listopad 22, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: esej

środa, 03 październik 2018 11:44

Mass Effect. Anromeda: Inicjacja

N.K. Jemisin & Mac Walters
Mass Effect. Anromeda: Inicjacja

Opis
Porucznik Cora Harper zaciągnęła się do armii Przymierza, by rozwinąć i wzmocnić swoje wyjątkowe talenty biotyczne. Otrzymuje przydział do Córek Talein, oddziału komandosów asari, gdzie staje się znakomicie wyszkoloną i śmiertelnie niebezpieczną łowczynią.
Po powrocie na Ziemię Cora czuje się obco między ludźmi i postanawia dołączyć do Inicjatywy Andromeda jako zastępca Aleca Rydera. Celem misji, którą dowodzi, jest wysłanie stu tysięcy kolonistów w sześciusetletnią podróż w jedną stronę w nieznane. Kiedy niezwykle istotna i niebezpieczna technologia zostaje skradziona, Cora otrzymuje zadanie powstrzymania złodzieja, nim ten wykorzysta swoją zdobycz przeciwko Inicjatywie, a może nawet doprowadzi do udaremnienia misji jeszcze przed jej rozpoczęciem.

Dział: Książki
wtorek, 02 październik 2018 08:41

Kwiat wiśni i czerwona fasola

Słodko-gorzka opowieść o życiu i naleśnikach

Sentaro, chłopak bez wykształcenia, z trudną przeszłością i pogrzebanymi marzeniami o karierze pisarza, pracuje w sklepiku z dorayaki - tradycyjnymi naleśnikami nadziewanymi słodką pastą z czerwonej fasoli. Niestety interes nie idzie tak dobrze jak powinien, a klienci rzadko zaglądają po słodkości. Na dodatek Sentaro czuje, że życie przecieka mu przez palce i tylko kwitnące wiśnie przypominają o upływie czasu.

Dział: Książki
wtorek, 28 sierpień 2018 10:34

To, co najlepsze. Tom 2

Stylem Harlana Ellisona zachwycają się miliony czytelników na świecie, w tym sam Stephen King, który w "Danse macabre" wspomina, że "styl prozy Ellisona fascynuje [...] uczucie grozy wyrasta z wizji jaskrawej niesprawiedliwości, a antidotum na nią okazuje się najczęściej ludzka zdolność bohaterów do przezwyciężania niesprzyjających okoliczności albo, w najgorszym razie, godzenia się z nimi”. Jednak w Polsce Ellison pozostaje mniej znany.

Dział: Książki
czwartek, 17 maj 2018 10:25

Jaksa

23 maja nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów i pod patronatem Secretum.pl ukaże się ksiązka Jacka Komudy "Jaksa".

O KSIĄŻCE:
Jego ojciec podstępem zabił na Rabym Polu kagana Gorana Ust Duuma. Za to właśnie nakazano wytrzebić cały ród Drużyców. Zginęli prawie wszyscy, a głowy jego wuja i matki ozdobiły Wielką Jurtę nowego kagana. Ocalało jedno dziecko- on. On jest ostatni. Zaszczute dziecko wyrosło na wojownika twardego niczym skała i bezlitosnego niczym miecz. Niebezpiecznego jak strzyga. Za nim zostają tylko zgliszcza i trupy. Ale wieczna ucieczka dobiega końca. Jeszcze pogańskie psy zaskamlą, gdy dopadną swej ofiary.

Dział: Patronaty
środa, 20 grudzień 2017 14:03

To, co najlepsze. Tom 1

Od Prószyński i S-ka w lutym otrzymamy pierwszy tom z kolekcji dzieł Harlana Ellisona.

Harlan Ellison - kontrowersyjny geniusz światowej literatury, prowokator nieustannie testujący granice wyobraźni. Obsypany nagrodami, zaliczony w poczet wielkich mistrzów SF i horroru. Jego twórczość była inspiracją m.in. dla Neila Gaimana, Dana Simmonsa, Jamesa Camerona i rodzeństwa Wachowskich. "To, co najlepsze" to dwutomowa kolekcja, po raz pierwszy ukazująca polskim czytelnikom bogactwo i różnorodność dorobku tego niezwykłego pisarza i scenarzysty. Drugi tom ukaże się jesienią 2018.

Dział: Książki

30 sierppnia nakładem  Wydawnictwa SQN ukaże się książka Michała Cetnarowskiego "Podwójna tożsamość bogów". Przypominamy, że na Polconie pan Michał otrzymał wraz z Łukaszem Orbitowskim Nagrodę Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla za opowiadanie "Wywiad z Borutą". Tę książkę mieliśmy okazję z resztą podziwiać na konwencie.

Dział: Książki
środa, 09 marzec 2016 08:22

Wywiad z Arturem Laisenem

Twoja debiutancka powieść „CK Monogatari" była książką raczej nietypową, jeśli chodzi o przynależność gatunkową – określasz ją „thrillerem metafizycznym" czy też „współczesną powieścią obyczajową z elementami fantastyki". Pierwsza część „Teraii" czyli „Studnia Zagubionych Aniołów" to fantasy nawiązująca bardziej do klasyki gatunku niż do najnowszych powieści Martina czy Eriksona. Skąd ten zwrot?

Dział: Wywiady
piątek, 11 wrzesień 2015 07:44

Premiera: "Miecze cesarza" Brian Staveley

W księgarniach, nakładem Domu Wydawniczego Rebis, ukazał się właśnie pierwszy tom cyklu "Kronika Nieciosanego Tronu" pt. "Miecze cesarza" Briana Staveley'a. Ta niesamowita epicka fantasy łączy tempo działań elitarnej jednostki do zadań specjalnych ze szczyptą ducha zen. Jest to debiut roku w kategorii fantasy na Reddit Fantasy oraz najlepsza książka w plebiscycie Goodreads Choice Awards.

Dział: Książki
sobota, 15 sierpień 2015 19:19

Biblioteka pana Lemoncella

Kilkulatką przestałam być już bardzo dawno temu, ale ducha tamtego wieku wciąż noszę w sobie. Z przerażeniem obserwuję jak nastoletni czytelnicy zapominają o swojej wrażliwości i w kolejnych zestawieniach jako najciekawszą lekturę wskazują „50 twarzy Grey'a" czy inne, podobne tytuły, zdecydowanie dla nich nieprzeznaczone. Szczególnie, że – jak udowadnia np. „Biblioteka pana Lemoncella" – lektura z właściwym targetem może być nie tylko dużo bardziej od „dorosłych" powieści wciągająca, a przede wszystkim wartościowa. To zdecydowanie jedna z najciekawszych pozycji dla młodocianego czytelnika, z jaką dane mi się było w ostatnim czasie zapoznać.

Tytuł kusi od pierwszego już rzutu okiem na kolorową, lecz nie przesadnie infantylną okładką. Kombinacja książkowych półek w pastelowych barwach, pól z gier planszowych i konturów młodych postaci ma w sobie jakąś baśniową, uroczą tajemniczość. Nawet w obecnym zaawansowaniu wiekowym tytuł łypał na mnie jakby rzucając wyzwanie. Moje wewnętrzne dziecko wykonywało niespokojne, pełne radości salta na samą tylko myśl o przewracaniu kolejnych stron powieści.

Historia – zgodnie z hasłami na okładce – bardzo przypomina tę „Charliego i fabryki czekolady", chociaż wydaje się nieco mniej surrealistyczna. Główny bohater, Kyle, ma dwanaście lat, dwóch starszych braci i ogromną potrzebę rywalizacji. Właśnie jedna z prób udowodnienia, że może wygrać nawet ze starszym rodzeństwem sprowadza na niego tarapaty. Gdy tłucze okno, rodzice dają mu szlaban na wyjścia i komputerowe gry. W tym samym czasie w szkole organizowany jest konkurs na esej. Jego zwycięzca może wygrać nie tylko bon na planszówki (nie byle jakie planszówki, bo produkcji pana Lemoncella!), ale i zaproszenie do całonocnej zabawy w bibliotece... bardzo nietypowej bibliotece, dodajmy. Kyle w ostatniej chwili skrobie na kartce kilka słów, a później za wszelką cenę stara się dotrzeć do organizatora zabawy, byle wygrać wstęp do czytelni. Jego motywacje są dość płytkie – ma nadzieję skorzystać z dostępnych tam komputerów i zainstalowanych na niej gier. Jednak, kiedy trafia do biblioteki okazuje się, że świat oferuje dużo więcej, niż tylko wirtualne zabawy...

„Biblioteka pana Lemoncella" to pozycja niezwykle pouczająca. Z jednej strony młodzi czytelnicy mogą znaleźć w niej propozycje alternatywnego spędzania wolnego czasu oraz, subtelnie przez autora popychani, zrozumieć, że najlepsza rozrywka to ta, w której uczestniczy się z rówieśnikami. Z drugiej strony, dzięki licznym odwołaniom do różnorodnych lektur – i wyłuskaniu z nich najciekawszych elementów, wyzwalających chęć poznania dalszego ciągu danych historii – powieść ma szansę zainteresować odbiorcę samym czytaniem.

Chociaż od pierwszych stron wiadomo, że „Biblioteka pana Lemoncella", to lektura dla najwyżej kilkunastolatków (informacja na okładce wskazuje 9+) w rzeczywistości nie okazuje się aż tak nieskomplikowana. Autor obok przygód Sherlocka Holmesa przywołuje historie opisane przez Ricka Riordana, ale także odwołuje się do klasyki jak „Buszujący w zbożu" Salingera czy dzieł Fiodora Dostojewskiego. Wiedza książkowych bohaterów robi szokujące wrażenie. Przyznam, że przez chwilę wątpiłam w prawdopodobność tak szerokich dziecięcych horyzontów, jednak po dłuższym zastanowieniu uznałam, że to nie świat autora, Chrisa Garbensteina, jest przesadzony, a moja wiedza posiada luki. Jakkolwiek wciąż uważam, że wiele z przywołanych tytułów nie jest przeznaczona dla tak młodego czytelnika.

Akcja powieści mknie niczym strzała. Właściwie nieustannie coś się dzieje. Dzieciaki wystawiane są na próby, podejmują ryzykowne decyzje, uświadamiają sobie własne błędy (lub nie), zawierają sojusze i wymyślają podstępy (na których różnie wychodzą). Postaci są nakreślone bardzo wyraźnie. W zasadzie ich imiona można by zmienić na jednowyrazowe cechy, ale ten fakt nie razi. Autor wyraźnie zostawił miejsce dla czytelników na wysnuwanie własnych wniosków i wyciąganie z nich odpowiednich nauk.

Całość napisana jest lekko, przyjemnie i w sumie bardzo typowo. Krótkie zdania, brak wyszukanych kombinacji stylistycznych, a jednocześnie wplatanie – natychmiast tłumaczonych – trudniejszych słów, to standardowy chwyt edukacyjny, który zawsze się sprawdza. Powieść uzupełniają liczne rebusy (przy niektórych naprawdę trzeba pokombinować), pozwalając czytelnikowi nie tylko na śledzenie fabuły, ale i uczestniczenie w niej. Jednym zdaniem – idealne połączenie ciekawego pomysłu i przemyślanego wykonania. Za jedyną wadę uznałabym wykorzystywanie, w celu rozbawienia, motywu odgłosów fizjologicznych. Moim zdaniem to już dość wyświechtane.

„Biblioteka pana Lemoncella" to książka z gatunku tych, o które coraz trudniej na księgarskich półkach. Pozycja o przemyślanym targecie, z przesłaniem; jednocześnie inteligentna, zabawna i wciągająca. Chris Grabenstein napisał powieść, która nie tylko spodoba się dzieciom, ale również zachwyci ich rodziców. Kto wie, może za przykładem bohaterów, pociechy zdecydują się odejść od komputerów i zanurzyć w tajemniczym i intrygującym świecie realnych zabaw lub... bibliotek?

Dział: Książki

Michał Kuśmierowicz zwiódł mnie okrutnie – poczynając od gatunkowej lokacji swojej powieści w science-fiction, a kończąc na blurbie, który obiecywał studium nad wolnością. I chociaż okładka wcale mnie nie ruszyła, ginąc w morzu innych czernio-bielo-czerwieni, to ruszyło mnie rzucone w opisie wyzwanie. I naprawdę chciałam mazać i podkreślać – a później być może nawet wybrać się na jakieś spotkanie autorskie – tylko tak jakby... nie było czego.

Główny bohater jest jednym z kolejnych korporacyjnych szczurów, chociaż wykonuje zadanie, którego próżno byłoby szukać we współczesnym świecie. W zaciszach swego umysłu, mężczyzna snuje jednak myśli zupełnie nieprzystające do szarości dnia i unifikacji jednostki. Pewnego dnia, gdy przestawia czarne płótna w swoim mieszkaniu, odwiedza go przedstawicielka Kościoła. Wtedy życie bohatera zmienia się na zawsze.

Napisałam, że zostałam zwiedziona w kwestii gatunkowej. I tak też jest. Bo chociaż powieść (nie wiem, czy to właściwie słowo dla 80-stronicowego tekstu, ale będę się go trzymała) ma dystopijny charakter, pozbawionej indywidualizmu bliżej nieokreślonej przyszłości, to nie to jest w niej najważniejsze. Bliżej utworowi do postmodernistycznego, współczesnego, (pół)filozoficznego eseju, gdzie sens pozostaje mglisty, niejasny i wielowymiarowy przez swój brak konkretyzacji. Jeżeli czytelnik w ogóle chciałby ulokować tekst w gatunku science-fiction, to raczej opierając się na rozpoznawanych schematach, które całymi garściami autor wykorzystuje. Dzieje się tu coś na kształt filmowego sjużetu – Kuśmierowicz nie klaruje nam świata, czasu i samej historii, ale kalki wyświechtanych rozwiązań, dają jasno do zrozumienia, co i dlaczego się święci i na tej podstawie dochodzi do ich rekonfiguracji.

Moim zdaniem język powieści pozostawia wiele do życzenia. Początkowo dało się wyczuć w tekście naleciałości fascynacją joyce'owskim strumieniem świadomości. Nieco uproszczonym, niepozbawionym interpunkcji, ale jednak. Z czasem nie mogłam się jednak opędzić od wrażenia, że językowe niezgrabności i powtórzenia, to żaden przemyślany zabieg stylistyczny, a jedynie mierna próba naśladowania postmodernistów i współczesnych autorów, bez samej świadomości powodu ich konceptualnej pracy. A nie można tworzyć czegokolwiek bez świadomość, dlaczego się to robi.

Tekst zawiera wiele wykluczających się elementów rozwoju fabuły, czy sensu w linii dialogowej. W znacznej części jest to kolejny chwyt prozy „post". Lokacje, w których przebywa bohater zmieniają się jak w kalejdoskopie tak, że nierzadko czytelnik ma wrażenie, że coś tu nie gra. Z drugiej zaś strony, opisywane miejsce raz bywają surrealistycznymi przestrzeniami, a raz sztampowymi obrazkami z najtandetniejszych landszaftów.

Jakby dla zespolenia wątpliwej gatunkowości i dziwaczności języka, Kuśmierowicz zdecydował się na wykorzystanie autoteliczności, sporo uwagi poświęcając fizyczności narratora. Fizyczności w sensie namacalności, obecności. Bohaterowie powieści potrafią nad nim rozprawiać, krytykować go, a nawet zachęcać do rozwoju. Ten chwyt ostatecznie do książki mnie zniechęcił, co przyznaję bez bicia, bo równie wyświechtane rozwiązanie nie przystoi komuś, kto kreuje się na megalomana o wzroku ostrzejszym i sercu bardziej emocjonalnym (a wskazuje na tę kreację wszystko, począwszy od blurbu, przez pseudointelektualny tekst, aż samego sensu powieści i sposoby nakreślenia bohaterów).

Samą interpretację książki „Czarny, biały, pragnienie i inne odcienie życia" pozostawiam czytelnikom, wierząc, że zgodnie z założeniami autora oraz samą niejasnością kolejnych dialogów i wydarzeń, może być odbierana wielorako. Pochwalam krytykę współczesnego konsumpcjonizmu, która skrywa się gdzieś pomiędzy stronicami tego cieniutkiego dzieła. Jestem jednak uczulona na podobne nowe-stare teksty, które odkrycie mogą stanowić jedynie dla tych, którzy nie mieli wcześniej literatury postmodernistycznej w rękach. Dużo bardziej wolałabym tę postulowaną przez bohatera, narratora i samego autora wolność i kreatywność. Niech nie ogranicza nas znajomość formy i próba naśladownictwa.

Dział: Książki