się znakomicie. Zawiera wiele enigmatycznych grafik, które wywołują wrażenie zwłaszcza wtedy, gdy przyspieszone zostaje tempo akcji. Całość przedstawiona została dość mgliście, od czasu do czasu trzeba się domyślać co rysownik miał na myśli. Stwarza to wrażenie napięcia i zwiększa wagę odkrywanej tajemnicy. Sama kreska jest czysta i czytelna, oraz momentami aż nazbyt realna. Idealne przedstawienie horroru.

W drugim tomie autor ujawnia powoli skrawki tajemnicy stacji. W dalszym ciągu jednak nie wszystko jeszcze wiadomo. Czytelnik jednak widzi już zarys tego, co wydarzyło się przed laty. Początkowo akcja płynie powoli, by później gwałtownie przyspieszyć. Zakończenie pozostawia po sobie jedną, wielką niewiadomą i niecierpliwe oczekiwanie na to, kiedy ukaże się kolejna część.

Groteska, przerażające sceny, upiorne historie – tego w „6000" z pewnością nie brakuje. To manga, która bez przerwy trzyma czytelnika w napięciu. Fabuła idealnie zgrywa się z częścią graficzną, dzięki czemu komiks doskonale oddziałuje na wyobraźnię. Akcja niejednokrotnie potrafi zaskoczyć czytelnika. Całość, do szpiku, przesiąknięta jest mrocznym klimatem i atmosferą, które niemalże wyciekają ze stronic.

Dla każdego kto lubi nadprzyrodzone tajemnice i niezwykłe horrory, „6000" jest tytułem godnym polecenia. To manga, która wywołuje wrażenie. Sprawia, że czytelnik przeżywa koszmar wraz z członkami podwodnej załogi. Z tą pozycją z pewnością nie da sie nudzić. Ja sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Dział: Komiksy
sobota, 01 listopad 2014 19:32

Podsumowanie Falkonowych wieści

Falkon zbliża się wielkimi krokami, a w programie coraz więcej atrakcji. Zapraszamy do Lublina - już za tydzień!

Dział: Konwenty
sobota, 01 listopad 2014 03:51

Premiera: "Upadek Gubernatora" cz. 2

W październiku ruszyła emisja popularnego serialu The Walking Dead. Bieżące odcinki można oglądać na stacji FOX. Natomiast dzięki Wydawnictwu SQN na rynek trafi wkrótce czwarta książka przedstawiająca historię Philipa Blake'a, znanego jako Gubernator. Premiera Upadku Gubernatora cz. 2 już 5 listopada 2014 roku. Seria powieści The Walking Dead. Żywe Trupy autorstwa Roberta Kirkmana i Jaya Bonansingi to doskonałe uzupełnienie uniwersum, rozwijające je o dodatkowe wątki.

Dział: Książki
czwartek, 30 październik 2014 13:17

Porywająca przygodówka "Shadows on the Vatican"

IQ Publishing informuje o premierze polskiej wersji gry "Shadows on the Vatican" Akt I i II – przygodówki w stylu point&click, inspirowanej historią przedstawioną w bestsellerze Davida Yallopa pt. „W imienu Boga? Śledztwo w sprawie zamordowania Jana Pawła I". Gra została w wydana w serii THE ADVENTURE COLLECTION – odświeżonej edycji najlepszych serii gier przygodowych w Polsce.

Dział: Z prądem
poniedziałek, 20 październik 2014 08:13

Komiksofon 13 już 30 października

30 października odbędzie się kolejna, trzynasta już, edycja Komiksofonu. Komiksowo-muzyczny projekt wspierany przez Secretum, realizuje się poprzez korespondencję sztuk, połączenie muzyki, plansz, kadrów, szczegółów rysunku, iluzji ruchu w ruch prawdziwy, przez pomysłowe wydobycie tematu przewodniego. Gośćmi spotkania będą: Paweł „Szaweł" Płóciennik i Piotr „Jaszczu" Nowacki.

niedziela, 19 październik 2014 10:46

Pomóż wydać komiks!

Dorota Kuśnierz chce uzbierać pieniądze na druk komiksu "Komisarz Sigaro". Zawierać on będzie 150 stron plus 10 stron dodatków. Komiks ten jest jednotomówką, narysowaną w stylu starych kreskówek i inspirowane Japońskimi komiksami (komiks mangopodobny). Gatunek - kryminał.

Sam komiks nie znalazł wydawcy, dlatego postanowiłam szukać wsparcia u fanów i czytelników - pisze autorka. - Mam nadzieję, że ten komiks ujrzy światło dzienne już w przyszłym roku. Komiks jest w trakcie realizacji. Na obecną chwilę została narysowana połowa komiksu, przypuszczalny koniec projektu będzie w kwietniu/maju 2015.

Portal Secretum objął projekt patronatem medialnym.

Dział: Patronaty
poniedziałek, 13 październik 2014 10:44

Zielona Latarnia - Pierwszy lot

„Zielona Latarnia" (oryg. Green Lantern) to seria komiksowa, która powstała w 1940 roku z inicjatywy rysownika Martina Nodella i scenarzysty Billa Fingera. Wydawcą jest jedno z największych amerykańskich wydawnictw komiksowych – DC Comics. Pierwszym bohaterem Zielonej Latarni był Alan Scott – dziennikarz, który jako jedyny przeżył katastrofę pociągu. Po wypadku przypadkowo w jego ręce trafia zielony pierścień, dzięki któremu zyskuje nieziemską moc.

Po przyjęciu imienia Green Lantern zwalcza przestępczość w Gotham City. Komiksy z Alanem w roli głównej ukazywały się do 1951 roku. Pod koniec lat 50 „Zielona Latarnia" powróciła, tym razem z nowym bohaterem – Halem Jordanem – pilotem Sił Powietrznych i testerem prototypów.

Najnowsza produkcja Warner Bros. oraz DC Universe – „Zielona Latarnia – Pierwszy lot" przedstawia kolejnego po Batmanie, Supermanie, Aquamanie i Wonder Woman członka Ligi Sprawiedliwych – Hala Jordana – Zieloną Latarnię.

Hal Jordan, jako były pilot sił powietrznych, obecnie pracuje w Ferris Aircraft – wielkiej amerykańskiej korporacji. Jednocześnie związany jest z jej właścicielką - Carol Ferris. Podczas jednego z testów pilotażowych, samolot-symulator wraz z Halem zostaje ściągnięty niewidzialną siłą na pustynię. Tutaj chwilę wcześniej rozbił się statek kosmiczny. Umierający pilot – Abin Sur – informuje zaskoczonego Jordana, że został on wybrany przez pierścień na jego następcę i nowego członka Korpusu Zielonej Latarni. Po założeniu pierścienia Hal przemienia się w Zieloną Latarnię i otrzymuje nadprzyrodzone moce.
Po powrocie Jordan postanawia przetestować swoje nowe umiejętności. Podczas ćwiczeń zatrzymują go pozostali Latarnicy i zabierają go na planetę Oa, przed oblicze Strażników Wszechświata. Hal jako Ziemianin wzbudza nieufność członków Korpusu, jednak zyskuje poparcie jednego z największych Latarników – Sinestry. W ten sposób za zgodą Strażników Sinestro zostaje opiekunem spadkobiercy Abin Sura.

Tak pokrótce rozpoczyna się nowe życie zwykłego człowieka, zgodnie z powiedzeniem „Od zera do bohatera". Życie pełne nieziemskich przygód o jakich nie śnił nikt wcześniej. Fabuła filmu „Pierwszy lot" poza tym, że przedstawia nam narodziny najnowszego członka Korpusu Zielonej Latarni, ukazuje nam jego pierwszą misję pełną intryg, spisków oraz walk w imię porządku w całej galaktyce. Misję, w której będzie dane zmierzyć mu się z jego zbuntowanym mentorem.

„Zielona Latarnia – Pierwszy lot" oprócz wciągającej fabuły posiada wszystkie cechy bardzo dobrej animacji. Ponad 70 minut filmu urzeka widza efektami wizualnymi, stojącymi na wysokim poziomie, dynamiką akcji oraz dobrą muzyką. W końcu jakby nie patrzeć przy jego produkcji brali udział: Lauren Montgomery (reżyser Supermana: Doomsday i Wonder Woman), Alan Burnett (scenarzysta kilku produkcji o Batmanie i Supermanie), Bruce W. Timm (producent animacji Batman: Rycerz Gotham, czy Wonder Woman) oraz Robert J. Kral (muzyka do horroru Udręczeni). Bardzo dobrze zostali dobrani również aktorzy użyczający głosów. W filmie możemy usłyszeć takie osobistości kina jak Michael Madsen, Victor Garber czy Christopher Meloni.

Na koniec warto wspomnieć o polskim wydaniu DVD przygotowanym przez Galapagos. Po pierwsze, film możemy oglądać do wyboru z polskimi napisami lub lektorem w systemie DD 5.1. Po drugie, płyta uzupełniona jest ciekawymi dodatkami, m.in. reportażem „Od komiksu do animacji Ligi Sprawiedliwych", pierwszym spojrzeniem na bohaterów DC Universe Supermana/Batmana: wrogów publicznych oraz materiałem o filmie anime Batman: Rycerz Gotham.

„Zieloną Latarnię – Pierwszy lot" z czystym sumieniem mogę polecić nie tylko młodym widzom, ale również fanom komiksów i bohaterów ze stajni DC.

Dział: Filmy
czwartek, 09 czerwiec 2011 11:38

Na sygnale

Swoista moda na wszystko, co związane jest z tematyką medycyny nie mija. Co więcej, rozwija się i nic nie wskazuje na to, aby miała się nam szybko znudzić. Powieści medyczne, seriale, gry komputerowe... Do tego zacnego grona dołączają również gry karciane, a konkretnie wydana przez Wydawnictwo Kuźnia Gier planszowo-karciana gra o wdzięcznym tytule „Na sygnale".

Z polską służbą zdrowia każdy z nas zapewne miał styczność. Jaka ona jest, każdy wie i ma już wyrobione o niej swoje zdanie. Jednak co byśmy zrobili otrzymując posadę dyrektora szpitala? Co byśmy zmienili?

W "Na sygnale" gracz wciela się w pazernego i żądnego jak największej ilości potencjalnych chorych ordynatora, dla którego każdy zdobyty pacjent to kolejny punkt niezbędny do uzyskania kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. I tu moi drodzy okazuje się, że realia naszej polskiej służby zdrowia doczekały się nawet odzwierciedlenia ich w grze karcianej. Ale o tym za chwilę.

Pierwszą rzeczą, jaką widzimy po dokonaniu zakupu jest oczywiście pudełko, które dla bardzo zaangażowanego J użytkownika może okazać się zbyt słabej jakości, co niestety jest dużym minusem dla karcianki mogącej uchodzić za częstego towarzysza podróży. Po kilku rozgrywkach cienki kartonik, z którego wykonane jest opakowanie, nie wygląda już estetycznie.

W opakowaniu znajdziemy osiem pionków w czterech różnych kolorach, planszę, kostkę, żetony i oczywiście karty w liczbie 54, mające wystarczyć 2-4 graczom na około półgodzinną zabawę, co oznacza, że dla lubiących rozgrywać szybkie partyjki czas jednej rundy powinien być zaletą.

Czarno-biała plansza uwagę przyciąga: na plus - oprawą graficzną, na minus - jakością wykonania. Cienki papier, z którego została wykonana, szybko się gniecie i nie jest stabilny. Za każdym razem trzeba użyć kilku ciężkich przedmiotów, aby wyprostować planszę. Dobrym pomysłem może być przyklejenie jej dwustronną taśmą do papieru o większej gramaturze.

Żetony (chyba jedyne elementy wykonane z twardego kartonu) również jakością wykonania nie grzeszą. Symbole na nich są krzywo wydrukowane (niecentralnie).

Zaletą gry są z pewnością karty z bardzo udanymi humorystycznie rysunkami autorstwa Marcina 'Elwis' Gręźlikowskiego. W komiksowym stylu, z nutą erotyzmu, potrafią rozweselić każdą rozgrywkę. Z doskonałym skutkiem parodiują sytuacje w polskiej służbie zdrowia.

Teraz parę słów o mechanice. Podobnie jak we wcześniejszej grze tego samego wydawcy - Wiochmen Rejser, zasady są proste i łatwe do zapamiętania. Można je przyswoić w dosłownie 5 minut. Widać autorzy postawili na przyjemną rozgrywkę i dużą grywalność.

Przebieg gry dzieli się na trzy kolejne fazy: Planowania, Pogotowia i Miasta. W pierwszej gracze licytują punktami akcji, aby przejąć kontrolę nad karawanem, który zabiera chorych pacjentów z ulic miasta. W drugiej wymieniamy nasze pozostałe punkty akcji na ilość ruchów karetką pogotowia. Zbieramy jak największą ilość chorych pacjentów, kupujemy nowe karty aby utrudnić grę przeciwnikom. W ostatniej fazie lekko chorzy pacjenci zostają ciężko chorymi, ciężko chorzy umierają, a my pozbywamy się kart i losujemy nowych pacjentów. I tak w kółko. Prosto i szybko.

Podsumowując stosunkowo niewysoka cena oraz nieskomplikowane i jasne zasady sprawią, że być może wielu z was sięgnie (chyba, że już to zrobiliście) po tę karciankę, ale trzeba uczciwie przyznać, że bardziej wymagający gracze po kilku rundach uznają, że gra zrobiła się zbyt nudna i przewidywalna. Fani Wiochem Rejsera raczej nie będą zawiedzeni. Gra trzyma podobny, choć szkoda, że nie lepszy, poziom.

Jeśli chcecie sprawdzić się jako ordynatorzy szpitali w polskich realiach, nie pozostaje nic innego, jak tylko zagrać w grę „Na sygnale" i mieć nadzieję, że na grze się skończy :)

Dział: Gry bez prądu
czwartek, 09 październik 2014 08:39

Wywiad z Peterem V. Brettem

Kasia "immora" Pietraszko: Witaj Peter! Zastanawiałam się, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo twoi fani czekają na kolejne książki? Masz naprawdę duże grono fanów tutaj w Polsce. Nie sądzę, by spotkanie na Polconie było w stanie pokazać choć w niewielkim stopniu prawdziwą liczbę wielbicieli twojej prozy.

Peter V. Brett: To nieco przerażająca myśl. Uczestniczyłem już w wielu konwentach i spotkaniach z czytelnikami na całym świecie, ale nigdy nie widziałem tak wielkiego, i tak podekscytowanego tłumu, jak na Polconie. Jako autor nie jestem przyzwyczajony do tak dużego zainteresowania. To było wspaniałe, ale i stresujące. Mam nadzieję, że nowa książka spodoba im się równie mocno, jak poprzednie.

Dział: Wywiady