grudzień 14, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty

środa, 17 lipiec 2019 20:56

Szczury Wrocławia. Szpital - zapowiedź

Wrocław, rok 1963. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty poniemiecki gmach mieszczący klinikę psychiatryczna. To właśnie w jej murach rozegra się kolejna odsłona dramatu mieszkańców miasta. To tutaj późnym popołudniem 9 sierpnia trafia uznany za szaleńca pacjent. Twierdzi, że jego żona zmarła, po czym zmartwychwstała, a następnie popełnia samobójstwo. Czyn bredzącego w malignie mężczyzny będzie zarzewiem ciągu krwawych zdarzeń, którym stawi czoła załoga szpitala – już na pierwszy rzut oka za mało liczna, by odeprzeć śmiertelne zagrożenie.

Dział: Patronaty
wtorek, 16 lipiec 2019 12:35

Nowy Świat

Czy przyjaźń może istnieć w świecie pełnym zła, iluzji i podziałów? Sky, Estra i Maroon będą musieli się o tym przekonać na własnej skórze. Bunt maszyn odebrał im wiele. Codzienność w sierocińcu nie należy do najłatwiejszych, jednak to życie na zewnątrz może okazać się o wiele bardziej skomplikowane. Nowy świat skrywa się za morzem fikcji i niebezpieczeństwa. Przyjaźń będzie jedynym pewnikiem na ich drodze, ale czy na pewno?

Decyzja o opuszczeniu sierocińca wydawała się im jedyną słuszną drogą. Niziny społeczne stały się ich domem. To tam Estra wykorzystywała swoje umiejętności informatyczne do ochrony przyjaciół, Sky umiejąca przenosić dane wykorzystywała tę umiejętność do przetrwania w nowym świecie, a Maroon korzystał z bycia pół hybrydą, pół człowiekiem w kopalni zapewniając im byt. Trójka przyjaciół obserwowała mieszkańców Wyżyn, nie przypuszczając, że będą musieli niedługo walczyć o przetrwanie. Gdy ginie córka prezydenta, ich pozornie ułożone życie niknie pod groźbą niebezpieczeństwa. By odzyskać swój dotychczasowy byt, muszą odnaleźć dziewczynę, udać się na Wyżyny i odkryć co jest prawdą, a co wymysłem uprzywilejowanych. Czy w tym świecie ich przyjaźń przetrwa?

Znane nazwisko czy ciekawy opis? Co bardziej przekonało mnie do tego, by sięgnąć po Nowy świat? Muszę przyznać, że wiedziona chęcią poznania innego oblicza pióra autorki skusiłam się na tę powieść, nie wiedząc o niej nic. Czy randka w ciemno okazała się sukcesem?

Ałbena Grabowska zaskakuje lekkością, z jaką czyta się jej powieść. Ciekawie skonstruowana fabuła, akcja i nietuzinkowi bohaterowie, których obdarzasz sympatią, a to wszystko w obliczu niechybnej zagłady nowo powstałego świata pełnego podziałów, kłamstw i iluzji. Bez problemu weszłam w tę historię, kolejno odkrywając jej uroki. Ciekawa rozwoju wydarzeń, strona po stronie poznawałam siłę przyjaźni, która, choć wystawiana na wiele prób jest w stanie pokonać wroga, nawet tego nieoczywistego, ukrytego.

Nowy świat to przede wszystkim Sky, Estra i Maroon walczący o lepszy byt dla podobnych sobie. Ucieczka z sierocińca i stworzenie małej utopii mającej ich chronić to próba odzyskania namiastki rzeczywistości sprzed wybuchu buntu. Bez trudu zrozumiecie ich pobudki i postanowicie wyruszyć z nimi w drogę, którą obiorą. Akcja. Jej możecie się spodziewać niemal od początku.

Autorka zadbała jednak o to, by czytelnik w jej świecie poczuł się swobodnie i nie miał problemu ze zrozumieniem mechanizmów nim rządzących. Jest lekko, zrozumiale i emocjonalnie. Nowy świat porusza naszą wyobraźnię, dostarcza emocji i zmusza do zastanowienia się, czy zawarte w nim obrazy są tylko fikcją literacką, czy może już powoli nasza rzeczywistość się z nimi zlewa. Jedno jest pewne. Czytelnik dostanie masę pozytywnej, wyszukanej i nieszablonowej literatury wprost stworzonej do czytania i rozmawiania o niej gdzie się da.

Nowy świat, a raczej jego bohaterowie i przekazywane przez nich emocje na długo pozostaną w mojej głowie. Każdy może doszukać się negatywów, błędów czy potknięć, jednak to sedno powieści odkrywane po trochu daje mnóstwo radości i pozwala na całkowite zagłębienie się w historii. Ałbena Grabowska stworzyła powieść, która z pewnością sprawdzi się nie tylko w kręgach miłośników dystopii.

Dział: Książki
poniedziałek, 15 lipiec 2019 22:52

Wakacyjna promocja w Wydawnictwie Galeria Książki.

15 lipca rusza wakacyjna promocja w Wydawnictwie Galeria Książki.

Do końca sierpnia niektóre fantastyczne książki zostały przecenione na 10 zł i 15 zł.

W wyjątkowej cenie można kupić np. książki Ricka Riordana, Trudi Canavan, czy Victora Milana.

Dział: Aktualności
środa, 10 lipiec 2019 02:38

Proroctwo cieni

Michelle Madow na nowo opowiada historię greckiej mitologii, przenosząc stare wierzenia do współczesnych czasów.

Bardzo lubię młodzieżową fantastykę. Najczęściej jest lekka, przyjemna i pozwala odpocząć od codzienności. Nie sposób się przy niej nudzić. Czy jednak książka „Proroctwo cieni” spod pióra Michelle Madow spełniła moje oczekiwania? 

Nicole rozpoczyna naukę w nowej szkole i nie jest to łatwe doświadczenie. Zwłaszcza że dziewczyna zostaje zapisana na dodatkowe zajęcia, na których dowiaduje się, że jest czarownicą, która potrafi wykorzystywać otaczającą ją energię. Tam poznaje nowych przyjaciół i razem z nimi pakuje się w bardzo poważne tarapaty. Czy wspólnymi siłami uda się im wyjść z nich cało?

Powieść zgodnie z moimi oczekiwaniami należy do tych lżejszych. Szybko i przyjemnie się ją czyta, ale wyraźnie widać, że pisarka tworząc ją, nie miała zbyt wielkich ambicji. Ot kolejna młodzieżówka, którą z grona pozostałych wyróżniają jedynie nawiązania do greckiej mitologii. Nie żałuję jednak lektury, gdyż miło spędziłam przy niej czas. Twierdzę jednak, że to pozycja dla zdecydowanie młodszych czytelników, starszym nastolatkom może się już nie spodobać. 

Fabuła historii jest nieskomplikowana i biegnie jednotorowo. Bohaterowie po drodze nie natykają się na zbyt wiele przeszkód, a ich problemy właściwie same się rozwiązują. Mimo to jednak Michelle Madow przez cały czas udało się utrzymać moje zainteresowanie. Kto wie, może sama jest czarownicą i wykorzystała do tego jakąś magiczną sztuczkę, a może to po prostu kwestia jej lekkiego pióra? W każdym razie co by to nie było, nie nudziłam się ani przez chwilę. 

Bohaterowie powieści są niezwykle sympatyczni. Nieco tajemniczy, może odrobinę zbyt zwyczajni, ale nie sposób ich nie polubić. Wzbudzają w czytelniku ciekawość i chęć towarzyszenia im w nadchodzących tomach. W serii „Elementals” pojawiają się też oczywiście stworzenia z greckiej mitologii. Są świetnie opisane i naprawdę dobrze przedstawione. Są też tajemnice, ale niestety zdecydowanie zbyt prosto je rozwiązać. 

Książka jest lekka i zabawna. W jej towarzystwie bez trudu można zapomnieć o otaczającym nas świecie. Polecam wszystkim wielbicielom motywów mitologicznych i osobom, które mają ochotę na czysto rozrywkową pozycję. W „Proroctwie cieni” nie ma żadnego wymuszonego elementu. Ono po prostu czyta się samo, równie wartko, jak toczy się jego akcja. 

Dział: Książki
niedziela, 07 lipiec 2019 15:36

World of Warcraft: Ostatni Strażnik

Początki pradawnego świata Azeroth toną we mgle historii. Ludzkie plemiona żyły w zgodzie i harmonii z otaczającymi je najróżniejszymi magicznymi istotami. Jednak przybycie demonów Płonącego Legionu pod wodzą Sargerasa – mrocznego boga magii chaosu – zakończyło okres pokoju. Teraz smoki, krasnoludy, gobliny, ludzie oraz orkowie – rozproszeni po Azeroth – rywalizują ze sobą o dominację.

Dział: Książki
piątek, 05 lipiec 2019 12:55

Mam na imię Jutro

Ludzie zgodnie twierdzą, iż pies jest najlepszym przyjacielem człowieka; zawsze lojalny, kochający, wspierający na swój własny, zwierzęcy sposób. Nasz główny bohater wabiący się Jutro, pozornie niczym nie wyróżnia się na tle swojego gatunku. No właśnie, tylko pozornie- żyje bowiem już 217 lat, co dla zwykłego psa jest granicą nie do osiągnięcia. I praktycznie przez większość tego czasu czeka wiernie na powrót swojego ukochanego pana. Dni spędza w swojej mało przytulnej "norze" u wybrzeża Wenecji, wierząc, że w końcu na pokładzie któregoś zawijającego do portu statku znajdzie się jego najdroższy człowiek. Niestety, każdy nowy dzień staje się kolejnym rozczarowaniem, a czekanie przerywa jedynie przymus zdobycia jedzenia oraz zaczepki ze strony młodszego kolegi Sporco, ocalonego przez niego lata temu, jak również spacery pod katedrę, którą wyznaczył właściciel Jutra jako miejsce ich ponownego spotkania. Niespodziewanie psi bohater trafia na jakiś trop; jest nim Vilder, człowiek o raczej niesympatycznym usposobieniu, którego poznał wiele lat temu za sprawą swojego pana. Zresztą, tych dwóch mężczyzn łączy o wiele więcej niż wspólna tajemnica nieśmiertelności. Jutro ma wybór- albo pozostać na swoim wieloletnim posterunku, albo ruszyć w ślad za dawnym wrogiem, wciąż noszącym na sobie zapach jego właściciela. 

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to magnetyczna okładka; widać, że wydawnictwo włożyło wiele wysiłku w to, aby tę nietuzinkową historię upiększyć jeszcze bardziej i nakarmić czytelnicze oczy czymś więcej, niż literkami w środku. Od pierwszej chwili, w której ją ujrzałam wiedzialam, że musi być moja. I oczywiście sam fakt, że głównym bohaterem powieści jest pies o wdzięcznym imieniu Jutro, a nic tak bardzo nie przyciąga do lektury jak fakt, iż występują w niej zwierzęta (choć nierzadko w trakcie akcji umierają, przez co granica mojego wzruszenia zostaje przekroczona). Czy te wszystkie aspekty złożyły się jednak na równie fantastyczną treść?

Jutro jest już bardzo starym psem, choć patrząc na niego, nikt nie dałby mu tylu lat, ile naprawdę ma. W jego chodzie oraz zachowaniu widać jednak tę stateczność, nabywaną z upływającym czasem. Ów psi bohater za wszelką cenę chce odnaleźć pana, a mimo to przez wiele lat nie opuścił swojego "punktu dowodzenia", wierząc w obietnice człowieka. Ale czeka. A lata lecą. Chyba takim impulsem do wskoczenia na statek był widok Vildera i wieści, że on również poszukuje zaginionego mężczyznę. No i entuzjazm Sporco co do podróży w nieznane krainy, od której to wizji zupełnie nie dało się go odciągnąć. Przez chwilę nawet myślałam, że ta wrodzona rozwaga czworonoga wynika z jakiejś odrobinki strachu kryjącej się w jego sercu, ale nie. Późniejsze wydarzenia jedynie podkreśliły, jak wiele miał w sobie odwagi. Jak to mówią: "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana".

Pan Dibben w pierwszych rozdziałach dokładnie wprowadza nas w meandry relacji między człowiekiem a zwierzęciem, zaś sam Jutro wielokrotnie przywołuje wspomnienia, dzięki czemu czytelnik z łatwością widzi tę miłość, która ich łączy. Poznajemy dokładnie zaginionego mężczyznę, to, czym się zajmuje i jak doprowadził do tego, iż obaj są nieśmiertelni. Na scenę wychodzą również jego związki z Vilderem, który mianuje się jego przyjacielem, mimo że trudno to odebrać w ten sposób. I oczywiście (bo jakby tak mogło być) ktoś umiera, a konkretniej jeden z psich bohaterów. Ten moment kompletnie złamał mi serce, ale oczywiście do takich autorskich zabiegów można się przyzwyczaić (choć ciężko jest się na tę śmierć przygotować i nie reagować łzami). Akcja toczy się szybko, szczególnie od momentu, w którym Jutro spotyka Vildera. Nie sposób się nudzić, bowiem na jaw wychodzą coraz to nowsze tajemnicze, mroczne intrygi. Vilder emanuje zawiścią, choć początkowo nie wiemy, dlaczego.

Mam na imię Jutro to piękna historia wierności i miłości, jaka rodzi się między zwierzęciem a jego właścicielem. Niejednokrotnie można natrafić na artykuły, w których opisywane są reakcje czworonogów po śmierci ich panów. One czują tak jak my i równie mocno przywiązują się do nas. Pan Damian Dibben pięknie to ukazał, podkreślając, ile lat czekał Jutro na choćby najmniejszy ślad zaginionego, z jaką rozpaczą przyjmował kolejny, fałszywy trop. Czasu spędzonego z tą książką na pewno nikt nie uzna za zmarnowanego.

Dział: Książki

Pierwszy tom przygód Petera Parkera jako prezesa międzynarodowej korporacji okazał się słabym albumem. Kolejna rewolucja w życiu Człowieka-Pająka wydawała się zrobiona na siłę. Dodatkowo fabuła była chaotyczna, nijaka i bez polotu. Dan Slott jednak na koniec otrzymał ode mnie kredyt zaufania. Nadszedł teraz czas na ciąg dalszy. Czy album „Mroczne królestwo” zaserwuje nam powrót przygód naszego superbohatera na właściwe tory?

Na początek przypomnę, iż firma Petera – Parker Industries podbiła zagraniczne rynki. Ma swoje oddziały w wielu krajach świata, m.in. w Londynie czy Szanghaju. Dodatkowo swoimi nowatorskimi projektami wspiera działalność SHIELD. Z tego to powodu Spider-Man w ratowaniu ludzkiego życia nie ogranicza się już tylko do ulic Nowego Jorku. Służbowe obowiązki sprowadzają go do Chin, gdzie również musi zmierzyć się ze starym wrogiem - Panem Negatywem. Okazuje się, że na jego usługach jest dwójka superbohaterów i jednocześnie przyjaciół Spidera – Cloak i Dagger.  Na dodatek złoczyńca zamierza ponownie przejąć kontrolę nad umysłem Człowieka-Pająka (pierwszy raz udało mu się to na łamach miniserii „Dark Reign: Mister Negative”).

Amazing Spider Man Globalna siec 02

Tymczasem powraca temat znanej z poprzedniego tomu organizacji Zodiak. Peter ponownie staje do walki ramię w ramię z Nickiem Fury. Starcie ze Skorpionem rzuca Spider-Mana m.in. do Paryża czy na … Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pojedynek z takim przeciwnikiem jest nierówny, gdyż potrafi on przewidywać przyszłość. Stawka jednak jest wysoka, ponieważ złoczyńca może przejąć całkowitą kontrolę nad czasem. Jeśli uda u się zrealizować swój nikczemny plan, nikt nie będzie mógł mu więcej zagrozić.

W międzyczasie znowu pojawia się tajemniczy człowiek w czerwieni. Nadal rekrutuje on starych przeciwników Spider-Mana. Tym razem dołączają do niego m.in. Jaszczur oraz Electro.amazing spider man vol. 4 10p

Pierwsze zeszyty drugiego tomu znowu nie powalają fabułą. Wątek z Panem Negatywem wygląda, jakby był wciśnięty w tę historię na siłę. Jedynie fajną niespodzianką jest nagłe pojawienie się Regenta, który to został wprowadzony do Uniwersum w poprzednim tomie, w osobnej historii „Piwnica” Dana Slotta i Christosa Gage’a.

Akcja nabiera tempa tak naprawdę po ponownym pojawieniu się Skorpiona i organizacji prowadzonej przez niego. W poprzednich zeszytach jego motyw został śmiesznie i chaotycznie poprowadzony oraz był piętą achillesową tomu. Członkowie Zodiaku pretendowali wręcz do miana najbardziej żenujących złoczyńców Marvela. Teraz jednak Slott rzucił nowe światło na tego przeciwnika i rozbudował samą postać przywódcy. Fakt, że Skorpion potrafi przewidywać przyszłość, bardzo fajnie wpływa na fabułę. Dodatkowo „uzbroił” go w bardzo potężny artefakt – Klucz Zodiaku i zawiązał ciekawą intrygę.

Spodobał mi się również rozpoczęty w poprzednim tomie wątek tajemniczego człowieka w czerwieni. Skrupulatnie zbiera on samych największych antagonistów Spider-Mana. Jaki ma w tym cel oraz jak duża będzie jego armia? Mam nadzieję, że już niedługo będziemy się mogli o tym przekonać.

Dan Slott przypomniał nam również o Otto Octaviusie. Naukowiec, którego świadomość zamknięta jest aktualnie w robocie, zapowiedział swój wielki powrót.

Na plus wychodzi również oprawa graficzna albumu. Do włoskiego grafika Giuseppe Camuncoli znanego z poprzednich przygód Spider-Mana dołączył Matteo Buffagni. Bardzo ładnie prezentują się duże kadry, szczególnie te z pojedynkami czy kosmosem w tle. Jedynie co mi osobiście trochę przeszkadzało, to wygląd Parkera wg Buffagniego. Jego Peter wygląda dość staro. Ja rozumiem, że chłopak dużo przeszedł, spoważniał i na swoich barkach dźwiga zarzadzanie korporacją, ale gryzie się to trochę z jego wizerunkiem z poprzednich zeszytów.

Podsumowując, „Mroczne królestwo” może nie jest jeszcze wybitnym komiksem, ale daje sygnał, iż seria „Globalna sieć” zaczyna zmierzać w dobrym kierunku. Przewodni wątek z Zodiakiem trzymał dobry poziom, Dan Slott umiejętnie zaintrygował czytelnika, a na dodatek w końcu zaserwował nam starego, dobrego Spider-Mana, który rzuca sucharami i ripostami czy nawiązuje w dialogach do popkultury. Jego fani na pewno będą zadowoleni.

Dział: Komiksy
środa, 26 czerwiec 2019 19:37

Konkurs: Uwięziona królowa

Kristen Ciccarelli zabiera nas do fantastycznego świata, w którym śledzimy losy bohaterów bestsellerowego „Ostatniego namsary”. Są tu smoki, polityka i ludzie uwikłani w walkę o władzę i we własne namiętności.

Żyły kiedyś dwie siostry, które łączyła tak silna więź, że nic nigdy nie mogło ich rozdzielić.  Roa i Essie nazywały to „nicią”. Zajmowały się magią –  aż Essie straciła życie w straszliwym wypadku i jej dusza została uwięziona w tym świecie.

Dział: Zakończone
wtorek, 25 czerwiec 2019 20:59

Uprzywilejowani. Stroiciele

Porządek, harmonia, równowaga. Jeśli to na nich opiera się świat, nie powinniśmy się bać niczego. Idealnie współgrające istnienia, które dostają tyle samo, ile oddają w zamian. Co, jeśli to jednak nieprawda, a ktoś nadużywa danej mu wiedzy, władzy i umiejętności? Czy w imię własnych przekonań możesz zaburzyć ten układ? Uprzywilejowani, Stroiciele i Nadrzędni. Kto polegnie, gdy zostanie zachwiany przyjęty podział?

Pamiętasz Martwy las, niepokornego nastolatka i dziewczynkę, która skrywała w sobie tajemnice? Teraz Kędzior musi stanąć przed większym zagrożeniem. Inicjacja na Pierwszego, którą miał przejść, stanowiła bilet do świata Stroicieli, w którym chciał odnaleźć Asper. W jego przypadku nie jest to jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać. Chłopak miota się bowiem między odbiciem dziewczynki a uratowaniem Oriana. Nie pozostaje mu nic innego, więc wyrusza w podróż. Wbrew niemu dołącza do niego Chloe, która na swych skrzypcach wygrywa śmiercionośną melodię, dzięki której może uwalniać ludzi z mentalnej niewoli. Ich działania są zaprzeczeniem wszystkich postanowień paktu. Dwójka podróżników nie jest świadoma następstw, jakie mogą wywołać ich działania. Czy Kędzior odnajdzie tych, których szuka i ocali nie tylko ich, ale i siebie?

Kontynuacja serii zawsze niesie za sobą ryzyko. A to bieg historii może obrać zły tor, a to nagle rozwiązanie niektórych tajemnic może sprawić zawód. Czy Uprzywilejowani. Stroiciele okazało się rozczarowaniem?

Już przy pierwszym tomie, którego recenzje znajdziecie na stronie, wspominałam o tym, co lubię w tego typu powieściach. Stroiciele okazali się lekkim i tajemniczym preludium do historii, która dopiero weźmie nasze umysły w swe posiadanie. Fabuła nabiera tempa, wydarzenia krok po kroku niczym zapadki trafiają na swoje odgórnie wyznaczone miejsca. Tylko czytelnik w tym całym dobrze naoliwionym mechanizmie nie ma pojęcia, co się wydarzy. Czego się spodziewać?

Świetnego języka. Uprzywilejowani. Stroiciele mogą pochwalić się dobrym zapleczem językowym właśnie. Opisy nie nużą, dialogi wprowadzają powiew świeżości i napędzają akcje. Tu nic nie dzieje się bez przyczyny, każda pojawiająca się postać, słowo czy tajemnica odnajdą wspomniane miejsce. Powieść pochłonęłam niemalże w mgnieniu oka, napawając się przy tym jakością fabuły i nietuzinkowymi rozwiązaniami. Jednak to bohaterowie, których jest tu sporo, grali pierwsze skrzypce.

Jak się ma Kędzior? Po lekturze pierwszego tomu miałam mieszane uczucia co do jego postaci. Nie czułam tej iskry, która pozwala nabrać tej całkowitej pewności, że bohater poradzi sobie z każdym planem, jaki ma dla niego los. Teraz jest z goła inaczej, choć wciąż chłopak nie do końca wie, co robi i czego chce bardziej, to jego postać poprowadzona jest świetnie. Od razu obdarzamy go sympatią i kibicujemy mu w jego poczynaniach. Podobnie jest z postacią Chloe, która, choć początkowo tajemnicza od pierwszych chwil przyciąga naszą uwagę.

Uprzywilejowani. Stroiciele nie tylko poszerza naszą wiedzę na temat poznanych Stroicieli, ale i ułatwia zagłębienie się w idei przedstawionego modelu świata. Autorka umiejętnie tworzy spójną całość, którą nie łatwo rozgryźć, lecz bez problemu można ją polubić. Po skończonej lekturze chce się więcej, ma się mnóstwo pytań i sporo odpowiedzi z poprzedniej odsłony cyklu. Co przyniesie kolejna podróż w świat Stroicieli, Uprzywilejowanych i Nadrzędnych? Z radością i zaciekawieniem czekam na kolejną odsłonę, oby równie dynamiczną, fascynującą i nieprzewidywalną jak tom drugi.

Zakochana w pomyśle, realizacji i sposobie przeprowadzenia zmian, jakich doświadczają bohaterowie, nie mogę zrobić nic innego, jak tylko polecić zarówno książkę, której dotyczy recenzja, jak i całą serię, która jest spisana należycie i z pomysłem. Miłośnicy fantastyki, barwnych bohaterów i kreatywnych rozwiązań znajdą w tej powieści wszystko, czego szukają. Jestem pewna, że ten świat zafascynuje was równie mocno, jak mnie, pytanie, czy jesteście w stanie stanąć oko w oko ze światem, który jest gdzieś obok.

Dział: Książki
niedziela, 23 czerwiec 2019 14:38

Oprawca Boży

Kolejny autor wkracza w progi sporej już serii Fabryki Słów pod tytułem „Polskie Fantasy". Mowa o Eugeniuszu Dębskim, który ma za sobą olbrzymie doświadczenie pisarskie i którego nazwisko z pewnością znane jest fanom polskiej fantastyki. Szczególnie znany z cyklu o Xamaleonie. Wielokrotnie pokazywał swoją wszechstronność i próbował sił w różnych gatunkach fantastyki. Jak prezentuje się zatem jego najnowsze dzieło — „Oprawca Boży"?

Jak żałosny byłby Bóg, który pozwoliłby bezkarnie rzucić sobie wyzwanie?
Durkiss jest zabójcą. Doskonałym narzędziem w rękach swojego Boga. Oprawcą Bożym. Kolejne zadanie, którym obciążył go N'gadufal nie wydaje się szczególnym wyzwaniem. Wszak ukaranie bezczelnego krzywoprzysięzcy nie powinno być trudniejsze niż ubicie sieklicy. Kolejne tajemnice wypływają jedna po drugiej, pętla niebezpieczeństwa zaciska się na szyi Durkissa coraz ciaśniej, a ilość ofiar budzi wątpliwości nawet w jego zatwardziałym sercu. Jednak od woli Boga nie ma odwrotu. Oprawca wypełni swą misję lub zginie, próbując.

Początek książki wypada naprawdę obiecująco, mimo że zalatuje Wiedźminem niezwykle mocno. Wątek zabójcy potworów czy innych kreatur zawsze będzie mi bliski, ale jednocześnie gdzieś zawsze mam świadomość, że to coś ukradzionego Sapkowskiemu. Dębski jednak wprowadza czytelnika w świat Durkissa dość ciekawie i oryginalnie, więc pełen nadziei kroczyłem w fabułę dalej i dalej. I chociaż nie ukrywam, że przyszedł moment zwątpienia i lekkie znużenie, to w gruncie rzeczy, po dobrnięciu do końca muszę powiedzieć, że jest ok. Ale...

Po autorze, który już tyle lat istnieje na polskim rynku i który ma na swoim koncie kilkadziesiąt tomów różnych historii, spodziewałem się czegoś więcej. Gdyby była to książka debiutanta, byłbym w stanie wybaczyć (niestety) przewidywalną fabułę i kilka innych mankamentów, które gdzieś po drodze rzuciły mi się w oczy. Nawet nie chodzi mi tu o styl czy stylistykę powieści, ale bardziej o rozwiązania fabularne i sposób, w jaki historia została nam opowiedziana. Widzę tutaj duże pole do popisu, jeśli chodzi o uniwersum i bliskość bohatera z bogiem. Mam jednak wrażenie, że zostało to niedostatecznie podkreślone, czego też efektem jest objętość książki.

Bohater, mimo że jest prawą ręką Boga, wykonuje przecież na co dzień jego wolę, wydaje się pozbawiony racjonalnego myślenia. Przystępuje do swojego nowego zadania wręcz bezmyślnie, lekceważąc totalnie powagę sytuacji. Pozbycie się na pozór zwykłego krzywoprzysięzcy, powinno samo w sobie być podejrzanie zbyt prostym rozkazem. Ale czy nie taka jest natura człowieka? Każdy popełnia błędy i każdy z nas kiedyś był w jakieś sytuacji lekkomyślny. Między innymi to czyni z Durkissa „ludzkiego” bohatera, mimo że jest tak mocno związany z Bogiem i wykonuje jego wolę.

„Oprawca Boży” nie jest książką dla każdego. Polecam ją wielbicielom gatunku, ale przede wszystkim też czytelnikom Eugeniusza Dębskiego. Fani jego twórczości, którzy są zaznajomieni ze stylem i pomysłami z pewnością będą zadowoleni.

Dział: Książki