Shiori, jedyna księżniczka Kiaty, skrywa sekret – w jej żyłach płynie magia.Zazwyczaj udaje jej się to ukrywać, jednak w dniu ceremonii zaręczyn traci kontrolę. Na pierwszy rzut oka błąd Shiori wydaje się łutem szczęścia krzyżującym plany ślubu, którego nie chciała, ale zwraca on również uwagę Raikamy, jej macochy.
Rezultaty wyszukiwania dla: Tajemnice
Zapowiedź: Sześć szkarłatnych żurawi
Nimona
Nieczęsto czytam komiksy i dopiero przekonuje się do tej formy. W młodości również stroniłam od takich wydań, jednak teraz dostrzegam same plusy i powoli poznaje coraz to nowe, wspaniałe tytuły. Za mną lektura „Nimony” ND Stevensona i jestem zachwycona, a dalej opowiem Wam dlaczego.
Kilka słów o fabule
Nimona jest młodą zmiennokształtną. I ma jedno marzenie - chce być łotrzycą, siać postrach i realizować naprawdę złe plany. Przybywa więc do arcyłotra i proponuje mu swoje usługi jako pomocniczka. Ballister Czarnoserce ma bardzo złą reputację i chce zemścić się na Instytucie Porządku Publicznego i Bohaterstwa oraz ich Złotym Rycerzu - Ambrozjuszu Złotobiordym. Wspólnie z Nimoną planują wielki przekręt, który pomoże im przejąć władzę nad królestwem. Jednak nasza zmiennokształtna ma pewne tajemnice, Czarnoserce również. Czy skrywane sekrety przeszkodzą im w realizacji planów?
Wspaniała fantastyczna przygoda
Czego w tej historii nie było! Smoki, bitwy, wybuchy, magia, naukowe podejście, zbrodniarze, łotrowie, którzy wcale nie są tacy źli i dobrzy, którzy niejedną złą tajemnice skrywają za swoimi uśmiechami. Jak wspomniałam, bawiłam się przy tej powieści graficznej doskonale. Pełna napięcia, przygód, zwrotów akcji i nietuzinkowych bohaterów. Autor naprawdę potrafi zainteresować czytelnika. Cały komiks podzielony jest na rozdziały i nie da się zakończyć lektury, ponieważ wszystkie mają w sobie jakiś haczyk, który sprawia, że kontynuujemy czytanie. Gdy wydaje się, że nic już nas nie zaskoczy, to JD Stevenson wprowadza na scenę bohatera, który jakoś namiesza.
Humor i powaga
Cały komiks przepełniony jest humorem, ale autor przypomina czytelnikom, że „Nimona” to nie powieść groteskowa. Owszem, pojawiają się elementy zabawne, a sama relacja między tytułową bohaterką a Balliterem jest niesamowicie ciekawa i taka „pocieszna”, ale tutaj również umierają bohaterowie i spotyka ich krzywda. W momentach, gdy sytuacja tego wymaga, autor zachował pełną powagę.
Ah ci bohaterowie
Nie mogę nie wspomnieć o relacji pomiędzy Nimoną a Baliisterem. Chociaż Czarnoserce wzbrania się przed przyjęciem asystentki, nowej pomocnicy, to jednak ulega namowom dziewczyny. Ten duet jest idealny. Misje w ich wykonaniu są fenomenalne, a oboje mogą poszczycić się analitycznym umysłem i sporym ilorazem inteligencji, chociaż charaktery mają zupełnie inne. Bohaterowie uwielbiają się ze sobą droczyć, dokuczać, momentami dochodzi między nimi do kłótni, jednak więź, która między nimi się tworzy, jest niezniszczalna i piękna.
Podsumowanie
Chociaż nie czytam zbyt wiele komiksów, to uważam, że „Nimona” jest dziełem bardzo ciekawym, pięknie wydanym (pokochałam ten komiks i imiona bohaterów!) wyróżniającą się lekturą, obok której nie da się przejść obojętnie. Zachwyci wszystkich fanów nietuzinkowych rozwiązań, (nie)złych łotrów, tajemnic, trudnej miłości i wielkiej przyjaźni.
Zapowiedź: Assassin's Creed. Spisek Maga
Wojna pomiędzy asasynami a templariuszami wstrząsa Europą epoki wiktoriańskiej. Oto pełen zwrotów akcji thriller otwierający zupełnie nowy rozdział w dziejach uniwersum Assassin’s Creed.
Zapowiedź: Zrodzeni z legendy
Niektóre legendy trwają wiecznie
Młoda dziewczyna pogrążona w żałobie. Atak drapieżnego demona. Tajne stowarzyszenie sięgające czasów średniowiecza. Jakie tajemnice skrywają „Zrodzeni z legendy”? Już 22 lutego w księgarniach pierwszy tom cyklu autorstwa Tracy Deonn - nowoczesnego retellingu legendy o królu Arturze.
Rodzina Monet. Królewna
Mimo upływu lat wciąż niezmiennie uwielbiam zaczytywać się w dobrej literaturze młodzieżowej. Gdy przeczytałam o „Rodzinie Monet” spod pióra Weroniki Anny Marczak, nie mogłam przejść obok serii obojętnie. Po lekturze świetnego tomu okazało się, że miałam dobre przeczucie, a książka okazała się fenomenalna i to nie tylko według mojej opinii. Pierwszy tom serii ukazał się pod koniec października, a dziś jego nakład przekroczył już 100 tysięcy egzemplarzy. Czy druga część, nosząca tytuł „Królewna” okazała się równie wyśmienitą lekturą?
Zarys fabuły
„Twoje nazwisko to zarówno wiele przywilejów, jak i ograniczeń […]”
Wydawać by się mogło, że życie Hailie powoli się uspokaja, jednak wspólna wycieczka rodziny Monetów do Tajlandii i kolejne tajemnice, powodują w jej świecie nowe zawirowania. Czy dziewczyna doczeka się spotkania z ojcem? Jak będzie dogadywała się z nowo poznanymi braćmi? Czy wiedza na temat rodziny spowoduje zmiany również w jej zachowaniu? „Królewna” to tom pełen przeróżnych zawirowań i zwrotów akcji, podczas lektury którego jedno tylko jest pewne - nie sposób się przy nim nudzić.
Moja opinia i przemyślenia
Gdy czytałam opinie na temat pierwszego tomu serii znalazłam w nich stwierdzenie, że Hallie jest bardzo niedojrzała, jak na swój wiek. Nie mogę się z nim zgodzić. Moja własna córka jest właśnie w wieku bohaterki i uważam, że Weronika Anna Marczak w pełni oddała jego uroki. Nastolatki dojrzewają, odkrywają świat i na swój sposób radzą sobie z zawirowaniami w ich życiu. Tak właśnie robi i Hallie, której przygody śledzi się z przyjemnością i uśmiechem na twarzy, a od kolejnych stron książki nie sposób się oderwać.
W tej powieści jest wszystko, co tylko można by było sobie wymarzyć. Przyjemność sprawia obserwowanie powoli rozwijających się więzi między członkami rodziny, dojrzewania głównej bohaterki i tego, jak odnajduje się w nowych sytuacjach. Pojawia się też wiele tajemnic i nie jedno niebezpieczeństwo. Czasami akcja zwalnia i w fabule niewiele się dzieje, ale pod żadnym pozorem nie są to dłużyzny, a raczej elementy, które dodają powieści niebanalnego posmaku.
Podsumowanie
„Rodzina Monet” to właśnie jedna z tych niezwykle rzadkich, nie tyle ciekawych, co porywających serii. Od stron książki i tym razem nie sposób się oderwać, a ja niecierpliwie wyczekuję na kontynuację. Podczas lektury bawiłam się wyśmienicie i liczę na to, że nie zawiodę się również i na kolejnych tomach serii. Powieść z całego serca polecam, warto dać jej szansę!
Druga żona
„Gdziekolwiek spojrzałam, natykałam się na tajemnice związane z życiem męża.”
Powieść intensywnie napakowana intrygą, każdy rozdział aż kupi od zdarzeń, przypuszczeń i interpretacji. Takie zagęszczenie fabuły, sprawianie, że czytelnik rzadko ma chwilę wytchnienia z pewnością spodoba się miłośnikom thrillerów. Niepokój obejmuje każde działanie głównej bohaterki, a im bardziej stara się dotrzeć do prawdy, tym większe odkrywa tajemnice. Dialogi wypełniają mroczne sekrety, zatrważająco brzmiące, wywołujące ciarki na skórze, mieszające w głowie, skłaniające do koszmarnych domysłów.
Wydawać się by mogło, że przy silnej aktywności kluczowej postaci, mnóstwa niewiadomych, intensyfikującego się napięcia, czytelnik znakomicie odnajdzie się w scenariuszu zdarzeń. Ale nie do końca tak jest. Powieść cechuje zbyt szybkie tempo następstw zdarzeń i wysuwanych przez kluczową postać konkluzji. Nie ma nakręcania spirali ekscytacji, a błyskawiczne głosy pogrążonych w mroku sekretów. Sztywno wybrzmiewają wnioski Lily, wielokrotnie chce się nią potrząsnąć, aby przejrzała na oczy, nie dawała wciągnąć się w mało wysublimowane pułapki, nie stawiała się w roli ofiary. Ale nie to najbardziej przeszkadza w odbiorze historii, lecz zbyt duża przewidywalność tego, co nastąpi, i tego, co zdarzyło się w przeszłości. Owszem, szczegóły do końca pozostają niejasne, lecz ich forma za szybko zostaje łatwa do wyłapania.
Jess Ryder pozostawia mało przestrzeni dla wyobraźni odbiorcy i zabawy w snucie domysłów. Znakomicie steruje emocjami, zarówno bohaterów, jak i czytelników, ale to za mało, aby mocno zaangażować się w opowieść. Ciekawie wplata w intrygę sensacyjne nuty i kryminalną zagadkę, zgrabnie żongluje przemieszczaniem się akcji i zmianą scen, udanie motywuje postaci do dynamicznych kroków, decyzji i działań. I znów, wszystko jest dość powierzchowne, pozornie wiele warstw, a mało realności. Przyjemnie spędza się czas z książką, angażujemy się w przebieg akcji, doceniamy przyjazny styl narracji, jednak nie porywa, nie czujemy szarości ludzkiej natury, a jedynie czarno-białe odbicia, nie wchodzimy głęboko w psychologiczne warstwy, a pozostajemy pod cienką powłoką iluzji, a przez to, nie związujemy się z główną bohaterką.
Trzydziestoletnia Lily Baxendale podejmuje pracę u bogatego wdowca, starszego od niej o piętnaście lat, jako nauczycielka jego syna. Pięć lat temu zmarła ukochana żona Edwarda Morgana, doradcy inwestycyjnego, pozostawiając go z trójką dzieci. Sprawy szybko przyjmują nieoczekiwany obrót, Lily i Edward zakochują się w sobie i po kilku miesiącach pobierają. Wszystko pozornie szczęśliwie układa się dla Lily, jednakże niemal od razu po ślubie natrafia na coś, co burzy jej spokój i zachwyt nową rodziną. Niepokojące informacje otrzymuje od ośmioletniego pasierba. Noah straszliwie cierpi po śmierci matki i wydaje się skrywać makabryczny sekret. Czy to wymysły chłopca z zaburzoną psychiką, czy coś jest na rzeczy?
Sanctuary
Są miejsca, które opatrzone są pewnym obciążeniem, trudną historią. Właśnie takie jest Sanctuary. Wszystko rozpoczyna się od tragicznej śmierci nastolatka, Daniela Whitman. Jednak nie jest to wypadek, przynajmniej tak twierdzą uczestnicy imprezy. Według nich zamieszana w to wszystko była jego dziewczyna Harper Fenn. Benzyny do ognia dodaje fakt, iż dziewczyna jest córką czarownicy i chociaż nie przejawiała magicznych zdolności, to niektórzy uważają, że matka kryje córkę.
Powoli nad miasteczkiem zbierają się ciemne chmury. Sabat, do którego należały matki Daniela i Harper się rozpada. Pojawiają się szepty, które bardzo szybko przekształcają się w głośne krzyki i palone stosy. Czy historia w Sanctuary się powtórzy?
Gdybym miała określić książkę jednym stwierdzeniem, to powiedziałabym, iż jest to thriller magiczny. Czarownica nie kryje się ze swoimi zdolnościami, wszyscy w miasteczku ją znają i przychodzą do niej po pomoc. Chociaż akcja osadzona wydaje się w naszym świecie, to już po kilku stronach czujemy, że coś tu nie gra. Z każdą stroną robi się coraz mroczniej i poważnej. Napięcie rośnie, a sama bohaterka czuje się coraz bardziej zaszczuta i podstawiona pod ścianą. Chociaż do sprawy zostaje przydzielona policjantka z zewnątrz, która nie zna nikogo w Sanctuary, to Sarah toczy swoje własne, prywatne śledztwo. Urzekł mnie klimat tej książki – idealnie pasuje do jesiennej aury. Niektóre sceny i zwroty akcji wywołują dreszcze i ciarki, a niekiedy zadawałam sobie pytanie, co jest prawdziwe, a co nie. Poszlaki mieszają się ze sobą, mieszkańcy nie ułatwiają sprawy, a okazuje się, że wiele osób skrywa straszne tajemnice.
Autorka poruszyła w swojej powieści bardzo ważne tematy, jakimi są wykluczenie, lincz, a także molestowanie seksualne. Wszystko zostało bardzo zmyślnie wplecione w fabułę. Jestem pod wrażeniem jak autorka w sposób dosadny, ale jednocześnie delikatny porusza te wyżej wspominane tematy. Ważnym aspektem jest również pokazanie zachowania mieszkańców, którzy posunęli się do strasznych czynów, kierowani plotkami, słowami i niedomówieniami.
Chociaż nie jest to historia, która zostanie z Wami na dłużej, to czyta się ją z wielkim zainteresowaniem. „Sanctuary” to historia pełna napięcia i trudnych chwil i z ciekawym zakończeniem. Chociaż cała historia głównie opowiedziana jest z perspektywy Sary (emocje matki, która jest przerażona i boi się o własne dziecko, zostały perfkecyjnie opisane), jednak autorka zamieściła również innych narratorów, dzięki czemu możemy poznać tę historię z wielu perspektyw. Jeżeli szukacie książki, która wywoła w Was wiele emocji, to „Sanctuary” będzie doskonałym wyborem.
Zapowiedź: Władca dżinnów
Kair, 1912 Chociaż Fatma el-Szarawi jest najmłodszą kobietą pracującą w Ministerstwie Alchemii, Uroków i Istot Nadprzyrodzonych, to z pewnością nie jest nowicjuszką. Dlatego kiedy członkowie tajemnego bractwa zostają zamordowani, to właśnie ona zostaje przydzielona do tej sprawy.
Wśród gwiazd
„Gwałtownie przyspieszyłam i przemknęłam moim myśliwcem przez chaos laserowych promieni i eksplozji. Nade mną rozpościerał się niesamowity bezmiar kosmosu”.
Wspomnienie sympatycznych wrażeń czytelniczych powiązanych z pierwszym tomem („Do gwiazd”) serii „Skyward”, skierowanej do młodzieży, skłoniło mnie do kontynuacji przygody. „Wśród gwiazd” również okazało się przyjemną historią. Bazującą na urozmaiconej fabule i ciekawej głównej bohaterce. Spensa zrobiła już spory postęp w stosunku do wcześniejszych doświadczeń, nabrała biegłości w pilotowaniu kosmicznej jednostki, ale też stała się bardziej dojrzałą jednostką. Brandon Sanderson postawił przed nią ogromne wyzwanie, szalenie trudną misję ratowania ludzkości, która osiemdziesiąt lat temu znalazła schronienie na planecie Detritus z krążącym wokół niej wielowarstwowym kosmicznym śmieciem. Kosmiczni rozbitkowie podróżowali na pokładzie dużego statku „Śmiały”, flagowej jednostki starej floty. Zagrażające im Krellowie, rasa obcych rządząca ogromną galaktyczną koalicją setek planet, wykazywali się wyjątkową bezwzględnością i okrucieństwem. Więzienie, jakie zgotowali ludziom, nie miało sobie równych. Nikomu nie pozwalali opuścić planety.
Powieść skierowana do młodych odbiorców, w łagodnej, prostej i schematycznej wersji opisu świata i intrygi, ale i tak sprawiała mi radość. Przyjemnie patrzyło się na pełen blasku młodzieńczy entuzjazm, niezatrzymany pęd ku marzeniom, niepowstrzymane pragnienie dotarcia do odpowiedzi, które mogły uratować ludzką rasę. Im głębiej zanurzałam się w fabule, tym bardziej wyczuwałam nie tylko smak dynamicznej przygody, ale i przesłań skierowanych przez autora ku młodym ludziom, zdobywcom świata i odkrywcom historii. Intryga wydawała się prosta i przewidywalna, a jednak miała tyle meandrów i zawirowań, że chętnie się ją śledziło. Bezpośredni kontakt z osobowością sztucznej inteligencji, bezpardonowe walki w kosmosie, szlifowanie szpiegowskich umiejętności, uwikłanie z brudną politykę. Powietrzne walki opisano ze starannością, ale bez zbędnej szczegółowości, która mogłaby wyhamować zgrabne manewry i szybkość przebiegu.
Narracja wyważona, umiejętnie dobierała składniki klimatu, sekretów, spisków, przygody, incydentów, walk, pogoni, ucieczek, oraz opisów i dialogów. Mechanizm funkcjonowania ludzkiej psychiki, przełożenie go na sztuczną inteligencję, kształtowanie się osobowości postaci, tajemnice związane z samookreśleniem, przekonywały i sprawiały, że łatwo było uwierzyć w to, co się działo. I jeszcze zdolności wybranych jednostek do zaglądania w przestrzeń nadświetlnych połączeń. Cytonicy wzbudzali strach wśród swoich i obcych, wszystko dlatego, że towarzyszyło im wiele sekretów i niezrozumiałych zasad funkcjonowania. I jeszcze oczy, które zionęły gniewem i nienawiścią, a przy tym nieskończona nicość. Czy odważysz się w nie zajrzeć, stawić im czoło, zapobiec zagładzie świata? Jak nie wiedząc ani kim jest nieprzyjaciel, ani jakie ma możliwości stanąć z nim do walki? W jaki sposób porozumieć się z warwaksami i dionami?