Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty
Kształtowanie Śródziemia
„Kształtowanie Śródziemia” to czwarty tom z dwunastotomowej serii "Historia Śródziemia", którą opracował Christopher Tolkien na podstawie notatek i zapisków swojego ojca, J.R.R. Tolkiena. Oczekiwana z niecierpliwością przez fanów na całym świecie seria, rzuca nowe światło na skomplikowany proces tworzenia legendarnego świata Śródziemia i Valinoru. Christopher Tolkien, z wielką starannością, analizuje niepublikowane wcześniej materiały, które ukazują ewolucję geografii, historii i mitologii wykreowanej przez jego ojca.
O czym jest książka?
„Kształtowanie Śródziemia” rozwija przed nami obraz kształtowania się chronologicznej oraz geograficznej struktury legend Śródziemia i Valinoru. Tekst uzupełniają mapy i schematy świata sprzed i po kataklizmach spowodowanych Wojną Bogów oraz upadkiem Númenoru. Książka zawiera również „Kroniki Valinoru” i „Kroniki Beleriandu”, które ukazują proces tworzenia chronologii Pierwszej Ery. Z tych roczników poznajemy także historię Ӕlfwina, Anglika, który odbył podróż na Prawdziwy Zachód i przybył na Tol Eressëę, gdzie poznał pradawną historię elfów i ludzi. W tomie tym znajdują się także jedyne wersje mitów i legend Pierwszej Ery, które J.R.R. Tolkien doprowadził do końca, w tym „Silmarillion” z 1926 roku oraz „Quenta Noldorinwa" z 1930 roku. Ponadto, czytelnik ma okazję zapoznać się z pieśnią Tuora, opowiadającą o spotkaniu z Ulmem w Krainie Wierzb, oraz ze staroangielskimi wersjami fragmentów obu kronik.
Moja opinia i przemyślenia
Jako miłośniczce twórczości Tolkiena, „Kształtowanie Śródziemia" dostarczyło mi wiele radości i satysfakcji. To niezwykłe doświadczenie móc obserwować, jak ewoluował świat Śródziemia, jakie zmiany przechodziły postacie, linie czasu i lokalizacje. Christopher Tolkien wykonał monumentalną pracę, zbierając i porządkując notatki swojego ojca, co pozwoliło czytelnikom zanurzyć się w proces twórczy jednego z największych pisarzy XX wieku. „Kształtowanie Śródziemia” oferuje unikalny wgląd w proces tworzenia legend i mitologii, które stały się fundamentem dla „Władcy Pierścieni” i „Silmarillionu”. Obecność map i diagramów, które ilustrują zmiany w geograficznej strukturze Śródziemia, dodaje książce szczególnego uroku. Dzięki nim możemy lepiej zrozumieć, jak Tolkien rozwijał swoje pomysły i jak różne wydarzenia wpływały na kształtowanie się jego świata.
Styl pisania Christophera Tolkiena jest klarowny, a jednocześnie pełen szacunku dla oryginalnych tekstów. Dzięki jego pracy, „Kształtowanie Śródziemia” nie jest tylko zbiorem notatek, ale spójną opowieścią, która wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Choć oczywiście nie jest to lektura porywająca, bliżej jej do dzieła naukowego. Już dzisiaj wiem na pewno, że z przyjemnością sięgnę po kolejny tom tej rewelacyjnie opracowanej serii.
Podsumowanie
„Kształtowanie Śródziemia”, jak i cała seria „Historia Śródziemia”, to prawdziwe kompendium wiedzy dla każdego fana twórczości Tolkiena. Christopher Tolkien, zbierając i porządkując notatki swojego ojca, stworzył dzieło, które pozwala nam lepiej zrozumieć proces twórczy jednego z największych pisarzy fantasy. J.R.R. Tolkien nie tyle napisał książki, co wykreował realistyczny, niezwykle szczegółowy i dopracowany świat, jego mieszkańców, religię, a nawet języki. Uważam, że to po prostu coś niesamowitego!
Zapowiedź: Fabled Lands 1: Rozdarte Królestwo
Krótko po wojnie domowej królestwo Sokary staje się polem krwawej walki. Niebezpieczną krainą, w której można poznać, czym jest strach. To właśnie tam przygoda czeka na wyciągnięcie Twojej ręki…
W Rozdartym królestwie to TY decydujesz, którą ścieżkę wybrać, na jakie niebezpieczeństwa się narazić i z którymi przeciwnikami podjąć walkę. Czy stoczysz pojedynek na śmierć i życie z czarnym rycerzem, ukradniesz skarb morskiego smoka lub uratujesz uwięzionego boga?
Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści
Dawno, dawno temu... zabrzmi to, jak wstęp do bajki, i może tym właśnie jest. A więc: dawno, dawno temu pewien nastolatek natrafił w gazecie na opowiadanie, które bardzo przypadło mu do gustu. Tak bardzo, że od tej pory, mimo upływu wielu lat, wciąż miał je przy sobie. Nie spodziewał się, że jego autorem jest jeden z popularniejszych pisarzy fantastyki. To odkrycie było równie dużym zaskoczeniem dla Roba Wilkinsa, dawnego asystenta, a także opiekuna literackiego spadku Pratchett'a. Był bowiem pewien, że po śmierci autora zniszczył (zgodnie z wolą zmarłego) jego ostatnie, niedokończone teksty. A tu niespodzianka - Terry Pratchett po raz ostatni zaskoczył literacki świat. Tak oto możemy teraz rozkoszować się „Pociągnięciem pióra...". Historia odnalezienia publikowanych pod pseudonimem tekstów Pratchett'a jest warta tego, by wiedziało o niej jak najwięcej osób. I czyż nie wygląda to, jak ostatni prezent od ukochanego przez wielu czytelników na świecie pisarza?
Przyznam szczerze, że moja znajomość twórczości Terry'ego Pratchett'a jest bardzo mała. Lata temu, jeszcze za czasów licealnych sięgnęłam po jedną z książek, należących do serii „Świat Dysków". I choć pamiętam, że książka mi się podobała, to z jakiegoś powodu nie kontynuowałam tej literackiej przygody (prawdopodobnym powodem był brak pozostałych części w bibliotece). Mimo upływu czasu nazwisko autora kojarzyło mi się wyłącznie pozytywnie, tak więc postanowiłam sięgnąć po „Pociągnięcie pióra". Jest to zbiór dwudziestu dwóch krótkich opowiadań, które przenoszą nas w różne rejony wyobraźni pisarza. Zatem ruszamy!
Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest oczywiście wygląd. Ukłony dla wydawnictwa - tak piękne wydania zawsze przyciągają wzrok. Twarda oprawa, ciemna kolorystyka i czekające na nas wewnątrz ilustracje to coś, co każdy czytelnik wita z ogromną radością. Dodatkowym smaczkiem jest przedmowa autorstwa Neila Gaimana.
Co czeka na Was w środku? Cóż... fanastyczne historie, tego nie da się ukryć. I tak z bohaterami jednego z opowiadań wyruszamy w podróż do alternatywnej rzeczywistości. Mamy też okazję poznać dalszą historię Scrooge'a, znanego nam z „Opowieści Wigilijnej". Walczymy także z gnomami, które zasiedliły trawnik pewnego małżeństwa, a u jeszcze innego przyglądamy się drzewu, które zamiast owoców rodzi... pieniądze. Naprawdę, wśród tylu opowiadań każdy z nas znajdzie coś, co przypadnie mu do gustu.
Rzadko się zdarza, by z jednego zbioru opowiadań niemal wszystkie przypadły do gustu odbiorcy. Spodziewałam się, że na dwadzieścia dwie historie zaledwie kilka uznam za ciekawe. A tutaj kolejna niespodzianka, gdyż praktycznie każde z nich miało w sobie coś takiego, co sprawiało, że chętnie przeczytałabym je nawet w dłuższej formie. Niemniej jednak i tym razem wyłoniłam kilku swoich faworytów. Do tej grupy należy wspomniana już historia o gnomach, które postanowiły wybudować swoją wioskę na trawniku pewnego małżeństwa. No i wiadomo, któż nie marzyłby o własnym drzewie pieniężnym? Rozbawiła mnie również opowieść o Mikołaju poszukującym nowego zatrudnienia. Cóż, jak się okazuje, niektórzy są przeznaczeni do wykonywania jednego, konkretnego zawodu. Nie wspomniałam jeszcze o opowiadaniu „Wielka zapiekanka z Blackbury”, które spodobało mi się, bo... tak po prostu. Nie było żadnego konkretnego powodu, prócz tego, że było ono zabawne.
Myślę, że „Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści” to nie lada gratka dla fanów twórczości Terry'ego Pratchett'a. Wspomniana na początku historia odnalezienia owych historii przyciąga na myśl przewrotne poczucie humoru autora, tak widoczne w tym zbiorze. Może to swego rodzaju pożegnalny prezent od pisarza, który mruga do nas wesoło z miejsca, w którym obecnie się znajduje. W każdym razie na pewno ucieszył on czytelników na całym świecie. Z kolei mnie ta pozycja zachęciła do zapoznania się z całą twórczością Pratchett'a. Jeżeli jeszcze ktoś (tak jak ja) nie sięgnął wcześniej po książki autora, to teraz macie ku temu idealną sposobność. Zachęcam!
unOrdinary tom 1
Poza książkami bardzo lubię czytać komiksy. Z reguły czytam mangi, ale lubię też sięgnąć po coś innego. Mam kilka tytułów, które regularnie czytam na platformie webtoon, dlatego ciszę się, że wydawnictwo HarperYA postanowiło dać szansę tytułowi z tej stron, daje to nadzieję na wydanie kolejnych komiksów.
John jest z pozoru zwyczajnym nastolatkiem, chodzącym do elitarnej szkoły, w której uczniowie mają nadprzyrodzone zdolności. John z racji tego, że nie posiada żadnej mocy, stara się pozostawać w cieniu. Jednak w świecie, w którym o statusie świadczy, to jak potężnym się jest, John znajduje się na samym dole drabiny społecznej, dlatego często traktowany jest jak zwykłe popychadło i chłopiec do bicia. Nie ma dnia, w którym nie musiałby udać się do gabinetu lekarskiego z licznymi obrażeniami. Jego jedynym sprzymierzeńcem jest Seraphina, najlepsza uczennica liceum Wellston, która nie raz ratowała go z nieprzyjemnych sytuacji. Jednak gdy jej zabraknie, John będzie musiał radzić sobie sam.
Trochę nie wiem, jak ocenić „unOrdinary", bo z jednej strony fabuła mnie zaciekawiła. Szykuje się naprawdę ciekawa intryga. Na sam początek dostajemy sporo sekretów, które jak podejrzewam, w późniejszych tomach zostaną wyjaśnione, a może nawet dojdą kolejne. Mamy tajemniczą organizację, która morduje superbohaterów. Mamy również książkę, która została zakazana przez rząd, a każdego, kto się z nią zetknie, czekają duże nieprzyjemności.
Zaintrygowała mnie również postać głównego bohatera, który widać, że w przeszłości przeżył coś, co sprawia, że do tej pory nie radzi sobie w niektórych sytuacjach. Pragnie życia w spokoju, jednak otoczenie mu na to nie pozwala. Ciekawą bohaterką jest również Seraphina, która całe życie dążyła do bycia idealną we wszystkich, co robiła, dopiero gdy poznała Johna, postanowiła sprzeciwić się rodzicom i zaczęła sobie niektóre sprawy odpuszczać.
Natomiast to, co mi się niestety nie podobało to kreska. A, że jest to komiks, a nie książka, w której tylko fabuła jest najważniejsza, to właśnie styl również podlega ocenie. A tutaj jest on dla mnie po prostu słaby. Kojarzy mi się trochę z początkami osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z rysowaniem i korzystają z poradników typu „Manga krok po kroku", czy „Tajniki rysunku manga". Nie jest to złe, bo każdy musiał kiedyś zacząć, ale od czegoś, co zostało wydane, oczekuję czegoś więcej. Z ciekawości spojrzałam na webtoonie, jak sytuacja ma się z najnowszymi rozdziałami (tom pierwszy obejmuje 45 rozdziałów, a na tę chwilę wszystkich jest 338) i sytuacja ma się trochę lepiej, chociaż nadal nie jest to kreska, którą bym się zachwycała.
Podsumowując, mam nadzieję, że „unOrdinary" Uru-chan bardzo dobrze przyjmie się na naszym rynku i ten tytuł przetrze szlaki dla kolejnych publikacji. Myślę, że ten komiks znajdzie swoich zwolenników.
Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Tom 12
Dwunasty tom serii „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H.” to pełna magii i przygód kontynuacja, komiksu który kochają zarówno młodzi, jak i dorośli czytelnicy. Album zbiorczy wydany przez Egmont zawiera komiksy z numerów 139–148 magazynu „Czarodziejki W.I.T.C.H.”, co daje ponad 300 stron wciągających historii.
Fabuła i postacie
W najnowszym tomie bohaterki muszą stawić czoła Ragorlangowi – stworowi żywiącemu się ludzką energią, oraz jego pani, Tecli. Hay Lin przeżywa koszmary zarówno we śnie, jak i na jawie, gdyż potwory pojawiają się w jej szkole. Pomoc oferuje tajemniczy lekarz, dr Folkner, którego prawdziwe intencje są nieznane. W życiu osobistym Will pojawia się przystojny Neil, co komplikuje jej uczucia wobec Matta, który jest w trasie koncertowej. Cornelia z kolei oczekuje na gest ze strony Petera, zastanawiając się, jak wyznać mu swoje uczucia.
Równocześnie, tajemnicze zielone światło spełnia wszystkie życzenia mieszkańców Heatherfield, co prowadzi do nieoczekiwanych i często chaotycznych rezultatów. Dziewczyny muszą znaleźć sposób na przywrócenie normalności w świecie, który stanął na głowie.
Moja opinia i przemyślenia
Komiks płynnie przechodzi między rozdziałami, tworząc spójną i wciągającą narrację. Czytelnicy mogą liczyć na emocjonujące przygody, rozwijające się relacje między postaciami oraz liczne zwroty akcji. Ilustracje w wykonaniu różnych artystów, takich jak Manuela Razzi, Antonello Dalena i Stefano Turconi, są pięknie wykonane i oddają magię oraz dynamikę świata W.I.T.C.H.
Elegancka edycja w twardej oprawie sprawia, że tom jest idealnym prezentem dla fanów serii, zarówno tych młodszych, jak i dorosłych, którzy z nostalgią wracają do przygód pięciu czarodziejek. Seria oferuje głębokie rozwinięcie postaci, które dojrzewają i zmieniają się w trakcie historii. Czytelnicy mogą się z nimi łatwo utożsamiać, co wzmacnia emocjonalne zaangażowanie i lojalność wobec serii. Każda z bohaterek ma unikalną osobowość i swoje indywidualne wątki, co sprawia, że historia jest bogata i wielowymiarowa. Ilustracje w "W.I.T.C.H." są kolorowe, szczegółowe i estetyczne. Tej serii po prostu nie da się nie lubić!
Podsumowanie
Tom 12 „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H.” to pozycja obowiązkowa dla fanów serii, oferująca ponad 300 stron pełnych magii, przygód i emocji. Złożona fabuła, rozwijające się postacie i piękne ilustracje sprawiają, że jest to jedna z najlepszych serii fantastyki młodzieżowej, która nie bez powodu stała się już kultowa.
Światła Północy. Drzewo portalu – część II
Istnieją takie serie, obok których nie sposób przejść obojętnie. Tak właśnie poczułam się, gdy „Światła Północy” trafiły w moje ręce. „Światła Północy. Drzewo portalu – część II” to szósty tom w serii komiksowej autorstwa Malin Falch, która zanurza nas głębiej w niezwykły świat skandynawskiej mitologii i magicznych przygód. Kontynuując swoją sagę, Falch przenosi czytelników do krainy Jotundale, gdzie magiczne stworzenia i dawne legendy ożywają na stronach komiksu.
O czym jest komiks?
Tom kontynuuje historię młodej Sonji, która wyrusza na ratunek swojemu przyjacielowi Espenowi. Chłopiec został schwytany przez Wikingów i grozi mu śmierć przez rzucenie na pożarcie wężowi morskiemu. W tym samym czasie, stryj Henrik próbuje znaleźć sposób, aby odzyskać Sonję i zabrać ją z powrotem do ich rodzinnego miasta Røros. Jednakże, droga powrotna prowadzi przez tajemnicze Drzewo Portalu, które jest pilnie strzeżone przez niebezpieczne stworzenia.
Moja opinia i przemyślenia
„Drzewo portalu – część II” jest doskonałym przykładem, jak efektownie można połączyć elementy fantastycznej przygody z głęboko zakorzenionymi wątkami kulturowymi. Malin Falch umiejętnie snuje opowieść, która zachwyca pod względem graficznym i dzięki przemyślanej fabule trzyma w napięciu. Ilustracje w komiksie są żywe i barwne, pełne szczegółów, które ożywiają skandynawskie krajobrazy i stworzenia.
Narracja w komiksie jest płynna i wciągająca, a postacie są dobrze rozwinięte, z wyraźnymi motywacjami i emocjami. Sonja, jako główna bohaterka, pokazuje swoją odwagę i determinację, stając się inspiracją dla młodych czytelników. Wątki przyjaźni, lojalności i odwagi są umiejętnie przeplatane z mroczniejszymi motywami zdrady i konfliktu. To naprawdę świetna publikacja, po którą zdecydowanie warto sięgnąć!
Podsumowanie
„Światła Północy. Drzewo portalu – część II” jest komiksem, który z powodzeniem łączy w sobie elementy akcji, przygody oraz folkloru, tworząc fascynującą opowieść, która może przyciągnąć zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. Malin Falch stworzyła świat, który jest piękny i brutalny zarazem, a jej opowieść jest świadectwem mocy narracji wizualnej. To doskonała kontynuacja sagi, która bawi, uczy i inspiruje. Każdy fan fantastyki i mitologii skandynawskiej powinien znaleźć w tej serii coś dla siebie. To pełne magii przygody, które nie pozwalają oderwać się od stron komiksu.
Gargulce. Podróżnik. Tom 1
Przeprowadzka to zawsze początek nowego rozdziału, pełnego niewiadomych i przygód, zwłaszcza dla młodych odkrywców takich jak Grzesiek, główny bohater komiksu „Gargulce”. Odrobinę zanurzona w gotyckim klimacie i magicznych tajemnicach opowieść, przenosi czytelnika w świat, gdzie granice między dobrem a złem zacierają się w najbardziej nieoczekiwany sposób.
O czym jest komiks?
„Gargulce” to fantastyczna opowieść o chłopcu imieniem Grześ, który wraz z rodziną przeprowadza się do tajemniczego miasta z dominującą gotycką kolegiatą i ponurą cytadelą. Wkrótce po przeprowadzce, Grzesiek natrafia na dziwny medalion, który staje się kluczem do niezwykłej przygody pełnej magii, tajemniczych stworzeń oraz wiecznej walki między siłami dobra i zła. Chłopiec, dzięki swojej odwadze i pomysłowości, zmuszony jest zmierzyć się z wyzwaniami, które na niego czekają.
Moja opinia i przemyślenia
„Gargulce” to komiks, który zaskakuje głębią fabuły i pięknem ilustracji. Denis-Pierre Filippi (scenarzysta) i J. Étienne (ilustrator pierwszego tomu) stworzyli dzieło, które balansuje na granicy między dziełem sztuki a klasyczną opowieścią przygodową dla dzieci. Dialogi w historii są przemyślane, a każda klatka komiksu jest wypełniona detalami, które przyciągają wzrok i zachęcają do dalszego przeglądania ilustracji. Przygoda Grześka jest dynamiczna i nie pozwala się nudzić, zaś jego spotkania z gargulcami dodają historii niepowtarzalnego charakteru. Osobiście bardzo lubię takie lekkie, fantastyczne historie i cieszę się, że dzieci mają okazję je poznawać w tak zachęcającej formie.
Podsumowanie
„Gargulce” to komiks, który z pewnością przypadnie do gustu nie tylko młodszym czytelnikom. Jego uniwersalne przesłanie o odwadze, przyjaźni i walce ze złem, połączone z mistrzowskimi ilustracjami, czynią z niego pozycję obowiązkową dla każdego fana literatury fantastycznej. Twórcy serii – Filippi oraz J. Étienne – dowodzą, że komiks to medium, które idealnie nadaje się do opowiadania wielowymiarowych historii pełnych emocji i przygód. Album „Gargulce" to obietnica niezwykłej podróży, z której czytelnik nie będzie chciał się wydostać. Nie mogę się już doczekać kolejnych tomów, aby śledzić dalsze losy Grześka i jego niezwykłych przyjaciół. „Gargulce” to dowód na to, że magia istnieje – wystarczy otworzyć kolejną stronę tego niezwykłego komiksu.
Fibi i jednorożec. Pod gwiazdami
Wesoła, mądra i zaskakująca historia o dziewczynce i jej jednorożcu
„Pod gwiazdami” to już jedenasty tom przygód Fibi i jej jednorożca. Dana Simpson ponownie zachwyca czytelników swoim unikalnym połączeniem humoru, mądrości, magii i świetnych rysunków. Komiks kontynuuje opowieść o niezwykłej przyjaźni między małą dziewczynką Fibi a jednorożcem o imieniu Marigold, oferując kolejną porcję przygód, które rozgrywają się podczas wakacyjnych miesięcy. Jest to czas beztroski, odkryć i zabawy, ale też okazja do nauki lekcji, której trudno szukać w szkolnych ławkach.
Zarys fabuły
W tym tomie Fibi i Marigold zabierają czytelników w podróż pełną ciepła lata, podczas której przeżyją szereg przygód, od wizyty na basenie, poprzez kemping, aż po spotkania z nowymi postaciami i starymi znajomymi. Fibi odkrywa, że popularność ma swoje ciemne strony, a Marigold dowodzi, że róg jednorożca może służyć w niecodzienny sposób - jako rożen. To tylko niektóre z wydarzeń, jakie czekają na bohaterki i ich czytelników.
Moja opinia i przemyślenia
Dana Simpson, znana z umiejętności tworzenia zabawnych, ale też pełnych głębi postaci, nie zawodzi również tym razem. Fibi i Marigold to duet, który za każdym razem zachwyca swoją autentycznością i oryginalnością. Dodatkowo, postacie takie jak Dakota, korzystająca z przywilejów księżniczki goblinów, czy Max, przyjaciel Fibi, dodają do fabuły dynamiki i różnorodności. Co ciekawe, tom „Pod gwiazdami” przynosi świeże spojrzenie na serię, wprowadzając nowe postacie i rozwijając historie znanych bohaterów. Odniosłam wrażenie, że z każdym tomem świat Fibi i Marigold staje się coraz bogatszy i pełniejszy. Dosłownie też tonie w magii. Autorka z łatwością łączy codzienne sytuacje z elementami fantastycznymi, tworząc opowieść, która jest ujmująca i inspiruje.
Jako wierna czytelniczka, jestem pod wielkim wrażeniem sposobu, w jaki Dana Simpson potrafi wpleść życiowe lekcje w lekką i przystępną formę komiksu. „Fibi i jednorożec. Pod gwiazdami" to zarówno świetna rozrywka, jak i również źródło refleksji na tematy takie jak przyjaźń, akceptacja czy dorastanie. Serię wyróżnia nie tylko humor i oryginalne postacie, ale również głębia emocjonalna i uniwersalne wartości, które są przekazywane w subtelny i przemyślany sposób.
Podsumowanie
Jedenasty tom serii „Fibi i jednorożec” to kolejna udana odsłona historii, która nie przestaje zachwycać. Dana Simpson udowadnia, że nawet w fantastycznym świecie jednorożców można znaleźć miejsce na ważne życiowe lekcje i prawdziwe emocje. „Pod gwiazdami” to komiks, który z pewnością spodoba się fanom serii, oferując im rozrywkę i okazję do wspólnego odkrywania, czym jest prawdziwa przyjaźń i jak ważne są osobiste doświadczenia i jak bardzo odróżniają nas one od innych. Uważam, że album „Pod gwiazdami” (jak zresztą i cała seria „Fibi i jednorożec”) to pozycja obowiązkowa na półce każdego młodego miłośnika komiksów.
Jenny Finn
Klimaty rodem z dzieł H.P. Lovecrafta to coś, czemu nie potrafię się oprzeć. Dlatego z ciekawością sięgnęłam po komiks „Jenny Finn”, który te właśnie motywy obiecuje. Z dzisiejszej recenzji dowiecie się, jakie wywarł na mnie wrażenie.
„Jenny Finn” to komiks, który w mrocznych, wiktoriańskich klimatach Londynu prowadzi czytelnika szlakiem zagadkowych morderstw i dziwnych zjawisk, rozgrywając się na tle walki z niewidzialnym, ale potężnym złem. Mike Mignola, wraz z Troyem Nixeyem, stworzyli opowieść, która jest hołdem dla dzieł H.P. Lovecrafta, skąpanym w gotyckiej atmosferze i lovecraftowskiej grozie. Do tego zespół twórców dodaje charakterystyczną dla Mignoli narrację, która oscyluje na granicy horroru i fantastyki, z bogato rozwiniętym tłem historycznym i kulturowym.
Fabuła komiksu zaczyna się niepozornie – od pojawienia się tajemniczej dziewczynki w mieście, które już zmaga się z serią dziwnych i przerażających zjawisk. Ta mroczna intryga jest pretekstem do poruszania tematów takich jak strach przed nieznanym, zło ukryte w ludziach i społeczeństwie oraz kwestia samotności i poszukiwania przynależności. Mignola i Nixey wnikliwie badają ciemne zakamarki ludzkiej duszy, jednocześnie prowadząc nas przez skomplikowaną sieć tajemnic i niespodziewanych zwrotów akcji.
Ilustracje wykonane przez Troya Nixeia i Farel Dalrymple'a, w połączeniu z kolorami Dave'a Stewarta, tworzą niepowtarzalny klimat, który jest zarówno mroczny, jak i pełen detali. Styl graficzny idealnie komponuje się z atmosferą opowieści, podkreślając jej gotycki charakter i dodając głębi przedstawionym wydarzeniom. Wizualna strona „Jenny Finn” jest jednym z jej najmocniejszych atutów, sprawiając, że album jest nie tylko historią do przeczytania, ale również do przeżycia i doświadczenia za pomocą niemal wszystkich zmysłów.
Mimo że fabuła może momentami wydawać się chaotyczna, a poszczególne wątki nie zawsze są w pełni wyjaśnione czy rozwinięte, całość pozostaje spójna i wciągająca. „Jenny Finn” oferuje czytelnikowi rozrywkę, ale staje się też okazją do refleksji nad ludzką naturą, naszymi lękami i tym, co definiuje nas jako społeczeństwo.
Podsumowując, „Jenny Finn” to komiks, który z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom mrocznych, lovecraftowskich opowieści. Jest to wspaniale zilustrowana, pełna napięcia i tajemnicy historia, która z każdą stroną zagłębia czytelnika w unikalny, gotycki świat. Choć może nie każdemu przypadnie do gustu jej niejednoznaczność i momentami rozwlekła narracja, dla wielu będzie to fascynująca podróż do ciemnego serca wiktoriańskiego Londynu, pełna niezapomnianych obrazów i emocji. Mnie tytuł zdecydowanie się podobał.
Historia science fiction
Literatura fantastyczno-naukowa jest pełna klasyków, ale i nowatorskich, współczesnych Space Oper czy nawet dystopii. Niesie ze sobą wiele trudnych pojęć, oraz takich zupełnie prostych, które jednak potrafią mieć zadziwiającą genealogię. „Science fiction. Historia w komiksie” to bogate kompendium wiedzy o historii nurtu Science Fiction, ukazujących się w tym gatunku tytułach i dotyczących go ciekawostkach.
Co znajdziemy w albumie?
„Science fiction. Historia w komiksie” to ambitne przedsięwzięcie mające na celu przedstawienie rozwoju jednego z najbardziej fascynujących gatunków literackich – science fiction – od jego początków aż po współczesność. Za scenariusz odpowiedzialny jest Xavier Dollo, historyk z zamiłowaniem do SF, a za rysunki – Djibril Morissette-Phan, którego talent jest już znany czytelnikom z prac nad „All-New Wolverine”, „X-Men: Gold”, czy „Star-Lord”. To właśnie ich współpraca daje czytelnikom szansę na zrozumienie, jak rozwinął się gatunek, który dziś jest wszechobecny nie tylko w literaturze, ale i w filmach, grach czy nawet naszym codziennym życiu.
Komiks próbuje odpowiedzieć na pytania o początki terminu „science fiction”, genezę słowa „robot”, a także przedstawia sylwetki wielkich autorów gatunku oraz ich kluczowe dzieła. Tym, co wyróżnia komiks spośród innych publikacji na temat SF, jest jego przystępna i atrakcyjna forma graficzna, która może przemówić do szerokiego grona odbiorców, zarówno do zapalonych miłośników SF, jak i osób dopiero rozpoczynających swoją przygodę z gatunkiem.
Moja opinia i przemyślenia
Komiks ma twardą oprawę i eleganckie wydanie. Został wydrukowany na dobrej jakości papierze. Ogółem bardzo mi się podoba, ale odrobinę zabolało mnie lakoniczne podejście do tematu, które od czasu do czasu pojawia się na łamach publikacji. Mimo to, „Science fiction. Historia w komiksie” stanowi solidne kompendium wiedzy i oferuje chronologiczne ułożenie rozwoju science fiction od jego pulpowych początków do dzisiejszej, złożonej formy. Jedną z największych zalet wydania jest jego zdolność do przedstawienia historii SF w sposób zrozumiały i angażujący. Rysunki Morissette-Phana są zachwycające, a lista ważnych dla SF tytułów i autorów jest naprawdę imponująca. W komiksie znajdziemy również omówienie rozwoju SF w Polsce, co jest miłym dodatkiem dla polskich czytelników. Myślę, że szczególnie dla laików komiks będzie stanowił wartościowe źródło informacji o tym fascynującym gatunku.
Podsumowanie
„Science fiction. Historia w komiksie” z pewnością jest ambitnym projektem, który z sukcesem przedstawia ewolucję gatunku science fiction w przystępnej i estetycznie atrakcyjnej formie. Mimo pewnych ograniczeń w głębi analizy, jest to pozycja godna polecenia zarówno dla nowicjuszy, jak i starych wyjadaczy SF, poszukujących przewodnika po kluczowych momentach i dziełach, które ukształtowały ten gatunek (lub po prostu elegancko ułożonego przypomnienia o ich istnieniu). Warto też dodać, że obszerny tekst poświęcony rozwojowi SF w Polsce jest autorstwa Tomasza Kołodziejczaka, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Album serdecznie polecam — zdecydowanie warto po niego sięgnąć!