październik 05, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: historia

środa, 20 czerwiec 2018 21:46

Kroniki Drugiego Kręgu. Piołun i miód

Zapowiadamy czwarty tom Kronik Drugiego Kręgu Ewy Białołęckiej - Piołun i miód, który ukaże się nakładem Wydawnictwa Jaguar i pod patronatem Secretum.pl już w lipcu.

REKOMENDACJE:
Wyobrażacie sobie głuchoniemego chłopaka jako potężnego maga? Jeżeli nie, oznacza to tylko jedno - nie poznaliście jeszcze Kamyka - jednego z bohaterów serii Kroniki Drugiego Kręgu autorstwa Pierwszej Damy Polskiej Fantastyki - Ewy Białołęckiej. Co z kolei prowadzi do prostego wniosku: Musicie jak najszybciej nadrobić zaległości!!! Czekają na Was nie tylko niesamowici bohaterowie, ale także przygoda, w której elementy fantastyczne i baśniowe zlewają się ze sobą, tworząc przepiękną historię o dorastaniu i poszukiwaniu własnej drogi. Drogi, w której nie raz przyda się pomocna dłoń - czy też łapa. Bo kto powiedział, że przyjacielem nie może zostać Pożeracz Chmur, czyli... puchaty smok?
Sara Glanc, Kosz z Książkami

Dział: Patronaty
wtorek, 19 czerwiec 2018 12:12

Gdańskie Spotkania Komiksowe GDAK 2017

Wojewódzka i Miejska Biblioteka w Gdańsku zaprasza na kolejną edycję największego na Pomorzu festiwalu komiksowego – Gdańskich Spotkań Komiksowych GDAK 2017.

W tym roku gościem specjalnym będzie - César Ferioli, hiszpański rysownik disneyowskich komiksów, autor rysunków m.in. do serii Kaczor Donald. Ferioli jest także autorem rysunków do albumów z bohaterami Angry Birds wydawanych w Polsce w serii Angry Birds Komiks.

Dział: Wydarzenia
piątek, 15 czerwiec 2018 11:09

Fabryka Słów na Cytadeli

Rozpoczyna się CYTADELA!

Najbliższy piątek będzie podwójnie radosny.

Po pierwsze to jak zawsze początek weekendu, a po drugie będzie to weekend z Cytadela 2018 Festiwal Fantastyki. Będzie tam rownież Fabryka Słów, która zaprasza na swoje stoisko obok bramy głównej !

Gorąco zapraszamy wraz z Fabryką Słów na Premierowe spotkanie z Rafałem Dębskim.

Dział: Konwenty
piątek, 15 czerwiec 2018 08:27

Żmijowisko

“Żmijowisko” - thriller autorstwa Wojciecha Chmielarza - wbija w ziemię. Nie akcją, nawet nie zakończeniem, chociaż przyznaję, to jest zaskakujące. “Żmijowisko” wbija w ziemię spostrzeżeniami na temat nas samych. Trzydziesto-, czterdziestolatków, którzy marzenia zamienili na codzienność, rozdrobnili swoje pasje na drobne, zaplątali w sieć dziwnych powiązań, a wszystko to z hasłem “dobra rodziny” na ustach. To powieść o straconych złudzeniach, obłudzie i udawaniu, że wszystko jest ok, tak jak miało być, chociaż sami najlepiej wiemy, jak bardzo się okłamujemy. To także opowieść, jak bardzo taką postawą krzywdzimy następne pokolenie - dzisiejszych nastolatków. Dzieciaki, które chcą być dorosłe, a którym nikt nie potrafi sensownie wytłumaczyć, że nie ma się do czego śpieszyć. To historia tego, ile potrafi poświęcić dorosły dla ratowania swoich ambicji.

Chmielarzowi udało się sprawić, iż główny wątek - historii zaginięcia nastoletniej dziewczyny - zdaje się wcale głównym nie być, a jednocześnie właśnie ta opowieść jest kluczowa dla całości. Losy grupy przyjaciół spędzających czas w agroturystyce, nawet kiedy pozornie niewiele mają wspólnego z historią Ady i tak ostatecznie się z nią wiążą. Z tak charakterystyczną dla niego swobodą kluczy, miesza tropy, by ostatecznie w finale zmusić czytelnika do zadania podstawowego pytania “ale jak, że tak?”. Pytania, które pada tylko przy najlepszych thrillerach.

“Żmijowisko” to także obraz nas samych. Czytając najpierw zaśmiewałam się do łez z trafności opisów relacji rodzinnych, by stopniowo, z każdym kolejnym rozdziałem śmiech zastępowało przerażenie. Jak bardzo moje pokolenie nie poradziło sobie z życiem. Jak bardzo uciekła nam harmonia. W pędzie za karierą marnujemy szczęście rodzin. Szukając szczęścia rodzinnego, zupełnie nie ogarniamy (wiem - gwara młodzieżowa, ale w tym wypadku idealnie pasująca) własnego życia i rezygnując z własnych planów i marzeń, żyjemy coraz bardziej sfrustrowani tym, co sami sobie zafundowaliśmy. A od frustracji już tylko krok do podjęcia tej jednej, jedynej, głupiej decyzji, która zmieni wszystko. Która wszystko zniszczy.

Wojciech Chmielarz to nie tylko dobry pisarz. To wspaniały obserwator ludzkich relacji i zachowań i to po raz kolejny jest największym atutem jego powieści. “Żmijowiskiem” uderza w czytelnika jednak nie samą fabułą, nawet nie osobą, która stoi za zniknięciem Ady, ale refleksjami na temat mojego pokolenia - ludzi w okolicach czterdziestych urodzin, którym wydaje się, że są bogami. A jednak nie są...

Dział: Książki

„Jotka łowca smoków. Smoki Wysp Brytyjskich” to druga książeczka po „FarMagii” wydana przez Zysk i S-ka Wydawnictwo z myślą o najmłodszym czytelniku. Łukasz Radecki, dotąd raczej znany ze swoich utworów przeznaczonych dla dorosłego czytelnika, razem z Janem Krzysztofem, czyli tytułowym Jotką, odpowiada na takie pytania, jak: gdzie mieszkają smoki? czy lubią kotlety sojowe? czy dzielni rycerze mają mamusie?

Jotka to tak naprawdę Jan Krzysztof, a jego skrócone imię wywodzi się od inicjałów Jot i Ka. Jotka, jak przystało na poważnego i poważanego smokobójcę posiada niezawodny oręż: miecz zwany Ciszą i topór o imieniu Spokój. Czymże byłby dzielny rycerz bez wspaniałego rumaka – Galopada, i pięknej powiewającej, czerwonej peleryny. Na tym się jednak kończą stereotypy rycerskie, Jotka bowiem, pomimo ukończenia odpowiedniej szkoły dla łowców, tak naprawdę podziwia te dostojne gadziska i woli załatwiać sprawy polubownie. Młody czytelnik będzie miał więc okazję nauczyć się od Jotki wiele dobrego, podróżując z nim po Wyspach Brytyjskich i rozwiązując konfliktowe sytuacje pomiędzy smokami i ludźmi, a czasem również pomiędzy samymi smokami.

„Jotka łowca smoków” jak przystało na książeczkę dla dzieci jest bardzo ładnie wydana: w twardej oprawie, poręcznym formacie i z odpowiednimi ilustracjami autorstwa Joanny Sapkowskiej-Pieprzyk. Największym walorem książeczki są jej wartości edukacyjne. Nawet ja jako dorosły czytelnik z zaskoczeniem dowiedziałam się, że owce należą do zwierząt wołowatych, a gdyby mojego psa pasterskiego rodem genetycznym ze Szkocji to obchodziło, zapewne też by się zdziwił. Fantastycznym pomysłem było stworzenie dodatku o nazwie Smokarium, które przykuło uwagę nawet mojej wyrośniętej jedenastoletniej córki. W tym appendiksie poza opisem smoczych bohaterów odnaleźć można opisy szkockich i irlandzkich potraw, a także krótki przewodnik po zabytkach architektury Anglii, Szkocji i Irlandii. Oczywiście nie zabrakło słów kilka o wielkich postaciach tych krain. Widać, że Łukasz Radecki starał się zawrzeć w opowieściach o młodym smokobójcy coś więcej niż tylko samą przygodę.

Książeczka podzielona jest na trzy historie związane z Irlandią Północną, Szkocją i Anglią. Walia owszem wspomniana jest w opowieści o Anglii, ale jakoś nie została uhonorowana osobną częścią, najwyraźniej pozostaje takim Kopciuszkiem Wysp Brytyjskich. Po przeczytaniu pierwszej opowieści o Irlandzkim Smoku Bagiennym, który przeszedł na wegetarianizm i mocnej puencie dotyczącej zdrowego żywienia, stwierdziłam, że nie będą to opowieści w moim stylu, ale za to może pojawiła się ciekawa pozycja wpasowująca się w nowomodę edukacyjną promująca wartości zdrowego odżywiania się. Zawsze przyjemnie jest, gdy książeczki mogą wesprzeć pracę nauczycieli i pomóc też rodzicom utrwalać dobre nawyki. Niestety drugie opowiadanie zniweczyło tę nadzieję. Opowieść o Szkockim Smoku Kolekcjonerze po prostu mnie zniesmaczyła. Owszem może stereotypowo przyjmuje się, że Szkoci są skąpi, ale nie wydaje mi się zbyt wartościowe, aby bajki miały zakorzeniać te stereotypy. Łukasz Radecki opisał Szkotów okropnie, co więcej, gdy Jotka zabawiał smoka w jaskini, oni wynosili złoto (owszem wcześniej przez smoka im ukradzione), a dokładnie: „wszyscy Szkoci rzucili się wynosić złoto z jaskini”. Zapewne w dorosłej literaturze pan Radecki, jeszcze by zaszlachtował tego smoka, ale to jest książeczka dla dzieci. Ten rabunek na smoku, który wcześniej okradł Szkotów, autor opisał emocjami Jotki, któremu „żal się zrobiło Smoka Kolekcjonera, bo wiedział, że będzie musiał oddać całe złoto”. Jak smok miał oddać dobrowolnie złoto, gdy mu je już za plecami Szkoci ukradli. Jak można dobrowolnym oddaniem nazwać rabunek. Szkoci okazali się pazerni i równie zachłanni jak smok. Szkoda po prostu nawet o tym pisać.
Ostatnia historia o Angielskim Smoku Królewskim zawierała owszem piękną puentę, że tylko prawdziwi przyjaciele naprawdę nas szanują, ale sama historia była prosta jak cep i toporna.

Podsumowując dzielne zmagania pana Łukasza Radeckiego z literaturą dziecięcą. Przygody Jotki mają w sobie spory potencjał, bohater bowiem jest przesympatyczny, a pomysł rozwiązywania problemów polubownie niesie spore możliwości edukacyjne. Świetny pomysł z dodatkiem etnograficznym i kulinarnym, zawsze przyciąga uwagę czytelnika. Mocno popracowałabym nad fabułą i puentą, która nie musi być wykładana zawsze jak kawa na ławę, by dzieci się czegoś nauczyły. Szkoda, że nadal literatura dla dzieci musi koniecznie EDUKOWAĆ aż do bólu, a nie może po prostu cieszyć i dawać przyjemności w czystej postaci. Nadal jest częściej pisana z punktu widzenia rodzica, a nie dziecka. My jako dorośli przynajmniej mamy wybór, jeśli chcemy czytać dla przyjemności sięgamy po beletrystykę, jak chcemy zdobyć trochę wiedzy po literaturę popularnonaukową, gdy chcemy zmądrzeć, choć nie zawsze się to nam udaje, sięgamy po ciężki gabaryt, literaturę naukową. A dzieci? Jakiż one mają wybór, gdy dorośli dla nich piszą i czytają im książeczki?

Dział: Książki
poniedziałek, 11 czerwiec 2018 14:33

Wywiad z Adamem Przechrztą

Historyk, doktor nauk humanistycznych, pedagog, autor artykułów na temat historii, walki nożem i okinawańskiego karate. Interesuje się działaniami służb specjalnych. Jako pisarz zadebiutował w 2006 roku, od tego czasu w Fabryce Słów wydał dziesięć powieści oraz tom opowiadań.

Jest laureatem Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego, w 2014 roku otrzymał Srebrne Wyróżnienie za „Gambit Wielopolskiego”.

Zwolennik czytania przy jedzeniu. Czytuje wszystko, od podręczników pszczelarstwa, poprzez literaturę głównonurtową i fantastyczną, aż po romanse dla pań. Te ostatnie przeważnie w poczekalni u dentysty. Marzy o świętym spokoju.

Dział: Wywiady
poniedziałek, 11 czerwiec 2018 12:38

Tak będzie prościej

“Tak będzie prościej” to kryminał tak głęboko osadzony w wydarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce, że momentami zdaje się być wręcz dobrze zbeletryzowanym reportażem. Zresztą jego autor Przemysław Semczuk, zanim zebrał swój pomysł w zgrabną powieściową całość, opublikował w 2010 r. reportaż w Newsweeku dotyczący tych samych osób i zdarzeń.

Ale do rzeczy...

Fabuła powieści dotyczy nierozwiązanej po dziś dzień sprawy zabójstwa Tadeusza Stecia. Postać to była niezwykle barwna, głównie dzięki wrodzonej skłonności do ubarwiania się i opowiadania historii, które nigdy miejsca nie miały. Dodatkowo smaczku całości nadawał fakt, iż sam Steć był homoseksualistą, co obecnie może nie jest niczym szczególnym, ale na datę zbrodni - początek lat dziewięćdziesiątych - dodawało całości pikanterii, na miarę dzisiejszych pornofilmików, które hakerzy co jakiś czas wykradają celebrytom z ich prywatnych archiwów. A gdy dodamy w tle znajomość ofiary z zamordowanym premierem Piotrem Jaroszewiczem, to nic dziwnego, że przez chwilę było o sprawie bardzo głośno.

Autor w powieści zgrabnie połączył prawdziwe osoby dramatu, z postaciami fikcyjnymi i dopiero jego notka na końcu książki wyjaśnia kto jest kim. I w sumie fajny to zabieg, bo upamiętnia te ciekawe osobowości, oddając im swoisty hołd. Postaci wymyślone zaś w niczym nie ustępują tym prawdziwym. Autor ma bowiem dużą umiejętność w tworzeniu charakternych bohaterów, aczkolwiek ów charakter nie zawsze jest kryształowy. Mamy przeto policjanta bystrzachę (Cichy) i takiego mundurowego łamagę. Mamy szefa nastawionego na statystykę wykryć i reportera, który próbuje na całej historii ugrać dla siebie ciekawy tekst.

Co fajne, autor skupia się praktycznie tylko na głównym wątku, życie osobiste bohaterów sprowadzając do niezbędnego minimum. I dobrze. Ta historia akurat broni się sama i nie potrzeba dokładać do niej dodatkowego tła. Ot, jest coś wrzucone, żeby nie było, bo w końcu policjant też człowiek, ale to śledztwo zajmuje jednak większość powieści.

Akcję Semczuk prowadzi gładko, ma bowiem tę lekkość pióra, która sprawia, że całość czyta się przyjemnie i szybko. Nie przesadza z opisami, skupiając się na meritum i logicznie prowadząc wątki od początku do końca. Układając rozdziały w wydarzenia poszczególnych dni (jeden rozdział to jeden dzień), trzeba uważać, by nie pobłądzić w historiach poszczególnych bohaterów, jednak przyznaję - akurat przy tej powieści zabieg taki znajduje pełne uzasadnienie.

Czy polecam? Tak. Można przeczytać. Nie jest to może najlepszy kryminał jaki w życiu czytałam, ale z pewnością czas przeznaczony na lekturę stracony nie będzie. Posługując się żargonem szkolnym, daję zatem całości mocną czwórkę.

Dział: Książki
poniedziałek, 09 kwiecień 2018 07:11

Nawiedzony dom na wzgórzu

Motyw nawiedzonego domu to coś strasznie oklepanego, dlatego mogłoby się wydawać, że powieść Shirley Jackson jest nijaka. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę lata, w których żyła i tworzyła ta autorka, to zmieni to postać rzeczy. Lata świetności tej amerykańskiej pisarki przypadają na lata 40. ubiegłego wieku, kiedy to motyw okultyzmu, spirytyzmu i psychopatów nie był jeszcze tak szeroko rozpropagowany przez popkulturę. Były to tematy tabu, z jednej strony intrygujące, a z drugiej przerażające. Wtedy, takie rzeczy miały klimat. Atmosferę, której możemy lekko posmakować właśnie dzięki książce Shirley Jackson.

Doktor Montague, badacz zjawisk paranormalnych i znawca okultyzmu, pragnie utrzeć nosa swoim kolegom naukowcom i napisać książkę, która przyniesie mu należytą sławę. Jego celem jest opisanie tajemniczych zjawisk, jakie mają miejsce w tytułowym, nawiedzonym domu leżącym z dala od jakiejkolwiek wioski. Jego jedynymi mieszkańcami są pan i pani Dudley, choć nigdy nie zostają w tym miejscu na noc. Dbają o nie na tyle, na ile pozwala im zdrowie, jednakże doktor Montague i jego asystenci postanawiają spędzić w owym domu kilka dobrych dni. W domu, w którym nikt nie usłyszy ich wołania o pomoc...

Wydaje mi się, że książki tej nie można rozpatrywać zgodnie z naszymi realiami. Nie możemy jej porównywać do powieści grozy, które powstały w dzisiejszych czasach. Warto wiedzieć, kiedy tak naprawdę ta powieść została powołana do życia, co zainspirowało autorkę oraz pamiętać, że były to zupełnie inne czasy, diametralnie różne. Jeżeli spojrzymy na to w kategoriach teraźniejszości, to otrzymamy banalną i schematyczną historię, która nie wniesie do naszego życia nic nowego. Ot zwykłą opowiastkę, która nie chwyci nas za serce. A gdy zmienimy nasze postrzeganie i będziemy mieć na uwadze, że jest to już klasyka, to być może uda nam się dostrzec w tej książce coś więcej.

Przyznaję, że wizja Shirley Jackson nie przeraziła mnie w żadnym stopniu, jednakże ja ogółem jestem osobą, którą mało co przeraża. Uwielbiam horrory i grozę, fascynują mnie nawet nie te rzeczy, które powinny, a okultyzm i psychopaci to mój konik. Uwielbiam te motywy, jednak prawdopodobnie nigdy jeszcze nie natrafiłam na powieść tego typu, która by mnie rozłożyła na łopatki. Potrafię jednak docenić pewien kunszt tej autorki. W książce tej akcja rozwija się bardzo powoli, Jackson dawkuje nam ten nastrój przebywania w obcym, tajemniczym i lekko przerażającym miejscu. Choć nawiedzone domy wydają się być oklepane, to chyba nikt nie zaprzeczy temu, że zawsze wzbudzają w człowieku uczucie niepewności, lekkiej grozy i mają jedyny w swoim rodzaju klimat. Nie inaczej jest w tym przypadku.

Przepadam za motywem badania zjawisk paranormalnych, choć wydaje mi się, że nie dogadałabym się z doktorem Montague. Niby nie brakuje mu pasji i jest szczerze oddany swojej pracy, ale chyba mielibyśmy pewien konflikt na poziomie tego, co nas motywuje do działania. Autorka daje nam możliwość oswojenia się z bohaterami, których jest zaledwie garstka, ale z łatwością możemy zauważyć, co ich wyróżnia - każdy z nich ma w sobie jakąś cechę charakterystyczną, która dominuje nad całością. Theodora mimo swojego wieku sprawia wrażenie małej dziewczynki. Eleanor to główna narratorka powieści, która w moim odczuciu była niesamowicie zagubiona - stąd też czytelnik nie ma pewności, czy jej wizje są prawdą czy tylko urojeniami. Luke, spadkobierca tytułowego domu, sprawia wrażenie najbardziej rozsądnego bohatera, który twardo stąpa po ziemi.

Nawiedzony dom na wzgórzu to książka, na którą należy spojrzeć inaczej, niż na nowoczesne powieści grozy, bowiem tylko wtedy będziemy w stanie odpowiednio wczuć się w jej klimat. Uruchomienie innej perspektywy sprawi, że powieść Shirley Jackson nie wyda się Wam szablonowa. Być może faktycznie nie ma w niej nic przerażającego, choć to już indywidualna kwestia czytelnika. Mimo wszystko historia ma dobrą konstrukcję, nie najgorzej wykreowanych bohaterów, a zakończenie jest na swój sposób zaskakujące. Nie było to coś, co by mnie wbiło w fotel, ale nie mogę też napisać, że to beznadziejna powieść, na którą nie warto tracić czas. W moim odczuciu jest po prostu poprawnie.

Dział: Książki
środa, 06 czerwiec 2018 22:36

Przeklęci Święci

Bicho Raro to oniryczne miasteczko w stanie Kolorado, do którego zmierzają pątnicy w oczekiwaniu cudu. Nie każdy jednak wie, że z cudem wiążą się konsekwencje, którym trzeba stawić czoła. I nie każdy jest na to gotowy.
Trzy osoby z rodziny Soria, w której od wieków rodzą się święci, muszą zmierzyć się z rodzinną legendą i odpowiedzialnością. Pozornie niedostępna i zimna Beatriz uważa, że nie dotyczą jej uczucia i porywy serca, Joaquin jako tajemniczy Diablo, Diablo oddaje się pasji prowadzenia nielegalnej rozgłośni radiowej, a Daniel – mianowany przez rodzinę świętym z Bicho Raro – zdaje się czynić cuda dla wszystkich poza sobą.
Jak cuda odmieniają los pątników, tak los rodziny Soria odmieni się wraz z przybyciem do miasteczka Pete'a Wyatta i historią pewnej miłości.

Dział: Zakończone
piątek, 01 czerwiec 2018 22:02

Przeklęci Święci - fragment 1

Bicho Raro to oniryczne miasteczko w stanie Kolorado, do którego zmierzają pątnicy w oczekiwaniu cudu. Nie każdy jednak wie, że z cudem wiążą się konsekwencje, którym trzeba stawić czoła. I nie każdy jest na to gotowy.

Trzy osoby z rodziny Soria, w której od wieków rodzą się święci, muszą zmierzyć się z rodzinną legendą i odpowiedzialnością. Pozornie niedostępna i zimna Beatriz uważa, że nie dotyczą jej uczucia i porywy serca, Joaquin jako tajemniczy Diablo, Diablo oddaje się pasji prowadzenia nielegalnej rozgłośni radiowej, a Daniel – mianowany przez rodzinę świętym z Bicho Raro – zdaje się czynić cuda dla wszystkich poza sobą.

Jak cuda odmieniają los pątników, tak los rodziny Soria odmieni się wraz z przybyciem do miasteczka Pete'a Wyatta i historią pewnej miłości.

Dział: Książki