Rezultaty wyszukiwania dla: powieść kryminał
Teściowa
Lucy straciła matkę mając trzynaście lat, dlatego pokłada ogromną nadzieję w teściowej i marzą się jej dobre stosunki. Diana nie ma za sobą łatwego życia, wszystko zdobyła sama i ma pewien pogląd na świat. Kobietom ciężko się dograć, a po śmierci kobiety wychodzą na jaw rodzinne sekrety.
Spodziewałam się książki, która będzie kryminalną opowieścią z fragmentami tajemniczej przeszłości. I choć faktycznie wątki kryminalne są, nawet dość rozbudowane, to mnie bardziej zainteresowała ta druga część, zajmująca w książce całkiem sporo miejsca.
Fabuła toczy się kilkutorowo, bo mamy historię opowiedzianą oczami Diany, w przeszłości i w 1970 roku oraz Lucy teraz i w przeszłości. Dzięki temu poznajemy obie bohaterki z różnych perspektyw, jedno wydarzenia opisane oczami ich obu nabiera zupełnie innnego znaczenia, pomaga zrozumieć obie strony. To jest zdecydowany atut tej powieści. Ten sposób bardzo przypadł mi do gustu i choć nie przybliżał, a nawet oddalał od rozwiązania zagadki śmierci Diany, to bardzo rozszerzał kontekst. To dzięki temu wiemy, że całym problemem w porozumieniu obu kobiet był brak komunikacji. Lucy nie powiedziała, czego oczekuje, a Diana nie mówiła nikomu o obawach i chęciach. Zawsze radziła sobie sama, tego samego oczekiwała, ale nigdy nie mówiła o powodach, które stają za jej postępowaniem. Przepiękna, wstrząsająca opowieść o braku rozmowy, o braku porozumienia i zaglądnięcia głębiej w świat drugiej osoby. I tak naprawdę jest to tylko wierzchołek góry lodowej, bo w tej książce nikt z nikim nie rozmawia, nie wyjaśnia powodów zachowań, nie zwierza się najbliższym. Z tego wynika większość problemów, całe nieszczęście tej rodziny można zawrzeć właśnie w braku dialogu, ukrywaniu niektórych spraw, oszukiwaniu. I choć początkowo nie lubiłam ani Lucy, ani Diany, to z czasem tą drugą zaczęłam lepiej rozumieć, podziwiać, szanować i zwyczajnie lubić. Chciałabym mieć taką teściową, a Lucy na początku należałoby się mocno potrząsnąć.
Teściowa porusza też temat depresji i obsesji, ciężkich chorób psychicznych, nad którymi nie możemy przejść obojętnie i choć nie są w książce na pierwszym planie, ja pragnę je podkreślić. Sally Hepworth mówi o depresji po stracie drugiej osoby, obezwładniającej, potężnej, stawiającej na skraju przepaści, zwyczajnie, bez zbędnych słów, zwykły opis, ale trafiający prosto w serce. A druga choroba to obsesja na pograniczu obłędu, dotycząca chęci posiadania dziecka. A jeśli dodamy do tego brak komunikacji między małżonkami, brak zainteresowania tym, co czuje druga strona, dostajemy klasyczny przypadek rozpadającej się rodziny. Piękne zderzenie miłości sięgającej dalej, niż grób oraz obojętności i egoizmu.
Polecam nie tylko fanom kryminału. Jak ktoś ma ochotę na piękną, głęboką, psychologiczną powieść o miłości, stracie, marzeniach i planach, na pewno się nie zawiedzie.
Bordertown. Lalkarz
"Zderzenie z najbrzydszą stroną ludzkiej natury jest jak ekspozycja na promieniowanie radioaktywne."
Niewątpliwym atutem powieści jest frapująca kreacja głównego bohatera serii, nietuzinkowa postać, pozornie przeciętna, a jednak zawierająca pierwiastek ciekawej tajemnicy. Mocno zaangażowana w eliminowanie przestępczości, wyczulona na wszelką krzywdę i niesprawiedliwość, jednocześnie nie do końca radząca sobie z okazywaniem uczuć w życiu prywatnym. Dychotomiczna skaza czyni ją wyjątkowo intrygującą i nieodgadnioną, jednocześnie barwną i interesującą. Sympatyzujemy z nią, kibicujemy w zręcznym rozwiązywaniu detektywistycznej zagadki, z serdecznym uśmiechem podchodzimy do nieudolności okazywanej w kontaktach z ludźmi.
Kari Sorjonen to mężczyzna czterdzieści plus. Przeprowadził się z żoną i córką z wypełnionych przemocą Helsinek do Lappeenranty, miasta w południowo-wschodniej Finlandii, usytuowanego nad jeziorem Saimaa, trzydzieści kilometrów od Rosji. Liczy, że w siedemdziesięciotysięcznym skupisku ludności, rozpocznie spokojniejszy rozdział życia, że nie będzie musiał uczestniczyć w wyjaśnianiu wyjątkowo brutalnych i widowiskowych zbrodni, których rozpracowywanie doskwierało mu w stolicy. Jednak los działa w przewrotny sposób, nowo utworzona elitarna jednostka policji natychmiast staje przed wyzwaniem grzebania w śmietnikach człowieczeństwa w poszukiwaniu prawdy i sprawiedliwości. Intryga kryminalna nie prezentuje się jako złożona i skomplikowana, właściwe tropy nie są głęboko ukryte, dość wcześnie można wpaść na tożsamość zabójcy i jego pomocników. Bardziej liczy się zrozumienie szaleństwa, nawiązanie do zwyrodniałych umysłów, choć dłuższe spoglądanie w ciemność częściowo gasi też i światło obserwatora.
Tragiczna śmierć młodej kobiety, a za chwilę zgon handlarza samochodami, pierwotnie sprawiają wrażenie niepowiązanych spraw. Podążanie ścieżką okrucieństwa doprowadza do zatrważającej postaci Lalkarza, wcielenia zła, czarnej mroczności, lodowego oddechu strachu. Kari sięga po ulubioną przez siebie mnemotechnikę, medytację mindfullness, aby zbliżyć się do prawidłowego rozwiązania. Nieoficjalnie pomaga mu Lena Jaakkola, matka zaginionej dziewczyny, agentka rosyjskich służb specjalnych, słynąca z nieszablonowych pomysłów. Czy karelskie lasy zdradzą, co tak naprawdę dzieje się w letniskowych domkach? Jak bardzo okażą się to historie mrożące krew w żyłach? Książkę dobrze mi się czytało, w zasadzie zapoznałam się z nią na jedno posiedzenie czytelnicze, polubiłam kluczową postać, jej niezwykłą intuicję, ale i uczuciową niezdarność. Zapowiada się ciekawa i zajmująca seria, z chęcią sięgnę po kolejne tomy, licząc jednak, że będzie w nich więcej niż w pierwszym tomie napięcia i emocjonujących zwrotów akcji.
Wywiad z Alkiem Rogozińskim
Alek Rogoziński - pisarz, twórca komedii kryminalnych i powieści obyczajowych, dziennikarz. Karierę zawodową zaczynał w połowie lat 90. w Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor.Jego literackim debiutem była wydana w marcu 2015 roku komedia kryminalna Ukochany z piekła rodem, która dotarła do pierwszego miejsca na liście bestsellerów kryminalnych EMPIK.com. Dwie jego powieści, Jak Cię zabić, kochanie? i Do trzech razy śmierć, zostały nominowane w prestiżowym plebiscycie "Książka roku" portalu Lubimy Czytać. Za książkę Lustereczko, powiedz przecie nagrodzony w 2017 roku pierwszą nagrodą w plebiscycie "Zbrodnia z przymrużeniem oka". Ponownie zdobył tę nagrodę w 2018 roku za Zbrodnię w wielkim mieście i w 2019 roku za Raz, dwa, trzy... giniesz ty!. Ta ostatnia powieść doczekała się znakomicie przyjętej inscenizacji na deskach stołecznego Teatru Druga Strefa. Książki sygnowane jego nazwiskiem rozeszły się już w nakładzie ponad ćwierć miliona egzemplarzy. Prywatnie Alek jest warszawiakiem, pasjonatem historii Starożytnego Rzymu, fanem Madonny i Jima Morrisona, a jego hobby są podróże po świecie.
Zgadnij kim jestem
Odgłos kroków brzmiał obco. Pamiętała tylko tę myśl, że jest za późno…
„Zgadnij kim jestem” to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Kamili Cudnik. Nie miałam przyjemności poznać wydanych w 2019 roku, również przez wydawnictwo Zysk i S-ka, „Historii miłosnych”. Z poniższej opinii dowiecie się, czy będę miała ochotę tę zaległość nadrobić.
Zarys fabuły
Po raz pierwszy Iza i Robert spotykają się, gdy kobieta stoi za barierką mostu i, jak sądzi policjant, szykuje się do samobójczego skoku. Mężczyzna jest zaintrygowany nieznajomą i coraz częściej zaczynają się spotykać. Ktoś jednak najwyraźniej czyha na życie Izy i nie zamierza dać jej spokoju. Czy przy pomocy nowo poznanego policjanta uda jej się ujść z całej tej sytuacji z życiem?
Moja opinia i przemyślenia
Książkę czyta się lekko i szybko, ale w fabule niewiele elementów zaskakuje. Wątek kryminalny jest ciekawy i dobrze skonstruowany, jednak brak mu oryginalności. Warsztatowi literackiemu pani Kamili Cudnik nie można niczego zarzucić. Sądzę jednak, że lepiej odnalazłaby się w powieściach obyczajowych niż kryminałach. Nigdy jednak nic nie wiadomo. To pierwszy kryminał, jaki ukazał się spod jej pióra, a jak powszechnie wiadomo, ćwiczenie czyni mistrza. Być może swoją następną książką zupełnie mnie zaskoczy.
Historia jest niezwykle ponura. Z bohaterami, szczególnie z Izą, ciężko się polubić. Mimo przytrafiających się jej złych rzeczy nie potrafiłam jej współczuć. Za to trzeba przyznać, że jeżeli taki właśnie był zamysł Autorki, to postać została doskonale wykreowana. Również mroczny klimat, gęsta atmosfera i sieć niedomówień stworzone zostały w powieści pierwszorzędnie.
Odpowiadając na pytanie ze wstępu, z miłą chęcią sięgnę po „Historie miłosne”, pierwszą książkę spod pióra Autorki, by przekonać się, czy faktycznie podczas tworzenia powieści obyczajowej, pani Kamila Cudnik, czuje się jak ryba w wodzie.
Podsumowanie
„Zgadnij kim jestem” to książka, którą z przyjemnością polecę wielbicielom mrocznych, ponurych historii. Tym czytelnikom, którzy lubią, gdy bohaterowie są gnębieni, a w ich życiu pojawiają się zaledwie niewielkie promyczki słońca. Polubią ją także osoby czytające książki obyczajowe. Odradzam ją natomiast czytelnikom, którzy pochłaniają kryminały jeden za drugim. Myślę, że tu raczej nie znajdą tego, czego w powieściach szukają.
Strażnicy Starego Lasu. Tom 2. Miecz Lelka
Drugi tom młodzieżowej trylogii fantasy opartej na bestiariuszu słowiańskim.
Niepowtarzalne, w pełni oryginalne uniwersum oparte na wierzeniach słowiańskich.
Ilustracje Witolda Vargasa otwierające każdy rozdział, przedstawiające głównych bohaterów.
Jedna krew
Fanów Stefana Dardy z pewnością ucieszy informacja, że na księgarnianych półkach już czeka na nich jego najnowsza powieść grozy. Po przygodzie z kryminałem autor wrócił do korzeni, czyli horroru mocno zakotwiczonego w dawnych wierzeniach, nadal obecnych w niewielkich, niemalże odciętych od wielkiego świata, wioskach.
Żernica, niewielka wioska położona w samym sercu Bieszczad. Aż do lat osiemdziesiątych XX w. kultywowano zwyczaj, by zmarłym odcinać głowy, a ich serca przebijać żelaznymi zębami od bron. I to za milczącym przyzwoleniem miejscowego księdza...
Jedenastoletniemu Wieńczykowi życie wywróciło się do góry nogami wraz z tragiczną śmiercią ukochanej kuzynki, Niki. Nie dość, że stracił najbliższą przyjaciółkę i jedyną osobę, której w pełni ufał, to wydarzenia, do których doszło tuż po jej śmierci, na zawsze skrzywiły jego psychikę. Przeżyta trauma nie pozwoliła mu cieszyć się życiem, wpłynęła też znacząco na jego rozchwianą psychikę i brak empatii.
Mijają lata, a Wieńczyk z zagubionego chłopca wyrasta na burkliwego, zamkniętego w sobie mężczyznę, nadal żyjącego przeszłością i stłamszonego tęsknotą za Niką oraz wątpliwościami, co naprawdę wydarzyło się podczas jej pogrzebu. Pewnego dnia to co uważał za miniony już koszmar i wytwór własnej wyobraźni, powraca i to z siłą, która uderza w niego niczym obuchem.
Już po ogólnym zarysie fabuły nietrudno się domyślić, że Darda postanowił sięgnąć po wątek wampiryczny. Co ciekawe, owe wampiryczne pochówki, do których nawiązuje w swojej powieści, sa jak najbardziej oparte na faktach. Zachowały się liczne źródła, które potwierdzają, że na terenie znacznej części Bieszczad stosowano tego rodzaju sposoby ochrony przed “podejrzanymi” zmarłymi. Najstarsze sięgają XVI wieku.
To co dodał autor od siebie, to źródło wampirzej klątwy. Nie każdy zmarły okazuje się przecież powracającym zza grobu demonem. Co więc powoduje, że krew danej osoby staje się “skażona” i nie pozwala mu zaznać spokoju aż nasyci pragnienie cudzą krwią? To musicie już odkryć sami, kiedy sięgniecie po książkę
Jedna krew nie jest przy tym jedynie horrorem, w zależności od interpretacji i nastawienia możemy bowiem potraktować ją jako opowieść o mocno zwichrowanym, psychopatycznym umyśle, tworzącym własną wersję rzeczywistości. Czy to co widzi Wieńczyk jest prawdziwe, czy jest jedynie wytworem jego wykoślawionych wspomnień i problemów psychicznych? Czy nie traktuje on informacji o wampirach jedynie jako pretekstu, by popuścić sobie samokontrolę. Daje to do myślenia, tym bardziej, że szybko wychodzi na jaw, ży główny bohater jest człowiekiem mocno zaburzonym.
Powieść nie przeraziła mnie, nie sprawiła, że nie spałam w nocy po jej lekturze (o to już niestety coraz trudniej), ale wywołała za to niepokój, niezbędny podczas lektury dobrej powieści grozy. Jeśli podobał Wam się Dom na Wyrębach, spodoba Wam się również Jedna krew.
Ja cię kocham, a ty miau
Strach ma wielkie oczy. Ale kot ma większe!
Katarzyna Berenika Miszczuk to pisarka, która już niejednokrotnie zaskakiwała mnie swoimi pomysłami. Doskonale czuje się w każdym gatunku, od fantastyki, poprzez thrillery i romanse, aż po kryminały. Takiej jednak książki jak „Ja cię kocham, a ty miau” w życiu bym się nie spodziewała.
Zarys fabuły
Lord jest kotem, a konkretnie wielkim kocurem. Mieszka ze swoją ukochaną właścicielką Alą. Kobieta jest artystką, która swoimi akwarelami ozdabia książeczki dla najmłodszych. Gdy jej wieloletni chłopak oznajmia, że wyjeżdża do Niemiec i nie zamierza jej ze sobą zabierać, Ala decyduje się na desperacki krok. Zamierza wziąć udział w konkursie dla artystów, w którym stawką jest milionowy spadek ekscentrycznego konesera sztuki. Kiedy jednak chodzi o duże pieniądze, można się spodziewać, że prędzej czy później padną trupy. Problem w tym, że jedynym świadkiem zdarzeń jest… Lord.
Moja opinia i przemyślenia
Przyznam, że na początku lektury myślałam sobie tak: „co to do licha ma być?”. Szybko jednak wciągnęłam się w fabułę (mniej więcej wtedy, kiedy jako czytelniczka dowiedziałam się o konkursie). Jeszcze chwilę później zupełnie przepadłam i nie odłożyłam książki, aż nie skończyłam czytać. Bawiłam się doskonale. Wygląda na to, że niezależnie od tego, co napisze Katarzyna Berenika Miszczuk, każda jej książka będzie miała w sobie magię. Pisarka ma też wyborne poczucie humoru.
„Ja cię kocham, a ty miau” to kryminalna komedia w całości przedstawiona z punktu widzenia kota. Mimo że w książce gęsto ścielą się trupy, to podchodzimy do nich z zupełnie zimną krwią, bo przecież co mogą interesować one kota? Lord dba wyłącznie o interesy własne i swojej ukochanej właścicielki. Nadaje to powieści niezwykle interesujący klimat i wprawia czytelnika w nietypowy nastrój. Jest zabawnie, pojawia się szczypta romantyzmu zaś niektóre elementy mrożą krew w żyłach. Książka zdecydowanie przez cały czas trzyma czytelnika w napięciu.
Podsumowanie
Lekturę tytułu „Ja cię kocham, a ty miau” polecam z całego serca. Przy powieści można bardzo przyjemnie spędzić czas, zupełnie zapominając o zwykłej codzienności. Uwielbiam książki spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk, a ta nie należy do wyjątków. Zdecydowanie warto poznać przygody Lorda i jego właścicielki Ali. Myślę, że każdy czytelnik bez trudu się z nimi zaprzyjaźni. Za to Lord z pewnością w jednym względzie ma stuprocentową rację - nie sposób go nie polubić. „Ja cię kocham, a ty miau” to powieść, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.
Oczy ciemności
Tylko matka wie, jak ogromny ból trawi codzienność po utracie dziecka- istoty, którą dziewięć miesięcy nosiło się pod sercem, pielęgnowało po urodzeniu, wychowywało. Cieszyło się z większych, ale i tych mniejszych sukcesów. I nagle pustka; nie ma go, nie ma go, tak boleśnie go nie ma...
Tina Evans rok temu straciła w tragicznym wypadku syna, Danny'ego. Chłopiec wraz z grupą kolegów i dwóch opiekunów ruszyli w podróż do serca lasu, by tam przeżyć przygodę życia. Niestety, autobus nigdy nie dojechał na wyznaczone miejsce, a zrozpaczeni rodzice dostali wyłącznie informację, że coś poszło nie tak. Tinie oraz jej ówczesnemu małżonkowi odradzano patrzenie na szczątki chłopca, prowadzący sprawę nie potrzebowali ich potwierdzenia, kim jest zmarły. Teraz, po roku czasu, kobieta nadal czuje dogłębny ból; wie jednak, że nie może zadręczać się do końca swoich dni. Powoli wychodzi na prostą, skupiając całą swą uwagę na pracy, którą kocha- tworzenie spektakli. I gdy już wydaje się, że cierpienie nie promieniuje tak mocno na całe ciało, że bohaterka z dnia na dzień coraz bardziej przyzwyczaja się do myśli, że Danny'ego już nie ma, wchodzi do jego pokoju. A tam, na tablicy, widnieje jedno zdanie: NIE UMARŁ.
Może i kobieta -choć przerażona- zignorowałaby dziwne słowa, tłumacząc je zapomnieniem. Ale to, co pojawiło się w pokoju jej syna, było dopiero początkiem dziwnych wydarzeń. Serce matki zaczyna bić szybciej. A co, jeśli jej chłopiec naprawdę żyje? Co, jeżeli nie zginął w tamtym wypadku, a trumna zawiera obce ciało... ? I gdzie w tym momencie znajduje się Danny?
Tina Evans jeszcze nie zdaje sobie sprawy, w jak misterną sieć kłamstw owinięty jest wypadek sprzed roku. Za wszelką cenę chce poznać prawdę i być może odzyskać syna.
Twórczość Dean'a Koontz'a poznałam baaardzo dawno temu, za sprawą mojej ulubionej pani bibliotekarki. Wiedziała, że zaczytuję się w książkach Graham'a Masterton'a, więc gdy biblioteczne półki z horrorami (a było ich początkowo bardzo niewiele) opustoszały, skierowała moją uwagę na Koontz'a właśnie. I tak rozpoczął się mój kolejny wieloletni "związek", w którym oczywiście razem z autorem mamy raz wzloty, raz upadki, aczkolwiek mimo wszystko wiernie przy nim trwam. I choć Oczy ciemności jest wznowionym wydaniem, to dla mnie jest jak nowość- dotychczas nie miałam okazji czytać tej pozycji.
Przed lekturą zastanawiałam się, dlaczego po różnych literackich stronach wyświetlają się komentarze typu: "bardzo aktualna historia". Oczywiście od razu pomyślałam o toczącej świat pandemii, aczkolwiek opis książki nie wskazywał, jakoby autor umieścił w niej cokolwiek dotyczącego tematu. A jednak byłam w błędzie, o czym oczywiście przekonałam się przy końcu lektury.
Nie wyobrażam sobie, co muszą czuć rodzice, którzy utracili swoje dziecko; to na pewno ogromny ból, którego nie zrozumie nikt o podobnych, przykrych doświadczeniach. I mam cichą nadzieję, że nigdy nie będę musiała przechodzić przez podobną katorgę. Tina Evans jednak po roku radzi sobie coraz lepiej, co oczywiście nie znaczy, że ból po śmierci Danny'ego zniknął. Gdy w jej domu, a także miejscu pracy doszło wielokrotnie do dziwnych przejawów tajemniczej, nadnaturalnej siły, obie zrozumiałyśmy, że dzieje się coś, co wykracza poza ludzkie pojęcie. Oczywiście zakładałam jakiś typowy scenariusz- duch zmarłego dziecka próbuje skontaktować się z matką, aby przynieść jej ukojenie i móc spokojnie opuścić ziemski padół po rocznej tułaczce. Ale nie, jak się okazało, zamysł autora był zupełnie inny.
To, co początkowo brałam za thriller z nutką paranormalności, po pewnym czasie przeobraziło się niemalże w powieść sensacyjną. Autor bawi się nami, wprowadzając nas w świat matki, której delikatna konstrukcja psychiczna wciąż chwieje się za każdym razem, gdy wspomni syna, by później przedstawić ją jako superbohaterkę, gotową zrobić wszystko, by poznać prawdziwy los dziecka. Matki zwykłej, zajętej codziennymi obowiązkami, która dla potomka jest w stanie wykrzesać z siebie multum odwagi. Kobiety, która dopnie swego wbrew temu, co próbuje jej wmówić cały świat.
Tak, Oczy ciemności nawiązują do obecnej sytuacji na świecie. Ale nie jest to wątek, który zawładnął całą lekturą- na pierwszym planie nieustannie jest dążenie Tiny do poznania prawdy o losie Danny'ego. Pan Koontz postarał się, byśmy z łatwością mogli wślizgnąć się w jej uczucia, patrząc na świat jej oczami. Doceniam jego pracę, a Wam polecam skierowanie swojej uwagi na to wznowienie. Warto!
Dorwać Ramireza. Akt I
Do sięgnięcia po ten komiks francuskiego rysownika Nicolasa Peterimaux’a pt. „Dorwać Ramireza” skłoniła mnie przede wszystkim świetna okładka, nawiązująca do plakatów filmów akcji lat 80’. Na 144 stronach przyglądamy się pracy Jacquesa Ramireza, wzorowego, ale cichego pracownikowi Robotop, dużej firmy produkującej sprzęt gospodarstwa domowego, która niedługo wypuści na rynek swój nowy odkurzacz Vacuumizer 2000. Ma być to przełom na rynku AGD. Sam odkurzacz przypomina jednak stary dobry sprzęt Elektroluxa jaki znam z domu mojej babci, z tego co wiem, nie zrobił rewolucji, ale model na pewno zrobił międzynarodową karierę designerską.
To komiks właśnie o odkurzaczach… i morderstwach na zlecenie. Co je łączy? Właśnie nasz małomówny Ramirez, noszący perukę Afro i rozbrajający każdy sprzętowy problem w Robotopie. Problem polega na tym, że dwóch gangsterów przychodzi do serwisu posprzedażnego firmy, aby naprawić mikser. Tam napotkają Jacquesa i natychmiast rozpoznają w nim nieuchwytnego zabójcę, którego poszukuje ich ugrupowanie. Szybko ostrzegają szefa kartelu i rozpoczynają prawdziwe polowanie na osobę zajmującą się obecnie brawurową naprawą odkurzaczy.
Żeby klimat Arizony roku 87-go był bardziej wyczuwalny, mamy tu także dwie ciekawe bohaterki. Chelsay Tyler i Dakota Smith niczym Thelma i Louise żyją z dnia na dzień, błąkając się po hotelach i parając kradzieżą. Ostatnim ich skokiem jest napad na bank. I to właśnie uciekając z niego dziewczyny trafiają na zdezorientowanego pracownika Robocorp, który także ucieka!
Ale, co najważniejsze, motorem całej powieści jest nie tylko gangsterska przeszłość Ramireza i wystrzałowe dziewczyny. Za tym wszystkim czai się jakaś historia smutnego Ramireza, którą odkryjemy zapewne w następnych tomach.
Sytuacje zawarte w komiksie są tak absurdalne i tak dobrze napisane, ze świetnymi dialogami i naprawdę dobrymi scenami zarówno emocjonalnymi, jak i tymi pełnymi adrenaliny. Oto codzienność nudnego pracownika miesza się z szalonym półświatkiem. Jeśli szukasz dreszczyku emocji, szybkiego thrillera, wspaniałych gangsterów, strzelanin i dzikich pościgów, to ten komiks wzbudzi twoje zainteresowanie.
Rysunek jest wspaniały, linia jest delikatna i precyzyjna, panuje tu czysta atmosfera w ciepłych kolorach, piękne samochody i akcja, która puszcza oczko do czytelna. Bohaterowie są ekspresyjni, świetnie zaprojektowani. Mimika twarzy Ramireza sama w sobie podsumowuje ducha tego komiksu. Warto dodać, że pomiędzy historiami całe strony zaprojektowane są na modłę reklam z amerykańskich czasopism lat 80’. Niezły smaczek!
Naprawdę nie mogę się doczekać, aby przeczytać resztę tego wspaniałego komiksu, który kończy się na wesołym i nieoczekiwanym clifhangerze. Dobrze jest przeczytać coś tak zabawnego, pięknego i nostalgicznego zarazem.
Ktoś tu kłamie
Jak dobrze znamy swoich sąsiadów? Czy możemy w pełni ufać osobom, które uważamy za przyjaciół?
Severn Oaks to zamknięte, luksusowe osiedle domów jednorodzinnych. Mieszka tu lokalna śmietanka towarzyska, w tym krajowej sławy celebryci. Z zewnątrz zarówno miejsce, jak i jego mieszkańcy prezentują się doskonale, jak z obrazka - piękne domy, zadbane ogródki i bajkowe życie w dobrobycie. Z bliska okazuje się, że ów blichtr skrywa nieprzyjemne tajemnice, za których ujawnienie niektórzy są gotowi... zabić.
Blisko rok wcześniej miasteczkiem wstrząsnął tragiczny wypadek, w wyniku którego zginęła lokalna działaczka i bohaterka, Erica Spencer. Do tej pory nikt nie podważał okoliczności jej śmierci, zwłaszcza że policyjne śledztwo zostało błyskawicznie zamknięte. Dlatego prawdziwą sensacją okazuje się anonimowe internetowe nagranie, którego autor ogłasza, że kobieta została zamordowana, a winą obarcza jednego z mieszkańców Severn Oaks. Nie wskazuje jednak konkretnej osoby, a zamiast tego wyciąga na wierzch ściśle skrywane sekrety i brudy. Co naprawdę przydarzyło się Erice? I jaki ma to związek z zaginięciem jej przyjaciółki, która znika tuż po ukazaniu się szokującego nagrania?
Najnowsza powieść Jenny Blackhurst powinna przypaść do gustu zwłaszcza fanom klasycznych kryminałów. Mamy tu do czynienia z zamkniętą grupą podejrzanych, z których każdy ma coś do ukrycia. Niektóre grzeszki okazują się dosyć trywialne, ujawnienie innych jest niczym cios obuchem. Potajemne romanse, nieślubne dzieci, tajemnice z czasów młodości i inne skrzętnie ukrywane przed światem sekrety nagle wychodzą na jaw. Skąd zna je tajemniczy internauta? Dlaczego powraca do nich rok po śmierci Eriki? Wreszcie, jakie tajemnice skrywała sama zamordowana, której - jak się okazuje – daleko było do idealnej matki i żony, na jaką się kreowała. Zwroty akcji zaskoczą Was i to nie raz, ani nie dwa.
Ktoś tu kłamie to druga powieść Jenny Blackhurst, którą miałam okazję czytać. Czarownice nie płoną była przyzwoita, ale niektóre jej elementy pozostawiały nieco do życzenia. Niniejsza pozycja zdaje się znacznie lepsza i bardziej dopracowana. Postaci są przekonujące, a sam pomysł na intrygę zaskakujący i dobrze przemyślany. I to na tyle, że aż do samego końca nie wpadłam na trop prawdziwego mordercy, a to w thrillerach i kryminałach bardzo sobie cenię.
Mówiąc krótko, Ktoś tu kłamie to naprawdę dobry kryminał, który czyta się bardzo szybko i z przyjemnością. Zwłaszcza jeśli lubicie opowieści toczące się w zamkniętych społecznościach, przy czym w tym przypadku dodatkowym smaczkiem jest klimat niczym z serialu Desperate Housewives, tylko w brytyjskim wydaniu.