Rezultaty wyszukiwania dla: zbiór opowiadań
Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne
Świąteczny klimat sprzyja nie tylko rodzinnym spotkaniom przy suto zastawionym stole, ubieraniu choinki czy śpiewaniu kolęd, ale i tajemnicom, zagadkom i niejasnym zdarzeniom. Przestępcy właśnie czekają na naszą nieuwagę, by wykraść rodowe klejnoty, zdefraudować pieniądze ze zbiórki czy nawet poderżnąć gardło. „Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne” to antologia opowiadań kryminalnych spod piór największych klasyków złotego wieku kryminałów!
Boże Narodzenie jest motywem przewodnim piętnastu opowiadań, które znalazły się w tym zbiorze. Nie wszyscy są znani, ale spośród nich można by z pewnością wymienić sir Arthura Conana Doyle’a, ojca Sherlocka Holmesa czy J. Jeffersona Farjeona i Ethel Liny White, którymi inspirował się np. Alfered Hitchcock podczas kręcenia swoich filmów. Sylwetki autorów doskonale przybliża krótka notatka biograficzna poprzedzająca każde z opowiadań, z dodatkowym wyjaśnieniem przytoczonego opowiadania. Dzięki temu czytelnik poznaje zawiłości literatury złotego wieku powieści kryminalnych i może prześledzić charakterystyczne dla okresu tematy, styl pisania oraz sposób budowania napięcia.
Choć są tu opowiadania autorstwa najlepszych pisarzy gatunku to, po pierwsze, nie zawsze są one ich najbardziej znanymi z dorobku. Często, jak choćby „Salonowe sztuczki”, to wyszperane perełki, o których najlepsi biografowie nawet nie wiedzieli. Po drugie ich poziom także jest różny. Jedne wciągają i nie można się od nich oderwać, inne zaskakują, jeszcze inne są dość pospolite i nie porywają. Trudno się nie uśmiechnąć po lekturze „Farszu”, gdzie złodziej przypadkowo i dla siebie nieszczęśliwie zostaje Janosikiem, gdyż łup trafia nie w jego ręce, a do pewnej młodej, biednej pary. Trudno nie drżeć ze strachu jak bohaterka „Figur woskowych”, kiedy w nocnej ciemności widzimy jej oczyma cienie i nie wiemy, czy to jej umysł płata jej figle, czy jednak to prawda, że w muzeum coś niepokojącego zabija ludzi. Wreszcie są opowiadania, które pokazują kunszt dedukcji (jak „Niebieski karbunkuł”), umiejętności logicznego myślenia (jak w „Szczęśliwym rozwiązaniu”) czy spostrzegawczości (jak w „Perłowym naszyjniku” i „Imieniu na szybie”). Do tego potrafią zaskoczyć zakończeniem, wciskając wręcz czytelnika w fotel, jak było w przypadku opowiadania „Chińskie jabłko”.
Dla mnie historie te mają jeszcze jeden ciekawy aspekt. Dowiadujemy się bowiem sporo o niekoniecznie znanych w Polsce tradycjach bożonarodzeniowych. O tym jakie potrawy były kiedyś tradycyjnie serwowane na wigilijną kolację czy obiad, co to jest Boxing Day, jak spędzała czas świąteczny arystokracja, jak strojono pomieszczenia, jakie prezenty były ekstrawaganckie, jakie przesądy związane były z Bożym Narodzeniem czy wreszcie co poza biesiadowaniem zajmowało ludzi w czasie spotkań bożonarodzeniowych. Poznajemy zabawy, gry, piosenki. To całkiem ciekawe zderzenie kulturowe.
Zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po ten zbiór opowiadań kryminalnych, choćby po to, aby przekonać się, w jakim stylu przed laty konstruowano kryminalne zagadki. Warto razem z autorami szukać rozwiązań morderstw, kradzieży i innych niewyjaśnionych sytuacji. Lektura z pewnością nie tylko wzbogaci wiedzę o kryminale retro, ale i pozwoli miło spędzić bożonarodzeniowy czas, który nie musi być zarezerwowany tylko dla powieści obyczajowych z pięknymi okładkami i pozytywnym zakończeniem.
Pułapka Tesli
Autora chyba nie trzeba jakoś szczególnie przedstawiać, bo każdy, kto ma jakieś pojęcie o polskiej, fantastycznej scenie literackiej powinien znać twórczość Ziemiańskiego. Autor, jak pokazuje jego dorobek, lubuje się bardziej w powieściach, niż zbiorach opowiadań, czego dowodem może być z pewnością ogromne uniwersum Achai, które stale jest przez niego rozbudodywane i posiada rzeszcze fanów. Tym razem dostajemy od Fabryki Słów odświeżoną po 6 latach antologię opowiadań pod tytułem Pułapka Tesli.
Na książkę składa się pięć opowiadań: Polski dom, Wypasacz, Pułapka Tesli, Chłopaki, wszyscy idziecie do piekła oraz A jeśli to ja jestem Bogiem? W zbiorze czuć więź jaka łączy autora z Wrocławiem, miasto pojawia się tam dosyć często. Wędrując po nim razem z historiami Ziemiańskiego, odkrywamy je na nowo. Czas nie ma tu jednak granic oraz ram. W dodatku po raz kolejny odczuwam, że to bohaterki, a nie bohaterowie kreują się w głowie autora bardziej kolorowo. Ale do rzeczy... Powiem szczerze, że początek wypada dosyć średnio, żeby nie powiedzieć źle. Pierwszy, króciutki tekst, jest strasznie banalny, to prosta historia o rodzinie widmo, która częstuje swoim dobrym sercem innych. Wypasacz jest już nieco lepszy, jeśli chodzi o konstrukcje, niemniej sam pomysł jest jak dla mnie nieco dziwaczny. Później jest nieco lepiej, widzimy tutaj właściwy kunszt i styl autora, czyli to za co zebrał sobie tylu oddanych czytelników. Chodzi o tytułowe opowiadanie - mamy tutaj dobry pomysł, rozbudowaną akcję no i nutkę historii, czyli coś co lubię w tekstach tego typu i co kojarzy mi się z najlepszymi dziełami Pilipiuka. Pułapka Tesli jest opowiadaniem kulminacyjnym, reprezentującym najwyższy poziom zbioru. Ostatnie dwa teksty, chociaż barwnie napisane, są jak dla mnie średnio interesujące. Styl i sposób pisania to jednak nie wszystko. Autor zdecydowanie posiada olbrzymie złoża pomysłowości i fantazji, jednak mam wrażenie, że tutaj tego zabrakło i dzieło wyszło bez polotu.
Chyba każdy zgodzi się ze mną, że Ziemiański głownie lubuje się w obszerniejszych formach, czego z resztą doskonałym przykładem jest świat Achai. Z opowiadaniami jest nieco gorzej, chociaż pisząc te słowa mam gdzieś w pamięci znakomity "Zapach Szkła"... No cóż, podsumowująć powiem, że "Pułapka Tesli" ma swoje mocniejsze momenty i całkiem dobre tytułowe opowiadanie, lecz dla mnie to za mało, by uznać książkę za bardzo dobrą. Antologia jest przeciętna i wydaje mi się, że poza fanami twórczości autora, warto zastanowić się nad innym wyborem lektury na jesienny wieczór.
Diabeł w maszynie - zapowiedź
Premierowy zbiór opowiadań niesamowitych, pełnych tajemnic, mrocznych kryminalnych zagadek i niezwykłych sytuacji rodem z horroru. I łącząca je postać Domenica Jordana – medyka, socjopaty, błyskotliwego detektywa, tropiciela magii i spraw nierozwiązanych. Nastrojowe intrygi i tajemnice przyprawiające o dreszcz grozy, czyli Anna Kańtoch w najlepszym wydaniu!
Tytuł: Diabeł w maszynie
Autor: Kańtoch Anna
Wydawnictwo: Powergraph
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-09-06
Nie w inność
"Nie w inność" to zbiór opowiadań z pogranicza horroru i science fiction z domieszką post-apokalipsy.
Dzieło przypadku
Na lekturę książki pt. Dzieło przypadku zdecydowałam się, gdy okazało się, że jest to zbiór opowiadań. Lubię czasem sięgnąć po ten gatunek, po części, by odpocząć od powieści, a po części dlatego, by sprawdzić, co to za autor. Nie miałam do tej pory do czynienia z twórczością tego pisarza. Gdy patrzy się na jego biografię, odczuwa się coś w rodzaju podziwu.
Jeffrey Archer jest Anglikiem i ma arystokratyczne pochodzenie. Na przełomie lat 70. i 80. pełnił ważne funkcje w rządzie, typowano go nawet na następcę Żelaznej Damy. Jego pisarska kariera zaczęła się w latach 70 książką Co do grosza. Obecny nakład wszystkich książek Archera przekroczył 100 milionów egzemplarzy i na stałe ugruntował jego pozycję we współczesnej literaturze.
Dzieło przypadku, jak już wcześniej wspomniałam, jest zbiorem opowiadań i trzeba pisarzowi przyznać, że bardzo udanym. Nie są to długie teksty; ich objętość, z wyjątkiem jednego czy dwóch, nie przekracza kilkunastu stron, dzięki czemu czyta się szybko i sprawnie. Nie ma tu niepotrzepanych dłużyzn czy odwlekania zakończenia. Jednak najlepsze w tych historiach jest to, że wspomniane wcześniej zakończenie, trudno przewidzieć. Bywa, że niekiedy autor tworzy kilka alternatywnych wersji zakończenia, pozwalając czytelnikowi wybrać to najlepiej pasujące. Akcja opowiadań toczy się współcześnie, choć zdarza się, że cofa się do lat II wojny światowej i przeważnie dzieje się na terenie Wielkiej Brytanii, choć czasami też przeskakuje do Włoch.
Tematyka opowiadań jest różnoraka. Oto czterej przyjaciele od pokera czynią tytułową Spowiedź z całego życia, nie mając tym samym pojęcia, że to ostatnia szansa na zmianę. Dlaczego młody dziedzic rodzinnego majątku nagle decyduje się wstąpić do seminarium duchownego? Przyznam, że tekst Droga do Damaszku nie tylko mnie najbardziej zaskoczył, ale też i poruszył. Zapamiętam go na długo. Równie pomysłowym i wartym uwagi okazało się opowiadanie Pierwszy zastępca dyrektora banku, bardzo przyjemnie się je czytało i zabawna oraz przemyślana była cała jego koncepcja.
Jefrrey Archer nie pomija żadnego z popularnych motywów. Mamy tu więc zabójstwo, nieuczciwe wzbogacenie się, kosztem cudzej krzywdy, niespodziewane spotkanie z pisarskim idolem, a nawet zdradę i romans. Autor, rasowy gawędziarz, naprawdę potrafi ciekawie opowiadać i chce się go czytać.
Zbiór Dzieło przypadku to lektura dobra dla czytelników mających niewiele czasu na czytanie. Ot, jedno, dwa opowiadania przed snem. Wystarczająco, żeby coś przeczytać i żeby się za bardzo nie zmęczyć. To mądre i pomysłowe teksty, które rozbawią, wzruszą, pozostawią w głębokiej refleksji. Polecam. Dobra pozycja, nie tylko dla fanów autora.
Nomen Omen
Współczesny Wrocław z krótką wycieczką do czasów niemieckiego Breslau, doprawiony sporą dozą czarnego humoru i odrobiną romantycznego ducha.
Los nigdy nie był łaskawy dla Salomei Klementyny Przygody. Wystarczy spojrzeć na jej rodzinę: matka chcąca uwolnić „rozbuchany erotyzm” córki, ojciec żyjący mentalnie w dziewiętnastym wieku i brat Niedaś – społeczny szkodnik, leń i zakała. Nic więc dziwnego, że gdy
tylko nadarza się okazja, Salka ucieka z rodzinnego miasta do Wrocławia.
Nowe życie nie będzie jednak usłane różami. Na stancji panuje żelazna dyscyplina, w radiu i telefonie słychać tajemnicze szepty, a współlokatorem Salki zostaje Roy Keane, dobrze wychowana
papuga gustująca w wafelkach. Na domiar złego, studiujący we Wrocławiu Niedaś w nietypowy sposób okazuje siostrze swoją miłość, próbując utopić ją w Odrze. A to dopiero początek kłopotów…
Wracać wciąż do domu
Wznowienia powieści i opowiadań Ursuli Le Guin to prawdziwy rarytas dla fanów autorki. Wielkoformatowe, w twardej oprawie i z prostą, symboliczną grafiką nie tylko cieszą oko, ale też zapewniają doskonałą lekturę. Wracać wciąż do domu to czwarty z kolei tom, doskonale uzupełniający te poprzednie.
Książka dzieli się na pięć część, chociaż tak właściwie można ją podzielić na trzy. Znajdziemy w niej trzy powieści wchodzące w skład trylogii Kroniki Zachodniego Brzegu, tytułowe Wracać wciąż do domu oraz niewydane wcześniej w Polsce Międzylądowania. Na marginesie warto wspomnieć, że z dwie z części Kronik... także ukazały się w tym tomie po raz pierwszy w naszym kraju.
W skład Kronik... wchodzą powieści Dary, Głosy i Moce. Ich akcja toczy się w bliżej nieokreślonym świecie, w którym magia niby nie jest rzeczą oczywistą, lecz żyją w nim ludzie obdarzeni niezwykłymi umiejętnościami. Niektórzy potrafią przywoływać zwierzęta, inni nawet z dużej odległości mogą coś zniszczyć lub kogoś zabić. Każdy dar jest więc nie tylko błogosławieństwem, ale też wiąże się z dużym obciążeniem.
Każda z część Kronik toczy się w innym regionie, każda ma też innych bohaterów, mimo że ostatecznie wszystkie są ze sobą splecione. Poznajemy w nich kolejno parę młodych ludzi obdarzonych darami, z których nie chcą korzystać, dziewczynę żyjącą w mieście okupowanym od kilkudziesięciu lat przez najeźdźców z pustyni oraz młodego niewolnika, którego życie wywraca się do góry nogami po tym, gdy spotyka go osobista tragedia, a ze względu na swój status nie ma prawa dochodzić sprawiedliwości.
W zamierzeniu i w licznych opisach Kroniki Zachodniego Brzegu są przedstawiane jako powieści młodzieżowe, ale wcale ich tak nie odebrałam. Klimatem skojarzyły mi się nieco z Ziemiomorzem, mimo że ich charakter i sam świat są odmienne. Ich bohaterów, mimo że są młodzi wiekiem, spotyka los nie do pozazdroszczenia. Są świadkami i ofiarami brutalności, okrucieństwa i zwykłej ludzkiej niegodziwości, która eskaluje, jeśli tylko pozostaje bezkarna. Nie ukrywam też, że chętnie poznałabym dalszy ciąg, dlatego wielka szkoda, że już nie ma na to szansy.
Interesujące ze względu na formę jest tytułowe Wracać wciąż do domu, chociaż przyznaję, że w mojej subiektywnej ocenie była to najsłabsza część z wszystkich powieści Le Guin, jakie miałam okazję czytać. Jest to na poły fabularna historia ludu Kesh, w której opowieści przeplatają się z zapiskami antropologicznymi, wierszami i legendami. Sama koncepcja świata jest niebanalna i charakterystyczna dla autorki, jednak właściwie brak akcji w pewnym momencie nuży i lekturę tej akurat części trzeba sobie dawkować.
Wreszcie całość wieńczą wspomniane wcześniej Międzylądowania, zbiór opowiadań, z których każde przedstawia inny świat, tak bardzo jednak podobny do naszego. Niektóre są lżejsze, inne mają znacznie poważniejszy i cięższy wydźwięk, a jednak mimo krótkiej formy, zapadają w pamięci. Są wśród nich opowieści o narodzie, w którym zdolność mówienia zanika wraz z wiekiem i mowa jest domeną jedynie najmłodszych. Jest też zaawansowany technologicznie, lecz biedny świat, żegnający się kolejno z kolejnymi gatunkami zwierząt, a także miejsce, gdzie można spotkać ludzi nieśmiertelnych i leżące w ziemi diamenty, a jednak przesiąknięty melancholią i daleki od raju.
Zbiór liczy blisko 1200 stron, może więc stanowić wyśmienitą lekturę na dobrych kilka wieczorów. Teksty są utrzymane w charakterystycznym dla autorki stylu i pod fasadą fantastyki pokazują prawdziwą naturę człowieka, z tym co w nim najlepsze, ale i najgorsze. Dla każdego fana twórczości Ursuli Le Guin to pozycja obowiązkowa.
Dynia i Jemioła
Aneta Jadowska jest jedną z najbardziej popularnych autorek urben fantasy w Polsce. Prócz uczestnictwa w kilku dobrych antologiach stworzyła niezwykle rozbudowany świat Thornu, na który, w tej chwili, składa się kilanaście książek. Posiada olbrzymią rzeszę fanów, z płcią piękną na czele. Tym razem na zbliżające się święta dostajemy jej pierwszy własny zbiór opowiadań - Dynia i Jemioła. Jest to gratka dla fanów Thornu, gdyż antologia zawiera dość zabawne, lekkie i ciekawe opowiastki, które tyczą się właśnie bohaterów jej znakomitej serii!
Świąteczny koniec roku, okres od Halloween do sylwestra . Oto magiczny czas między dynią a jemiołą
Dora Wilk, Nikita, Witkacy, Karma, Malina, Roman, Baal i inni przybywają z nowymi historiami. Burzliwe przygody i ciepłe opowieści – wszystko, czego trzeba, by przegonić zimową chandrę. Słodkie i ostre, romantyczne i całkowicie nieprzewidywalne. Opowiadania ze świata Thornu są jak czekoladki w doskonałej bombonierce. Nie poprzestaniesz na jednym!
Jedenaście opowiadań, którymi częstuje nas Aneta Jadowska to w większości krótkie, fajne opowieści, którym zawsze towarzyszy mniej bądź bardziej widoczny klimat zbliżającej się zimy, a co za tym idzie - Halloween oraz Bożego Narodzenia. Jeśli chodzi o święto zmarłych, jest to doskonałe tło to tworzenia klimatu tajemnicy i grozy, co autorce wyszło rzecz jasna bardzo fajnie. Mamy też licznych Mikołajów, choinkę i zapach pierników w tle. Wszystko to okraszone jest lekkim humorem i dystansem do rzeczywistości. Większość tekstów zostaje opowiedziana z perspektywy twardych, charakternych kobiet - czyli generalnie nic nowego, bo Pani Aneta już przyzywczaiła swoich czytelników do takiejgo punktu widzenia. Jest to jak najbardziej atut całości i niekoniecznie oznacza, że dzieło skierowane jest własnie do płci przeciwnej!
W aktualnym okresie pojawia się sporo książek o tematyce świątecznej. Ludzie szukają czytadeł na dłuższe wieczory, Święta sprzyjają zaś aurze zadumy i chwili wytchnienia nad lekturą. Książka Anety Jadowskiej pt. Dynia i Jemioła to kwintesencja świątecznego kliamatu, czasami wręcz ociekająca patosem, aczkolwiek podana w sposób bardzo rozrywkowy, lekki i humorystyczny. W dodatku to w jakiś sposób część jej świetnego i lubianego uniwersum, co powinno być ostatecznym argumentem dla fanów twórczosci autorki. Polecam.
Ewa Białołęcka na Polconie 2018
Już jutro, 11 lipca, ukaże się "Piołun i miód" Ewy Białołęckiej nakładem Wydawnictwa Jaguar. A w ten weekend będzie można spotkać pisarkę na tegorocznym Polconie w Toruniu.
Ewa Białołęcka, nazywana Królową Polskiej Fantastyki, urodziła się w 1967 roku w Elblągu, obecnie mieszka w Gdańsku. Zadebiutowała w „Feniksie” w 1993 roku opowiadaniem Wariatka, pierwszy zbiór opowiadań Tkacz Iluzji wydała w roku 1997. Na jego kanwie powstała powieść Naznaczeni błękitem, która zapoczątkowała cykl znany jako „Kroniki Drugiego Kręgu’’. Najbardziej utytułowana z polskich pisarek fantasy, ośmiokrotnie nominowana do Nagrody Zajdla - trzy razy za powieści, pięć za opowiadania - statuetkę zdobyła dwukrotnie, za opowiadania Tkacz Iluzji i Błękit maga. Swoje opowiadania publikowała m.in. w Nowej Fantastyce, Fantasy Click, tłumaczona na czeski, rosyjski, angielski i litewski.
Diabeł na wieży
13 lipca nakładem Wydawnictwa Powergraph ukaże się zbiór opowiadań Anny Kańtoch.
Zbiór sześciu nastrojowych opowiadań, które łączy osoba tajemniczego Domenica Jordana. Z zawodu medyk, z zamiłowania – tropiciel magii, zagadek i spraw nierozwiązanych. Wciągające i mroczne kryminalne intrygi, błyskotliwy, inteligentny detektyw i tajemnice przyprawiające o dreszcz grozy, czyli Anna Kańtoch w najlepszym wydaniu!