wrzesień 29, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty

czwartek, 25 sierpień 2022 01:26

Czarodzieje i ich dzieje. Tom 2

 

„Czarodzieje i ich dzieje” (oryg. „Wizards of Mickey”) to włoski cykl komiksowy, publikowany od 2006 roku w słynnym tygodniku „Topolino” („Myszka Miki”). 

Niedługo przyszło nam czekać na drugi tom przygód Myszki Miki i jej dzielnej (ale oczywiście nieudolnej) drużyny, która żyje w magicznym świecie, do którego wrzuceni zostali nie tylko wrzuceni zostają Myszka Miki, Kaczor Donald i Goofy, ale też wielu ich przyjaciół i wrogów.  

Zarys fabuły 

W tomie drugim główni bohaterowie wciąż zbierają elementy wielkiej zbroi, która pozwoli ocalić Minnie i położyć kres mrocznej erze. Ale nawet powodzenie tej misji nie oznacza końca kłopotów, w głębi podziemnych jaskiń drzemie bowiem groźna pradawna istota. Jeśli się przebudzi, Miki i przyjaciele będą musieli podróżować do innych wymiarów w czasie i przestrzeni, żeby się jej przeciwstawić. A taka walka może nie do poznania odmienić oblicze świata…

Moja opinia i przemyślenia

Przygody znanych disnejowskich bohaterów wrzuconych w wir pełnego magii, fantastycznego świata, to świetny pomysł na historię familijną. Postacie jak zawsze bawią i sprawiają, że czytelnik z przyjemnością śledzi ich losy. Myślę, że żaden miłośnik Disney’owskich produkcji nie poczuje się zawiedziony, szczególnie jeżeli bliższe są mu te nieco starsze koncepcje. 

Wydanie komiksu jest kolorowe, ma twardą oprawę i prostą, ale solidną kreskę. Historia wydrukowana została na doskonałej jakości, kredowy papierze. Format zeszytu nie jest zbyt duży, dzięki czemu wygodnie się go czyta. Tom jest bezpośrednią kontynuacją przygód rozgrywających się w pierwszej części.

Pamiętam czasy, gdy zaczytywałam się w komiksach Kaczora Donalda. Przez przeszło rok kupowałam w kioskach każdy, papierowy numer pisemka. „Czarodzieje i ich dzieje” to taki przyjemny, niezwykle nostalgiczny powrót do przeszłości. Przyznam, że mam nadzieję na to, że spodoba się również moim dzieciom.  

Podsumowanie

Jeżeli, drogi Czytelniku, lubisz Myszkę Miki i Kaczora Donalda, to serdecznie polecam Ci lekturę komiksu „Czarodzieje i ich dzieje”. Zeszyt jest pięknie wydany, a historie w nim zawarte ciekawe i pełne dobrego humoru. Dla mnie komiks był przyjemną, niezwykle nostalgiczną podróżą do czasów dzieciństwa, ale myślę, że przygody czarodziejskich drużyn znajdą swoich zwolenników również wśród obecnego, młodego pokolenia. Polecam! To seria komiksowa warta uwagi w eleganckim wydaniu, które po lekturze z przyjemnością stawia się na półce domowej biblioteczki. 

Dział: Komiksy
niedziela, 21 sierpień 2022 18:18

World of Warcrarf: Dzień smoka

 

Kilka lat temu, podczas studiów, znajomi zarazili mnie fascynacją grami typu MMORPG. Jedną z nich był World od Worcraft. Gra w tamtym czasie skradła moje serce(i cały wolny czas przez kilka tygodni). Tym bardziej ucieszyłam się kiedy pojawiła się okazja do zapoznania się z Dniem Smoka - jest to rozszerzenie uniwersum znanego fanom z gry. Książka opowiada o przygodzie maga Rhonina, który udaje się na tajną misję.

Fabuła jest raczej mało skomplikowana - główna oś fabuły oparta jest o misje Rhonina, któremu pomaga elfka Vereesa Bieżyświat. Jej głównym zadaniem jest doprowadzenie maga do portalu, skąd wyruszy on w dalszą drogę, jednak pojawiające się przeszkody sprawią, że jej rola będzie zdecydowanie wykraczać poza początkowe ustalenia. Sam tytuł sugeruje nam obecność fantastycznych stworzeń - i tu nikt się nie zawiedzie. Świat przedstawiony jest także dość prosty - są ci źli, są ci dobrzy i jest misja do wypełnienia.
Wielkim plusem książki jest to, że właściwie nie musimy znać innych dzieł autora żeby poczuć ten fantastyczny klimat Warcrafta. Choć wiadomo,że chociażby podstawowa znajomość świata przedstawionego w książce bywa przydatna. Pierwsze kilka stron może wprawić czytelnika w lekkie osłupienie ze względu na mnogość postaci i miejsc. Jednak bez problemu szybko możemy się wciągnąć w świat Azeroth.

Podsumowując jest to dobra pozycja do przeczytania przede wszystkim dla fanów gry, ale nie tylko. Tak naprawdę polubi ją każdy kto lubuje się w fantastyce typu magia i miecz. Co więcej - będąc fanem gry mamy większą możliwość swobodnej interpretacji świata, a sama powieść może nas niejednokrotnie zaskoczyć. Jednocześnie doceniam zwięzłość historii - autor postarał się zawrzeć w niej wszystko co ważne, bez nadmiernego rozciagania.

Dział: Książki
piątek, 19 sierpień 2022 16:48

Zapowiedź: Trzech gości w łódce plus wampir

„Trzech gości w łódce plus wampir” – to sensacyjny thriller Krzysztofa Kotowskiego – książka, która pojawia się po kilkuletniej nieobecności bestsellerowego autora na rynku wydawniczym.

Napisana z rozmachem opowieść o przeżyciach młodego wampira urodzonego 11 listopada 1918 roku (!) i uwikłanego w misterną grę służb specjalnych zawiera w sobie to, co dla Kotowskiego najbardziej charakterystyczne. Brak szacunku dla granic gatunkowych, znakomity język, jak zawsze wciągająca akcja i niezwykli bohaterowie, do których czytelnik natychmiast się przywiązuje.

Dział: Książki
piątek, 19 sierpień 2022 07:35

Bestie i bystrzaki

 

"Walka nie zawsze jest rozwiązaniem. Czasem wystarczy akt sprzeciwu, aby postawić na swoim."

"Polowanie na potwory" to fantastyczna seria o opiekunkach dla dzieci, które dzielnie walczą z potworami. Książki do niej należące, mają niezwykłą moc przyciągania uwagi młodych czytelników, angażowania w szalenie dynamicznie przebiegającą akcję, wyobrażania sobie, że jest się w sytuacji kluczowej bohaterki i jej jakże różnorodnych osobowościowo przyjaciół. Pierwszy tom "Polowanie na potwory" intensywnie nas porwał, drugi jeszcze silniej przykuł do stron. "Polowanie na potwory. Bestie i bystrzaki" czyta się niczym mrożący krew w żyłach dreszczowiec, wiele się dzieje, nieustanne zwroty akcji, sceny przesycone niebezpieczeństwem i okropnościami. Brzmi mrocznie i ponuro, lecz Joe Ballarini perfekcyjnie wyważa sceny, rewelacyjnie kieruje napięciem, znakomicie podprowadza do kulminacyjnych momentów. Złu przeciwstawić się może jedynie dobro, reprezentowane przez nastoletnie dusze z czystym sercem, niezwykłą odwagą i godną podziwu determinacją. Cenię serię nie tylko za walory rozrywkowej przygody czytelniczej, ale również za cenne wartości życiowe zgrabnie przemycanie w zdarzeniach i wypowiedziach. Przykładowo, nauka na błędach to jedyna droga do sukcesu, wielkim zagrożeniom należy stawiać czoło wspólnymi siłami, kiedy coś robimy razem z przyjaciółmi i z pełnym zaangażowaniem, nic nie może nas powstrzymać.

Narracja szalenie przyjemna, ciepła, obrazowa, a przy tym wypełniona doskonałym humorem. Wielokrotnie , z czym mierzy się i w jaki sposób Kelly Ferguson, trzynastolatka wiedziona niezwykłą determinacją, aby pozostać pełnoprawnym członkiem brygady babtsitterek. Niewidzialny świat strachów i cudów funkcjonuje równolegle do prawdziwego, co gorsze, często w niego ingeruje z zatrważającymi intencjami. Kapituła opiekunek dzieci w Rhode Island, tajnego starożytnego stowarzyszenia łowców potworów, przysięgająca chronić dzieci przed siłami zła, nie ma łatwej misji, wróg gromadzi siły, aby przeprowadzić atak. W drugiej odsłonie serii trzeba wszelkimi siłami osłaniać malutkiego Theodora, wokół którego rozbrzmiewają dźwięki wojowniczej przepowiedni. Rozgramianie armii koszmarów wystawia Kelly na wielką próbę. Czy poradzi sobie z osobliwymi wyzwaniami? Kto okaże się przyjacielem i sprzymierzeńcem, a kto wrogiem i adwersarzem? Jaki strach zmuszona będzie ujarzmić w sobie, aby mieć szansę odniesienia sukcesu? Jaka postać Baboluda będzie chciała zdominować rzeczywistość? Jakie straszliwe potwory wylezą ze wszystkich zakamarków? Dodam jeszcze, że nie brakuje sympatycznego wątku nastoletniego zauroczenia, przyjemnie i ciekawie się rozwija.

Dział: Książki
sobota, 13 sierpień 2022 21:27

Dwór miodu i popiołu

 
„Dwór miodu i popiołu” już przed premierą wywołał wiele sprzecznych emocji u czytelników. Niektórzy czekali, zachęceni porównaniem do twórczości Sary J. Mass i Holly Black. Inni, z takich samych powodów, byli sceptycznie nastawieni. Lubię takie historie, nawet jeżeli są schematyczne i z ciekawością rozpoczęłam lekturę „Dworu miodu i popiołu”.
 

Kilka słów o fabule

 

Alli poznajemy w momencie, gdy czeka na nią najważniejszy sprawdzian. Po ośmioletnim szkoleniu musi przejść trudny test, który zadecyduje o jej przyszłości. Kobieta jest pół fae i pół człowiekiem, mieszańcem, co stawia ją bardzo nisko w hierarchii elfów. Dodatkowo ojciec, po śmierci matki, która się nią opiekowała, nie chce jej zaakceptować i uznać. Alli wie, że jeżeli uda jej się zdobyć trzy monety, bez problemu osiągnie wysoką pozycję na dworze. Jednak w chwili jej przysięgi coś się dzieje – Underhill, magiczna kraina, znika.
 
Kobieta wie, że ma coś z tym wspólnego. Postanawia dowiedzieć się, co ją z tym łączy i ratować źródło mocy elfów, aby ocalić ich przed szaleństwem.
 

Dwór miodu i popiołu

 
Mamy w tej książce wszystko to, co możemy znaleźć w fantastyce młodzieżowej. Piękną, waleczną bohaterkę, z ciętym językiem i wielką mocą, o której nie zdawała sobie sprawy. Jest inna, a to ją wyróżnia na tle innych fae. Tajemniczego, mrocznego księcia, który jest obiektem jej westchnień. Sekrety i magię, które się nierozerwalnie ze sobą splątane. Można by napisać, że to idealne składniki na bestseller, ale jednak trzeba sporo dorzucić do tego kotła, aby wyszło coś szalenie apetycznego, od czego nie można się oderwać.
 

Nie wszystko złoto, co się świeci

 
Akcja od początku biegnie do przodu bardzo szybko. Od pierwszych stron trudno wziąć głębszy oddech. Niestety, wpływa to na odbiór historii, ponieważ przez ten pośpiech trudno połapać się w świecie przedstawionym. Kilkakrotnie odniosłam wrażenie, że autorki naprędce dodawały jakieś zasady, które rządzą stworzonym przez nie światem, a potem o nich zapominały, jeżeli sytuacja tego wymagała. Chociaż przeczytałam cały „Dwór miodu i popiołu” to trudno mi dokładnie opisać królestwo fea. Niezwykle ciekawe jest to, że elfy żyją obok ludzi i wszyscy wiedzą o istnieniu tych magicznych istot.
 
Alli miała być twardą bohaterką, z ciętym językiem, jednak co za dużo, to nie zdrowo. Z kreacji bohaterki wyszła bardziej parodia niż ciekawa i intrygująca postać. Irytowała mnie już od pierwszych stron i nie pałam do niej sympatią.
 

Podsumowanie

 
„Dwór miodu i popiołu” to młodzieżówka, jednak bardzo niedopracowana i nieciekawa. Chociaż Allie ma dwadzieścia cztery lata, to nadal książka wpisuje się w młodszą grupę odbiorców niż bohaterka. Powieść na pewno znajdzie swoich fanów, którzy będą czekać na kontynuacje losów Allie, ale ja raczej nie sięgnę po kontynuacje.
Dział: Książki
poniedziałek, 01 sierpień 2022 13:07

Królestwa i chaos

 

Po raz pierwszy Rezkin zostawił za plecami żyjących wrogów. Była to pomyłka, ale musiał ją popełnić, jeśli zamierzał zachować honor przyjaciół. I ich szacunek.

Dział: Książki
piątek, 22 lipiec 2022 08:24

Władczyni dusz

Bliscy potrafią skrywać przed nami sekrety. Dlaczego? Przeważnie chcą nas chronić przed otaczającym światem, pełnym zła i okropności. Niekiedy wstydzą się swoich czynów, które realnie wpłynęły na nasze życie. Jednak niemal wszyscy swoje poczynania usprawiedliwiają tylko jednym słowem – miłość. Uważają, że robią to z miłości. Jednak bohaterka „Władczyni dusz” ma na ten temat nieco inne zdanie.

Amora Montara całe życie była przygotowywana do roli animancerki, Władczyni dusz. W końcu nadszedł dzień, w którym musi pokazać ludziom, że jest godna tego tytułu. Musi wybrać rodzaj magii, którym mogą władać tylko urodzeni w rodzinie królewskiej. Niestety, plany nie idą po myśli księżniczki. Amora musi uciekać z wyspy, aby ratować swoje życie. Na pomoc przychodzi jej tajemniczy pirat, który ofiaruje ej statek i ochronę w zamian za pomoc. Jedna z wysp Visidii musi radzić sobie z ogromnym zagrożeniem ze strony pewnego tyrana. Bastian zabiera Amorę na niebezpieczny rejs pełen przygód. Księżniczka chce udowodnić, że potrafi rządzić królestwem.

Niektórzy by powiedzieli, że „Władczyni dusz” to romans przeplatany z walką o władzę. A ja napiszę, że to niesamowicie feministyczna książka, w której młoda kobieta robi wszystko, aby udowodnić wszystkim, że nadaje się na Władczynię Dusz. Amora wie o tym, jednak to, że była trzymana pod kloszem, a ojciec nie dawał jej dostępu do informacji, sprawiło, że nie mogła spojrzeć na całe swoje królestwo. Dopiero podróż z Bastianem i pozostałymi przyjaciółmi sprawiła, że księżniczka przejrzała na oczy; że dostrzegła cierpienie jej poddanych i realnie niebezpieczeństwo. Panna Montara opiera się na swojej mocy i chociaż otoczona jest przyjaciółmi, nie chce narażać ich życia. Podróż zmienia bohaterkę, która pod wpływem przygód oraz tego, co widzi, codzienności jej poddanych, dojrzewa i się zmienia. Rejs, a także walka, to jej droga do władzy. Zakończenie, ostatnie myśli księżniczki pokazują, że nie omamiły jej uczucia i nie zmieniła się w bohaterkę mdłą i nieciekawą.

Wspomniałam o romansie, więc rozwinę ten wątek. Tutaj nie gra on głównych skrzypiec, momentami jest lekko naciągany, jakby autorka wpychała go na siłę, bo przecież „Władczyni dusz” to książka dla młodzieży, wpisująca się w kategorię young adult. Owszem, pomiędzy bohaterami pojawia się chemia, jednak o wiele lepie byłoby, jakby akcja rozwijała się powoli. Nie wiem, czy ta książka to tzw. stand alone, ale mam nadzieję, że doczekamy się kontynuacji losów Amory.

„Władczyni dusz” to emocjonująca powieść o magii, dojrzewaniu, podejmowaniu złych i dobrych decyzji. To historia, która przeniesie Was na statek Bastiana, gdzie poczujecie na twarzy morską bryzę i oddacie się przygodzie. Nie zabrakło w niej emocji, a autorka bardzo szybki prowadzi akcję do przodu. Nie ma w historii niepotrzebnych dłużyzn czy wolniejszych momentów, które wybijałaby z rytmu czy nudziły czytelnika.

 

 

 

Dział: Książki
poniedziałek, 18 lipiec 2022 13:24

Berło światła

 

Gdy chodziłam do szkoły, moim ulubionym przedmiotem była historia. Lubiłam czytać zwłaszcza o starożytnym Egipcie, swego czasu marzyła mi się nawet praca archeologa. Co prawda obecnie zajmuję się czymś zupełnie innym, ale zamiłowanie do historii zostało. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam najnowszą książkę wydawnictwa Jaguar „Berło światła”, od razu wiedziałam, że to coś dla mnie.

Nefretari de Vesci od lat zajmuje się odnajdywaniem skradzionych skarbów. Robi to razem ze śmiertelnie chorym bratem. Nefretari zrobiłaby dla niego wszystko, więc gdy pojawia się arogancki anioł Azreal, który żąda od niej odnalezienia berła światła – insygnium mocy, które zostało uratowane z Atlantydy, z początku ma ochotę mu odmówić. Składa on jednak obietnice Taris. Jeśli uda się jej w wyznaczonym czasie odnaleźć berło, to nie zabierze on duszy jej brata do królestwa umarłych.

O Marah Woolf słyszałam dużo dobrego, chwalona jest zwłaszcza jej trylogia „Trzy czarownice”, ale do tej pory nie miałam jakoś okazji, żeby sięgnąć po którąś z jej książek. Jednak już teraz wiem, że będę chciała przeczytać jej wszystkie poprzednie książki, bo „Berło światła” mogę określić jednym słowem: rewelacja.

W tej książce podobało mi się absolutnie wszystko. Dobrze wykreowani bohaterowie, polubiłam dosłownie wszystkich.

Świetnie wymyślona tajemnica. Widać, że autorka poświęciła bardzo dużo czasu na przygotowania. W „Berle światła” łączy się chrześcijaństwo z islamem, różne mitologie przeplatają się ze sobą. Żeby nie pogubić się w chronologii, na końcu książki jest przedstawiona oś czasu oraz spis najważniejszych postaci.

Jest też i rozbudowany wątek romantyczny. Dosłownie z każdej strony czuć chemię między Nefretari, a Azrealem. Jest też zapowiedź związku między Horusem, a Kimmy (przynajmniej mam nadzieję, że coś z tego będzie).

Autorka na koniec postanowiła poznęcać się nad czytelnikiem, ponieważ tak zakończyła książkę, że kolejny tom chciałabym na wczoraj.

Podczas czytania zauważyłam kilka literówek, ale zupełnie nie przeszkadza to w czytaniu, raz jedna pomyłka wywołała nawet mój uśmiech.

Podsumowując, „Berło światła” polecam każdemu, kto lubi połączenie zagadki, przygody, fantastyki i romansu.

Dział: Książki
środa, 13 lipiec 2022 17:13

Czerwona tygrysica

„Dziedzictwo krwi” Amelie Wen Zhao to jedna z lepszych książek, jaką miałam przyjemność przeczytać w zeszłym roku. Dlatego, gdy tylko drugi tom trylogii wpadł w moje ręce, od razu zabrałam się za czytanie. Jak tym razem oceniam dążenia Any do objęcia tronu?

Ana bez rodziny, pozbawiona tytułu i sojuszników musi znaleźć sposób, aby odzyskać tron i uniknąć zemsty ze strony okrutnej cesarzowej. Morgiana, aby dopiąć swego, nie będzie miała skrupułów dla nikogo, będzie przelewała krew zarówno powinowatych, jak i niepowinowatych.

Ana, by zwiększyć swoje szanse na powodzenie, postanawia zawiązać sojusz z Ramsonem Złotoustym. Jednak Ramson nigdy nie robi niczego bezinteresownie. We współpracy z Ana widzi, też korzyść dla siebie, nie będzie miał też oporów przed porzuceniem Any, gdy tylko sytuacja zrobi się niebezpieczna.

Zło rośnie w siłę, czy rewolucja przyniesie upragniony pokój?

„Czerwona tygrysica” to książka pełna intryg i akcji. Od początku jest się wrzuconym w wir wydarzeń, dlatego z początku brakowało mi kilku zdań przypomnienia, co działo się w poprzednim tomie. Między wydaniem tomu pierwszego i drugiego jest kilka miesięcy różnicy i chociaż wiedziałam, że „Dziedzictwo krwi” bardzo mi się podobało i mniej więcej kojarzyłam wątki, to nie wszystko tak dobrze pamiętałam. Na szczęście autorka w trakcie książki przypomina niektóre wydarzenia.

Tym razem Ana i jej sojusznicy wyruszają za morze, do ojczyzny Ramsona. Tam okazuje się, że nie wszystko jest tym, czym wydaje się na pierwszy rzut oka. Dawni przyjaciele już nimi nie są, natomiast okazuje się, że wrogowie nie są do końca źli. Nie wiadomo już komu ufać, a komu nie.

Pojawiają się też nowi bohaterowie, niestety głównie ci negatywni. Siostra Ramsona, Sorsha, jeśli dobrze przewiduję, może w zakończeniu trylogii mocno namieszać.

W tej części podobało mi się to, że bohaterowie sporo dorastają. Ana zaczyna panować nad swoim darem. Uzmysławia sobie, że może nim zdziałać dużo dobrego, niestety dochodzi do tego, gdy jest już za późno. Sporą przemianę przechodzi również Linn oraz Kais, nawet Ramson, staje się mniej samolubny.

W tomie pierwszym zabrakło mi trochę romansu, niestety w tej części również nie ma go zbyt dużo. Co prawda jest go więcej niż poprzednio, ale dalej, jak dla mnie za mało. Może zmieni się to w zakończeniu.
Żałuję, że o tej trylogii tak mało się mówi, ponieważ naprawdę warto po nią sięgnąć. Jest w niej akcja, nieoczekiwane zwroty wydarzeń i dobrze wykreowani bohaterowie.

Dział: Książki
niedziela, 10 lipiec 2022 23:34

Baśń o Wilczej Dolinie

Baśni istniejących na świecie nie da się zliczyć. Są te spisane, przekazywane z ust do ust i te praktycznie zapomniane, majaczące w głowach zaledwie garstki ludzi. Fascynują nas i wciągają w swój świat bajkowym klimatem, niesamowitymi wydarzeniami i tym, że nigdy nie da się przewidzieć, dokąd nas zaprowadzą.

Zarys fabuły

W pewnym królestwie Pomiar walczy z sułtanem, którego wojskami dowodzi wilkarska księżniczka Wolin – córka Czcirada, osobnika na wskroś złego, knującego nieustannie i niszczącego życie wszystkich napotkanych na swojej drodze. Tych dwoje, chociaż walczy po przeciwnej stronie, darzy się szacunkiem. Gdy napotykają umarlaków, obie strony są przerażone, bo czują, że nadchodzi coś, czego nie rozumieją. Nie wiedzą też, że od tej chwili ich losy zostaną na zawsze ze sobą złączone. Tymczasem gdzieś w górach mała osada celebruje lato i przygotowuje się do Nocy Kupały. W ich pobliżu znajduje się wyspa, gdzie są pochowani umarli, śpiący spokojnie, dzięki złotu znajdującemu się przy nich. Kilku młodych barwnych chłopców za nic ma przestrogi starszych i udaje się tam w celu wzbogacenia. Po drodze napotykają utopki, atakujące przy pełni i nocami. Czy mieszkańcom osady uda się ochronić przed tym, co nadchodzi? I jaki związek mają z tym dwie przeciwne strony walczące w dalekim królestwie?

Chociaż to całkowicie moje klimaty, to gdyby nie #booktourubatorego zapewne nigdy nie sięgnęłabym po Baśń o Wilczej Dolinie. Wcześniej nigdy o niej nie słyszałam. Czy było warto zmierzyć się z tym tytułem?

Moje wrażenia

Agata Kasiak wykonała kawał porządnej roboty podczas tworzenia tej książki. Widać to od pierwszego do ostatniego zdania. Tutaj nie tylko świat został stworzony od podstaw, ale dosłownie wszystko. Dobrze przedstawiona przeszłość oraz teraźniejszość, wszystko ma swoje wyjaśnienie i bierze się z wcześniejszego elementu. To piękne puzzle z tysiącem elementów, które stopniowo się układa i tworzy przepiękny obraz. Nie można zapomnieć również o tym, że powieść składa się z wielu wątków, a te główne toczą się obok pobocznych, czasami się ze sobą splatając, a niekiedy dzieją równolegle obok. I mimo tego łatwo się we wszystkim odnaleźć, łączyć te wszystkie niewiadome, zachwycać złożonością fabuły, czuć ukryte w słowach emocje i czekać na kolejne zwroty akcji. Na uwagę zasługuje także język, w jakim została napisana cała książka jak trochę poetycki, archaizowany. Myślę, że śmiało można porównać go do średniowiecznych podań.

Słów kilka o bohaterach

Postacie. O nich można byłoby napisać osobne teksty. Każdy z bohaterów ma do odegrania swoją rolę i gdyby kogoś zabrakło, to jakby zgubić element puzzli. Mamy tutaj złe i dobre charaktery, ale w każdym z nich tkwi cząstka światła lub ciemności. Rewelacyjne jest to, że nawet pomniejsi bohaterowie mają swoje charaktery, wiemy, co myślą, robią, jak się ubierają, mówią i ruszają. Nikt w tej historii nie został pominięty. Każdy jest inny i wyróżnia się na tle pozostałych. Osobiście uwielbiam Olche, Krzesąda, Wolin oraz Pomira.

Na zakończenie

Baśń o Wilczej Dolinie najlepiej zacząć czytać, gdy ma się więcej wolnego czasu. To dość obszerna powieść, z językiem, z którym trzeba się oswoić. Przez ten styl pisania książkę czyta się wolniej i w dużym skupieniu. Niestety nie miałam tego komfortu i musiałam podczytywać powieść po parę stron, przez to minęło trochę czasu, zanim dałam się pochłonąć tej historii. Jednak już od pierwszych stron byłam zachwycona tym baśniowym klimatem, każdym detalem, emocjami i legendami. Im więcej stron było za mną, tym większą fascynację czułam i rosnącą ciekawość. Chciałam jak najszybciej odkryć prawdę i dowiedzieć się co los przygotował dla moich ulubieńców. Ciekawił mnie też motyw wilkarów oraz Białego Wilka i muszę przyznać, że jestem zadowolona, z tego, co na ich temat zostało napisane. Jestem zachwycona, oczarowana i z pewnością długo nie zapomnę tej książki. Ba, ja nawet z radością przyjęłabym kilkadziesiąt dodatkowych stron.

Baśń o Wilczej Dolinie zachwyci każdego fana powieści fantastycznych, baśniowych klimatów i długich historii spisanych wręcz poetyckim językiem. To opowieść o przeklętej krainie, niezwykle trudnej miłości oraz konsekwencji podjętych decyzji. Baśń ta pokazuje, że warto podejmować trudne decyzje, mieć nadzieję i walczyć o swoje i nie przeciwstawiać się przeznaczeniu. Bywa brutalna, przerażająco smutna, ale równie magiczna, dająca nadzieję i pełna miłości łamiącej wszelkie przeszkody. Niesamowita i warta każdej poświęconej jej sekundy.

Dział: Książki