Rezultaty wyszukiwania dla: czasu
Złote miasto
Trzy wężowe łodzie pełne wojowników z mroźnej, niegościnnej północy suną przez nurty wielkich rzek, aby dotrzeć ku słonecznym, piaszczystym brzegom południa.
Złote miasto, powtarzają wszyscy szeptem!
To tam, nad wodami mitycznego morza po drugiej stronie świata, wznosi się potężny gród, w którym z pewnością mieszkają bogowie. Ale ponad dachami Złotego Miasta gromadzą się ciemne chmury. Inne imperium, o wiele młodsze i bardziej głodne chwały, ostrzy sobie zęby, mogące bez trudu skruszyć wiekowe mury. Zbliża się oblężenie tak wielkie, że o podobnym nawet pieśniarze nie śmieli marzyć. Od wschodu nadciąga burza, a wraz z nią bitwa, która odmienić może losy całego świata.Przez skowyt wichru w olinowaniu, w trzasku przecinającej niebo błyskawicy i huku przetaczającego się ponad spienionymi falami gromu, słychać tylko jedno imię. Zahred.
Zakon Drzewa Pomarańczy - zapowiedź
Opowieść, od której sama Samantha Shannon nie mogła się oderwać w procesie twórczym. Długa i wciągająca bez reszty, barwna, z niesamowitym, wyjątkowym klimatem. Smoki, morskie duchy i intrygująca historia o władzy.
Jednotomowe wydanie będzie idealne dla każdego, kto nie przepada za odkładaniem lektury na potem. Dla każdego, kto poza czytaniem książek uwielbia eksponować je na regale, głaskać po grzbiecie, czuć ich ciężar. 1104 stron nieziemsko dobrej literatury, o czym po sukcesie Czasu Żniw nie trzeba przekonywać.
Amazing Spider-Man: Globalna sieć #03: Demonstracja siły
Dan Slott to człowiek, który od dłuższego czasu prowadzi postać Petera Parkera. Dostarczył nam sporo zmian i często rzucał nowe światło na tego bohatera. Niejednokrotnie udowadniał, że potrafi pisać dobre historie. Ostatnio jednak nie może sobie poradzić ze stworzeniem porywających przygód Człowieka Pająka. Poprzednie dwa tomy serii „Globalna sieć” stały na średnim poziomie. Brakowało im werwy i polotu. Dopiero trzeci tom pt. „Demonstracja siły” daje odczucie powrotu na dawne, dobre tory.
Peter Parker nadal rozpoznawalny na świecie jest jako prezes globalnej korporacji, doświadczony biznesmen oraz filantrop. Tym razem jednak z podróży i akcji w różnych zakątkach Ziemi (jak i również w kosmosie) jako Spider-Man, powrócił na swoje stare podwórko, czyli do Nowego Jorku. Tutaj na bankiecie, którego organizatorem jest prowadzona przez niego fundacja, dochodzi do pierwszej konfrontacji z Tonym Starkiem. Oczywiście, jak to często bywa, wszystkiemu winna jest kobieta. Mary Jane, była miłość życia Parkera została osobistą asystentką Starka. Przez naszego Petera zaczęła przemawiać zazdrość. Chociaż początkowo bohaterowie stają ramię w ramię do walki z Duchem, to już następnego dnia ich kolejna konfrontacja od śmiesznych słownych docinek przeistacza się w zacięty pojedynek, któremu z wielkim zdziwieniem przyglądają się przechodnie.
W międzyczasie na scenę powraca wprowadzony w pierwszym albumie Regent. Slott powoli budował tę tajemniczą postać, aby w końcu ukazać ją w pełnej okazałości jako wyjątkowo niebezpiecznego bossa. Oficjalnie jako Augustus Roman prowadzi on specjalne więzienie dla największych złoczyńców. Jednak z pomocą specjalnej zbroi pozyskuje od pojmanych ich wyjątkowe super moce. W ten sposób staje się coraz to bardziej potężny i ciągle żądny nowych umiejętności. Po tym, jak jego ofiarami zostało dwóch byłych członków New Avangers, od których oczywiście przejął moce, Regent wziął sobie na cel Spider-Mana i Iron-Mana.
Choć początek tego albumu nie zwiastuje dużych zmian, wraz z kolejnymi zeszytami historia zaczyna w końcu nabierać tempa i trzymać dobry poziom. Mamy wreszcie to, czego brakowało w dwóch poprzednich częściach. Slott po wielu wojażach sprowadził Petera do domu. Spider-Man zachowuje się wreszcie jak przyjacielski chłopak z sąsiedztwa. Dodatkowo rzuca swoimi charakterystycznymi sucharami na lewo i prawo. Bardzo fajnie wyszedł wątek jego starcia ze Starkiem, jak i również wielki powrót MJ i jej rola jako asystentki. Mary przestaje być również postacią poboczną i staje się prawdziwą bohaterką z krwi i kości, kiedy to zakłada żelazną zbroję Iron Spidera.
Bardzo fajne gościnne występy zaliczyli również inni bohaterowie – Harry Osborn, Miles Morales, Ms Marvel, Nova czy Thor.
Tę historię kończy ciekawy finał, w którym Slott odsłania powoli kolejne karty i otwiera kolejny wątek, tym razem związany z ciocią May i jej mężem.
Na końcu albumu czeka nas sentymentalna podróż do 1985 roku w ciekawym zeszycie „Amazing Spider-Man Annual #19”. Ten podwójny annual opowiada historię o Mary Jane, która została wzięta na Spider-Mana.
Wizualnie album stoi na wysokim poziomie. Włoski grafik Giuseppe Camuncoli kolejny raz udowodnił, iż potrafi tworzyć ładne, dynamiczne kadry pełne akcji. Bardzo fajnie prezentuje się również postać Regenta w jego wykonaniu.
Podsumowując, trzeci album „Globalnej sieci” to powolny powrót Dana Slotta do korzeni. Oczywiście jest sporo rzeczy, do których można się przyczepić m.in. zbyt szybko zamknięty wątek Regenta, który aż prosi się o więcej uwagi, gdyż w postaci tej drzemie spory potencjał. Jednak na tle poprzednich dwóch albumów „Demonstracja siły” wyróżnia się i odstaje jakościowo. Ja czekam niecierpliwie na kolejne części.
Imperium ciszy
"Wiedza jest matką głupich. Największą częścią mądrości człowieka jest poznanie swojej ignorancji."
Sięgając po tę książkę przygotujcie się na porcję mocno rozbudowanej przygody. Christopher Ruocchio dołożył wszelkich starań, aby czytelnik nie tylko przeniósł się wyobraźnią do atrakcyjnego świata głównego bohatera, w zasadzie licznych światów, ale także całkowicie został przez nie pochłonięty, dbając o każdy szczegół, wzbudza u czytelnika pragnienie odkrywania kolejnych skrawków kosmosu. Odpowiadał mi ten przepych objaśnień, charakterystyk i portretów, doskonale wyczuwałam, że przedstawiona rzeczywistość ma znamiona realności i prawdopodobieństwa, oczywiście z domieszką zajmującej i ekscytującej fantastyki. Wkraczałam w nią z uwagą, zaciekawieniem i przyjemnością, jednocześnie lękiem i niepokojem. Narracja bazuje na relacjonowaniu wspomnień i podsuwaniu aluzji, a czytelnik towarzyszy kluczowej postaci na każdym etapie życia. Na koniec jednak pozostaje wrażenie, że nie wszystko jeszcze zostało przesądzone w dziejach świata.
Hadriana Marlowe to młodzieniec, wyśmienicie wykształcony w różnych naukach i sztukach walki, ale wciąż mało wiedzący o realiach otaczającego świata, a zwłaszcza mrocznej stronie gatunku ludzkiego. Obserwujemy jak za sprawą bolesnych rozczarowań, stopniowo zmienia się jego podejście do bliskich, wpajanych mu wartości i przypisanych funkcji. Jedna mało rozważna decyzja, choć pochodząca z głębi serca, doprowadza do przykrej konfrontacji i kończy się spektakularną ucieczką. Hadrian nie podporządkowuje się woli ojca, lorda o ogromnych wpływach, najbogatszego człowieka na Delos, zarządzającego cennymi złożami uranu, i zamiast wstąpić w szeregi Zakonu, marzy o pozostaniu scholastykiem, posiadaniu ukrytej wiedzy i mocy panowania nad rzeczami tajemnymi, nawet kosztem utraty przywilejów wynikających z członkostwa w palatyńskiej arystokracji. Nawet w najśmielszych snach młodzieniec nie przewidział tego, co przygotował los, z czym przyjdzie mu się zmierzyć i jakie koszty poniesie z tytułu sprzeciwu woli rodziny. Zaczynają się niezwykłe przygody, rzucające bohatera z jednej skrajności w drugą, przynoszące ujmę i chwałę, wciągające w spiski, szpiegowskie akcje, walki i bitwy.
Wyczekiwałam lekkich ujawnień, co dalej skrywa scenariusz burzliwych zdarzeń. Były one mocno tajemnicze i zamglone, tak aby podsycać ciekawość odbiorcy, ale nie zdradzać zbyt wiele. Słowa płynnie składały się w zdania, zgrabnie niosły opowieść, potrafiły nadać jej kolorytu i brzmienia. Autor przygotował sporo nagłych zwrotów akcji i nieoczekiwanych zamian ról. Wszystko ze sobą współgrało, tworzyło logiczną całość, przejrzystą mapę wydarzeń i portretów bohaterów. Liczyłam na intensywniejsze przygody, położenie nacisku na dynamikę akcji, większy wir intrygi, a jednak nie mogę napisać, że czuję się w tym ujęciu zawiedziona. Po spotkaniu z książką uświadomiłam sobie, że pierwsza odsłona serii, będąca niejako wprowadzeniem, w dużym stopniu, tak powinna się zaprezentować.
Wyobraźnia autora uwzględniła wszelkie współczesne obawy w związku z konsekwencjami genetycznego modyfikowania organizmów, wytwarzania sztucznego jedzenia, połączenia człowieka i maszyny, używania zaawansowanej broni, dokonywania kolonialnej ekspansji w różnych systemach planetarnych, manipulowania postrzeganiem czasu i lat świetlnych w lodowatym kosmosie. Na to nakładają się różnice klasowe, dostęp do władzy, środków finansowych i mocy pertraktacji.
Śmierć Starej Ziemi, jej dzieje i historia, wybrzmiewają w dalekiej przyszłości jedynie jako niewyraźne echa, resztki dziedzictwa kulturowego, coś co staje się przedmiotem badań.
Polecam tę wielopoziomową powieść, będącą preludium do większej kosmicznej epopei.
Greta
Nie bez przyczyny nazywa się samotność plagą XXI wieku, zaś szpitale i kozetki psychoanalityków pełne są ofiar tego znaku naszych czasów. Nie odnajdujemy się w stałych związkach, nie potrafimy nawet koegzystować z przyjaciółmi, zastępując relację z nimi wirtualnymi kontaktami, zaś nasze dzieci zwykle są daleko od nas, realizując własne zawodowe i życiowe plany. Cóż zatem nam pozostaje? Samotne poranki oraz wieczory i powolne popadanie w stan szaleństwa? A może znalezienie sposoby, by jednak kogoś do siebie przywiązać?
O samotności (i szaleństwie) jest właśnie film Neila Jordana „Greta”, którego akcja rozgrywa się w Nowym Jorku, mieście wielu możliwości, w którym ilość mieszkańców i rezydentów jest większa, niż w niejednym państwie europejskim, zaś tęsknota za drugim człowiekiem jest tu większa i bardziej dotkliwa niż gdziekolwiek. Właśnie tu zaczyna nowy etap młoda i naiwna Frances (Chloë Grace Moretz), uciekając od tęsknoty i zagubienia po śmierci matki i od ojca, któremu nie potrafi wybaczyć, że próbuje dalej żyć bez żony. Znajduje pracę w charakterze kelnerki i zamieszkuje w luksusowym mieszkaniu swojej przyjaciółki, Ericy (Maika Monroe), błyskotliwej, przebojowej i charyzmatycznej dziewczyny. Mimo iż przyjaciółki dobrały się na zasadzie przeciwieństw, doskonale się dogadują, choć już znajomi Ericy i imprezy, na które chodzi, niezbyt pasują skromnej Frances. Może właśnie dlatego tak szybko zbliża się ona Grety (Isabelle Huppert), kobiety w średnim wieku, która z powodzeniem mogłaby być jej matką.
Poznała ją zupełnie przez przypadek (a raczej tak by się mogło wydawać), zwracając znalezioną w metrze torebkę. Pragnąc w swojej uczciwości ją zwrócić, trafia do domu Grety, zakochanej w muzyce klasycznej i wciąż wspominającej męża wdowy. Jej jedyna córka wyjechała do Paryża, gdzie uczęszcza do konserwatorium, a choć rozmawia z matką często, nie zagłusza to samotności kobiety. Mimo wszystko Greta dzielnie próbuje żyć dalej, korzysta nawet z propozycji Frances, by zaadoptować psa, wspólnie zresztą wybierają się do schroniska. Dziewczyna nie wie jeszcze, że taka postawa jest w istocie próbą zmanipulowania jej i przejęciem kontroli nad jej życiem i nią samą.
Frances spędza z Gretą coraz więcej czasu, co złości Ericę, która dość nieufnie podchodzi do tej dziwnej znajomości. Mimo wszystko jej reakcję można uznać za zazdrość, dlatego też ani Frances ani my sami niezbyt przejmujemy się jej słowami. Przynajmniej do chwili, kiedy Frances podczas kolacji u swojej nowej przyjaciółki znajduje w kredensie kolekcje torebek, podobnych do tej, którą zwróciła. Czy zatem pozostawienie osobistych rzeczy w metrze było celowym zabiegiem? Czy w ten sposób kobieta próbuje zapewnić sobie towarzystwo? Okazuje się, że tak i byłby to bardzo smutny, wręcz dramatyczny przykład samotności w tłumie, gdyby nie fakt, że Greta nie zgadza się na to, by Frances zniknęła z jej życia. Zaczyna ją na wiele sposobów nękać, pojawia się u dziewczyny w restauracji, pod drzwiami apartamentu, śledzi nawet Ericę. Zgłoszenia na policję nic nie pomagają, a nawet nasilają aktywność Grety, dla której to zachowanie stalkera to dopiero wstęp do bardziej złożonego planu…
„Greta” porównywana jest do „Misery” na podstawie powieści Stephena Kinga, a choć brakuje jej też świeżości i dramatyzmu, to rzeczywiście można odnaleźć pewne analogię. I choć mimo iż obraz nie należy do wybitnych, choć wiele scen jest w nim niepotrzebnych i / lub niedopracowanych, to jednak robi on wrażenie i z pewnością warto go obejrzeć. Chociażby z uwagi na mistrzowską grę Isabelle Huppert, która na naszych oczach pogrąża się w odmętach szaleństwa, wciągając w skomplikowaną grę którą prowadzi również nas.
Śmiertelne oczyszczenie - zapowiedź
Jeśli sądzisz, że walka się skończyła, nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz.
Wynalezieniu serum przyświecał jeden cel: wygrać wojnę. Eksperymenty zakończyły się jednak inaczej, niż przewidywano - oprócz dodania szybkości, zręczności i siły, poddane działaniu serum osoby zaczęły wykazywać inne, o wiele bardziej wyjątkowe zdolności.
Skrzynia ofiarna
Te wakacje były zupełnie inne; to właśnie wtedy Sep poczuł, że nie jest zupełnie sam. Piątka całkowicie różnych od siebie dzieciaków nawiązała nić przyjaźni: sportowiec Mack, inteligentny Sep, cicha Hadley, wojownicza Lamb oraz żartowiś Arkle. Magiczny czas, który zapisał się w ich pamięci jako jeden z najszczęśliwszych okresów. Ukoronowaniem pączkującej przyjaźni stało się złożenie pamiątek do skrzyni ofiarnej, znalezionej zupełnym przypadkiem na polanie przez Sepa. Ale jeszcze wtedy piątka przyjaciół nie zdawała sobie sprawy z tego, że ich przyjaźń zostanie skryta pod gąszczem nowego roku szkolnego. I że ta zwykła, stara skrzynia będzie chciała zemścić się za złamaną przysięgę.
Pochłonę horror w każdej postaci, choć szczerze przyznam, że odnośnie Skrzyni ofiarnej nie miałam zbyt dużych oczekiwań. Jako że jest to młodzieżowa powieść grozy, spodziewałam się bardziej nastoletniego love story, nie zaś powieści z dreszczykiem. A tu proszę, totalne zaskoczenie! Co z tego, że bohaterowie to młodzież? Jak się okazuje, w dobrej lekturze wiek nie ma znaczenia.
Małe miasteczko na wyspie, gdzie każdy zna każdego. Jeżeli w szkole nie nawiążesz żadnych relacji z rówieśnikami, to nie masz co liczyć na inne przyjaźnie. Sep był typowym odludkiem- skupionym na nauce, niesłyszącym na jedno ucho nastolatkiem. A do tego jego mama -miejscowy szeryf- spotykała się z dyrektorem szkoły, do której uczęszczał. Chłopak czuł urazę do osób, z którymi cztery lata wcześniej połączyła go przyjaźń- teraz, w szkolnej dżungli, każde z nich powróciło na swoje miejsca w szkolnej hierarchii, zupełnie zapominając o tym, że obiecywali sobie przyjaźń na całe życie. I wydawałoby się, że sytuacja już się nie zmieni, aż każde z nich pójdzie w swoją stronę, opuszczając wyspę. A jednak coś, o czym bohaterowie kompletnie zapomnieli, uaktywniło się. Wokół tej piątki zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a wrony (na pozór martwe) śledzą każdy ich krok.
Jak już wspominałam, nie spodziewałam się tak ciekawej historii. Jestem fanką mrocznych opowieści, ale groza w wersji młodzieżowej zawsze (bezwiednie) kojarzy mi się z filmami, pseudo- horrorami, gdzie grupę młodzieży ściga seryjny morderca, ewentualnie jakieś monstrum nie z tego świata. Co w takich filmach dzieje się dalej, nie muszę Wam mówić. Dlatego do Skrzyn ofiarnej podchodziłam z lekkim dystansem. Rozpoczęłam przygodę, przeniosłam się na tę małą wysepkę i nawet nie wiem w którym momencie tak wciągnęłam się w toczące wydarzenia, że inny świat zdawał się dla mnie nie istnieć. Każdego dnia kolejna osoba spośród tej piątki doświadczała rzeczy, powiązanych z darami, które złożyli w tajemniczej skrzyni. Nie mieli pojęcia, kto był na tyle głupi, by ją otworzyć; z drugiej strony nie spodziewali się, że za niedotrzymanie obietnicy czeka ich jakakolwiek kara. Ale skrzynia pamięta i co więcej, bardzo agresywnie reaguje na łamanie obietnic, celując w każdego, kogo kochali.
Bardzo, bardzo dobra książka. Skrzynia okazała się być nie tyle starym, ukrytym przez kogoś pudłem, ale rzeczą wypełnioną pradawną magią. Otworzona, wypuszcza na świat kłęby zła, kóre przywracają zmarłych do życia. Karmi się krwią, polując nawet na zwierzęta. Nikt nie jest w stanie uciec przed jej mocą, choć wiele lat temu, zupełnie innej grupie przyjaciół, udało się to. Oczywiście do czasu, aż Sep, Arkle, Mac, Hadley lub Lamb otworzyli ją ponownie. Autor nie bawi się z nami w żadne sentymenty, dokładnie opisując kolejne wydarzenia. Zdecydowanie jest tu bardzo dużo krwawych opisów, aż przez chwilę miałam wrażenie, że trafiłam w sam środek apokalipsy zombie. W ogóle nie dał nam odczuć tego, że bohaterami są nastolatkowie, bowiem od razu ruszają na ratunek ich małej mieścinie, jednocześnie starając się ocalić własne życia. Ostatecznie mają świadomość, że skrzynia idzie właśnie po nich. Niestety, pradawne zło zdążyło zebrać już krwawe plony wśród bliskich im osób. Ranni, wytarzani w błocie, z niepojętymi obrazami pod powiekami przyjaciele wciąż walczą. Poniekąd to doświadczenie sprawiło, że ich więź "obudziła się" z letargu. Nigdy do końca nie zapomnieli o tych wakacjach, które ich połączyły. Tęsknili za sobą, choć żadne z nich przez te cztery lata nie zrobiło najmniejszego ruchu, by wszystko naprawić. Dopiero groźba skrzyni obudziła w nich to, co wydawało się zapomniane.
Nie dajcie się oszukać. Owszem, to po części jest powieść młodzieżowa, ale tylko ze względu na głównych bohaterów. Poza tym spotkacie się tam tylko z mrokiem i okrucieństwem, jakiego możecie szukać wyłącznie w książkach autorstwa m.in. Grahama Mastertona. Dla horrorożercy to bardzo dobry... smakołyk. Polecam i smacznego!
Mój przyjaciel Kaligula - zapowiedź
O KSIĄŻCE:
Oto piętnaście niezwykłych historii i piętnaście fascynujących światów.
Zapraszamy w literacką podróż, która zacznie się w antycznym Rzymie, sięgnie mocarstwowej Polski alternatywnego świata i współczesnej Ameryki, a zakończy się na rubieżach naszej Galaktyki oraz w Piekle zapełnionym przez demony i ich ofiary.
Piętnaście opowiadań od "twardego" science-fiction, poprzez horror aż do współczesnych opowieści obyczajowych. Historie wzruszające i okrutne, sentymentalne i cyniczne, dramatyczne i zabawne. Od żadnej się nie oderwiecie...
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Premiera: 13 września 2019
ISBN: 978-83-7964-436-0
Wielkie polowanie - zapowiedź
PORÓWNYWANY DO WŁADCY PIERŚCIENI MONUMENTALNY CYKL FANTASY, KTÓRY POKOCHAŁO PONAD 40 MILIONÓW CZYTELNIKÓW NA CAŁYM ŚWIECIE!
Rand al’Thor i jego przyjaciele wyruszają na Wielkie Polowanie, by zdobyć upragniony Róg Valere, a wraz z nim sławę i władzę nad światem. Szlak wyprawy wiedzie przez nieznane miasta i krainy, krzyżujące się i rozchodzące drogi, gdzie czekają go potyczki ze Sprzymierzeńcami Ciemności i trollokami. Walka o Róg toczy się w aurze magii, reliktów innych Wieków, eksperymentów z jedyną Mocą, ale również w atmosferze przyjaźni i miłości.
Oko świata
Spokojne życie. Małe miasteczko. Znasz każdego na swojej drodze. Twoje marzenia o niesamowitej przygodzie nie mają prawa się ziścić. Każda tajemnica krążąca w krwiobiegu małego miasteczka zarówno przeraża, jak i fascynuje. Gdy pojawiają się obcy musisz wybrać pomiędzy strachem a chęcią przeżycia przygody. Jesteś gotowy przebyć długą podróż?
Mała senna wieś gdzieś na końcu świata, w której każdy dzień jest podobny do poprzedniego, a jego mieszkańcy znają się na wylot. Pole Emonda. To tu swój monotonny żywot wiodą Rand, Mat i Perrin. Ich los wkrótce się jednak odmieni. Do wioski przybywa tajemnicza kobieta imieniem Moraine, która jest członkinią kobiecego zakonu. Wieści ona, iż wioskę czeka niebezpieczeństwo, a ze snu budzą się złe moce Czarnego. Na potwierdzenie jej słów całą miejscowość atakują trolloki. Kobieta ratuje chłopców, licząc na to, że wśród nich jest ten, który ma w sobie moc Smoka Odrodzonego. Po tym ataku już nic nie będzie jak dawniej. Czy Moraine odnalazła przyszłego wojownika, który pokona zło i ocali świat?
Czasami kusi mnie, żeby związać się z jakimś książkowym światem na dłużej. Przeżywać emocje wolniej, krok po kroku zaprzyjaźniać się z bohaterami i czuć ekscytacje na myśl o nowych odsłonach historii. Seria spod pióra Roberta Jordana wydaje się idealna do przeżycia tej przygody. Oko świata to początek długiej i krętej drogi do celu. Czy wytrwam?
Robert Jordan pisze dobrze, płynnie i z pomysłem na fabułę, której za nic nie dałoby się wcisnąć w dwa lub trzy tomy. Nie musicie jednak obawiać się przesytu treści. Historia niespiesznie nabiera tempa, a pojawiający się bohaterowie tworzą tło dla wydarzeń. Każdy z nich jest inny, lecz pasuje do otoczenia, w którym przyszło mu żyć. Rand, Perinn i Mat to postaci, które bez problemu polubimy i będziemy kibicować ich staraniom. Moraine początkowo wzbudza niepokój, dość długo też nie mogłam jej obdarzyć zaufaniem, lecz powoli się to zmieniało. Zresztą wciąż mam czas na poznanie jej intencji, podobnie jak mam czas na zgranie się z opowieścią, która daje nadzieje na masę emocji i przygód.
Oko świata to niezły wstęp do czegoś dużego, tajemniczego i trzymającego w napięciu. Najjaśniejszym punktem jest wciąż zagęszczająca się atmosfera i uczucie niepokoju, które towarzyszy bohaterom. Jordan stworzył świat tak doskonale zarysowany, że niemalże rzeczywisty. Walka dobra ze złem rozpoczyna się pełną parą. Autor zadbał o każdy szczegół, by czytelnik został pochłonięty i nawet na chwile nie przestał czuć zainteresowania.
Oko świata to pierwszy tom serii, która ma sporo do zaoferowania. Masa postaci, z których każda ma do odegrania ważną rolę i magia, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni, gdyż dzieli się ona na męską i damską tworząc równowagę. Jako czytelnik lubujący się we wszelkich formach fantastyki jestem pod wrażeniem konstrukcji powieści, tego, jak umiejętnie autor wprowadza nowe elementy i jak płynnie czyta się całość, pomimo sporych gabarytów. Nie miałam problemu ze wsiąknięciem w tę historię. Polubiłam bohaterów, postawiłam pierwsze teorie i z niecierpliwością czekam na dalsze wydarzenia, które, choć początkowo są miarowe, dość szybko nabierają tempa i niejednokrotnie zaskakują.
Jeśli nie boisz się objętości cyklu i uwielbiasz fantastykę, to właśnie rozpoczynasz długą i przyjemną przygodę, która trzyma w napięciu od pierwszej strony. Ja jestem pod wrażeniem.