Rezultaty wyszukiwania dla: powie���� fantasy
Syrena
Dlaczego jesień? (...) Chyba lubię zmiany. To, że wszystko wygląda jakby umierało, ale jednocześnie jest prześliczne. Poza tym jest przewidywalna. Zima potrafi być zbyt zimna, wiosna za mokra, a lato za suche, ale jesień jest zawsze piękna.
Kahlen miała dziewiętnaście lat gdy jej statek zatonął i została syreną - córką na służbie Matki Ocean. Dostała drugą szansę i zupełnie nowe życie. Gdy odsłuży sto lat, będzie mogła wrócić do swojej ludzkiej codzienności i będzie ponownie wolna, ale nie pozostaną jej żadne wspomnienia. Dziewczyna, mimo że kocha swoje siostry i nowa matkę, przez cały czas marzy o romantycznej miłości, a gdy ją wreszcie spotyka, okazuje się, że do odsłużenia zostaje jej jeszcze całe, okrutne dziewiętnaście lat.
„Syrena" to najbardziej romantyczna i niewinna historia o miłości jaką kiedykolwiek w życiu czytałam. Powieść jest lekka, przyjemna i pełna wdzięku. Nie ma w niej antagonistów. Kiedy dzieją się złe rzeczy są one po prostu wymogiem naturalnego porządku świata, a bohaterowie nie mają na nie zbyt wielkiego wpływu.
A pragnąłem mojej cichej dziewczyny, dziewczyny, która zwracała uwagę na to, co mówiłem, czego chciałem - jedynej osoby, która wiedziała jak mnie traktować. Dziewczyny, która nie wstydziła się moich ubrań, mojej pracy ani mojego skutera, której nie obchodziło, czy jestem bogaty, czy biedny. Uroczej, niewinnej, wybaczającej wszystko dziewczyny, która śmiała się nawet z moich najgorszych żartów, która nie zmuszała mnie, żebym był radosny, gdy chciałem chwili spokoju. Dziewczyny, o której wiedziałem od chwili, gdy jej dotknąłem, że powinna być moja.
Mimo jednak niewątpliwego uroku jaki zawarty został na stronach powieści, nie jest to książka doskonała. Pisarce nie udało się uniknąć dłużyzn, a nawet więcej - ponad sto początkowych stron zostało stworzone w pełen uroku, ale niestety dość nieciekawy sposób. Później też niewiele się dzieje, a cała opowieść od początku do końca jest prześliczna, wzruszająca, nieco smutna, melancholijna i piękna, ale właściwie ciężko powiedzieć, żeby coś się w niej działo. Sięgając po „Syrenę" o wartkiej akcji możesz zwyczajnie zapomnieć.
„Syrena" nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina pozostałych książek spod pióra Kiery Cass. To barwna baśń dla wielbicieli miłosnych uniesień. Kahlen jest cudowna, Aisling również. Ich historia jest przepiękna. Całość jest wzruszająca, a czytanie można porównać do jedzenia waty cukrowej. W małych ilościach jest przepyszna - w zbyt dużych, zaczyna mdlić. Na szczęście „Syrena" to osobna, skończona powieść, która liczy sobie niespełna czterysta stron, więc jeżeli o mnie chodzi, to z lektury byłam naprawdę zadowolona - chyba od dawna brakowało mi tego typu książki. Jeżeli, jako czytelnik, jesteś osobą spragnioną piękna, ciepła i miłości, i masz ochotę przeczytać prześliczną baśń, to „Syrena" będzie historią stworzoną idealnie dla Ciebie.
Samotny krzyżowiec. Czas przepowiedni
Minęło wiele czasu zanim, ponownie na ścieżce mojego przeznaczenia, pojawił się On – Roland z Montferratu, czyli główny bohater serii „Samotny krzyżowiec" autorstwa Marka Orłowskiego. Trzecia księga przygód nosi tytuł „Czas przepowiedni" i ukazała się oczywiście nakładem Wydawnictwa Erica.
Stylizacja graficzna nawiązuje do poprzednich części, a w środku znajduje się jedenaście bardzo ciekawych rozdziałów. Oprócz tego, na początku mamy szkic mapy, aby łatwiej można było sobie zobrazować, gdzie toczy się akcja, a na końcu słowo od autora, które bardzo wiele wyjaśnia i wlewa ukojenie w poszarpane serce czytelnika.
Gdy wiatr ucichł, bohater zobaczył przed sobą bezkres pustyni, a jedyne co pamiętał, to nakaz wędrówki w stronę skupiska skalnego, które było spowite mgłą lub szalejącą burzą piaskową. Nadal kierował się na zachód w celu dotarcia do Jerozolimy i poinformowania swoich zwierzchników o zdradzie Asasynów i utracie arki. W trakcie podróży do Miasta Stu Wież starzec o imieniu Jaghi Lakan opowiadał o historii okolicy oraz bardzo często o przepowiedniach i przeznaczeniu, jakie ma spotkać całe królestwo To-ad-mar.
Wydarzenia kolejnych dni jeszcze bardziej utwierdziły w przekonaniu Jaghiego – wielkiego maga królestwa, że oto przybył do nich ten, o którym pisano w wielkiej księdze objawień.
Po zwycięstwie Czarnego wojownika we wróżebnym turnieju, przeznaczenie skierowało Rolanda na inne ścieżki, przez co wpadł w tarapaty. To co się wydarzyło po turnieju to jedna wielka karuzela, która sprawiła, że przed bohaterami pojawiły się nowe znaki zapytania. Czy przeznaczenie Rolanda z Montferratu i przepowiednia to dwie siły, które wspólnie działają, aby wypełniło się to, co ktoś wcześniej zapisał, o tym musicie się przekonać sami i już samotnie podążyć ścieżką za przygodami Czarnego wojownika.
Osobiście muszę przyznać, że trzecia część serii jest, jak dla mnie, najbardziej udana, gdyż do całości wplątano sporo elementów starożytnej magii oraz wierzeń, co w połączeniu z tłem historycznym, w jakim osadzono fabułę podwoiło efekt. Kilkakrotnie przedzierając się przez przygody Rolanda doświadczyłem zjawiska deja vu, którego nie potrafię wytłumaczyć. Czyżby to tajemniczość starożytnej magii i wierzeń sprawiły, że księga pochłonęła mnie w całości i podsyłała znajome treści?
Książkę czyta się jednym tchem i można mieć do siebie żal, że trzeba ją odłożyć i zająć się sprawami codziennymi. Autor w trzeciej części jak wirtuoz połączył wszystkie elementy i dzięki temu otrzymujemy trzymającą w napięciu opowieść. Książkę można z czystym sumieniem polecić zarówno młodzieży jak i starszym czytelnikom. Bardzo cennym elementem dla mnie w książce jest na zakończenie słowo od autora, w którym pokrótce wyjaśnia jak powstawała książka oraz to co będzie dalej, gdyż to nie koniec przygód charyzmatycznego wojownika i pozostaje nam jedynie wypatrywać go na szlaku.
"Dziecko Odyna" Siri Pettersen pod patronatem
17 maja nakładem Domu Wydawniczego Rebis oraz pod patronatem Secretum ukaże się powieść "Dziecko Odyna" Siri Pettersen. Jest to pierwszy tom cyklu „Krucze pierścienie", oryginalnej sagi fantasy osadzonej na staronordyckim gruncie. Cykl ten ma szansę stać się dla literatury fantasy tym, czym dla kryminału stały się książki Larssona, Nesbo i Läckberg.
Konkurs: "Wikingowie"
Zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są 2 egzemplarze książki "Wikingowie. Wilcze dziedzictwo", kórej recenzję przeczytać można tutaj.
Ostatnia powieść ze Świata Dysku!
Premiera książki "Pasterska korona" Terrego Pratchetta zapowiedziana została już na 17 maja i ukaże się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka!
Szalejący dżokerzy
„Szalejący dżokerzy" stanowią trzecią odsłonę serii „Dzikie karty", w skład której wchodzą książki napisane pod redakcją George R. Martina. Znany pisarz do współpracy nad stworzeniem najnowszego tomu zaprosił siedmiu autorów. Tym razem jednak po raz pierwszy mamy do czynienia z powieścią mozaikową, a nie połączonymi fabularnie opowiadaniami.
Jako, że jest to moje pierwsze spotkanie z tym uniwersum, potrzebowałam chwili by wejść w ten świat i oswoić się z jego bohaterami, zwłaszcza, że co rusz przenosimy się w inne miejsce i towarzyszymy innej postaci. Mnogość imion może przytłoczyć, ale w końcu oswajamy się z realiami i płyniemy z nurtem oczekując powrotu do danego bohatera, by jak najszybciej przekonać się, co się stanie dalej. Akcja rozgrywa się 15 września 1986 roku, czyli w czterdziestą rocznicę pojawienia się Wirusa Dzikiej Karty. Owy wirus za sprawą mutacji genowych obdarzył część ludzi nadnaturalnymi mocami, tych nazywamy Asami. Tych, których przyprawił o deformacje ciała i umysłu nazywamy natomiast dżokerami. Z racji wspomnianego święta, Nowy Jork pełen jest tłumów, które przybyły by uczcić hucznie ten wyjątkowy dzień. W mieście nie jest jednak bezpiecznie, ponieważ mag Astronom, znany czytelnikom z poprzedniej części, pragnie dokonać zemsty na tych, którzy pokonali go ostatnim razem.
Pojawiające się postaci, podzielić możemy na te, które stoją po jasnej stronie mocy i czarne charaktery. Przy czym każdy z bohaterów może pochwalić się zdolnościami niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników. Pośród superbohaterów znajdziemy między innymi Fortunato, alfonsa, który czerpie swą moc z seksu, Jacka zmieniającego się w aligatora, czy Trampulę potrafiącą kontaktować się ze zwierzętami i wydawać im polecenia. Do wielu z tych postaci szybko się przyzwyczajamy, bądźmy jednak gotowi na to, że jak to bywa w przypadku Martina, osoby giną tutaj dość często. Główną oś fabularną stanowią zmagania grupy bohaterów z czyhających na nich widmem śmierci i zagrożenia w postaci Astronoma. W tle toczą się jednak równie istotne wątki, takie jak tajemniczy dziennik magnata zamieszanego w ciemne sprawki, czy wątek miłosny Tachiona i Ruletki. Dla nieznający uniwersum, dodam jedynie, że ten pierwszy to kosmita obwiniający się za to, czego dokonała jego rasa, odpowiedzialna za powstanie wirusa, Ruletka natomiast jest jedną z Asek. Nikogo nie powinna dziwić również ilość erotyki, przemocy oraz wulgaryzmów. Z tej przyczyny „Szalejący dżokerzy" to lektura raczej dla starszych czytelników.
Koncept stworzenia książki przez siedmiu pisarzy to ciekawe, choć trudne zadanie. Efekt jest jednak więcej niż zadowalający. Sporo w tym zapewne zasługi George R.R. Martina, który podjął się opracowania końcowego kształtu powieści, przyciął gdzie trzeba lub wygładził niedociągnięcia w postaci dublowania się obecności poszczególnych bohaterów lub wpadek logicznych. Style pisarskie raczej nie różnią się od siebie diametralnie, przez co mamy wrażenie spójnej całości. „Szalejący dżokerzy", to fantastyka na przyzwoitym poziomie. Jeśli zamierzacie rozpocząć swoją przygodę z tą serią, od tomu z numerem trzy, to potwierdzam, jak najbardziej można. Ja się uzależniłam i czekam na kolejną część, która pojawi się już w maju.
"Lichwiarz" Wiktora Noczkina pod patronatem
6 maja nakładem wydawnictwa Fabryka Słów oraz pod patronatem Secretum ukaże się powieść Wiktora Noczkina "Lichwiarz". To opowieść o magu/lichwiarzu pełna bogatych opisów potyczek dwóch lokalnych band. Historia życia lichwiarza o przydomku Kulawy prowadzi nas w zakamarki świata tajemnych mikstur i magii. Wszystko to okraszone porządną dawką krwi i walki.
"Królowie Dary" Kena Liu nareszcie w Polsce
Już 27 kwietnia 2016 r. premierę będzie miała debiutancka powieść słynącego z mistrzowskich opowiadań Kena Liu. Bardzo gorąco zachęcamy do przyjrzenia się Królom Dary – książce ujmującej egzotyką oraz iście epickim rozmachem. Ken Liu w przejmujący sposób pisze o tyranii, rewolucji społecznej, bratobójczej wojnie, a wszystko to w oryginalnym settingu. Powieść ukazuje się w Polsce dzięki SQN Imaginatio – nowej marce Wydawnictwa SQN.
Spotkanie z Magdaleną Kubasiewicz
W poniedziałek 9 maja o godzinie 12:00 obędzie się spotkanie z Magdaleną Kubasiewicz. Autorką powieści "Spalić wiedźmę".
Pani Noc
Wydawało mi się, że szósty tom Darów Anioła to wszystko, co na temat świata Nocnych Łowców miała do powiedzenia Cassandra Clare. Historia zakończyła się dobrze, jako czytelnik byłam usatysfakcjonowana i w sumie nie poświęciłam poznanym w finale ostatniej części młodym Blackthorne'om zbyt wiele uwagi. Uznałam ich za dzieci, które - jak wiele ofiar tamtej wojny - znalazły się w ciężkiej sytuacji, tracąc rodziców. Tymczasem wydaną ostatnio powieścią Pani Noc autorka pokazuje, że ostatnie słowo jeszcze nie padło. I to dobrze, naprawdę bardzo dobrze.
Od czasu, gdy zakończyła się Wielka Wojna, minęło pięć lat. Pamięć o poległych jest nadal żywa, wielcy bohaterowie czyli Clary, Jace i spółka na stałe już weszli do panteonu zasłużonych, surowe warunki Zimnego Pokoju utrzymują wszystkie rasy w ryzach, a tymczasem w dorosłość wchodzi nowe pokolenie Nocnych Łowców. To młodzi Blackthorne'owie, którzy w minionej wojnie stracili rodziców.
Los Angeles. Głową tutejszego Instytutu oficjalnie jest Arthur Blackthorne, książkowy mól, którego dawna styczność z faerie, pozbawiła zdrowego spojrzenia na rzeczywistość. Nieoficjalnie opiekę nad młodszym rodzeństwem i wszystkim, co związane z prowadzeniem Instytutu, sprawuje niespełna 18-letni Julian Blackthorne. To na niego spadły te wszystkie obowiązki i trzeba mu oddać sprawiedliwość, wypełnia je z godną podziwu cierpliwością i spokojem.
Tymczasem parabatai Juliana, Emma Carstairs, nie chce przyjąć do wiadomości faktu, że za śmiercią jej rodziców miałby stać Sebastian Morgenstern. Okoliczności ich śmierci nie dają jej spokoju, dlatego myślenie o tym i szukanie jakichkolwiek poszlak stało się dla dziewczyny swoistą obsesją, z której nie chce zrezygnować. Niespodziewanie z młodymi bohaterami kontaktują się faerie, które przed pięciu laty uprowadziły Marka Blackthorne'a. W zamian za odszukanie grasującego po L.A. zabójcy Podziemnych, proponują, że zwrócą Marka rodzinie, o ile rzecz jasna, sam będzie chciał z nimi zostać.
Tak rozpoczyna się śledztwo, które nie tylko może doprowadzić Emmę do prawdy na temat zabójstwa jej rodziców, na nowo połączyć rozbitą rodzinę, ale też odsłonić nowe fakty z zamierzchłej przeszłości Blackthorne'ów. Jak to będzie? Uwierzcie na słowo, bardzo fajnie.
Po pierwsze, mamy bardzo sympatycznie przedstawionych młodych bohaterów, którzy w niedalekiej przyszłości mają szansę stać się cennymi dla Clave wojownikami. Rodzeństwo Blackthorne jest jak każda duża rodzina, różnorodne, ale i bardzo ze sobą zżyte. Przyjemnie obserwuje się ich poczynania i wzajemne relacje. Marnotrawny brat Mark, który, przez bytność wśród faerie, zapomniał, jak wygląda ludzkie życie, czyni ten obraz ciekawszym, czasem bardziej zabawnym, czasem nieco smutnym.
Po drugie, para głównych bohaterów, których często porównuje się do Cary i Jace'a, czyli Emma i Julian. Czy bardzo ich przypominają, nie będę się tutaj nad tym rozwodzić, bo uważam, że każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie. Wiadomo jednak, że powieści C. Clare nie mogłyby się obyć bez dramatycznego wątku miłosnego, a duet Emma/Julian z pewnością go nam tutaj zapewni. Oczywiście, żeby nie było za łatwo, jest to miłość, która, nim będzie miała szansę zaistnieć, będzie musiała pokonać wiele przeszkód, ale czymże byłaby miłość, gdyby była lekka i przyjemna?
Po trzecie, wątek związany z intrygą napędzającą całą fabułę. Jasne, że o taką, jak ta związana z Sebastianem Morgensternem, byłoby trudno po raz drugi. Dlatego, na początek autorka tworzy coś, może na trochę mniejszą skalę, ale z szansą na rozwój w coś poważniejszego. Wiadomo, że praktyki związane z czarną magią mogą wstrząsnąć w posadach światem Nocnych Łowców, że od jednej rzeczy może się zacząć, a potem nagle powstanie lawina. Dlatego, choć prawdopodobnie, druga Wielka Wojna nas nie czeka, to może być całkiem ciekawie.
Czy tytułowa Pani Noc to tylko postać z książeczek dla dzieci? Czym właściwie jest więź łącząca parabatai? Jak kochają faerie? I dlaczego wampiry nie powinny prowadzić pizzerii? Na te i masę innych pytań, w tonie poważnym, zabawnym, czasem łzawym, daje odpowiedzi najnowsza powieść Cassandry Clare, zatytułowana Pani Noc.
Dodatkowo na deser dostajemy całą garść szczegółów na temat obecnego życia Clary, Jace'a, Simona, Isabelle, Tessy, Jema i całej reszty. Finał książki wieńczy zaś nowe opowiadanie ze świata Nocnych Łowców. Myślę, że fani książek z serii Dary Anioła czy Diabelskie Machiny powinni być zadowoleni, bo ja jestem. Książkę przeczytałam w dwa popołudnia, była dla mnie odskocznią na nudnym, długim dyżurze i ani się obejrzałam, a dyżur dobiegł końca, a powieść otworzyła się na ostatnim rozdziale.
Zapowiada się, że ma to być trylogia i muszę przyznać, że zaczyna się obiecująco, być może dlatego, że bohaterów tych książek nie da się nie polubić, a przecież nic przyjemniejszego czytać, o kimś, kogo się lubi. Prawda? Nawet, jeśli momentami jest trochę cukierkowo, to mnie to wcale nie przeszkadzało. To był bardzo miły powrót do świata Nefilim i z przyjemnością do niego zajrzę, gdy pojawi się kontynuacja.