listopad 25, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Tajemnice

niedziela, 24 listopad 2019 10:59

Super-Charlie i złodziej zabawek

Camilla Läckberg zdobyła szerokie grono czytelników jako autorka kryminalnego cyklu o Fjällbace. Teraz postanowiła podbić także dziecięce serca, a to za sprawą cyklu o Super-Charliem, z pozoru zwykłym bobasie, a naprawdę superbohaterze skrywającym przed światem swoje niezwykłe moce.

Super-Charlie i złodziej zabawek oraz Super-Charlie i tajemnica babci to kolejno drugi i trzeci tom cyklu, chociaż trzeba z góry uprzedzić, że każdą z książeczek można czytać niezależnie od pozostałych i w dowolnej kolejności. W każdej mały bobas musi zmierzyć się z inną zagadką do rozwiązania i pomóc dorosłym, którzy za każdym razem nie mogą sobie poradzić bez jego pomocy. Oczywiście chłopczyk musi bardzo uważać i nie zdradzić się, że potrafi latać, prześwietlać ściany wzrokiem oraz mówić - tę tajemnicę zna tylko jego ukochana babcia.

Super-Charlie i złodziej zabawek rozpoczyna się niczym rasowy kryminał - ktoś włamuje się do pokoju starszej siostry i kradnie jej... pluszaka. Poszukiwania na nic się nie zdają aż do momentu, gdy Charlie uruchamia swój super-czuły słuch i podczas drzemki nie składa wszystkich elementów układanki w jedną całość.

Druga z książeczek przedstawia historię o tym, jak cała rodzina wybiera się na kemping, gdzie już drugiego dnia... znika babcia. Pozostaje po niej jedynie fragment kartki ze słowami “Pomocy, babcia”. Wszyscy ruszają na ratunek, z dużym zaangażowaniem, ale niestety bez efektów. Do czasu oczywiście, gdy do akcji wkracza super-bobas. A wyjaśnienie zniknięcia staruszki będzie, cóż... zabawne dla rodziców, ale dla dzieci chyba jednak lekko dezorientujące.

Po przeczytaniu dwóch tomów mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony mamy do czynienia z krótkimi, lekkimi historyjkami, dosyć zabawnymi, ale niestety miejscami humor ten jest raczej dyskusyjny. Całość jest wzbogacona kolorowymi ilustracjami, utrzymanymi w dokładnie takim samym klimacie, co treść, czyli raczej zabawnymi, ale z elementami, które mogą drażnić (jak choćby tytuł poradnika, który czyta mama “Życie singla dla głupków”).

Największy problem z Super-Charliem mam nie jako sam czytelnik, ale jako rodzic, o czym niech zaświadczy fakt, że po skończeniu lektury, nie podsunęłam książeczek żadnemu ze swoich dzieci. I nieważne, że zawarte w nich opowieści może i są zabawne i możliwe, że spodobałyby się maluchom. Nie podoba mi się po prostu kilka kluczowych kwestii. Po pierwsze, ojciec Charliego jest nie tylko ciamajdą, on jest rasowym głupkiem i w dodatku nie liczy się totalnie z uczuciami swoich dzieci [Spoiler: to on jest złodziejem zabawek – nie podoba mu się stara maskotka córki, więc po kryjomu... wyrzuca ją do kosza]. Po drugie, razi mnie sposób rozwiązywania scysji między rodzicami – kiedy mama jest zła, to tata (“Oczywiście”, jak to podkreśla autorka) śpi na kanapie. Po trzecie, zupełnie nie przekonało mnie wyjaśnienie zniknięcia babci, które w książce dla dzieci (według informacji na okładce grupa docelowa to 3+) jest w ogóle nie do przyjęcia. Otóż droga babunia nie pojawiła się w rodzinnym kamperze, ponieważ [kolejny SPOILER] spędziła tę noc na całowaniu się z biwakującym obok, nowopoznanym mężczyzną. No serio???

Nie jestem fanką kryminałów Camilli Läckberg, mimo że niektóre są całkiem niezłei jak widać nie przekonała mnie także jako autorka książek dla dzieci. Trochę szkoda, bo sam pomysł na serię i głównego bohatera jest przyjemny i ma spory potencjał. Szkoda, że wykonanie już zawiodło.

Dział: Książki

Opowieść o cenie, jaką jesteśmy gotowi zapłacić, by chronić swoich najbliższych.

Samuel Hawley nie przypomina innych ojców w Olympus, w stanie Massachusetts. Jako typ samotnika, od wielu lat wiedzie życie uciekiniera. Swoją ukochaną córkę Loo również skazał na życie w drodze. Egzystencja upływa im na ciągłym przemieszczaniu się między jednym a drugim motelem, w wiecznym napięciu. Kiedy Loo wkracza w wiek nastoletni osiedlają się w miasteczku rodzinnym jego nieżyjącej żony. Ojciec szybko odnajduje tam pracę, jednak Loo niełatwo przychodzi zaakceptowanie nowej rzeczywistości.

Z czasem dziewczyna, która nigdy nie miała okazji poznać swojej matki, zaczyna poszukiwać prawdy na jej temat. Okazuje się, że świat wokół niej skrywa tajemnice dotyczące życia, jakie wiedli jej rodzice. Widzialnym świadectwem historii jest dwanaście blizn szpecących ciało jej ojca. Każda jest też wspomnieniem: tego, gdzie był, mrożących krew w żyłach przygód, chwili, gdy odnalazł miłość, by zaraz znów ją utracić, ale przede wszystkim świadectwem tego, że mimo usilnych prób nie może uwolnić się od przeszłości.
W miarę jak Loo odkrywa historię rodziców, która okazuje się mroczniejsza niż mogła przypuszczać, demony z przeszłości ojca zaczynają nękać również teraźniejszość. Ojciec i córka będą musieli wspólnie stawić im czoła.

„W Dwunastu żywotach Samuela Hawleya mamy trochę Tarantino, trochę Szeherezady, a przede wszystkim dwanaście dowodów na pisarską innowacyjność autorki. Hannah Tinti dowiodła, że należy do najznakomitszych gawędziarzy ze starej szkoły”
Ann Patchett

„Historia podróży ojca z córką, która na długo pozostanie w pamięci”
Richard Russo

„Nadzwyczajne osiągnięcie w dziedzinie łączenia gatunków. Autorka zaserwowała nam wciągający thriller o wiecznym uciekinierze, a zarazem znakomitą opowieść o dorastaniu i wzruszającą medytację nad relacjami łączącymi ojca i córkę. Niezależnie od upodobań literackich absolutnie każdy znajdzie tu coś dla siebie”
Newsweek

„Tinti zapewniła sobie miejsce w gronie naszych najznakomitszych autorów. Ta książka pochwyci cię i nie puści aż do końca”
Rolling Stone

„Niedoścignione mistrzostwo w budowaniu napięcia”
The Washington Post

„Zarówno okrucieństwo, jak i współczucie Tinti odmalowuje z tą samą zachwycającą wrażliwością. W efekcie otrzymujemy wielowarstwową i potężną opowieść o miłości i bólu” The New Yorker

„Czy w ogóle wyobrażalne jest, by niestroniący od przemocy kryminalista sprawdził się w roli ojca? Wyobraź sobie skrzyżowanie filmu Quentina Tarantino z powieścią Johna Greena, a wówczas zdobędziesz pewne wyobrażenie na temat tego, czym jest powieść o dojrzewaniu, którą trzymasz w rękach”
Entertainment Weekly

Autor: Tinti Hannah
Tłumaczenie: Goździkowski Andrzej
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 510
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-11-20

Dział: Książki
niedziela, 17 listopad 2019 09:22

Dopóki śmierć nas nie rozłączy

Małżeństwo to ciężki kawałek chleba; szczególnie, jeżeli Twoja żona nie akceptuje skoków w bok, a Ty sam jakoś niespecjalnie pragniesz naprawić wiążącą Was kiedyś więź...

Matt Evans wybrał się na pieszą wycieczkę ze swoją żoną, Marie. Byli małżeństwem już ponad dwadzieścia dwa lata! I choć w założeniu miał to być romantyczny wypad tylko we dwoje, to Matt skupiony jest raczej na swoim telefonie niż na Marie. Droga w górę była dość trudna, a niedające o sobie zapomnieć bóle nogi kobiety dodatkowo spowalniały mozolną wspinaczkę. W końcu się udało i ich oczom ukazał się piękny widok. Żadne z nich wolało nie patrzeć w dół, gdzie rzeką kończyło się urwisko; taki widok może przyprawić o zawroty głowy, a w takim miejscu lepiej nie ryzykować! Cóż... Marie lubiła ryzyko. Gdy pan Evans musi ruszyć za potrzebą, jego uszu dochodzi tylko krzyk o pomoc. Nie wie, co się stało- jego żony nie ma już w tym miejscu, w którym ją zostawił. Wychyliła się za mocno? Poślizgnęła na wilgotnej trawie i... spadła? Faktem jest, że upadek z tak wysokiego urwiska prosto do rwącej rzeki jest niemożliwy do przeżycia. Poszukiwania grupy ratowniczej spełzają na niczym, nigdzie w pobliżu nie mogą zlokalizować ciała kobiety. Matt Evans nie wiedział, czy wreszcie może odetchnąć z ulgą i cieszyć się odzyskaną wolnością, czy może jeszcze się wstrzymać- ostatecznie musiał jeszcze pozytywnie przejść przesłuchanie policji...

Wypadek czy skrupulatnie zaplanowane morderstwo? Matt ma "duże doświadczenie" w utracie żon, bowiem jego pierwsza małżonka, Janice, również zmarła w nie do końca jasnych okolicznościach. Pechowiec? A może... morderca?

Tym razem zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Może dlatego, że po opisie z tyłu sprawa wydawała się bardzo jasna? Cóż... byłam niemalże pewna, że Matt jest rzeczywiście winny, a cała fabuła będzie kręciła się wokół starań detektywów: Lorena i Spengler, aby znaleźć odpowiednio twarde dowody na jego winę. Ależ byłam naiwna! Przecież nie od dziś wiadomo, że autorzy thrillerów starają się jak najbardziej zapleść tworzoną przez nich intrygę tak, by czytelnik sam się w tym wszystkim pogubił. I bardzo dobrze, bo z Dopóki śmierć nas nie rozłączy spędziłam bardzo intensywny czas.

Z pozoru małżeństwo Evans'ów ma wszystko to, czego pragnie każdy inny człowiek w swoim życiu- Matt zarabia grube pieniądze, oboje dbają o siebie, mają dwie dorosłe, zdrowe córki, studiujące i mieszkające poza domem, a Marie udziela się właściwie wszędzie, gdzie tylko może, tworząc sobie spore grono przyjaciółek. Tylko relacja między nimi wygląda niezbyt dobrze; bohaterka już wcześniej przyłapała męża na kłamstwie, a jego ubrania często pachniały damskimi perfumami. Ale czy na pewno? Może to tylko jej drobna obsesja? Starała się jednak ignorować te drobne przejawy możliwej niesuboordynacji, dla dobra małżeństwa. I tak ich związek trwał już dwadzieścia dwa lata. Po takim czasie wydawałoby się, że para powinna żyć w nieustającej symbiozie, a w tym wypadku coś ewidentnie nie grało. 

Pani detektyw Spengler musi znaleźć odpowiedzi odnośnie śmierci pani Evans, a tym samym "wyrobić" sobie miejsce wśród męskiej, policyjnej społeczności. Początki nigdy nie są łatwe; jako kobieta jest dodatkowo dyskryminowana jako stróż prawa. Rozwiązanie tej sprawy może nie tylko przynieść jej poklask społeczeńtwa, ale też sprawić, że współpracownicy wreszcie potraktują ją jak "swoją". Do pomocy niejako sam z siebie zgłasza się detektyw Loren- trudny typ, którego praktycznie nikt nie lubi. On sam boryka się jednak z własnymi problemami...

Ta książka to jak podróż na rollercoasterze; już, już się wydaje, że znamy odpowiedź, a tu bum! I wracamy do punktu wyjścia. Akcja została tak poprowadzona, że właściwie od początku wskazujemy jednego winnego całej tragedii- Matt'a. Ale, ale! Zaczekajcie chwilę, wkręćcie się w historię... nagle Wasze osądy mogą przybrać zupełnie inny kierunek. Autorka bawi się nami, uzupełniając nieustannie historię w nowe informacje. Ostatecznie już nie wiadomo, kto jest bardziej winny i dlaczego bohaterowie nie zdecydowali się na tak proste rozwiązanie, jakim jest rozwód. Dopóki śmierć nas nie rozłączy czyta się w ekspresowym tempie, szczególnie, gdy na jaw wychodzą kolejne tajemnice Evans'ów. Mały spoiler- żadne z nich nie jest krystalicznie czyste.

Utwór pani JoAnn Chaney na długo zapisze się w mojej pamięci. Zwroty akcji, nietuzinkowe rozwiązania i przede wszystkim ogrom tajemnic to coś, czego zawsze szukam w thrillerach. Tutaj dodatkowo mamy jeszcze niestabilną sytuację między małżonkami, która prowadzi do wszystkich tych wydarzeń. Lektura zdecydowanie dla fanów zawikłanych historii.

Dział: Książki

Już 12 listopada trafi do księgarń długo oczekiwany ATLAS NIEBA autorstwa Edwarda Brooke-Hitchinga. To kolejna po ATLASIE LĄDÓW NIEBYŁYCH i ZŁOTYM ATLASIE pięknie ilustrowana książka tego autora. 

Dział: Książki
poniedziałek, 16 wrzesień 2019 23:02

Ostatnia misja Asgarda - zapowiedź

Pierwsza polska space opera wydana w USA z rekomendacjami

Davida Webera, Nancy Kress, Mike’a Resnicka, Jacka Campbella, Kevina J. Andersona

Asgard cudem unika zniszczenia podczas ataku na Ziemię. Podczas lotu w nadprzestrzeni narusza horyzont zdarzeń potężnej czarnej dziury i przenosi się w czasie o ponad sto pięćdziesiąt lat. Załoga admirała Rutty pojawia się w normalnej przestrzeni długo po zakończeniu exodusu ludzkości, po którym w Galaktyce pozostały jedynie niezliczone pola przegranych i dawno zapomnianych bitew.
Na pokładach okrętów należących do eskadry ostatniego rdzeniowca jest jednak wystarczająco wielu ludzi, by nasza cywilizacja mogła się odrodzić. Aby było to możliwe, Asgard musi wykonać ostatnią misję: wyruszyć szlakiem zagłady i odkryć wszystkie tajemnice Obcych, zarówno ma’lahn, jak i tych, którzy przybyli, by ich pomścić.

Robert J. Szmidt (ur. 1962) pierwsze teksty i tłumaczenia opublikował w połowie lat osiemdziesiątych. Przez kolejne dziesięć lat wydawał czasopisma dla branży filmowej, następnie przerzucił się na gry komputerowe, by w 2001 roku wrócić do korzeni i stworzyć "Science Fiction", ukazujący się nieprzerwanie przez jedenaście lat magazyn literacki, na którego łamach zadebiutowała większość znaczących pisarzy ostatniego pokolenia. Twórca
portalu http://www.fantastykapolska.pl

Napisał szesnaście powieści i ponad dwadzieścia opowiadań, przetłumaczył ponad osiemdziesiąt książek, odpowiadał za spolszczenie jedenastu gier komputerowych. Jego powieść Metro2033: Otchłań została przetłumaczona na język rosyjski. Zdobywca tytułu Wrocławianin Roku 2015, w 2017 roku otrzymał srebrną, a w 2018 złotą Odznakę Honorową Zasłużony dla Województwa Dolnośląskiego.

We współpracy z Domem Wydawniczym REBIS wydał: Apokalipsę według Pana Jana, Samotność Anioła Zagłady, Toy Land, Polowanie (kroniki Jednorożca) oraz - w ramach cyklu "Pola dawno zapomnianych bitew" - Łatwo być Bogiem, Ucieczkę z raju, Na krawędzi zagłady i Zwycięstwo albo śmierć. Łatwo być Bogiem (Easy To Be A God) jest pierwszą polską space operą, która została wydana w USA z rekomendacjami mistrzów amerykańskiej SF: Nancy Kress, Mike'a Resnicka, Davida Webera, Kevina J. Andersona i Jacka Campbella.

Dom Wydawniczy Rebis
ISBN: 978-83-8062-540-2
Data premiery tego wydania: 2019-09-17
Liczba stron: 336

Dział: Książki
czwartek, 05 wrzesień 2019 15:04

"Posłaniec burzy" - zapowiedź

Zuchwali bohaterowie, podstępni bogowie, mordercze demony i pełne werwy olbrzymy – to tylko niektóre z atrakcji, które czekają na czytelnika tej oryginalnej, kipiącej humorem historii opartej na mitologii Majów, smakowitej jak kubek prawdziwej, gęstej, gorącej czekolady.

 

Zane Obispo spędza niemal każdy dzień na badaniu wulkanu drzemiącego za jego domem. Wulkan, zwany przez niego „Bestią”, to jedyne miejsce, w którym chłopiec może się schronić przed innymi dzieciakami – często się z niego naśmiewają, bo Zane kuleje i musi chodzić o lasce.

Pewnego dnia w kraterze Bestii rozbija się dwusilnikowy samolot, a wkrótce potem Zane’a zaczepia tajemnicza dziewczyna o imieniu Brooks. Chce, by chłopak spotkał się z nią na osobności – zdradzi mu wówczas straszliwą tajemnicę. Zane godzi się, choć głównie dlatego że śliczne dziewczęta zwykle się do niego nie odzywają…

Brooks wyjawia mu, że wulkan jest w rzeczywistości istniejącym od stuleci więzieniem boga śmierci Majów, którego los jest bezpośrednio związany z przeznaczeniem Zane’a.

„Co za bzdury”, myśli Zane. Jest przecież tylko lekceważonym przez wszystkich trzynastolatkiem i nieważne, jakie jest jego przeznaczenie – on, Zane, nie chce mieć z tym nic wspólnego, zwłaszcza jeśli ma to związek z jakimś bogiem śmierci. Ale Brooks otwiera mu oczy: magia, potwory i bogowie naprawdę istnieją, a według pradawnej przepowiedni, głoszącej zniszczenie świata, Zane ma do odegrania ważną rolę. Uwikłany w sieć niebezpiecznych tajemnic chłopiec wyrusza na wyprawę, która zabierze go daleko od domu i wystawi na ciężkie próby.

Tytuł: Posłaniec burzy
Seria: Rick Riordan przedstawia
Autor: Cervantes J. C.
Tłumaczenie: Duda Gryc Marta
Wydawnictwo: Galeria Książki
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 480
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-09-1

Dział: Książki
poniedziałek, 02 wrzesień 2019 21:38

Magia wskrzesza

- Proszę, wypuść ją. [...]
- Cóż takiego jest w tej klatce? Istnieje ktoś, kogo nie chciałabyś z niej uwolnić?
- Ty.*

Czasami, chociaż bardzo tego nie chcemy i czujemy, że z tego nie wyjdzie nic dobrego, to i tak musimy podjąć się tego zadania. Stawka jest wysoka, nie chodzi już tylko o nas samych, a dobro tych, którzy na nas liczą i z tego powodu warto podjąć ryzyko. Tylko jakie będą tego konsekwencje?

Kate i Curran nigdy nie mają chwili spokoju, po ostatnich wydarzeniach Atlancie nie zagrażają żadne magiczne istnienia, ale za to w Gromadzie nie dzieje się najlepiej. Dzieci zmiennokształtnych coraz częściej ulegają swojej bestii i stają się loupami - żądnymi krwi i szalonymi potworami. Jedyne co może im pomóc, to panaceum, ale Gromada go nie posiada. Dlatego też Władca Bestii wraz z Małżonką i najbardziej zaufanymi ludźmi udają się do Europy, gdy zostają poproszeni o rozstrzygnięcie pewnego sporu i chronienie kogoś. Wszyscy są świadomi, że to pułapka, ale stawką jest właśnie panaceum i wiedzą, że muszą zaryzykować. Jaki będzie finał tej wyprawy?

Czytanie wielotomowych serii to czysta przyjemność, ale gdy już przychodzi czas na opisanie kolejnego tomu, aż tak kolorowo już nie jest. Magia wskrzesza, jest szóstą częścią przygód Kate Daniels, o której muszę coś napisać i zarazem nie zdradzić czegoś istotnego. Czy było warto czekać na kontynuacje losów swoich ulubieńców?

Oczywiście, że tak! Duet kryjący się pod pseudonimem Ilona Andrews idealnie radzi sobie z coraz to nowszymi przygodami bohaterów. Nie udaje im się co prawda w pewnych momentach uniknąć schematyczności, ale bez popadania przez Kate w kłopoty i jej szalonej rodzinki, tego wszystkiego by nie było. Dzięki temu mamy szanse na kolejne przygody, popisowe walki, wielkie tajemnice oraz zabawne i wzruszające momenty. Magia wskrzesza to kolejna część cyklu, która zachwyca biegiem wydarzeń, rozwojem wątków oraz akcją przyprawiającą o szybsze bicie serca i uczuciową huśtawkę. Duet ten dostarcza wielu wrażeń i doprawdy trudno jest się oderwać od czytania, bo dosłownie na każdej stronie coś się dzieje, a poznanie kolejnych szczegółów jest ważniejsze niż wszystko inne.

Spotkałam się z opinią, że w tym tomie z Kate zrobiły się ciepłe kluchy i doprawdy nie mogę tego w niej dostrzec. Dla mnie to kobieta, która w dalszym ciągu jest waleczna, samodzielna, wytrwała i brawurowa. Posiada poczucie lojalności, jest gotowa zrobić wszystko, by zdobyć to, czego potrzebuje dla swoich ludzi. Kate to też człowiek i może mieć gorszy dzień oraz rozterki sercowe, to dodaje jej naturalność. Curran również jest sobą - wielki, przerażający i gotowy zrobić wszystko, by ocalić ukochaną, nawet jeśli miałoby to znaczyć, że ją straci. Trochę w tym tomie mi podpada, ale nadal go uwielbiam.

W moim odczuciu Magia wskrzesza, trzyma poziom swoich poprzedniczek, a nawet śmiało mogę napisać, że jest jeszcze lepiej. Książka wciąga od pierwszych stron i wzbudza tak różne uczucia, że czasem aż trudno poradzić sobie z ich nadmiarem. Ilona Andrews zadbała o to, by działo się dużo, szybko, a wszystkie emocje z całą mocą uderzały w odbiorcę. Jestem zachwycona tym, jak ten duet nieustannie tworzy tak rewelacyjne historie i utrzymuje moje zainteresowanie. Niecierpliwie przewracałam strona po stronie, by poczytać o Kate i Jego Sierściowatości, ale także o ich znajomych. Zabawa przy tym była przednia i nie zliczę, ile razy śmiałam się do łez lub wzdychałam ze złości, lub rozczulona.

Z radością powróciłam do swoich ulubieńców i zobaczyłam, co u nich słychać. Magia wskrzesza to rewelacyjne urban fantasy, któremu nic nie brakuje. Jeśli tylko lubicie pióro tego duetu oraz samą Kate Daniels, to nie macie na co czekać. To trzeba przeczytać!

Dział: Książki
czwartek, 29 sierpień 2019 17:03

Diabeł w maszynie - zapowiedź

Premierowy zbiór opowiadań niesamowitych, pełnych tajemnic, mrocznych kryminalnych zagadek i niezwykłych sytuacji rodem z horroru. I łącząca je postać Domenica Jordana – medyka, socjopaty, błyskotliwego detektywa, tropiciela magii i spraw nierozwiązanych. Nastrojowe intrygi i tajemnice przyprawiające o dreszcz grozy, czyli Anna Kańtoch w najlepszym wydaniu!

Tytuł: Diabeł w maszynie
Autor: Kańtoch Anna
Wydawnictwo: Powergraph
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-09-06

Dział: Książki
środa, 21 sierpień 2019 14:39

Odrodzeni

„Przebudzeni”, pierwszy tom najnowszego cyklu Colleen Houck, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Autorka znakomicie ograła w nim egipskie wierzenia i przyprawiła je światem współczesnym oraz interesującą fabułą, która bez wątpienia zachwyci niejednego młodego czytelnika – i nie tylko! Kontynuacja cyklu, „Odrodzeni”, okazali się jeszcze bardziej bogatsza w akcję i… całkowicie mnie pochłonęła!

Zacznę może nietypowo, bowiem od słabszych aspektów książki, a jest nią zdecydowanie… główna bohaterka. O ile w pierwszym tomie można było ją polubić, mimo schematów i niezrozumiałych działań, tak w tym jest niemal nie do zniesienia. Mam wrażenie, że autorka zbudowała Lily na podstawie wszystkich irytujących cech typowych nastolatek, aby tylko rozdrażnić czytelnika, co jej się udało. Nie udało jej się za to popsuć mi przyjemności z lektury.

Colleen Houck po raz kolejny zauroczyła mnie podejściem do egipskich mitów, czerpiąc z nich wiele i fenomenalnie je interpretując, w absolutnie oryginalny sposób. Dzięki temu jej opowieść jest zadziwiająco klimatyczna, a czytelnik wręcz przenosi się do wykreowanego przez nią świata… a przynajmniej bardzo chciałby się przenieść (szczególnie jeśli jest kobietą – wszak niezłe ciacha się przewijają w tejże historii). Wystarczy dodać do tego niesamowite stwory, egipskie bóstwa, liczne zagadki i tajemnice, liczne zaskoczenia i oczywiście seksownego Amona, aby wiedzieć, że „Odrodzeni” to doprawdy łakomy kąsek – szczególnie dla miłośników fantastycznych opowieści dla nastolatków.

Nieodłącznym atutem opowieści Colleen Houck jest również zgrabnie poprowadzona narracja, kreacja bohaterów oraz prowadzenie historii. Jak wspomniałam wcześniej, postać Lily mnie zawiodła, jednakże i ona ma swoje lepsze momenty, więc jakaś nić sympatii jeszcze nas łączy. Najważniejszą kwestią dla mnie jest jednak fakt, że książkę czytało mi się naprawdę dobrze i mimo zakończenia lektury już jakiś czas temu, wciąż czuję ten egipski piasek i błądzę po zakamarkach Zaświatów. W kwestii opowieści rozrywkowo-rozluźniających ta autorka zdecydowanie jest mistrzynią!

„Odrodzeni” to genialna kontynuacja. Zwykle nad drugimi tomami ciąży felerna klątwa, Colleen Houck jednak ją zgrabnie ominęła. Polecam tę serię absolutnie każdemu – jestem przekonana, że egipska mitologia oraz mistycyzm tej opowieści Was zauroczy!

Dział: Książki
piątek, 16 sierpień 2019 12:22

Białe noce

Czasami życie doświadcza nas na każdym kroku. Wtedy potrzebujemy oddechu, chwili tylko dla siebie. Idealnym rozwiązaniem jest przeniesienie się do świata, który może nas zaskoczyć, zmusić do myślenia, ale równocześnie nie przytłaczać nadmiarem opisów. Gdy w moje ręce trafiły Białe noce, czułam, że trafiłam w środek opowieści, która przemówi do mnie swoją męską konstrukcją. Czy powieść Adama Przechrzty ukoiła skołatane nerwy?

Jeden człowiek, który zabawił się kosztem wielu świetnie wyszkolonych mężczyzn. Zabił ich z zimną krwią i zabrał trofeum. Ludzkie życie staje się nagle kartą przetargową. Córka rosyjskiego oligarchy jest w niebezpieczeństwie i tylko jeden mężczyzna jest w stanie ją odnaleźć. Depozytariusz Chorągwi, noszący dotyk Michała Archanioła wyrusza w ślad za nocnym łowcą. Brutalny świat rosyjskiej mafii zaprasza w swoje progi.

Zdarza mi się sięgać po powieści, które klasyfikuje się raczej jako te męskie, mocne i nieugładzone dla potencjalnie wrażliwego odbiorcy. Białe noce okazały się nie tylko wciągające, ale i konkretne. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że historia czyta się sama. Każde słowo ma swoje miejsce, jest wyważone i odpowiednio dobrane, by podkreślić wagę wypowiedzianych zdań lub wydarzeń. Adam Przechrzta ma niesamowite wyczucie i styl, który na myśl przywodzi wystrzały z karabinu. Każda litera niczym pocisk trafia do celu, po to by czytelnik mógł wczuć się w fabułę i odkryć tajemnice.

Mocną stroną powieści Przechrzty są bohaterowie. Żywa fabuła, w której czuć męską rękę, aż prosi się o wyrazistych i pełnych niedoskonałości mężczyzn, za którymi poszłyby tłumy lub z przyjemnością chciały ich zniszczyć. Białe noce dają nam zarówno akcje, jak i nietuzinkowe postaci. Niby ich już znamy, wiemy czego się po nich spodziewać, jednak tym razem jest jakoś inaczej. Poszukiwania zaginionej kobiety zaskoczą. Świat zbudowany z brudu, alkoholu, broni i nieodpowiedzialnych ludzi, których życie składa się z używek, złych decyzji i wszechobecnej przemocy. Tu po prostu czuć klimat miejsca, w którym osadzono akcje. Niebezpieczeństwo, brawura i emocje. Przechrzta, swoją powieścią gwarantuje to wszystko, a nawet więcej.

Drugi tom serii o Depozytariuszu wciągnął mnie w swe sidła szybciej, gwałtowniej w zamian zostawiając niedosyt. Przyjemnie było stwierdzić, że ot gdzieś nagle główny bohater stał się mniej irytujący, a otaczający go ludzie jakoś bardziej przewidywalni i przyjemniejsi w odbiorze. Zamiast suchego podkreślania jak ważna jest chorągiew, na salony wkracza akcja, krew i siarczyste przekleństwa. Dzieje się i to w dobrym stylu i towarzystwie. Czegóż chcieć więcej?

Adam Przechrzta ma coś w swym stylu tworzenia słowem, co przyciąga i nie pozwala się oderwać. Białe noce nie tylko radzą sobie fabularnie, ale i plasują się wyżej niż poprzedni tom serii. Z pewnością fani pióra autora docenią te magnetyczną siłę, która od pierwszej strony trzyma nas w swych szponach i odnajdą równie dużą radość z czytania. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że to powieść głęboko uniwersalna, w której zakochać się mogą zarówno panie, jak i panowie. Wystarczy spróbować rozgryźć to, co serwuje nam autor.

Dział: Książki