Rezultaty wyszukiwania dla: fantastyka
Zapowiedź: Czas skrytobójców. Okaleczone królestwo
Aby schwytać skrytobójcę, posłuż się innym skrytobójcą...
Girton Kulawiec, czeladnik najlepszej skrytobójczyni w krainie, nadal musi się wiele nauczyć o sztuce odbierania życia.
Jednak najnowsza misja stawia przed nim znacznie trudniejsze wyzwanie: musi ocalić życie. Ktoś – możliwe, że nie jest to nawet jedna osoba – usiłuje zamordować następcę tronu, a zadaniem Girtona oraz jego mistrz jest odkrycie tożsamości zdrajcy i powstrzymanie zabójstwa.
Deadpool #01: Najemnika śmierć nie tyka
Powiew świeżości dopadł naszego ulubionego bohatera z nawijką, który wkroczył w nową serię wydawniczą Marvel Fresh. Po bardzo długiej przygodzie z Deadpoolem, z czytelnikami pożegnał się legendarny już scenarzysta Gerry Duggan. Zastąpił go Skottie Young, któremu kiedyś przydarzyło się rysować najemnika w albumie „Martwi prezydenci”. Jeśli jesteście ciekawi, co wyszło z konfrontacji nowego autora z DP, zapraszam ro lektury recenzji albumu „Najemnika śmierć nie tyka”.
W skład albumu, który oryginalnie ukazał się jako „Deadpool by Skottie Young vol. 1: Mercin’ hard for the Money”, wchodzi sześć zeszytów.
Dla przypomnienia Deadpool do tej pory nie tylko dowodził swoją drużyną bohaterów do wynajęcia, ale również dzięki Kapitanowi Ameryce dołączył do Drużyny Jedności Avengers, którą ponadto wspierał finansowo. Niestety ostatnie wydarzenia w uniwersum (event Tajne Imperium) źle wpłynęły na jego życie. Bycie superbohaterem go zmęczyło i na własne życzenie wykasował sobie pamięć i wrócić do tego, w czym czuł się najlepiej, czyli do najemnikowania.
Aktualnie „zresetowanemu” Wilsonowi doskwiera brak zleceń, a co za tym idzie, brak gotówki. Kiedy nieoczekiwanie na horyzoncie pojawia się możliwość podjęcia współpracy z drużyną Avengers i uratowanie Ziemi przed … rzygającym Celestianinem, bez wahania przyjmuje zadanie. W końcu nie tak często nadarza się okazja uczestniczenia w takim wydarzeniu, jak ratowanie ludzkości przed kosmicznymi wymiocinami. Na szczęście w parze z odzyskaną sławą jako najlepszy najemnik na świecie, przyszły kolejne zlecenia. Deadpool m.in. odwiedzi Dziwnoświat – miejsce, gdzie nie tylko czas płynie inaczej, w poszukiwaniu chciwego księgowego czy stawi czoła hordzie staruszków zombie w galerii handlowej.
Restart całego uniwersum w cyklu wydawniczym Marvel Fresh prawie w każdej serii miał udane otwarcie. Nie inaczej jest i teraz. Skottie Young pokazał, że ma całkiem inny i bardzo świeży pomysł na Wade’a Wilsona. Nowy scenarzysta postawił nie tylko na więcej humoru sytuacyjnego, ale również na więcej odniesień do popkultury. Część, w której Deadpool na potrzeby marketingu wymyśla różne wersje swojej genezy i biografie to jeden z lepszych momentów tego albumu. Odnajdziemy tutaj wyśmiewanie początków takich superbohaterów jak Batman, Superman czy Spider-Man. W ogóle Wilson Younga jako Najemnik z nawijką, więcej gada, a jego język jest bardziej cięty i wulgarny – o wiele więcej przeklina niż w poprzednich wydaniach.
Bardzo fajnym posunięciem ze strony Younga było sięgnięcie po znaną szczególnie ostatnio z dwóch filmowych adaptacji bohaterkę - Teenage Negasonic Warhead. Młoda dziewczyna, która tak naprawdę nazywa się Ellie Phimister, jest asystentką Deadpoola w jego biurze. Jej postać jest fajna, szczególnie że jak już oderwie wzrok od komórki, to rzuci idealną ripostę do Wilsona.
Również świeżo album wygląda od strony graficznej. Pierwsze trzy zeszyty, czyli historię z Avengersami rysował Nic Klein - niemiecki rysownik, który debiutuje jako grafik Deadpoola. Pozostałe trzy zeszyty to już dzieło Scotta Hepburna, który na swoim koncie miał już przygody Najemnika z nawijką. Obaj panowie mają bardzo fajny styl. Sceny walk są brutalne i dynamiczne. Kadry są szczegółowe, a przede wszystkim fajnie prezentują się te 1- czy 2-stronnicowe. Warto również zawiesić oko na alternatywnych okładach. Są znakomite i zapewne nie jeden z Was chciałby na ścianie takie plakaty.
Podsumowując, album „Najemnika śmierć nie tyka” nie zawiedzie fanów Deadpoola. Nowy twórca, mówiąc kolokwialnie, daje radę. Widać, że stara się on nie kopiować stylu Duggana, a jego świeże pomysły na tą postać sprawdzają się. Otrzymujemy to wszystko, co najbardziej lubimy w historiach z Wilsonem. Najemnik nadal jest świadomy bycia bohaterem komiksowym. Jest sporo akcji i fajnych dialogów. Jest brutalnie i zabawnie jednocześnie. Polecam, mając jednocześnie, że Young nie utraci werwy i zaskoczy nas jeszcze fajnymi historiami.
Powrót Wolverine'a
Uśmiercanie bardzo ważnych bohaterów komiksowych zawsze było wielkim wydarzeniem. Późniejsze ich wskrzeszanie na początku spotykało się z krytyką, jednak teraz jest to już powszechne i popularne zjawisko. Co chwilę jesteśmy świadkami różnych zabiegów komiksowych czy rebootów, które zazwyczaj mają marketingowe podłoże, a ich cel to podbicie czytelności danej serii.
Po tym, jak Wolverine został uśmiercony było pewne, że jego brak na kartach komiksów jest tylko przejściowy i prędzej czy później powróci on w ważnej dla uniwersum opowieści. Doczekaliśmy się tego momentu. W nowej serii wydawniczej Marvel Fresh ukazał się album „Powrót Wolverine’a”, będący zbiorem pięciu zeszytów. Autorem tej historii jest Charles Solue, czyli ten sam scenarzysta, który uśmiercił Logana w wydanym w Polsce albumie „Śmierć Wolverine’a”. Czy jednak fani otrzymali epicki comeback, na jaki zasługiwał bohater takiego pokroju?
Dla przypomnienia, na skutek infekcji wirusem Wolverine utracił moc gojenia ran i stał się śmiertelny. Oczywiście jego najwięksi wrogowie postanowili to wykorzystać. Jego burzliwe życie zakończyło się po tym, jak został on oblany płynnym adamantium. Aktualnie Wolverine budzi się zakrwawiony w tajemniczym, zniszczonym laboratorium. Nie pamięta kim jest oraz jak się znalazł w tym miejscu. Od umierającego naukowca dowiaduje się, że został wskrzeszony przez organizację Soteira oraz jej przywódczynię Persefonę. Kim jest tajemnicza kobieta i jaki miała cel w przywróceniu do życia Logana? Rosomak pragnie rozwikłać tę zagadkę oraz dowiedzieć się więcej o swojej osobie. Kierowany instynktem postanawia również pomóc napotkanej pracownicy laboratorium, której organizacja porwała syna. Razem ruszają śladem oprawców. W międzyczasie o jego powrocie dowiadują się przyjaciele z X-Men z Jean Grey na czele. Komu Wolverine będzie mógł zaufać? Kto jest prawdziwym wrogiem? Podczas okrywania kolejnych kart tej zagadki, Logan będzie musiał się zmierzyć nie tylko z przeciwnikami, ale ze sobą samym. Szczególnie że z podświadomości do głosu dochodzą różne jego wersje z przeszłości. W tym szaleńczy berserk.
Z zapowiadanym powrotem Wolverine’a zapewne wielu fanów wiązało spore nadzieje. Oczekiwania były spore. Szczególnie, że każde ważne serie zaliczały udany restart w ramach cyklu Marvel Fresh. Wybór Charlesa Solue’a na scenarzystę również wydawał się dobrym pomysłem. Miał doświadczenie z tą postacią oraz X-Menami. Jednak cała historia została potraktowana przez niego po macoszemu. Początek albumu można uznać za ciekawy, jednak im dalej, tym gorzej. Fabule brakuje oryginalności. Mamy nie tylko powielone motywy zagubionej tożsamości głównego bohatera, ale przede wszystkim wszystko jest przewidywalne. Twisty fabularne wydają się być wepchnięte na siłę i w ogóle nie zaskakują czytelnika. Nie mówię, że komiks ten jest całkiem zły. Są elementy, które sprawiają, że warto sięgnąć po niego. Znajdziemy tutaj cięty i charakterystyczny dla Logana humor, fajne i brutalne sceny pojedynków czy dowiemy się o nowej umiejętności bohatera, którą mam nadzieję, rozwiną bardziej w innych historiach. Ponadto bardzo fajnym pomysłem było przedstawienie różnych historycznych wersji Wolverine’a w jego umyśle, które jak w więzieniu siedziały pozamykane w celach oraz były stopniowo uwalniane przez bohatera.
Na plus również zasługuje oprawa graficzna albumu, za którą odpowiadało dwóch rysowników: Steve McNiven oraz Declan Shalvey. Ten pierwszy szczególnie wykonał kawał dobrej roboty i jego wizja Wolverine’a przypadła mi bardziej do gustu. Szkoda jednak, że opracował on tylko pierwszy i ostatni tom. Naprawdę pięknie zaś prezentuje się galeria alternatywnych okładek.
Podsumowując, „Powrót Wolverine’a” rozczarowuje. Kto jak kto, ale taka postać jak Logan zasługiwała na porządny powrót. Tutaj jednak wyczuć można po prostu zmarnowany potencjał dobrze rozpoczynającej się historii. Dla fanów tego bohatera jest to oczywiście pozycja obowiązkowa do zapoznania się. Pozostali jednak mogą sobie ją spokojnie odpuścić.
Zapowiedź: Peter V. Brett „Pustynny Książę”
Ich rodzice ocalili ludzkość. Oni będą musieli ją poprowadzić.
Od zejścia Wybawiciela do Otchłani minęło piętnaście lat.
Nowy świat stał się miejscem względnie bezpiecznym, a ludzie prawie zapomnieli, czym jest prawdziwy strach przed Nocą.
Łzy diabła
„Obcy sami nie wynaleźli Strumienia Gwiazd, a ponoć odkryli go tylko, jakby od zawsze czekał na nich niezbadanym wyrokiem Jedynego, splatającym ze sobą dwa równoległe światy.”
Obszerna powieść zapewnia dłuższe przebywanie w wyimaginowanym świecie, przeżywanie przygód bohaterów, przyglądanie się postawom, śledzenie zmiennych kolei losów. Wychodzę poza Ziemię, udaję się na inną planetę, a jednak zabieram na nią efekty ziemskiej skłonności do konfliktów. Ziemianie pragną uwolnić się od ciemnej strony ludzkiego gatunku, pchającej w stronę walki o władzę i bogactwo, importują czars służący do produkcji narkotyku łzy diabła. Tłumi on w ludziach dążność do zbrojnych konfrontacji, przytępia niepożądane upodobania, intensyfikuje oczekiwane zachowania. Wszelka nadwyżka wyposażenia wojennego eksportowana jest na Dżahan, gdzie znajduje szerokie zastosowanie, jej mieszkańcy toczą między sobą spór o przywileje, wpływy i fortuny. Jak bardzo przypomina to współczesną nam sytuację na Bliskim Wschodzie, w który pompowana jest broń w zamian za dostęp do ropy. Przy podżeganiu do destabilizacji łatwiej pozbywać się starego uzbrojenia. Idea cennego narkotyku dla mas, wyłączności miejsca upraw, nie jest nowa w literaturze, może dlatego, że niedawno odświeżałam znajomość z powieściową i komiksową „Diuną”, natychmiast podążyłam ze skojarzeniem jej tropem.
Na czele rodziny królewskiej Farji stoi Sakawat Szamar Trzydziesty Szósty. Jego następca to syn królewicz Izzat Szamar, Honor Smoka, którego wraz z kuzynami Amniatem i Malikiem wysłano ze specjalną misją wojenną, a przy okazji zdobyciem obycia żołnierskiego służącemu pozytywnemu wizerunkowi przyszłego władcy. Jako północnego sąsiada dynastia Smoków ma wojownicze i dzikie plemiona Wysokich. Zamieszkują górskie tereny Loe Sar i z determinacją bronią swoich terenów. Właśnie na wojnę z Wysokimi udaje się Izzat, ma odwrócić uwagę od potajemnych działań prowadzących ku wyznaczeniu nowego szlaku handlowego czarsu, doprowadzenia do zmiany układu sił, odwrócenia ról płacących i zbierających haracz. Swoista mistyfikacja, na tyle realna, aby wróg w nią uwierzył, i na tyle ostrożna, aby następcy tronu nie przytrafiło się nic złego. A Izzat to ambitny młody człowiek, który pragnie czegoś więcej. Trzeba jeszcze wspomnieć o Znajdzie, chłopcu uratowanym z rzeki Maklawi, mocno okaleczonym, lecz nie pamiętającym nic z własnej przeszłości i tożsamości, teraz przygarniętym jako pastuch na nowo układa sobie życie. Szybko okazuje się, że Izzat i Znajda to reprezentanci skrajnie definiowanych sił, lecz w miarę rozwoju akcji ich kontrastowość wymyka się jednoznaczności.
Nie przepadam za arabskimi klimatami, jednak w takim wydaniu dobrze się w nich odnajduję. Autorka potrafi przykuć uwagę czytelnika, uwzględnić w scenariuszu zdarzeń bogatą paletę bohaterów, nadać im charakterystyczne cechy, przeprowadzić zwroty akcji, choć przewidywalne. Nie przekonują zachowania i dialogi kluczowych postaci, wkradają się w nie drobne nielogiczności sytuacyjne, zbytnia unifikacja języka, niedojrzałość w wypowiedziach. Styl wypowiedzi bohaterów ma uzasadnienie, nakreśla stan wyjściowy psychiki i infantylnych wyobrażeń młodych, jednakże po dobrze wykształconych młodzieńcach oczekuje się czegoś więcej.
Ciekawym i znaczącym zabiegiem jest nazwanie Ziemian Obcymi, podkreśla charakterystyczne w kulturze arabskiej stawianie muru przed nie swoimi, podziwianie ich osiągnięć technologicznych, korzystanie z militarnych rozwiązań, ale jedynie w kategoriach interesów i zysków. Wyczuwa się wpływ zawodowych doświadczeń Magdaleny Kozak na powieść, dzięki nim fabuła zyskuje ciekawe barwy, przyzywa skojarzenia, łączy realność z fantastyką, podsuwa materiał do refleksji.
Pan Lodowego ogrodu. Księga I
Pieśń o Achillesie
Achillesa zna chyba każdy. Jego sylwetka przewija się przez niemal całą edukację, a mit o walecznym woju, którego słabym punktem była pięta, stał się już czymś wpisanym w naszą świadomość. Heros doczekał się nawet własnego przysłowia. Jednak czy zastanawialiście się kiedykolwiek jaki był naprawdę? Kogo kochał, co lubił robić w wolnych chwilach i czy chciał walczyć w wojnie o kobietę, której nie widział nigdy na oczy?
„Pieśń o Achillesie” Madeline Miller to opowieść trudna. Historia herosa przedstawiona jest przez kogoś, kto stał się najważniejszą osoba w jego życiu. Razem się wychowywali, dorastali, dzielili codzienne trudny i znoje. Chociaż Tetyda, matka Achillesa, chciała ich rozdzielić, oni trwali przy sobie, pomimo wszystkich przeciwności losu. On-grecki heros, który ma zostać półbogiem. On-wygnany syn króla, który nie cechuje się niczym szczególnym.
Już od pierwszych stron Madeline Miller zabiera czytelnika w podróż do Grecji. Tej starej, z przedziwnymi (i momentami zatrważającymi) normami moralnymi; gdzie rządzili bogowie z Olimpu i chociaż nie pojawiają się na stronach tej książki, to wyraźnie czuć ich obecność. To opowieść o miłości, poświeceniu i przeznaczeniu. Achilles był postacią tragiczna, a przynajmniej na takiego kreuje go autorka. Chciał innego życia, ale bogowie, matka Tetyda i Mojry zadecydowali inaczej. Bogini pragnęła syna wojownika jak Herakles, ale jeszcze znamienitszego. Chociaż Achilles uchodził za wojownika bezwzględnego, co udowodnił, zabijając Hektora podczas oblężenia Troi, miał miękkie serce. Kochał i chciał być kochany.
Jednak tuż obok niego, zawsze, od pierwszej strony stał ktoś jeszcze. Patrokles. Wygnany młodzieniec, który dorastał wraz z Achillesem. To on opowiada historię herosa, od początku do samego końca. Więź między nimi jest zadziwiająca. Rzadko trafiam na książki, w których autorka lub autor skupia się na przedstawieniu miłości pomiędzy dwoma mężczyznami. Madelaine Miller zrobiła to przepięknie. Opisywała miłość tak pięknie, że poruszało to najczulsze struny w moim sercu. Powiedzieć, że kibicowałam bohaterom, chociaż znałam historię Achillesa, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Gdzieś we mnie siedziała kropelka nadziei, która chciała, aby Miller inaczej zakończyła swoją opowieść.
„Pieśń o Achillesie” to nie jest opowieść dla wszystkich. Trudna, piękna, ale i tragiczna. Napisana tak, że czyta się ją jednym tchem. Autorka przeniosła mnie do starożytnej Grecji i pokazała inny świat.
Przeklęte dzieci Inayari
Nowe wydanie legendarnego cyklu od dzisiaj w księgarniach
Mówią, że zimna mgła żyje. Inni uważają, że to oddech bogów albo brama zaświatów.
Midgaard. Planeta, gdzie nas, ludzi, postrzega się jako istoty o rybich oczach. Gdzie trwa wojna bogów, a samozwańczy demiurgowie hodują okrucieństwo kwitnące w mroku zła. Gdzie więdną najnowsze ziemskie technologie, a człowiek stawić musi czoła swoim koszmarom. I zostaje zupełnie sam…
Podróż w nieznane
Czasami marzymy o przygodach, które znamy z książek albo ekranu komputera. Pragniemy stać się częścią większej zagadki, elementem gry, która wciąga nas wieczorami w pełne zawirowań losy postaci. No właśnie, tylko czy rzeczywiście będziemy chcieli w tym uczestniczyć, gdy to się zdarzy? Na to pytanie nie mieli czasu odpowiedzieć trzynastoletni Arthur, Ren i Cecily, których przygoda życia dosięgnęła niespodziewanie w drodze do szkoły. Ta trójka stała się świadkami tajemniczej eksplozji. Gdy zaczynają badać ślady tego wydarzenia, zostają zamknięci na pokładzie statku o nazwie Principia. To nie byle jaka łajba, wszak to piracki statek badawczy, który przemierza niebezpieczne wody pod dowództwem samego Izaaka Newtona.
Dzieciaki stają się więźniami w Wonderscape, grze przygodowej, w roku 2473. By powrócić do domu, będą musiały skorzystać z pomocy wielu postaci historycznych. Jednak podróż w nieznane i znalezienie drogi do domu może okazać się niezwykle trudne, gdy goni cię upływający szybko czas, a nie każdy bohater jest tym, za kogo się podaje. Trójka przyjaciół szybko zrozumie, że ich przybycie zwiastuje odkrycie tajemnic i zagraża nie tylko przeszłości, do której starają się wrócić, ale i przyszłości, którą na zawsze mogą utracić. Nadal jesteś pewny, że chcesz się stać częścią gry, której skutków nie da się przewidzieć?
Podróż w nieznane. Wonderscape
Od zawsze kochałam zagadki, gry i wszystko, co napędzać może moją wyobraźnię. Moje najmłodsze lata naznaczone były historiami niemożliwymi, z nutką fantastyki i całą garścią przygód, skarbów i piratów. Gdy jestem dorosła i zyskałam cały wachlarz możliwości ciągłego ćwiczenia swojej wyobraźni, lubię poszukiwać książek, które zachwycą również moje dzieci. Zbudują ich miłość do przygód, umiejętność patrzenia w nieznane i puszczania wódz fantazji z radością. Podróż w nieznane zapewniło mi kilka niesamowitych godzin wspólnego czytania i zatapiania się w przygodzie, którą zapewniła nam autorka.
Lekkie pióro i niezwykle przystępny język z łatwością oddają klimat powieści, jej tajemnice i chęć płynięcia z nurtem przygody. Od pierwszych stron historia działa na młodego czytelnika i zapewnia mu radość z czytania. Bez problemu udaje się nam złapać bakcyla skrytego w opowieści. Podróż w nieznane to nietuzinkowa powieść, która skusi niemalże każdego. Ciekawie łączy w sobie przygodę, grę oraz historię. Dla mnie to połączenie idealne. Każdy miłośnik tych elementów będzie zaskoczony, tym jak świetnie do siebie pasują.
Wśród bohaterów
Kreacja postaci kupiła mnie całkowicie. Naturalni, ale równie nietuzinkowi. Zarówno trójka przyjaciół, jak i postaci historyczne zbudowano z ogromną dozą dokładności i realizmu. Równocześnie wpasowując ich w fabułę, która zadziwia lekkością i zawiłością. Pozornie łatwe zadanie, przed jakim stają bohaterowie na własne życzenie z każdą stroną przybiera inny wyraz, otwierając nowe wątki, rozwiązując problemy napotkane po drodze i szukając odpowiedzi na piętrzące się pytania. Pokochałam zarówno fabułę, jak i poszczególne postaci, zresztą i dzieciom przypadli oni do gustu. Dzięki temu śledzenie ich losów było niesamowitą zabawą. Podróż w nieznane to przede wszystkim Arthur, Ren i Cecily, ale i cała masa postaci historycznych. Odwzorowano ich w niesztampowy sposób. Każdy z nich inny, nietuzinkowy i intrygujący, równocześnie świetnie pasujący do tajemnic, zwrotów akcji i szczypty przewidywalności.
Ta ostatnia nie jest niczym złym w powieściach kierowanych do młodszego czytelnika. Osobiście traktuje to jako podstawę, która pomaga dzieciom wczuć się w poszczególne wątki i pozbyć się uczucia zagubienia, czy przytłoczenia całą historią. Całość czyta się niezwykle szybko. Natomiast piękno i prostota języka połączone z przygodą to gwarancja dobrej zabawy i ziarenko, z którego z pewnością wykiełkuje miłość do książkowych podróży. Nam pozostaje z nadzieją wyglądać kolejnej części przygód w Wonderscape.