lipiec 12, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Zyska i S ka

poniedziałek, 17 kwiecień 2017 15:04

Legion

Niezwykłe dzieło jak na tego pisarza. Ale niezwykłe nie oznacza złe.

Stephen Leeds to dziwak. Uważa się za zdrowego na umyśle, chociaż lekarze twierdzą inaczej. A niby co jest złego w posiadaniu osobistych halucynacji, z której każda ma swoją osobowość i wiedzę z konkretnego zakresu? I co z tego, że są i takie halucynacje, które mają swoje halucynacje, a w sumie jest ich... Mnóstwo! Specjaliści są bezradni, zleceniodawcy urzeczeni geniuszem Leeds'a, a sam zainteresowany pozostaje obojętny i wykonuje kolejne zlecenia.

Fabularnie jest to kryminał. A tak właściwie dwa. Pierwsza nowelka nosi tytuł „Legion”, druga natomiast „Pod skórą”, a obie łączy postać głównego bohatera. Mamy tu zatem dwie sprawy, które Leeds jako genialny detektyw musi rozwiązać. Początkowo miał to być triller psychologiczny, jednak koniec końców wyszło coś zupełnie innego. Obie nowelki to lekkie historie balansujące na granicy kryminału i sci-fi. Sanderson zatem zaskakuje po raz kolejny udowadniając nam, że jego wyobraźnia nie zna granic.

Jak wspomniałam na początku, jest to niezwykła powieść, jeśli zna się inne dzieła Sandersona. Zazwyczaj jego książki przenika magia, odrębne światy, niezwykłe historie ludzi je zamieszkujących. Tutaj natomiast mamy do czynienia z powieścią rozgrywającą się w realnym, bo naszym świecie. Magią natomiast jest sam umysł głównego bohatera. Stworzenie halucynacji jako wyjaśnienia ludzkiego geniuszu jest nieprawdopodobne. Równie niesamowite są zdolności Stephena do tworzenia kolejnych aspektów (jak sam nazywa swoje halucynacje) w każdej chwili, gdy koniecznym staje się przyswojenie wiedzy z zupełnie nowej dziedziny. To oczywiście rodzi pewne problemy, gdyż próba wyobrażenia sobie naraz kilkudziesięciu aspektów jest niemożliwa. Tym bardziej, że aspekty zdają się żyć własnym życiem, mają swoje sympatie i antypatie, swoje przyzwyczajenia, a nawet żądania. Prowadzi to do wielu zaskakujących i zabawnych sytuacji.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Sanderson jak zwykle potrafi porwać czytelnika już od pierwszych stron. Momentami zabawna, momentami budząca grozę, z pełnym wachlarzem emocji pomiędzy. Bardzo mnie zainteresowała, jednak nie mogę powiedzieć, żeby mnie porwała. Może wynika to z moich oczekiwań, gdy widzę to konkretne nazwisko autora na okładce. A może historia była za krótka?

Muszę przyznać, że po skończeniu lektury poczułam niedosyt. Wiele wątków pozostało niewyjaśnionych, pojawiały się ciągle nowe pytania, na które nie uzyskałam odpowiedzi. Czytało się to bardziej jak wprowadzenie do czegoś większego, niż odrębną historię. Chociaż nie jestem pewna, czy czytanie dalszych losów Legiona i jego aspektów nie byłaby koniec końców męczące. Jest to oczywiście coś zupełnie nowego i fascynującego, jednak po dłuższym czasie mogłoby się okazać, że aspekty czytelnik traktowałby jako zwykłych bohaterów książki. Stracili by oni wówczas swoją magię i świeżość, a cała powieść stałaby się zupełnie zwyczajną książką przygodową lub kryminalną.

Nie zmienia to jednak faktu, że dla fanów Sandersona jest to pozycja obowiązkowa. Obrazuje ona rozległy talent pisarza w tworzeniu dzieł niesztampowych i to, że nie ogranicza się do jednego gatunku.

Dział: Książki
wtorek, 11 kwiecień 2017 18:56

Siedem sióstr

Kiedy niespodziewanie umiera charyzmatyczny Pa Salt, jeden z najbogatszych ludzi świata, w życiu jego sześciu adoptowanych córek, nazwanych na cześć mitycznych Plejad, otwiera się nowy rozdział. Oto bowiem młode kobiety stają nie tylko w obliczu nowych wyzwań. Przede wszystkim, jeśli zechcą, będą mogły się zmierzyć z tajemnicami dotyczącymi ich pochodzenia. To ostatnie zmieni je na zawsze, ukształtuje na nowo.

Otwierająca cykl Siedem sióstr pierwsza powieść o tym samym tytule poświęcona jest najstarszej z sióstr, Mai. Lucinda Riley wpadła na genialny w swej prostocie pomysł, zainspirowany po trosze grecką mitologią i motywem Plejad, a po trosze najciekawszymi zabytkami kultury. W siedmiu książkach ma zamiar opowiedzieć historie młodych kobiet, które w dzieciństwie adoptował ten sam człowiek, równie bogaty, co tajemniczy. Każda z sióstr jest inna, nie tylko z racji pochodzenia, ale też zainteresowań i wybranej drogi życiowej.

Bohaterka części pierwszej Maja jest uzdolnioną tłumaczką i bardzo piękną kobietą. Gdy, po śmierci adopcyjnego ojca, dowiaduje się, skąd pochodzi, decyduje się tam pojechać i poszukać swoich korzeni. Brazylia wita ją przepiękną pogodą, aromatycznym jedzeniem i dźwiękami samby.

By poznać pochodzenie Mai, cofamy się do końca lat 20 ubiegłego wieku. Na krótką chwilę odwiedzamy także Paryż i przyglądamy się planom powstania posągu, znanego dziś jako Chrystus Zbawiciel. Te fragmenty osobiście, zainteresowały mnie najbardziej. Czy Maja odnajdzie swoich krewnych i pozna przyczyny, dla których oddano ją do adopcji? A może oprócz wiedzy o przeszłości swojej rodziny, zyska coś jeszcze?

Siedem sióstr to intrygująca, dobrze napisana powieść, która bardzo wciąga. Wzruszająca jest historia młodej Izabel, a także Mai, która trochę się w życiu pogubiła. Czyta się z ogromnym zainteresowaniem i, naprawdę nie przesadzam, w trakcie lektury czułam się, jakbym Brazylię odwiedziła osobiście. Co cudowne odczucie.

Cykl Siedem sióstr to wspaniałe literackie przedsięwzięcie, któremu kibicuję całym sercem. 7 powieści gwarantuje nie tylko niezwykłą podróż po całym świecie, bo z namiętnej i gorącej Brazylii, historia zabierze nas do zimnej i surowej w swym pięknie Norwegii, ale też rewia kobiecych charakterów i i niezwykłych rodzinnych historii, okraszonych historycznymi ciekawostkami. Dlatego też gorąco zachęcam do lektury pierwszego tomu cyklu i mam nadzieję, że drugi i kolejne tomy, pojawią się na polskim rynku książkowym, niebawem. Polecam! To magiczna i cudowna literacka uczta!

Dział: Książki
wtorek, 11 kwiecień 2017 14:49

Nadjeżdża Polska Luxtorpeda!

Wydawnictwo Egmont Polska wydaje nową, rodzinną grę planszową związaną z polską kulturą, historią, przyrodą, rodzimą kuchnią ale i językiem polskim. „Polska Luxtorpeda” to dynamiczna, towarzyska, bardzo emocjonująca planszówka, w efektownej szacie graficznej. 11 kwietnia br. gra trafi do sprzedaży na terenie całej Polski.

Dział: Bez prądu

Zeus ukarał swojego syna Apollina – boga słońca, muzyki, łucznictwa, poezji i wielu innych rzeczy – zsyłając go na ziemię w postaci niezdarnego, pryszczatego, śmiertelnego szesnastolatka imieniem Lester. Aby odzyskać miejsce na Olimpie, Apollo musi przywrócić do działania kilka Wyroczni, które znikły z radarów. Co szkodzi Wyroczniom i jak Apollo/Lester ma cokolwiek w tej sprawie zrobić pozbawiony swoich mocy?

Dział: Książki
środa, 29 marzec 2017 20:40

Granice zła

Kłamstwo nie prowadzi do niczego dobrego. Zawsze sieje zamęt i czyni zło. Choć może wydawać się nam, że zmyślamy w dobrej sprawie, to postawmy się na miejscu osoby, którą okłamujemy Pomyślmy, jak się poczuje, kiedy prawda wyjdzie na jaw. Nawet nie próbujcie mówić, że tak się nie stanie — zawsze się czymś zdradzimy lub ktoś inny nas w tym wyręczy, a wtedy będziemy musieli zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Prawda choć boli, powinna być wypowiadana. Najgorzej jest, kiedy ktoś kłamie na temat innej osoby, a ta pod wpływem jego działań zostaje posądzona o najgorsze. Pomyślmy z dziesięć razy, zanim zaczniemy zmyślać, ponieważ możemy zniszczyć komuś przez to życie. Sprawimy mu okropny ból, a być może przyczynimy się do wielkiej tragedii, której nie będzie można cofnąć. Zastanawiajmy się nad swoimi czynami, ponieważ mogą doprowadzić do zguby. Pamiętajcie - kłamstwo ma krótkie nogi! Kochani przybywam do Was dziś z recenzją książki, która mnie zszokowała. Naprowadziła mnie na wiele tropów, a prawda okazała się zaprzeczeniem wszystkiego, co wydawało się tak wiadome. Na początku pomyślałam, że to jedna z tych książek, które, choć są ciekawe, to nie potrafią zapewnić tego dreszczyku emocji. Jak się okazało - byłam w wielkim błędzie. ,,Granice zła" okazały się niesamowitą, tajemniczą powieścią, która z każdej strony oszukuje umysł i stara się wprowadzić go w błąd. Rebecca Griffiths stworzyła historię, która kryje w sobie wiele niespodzianek, których po prostu nie można nie odkryć. Zapraszam Was do zapoznania się z recenzją!

Sarah D’Villez jako nastolatka została uprowadzona, lecz udało się jej uciec od porywacza, który więził ją przez jedenaście dni. Wokół zdarzenia zrobiło się głośno, twarz Sarah pojawiała się w telewizji i na pierwszych stronach gazet. Dziś, po siedemnastu latach, nadchodzi wiadomość o zwolnieniu z więzienia sprawcy porwania. W obawie, by znów nie znaleźć się w centrum zainteresowania mediów, Sarah, nie informując o tym nikogo, postanawia wyjechać z Londynu i zaszyć się w małej wiosce w odległym zakątku Walii, zmieniając nazwisko i wygląd. Stara się odzyskać poczucie bezpieczeństwa w swojej idyllicznej kryjówce, nawiązując znajomości z sympatycznymi Walijczykami, wkrótce jednak zdaje sobie sprawę, że ktoś ją obserwuje, ktoś, kto najwyraźniej wie o niej bardzo dużo.

Siedemnaście lat temu w mediach zawrzało. Nastoletnia Sarah D'Villez została uprowadzona i przez jedenaście dni była więziona przez nieobliczalnego potwora, który na jej oczach zakatował żonę. Rodzina powoli traciła nadzieję na jej powrót, a wtedy przerażona dziewczyna pojawiła się zakrwawiona u progu swojego domu. Nie wiadomo, dlaczego porywacz ją wypuścił, ale szybko trafił do więzienia i został skazany na wiele lat. Po siedemnastu długich latach do Sarah dociera informacja, że mężczyzna zostanie zwolniony z więzienia za dobre sprawowanie. Przerażona kobieta postanawia wyjechać, by nie musieć znów mierzyć się z zainteresowaniem mediów i uciec przed zemstą, której John Blundell nie odpuści. Sarah zaszywa się na walijskiej wsi, gdzie nikt jej nie znajdzie. Kobieta przyjmuje nowe imię i nazwisko oraz stwarza nową historię. Pragnie zapomnieć o tym, co ją spotkało i zacząć nowe życie. Z czasem Sarah zaczyna dostrzegać, że ktoś ją obserwuje. Możliwe, że to nadgorliwy sąsiad, który nie ma dobrej opinii i nie daje spokoju dziewczynie, ale również istnieje możliwość, iż to jej oprawca sprzed wielu lat. Nie dość, że kobieta czuje się obserwowana, to w pobliskim miasteczku dochodzi do morderstw na młodych kobietach. Kim jest sprawca? Czy John Blundell ją odnajdzie? Jaką tajemnicę skrywa dom, który kupiła kobieta? Czy można ukryć prawdę?

Natrafiliście kiedyś na książkę, która okazała się całkowicie inna, niż myśleliście na samym początku? Czy trafiła w wasze ręce powieść, która była wielkim zaskoczeniem? ,,Granice zła" to historia pełna mrocznych tajemnic, ludzkich intryg oraz kłamstw. Trzyma w wielkim napięciu do ostatniej chwili. Naprowadza czytelnika na ślepe tropy, by na koniec ujawnić prawdziwą historię, która szokuje i sprawia, że człowieka myśli, jak mógł tak bardzo się pomylić. Intrygująca, tajemnicza, mocna - opowiada o ludzkich okrucieństwach, różnych twarzach ludzi, prawdzie, której nie pokona żadne kłamstwo. To książka o ludzkim umyśle, który pełen jest ciemnych korytarzy. Z każdą stroną jesteśmy coraz bardziej niepewni swoich spostrzeżeń, nie wiemy, co myśleć o kolejnych tropach, które prowadzą nas donikąd. Nie spodziewałam się tak dobrze skonstruowanej powieści. To jedna z tych książek, które trzeba poznać i samemu odkryć prawdę o tajemniczej historii sprzed lat. Rebecca Griffiths nadała swojej powieści bezosobową narrację, dzięki której możemy bardziej zagłębić się w umysł bohaterów, którzy okazują się całkowicie inni, niż mogliśmy przypuszczać na początku. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać tę książkę, ponieważ od tak dawna nie czułam tej osobliwej niepewności co do całej historii. Jeśli macie ochotę na coś mrocznego, szokującego, to ,,Granice zła" są odpowiednim wyborem.

Postacie w tym thrillerze są bardzo złożone. Dzięki autorce mamy szansę poznać każdą z nich i wkraść się w ich umysł, by lepiej zrozumieć ich działania. Wywołują sprzeczne emocje u czytelnika - od początkowej niechęci, poprzez nienawiść, a kończąc na akceptacji. Sarah jest osobą, którą bardzo trudno rozgryźć. Przerażona nastolatka, która przeżyła piekło, po wielu latach odwraca się od rodziny i zostawia ich tak, jakby nigdy nie byli dla niej ważni. Po tragicznych wydarzeniach coś się w niej zmieniło. Z wesołej dziewczyny zmieniła się w aspołeczną, tajemniczą kobietę, która pragnie nowe życia. Kiedy kupuje dom w małej walijskiej wsi, natrafia na pamiątki po starych mieszkańcach. Co stare zdjęcie dwójki poważnych nastolatków ma wspólnego z zaginięciem sprzed lat? Kim jest morderca młodych kobiet? Czy mężczyzna, do którego zaczyna coś czuć Sarah ma z tym coś wspólnego? Co takiego ukrywa bezlitosny sąsiad, który wywołuje obrzydzenie u kobiety? Nie mogę wam bardziej przybliżyć postaci. Każda z nich jest niczym cegła, która z czasem stanie się potężnym murem - prawdą.

,,Granice zła" zabiorą was na przerażający strych, gdzie pewne osobliwe zdjęcie ukaże wam historię pełną bólu oraz cierpienia. W pięknych walijskich polach jedna kobieta będzie musiała zmierzyć się ze swoją przeszłości. Prawda okaże się zapalnikiem, który niczym granat może wszystko zniszczyć. Mroczna, pełna tajemniczości, wciągająca historia, która wprowadza w świat, gdzie napięcie budowane jest powoli, ale kiedy już dojdzie do kulminacyjnego momentu, uderza niczym sztylet. Rebecca Griffiths jeszcze nie raz zagości na mojej półce. Czuję, że się na niej nie zawiodę. Polecam!

Dział: Książki

W niespełna rok Kelsea Glynn z niedoświadczonej nastolatki zmieniła się w potężną władczynię. Jako królowa Tearlingu zyskała uznanie, a dzięki uporowi, wizjonerstwu i zdolnościom przywódczym dokonała ważnych zmian w królestwie. Za cel obrała wyeliminowanie korupcji i przywrócenie rządów sprawiedliwości, przez co przysporzyła sobie wielu wrogów – jest wśród nich niegodziwa Szkarłatna Królowa, jej najbardziej zaciekła rywalka, która wprowadziła swoją armię do Tearlingu.

Dział: Książki
niedziela, 26 marzec 2017 12:04

Powstanie

Mechaniczna rewolucja nadciąga! Powstanie to drugi tom Wojen Alchemicznych autorstwa amerykańskiego pisarza Iana Tregillisa, które kilka miesięcy temu w bardzo obiecujący sposób wkroczyły na polski rynek fantastyczny za sprawą powieści Mechaniczny.

Autor ponownie przenosi czytelnika do alternatywnej wersji Europy, w której to Królestwo Niderlandów dzierży niepodzielną władzę. Na placu boju pozostała już jedynie Francja, która broniąc się resztkami sił zdaje się nie mieć wielkich szans na dalszą niezależność. Swą potęgę Holandia zawdzięcza niezwykłemu wynalazkowi naukowca i zegarmistrza Christiaana Huygensa, który trzysta lat wcześniej stworzył mechanicznych ludzi zwanych klakierami, napędzanych precyzyjnym mechanizmem i formułami alchemicznymi. Niewymagająca żołdu, niezwykle szybka i silna armia maszyn zdaje się niepokonana, a już z pewnością nie stanowi dla niej wielkiego zagrożenia garstka broniących się Francuzów.

Każda machina wymaga sprawnej pracy wszystkich trybików, a czasem awaria najmniejszego z nich może doprowadzić do nieprzewidzianych w skutkach wydarzeń. Tak jest i tym razem, a owym trybikiem okazuje się Jax, mechaniczny, który w niecodziennych okolicznościach zyskał wolną wolę, uciekł swym właścicielom i za swój cel obrał uwolnienie swych pobratymców z niewoli. Wbrew temu, co sądzą ludzie, klakierzy nie są bowiem bezwolnymi maszynami, a nieoczekiwanie – za sprawą alchemicznych formuł – okazuje się, że to istoty myślące i czujące, spętane jednak nakazami posłuszeństwa, których nie mogą przełamać.

Powstanie jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń przedstawionych w Mechanicznym, a dalsze losy bohaterów poznajemy z perspektywy trojga z nich. Pierwsze skrzypce gra wspomniany Jax, w poprzednim tomie w pewnym momencie nieco odstawiony na boczny tor. Tym razem widzimy jego działania, wędrówkę i ucieczkę, śledzimy przemyślenia, wahanie i wątpliwości odnośnie własnej natury i moralności. Znaczną rolę odgrywa również hrabina Berenice Charlotte de Mornay-Périgord, dawna szpieg mistrzyni, odpowiedzialna za francuskie siatki szpiegowskie. Po katastrofalnych w skutkach wydarzeniach, podczas których zginął jej mąż, a ona sama została nie tylko okaleczona, ale i skazana na wygnanie, przeklinająca siarczyściej niż szewc z wieloletnim stażem Berenice opracowuje plan, który może zmienić losy historii. Trzecim bohaterem poprzedniego tomu był ksiądz Luuk Visser, brutalnie pozbawiony swej tożsamości i duszy, zmieniony w maszynę do zabijania. Jego wątek pojawia się w Powstaniu zaledwie kilkukrotnie, co może niektórych rozczarować, w zamian zaś wyeksponowano rolę kapitana Hugona Longchampana, dowodzącego obroną Zachodniej Marsylii w decydującym starciu z holenderskimi siłami. Choć początkowo byłam nastawiona sceptycznie do tej zmiany, ostatecznie kreacja francuskiego kapitana okazała się naprawdę mocnym punktem powieści.

Podczas lektury Mechanicznego można było dostrzec pewną nierówność stylu i akcentów postanowionych przez autora, które sprawiały, że lektura przynajmniej pierwszych rozdziałów powieści bywała dosyć mozolna. Miłym zaskoczeniem jest fakt, że Powstanie nie sprawia takiego problemu. Akcja jest tu znacznie bardziej dynamiczna, a poprzednie zarzuty tracą rację bytu. Tregillis w precyzyjny i przemyślany sposób rozwija nakreślone wcześniej wątki, wprowadzając nowe postaci, jak choćby tajemniczą królową Mab oraz zmienia sposób postrzegania wykreowanego przez siebie świata, ujawniając kilka wcześniej nieznanych szczegółów dotyczących samych mechanicznych, ich tożsamości i walki o wolność.

Podsumowując, drugi tom Wojen Alchemicznych to świetna kontynuacja, w pełni utrzymująca wysoki poziom pierwszej części, a nawet w niektórych punktach ją przewyższająca. Ian Tregillis stworzył fascynującą historię w klimatach steampunk, w której nie brak zarówno dynamicznej akcji, jak i okazji do rozważań na temat tego, co czyni nas ludźmi, czym jest prawdziwa wolność i czy jest ona czymś realnym do osiągnięcia, czy jedynie idealistyczną mrzonką. Mówiąc krótko, polecam.

Dział: Książki

Setki lat przed wielką Wojną Magów był sobie kraj nieświadomy, że znalazł się na skraju katastrofy…

Młoda i porywcza Barl pragnie sprawdzić granice swojego magicznego potencjału. Jednak z powodu surowo przestrzeganej hierarchii społecznej studiować mogą tylko magowie o wysokim pochodzeniu. Barl rozpaczliwie pragnie się uczyć, a ten zapał pcha ją ku buntowi, przez co dziewczyna popada w konflikt z Radą Magów. Okazuje się, że być może już nigdy nie będzie mogła posługiwać się mocą. Wtedy poznaje Morgana Danfeya, członka Rady. Barl i Morgan uświadamiają sobie, że razem potrafią stworzyć niezwykłe nowe zaklęcia. Lecz pokusa, jaką niesie tak potężna moc, obnaża mroczną stronę duszy maga, który wkrótce rzuci kraj na kolana.

Dział: Książki
piątek, 17 marzec 2017 21:05

Evna

Trzecia część trylogii „Kruczych pierścieni” utrzymuje wysoki poziom poprzednich tomów i jest wyśmienitym zwieńczeniem przygód Hirki. Choć „Dziecko Odyna” kulało stylistycznie, fabularnie było naprawdę dobre. Drugi tom nie pozostawał w tyle z fabułą, trzeci natomiast – zaskakuje tak samo jak jego poprzedniczki. Akcja prze do przodu, nie zwalniając tempa, nie dając czytelnikowi wytchnienia ani chwili odpoczynku.

Po spotkaniu z ojcem, Hirka trafia do kolejnego już świata. Tym razem jest to świat Umpiri – martwo urodzonych, z którego się wywodzi. Poznaje tam swoją rodzinę i tajemnice głęboko skryte pod pozorami i niedopowiedzeniami. Jako jedna z nich, ludu nie akceptującego jakichkolwiek słabości, musi udowodnić swoją siłę, walcząc na każdym kroku z okazywaną jej pogardą. Staje się tą, która ma poprowadzić wojnę na Ym mimo, iż bardzo pragnęła jej uniknąć.

Książka napisana jest przyjemnym i przystępnym językiem. Tak jak pierwsza część mocno kulała stylistycznie, tak z części na część widać ogromny progres pisarki. Używa ona coraz ładniejszego języka, nie udziwnia niepotrzebnie zdań, nie używa skomplikowanych i nietrafionych porównań. „Evna” obfituje za to w zbyt dużą ilość krótkich, urywanych zdań. Jest ich zdecydowanie za dużo, często jedno po drugim, co denerwuje podczas czytania, gdyż wybija czytelnika z rytmu. Autorka używa ich często do pewnych wyjaśnień, co jest zupełnie niepotrzebne i koliduje z pozostałymi barwnymi opisami.

Wszystkie stylistyczne niedociągnięcia rekompensuje nam fantastyczna fabuła. Jest ona bardzo zgrabnie spleciona, nie ciągnie się i nie jest nudna. Zawiera jakby idealnie wypośrodkowaną ilość zwrotów akcji i chwil spokoju. Niektóre rozwiązania fabularne są bardzo zaskakujące i wzbudzają sporo emocji. Nie doszukałam się w niej żadnych nieścisłości, fabuła jest płynna, a wydarzenia zdają się być naturalnym następstwem tych z poprzednich tomów. Jedyne czego zabrakło to brawurowych opisów walk, których nie brakowało w poprzednich częściach. Tutaj są jakby na drugim planie i pozostawiają w czytelniku pewien niedosyt.

Jako że Hirka trafia do nowego świata, pojawia się wiele nowych postaci. Trzeba przyznać, że są one świetnie wykreowane, są bardzo naturalne i często niebanalne. Z ogromną przyjemnością poznaje się każdą z nich. Są niesamowicie barwne, budzą skrajne emocje i nie trudno do nich przywyknąć, a nawet zapałać sympatią czy niechęcią. Każdy z nowych bohaterów jest nietuzinkowy i ma swoją historię, która w przyjemny i naturalny sposób wyjaśnia, dlaczego są tacy, jacy są. Ci, których znamy z poprzednich wydarzeń nie zmienili się, co świadczy o konsekwencji autorki. Ich charaktery zdają się być spójne z tym, co już znamy. Jedynie główna bohaterka przechodzi przemianę dość drastyczną, choć przyznaję – niezmiernie fascynującą.

Mimo, że nowy świat zdaje się być okrutny, autorka potrafiła także pokazać jego piękno. Cały system hierarchii społecznej wydaje się być dość sztampowy (podobny spotkałam w Sadze o Dizzcie), jednak szczegóły wydają się stwarzać go na nowo. Budowa miasta, stroje, zachowania i wierzenia dają nam pełen obraz tego świata i pokazują martwo urodzonych od nieznanej nam dotąd strony. Poznawanie tego wszystkiego jest niezwykle ciekawe i nadaje powieści lekko mroczny klimat.

Zakończenie jest niejednoznaczne. Po przeczytaniu kilku ostatnich rozdziałów może nie wydaje się zaskakujące, jednak niedopowiedzenie pozostawia w czytelniku niepokój. Trudno odgadnąć jak mogłyby się potoczyć dalsze losy bohaterów tym bardziej, że autorka jakby nie zamyka sobie drogi do kontynuacji. Jest to bardzo ciekawy zabieg. Mimo wyjaśnienia wielu kwestii, z każdą uzyskaną odpowiedzią pojawia się kolejne pytanie.

Z przyjemnością muszę przyznać, że jest to jedna z lepszych serii jakie miałam okazję czytać. Nie jest ona dokładnie tym, czego się spodziewałam, co właściwie świadczy o jej wysokim poziomie. Historia Hirki jest nieprzewidywalna i zaskakująca. Podróże między światami pojawiały się już w literaturze, jednak w innym wydaniu, niż mamy do czynienia tutaj. Jest to coś zupełnie nowego, świeżego i do tego stopnia skomplikowanego, że nie jest łatwo przewidzieć, co nas spotka za kilka stron. Do tego muszę przyznać, że autorka nie boi się drastycznych rozwiązań fabularnych, przez co cała historia nabiera pikanterii. Mogłabym „Krucze pierścienie” zachwalać jeszcze długo, jednak poprzestanę na prostym: warto!

Dział: Książki
sobota, 11 marzec 2017 22:20

Biblioteka dusz

„Biblioteka dusz” to trzeci i ostatni tom serii o osobliwych dzieciach Pani Peregrine. Pierwszy tom zyskał ogromną popularność i zapowiadał fantastyczną serię książek dla młodzieży. Drugi niestety ostudził trochę ten zapał, natomiast trzeci był chyba najmniej interesujący ze wszystkich.

Po wydarzeniach drugiego tomu serii, Jacob i Emma nadal walczą z upiorami i głucholcami, próbując odnaleźć zaginioną Panią Peregrine oraz pozostałe ymbrynki. Dodatkowo, pozostałe osobliwe dzieci zostają porwane przez upiory. Na fali wielu przypadkowych zdarzeń, Emma i Jacob trafiają do Diabelskiego Poletka – pętli osobliwców-wyrzutków, zbrodniarzy różnej maści i uzależnionej od ambrozji biedoty. Zmagając się z wieloma przeciwnościami losu trafiają do domu Pana Benthama, który pomaga im odnaleźć i uwolnić porwanych. Jacob, odnajdując swój osobliwy dar do kontrolowania głucholców, wykorzystuje go do akcji ratowania nie tylko przyjaciół, ale też całego „osobliwego” świata.

Nie da się ukryć, że seria o osobliwcach to powieść dla młodzieży. Język jest prosty i nieskomplikowany, a nastoletni czytelnicy mogą się zidentyfikować z głównymi bohaterami powieści. Dla starszego czytelnika przygody Jacoba mogą się jednak wydać błahe i naiwne. Tym bardziej trzeci tom serii odbieram jako odcinanie kuponów od ogromnego sukcesu zekranizowanej pierwszej części.

Niestety, akcja trochę kuleje i wlecze się niemiłosiernie. Są momenty, gdy cała fabuła zatacza koło i niejako wraca do punktu wyjścia. Nie potrafię zrozumieć tego zabiegu. Emma i Jacob jakby kręcą się w kółko, miotają nie wiedząc za bardzo co zrobić i tylko dzięki spotkanym na swojej drodze innym osobom są w stanie w ogóle ruszyć do przodu. Jest to męczące i irytujące. Do tego w książce pojawia się sporo nieścisłości, jakby autor się gubił w tym, co pisze. Dla przykładu, poprzez bardzo niefortunny dobór słów okazuje się, że dotychczas niewidoczne dla innych osobliwców głucholce w magiczny sposób są przez nich zauważane. Wydawało by się, że finałowa powieść serii będzie obfitować w wiele brawurowych rozwiązań i będzie się w niej sporo działo. Niestety tak nie jest. Cała akcja jest bez polotu, brakuje jej brawury i dreszczyku emocji. Niektóre wydarzenia są przeciągane do granic możliwości, nie wnosząc absolutnie nic ciekawego do całokształtu powieści. Opisy się dłużą i sprawiają wrażenie, jakby miały po prostu zapchać te kilka stron. Niby szczęśliwe zakończenie wydaje się... zbyt szczęśliwe. Uważam, że autor powinien zakończyć powieść na przedostatnim rozdziale, gdyż ten finałowy przedobrzył sprawę. Pan Riggs niepotrzebnie pociągnął akcję dalej, przedstawione losy Jacoba są mocno naciągane, a kilka ostatnich stron pozostawia w czytelniku niesmak.

Równie irytujący jak naciągana fabuła są główni bohaterowie – Emma i Jacob. Przez pierwsze dwa tomy niby poznaliśmy ich dosyć dobrze, jednak dopiero w „Bibliotece dusz” zaczynają mocno denerwować. Zupełny brak pewności siebie Jacoba był jeszcze akceptowalny we wcześniejszych powieściach, jednak teraz jest po prostu nie do zniesienia. Wydawałoby się, że po wszystkim przez co przeszedł ten nastolatek, winien być bardziej waleczny i pewien swoich możliwości. Niestety, jego niekończące się użalanie nad sobą potrafi doprowadzić do zgrzytania zębami, a ciągłe rozkładanie na części pierwsze wszystkiego co go spotyka jest godne pożałowania. W jednej chwili potrafi stwierdzić, że tak! zrobi to! uda mu się!, po to tylko żeby za chwilę płakać nad samym sobą i swoim losem. Emma niestety nie jest od niego lepsza. W poprzednich powieściach dała się poznać jako osoba pewna siebie, przebojowa i waleczna, potrafiąca zmobilizować i zmotywować wszystkich do działania. Te same cechy, które były jej wizytówką wcześniej, teraz stanowią jej słaby punkt. Jej pewność siebie jest do tego stopnia wyolbrzymiona, że zakrawa na arogancję. Zdarzają się momenty, że kompletnie nie liczy się ze zdaniem innych, co prowadzi do niepotrzebnych kłopotów. Jej duma jest irracjonalna, a wiara we własne przekonania naciągana. Jacoba traktuje trochę jak swoją maskotkę uważając, że kilka miłych słów i poklepanie po plecach zdziała cuda. W próbach motywowania chłopca i pomocy w uwierzeniu w swoje możliwości jest mało naturalna. Ciągłe powtarzanie wyświechtanych frazesów raczej nikomu nie pomaga, a sprawia że staje się w tym nudna. Na szczęście zazwyczaj jest gdzieś w tle wydarzeń, jednak gdy pojawia się na pierwszym planie, denerwuje.

Zdaję sobie sprawę z tego, że seria jest skierowana do młodszego czytelnika. Jednak w wielu tego typu powieściach bardziej dojrzały czytelnik także może odnaleźć wiele dobrego. Nie dzieje się tak w „Bibliotece dusz”. Powieść jest bez polotu, nie zaskakuje i nie wstrząsa tak, jak pierwsza część. Odnoszę wrażenie, jakby autor nie do końca miał pomysł na finał powieści, albo po prostu nie potrafił tego przekazać w ciekawy sposób. Wielu wydarzeniom zabrakło polotu, inne były zbyt naciągane. Są w tej powieści akcje, które są opisane aż nazbyt dosłownie, opisy innych za to bardzo kuleją, wprowadzając mnóstwo nieścisłości. Patrząc natomiast za samo zakończenie uważam, że powinna mieć tu zastosowanie reguła, że nie zawsze więcej znaczy lepiej.

Podsumowując całą serię należy stwierdzić, że powinna się spodobać młodemu czytelnikowi. Niewątpliwym atutem jest przepiękna oprawa graficzna książek, poczynając od okładek, na niezwykłych zdjęciach wewnątrz kończąc. Nie można także odmówić autorowi wyobraźni i bardzo ciekawego pomysłu na historię. „Osobliwy dom Pani Peregrine” zawładną mym sercem i pokochałam przygody tych dzieciaków, więc tym bardziej szkoda, że finał historii tak bardzo mnie rozczarował. Niemniej warto poznać całą serię, gdyż oryginalny pomysł na wykorzystanie starych fotografii i stworzenie na ich bazie zupełnie nowego świata zasługuje na uwagę.

Dział: Książki