kwiecień 02, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: W.A.B.

poniedziałek, 13 styczeń 2020 23:37

Vicious. Nikczemni

Na świecie istnieje wiele sił, które mogą wynieść cię na szczyt i równie szybko ściągnąć cię na dno. Napędzany ambicjami odkrywasz potęgę umysłu, swoje umiejętności, ale i braki. Krok po kroku dążysz do celu, zapominając po drodze o tym, jak i z kim tego dokonałeś. Gdy na scenę wkracza zazdrość, już niedługo to zemsta będzie sensem życia.

Victor to genialny, arogancki i piekielnie zdolny gość, który na studiach poznał Eli'ego dorównującego mu inteligencją i ambicjami. Wspólnie rozpoczęli badania nad adrenaliną, interesowali się doświadczeniami na pograniczu śmierci i wszystkimi wydarzeniami, które z pozoru wydają się nacechowane nadprzyrodzoną mocą. Zwykła naukowa teoria przemieniła się w poważny eksperyment, który przyniósł ze sobą komplikacje.

Dziesięć lat później Victor jest zbiegiem i wraz ze swoim towarzyszem spod celi, Mitch'em wyrusza w poszukiwaniu byłego przyjaciela. Podczas podróży, na ich drodze pojawi się Sydney, ranna dziewczyna, która jest niezwykle powściągliwa i tajemnicza. Wrogowie mają wielką moc i chcą się zemścić za stratę i zdradę. Kto wygra to starcie?

Victoria Schwab to jedna z autorek, które potrafią mnie całkowicie zniewolić swoim pisaniem. Każda historia spod jej pióra wchłania mnie w swoje czeluści i nie pozwala na chwile oddechu. W jej przypadku nigdy nie odczuwałam lęku przed rozpoczęciem kolejnej serii. Czy przy Vicious się to zmieniło?

Czas spędzony z powieścią Vicious. Nikczemni okazał się strzałem w dziesiątkę. Historia jest nieoczywista i jest to zasługa doskonale uszytych intryg oraz wciąż wzbierających w postaciach emocji, niekoniecznie pozytywnych. Czytelnik nie może się oderwać od spektaklu, jaki odgrywają między sobą dwaj dawni przyjaciele. Narracja podzielona na dwa etapy, przeszłości, gdy panowie się poznają i czasu obecnego, gdy ich relacja zmienia się w taniec zemsty, zazdrości i niezwykłego przerostu ambicji.

Potyczki dwóch piekielnie inteligentnych jednostek, które wiedzione destrukcyjną siłą chcą wyrównać rachunki. Tu dobro nie istnieje, są źli i jeszcze gorsi, ale nagle okazuje się, że lubisz każdego z nich. W nieco inny sposób, ale rozumiesz to, co ich napędza. Wtedy też rozpoczyna się walka o twoją uwagę. Pewne jest, że to dzięki niesamowitej wyobraźni autorki i jej umiejętności szkicowania nieszablonowych charakterem postaci możemy być świadkami historii tak dobrej, nieoczywistej i zaskakującej.

Całość czyta się jednym tchem, próbując wpaść na dalszy ciąg historii i zatrzymując się co jakiś czas, gdyż nagle okazuje się, że nasze rozważania możemy wyrzucić do kosza. Vicious to powieść z tych na pograniczu doskonałych fabuł, inteligentnych i niejednoznacznych bohaterów, gdzie dobro to hasło z bajek, a zło ma różne formy. Czeka was wybór strony i oczekiwanie na drugi tom. To jak dotąd najlepsza powieść V.E. Schwab, którą polecam z czystym sumieniem, bo czy jest coś godniejszego polecania niż, źli do szpiku kości bohaterowie. A może jest w nich cząstka dobra, którą warto odszukać? Ja jestem pod wrażeniem.

Dział: Książki
sobota, 11 styczeń 2020 12:29

Spełnienia/Niespełnienia 2019

Coś się kończy, coś się zaczyna… Początek roku to czas podsumowań – zarówno tych życiowych, jak i kulturalnych. Fajnie tak usiąść, pomyśleć, wybrać książki najlepsze, najgorsze, spojrzeć wstecz na poprzedni rok. Recenzneci Secretum, Dużego Ka i Papierowych Motyli specjalnie dla czytelników wspomnieli o najlepszych i najgorszych książkach, jakie mieli okazje przeczytać w minionym roku. Co osoba to inny gust, więc tytułów również znajdziecie sporo. Może wpadnie wam coś w oko?

Dział: Miszmasz
niedziela, 01 grudzień 2019 03:57

Mangaka – a sketch of life in Tokyo

Mangaka – a sketch of life in Tokyo to projekt filmu dokumentalnego o ludziach, którzy chcą żyć ze swojej pasji, o tym jak tworzy się mangę i jaka jest jej historia na tle fascynującej kultury Japonii. Zawód mangaki - rysownika komiksów, często jest nisko opłacany i wymaga wielu wyrzeczeń. Młodzi artyści muszą pracować w korporacji za dnia by nocami tworzyć mangi. Ale to przecież problemy wszystkich ludzi próbujących pogodzić pasję z potrzebą zarabiania. 

Dział: Kultura Japonii
wtorek, 15 październik 2019 13:25

Opowieści Zwierzoduchów - zapowiedź

Wydanie specjalne bestsellerowej serii "Spirit Animals" ulubionego autora fantastyki dla dzieci, Brandona Mulla!
Historia skupia się wokół czterech Wielkich Bestii - lamparcicy Urazy, pandy Jhi, wilka Briggana, sokolicy Essix – które w imię obrony świata Erdas poświęciły wszystko, co mogły.
Czytelnicy poznają fantastyczne opowieści o sile przyjaźni i odwagi oraz dowiedzą się dlaczego warto zachować wierność swoim wartościom i ideałom. Lektura obowiązkowa każdego fana "Spirit Animals" oraz wyobraźni Brandona Mulla. 

Dział: Patronaty
sobota, 05 październik 2019 13:47

Pandemia

"Dziś nawet uczeń szkoły średniej, wyposażony w powszechnie dostępne odczynniki i odpowiednio poinstruowany, może nauczyć się modyfikowania genotypu żywych komórek, a te przekażą owe zmiany kolejnym generacjom."

Tom jedenasty, ale w tej serii można zacząć od dowolnej odsłony, każda obroni się bez znajomości poprzednich. Przyznam, że szczególnie chętnie rzucam się na thrillery medyczne, a zwłaszcza powieści Robina Cooka, w rewelacyjny sposób oddziałują na wyobraźnię, zapewniają dobrą rozrywkę czytelniczą, a przy tym dostarczają ciekawej wiedzy ze zdobyczy świata nauki. 

Fabuła opiera się na niebezpieczeństwie, jakie niesie machinalne i bezmyślne zajmowanie się modyfikacjami genetycznymi, zabawianie w boga decydującego, kto ma żyć i jakim kosztem. Żargon naukowy przedstawiony w czytelnej i zrozumiałej formie, szybko oswajamy i odnajdujemy się w klimacie. Tradycyjnie, autor nakłania czytelnika do zajmujących refleksji, wciąga w świat etycznych dylematów i mrocznej sfery natury człowieka. Przed odpowiedziami na niewygodne pytania trudno uciec, to one kształtują nasz pogląd na wybrane zagadnienia życia. Podoba mi się podejmowanie kwestii powiązanych z tym, co faktycznie dzieje się na scenie medycyny, biznesu i polityki. Momentami dreszcze przechodzą po plecach na myśl, że scenariusz wykreowany na potrzeby powieści może znaleźć wierne odbicie w prawdziwym świecie.

I jak zwykle w powieściach Cooka, wszystko zaczyna się od indywidualnego przypadku, dzięki uszczegółowionemu opisowi zaprzyjaźniamy się z postacią, wczuwamy w jej sytuację, poznajemy okoliczności ciążącego nad nią niebezpieczeństwa, aby za chwilę się z nią pożegnać. Jedna tragedia pociąga za sobą kolejne, a wszystkie cechuje niejasność, zawiłość i podejrzliwość. Zdajemy sobie sprawę, że coś mrocznego czai się za zgonami pozornie zdrowych osób, bynajmniej nie chodzi tu o zjawisko nieoczekiwanej śmierci. Patolog Jack Stapleton dociera do niepokojącej informacji o zadziwiającej zgodności DNA przeszczepionego serca z DNA odbiorcy. Podejrzewa, że śmiercionośny wirus dopiero rozpoczyna działalność, a Nowy Jork staje przed katastroficznym obliczem masowej epidemii. Rozpoczyna się wyścig z czasem, jednak trudno zająć się prewencją, kiedy nikt nie chce uwierzyć w przypuszczenia Jacka, a zwłaszcza Laurie, jego szefowa i zarazem żona, piastująca wysokie stanowisko w służbach medycznych.

Autor zgrabnie miesza ze sobą wątki, wciągająco prowadzi po etapach śledztwa, frapująco przywabia głównego bohatera w niebezpieczne rejony. Nieustannie coś się dzieje, narasta atmosfera grozy, nasila się uczucie wielkiego spisku i zręcznej manipulacji. Jak poznać typ wirusa, z którym przyszło się zmierzyć, jak go wyizolować? I jakie siły stoją za jego uwolnieniem? Także życie prywatne Jacka toczy się wartkim rytmem, nie obce mu perturbacje, wahania i wątpliwości. Z jednej strony to przerywnik od ciężkiej tematyki zgonów, z drugiej ściśle splata się z główną intrygą. Książka zapewnia udany wieczór czytelniczy, w moim odczuciu warto się z nią zapoznać, mam wrażenie, że przy tak atrakcyjnych pomysłach na fabułę i przyjaznej narracji twórczość Robina Cooka jeszcze długo zapewniać mi będzie wyczekiwaną przyjemność czytelniczą.

Dział: Książki
piątek, 09 sierpień 2019 09:40

"Mroczne Wybrzeża" - 1 rozdział

Zapraszamy na pierwszy rozdział „Mrocznych Wybrzeży".

Dział: Książki
czwartek, 08 sierpień 2019 19:48

Krwawa Róża

Czekałam na tę książkę od chwili, gdy odłożyłam na półkę Królów Wyldu, jedną z lepszych książek fantasy, jakie czytałam w ciągu ostatnich lat. Krwawa Róża ponownie przenosi nas do stworzonego przez Nicolasa Eamesa świata, chociaż tym razem to nowa historia, nowa przygoda i w większości nowi bohaterowie.

Od wydarzeń przedstawionych w poprzednim tomie minęło blisko sześć lat. Pam Hashford (na marginesie, w oryginale nosząca imię Tam) pracuje w tawernie i marzy o innym, lepszym życiu. Okazja do zmiany pojawia się wraz z przybyciem do miasta legendarnej grupy najemników, dowodzonych przez Krwawą Różę, córkę Złotego Gabriela, którego doskonale mogliśmy poznać w Królach Wyldu. Dzięki łutowi szczęścia dziewczynie udaje się do nich dołączyć w charakterze barda i wbrew woli ojca wyrusza w z nimi w trasę.

W tym samym czasie kraj obiega wieść o zebraniu się potężnej hordy potworów, zgromadzonych pod wodzą olbrzyma Groma. Wszystkie grupy najemników porzucają swoje zobowiązania i walki na arenach, stanowiące podstawę ich codziennego życia, i wyruszają, by się z nimi zmierzyć i zdobyć chwałę. Wszystkie, z wyjątkiem dowodzonej przez Krwawą Różę Baśni, zmierzającej w przeciwną stronę, by zrealizować tajemnicze zadanie. Cóż takiego obejmuje kontrakt, że najemniczka bez wahania zrezygnowała z walki z hordą, która mogłaby przynieść jej tak upragnioną nieśmiertelną sławę?

Autor pozostaje wierny tej samej konwencji, serwując nam pierwszorzędne awanturnicze fantasy, tylko doprawione sporą szczyptą ironii, humoru oraz zabawy konwencją. Tak jak wspominałam już przy okazji Królów Wyldu, Eames czerpie pełnymi garściami ze schematów typowych dla heroic fantasy, ale odziera je niemal w całości z ewentualnego patosu. Owszem, mamy tu walkę dobra ze złem, są dzielni bohaterowie walczący z potworami, magowie i różnorodne rasy, a przy tym nic nie jest takie, jak moglibyśmy oczekiwać. Nawet wtedy, gdy zaczyna być poważnie, pojawia się scena, która skutecznie to niweczy. Muszę jednak przyznać, że druga połowa powieści ma już wydźwięk mniej żartobliwy, co w sumie wychodzi jej na dobre – całość zyskuje odpowiednie proporcje między śmieszkowaniem a solidnie poprowadzoną opowieścią.

Mimo że Krwawa Róża opowiada przede wszystkim historię członków Baśni, możemy też od czasu do czasu spotkać bohaterów z poprzedniego tomu. Cieszę się, że Roderyk ma się doskonale, miło było też spotkać Jain i jej Jedwabne Strzały oraz, oczywiście, członków Sagi (przy tym spotkaniu jednak łezka może się zakręcić). Nie zabrakło nawet sowo misiów, przygarniętych swego czasu przez maga Korga. Sięgając po drugi tom zastanawiałam się, czy polubię nową drużynę równie mocno co poprzednią, na szczęście były to zupełnie płonne obawy. Róża, Bezchmurny, Brune i Cora okazali się równie pokręceni co starsi najemnicy, chociaż na temat córki Złotego Gabriela można powiedzieć wszystko tylko nie to, że jest sympatyczna.

Mówiąc krótko, podobało mi się i jestem przekonana, że równie mocno spodoba się każdemu fanowi gatunku. Podobnie jak Królowie Wyldu, Krwawa Róża to świetne połączenie porządnej, ale lekkiej fantastyki i to w doskonałym wydaniu. Gorąco polecam!

 

Dział: Książki
środa, 24 lipiec 2019 20:37

Czarny Mag 3. Kandydatka - zapowiedź

Dwudziestoletnia Ryiah jest czarną maginią frakcji bojowej, ale nie jest Czarnym Magiem. Jeszcze.
Niemal od zawsze pragnęła zdobyć legendarną szatę. Ukoronowaniem nauki jest udział w prestiżowym – i jedynym w swoim rodzaju – turnieju dla magów…

Dział: Książki
piątek, 05 lipiec 2019 12:55

Mam na imię Jutro

Ludzie zgodnie twierdzą, iż pies jest najlepszym przyjacielem człowieka; zawsze lojalny, kochający, wspierający na swój własny, zwierzęcy sposób. Nasz główny bohater wabiący się Jutro, pozornie niczym nie wyróżnia się na tle swojego gatunku. No właśnie, tylko pozornie- żyje bowiem już 217 lat, co dla zwykłego psa jest granicą nie do osiągnięcia. I praktycznie przez większość tego czasu czeka wiernie na powrót swojego ukochanego pana. Dni spędza w swojej mało przytulnej "norze" u wybrzeża Wenecji, wierząc, że w końcu na pokładzie któregoś zawijającego do portu statku znajdzie się jego najdroższy człowiek. Niestety, każdy nowy dzień staje się kolejnym rozczarowaniem, a czekanie przerywa jedynie przymus zdobycia jedzenia oraz zaczepki ze strony młodszego kolegi Sporco, ocalonego przez niego lata temu, jak również spacery pod katedrę, którą wyznaczył właściciel Jutra jako miejsce ich ponownego spotkania. Niespodziewanie psi bohater trafia na jakiś trop; jest nim Vilder, człowiek o raczej niesympatycznym usposobieniu, którego poznał wiele lat temu za sprawą swojego pana. Zresztą, tych dwóch mężczyzn łączy o wiele więcej niż wspólna tajemnica nieśmiertelności. Jutro ma wybór- albo pozostać na swoim wieloletnim posterunku, albo ruszyć w ślad za dawnym wrogiem, wciąż noszącym na sobie zapach jego właściciela. 

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to magnetyczna okładka; widać, że wydawnictwo włożyło wiele wysiłku w to, aby tę nietuzinkową historię upiększyć jeszcze bardziej i nakarmić czytelnicze oczy czymś więcej, niż literkami w środku. Od pierwszej chwili, w której ją ujrzałam wiedzialam, że musi być moja. I oczywiście sam fakt, że głównym bohaterem powieści jest pies o wdzięcznym imieniu Jutro, a nic tak bardzo nie przyciąga do lektury jak fakt, iż występują w niej zwierzęta (choć nierzadko w trakcie akcji umierają, przez co granica mojego wzruszenia zostaje przekroczona). Czy te wszystkie aspekty złożyły się jednak na równie fantastyczną treść?

Jutro jest już bardzo starym psem, choć patrząc na niego, nikt nie dałby mu tylu lat, ile naprawdę ma. W jego chodzie oraz zachowaniu widać jednak tę stateczność, nabywaną z upływającym czasem. Ów psi bohater za wszelką cenę chce odnaleźć pana, a mimo to przez wiele lat nie opuścił swojego "punktu dowodzenia", wierząc w obietnice człowieka. Ale czeka. A lata lecą. Chyba takim impulsem do wskoczenia na statek był widok Vildera i wieści, że on również poszukuje zaginionego mężczyznę. No i entuzjazm Sporco co do podróży w nieznane krainy, od której to wizji zupełnie nie dało się go odciągnąć. Przez chwilę nawet myślałam, że ta wrodzona rozwaga czworonoga wynika z jakiejś odrobinki strachu kryjącej się w jego sercu, ale nie. Późniejsze wydarzenia jedynie podkreśliły, jak wiele miał w sobie odwagi. Jak to mówią: "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana".

Pan Dibben w pierwszych rozdziałach dokładnie wprowadza nas w meandry relacji między człowiekiem a zwierzęciem, zaś sam Jutro wielokrotnie przywołuje wspomnienia, dzięki czemu czytelnik z łatwością widzi tę miłość, która ich łączy. Poznajemy dokładnie zaginionego mężczyznę, to, czym się zajmuje i jak doprowadził do tego, iż obaj są nieśmiertelni. Na scenę wychodzą również jego związki z Vilderem, który mianuje się jego przyjacielem, mimo że trudno to odebrać w ten sposób. I oczywiście (bo jakby tak mogło być) ktoś umiera, a konkretniej jeden z psich bohaterów. Ten moment kompletnie złamał mi serce, ale oczywiście do takich autorskich zabiegów można się przyzwyczaić (choć ciężko jest się na tę śmierć przygotować i nie reagować łzami). Akcja toczy się szybko, szczególnie od momentu, w którym Jutro spotyka Vildera. Nie sposób się nudzić, bowiem na jaw wychodzą coraz to nowsze tajemnicze, mroczne intrygi. Vilder emanuje zawiścią, choć początkowo nie wiemy, dlaczego.

Mam na imię Jutro to piękna historia wierności i miłości, jaka rodzi się między zwierzęciem a jego właścicielem. Niejednokrotnie można natrafić na artykuły, w których opisywane są reakcje czworonogów po śmierci ich panów. One czują tak jak my i równie mocno przywiązują się do nas. Pan Damian Dibben pięknie to ukazał, podkreślając, ile lat czekał Jutro na choćby najmniejszy ślad zaginionego, z jaką rozpaczą przyjmował kolejny, fałszywy trop. Czasu spędzonego z tą książką na pewno nikt nie uzna za zmarnowanego.

Dział: Książki
poniedziałek, 10 czerwiec 2019 22:46

Ptyś i Bill #03 : Co z niego wyrośnie?

„Ptyś i Bill. Co nowego z niego wyrośnie” to już trzecie spotkanie z sympatycznymi bohaterami pierwotnie stworzonymi przez Jeana Robę. 4 maja podczas Festiwalu Komiksu i Zabawy „Kreska” w Faktorii w Pruszczu Gdańskim miałam przyjemność poznać Christophe'a Casenove'a („Sisters”), który opowiadał między innymi o „Billu i Ptysiu”. W krajach frankofońskich bowiem cykl ten jest tak, jak nie bardziej nawet, kultowy jak „Kajko i Kokosz”. Skalę tego komiksu należy wyobrazić sobie na przykładzie historii scenarzysty Christophe'a, który jako dziecko wychował się na przygodach sympatycznych bohaterów, a teraz sam tworzy scenariusze do ich nowych przygód (teksty do następnego 4 tomu wyjdą spod pióra Casenove'a) . Komiks powstaje od 1959 roku, to już 60 lat, więc nie jedno pokolenie na nim się wychowało.

Trzeci tom zbiorczy zawiera trzy zeszyty: „Co za cyrk!”, „Bandę Billa” i „Co z niego wyrośnie?”. Ponownie towarzyszymy w przygodach bystrego Billa i jego pana, ale także całej rodziny i przyjaciół. Jeśli tak jak Ptyś posiadacie niesfornego, kudłatego czworonoga, który nie przepada za kąpielami, to ten komiks podpowie wam jak przechytrzyć szczwaną bestię. Cocker-spaniela bowiem można zwabić do wanny na rozpuszczone kostki cukru, wspomóc działania wywabiające nowoczesnym sprzętem nagrywającym i dopaść brudasa w ogrodzie lub skorzystać z cyrkowych sztuczek i wpakować go do wiadra z wodą. Nic jednak za darmo, Bill bowiem czasem każe za siebie płacić słone rachunki, gdy wyje wszystkie zapasy w restauracji lub wyliże pięć litrów lodów z wózka lodziarza. Jednak dzięki niemu dom Ptysia nigdy nie został okradziony, a jego sportowe wyczyny przeszły do legendy. Zgrana paczka Billa, Ptysia, Piotrka, Karoliny i wielu innych bohaterów, pokazuje, jak zabawne, choć czasem przyprawiające o palpitację serca dorosłych, może być dzieciństwo.

Seria wydawnicza „Komiksy są super!” otwiera przed młodym czytelnikiem niezmierzone obszary zabawnych historii, które mogą uprzyjemnić chwile w podróży lub wieczorne czytanie pod kołdrą. Przygody Billa i Ptysia wprowadzą w dobry nastrój każdego, bez względu na wiek. Gorąco polecam.

Dział: Komiksy