grudzień 22, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: thriller

wtorek, 20 lipiec 2021 23:17

Popiół i kurz

Piekło czy Niebo? Co czeka każdego z nas zaraz po śmierci? Te pytania pojawiają się w naszym życiu nie mniej niż kilka razy, a odpowiedzi brak. Tylko raz na jakiś czas w głowie rodzi się myśl, że istnieje coś jeszcze. Miejsce, gdzie nasza dusza znajduje się w momencie śmierci. Pomiędzy gdzie zbiera się popiół i kusz, pojawiają się demony i myślokształty, a zewsząd przenika zło, które chce pożreć twoją duszę. Gdzie się znajduje? Mawiają, że pod cierniowym krzyżem, na którym rozpito mnicha, który poznał tajemnice tego świata i za nie musiał oddać ciało i duszę. Gotowi by sięgać głębiej i odnaleźć odpowiedzi?

Pomiędzy pełne jest demonów, zagubionych dusz i nagłej śmierci, a mężczyzna, którego poznasz, widzi ten świat swoimi oczami, potrafi przenikać przez cienką granicę światów, spostrzega to, co nie jest dane zwykłemu czytelnikowi. Bycie przewodnikiem musi mieć jednak cenę, która wymaga od niego poświęcenia. Czy wartego świeczki?

Popiół i kurz.

To jedna z tych opowieści, które łączą ze sobą realność i sferę bardziej duchową, mistyczną, która krąży gdzieś w naszych umysłach, ale wciąż podawana jest w wątpliwość. Sam pomysł na fabułę jest niezwykle oryginalny i ciekawy, a gdy dodać do tego świetne wykonanie, cóż nie można chcieć więcej. Grzędowicz umiejętnie włada słowem, tworząc niezwykle wciągający obraz dwóch światów, które łączy jeden człowiek. Mężczyzna potrafi wejrzeć poza granice, przejść do świata Pomiędzy. Jest niczym Charon, który przetransportowuje zbłąkane dusze na drugą stronę. Na co dzień wykładowca akademicki, który posiada nałogi, wady i tajemnice. Jest na wskroś realny, żywy i prawdziwy w swych niedoskonałościach. Czy to za sprawą świetnie poprowadzonej narracji, czy samej mocy słów przez niego wypowiadanych przez Popiół i kurz się po prostu płynie.

Wśród bohaterów

Postaci nie znajdzie się tu wiele, ale każda, która pojawia się na kartach powieści, zapada w pamięć. Podobnie jest z fabułą, która wciąga i zaskakuje mrokiem i klimatem, który z powodzeniem łączy w sobie fantastykę oraz kryminał i thriller. Autor świetnie włada swym piórem, tworząc nietuzinkową całość, przez którą płynie się szybko i z ogromną przyjemnością. Główny bohater stanowi podstawę całej opowieści. Sam jakby składał się z mniejszych przewinień, grzeszków i tajemnic. Jego los staje się dla nas zagadką, którą chcemy odkryć jak najszybciej. Popiół i kurz to lekkość i równowaga. Tajemnice po jednej stronie wagi, na drugiej szali zaś świetna kreacja postaci. Wciągająca fabuła i akcja, której nie da się pominąć, przejść obojętnie obok stawianych pytań.

Jarosław Grzędowicz dał czytelnikom książkę niesztampową, mieszankę stylu, w które wsiąkasz bez reszty. Popiół i kurz to intrygi, tajemnice i sploty wydarzeń, które zachęcają do sięgania głębiej nie tylko w życiorys głównego bohatera. Choć trochę obawiałam się tej historii, już kilka stron wystarczyło, by obawy wyparowały z głowy, zastąpione wartką akcją, tajemnicami, które są równie mroczne co droga do ich odkrycia oraz bohaterem, który zapadnie w pamięć na dłużej. To z pewnością nie ostatnia przygoda z twórczością autora. Skusił mnie jego lotny umysł i szerokie horyzonty tworzące niezachwianą całość, której wciąż chce się więcej.

Dział: Książki
czwartek, 15 lipiec 2021 00:46

Złudzenie

„Warto żyć dalej, bo nigdy nie wiadomo, co się jeszcze wydarzy.”

Drugi raz podchodzę do twórczości Nicoli Rayner, wcześniej miałam okazję zapoznać się z „Dziewczyną, którą znałaś”, nie trafiłam z książką. Nie chodzi o to, że nie przekonała, bo umiejętnie oscylowała wokół psychologicznych niuansów, jednak nie przyciągnęła tematyką. Była powieścią dla starszych nastolatków, osadzonych w barwach trudnego dojrzewania, kiedy sprawy alkoholu, narkotyków, imprez i seksu wydają się na pierwszym planie zainteresowań.

Podobne odczucia towarzyszyły przy poznawaniu „Złudzenia". Szybko zorientowałam się, że historia jest skierowana do młodych czytelników, chociaż bohaterowie byli już dorosłymi ludźmi, to zachowania wskazywały na sporą niedojrzałość emocjonalną. Dziwiłam się nieuleczeniu bolesnych ran pierwszych miłosnych zawodów, nieprzepracowaniu syndromu odrzucenia przez szkolnych rówieśników, osobliwej bierności w walce o własne szczęście. Nieprzekonujące postaci, bez głębi i iskry życiowej. Najmocniejszym atutem było to, że długo nie wiedziałam, w jakim kierunku potoczy się fabuła. Podskórnie czułam, że za wszystkim skrywa się ponura historia, lecz nie miałam pojęcia, że aż tak mroczna. Zaskoczył mnie wzór kryminalnej intrygi. Niestety, przez większość książki miałam wrażenie, jakby nic szczególnego się nie działo, tylko czasami pojawiały się niepokojące sygnały, trudne do wyjaśnienia zbiegi okoliczności. Wkradło się znużenie, dopiero w ostatnich rozdziałach nastąpiło wyczekiwane przyspieszenie. Finalne rozwiązanie mało realne, ale komponowało się z ogólnym klimatem powieści.

Francesca Knight, pracownica księgarni, uwielbia snuć różne opowieści, jej wyobraźnia wchodzi na maksymalne obroty, kiedy myśli o pierwszym chłopcu, którego obdarzyła gorącym uczuciem w czasach szkolnych. Po wielu latach Charles Fry wciąż podoba się ten mężczyzna, jednak jej miłość wkroczyła w obsesję, kobieta posuwa się do nieustannego śledzenia obiektu westchnień. Fran, typowa samotnica, trudno nawiązująca kontakty z innymi, niesamowicie zakompleksiona, nie radzi sobie sama z sobą. Dodatkowo wydaje się, że opuściła ją ukochana siostra Ellie, która tylko sporadycznie kontaktuje się z nią za pośrednictwem poczty elektronicznej. Nicola Rayner ciekawie przedstawia mechanizm ucieczki od życia realnego w niespełnione marzenia, potęgę złudzeń prowadzących na manowce, rodzenia się rozczarowań, które sami na siebie ściągamy.

Dział: Książki
czwartek, 08 lipiec 2021 13:05

Szeryf Babilonu

Zanim Tom King został rysownikiem Batmana, był oficerem operacyjnym CIA w Iraku. Te kilka miesięcy w środku konfliktu zbrojnego dały mu doświadczenie, które bez trudu można odnaleźć w komiksie „Szeryf Babilonu”. Choć nie jest to reportaż, bo nie może on ujawniać faktów związanych z operacjami, w jakich brał udział, nie zmienia faktu, że jest to fenomenalny thriller kryminalny z czasów końca II wojny w Zatoce Perskiej.
 
Dzięki przemyślanej kreacji bohaterów i fenomenalnej grafice ”Szery Babilonu” wciąga czytelnika w przygnębiającą i złożoną rzeczywistość, która utrzymuje go na granicy szaleństwa. Fabuła bowiem jest jednym wielkim chaosem, takim, jakim była i wojna. Tuż po zakończeniu rządów Saddama Husajna, podążamy szkoleniowcem policji irackiej Christopherem Henrym. Kiedy jeden z jego praktykantów zostaje znaleziony martwy, Chris zostaje zmuszony do szukania pomocy u ostatniego policjanta w Bagdadzie. Osoby, która nie ma kryształowej przeszłości i nie pała miłością do Amerykanów z powodów czysto osobistych. Poszukiwanie sprawcy tej makabrycznej śmierci stwarza coraz więcej problemów, bo okazuje się, że ma ona naprawdę wiele powiązań z różnymi szemranymi wydarzeniami po obu stronach konfliktu. Tę sieć, która kryje się pod Bagdadem, Amerykanie bezowocnie próbują kontrolować.
 
Tom King snuje swoją historię dość charakterystycznie. Używa krótkich paneli, często o siatce 6 kwadratów na stronie. Przeciwstawia akcję i przemoc niemal banalnym dialogom, czasem tylko jakąś onomatopeją na czarnym tle. „Bang, bang, bang” - wręcz słyszymy jak pomiędzy obrazami strzela karabin. Skutecznie dzieli historię na sferę osobistą i oficjalną każdego z bohaterów, czasem mieszając ją dla uzyskania kontrastu.
 
Dzięki nienagannej opowieści Toma Kinga oraz niewiarygodnej i realistycznej grafice Mitcha Geradsa, autorzy byli w stanie przekazać niektóre z najbardziej brutalnych i tragicznych momentów za pośrednictwem komiksowego medium. Panele stale skupiały się na wadze każdego słowa i podkreślały intensywność poprzez mimikę twarzy i okrucieństwo wydarzeń. Są chwile, które bez wysiłku chwytają czytelnika za gardło i duszą jego oddech. Grafika w połączeniu z dialogami kontroluje tempo i sprawia, że często czujesz się bezsilny wobec tego, co na twoich oczach się dzieje. Takie wyrażenie sztuki powoduje, że nieliniowo opowiadana historia jeszcze bardziej się gmatwa, a czytelnik wciąga się w nią głębiej, byle tylko rozwikłali jej zagadkę.
 
Historia widziana jest oczami wielu osób, co pomaga czytelnikowi zrozumieć zastaną rzeczywistość. To świat, w którym wszyscy wydają się wstrząśnięci wojną, ale stosują metody, które wydają się gorsze niż te sprzed wybuchu walk. Metody jeszcze brutalniejsze i odczłowieczone. Tom King naprawdę wiedział, jak rozwinąć każdą emocję i sprawić, by były autentyczne. „Szeryf Babilonu” nie jest lekką lekturą. To ciężki materiał o wojnie z pierwszych stron gazet. Choć nadal jest fikcja, nie biografia ani dokument, porusza bardzo realne tematy, emocje i przemoc. Nie jest czytelnikowi oszczędzony żaden wybity podczas przesłuchań ząb czy roztrzaskana kulą głowa. Wszystko rejestruje on jak naoczni świadkowie. Chciałabym kiedyś zobaczyć adaptację filmową tego dzieła.

 

Dział: Komiksy
środa, 23 czerwiec 2021 12:08

Krew

Każdy potrzebuje czasem chwili relaksu, ta kobieta również. Ona jednak mogła pozwolić sobie na wylegiwanie się we własnej, prywatnej saunie. Ten dom - jej dom - stanowił kwintesencję jej marzeń. Zapracowała na to, by móc go kupić. Nikt nie wie, jak wiele wyrzeczeń ją kosztował. Sauna wewnątrz była tylko dodatkowym plusem. Coś jest nie tak, chyba przypadkiem kobieta ustawiła za wysoką temperaturę, a może to wskaźnik się zepsuł? Do tego wydawało jej się, że za oknem przemknął jakiś cień. Jeszcze tylko podglądacza brakowało w jej samotni! Gdy w pomieszczeniu zrobiło się za gorąco, kobieta wyrwała się z nieprzyjemnych myśli o ewentualnym obserwatorze - miała przecież zmniejszyć temperaturę! Jednak kilkakrotnie naciskana klamka nie chce ustąpić, by po chwili całkiem odpaść.
 
Pech lubi atakować tych, którzy w ogóle się tego nie spodziewają. Być może tę ugotowaną żywcem kobietę komisarz Deryło także zaliczałby do nieszczęśnic tego rodzaju, gdyby nie jeden, istotny fakt - napis „CIERP” na oknie. Ktoś zamknął ofiarę w saunie i patrzył, jak umiera w okropnych męczarniach. Duet Deryło i Haler musi zrobić wszystko, co w ich mocy, by jak najszybciej dorwać sprawcę. Szczególnie że ciał jest coraz więcej.
 
Kolejnych książek pana Czornyja nie można tak po prostu zignorować - ba, na nie czeka się, wręcz z utęsknieniem. Autor ma w swoim stylu pisarskim coś takiego, że mógłby nawet stworzyć swoją wersję „Czerwonego Kapturka”, a i tak czytałabym ją z zapartym tchem. Nic więc dziwnego, że szybko uzależniłam się od książek jego autorstwa.
 
Kobieta zamordowana w saunie to dopiero początek. Policja - standardowo - początkowo nie ma żadnych tropów, żadnych podejrzanych - jedynie kilka rzuconych mimochodem zdań przez pierwszych podejrzanych. Choć nikt nie chce mówić tego głośno, to czekają na kolejny ruch mordercy. Coś, co poniekąd wyznaczy kierunek śledztwa, da im jakąś podstawę. Psychopata nie planuje zaprzestania swojej chorej „działalności” ani ukrywania ciał. Zabójstwa są wręcz... teatralne. Ofiary cierpią niewypowiedziane katusze, których świadectwem są ich martwe, bestialsko poranione ciała. Świat ma to zobaczyć.
 
Eryk Deryło oraz Tamara Haler to dwójka bohaterów nie do zdarcia: on, wyczulony na zło drzemiące w człowieku, wręcz „wyuczony” łowienia psychopatów przez dawną sprawę „Cztery Iks”, ona - kobieta o fotograficznej pamięci, stalowych nerwach i niewątpliwej inteligencji. Oczywiście, że w literaturze nie raz mieliśmy do czynienia z podobnymi bohaterami. A jednak ta dwójka ma w sobie coś takiego, jakąś realność, że czytelnik chce się stale spotykać z nimi na kartach kolejnych części cyklu.
 
To, że pan Czornyj obdarza nas niezwykle plastycznymi opisami brutalności stworzonych przez siebie morderców, wie każdy, kto choć raz zetknął się z jego twórczością. W tym przypadku jest identycznie. Uwierzcie, cierpiałam nie tylko psychicznie (chyba mam za dobrze rozwiniętą wyobraźnię i owe sceny stawały mi przed oczami jak żywe), ale również niemalże fizycznie (cóż, nikt nie chciałby przeżyć tego, co denaci. Ciarki mam do tej pory). Tortury w „Krwi” były całkiem wyszukane, a na tego rodzaju męki mógł bliźniego skazać ktoś, kto albo ma mocno skrzywioną psychikę, albo bardzo dobry powód do zemsty. I tu nie powiem Wam nic więcej, aby nie zdradzić od razu wszystkiego - sami dotrzecie do prawdy.
 
Teoretycznie rozwiązanie sprawy nie należy do tych bardzo oryginalnych, zarazem skomplikowanych i prostych; w tym przypadku jednak działa magia, o której wspominałam Wam już wcześniej. Styl pisarski autora, okraszony pomysłowością w torturach, a co za tym idzie także brutalnymi scenami oraz zapadający w pamięć bohaterowie to prosty sposób na sukces. Zakończenie mnie zaintrygowało i od razu zaznaczę, że miało związek ze sferą prywatną naszej dwójki bohaterów - mam nadzieję, że autor nie będzie kazał nam zbyt długo żyć w niepewności!
 
Całą serię o komisarzu Deryło, jak i inne książki pana Maxa Czornyja serdecznie Wam polecam. Porwą Was bez reszty!
Dział: Książki
wtorek, 22 czerwiec 2021 23:28

Dziewczyna w drugim rzędzie

Są miejsca, w których od lat nie zmienia się klimat. W powietrzu zawsze wyczuć można te same nuty niepokoju i tajemnic, które skrywają się niemal w każdym zakątku miasteczka. Gdy nasza noga ponownie przekracza granice miasta, wracają wspomnienia, a teraźniejszość walczy o uwagę z przeszłością. Gdzie w tym wszystkim skrywa się prawda? Cathy pracuje w paryskiej redakcji i czeka na swoją szansę, by zaistnieć i wspinać się na kolejne szczeble kariery. Dość szybko okazuje się, że kobieta dostanie swoją życiową szansę, gdyż w Beaufort dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest dawna koleżanka z klasy Cathy, dzięki czemu to ona ma opisać to zdarzenie.

Powrót do miasteczka, które wciąż wywołuje masę emocji, nie będzie jednak tak łatwy i przyjemny, jak chciałaby tego kobieta. Nic nie przychodzi gładko, a namówienie do zwierzeń rodziny i przyjaciół ofiary, graniczy z cudem. Czy uda jej się osiągnąć cel i zmierzyć się z własnymi słabościami oraz przeszłością, która uderza w nią ze zdwojoną siłą?

Dziewczyna w drugim rzędzie

Kolejna powieść spod pióra Aurelii Blancard, którą miałam okazje właśnie poznać, całkowicie mnie zaskoczyła. Ogromnie różni się od swojej poprzedniczki, na szczęście wciąż zawiera w sobie te elementy, które ujęły mnie podczas lektury. Autorka ma lekkie pióro, które zachwyca prostotą. Nie jest wybujałe, nie zawiera trudnych do zdefiniowania słów, a jednak zaskakuje, wyprowadza w pole, kusi i zachęca do czytania. Dziewczyna w drugim rzędzie skrojona jest idealnie pod czytelnika łaknącego tajemnic, klimatu i zagadek, tych nierozwiązywalnych, przynajmniej za szybko.

Każdy element powieść współgra ze sobą i nie pozwala czytelnikowi się oderwać. Jedna zarwana noc i nieprzemożna chęć poznania zabójcy, jego powodów i wydarzeń, które do tego doprowadziły. Tylko tyle i aż tyle należy poświęcić na lekturę tego tytułu, bo gdy raz damy się wciągnąć tej historii, będziemy chcieli poznać odpowiedzi na wszystkie pojawiające się pytania. Powieściopisarka nie da się tak łatwo rozgryźć. Opowieść, którą przed nami roztacza, nie pozwala się zamknąć w sztywnych ramach czy schematach. Nic tu nie jest łatwe, oczywiste czy czarne lub białe.

Wśród bohaterów

Kreacja postaci to w powieści Dziewczyna w drugim rzędzie równie ważny i dopracowany punkt, jak sama fabuła. Każda pojawiająca się osoba ma swój wkład zarówno w przeszłość, jak i w teraźniejsze wydarzenia. Skrywa swoje tajemnice, lęki i przekonania, nadając całości klimatu i głębi, bez której nie byłoby strachu, niepokoju czy dobrej lektury z tego gatunku. Całość współgra ze sobą, wiodąc czytelnika do wielkiego finału, którego nie sposób przewidzieć. A nawet jeśli komuś się to uda, to i tak nie zabije to radości z zakończenia historii.

Dziewczyna w drugim rzędzie to opowieść o tym, z jaką łatwością człowiek pielęgnuje złe wspomnienia, żyje przeszłością i wzrasta w nim chęć zemsty. Autorka poprzez swoich bohaterów pokazuje, ile krzywd i blizn pozostaje w ludziach na długo po traumatycznych przejściach i podkreśla, że one same nigdy nie znikną. To krótkie rozdziały napędzały akcje powieści, ale i postaci, które choćby jak Lidia były mi znane z debiutu autorki. Ta historia jest inna, ale wciąż tak samo prosta i zarazem głęboka w przekazie. Jestem pod wrażeniem pióra i formy.

Dział: Książki
poniedziałek, 21 czerwiec 2021 16:06

Zapowiedź: Wiem, że to ty

Zamiana szkoły bywa zabójcza!

Pierwszego dnia w nowej szkole Ruby znajduje na swojej szafce kartkę z napisem WIEM, ŻE TO TY. Jest przerażona myślą, że ktoś odkrył jej mroczną tajemnicę - dowiedział się, że jako czterolatka przyczyniła się do śmierci przyjaciółki – Hanny – podczas wspólnej zabawy na placu zabaw.

Dział: Książki
czwartek, 17 czerwiec 2021 00:52

Niewierny

„- Nie boimy się śmierci. Dlatego wygramy.
- Ja też się nie boję. Rób co musisz.”.

Film podejmował zajmujące zagadnienia konfrontacji mentalności religijnych, wkraczał w obszary fanatyzmu napędzającego negatywne emocje. Wszystko w tle rozgrywanych animozji między Stanami Zjednoczonymi Ameryki a Iranem. Zadziwiające, jak ludzie wciąż wykorzystują religie do politycznych celów, usprawiedliwiają nimi ekstremalną działalność, na siłę nawracają na własne prawa boskiego wyobrażenia świata. Skrajność rodzi brutalność, a ta terroryzm, przy czym należy pamiętać, że może on przybrać różne formy. Dramat inspiruje się wydarzeniami z prawdziwego życia, tworzy mieszankę incydentów i ludzkich zachowań typowych dla kontrastowych grup kulturowych. Dedykowany Amerykanom osadzonym w irańskich więzieniach za szpiegostwo, przetrzymywanych z powodu mniej lub bardziej uzasadnionych oskarżeń.

Doug Rawlins, uprawiający blogerskie dziennikarstwo poświęcone chrześcijaństwu, wygłosił na kairskim uniwersytecie odczyt. Użył kontrowersyjnych dla świata muzułmańskiego tez, wywołał ogromne wzburzenie. Członkowie ekstremistycznej grupy porywają go z hotelu i traktują jako pionka w publicznej propagandzie. Jim Caviezel znakomicie odegrał rolę próżnego i zadufanego pseudo mędrca, stereotypowego amerykańskiego zarozumialca, stawiającego się w charakterze wyroczni w nawracaniu muzułmanów. Mężczyzna wzbudzał negatywne odczucia, jednocześnie zastrzegam, że nie popierałam działań tych, którzy go więzili, torturowali, wystawiali na pokazowy proces. Przekonująco wypadł Ramzi, przeciwnik Douga, odgrywany przez Hala Ozsana. Chętnie patrzyłam, jak trafnie ukazywał sprzeczności świata Zachodu i Bliskiego Wschodu. Claudia Carvan jako Liz, żona Douga, urzędniczka amerykańskiej administracji, starała się za wszelką cenę wydostać męża z irańskiego piekła, nie zachwyciła kreacją postaci, mogło być lepiej.

Twórcy filmu nawiązali do zabójstw honorowych, czegoś, co człowiek wychowany na zachodnich wzorcach nie jest w stanie zrozumieć. Szkoda jednak, że nie znalazło się więcej miejsca na rozwinięcie tematu. Ciekawie ukazano perfidię i fałszywość pozornej przyjaźni. Wiele można było wychwycić charakterystycznych akcentów w relacji Rawlinsów i Javida. Scenariusz zdarzeń obfitował w absurdalne elementy, choćby postawa zbędnej uległości więźnia wobec strażników, bezmyślne zachowanie żony na ulicach miasta, zaskakująca łatwość szyfrowania wiadomości, improwizowana ucieczka z więzienia. Większość z nich służyła podkreśleniu amerykańskiej ignorancji i niezrozumienia wobec odmiennej kultury. Ogólnie rzecz biorąc, film łączył wiele czarno-białych i zero-jedynkowych incydentów i postaw. Zastanawiam się, w jakim stopniu było to zamierzone działanie, a w jakim wymknęło się spod kontroli w doborze bezpośrednich obrazów dla widza. Dramatyczne nuty stopniowo intensyfikowały się w sensacji. Dobrze wypadła scena egzekucji, lecz na sali sądowej już niekoniecznie. Film nie wzbudził we mnie zachwytu od strony bohaterów, ich wewnętrznych rozterek i podgrzewania napięcia, za to frapująco nawiązał do religijnej manipulacji opinią, tego, jak wiele kuriozalnie łączy stojących po przeciwnych stronach wiary.

Dział: Filmy
wtorek, 15 czerwiec 2021 11:16

Wyleczeni

Świat już dawno rozczarował niejednego z nas. Los doświadczył każdego, dał i odebrał cień szczęścia. Teraz już pewnie wiesz, że sprawiedliwość to puste słowa, a kara nigdy nie jest adekwatna do popełnionych czynów. Gdy tych dobrych dotykają choroby i cierpienie, odczuwamy żal, smutek i poczucie niesprawiedliwości. A co gdy to samo dosięga tych złych? Czy my sami jesteśmy bez skazy?

Marta Wolska pracuje jako lekarz w znanym warszawskim szpitalu klinicznym im. Wandy Błeńskiej. Świeżo rozwiedziona singielka, która na powrót zamieszkała w mieszkaniu po babci i próbuje ułożyć sobie życie. Każdego dnia walczy z samotnością, pracą w ciężkich warunkach i koszmarami, które nawiedzają ją coraz częściej i są jej nieodrywalną częścią, podobnie jak trauma z dzieciństwa. Gdyby nocnych mar było zbyt mało, życie zaskakuje ją każdego dnia. W mieście szaleje seryjny morderca pieszczotliwie zwany Bestią z Mokotowa. W szpitalu, w którym pracuje Marta, dochodzi do morderstwa zastępcy ordynatora, doktora Szymańskiego. Kto zabił? Czy to ktoś z jego współpracowników? To dopiero początek zdarzeń, które łączy szpital na Błeńskiej, co jeszcze skrywają mury, które przesiąknięte są ludzkimi dramatami?

 

Wyleczeni

 
Dopiero skończona lektura uświadomiła mi, jak trafny jest to tytuł i ile w nim prostoty i zawirowań zarazem. Wyleczeni, to jedyne słowo, które znałam przed sięgnięciem po tę książkę. O czym jest, czego się spodziewać? Czasem ryzyko się opłaca i pozwala na wejście w historię bez żadnych uprzedzeń czy oczekiwań. Tak było i teraz. Od pierwszych stron pochłonęła mnie lekkość zmieszana z niepewnością, całą masą niedopowiedzeń, wszak wkraczałam do nieznanego mi świata, który z każdą stroną nabierał mroczniejszych barw. Od razu zawładnął mną niepokój i chęć poznania wszystkich tajemnic skrywających się za murami Błeńskiej.

Każde wydarzenie, pozornie niezwiązane ze sobą wątki i jakże przypadkowe spotkania mieszają w głowie i wciąż zmuszają nas do myślenia, analizowania oraz oceny pobudek, winy, wyborów. Im dalej w las, a raczej w szpitalne mury, tym poszlak, strachów i ofiar coraz więcej. Wielowarstwowa fabuła nie pozwala się zagubić, a stopniowo rosnące tempo akcji wciągnie nawet oporniejszych miłośników dobrze skrojonych thrillerów. Wyleczeni to nie tylko główna nic fabularna, ale i subtelne tło, które mimochodem wpływa na czytelnika. Zmusza go do wewnętrznych refleksji. Zawiera sporo obserwacji społecznej rzeczywistości, które okazują się równie trafne, co przerażające.


Wśród bohaterów

 
Autorce świetnie udała się ta niezwykła mieszanka emocji, gonitwa myśli i wciąż rodzących się pytań. Czy istnieje prawo ranienia bliskich nam osób? Jak i czy w ogóle mścić się za zło, które nas dotknęło? Czy istnieje kara adekwatna do każdego przewinienia? To tylko kilka pytań, które pojawiły się podczas lektury. Z pewnością jest to zasługa dobrze skrojonej fabuły, wydarzeń, których odpowiednie tempo nie pozwalało na odpoczynek, ale dawało miejsce na rozważania. Jedno jest pewne, nawet krótkie oddechy nie sprawiały, że opowieść traciła swe barwy i nutkę mroku, niepewności, które budowały klimat niemalże od pierwszej do ostatniej strony.

Alicja Horn z lekkością i w porywającym stylu wciągnęła nas do świata, który nam przygotowała z ogromną wręcz chirurgiczną precyzją. Mieszała, wodziła za nos, dawała nadzieje i odbierała ją chwilę później. To niesamowita przygoda pełna emocji, której nie byłoby, gdyby nie bohaterowie. Ich wybory, tajemnice, poglądy składały się w niesamowicie złożoną i niejednoznaczną całość, którą poznawałam z ogromnym zacięciem. Postaci są wielowymiarowe, zaskakujące, a równocześnie zwyczajne i realne. Popełniają błędy, dokonują wyborów i podejmują decyzje w zgodzie ze sobą i choć nie zawsze czytelnik wybrałby podobnie, to tu każda z dróg ma swoje wyjaśnienie. Czy słuszne? Cóż to już trzeba ocenić samemu.


Podsumowanie

 
Mogłabym godzinami gdybać o świetnie skrojonej, klimatycznej i nieprzewidywalnej fabule oraz postaciach, które zaskakują, przykuwają uwagę i dają się lubić. Nie wiem, co bym zrobiła na ich miejscu. Szanuje ich decyzje, sposób bycia. Doceniam pracę autorki, którą czuć w czasie czytania. Wyleczeni to początek, opowieść, która wywołała masę emocji, ale wciąż w zanadrzu ma kilka zagadek. Przyjaźnie, uczucia, przypadki i mroczne tajemnice, tak idealnie wtłoczone w miejsce i czas. Bez wahania czekam na więcej i polecam, każdemu, kto lubi, gdy powieść nie jest oczywista i rozrywkowa.

Dział: Książki
poniedziałek, 14 czerwiec 2021 13:42

Zapowiedź: Ziemia nieświęta

Fascynujący thriller science fiction, opowiadający alternatywną historię świata, w którym udało się uniknąć Holokaustu.;

Gdy autor pulpowych powieści Lior Tirosh wraca do ojczystej Afryki Wschodniej, przekonuje się, że wiele się zmieniło. Palestyna – żydowskie państwo założone w początkach dwudziestego wieku – buduje potężny mur, mający odgrodzić je od afrykańskich uchodźców. W stolicy, Araracie, panują gwałtowne napięcia społeczne.

Dział: Książki
piątek, 04 czerwiec 2021 09:50

Zabawka

 
W lesie Bródnowskim zostają odnalezione bestialsko okaleczone zwłoki kobiety. Śledztwo prowadzi stróżów prawa do bezdomnych - okazuje się, że zmarłą jest jedna z nich. Ewelina Kryńska - bo tak nazywała się kobieta - parała się prostytucją, więc śledztwo popłynęło w kierunku chorego psychicznie klienta. Do czasu, aż nie zostają odnalezione kolejne zwłoki.
 
Anna Kryńska myślała, że może ufać tylko swoim rodzicom - to oni pomogli jej powoli podnieść się po zerwaniu z narzeczonym, gdy smutki topiła w alkoholu. Sprawa zamordowanej prostytutki pewnie zupełnie by jej nie obeszła, gdyby nie fakt, że w tę sprawę nieoczekiwanie został wciągnięty jej ojciec. Okazało się bowiem, że zamordowana kobieta to jej biologiczna matka.
 
Odbijając się od muru milczenia, Anna postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i sama dotrzeć do prawdy o swojej rodzinie. Pomaga jej w tym policjantka Kaja, która zajmuje się kolejnymi morderstwami prostytutek. Obie kobiety sądzą, że prawda o sprawcy może tkwić gdzieś głęboko w przeszłości Kryńskiego, ojca dziewczyny.
 
Co najbardziej skusiło mnie do sięgnięcia po tę pozycję? Ano fakt, iż pan Ziębiński stworzył mroczny kryminał w oparciu o prawdziwe wydarzenia. Wśród fanów true crime co rusz przewija się temat nieuchwytnego mordercy prostytutek sprzed lat, jak również druga wspomniana w książce kwestia - zaginięcie siedemnastoletniej Katarzyny D., która pozostawiła po sobie pamiętnik, a w nim historię wieloletniej, chorej relacji z przyjacielem domu. Oczywiście wiadomo, że autor jedynie bazuje na owych wydarzeniach, a cała reszta jest fikcją literacką. Mimo to bardzo podoba mi się fakt, iż ktoś przypomina Polsce o wspomnianych śledztwach.
 
Śledztwo prowadzone jest zgrabnie i przede wszystkim sensownie, spójnie. Policjantka Kaja ma głowę na karku, poświęcając czas wolny na rozwiązanie sprawy. Jest rzetelna, bystra i nie boi się wejść między bezdomnych, co pewnie niejednego mogłoby nieco obrzydzić. Jednak ta kobieta potrafi zdobyć ich zaufanie, dzięki czemu dowiaduje się nieco więcej o pierwszej ofierze tajemniczego sprawcy, Ewelinie. Później uzyskuje wsparcie samej Anny, córki, która z kolei węszy wśród nieznanej jej dotąd rodziny. Wszystko staje się niezwykle klarowne i prowadzi prostą ścieżką do przeszłości jej ojca.
 
Jak już wspomniałam, „Zabawka” to nie tylko historia zamordowanych prostytutek, lecz także zaginionej Katarzyny D. Autor przybliża czytelnikowi sytuację rodzinną dziewczyny - po śmierci ukochanego ojca czuje się samotna, opuszczona. W końcu była córeczką tatusia, więc gdy w jej życiu zabrakło seniora, cieszyła się ze wsparcia przyjaciela rodziny. Szybko jednak ta z pozoru czysta relacja przerodziła się w jawne molestowanie dziewczyny. Aż w końcu stała się jego zabawką, obiektem seksualnym, który zrobi wszystko to, czego mężczyzna zapragnie. Aż ciężko mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby tak silnie uzależnić się od swojego oprawcy - chociaż nie jest to przypadek odosobniony, ciągle słyszy się o tzw. syndromie sztokholmskim i myślę, że w przypadku nastolatki również owo określenie pasuje. Z typowego molestowania nastolatki narodziła się bardzo toksyczna relacja, która już na zawsze zmieniła punkt widzenia dziewczyny. Zmieniła ją całą, modyfikując postrzeganie dobra i zła. Może źle to zabrzmi, ale dzięki zapiskom zniewolonej nastolatki czytelnik ma możliwość, zajrzenia wgłąb psychiki ofiary, co poniekąd jest bardzo ciekawą lekcją psychologiczną. Oczywiście nikomu nie życzę przeżywania czegoś takiego.
 
Mamy dwa polskie, wciąż otwarte śledztwa. Jak już wspomniałam, to głównie dzięki nim książka zyskuje na wartości, przynajmniej dla fanów true crime (z domieszką fikcji, oczywiście). Ponadto pan Ziębiński potrafi swoim stylem pisarskim na tyle porwać czytelnika, by odłożenie książki graniczyło z cudem. Mamy bardzo dużo do przemyślenia, nieustannie towarzyszymy Kai i Annie w ich śledztwie, a jednocześnie zagłębiamy się w prywatne zapiski zupełnie niezwiązanej z morderstwami prostytutek nastolatki. To daje nam czytelniczego kopa do jeszcze intensywniejszego czytania, by jak najszybciej dotrzeć do finiszu. Wiadomo, że w rzeczywistości sprawy są nadal otwarte; te dwie historie kończą się jedynie literacko.
 
Na pewno znacie już twórczość naszego polskiego autora, tak więc zapewne nie muszę Was nawet zachęcać do sięgnięcia po jego nowe, literackie dziecko. „Zabawka” to pozycja, która na pewno przypadnie Wam do gustu.
Dział: Książki