grudzień 14, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty

niedziela, 15 marzec 2020 21:56

Dziedziczka jeziora

Idealnie przystrzyżony trawnik, rodziny i życia bez skazy bywają złudnym poczuciem bezpieczeństwa i doskonałą pożywką dla tajemnic. To one są w stanie zniszczyć niemal każdego. Tylko czy da się ochronić, przed czymś, czego się nie spodziewamy?

Herod Hall to miasteczko jak ze snu. Tu mężowie są idealnymi mężami, żony to znakomite gospodynie a dzieci stanowią marzenie każdego rodzica. Sielska atmosfera i nieskazitelne otoczenie sprawiają wrażenie miejsca pełnego szczęścia. Tylko wszędzie rozsiane kamery, które chronią miasteczko niczym mur obronny, nie pasują do tego wizerunku.

To właśnie tu splatają się losy dwóch kobiet i ich synów. Willa Herot nie miała łatwego dzieciństwa, ale po wielu perturbacjach stała się żoną spadkobiercy Herot Hall-Roberta Herota, przykładną panią domu i matką. Jej sielskie życie może być obiektem zazdrości i smutku zarazem.

Poza granicami miasta, w jaskini żyje Dana, weteranka wojenna, wraz ze swoim synem Grenem. Kobieta żyje w cieniu, by świat się o nich nie dowiedział.
Gren od zawsze wiedział, że nie może wychodzić i pokazywać się ludziom. Ale jak powstrzymać się przed zabawą, gdy nagle widzisz kogoś w swoim wieku.

Jedna chwila i szybkie spojrzenie na opis wystarczyły, by Dziedziczka jeziora trafiła w moje ręce. Retelling powieści często jest ryzykownym podejściem, a jak jest w tym przypadku?

Maria Dahvana Headley zaskoczyła mnie pomysłem na powieść. Obawiałam się znanych motywów w innym wydaniu. Dziedziczka jeziora okazała się niebanalną i nietuzinkową lekturą, która zaskakuje od początku w każdym aspekcie. Od pierwszego słowa czytelnik wpada w moc aury, jaką roztacza przed nim autorka za pomocą słowa. Powieściopisarka lekko miesza losami obu pań, by po chwili wprowadzić nas w historię, która porwie w swój niespotykany sposób.

Pochłonęłam tę opowieść w szybkim tempie. Zachwycona stylem powieściopisarki i tym jak umiejętnie przedstawiła świat biednych i bogatych, udowadniając, że wyznacznikiem szczęścia nie są pieniądze, a miłość do bliskich. Kreacja bohaterów niezwykle sugestywnie wyznacza drogę, którą należy podążać. Jednak to postać Grendela kusi i wciąga skrawkami informacji rzucanymi pod nogi.

Właściwa fascynacja rozpoczyna się wraz z przejęciem przez niego głównej nici fabuły. Na nowo poznawaliśmy, z czego został ulepiony, o czym myśli. Nagle wszystko nabrało tempa i nie pozwalało uspokoić emocji do ostatniej kropki.

Autorka poradziła sobie świetnie, choć balansowała na granicy. Wiele elementów mogła przerysować lub nie udźwignąć poziomu, jaki sobie narzuciła. Nie każdy odkryje tę atmosferę, zrozumie postawy bohaterów. Dziedziczka jeziora z pewnością odkryje przed wami dziwny, choć fascynujący świat, w którym zło nie jest oczywiste, a bezpieczeństwo niezwykle złudne. Ja jestem pod wrażeniem i na długo pozostanę w mocy tejże powieści.

 

Dział: Książki
czwartek, 12 marzec 2020 00:34

Zapowiedź: Dziesięć tysięcy drzwi

W tej zniewalającej, pełnej liryzmu debiutanckiej powieści, której akcja rozgrywa się  na początku XX wieku, młoda kobieta odnajduje tajemniczą księgę i wyrusza w fantastyczną podróż ku samopoznaniu.

Dział: Książki
środa, 11 marzec 2020 00:24

Szczypta magii

 

Trzy siostry, rodzinna klątwa i…

Baśnie pokochałam we wczesnym dzieciństwie, a miłość do nich rosła i kształtowała się z upływem czasu, wraz ze mną. Mimo że jestem już dorosła i mam własne dzieci, to w dalszym ciągu z ogromną przyjemnością sięgam po takie tytuły jak „Szczypta magii” spod pióra Michelle Harrison.

Zarys fabuły

Na niewielkich rozmiarów wyspie, w cieniu przerażającego więzienia, pod opieką prowadzącej karczmę babci, mieszkają trzy siostry. Dziewczynki wiodą całkiem zwyczajne życie, nie mają jednak pojęcia, czemu nie wolno im odwiedzać sąsiednich wysp ani zobaczyć upragnionego lądu. Podczas Halloween jednak średnia z nich, Betty, twardo postanawia się nie poddawać i próbuje uciec z domu, by wziąć udział w festynie organizowanym przez sąsiednie miasteczko. Po tym wydarzeniu siostry dowiadują się o rzuconej na ich rodzinę klątwę. Jeżeli którakolwiek z nich opuści wyspy Wronoskału, umrze. Czy uda im się zdjąć klątwę i jaki będzie dalszy ciąg tej historii?

Moja opinia i przemyślenia

Ułożona przez Michelle Harrison historia jest piękna i niezwykle wciągająca. Nie ma w niej elementów o smaku waty cukrowej, jest wiele mroku i szczypta okrucieństwa, ale pojawia się również wiele miłości, dobroci i ciepła. Główną bohaterką, Betty, średnią z sióstr Wspacznych, kieruje chęć poznania świata i przeżywania niesamowitych przygód. Prawdziwą determinacją jednak napełnia ją dopiero chęć pomocy siostrom, gdy te znajdują się w potrzebie. 

Książka jest doskonale napisana. Pojawia się w niej wiele plastycznych opisów i prostolinijna, ale oryginalna fabuła. To jedna z tych niesamowitych, porywających historii, które czyta się z zapartym tchem od pierwszej do ostatniej strony. Ostatnio niestety nie trafiam na zbyt wiele takich tytułów, dlatego spotkanie ze „Szczyptą magii” sprawiło mi tym większą radość. Na uwagę zasługuje także doskonałe tłumaczenie Łukasza Małeckiego, który dziwaczne autorskie nazwy miejsc przekształcił w taki sposób, że doskonale komponują się z językiem polskim, a jednocześnie zachowują swój niepowtarzalny klimat i oryginalność. 

W moje ręce trafił egzemplarz przedpremierowy, ale podejrzewam, że wydawnictwo Literackie zadba również o doskonałą oprawę wizualną książki. To wydawca znany z tego, że jego publikacje są nie tylko doskonałe pod względem warsztatu, ale również i jakości oraz uroku wydań, które zaspakajają wszystkie potrzeby estetyczne czytelników. 

Podsumowanie

„Szczypta magii” to jeden z tych tytułów, które w 2020 roku koniecznie trzeba przeczytać. To przepiękna opowieść o magii, siostrzanej miłości, klątwie i żądzy przygód. To świetnie napisana, doskonale ułożona historia, która zostanie w mojej biblioteczce na półce wśród ulubionych tytułów i będzie cierpliwie czekała, aż moje dzieci dorosną na tyle, bym mogła się z nimi podzielić tą cudną opowieścią. 

 

Dział: Książki
niedziela, 08 marzec 2020 20:41

Żółte ślepia

Najtrudniejszą sztuką w życiu każdego człowieka jest bycie sobą. Życie w zgodzie z naturą, własnymi przekonaniami i ludźmi stanowiącymi nasze najbliższe otoczenie nie jest łatwe. Niektórym udaje się zachować siebie w czasach niesprawiedliwości i zmian. Inni muszą dokonać wyboru. Tylko czy można być gotowym na porzucenie siebie?

Medvid to człowiek leśnych kniei, jest bardzo oddany swoim poglądom, ale i przyjaciołom. Choć czuje, że nie nadaje się do życia na dworze królewskim, wspiera króla Bolesława. Niestety dla osoby, która całym sobą wierzy w tradycje słowiańskie, chrystianizacja okazuje się ciężkim czasem. Podporządkowanie się nowym zasadom nie jest łatwe.

W niewyjaśnionych okolicznościach ginie Bolesław i wszyscy dworzanie, również ukochana Medvida. Mężczyzna wyruszy w podróż w celu odszukania zaginionych. Ma przeczucia, że stoją za tym demony i złe duchy Półmroku. Jego towarzyszami w wyprawie staną się Gosława, wiedźma oraz mały domowy skrzat. Świat pełen przygód, przeszkód i nadprzyrodzonych stworzeń staje przed nimi otworem. Czy walka ze złem zakończy się zwycięstwem?

Żółte ślepia patrzą na ciebie ukryte gdzieś w mrocznej części lasu. Obserwują cię nieustannie. Czekają. Ty nie poddawaj się oczekiwaniu i sięgnij po powieść spod pióra Marcina Mortki już teraz. Daj się porwać słowiańskiemu wiatru i rozpocznij przygodę, która zapada w pamięć.

Marcin Mortka zaskoczył mnie już na początku mojej podróży. Piękny, niezwykle plastyczny język, którym tworzy swoją powieść, niemal natychmiast porywa czytelnika i nieustannie trzyma, aż do ostatniej kropki. Żółte ślepia pochłania się bardzo szybko. Tempo akcji niespiesznie wzrasta, a nagromadzenie przygód nie pozwala nawet na moment odłożyć książki na półkę.

To ogromna dawka słowiańskiego ducha, doprawiona humorem i świetną kreacją bohaterów. Niemalże natychmiast obdarzasz ich sympatią i z napięciem wyczekujesz kolejnych zwrotów akcji. Mnie ujęła Gosława. Jej gorący temperament i umiejętności rządzenia mężczyznami zapadają w pamięć. To chodzący sarkazm i worek przekleństw, które całkowicie nie pasują do jej drobnej postawy. Nie można też pominąć skrzata, mistrza narzekania w każdej sytuacji.

Nagle sympatia przepełnia cię od środka, a czytanie jest przyjemne, klimatyczne i często zaskakujące. Marcin Mortka stworzył historię pełną przygód, zwrotów akcji i niepewności. Ludzie wciąż jeszcze wierzą w dawne mary, biesy i stworzenia. Sam chrzest nie wyzwolił ich umysłów z tego, w czym się wychowywali przez pokolenia. To nadaje kolorytu całości, która skonstruowana jest jako zamknięta całość, ale czy na pewno? Niewielka furtka daje nadzieje, na powrót do świata, w którym Medvid poświęca siebie, by odnaleźć przyjaciół.

Walka, z wrogiem i ze samym sobą wykuta w kamiennych tabliczkach. Świetnie napisana opowieść łącząca w sobie historię i fantastykę w czystej postaci. Pierwotne zło i nowa wiara. Natura i życie wśród wygód. Niebezpieczeństwo i humor. Żółte ślepia to niemal idealna mieszanka lęków i pragnień. Spisana natchnionym piórem, zabiera czytelnika w podróż, która nie zawsze jest przewidywalna, ale bardzo często kradnie serce.

Bawiłam się świetnie wśród wierzeń, humoru i sarkazmu. Śmiech i zaciekawienie, radość i zniecierpliwienie. Tak, to lektura warta spędzonego z nią czasu. Szczególnie gdy mity i legendy są twoją drogą w czytelniczym świecie.

Dział: Książki
piątek, 06 marzec 2020 19:06

Instytut

Patrzysz komuś w oczy i wiesz, że wszystko, co właśnie powiedział to kłamstwa. Jesteś w stanie przewidzieć czyjś ruch, zanim ktoś zdąży go wykonać. Nie potrafisz tego racjonalnie wytłumaczyć. Ot tak już jest i tyle. Ale czy na pewno chcesz wiedzieć, czym jest twoja umiejętność?

Teddy Cannon nie jest typową przedstawicielką swojej grupy wiekowej. Jest bystra i zaradna, a zarazem trochę pokręcona. Potrafi bezbłędnie odczytywać ludzi, choć nie zdaje sobie sprawy z tego, czym tak naprawdę jest posiadana przez nią umiejętność. Gdy seria złych wyborów rozbudza problemy z prawem, Teddy dostaje propozycje, która może okazać się drzwiami do innego świata.

Ale czy lepszego?

Tajemniczy mężczyzna chce, by panna Cannon stała się częścią instytutu dla mediów, tajnej placówki ukrytej u wybrzeży San Francisco. Nie jest to zwykłe miejsce, a studenci przechodzą w nim masę szkoleń, których nie powstydzą się najbardziej wymagające jednostki.

Konkurencyjna, bezwzględna i ściśle tajna uczelnia otwiera przed Teddy nowe możliwości. Wystarczy przetrwać szkolenie z telekinezy, telepatii, taktyki i umiejętności śledczych, a stąd to już prosta droga do pracy np. w FBI.

Wśród nowych znajomych: Lucasa, Jillian i Molly, Teddy czuje się niczym w domu. Sielankę może jednak zakłócić seria dziwnych wydarzeń. Włamania i zaginięcia uczniów to dopiero początek. Panna Cannon przyjmie niebezpieczną misję. Czego się dowie?

Instytut od razu przyciągnął moją uwagę. Niemal jednym tchem przeczytałam opis, który podsunęła mi przyjaciółka i już książka leciała do mnie. Czy warto było poświęcić dla niej czas?

Autorka zadbała, by czytelnik dał się pochłonąć powieści spod jej pióra. Czyta się ją szybko i z przyjemną lekkością. Język nie jest skomplikowany, dzięki czemu czytający nie musi zastanawiać się nad ukrytym sensem, czy znaczeniem słów. To duży plus, szczególnie dla tych, którzy cenią sobie prostotę wykonania i przekaz, jaki ma za sobą nieść, powieść.

Sam pomysł na fabułę, moim zdaniem jest wciągający i w niczym nie ustępuje powieściom tego typu. Jednak to bohaterowie stanowią podstawę historii i nadają jej odpowiedniego tempa. Ich kreacja autorce wyszła świetnie, a ich różnorodność tylko napędza akcje. A tej w powieści nie brakuje.

Instytut to większe możliwości, tajemnice, zmyłki i charakterki, które bez trudu zapamiętamy i polubimy. Wszystko to zapada w pamięć i zapewnia niezapomniane chwile.
Wszystko nabiera tempa, gdy Teddy przybywa do instytutu. Co nieco już wiemy o niej samej, cała reszta to niewiadoma. Dzięki poznawaniu przedstawianego nam świata oczami Teddy zabawa trwa w najlepsze, a zostawiane nam znaki mącą w głowie.

Strona po stronie wsiąkałam między mury instytutu, które przesiąknięte są niezwykle dziwną aurą. Jedno jest pewne, zapragniesz jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów. Czy pierwsze sympatie nagle się zmienią? Instytut dopiero uchyla drzwi do swych tajemnic. Ja z radością odkryłam, coś skryte między stronicami.

Pora, żebyś ty odnalazł tę nutkę przygody i krztynę uzależnienia od tej historii.

Dział: Książki
piątek, 28 luty 2020 16:02

Zapowiedź - Zefiryna i księga uroków

Baśniowa sceneria, okraszona magią fantastyczna fabuła i dziarska księżniczka, która nie cofnie się przed niczym, by schwytać złoczyńcę!

Zefiryna od dziecka była najbardziej rozhukaną i niepokorną księżniczką w Siedmiu Księstwach – dawniej jej wybryki mogły uchodzić za urocze, obecnie, kiedy ma siedemnaście lat, zakrawają na skandal. Łazi po drzewach, smarka w palce i gwiżdże na dworską etykietę. Zaproszenie od Linnei, księżniczki z Sarbancji, sprawia jej jednak sporą przyjemność – to w końcu zawsze okazja do wyrwania się z domu i przeżycia nowej przygody.

Towarzyska wizyta szybko przeradza się w potajemne śledztwo. Zefiryna, zaintrygowana tajemniczymi wydarzeniami na sarbanckim dworze, postanawia odkryć, kto stoi za magicznymi atakami na Linneę.

Czy na księżniczkę rzucono zły urok? Jaka złowroga moc czai się na pałacowych korytarzach? Kto wkrada się do snów książęcej rodziny?

Dziewczyna jest już o krok od rozwiązania zagadki, kiedy na jej drodze staje chorobliwie ambitny dowódca gwardii pałacowej, kapitan Scharf, dla którego pojawienie się krnąbrnej księżniczki to katastrofa. Jednak czy jego zainteresowanie Zefiryną jest czysto służbowej natury?

Wartka akcja, tajemnica, przygoda, bohaterka z prawdziwego zdarzenia oraz spora dawka humoru! A wszystko to za sprawą Saszy Hady, autorki kryminałów, którą do spróbowania swoich sił w fantastyce zainspirowała praca przy największym, międzynarodowym hicie CD PROJEKT RED, grze "Wiedźmin 3: Dziki Gon".

Tytuł: Zefiryna i księga uroków
Autor: Hady Sasza
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Numer wydania: I
Data premiery: 2020-04-15

Dział: Książki
wtorek, 25 luty 2020 16:30

Wilcze dzieci tom 3

Mamie wydawało się, jakby w ciągu tej jednej nocy cały świat narodził się na nowo.

Jestem już po lekturze trzeciego, a zarazem ostatniego tomu serii „Wilcze dzieci” i jest mi ogromnie przykro, że ta piękna historia już się skończyła. Chętnie poznałabym dalsze losy wilczego rodzeństwa. 

Zarys fabuły

Yuki postanowiła, że będzie człowiekiem, natomiast Ame nie pragnie niczego innego, jak bycie wilkiem i opiekowanie się innymi zwierzętami. Ich drogi się rozeszły, a rodzeństwo musiało się rozstać. Ame wyruszył w góry, natomiast Yuki pojechała uczyć się w gimnazjum. Jak rozłąkę zniesie ich mama, która przecież już tak wiele do tej pory w życiu straciła...

Moja opinia i przemyślenia

„Wilcze dzieci” to mądra, ciepła i poruszająca opowieść, jak również bardzo ładnie narysowana manga. Gdy skończyłam czytać trzeci tom, poczułam ogromny smutek. Seria pozostawiła po sobie wiele niedomówień i miejsca na domysły, ale również i żalu, bo przecież kiedyś również i moje dzieci dorosną, a potem wyfruną z gniazda. Na szczęście będę miała na oswojenie się z takim stanem rzeczy trochę więcej czasu niż wilcza mama. 

Historia przedstawiona w mandze jest wielowarstwowa, a ja wciąż pozostaję pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób Autorowi udało się połączyć powieść obyczajową z nutami fantastyki. To takie okruchy życia, okraszone lekkim humorem i wilczymi dodatkami. Poważne tematy otoczone nutką niezwykłości. Rzecz nietypowa, która jednak okazała się strzałem w dziesiątkę i udała się po prostu wspaniale.

Zastanawiam się, jak to się stało, że dopiero teraz, pięć lat po wydaniu mangi w Polsce, udało mi się sięgnąć po „Wilcze dzieci”. Ogromnie cieszę się, że ostatecznie trafiłam na ten tytuł i miałam możliwość przeżycia wspaniałej przygody. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko obejrzeć anime, na którym wzorowana jest manga. 

Podsumowanie

„Wilcze dzieci” to piękna, wzruszająca historia, którą serdecznie wszystkim polecam. Myślę, że każdy odnajdzie w niej coś dla siebie. Niezależnie od tego, czy lubi fantastykę, czy wcale za nią nie przepada. Polecam z całego serca, zdecydowanie warto zagłębić się w tak wartościową lekturę. 

Dział: Komiksy
wtorek, 25 luty 2020 16:27

Wilcze dzieci tom 2

Ōkami kodomo no Ame to Yuki

Zazwyczaj dzieje się tak, że na podstawie książek powstają ekranizacje (w wypadku mang, na ich podstawie powstają anime lub dramy). Tym razem było jednak inaczej. „Wilcze dzieci” to manga narysowana na podstawie filmu o tym samym tytule. Wydana została po jego niewątpliwym sukcesie (film ten zarobił ponad 4 miliardy jenów, tym samym, zajmując piąte miejsce na liście najlepiej zarabiających filmów w Japonii w 2012 roku). 

Zarys fabuły

Yuki prosi mamę, by, tak jak inne dzieci, mogła iść do szkoły. Hana niechętnie godzi się postać tam córkę, upominając ją jednak, by nigdy nikomu nie pokazywała swojej wilczej postaci. Pomóc ma jej w tym dziecięca rymowanka. Yuki szybko odnalazła się w szkolnym towarzystwie, gdy jednak nadchodzi kolej jej brata, on czuje się tam zupełnie zagubiony. Wie, że wśród ludzi nie ma dla niego miejsca. Życie rodziny płynęłoby dalej, zupełnie spokojnym nurtem, gdyby nie pojawienie się w szkole nowego kolegi, który nie potrafi pogodzić się z tym, że Yuki z jakiegoś powodu go unika. Jak potoczy się ich wspólna historia?

Moja opinia i przemyślenia

Przyznam, że po przeczytaniu mangi mam ogromną ochotę na obejrzenie anime. Historia jest tak wciągająca i nietypowa, że wcale nie dziwi mnie jej sukces. Powiem szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z obyczajową fantastyką. Ten gatunek był mi do tej pory obcy i wciąż zadziwia mnie, że można było umieścić w nim tak interesującą fabułę. 

Kreska komiksu jest prosta, ale pełna uroku i drobnych szczegółów. Przyjemnie obserwuje się, jak bardzo z biegiem lat, z tomu na tom, zmieniły się tytułowe Wilcze Dzieci. Yuki z drugiego tomu to śliczna, młoda panienka, która przestała być chodzącą kulką z uszami. Ame natomiast wyrósł na prawdziwego słodziaka, pozbywając się roli ciamajdy z pierwszego tomu. Jestem ogromnie ciekawa, jak rodzeństwo prezentowało się będzie w trzeciej (ostatniej) części. 

„Wilcze dzieci” to jednak nie tylko czysto rozrywkowa historia. To również opowieść o sile matczynej miłości,  ludzkiej dobroci i bezinteresownej życzliwości. Hana poradziła sobie na nowej drodze życia tylko dzięki pomocy swoich nieocenionych sąsiadów, którzy postanowili zadbać o nią i jej pełne energii dzieci. 

Podsumowanie

„Wilcze dzieci” to śliczna, ponadczasowa historia, którą zinterpretować można na wiele różnych sposobów. To wciągająca, a zarazem wartościowa lektura. Ogromnie cieszę się, mogąc zabrać się za czytanie trzeciego, niestety ostatniego już tomu. Tytuł z całego serca polecam i to nie tylko miłośnikom mang. 

Dział: Komiksy
wtorek, 25 luty 2020 16:23

Wilcze dzieci tom 1

Ja i mój brat, Ame… mieliśmy sekret, którego nie mogliśmy nikomu zdradzić. 

„Wilcze dzieci” to jedna z tych mang, które chciałam przeczytać od dłuższego już czasu. Gdy więc nadarzyła się okazja, z przyjemnością zagłębiłam się w lekturę pierwszego tomu. 

Zarys fabuły

Młoda studentka Hana zakochała się w tajemniczym nieznajomym. Okazało się, że mężczyzna ma swój sekret i potrafił przemieniać się w wilka. Hany to jednak nie wystraszyło i wspólnie stworzyli cudowny, pełen miłości związek, z którego urodziła się dwójka zdrowych dzieci. Maluchy jednak odziedziczyły umiejętności po tacie i wychowanie ich okazało się trudniejsze niż w przypadku zwyczajnych dzieci. Życie rodziny płynęło szczęśliwie, do czasu tragicznego wypadku. Co wydarzyło się później? O tym już przeczytacie w mandze. 

Strona wizualna

Manga rysowana jest nieco uproszczoną, ale pełną uroku kreską. Pierwsze trzy strony narysowane są w kolorze, pozostałe natomiast zostały czarnobiałe. Tom zdobi obwoluta, pod którą okładka jest jasnoniebieska (sama zawsze zdejmuję obwolutę do czytania, żeby się nie zniszczyła). Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to wizja maluchów na czterech łapach, która znalazła się na tylnej stronie okładki. Uznajmy jednak, że to aspekt komediowy, bo cała historia to właśnie taki komedio-dramat. 

Moja opinia i przemyślenia

Nad mangą „Wilcze dzieci” pracowały trzy osoby. Za scenariusz odpowiada Mamoru Hosoda, za ilustracje Yu, a za projekt postaci Yoshiyuki Sadamoto. Wyraźnie widać, że trójka Autorów tworzy naprawdę zgrany zespół i wszystkie szczegóły doskonale ze sobą współgrają. Podoba mi się też tłumaczenie Waneko, za które odpowiada Monika Sekular. Nadało polskiej wersji językowej przyjemnej i niewymuszonej lekkości. Historię doskonale się czyta.  

Fabuła mangi należy do tych nietypowych. Jest w niej odrobina fantastyki, dramatu i szczypta komedii. Wszystkiego znalazło się tam po trochu. Główna bohatera jest sympatyczna i pracowita, a jej dzieci to urocze rozrabiaki. Ich perypetie tak bardzo wciągają, że nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na ostatniej stronie. 

Podsumowanie

„Wilcze dzieci” to doskonały, pełen ciepła tytuł, który z pewnością umili chłodniejszy wieczór. Przyznam szczerze, że jestem nim zachwycona i ogromnie cieszę się, że już teraz, zaraz, mogę sięgnąć po kolejny tom. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie mocno. Polecam, szczególnie osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z mangami. 

Dział: Komiksy
wtorek, 18 luty 2020 00:36

Kuro (tom 1-3)

Manga o sympatycznej dziewczynce Coco i jej czarnym kocie Kuro. Po ucieczce z willi kot powraca odmieniony i dziwnie sie zachowuje. Czy ma to związek z tym, co czai się za murami willi? Coco nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakim niebezpieczeństwie się znalazła...

Bardzo lubię czytać mangi, szczególnie takie, których klimat mnie zachwyca. Czy „Kuro”, opowieść o małej dziewczynce, która w wielkim domu mieszka tylko z kotem, spełniła moje oczekiwania?  

Zarys fabuły

Na świecie istnieją potwory, przed którymi chroni specjalny gatunek białych kwiatów. Każde dziecko otrzymuje szczepionkę, by móc je widzieć. Nie wolno zbaczać ze ścieżki, którą wyznaczają białe linie. Tych zasad jednak nie zna Koko, mała dziewczynka, która mieszka samotnie w wielkiej, starej posiadłości. Towarzyszy jej kot o imieniu Kuro. Pewnego jednak dnia Kuro znika, a gdy powraca, nie był już taki sam. Tylko co dokładnie się w nim zmieniło i dlaczego Koko niczego nie pamięta?  

Kreska

Rysunki w mandze są szczegółowe, dynamiczne, nieco przerażające, a jednocześnie też pełne uroku. Kreska jest elegancka i dopracowana. Cała oś fabularna została wydana w kolorze (pokolorowanie plansz do mangi wymaga sporego nakładu pracy, więc nie jest to rzecz często spotykana), natomiast poboczne historie są czarnobiałe. Rysunki wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie i niezwykle umiliły mi czytanie. 

Moja opinia i przemyślenia

„Kuro” to taki horror, ale nie horror. Manga ma swoje mroczne strony, ale i niewątpliwy urok. Ciężko mi określić jej dokładny gatunek, ale myślę, że całej historii najbliżej będzie po prostu do fantastyki. Uwielbiam motyw małej dziewczynki i chroniącego ją potwora, a w tym wypadku, mimo abstrakcyjnego założenia całej fabuły, motyw ten ma sens i został doskonale wytłumaczony. Opiera się na solidnych podstawach.

Historia jest ciekawa i bardzo wciągająca. Podczas lektury poznajemy kolejnych barwnych bohaterów i odkrywamy tajemnice z przeszłości Koko. Coraz lepiej zaczynamy rozumieć działanie wykreowanego przez Somato świata. Niezwykle miłym dodatkiem są też wieńczące tom poboczne historie. Jedną z nich jest pisana przez główną bohaterkę książka, w której dziewczynka wyobraża sobie, że jej kot posiada niezwykłe moce, niewiele mijając się z prawdą. 

Małym minusem pozostaje fakt, że mimo lektury wszystkich trzech tomów, wciąż nie rozumiem niektórych założeń. Być może nie mają one w ogóle żadnego wyjaśnienia. Ostatecznie to nie nić fabularna odgrywa w „Kuro” pierwsze skrzypce. Manga opiera się na koncepcji przedstawionego świata, Kuro, Koko i pozostałych bohaterach. Na połączeniu horroru i groteski z uśmiechem, pozytywnymi emocjami, urokiem i słodyczą. 

Podsumowanie

„Kuro” to prześliczna, doskonale opowiedziana (i narysowana) historia, która wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Jestem nią oczarowana i bardzo żałuję, że seria liczy sobie zaledwie trzy tomy. Z przyjemnością poznałabym jej dalszy ciąg, szczególnie że zakończenie mangi tak naprawdę pozostało otwarte. Tytuł z całego serca polecam, z pewnością warto poznać tę niezwykłą historię. 

Dział: Komiksy