Rezultaty wyszukiwania dla: Prószyński i S ka
Pogrzebani
“Pogrzebani” to już trzynasty tom cyklu, który zachwycił czytelników na całym świecie. Jeffrey Deaver znany jest z porządnego rozeznania się w temacie i przykładania ogromnej wagi nawet do najmniejszych szczegółów. Nie inaczej jest tym razem.
Amerykański pisarz stworzył serię dość podobnych do siebie pod względem konstrukcji książek, przy czym każda z nich to powieść niebanalna i bardzo intrygująca. Główni bohaterowie to ludzie o ostrych jak brzytwa umysłach, którzy metodą dedukcji rozwiążą nawet najtrudniejsze sprawy. Nieobce im są brutalne morderstwa i tortury, skomplikowane intrygi oraz przestępstwa prawie idealne.
Początek “Pogrzebanych” pozwala czytelnikowi na spokojne przeanalizowanie faktów, zaznajomienie się ze sprawą i okolicznościami, jednak w pewnym momencie historia nabiera tempa i nic już nie jest takim, jakim mogłoby się wydawać. Autor przeniósł swą opowieść do Włoch i zdecydowanie nie zignorował tego miejsca. Czytelnik uraczony zostaje wspaniałymi opisami otaczającej bohaterów rzeczywistości, a także między innymi konstrukcją włoskiego systemu policyjnego. Oczywiście nie mogło się obyć bez odniesień do mafii, lecz także - co zaskakujące - problemu napływu imigrantów do Europy. Deaver pokazał tym, że potrafi dostosować swoje książki do aktualnych wydarzeń, przez co jego historie są autentyczne i wiarygodne.
Deaver ma lekkie pióro i fenomenalny humor. Jego powieści czyta się jednym tchem i tak samo jest w przypadku “Pogrzebanych”. Autor wie, jak zaintrygować czytelnika, przy czym wykazuje się pełnym profesjonalizmem jeżeli chodzi o kwestie kryminalistyczne. Analiza poszlak i śladów zawsze pozostaje bez zarzutu, a rzeczywiste metody wykrywania przestępców nie są mu obce. Czystą przyjemnością jest czytanie książki tak dopracowanej i starannie spisanej jak “Pogrzebani”.
Powieści Jeffreya Deavera stały się popularne właśnie przez owo przykładanie się do każdego słowa, każdego zdania i każdej strony. Jest to jeden z tych autorów, który nigdy nie zaserwuje czytelnikowi książki niedopracowanej.
“Pogrzebani” to książka zdecydowanie warta przeczytania, przy czym lepiej sięgnąć najpierw po poprzednie tomy, ponieważ dzięki temu historia jest bardziej spójna. Deaver konstruuje swoje powieści tak, aby można było nie zachowywać kolejności tomów podczas lektury, aczkolwiek losy Lincolna Rhyme’a i Amelii Sachs warto śledzić od początku.
Grace i Grace
Margaret Atwood to pisarka, którą poznałam dzięki serialowi „Opowieści podręcznej”. To on przekonał mnie do rozpoczęcia przygody z jej książkami. Powieści spod pióra kanadyjskiej autorki są dobrze napisane, pomysłowe i dostarczają niesamowitych wrażeń.
„Grace i Grace” to książka oparta na podstawie prawdziwej historii jednej z najbardziej zagadkowych kobiet XIX wieku. W roku 1843 Grace Marks zostaje skazana za współudział w brutalnym zabójstwie swojego pracodawcy i jego gospodyni. Wydaje się jednak, że kobieta straciła pamięć, a społeczeństwo podzieliło się na jej obrońców oraz oskarżycieli. Ostatecznie zatrudniony zostaje specjalista od chorób umysłowych, którego zadaniem jest dotarcie do wspomnień Grace i odkrycie prawdziwego przebiegu wydarzeń.
Również na podstawie tej powieści powstał świetnie zrealizowany miniserial współprodukcji CBC i Netflix. Nie jest ona może tak wstrząsająca, jak „Opowieści podręcznej”, ale posiada swój niewątpliwy urok. W historii nie brakuje tajemnic i okrucieństwa, ale też zwykłej, ludzkiej dobroci. Z pewnością i ten tytuł wywrze duże wrażenie na wielu czytelnikach.
Margaret Atwood jest pisarką starej daty (urodziła się w 1939 roku) i nieco inaczej patrzy na świat. Wiele przeżyła, zdobyła wiedzę oraz doświadczenie, co w cudowny sposób widać w jej książkach. „Grace i Grace” to tytuł, który po raz pierwszy ukazał się w 1996 roku, a teraz zainteresowanie nim powróciło dzięki serialowi. Przyznam, że bardzo mnie to cieszy, bo gdyby nie najnowsze wydanie od Prószyński i S-ka być może nigdy bym na tę książkę nie natrafiła.
Gdy dotrzemy do ostatniej strony książki, wciąż nie znamy prawdy. Czy Grace to sprytna manipulatorka, czy też niewinna ofiara? Możemy snuć jedynie własne domysły. Nie o tej jednak chodzi w tej historii. Styl pisania Margaret Atwood jest doskonały. Dopracowuje ona wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Przybliża czytelnikom swoje wyobrażenie na temat Grace, opowiadając o pracy, którą wykonywała, o jej stosunkach do pracodawcy i innych pracowników. Podczas lektury żyjemy jej życiem, stajemy się jej cieniem. Wszystkie opisy są niezwykle realistyczne i na najwyższym poziomie. Słowa pisarki wypowiadane ustami jej bohaterki sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać, czujemy obawę, chcemy walczyć z wszelkimi niesprawiedliwościami. Może „Grace i Grace” nie jest książką akcji, ale dawno nie czytałam tak świetnie napisanej powieści psychologicznej.
Zarówno historię Grace Marks, jak i inne powieści spod pióra Margaret Atwood serdecznie wszystkim polecam. Jest to literatura stojąca na najwyższym poziomie. Natomiast po lekturze książki warto obejrzeć serial. Rzadko kiedy książka zostaje tak świetnie zekranizowana.
Wśród nocnych cisz
„(...) Nic nie jest takie, jakie się wydaje” – prawdziwość tych słów każdy z nas mógł wielokrotnie zweryfikować w swoim życiu. Niekiedy chcemy być okłamywani, niekiedy to ktoś nami manipuluje, a niekiedy to nasz mózg wykorzystuje drogę na skróty i podpowiada nam najprostsze rozwiązanie, które stanowi jednak zafałszowanie rzeczywistości. Nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażamy sobie jednak, że złudzenie może wiązać się ze śmiercią bliskiej osoby, że wiadomość o odejściu może wprawić nas w konsternację, że możemy zastanawiać się, co jest prawdą, a co nie, i czy naprawdę mamy do czynienia ze śmiercią czy może po prostu makabrycznym żartem.
Niezależnie od naszej odpowiedzi na to pytanie, z poszukiwaniem prawdy zmierzyć musi się też Dagmara Klusik, mieszkanka Poznania, która pewnego dnia odkrywa, że tak naprawdę nie wie nic o swoim mężu. Przez wiele lat przykładnego małżeństwa żyła w przekonaniu, że Paweł jest – tak jak ona – jedynakiem, że również wychowywał się w Poznaniu. Co więcej, mężczyzna pokazywał jej nawet blok, w którym dorastał, podwórko, na którym się bawił. I mimo, iż od utraty córeczki coraz mniej ze sobą rozmawiali, a on poświęcił się pracy w swojej firmie informatycznej, świadczącej usługi dla branży finansowej, to jednak była przekonana, że może Pawłowi ufać, że nigdy by jej nie okłamał.
Tym większe zdumienie budzi telefon od czaplineckiej policji i informacja, o znalezieniu zwłok mężczyzny, który prawdopodobnie jest jej mężem. Ponoć przebywający w swoim rodzinnym domu w ciszach mężczyzna wybrał się na ryby, a rozgrzewając się alkoholem, przez nieuwagę wpadł do wody i utonął. I taka wersja zdarzeń byłaby nawet prawdopodobna, gdyby nie fakt, iż Paweł nie dorastał przecież w zapadłej wsi, nie lubił łowić ryb i, jako fanatyk zdrowego stylu życia, stronił od alkoholu. Czy to możliwe, że po rozstaniu z nią, aż tak bardzo się w niedługim czasie zmienił? I co miał znaczyć list poprzedzający telefon od policji, jakoby wszystko było inne, niż się wydaje?
Taką właśnie zagadkę rozwiązywać będziemy wraz Dagmarą w miejscowości Cisze, w pobliżu Czaplinka. Kobieta nie tylko jedzie zidentyfikować zwłoki męża, ale również odkryć jego tajemnice i dowiedzieć się na przykład, że Paweł miał dwóch braci, w tym jednego intelektualnie niepełnosprawnego. Zatrzymuje się w domu rodzinnym męża i z okruchów informacji stara się poskładać najbardziej prawdopodobną wersję zdarzeń, ale i poznać człowieka, z którym tyle lat była. Czy uda jej się rozwiązać tajemnicę, czy przy okazji nie trafi na prawdziwie dramatyczne opowieści, które wstrząsną i jej światem?
Przekonamy się o tym dzięki thrillerowi Małgorzaty Hayles, która zabiera nas nie tylko w podróż do malowniczej miejscowości, stanowiącej scenerię zbrodni, ale i w głąb mrocznej, ludzkiej psychiki. Powieść pt. „Wśród nocnych cisz”, to doskonała lektura dla wszystkich miłośników trzymających w napięciu historii, zarówno tych, którzy z twórczością autorki mieli już do czynienia, jak i dla tych, którzy o książkę autorki sięgają po raz pierwszy. Doskonałe zakończenie nie tylko zaskakuje, wytrąca nas z równowagi, ale i daje dowód na wielki talent autorki i stanowi zachętę do lektury jej poprzednich powieści!
Fantastyczna encyklopedia małych stworów
Często – szczególnie w dzieciństwie – zrzucamy niezrozumiałe dla nas wydarzenia na magiczne istoty. Ja lubiłam (np. po nabałaganieniu) zwalać winę na krasnoludki (bardzo was przepraszam!), ale – jak się okazuje – niewielkich rozrabiaków jest w domu znacznie więcej. Doskonale opisuje je „Fantastyczna encyklopedia małych stworów”, w której absolutnie zakochałam się od pierwszego wejrzenia!
Ta przepiękna książka, od której odrywam wzrok z trudem nawet teraz, przepełniona jest interesującymi, maleńkimi istotami, które żyją w rozmaitych miejscach (nie tylko w domach). Znajdziecie tutaj między innymi: gnoma szkolnego, którego hobby jest ukrywanie przedmiotów będących na wyposażeniu klasy oraz wróżkę biblioteczną, żywiąca się krawędziami kartek książek. Istot jest znacznie więcej, naliczyłam ich ponad dwadzieścia, a... kolejne są do stworzenia! Katarzyna Bach zachęca do kolejnych badań – nad tajemniczym smoczkiem śpiworowym oraz wróżką monitora komputerowego, które są znane tylko z nazwy! Mały obserwator musi sam uzupełnić o nich informacje oraz o pięciu innych, już całkiem nieznanych istotach, bez danych. Muszę przyznać, że to fantastyczny pomysł na zabawę z dzieckiem albo... dorosłym. Ja wyśmienicie bawiłam się z chłopakiem wymyślając coraz to nowe stwory, np. kuchennego trolla, chowającego resztki jedzenia w dziwnych miejscach i lubiącego zapach spleśniałego sera. To idealne zadanie na kreatywność!
Na wyobraźnię wpływają nie tylko same istoty, ale również ich opisy oraz ilustracje. Świetnie, że poza lekkimi historiami o nich, znajdują się tutaj informacje dotyczące bardziej ich biologii: pożywienia, ulubionego zajęcia, rozmnażania, koloru skóry. Styl pisania Alicii Casanovy jest pocieszny i niezwykle życzliwy, można się zaczytać! Serce skradają i ilustracje autorstwa Fernando Falcone, które przedstawiają stwory. Są barwne, groteskowe i urocze, choć niektóre istoty są dość... przerażające (np. skrzat cmentarny), choć nie są całkiem złe. Lubią po prostu rozrabiać, chować rzeczy, przekomarzać się z człowiekiem – ot, urwisy! Niektóre zachowaniem przypominają nawet dzieci.
„Fantastyczna encyklopedia małych stworów” to znakomite dzieło napisane przez Alicię Casanovę oraz opatrzone ilustracjami Fernardo Falcone’a, przeznaczone w moim odczuciu nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych. Jestem pewna, że każdy kto sięgnie po tę książkę, zauroczy się jej treścią i – mimochodem – wypatrywać będzie małych stworów u siebie w mieszkaniu. Wesołe komentarze Katarzyny Bach doskonale uzupełniają całość i wywołują uśmiech na twarzy. Polecam z całego serca, to idealny prezent na święta (wewnątrz nie brakuje bożonarodzeniowego motywu). Polecam z całego serca.
P.S. Wewnątrz znajduje się piękny plakat z kilkoma małymi stworami z książki!
Rodzanice
Zbliża się krwawy superksiężyc. Mieszkańcy maleńkich Rodzanic boją się, że ta niezwykła pełnia uwolni z dawna uśpionego demona. Tymczasem na zamarzniętym, smaganym zimowym wichrem jeziorze znaleziono ciało zamordowanej dziewczyny. Jest przykryta kocem. Gdyby nie to, że jakieś zwierzę poszarpało jej rękę, wyglądałaby, jakby spokojnie spała. Tego samego dnia umiera pewna dziennikarka. W ostatnich słowach przestrzega byłą komisarz Klementynę Kopp przed wilkołakiem. Wkrótce emerytowana policjantka znika bez śladu... Pojawiają się sugestie, że to Kopp dokonała zbrodni. Tylko aspirant Daniel Podgórski wierzy, że dawna koleżanka jest niewinna. Jaki sekret skrywa sam Podgórski? Dlaczego odpowiedzi warto szukać w szklanej kuli? Ile prawdy jest w anonimie zapowiadającym śmierć wszystkich mieszkańców Lipowa? I kto tak naprawdę czai się w ciemności?
"Rodzanice" to dziesiąty tom sagi kryminalnej o policjantach z Lipowa. Opowieści o Lipowie łączą w sobie elementy klasycznego kryminału i powieści obyczajowej z rozbudowanym wątkiem psychologicznym. Porównywane są do książek Agathy Christie i powieści szwedzkiej królowej gatunku, Camilli Läckberg. Prawa do publikacji serii sprzedane zostały do ponad dwudziestu krajów.
Sekrety i śmierć
Tym razem porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji musi znaleźć mordercę, który niemal na jej oczach zadał śmiertelną ranę znanej autorce popularnego programu telewizyjnego, przedstawiającego pikantne plotki o celebrytach.
Utrzymany we francuskim stylu bar Du Vin w centrum Manhattanu nie należy do lokali, które chętnie odwiedzałaby Eve Dallas, szefowa Wydziału Zabójstw nowojorskiej policji. Zresztą w takich miejscach rzadko dochodzi do rozlewu krwi. Ale pewnego zimnego lutowego wieczoru zostaje tam zamordowana Larinda Mars, dziennikarka prezentująca w swoim programie plotkarskie wiadomości z życia bogatych i sławnych osób. W trakcie śledztwa okazuje się, że ofiara z całym cynizmem szantażowała bohaterów kompromitujących historii, jakie udało jej się odkryć. I oto teraz ktoś śmiertelnie ugodził ją nożem.
Całkiem sama
Nie ma chyba osoby, która nie zna najsłynniejszej na świecie pisarki kryminałów i najlepiej sprzedającej się autorki wszech czasów, Agathy Christie. Żyjąca w XIX wieku autorka stworzyła słynne postaci literackie dwojga detektywów: Belga Herkulesa Poirota oraz starszej pani, detektyw-amator panny Marple. Skomplikowanej fabule książek towarzyszyła zwykle ograniczona do zamkniętego pomieszczenia sceneria, zaś mordercą mógł być tylko jeden z rezydentów.
Mimo iż na przestrzeni lat na rynku wydawniczym pojawiało się wiele doskonałych autorek kryminałów, to dopiero Mary Higgins Clark zbliża się do Agathy Christie zarówno stylem pisania i pomysłem na fabułę, jak i mistrzostwem w konstruowaniu intrygi. Okrzyknięta Królową Suspensu autorka również postawiła na dwójkę bohaterów, którzy mają na swoim koncie kilka rozwiązanych zagadek kryminalnych, choć nie oni odgrywają pierwszoplanową rolę – uwaga czytelnika jest rozproszona, autorka bowiem poświęca każdemu z bohaterów sporo miejsca, odsłaniając ich zarówno dobre, jak i złe strony, na każdego rzucając cień podejrzenia. W efekcie nawet zbliżając się do końca lektury borykamy się z zagadką morderstwa, a kolejne nasze teorie dotyczące osoby mordercy, upadają.
Cykl „Elwira i Willy” doczekał się kolejnego tomu, pt. „Całkiem sama”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka powieść, to wspaniały dowód talentu autorki, a przy okazji lekka i zarazem intrygująca lektura, w którą z przyjemnością można zagłębić się nie tylko jesiennego czy zimowego popołudnia. Tym razem Mary Higgins Clark zabiera nas na pokład ekskluzywnego, wycieczkowego liniowca Queen Charlotte. Właściciel linii, Gregoty Morrison, wypuszcza swój statek w rejs dookoła świata, na pokładzie zaś znajduje się elita całego świata. Wśród atrakcji przewidzianych dla gości są między innymi interesujące wykłady, związane z tematyką szekspirowską czy kamieniami szlachetnymi.
O drogocennych kamieniach opowiadać ma Celia Kilbride, znana i ceniona gemmolożka z firmy Carruthers w Nowym Jorku. Tydzień spędzony na pokładzie to dla niej nie tylko okazja do wygłoszenia szeregu prelekcji, ale do ukrycia się przed prasą. Za sobą ma bowiem niezwykle upokarzające przeżycie, które może przekreślić całą jej karierę zawodową. Otóż w przeddzień ślubu jej narzeczony został aresztowany za oszustwa związane z funduszem hedgingowym, a teraz próbuje przekonać wszystkich, że Celia również maczała w tym palce. Pomijając fakt, ze zakochana kobieta sama straciła fortunę odziedziczoną po ojcu, to jeszcze odwróciło się od niej wielu znajomych, którzy zainwestowali w fundusz narzeczonego Celii.
Niestety rejs, który miał być dla Celii odskocznią, okazuje się być pasmem tragedii, w efekcie których ona sama znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Najpierw za burtę wypada jeden z pasażerów, księgowy podróżujący z osiemdziesięciosześcioletnią lady Emily Heywood, właścicielką bezcennego szmaragdowego naszyjnika, rzekomo należącego do samej Kleopatry i obciążonego straszliwą klątwą. To jednak nie koniec dramatycznych wydarzeń. Otóż niedługo po tym, jak lady Em zwierza się Celii z podejrzeń w stosunku do Rogera oraz do asystentki, która również towarzyszy jej w podróży, staruszka zostaje zamordowana. Wcześniej jednak przekazuje bezcenny naszyjnik Celii, zatem teraz to kobieta może stać się główną podejrzaną, albo ... ofiarą.
Jak zakończy się ta opowieść? Który ze współpasażerów zamordował lady Em? Pytania mnożą się wraz z zagłębianiem się w lekturę, bowiem wiele osób miało powód, by zabić. Dlatego powieść „Całkiem sama” jest tak fascynująca, a łamigłówka – skomplikowana. Jej rozwiązywanie i śledzenie biegu wydarzeń jest prawdziwą przyjemnością, zaś po skończonej lekturze pragniemy tylko ponownie, wraz z Elwirą i jej mężem, zagłębić się w kolejną zagadkę.
Dzieci Húrina
Wznowienie Dzieci Húrina to gratka dla miłośników J.R.R. Tolkiena, zwłaszcza tych, którzy dopiero przymierzają się do lektury Silmarillionu. I tych ze zmysłem kolekcjonera, ponieważ szata graficzna dobrze współgra z wydawanymi sukcesywnie innymi dziełami pisarza, jak Beowilf, Beren i Luthien czy Opowieść o Kullervo.
Historia tragicznych losów walecznego Húrina oraz jego dzieci towarzyszyła Tolkienowi praktycznie przez całe życie. Jej pierwszy szkic powstał już w 1918 r., potem całość ulegała wielokrotnym zmianom, rozwijała się i żyła wręcz własnym życiem. Profesor nigdy jej nie ukończył, istniała w różnych szkicach i opowieściach. Książka, którą dzisiaj trzymamy w dłoniach, to efekt pracy jego syna, Christophera Tolkiena, który zebrał w całość i zredagował prace ojca, tworząc spójną i wyrazistą narrację.
Opowieść przenosi czytelnika do Śródziemia w Dawnych Dniach Pierwszej Ery świata, o których we Władcy Pierścieni i Hobbicie opowiadają już tylko legendy. To czasy, gdy Elfowie stanowili siłę nie do pokonania, stając na drodze drapieżnego Morgotha, znanego też jako Melkor, a w późniejszym okresie jako Czarny Władca.
Przekleństwa rzucone przez Morgotha naznaczyło życie Húrina i jego najbliższych, nie pozwalając im na szczęście i obracając wniwecz wszelkie plany. Gdy po wielkiej bitwie Húrin zostaje więźniem swego najzacieklejszego wroga, Túrin musi stawić czoło swemu przeznaczeniu. Mimo młodego wieku jest zmuszony wyruszyć w podróż, podczas której będzie miał okazję wykazać się odwagą i umiejętnościami godnymi największego wojownika, lecz jednocześnie stanie w obliczu sytuacji, gdy nadmierna duma będzie mogła zniszczyć te osiągnięcia.
Dzieci Húrina to opowieść o honorze, przyjaźni i walce – zarówno z nieprzyjacielem, jak i samym sobą. To historia jednych z największych bohaterów Śródziemia, którzy odgrywają jedne z kluczowych ról w stworzonej przez Tolkiena mitologii. Całość napisana jest w charakterystycznym, podniosłym stylu, a jednak czyta się ją bardzo płynnie i cóż, po prostu dobrze.
Książka została wzbogacona o klimatyczne ilustracje autorstwa Alana Lee, które świetnie komponują się z treścią, chociaż trochę szkoda, że jest ich dużo mniej niż w oryginalnym, ilustrowanym wydaniu. Ponadto, można tu znaleźć tablice genealogiczne ludzkich rodów w Pierwszych Dniach, mapkę ówczesnego świata oraz dodatek na temat ewolucji Wielkich Opowieści i kompozycji tekstu. Bardzo dobrym pomysłem było także dołączenie wskazówek, jak wymawiać poszczególne imiona i dźwięki w nazwach własnych.
Dzieci Húrina z pewnością nie rozczarują żadnego fana Śródziemia i twórczości Tolkiena. Serdecznie polecam!
Dziewczyna z gór
Często możemy przeczytać albo usłyszeć, o ludziach zaginionych. Rodzina, znajomi poszukują, włączają się do tego odpowiednie służby. I nie jeden raz bywa, że te osoby już nigdy się nie odnajdują.
Sprawy wiszą nie rozwiązane, bliscy żyją w oczekiwaniu, na jakąkolwiek wieść na temat człowieka, który był i nagle zapadł się pod ziemię.
Co się z nimi dzieje? Z ludźmi, którzy nagle przestali się odzywać, po których ślad zaginął? Ktoś ich zabił? Wywiózł w nieznane? Mnóstwo pytań, a wszystkiemu towarzyszy uczucie strachu i niepokoju.
Pani Małgorzata Warda napisała książkę, w której ukazuje obie strony. Tych poszukujących i samej zaginionej - Nadii. Dziewczynki, której rodzice rano nie znaleźli w jej pokoju.
Tej nocy, Nadię coś obudziło, nie wiedziała dokładnie co, ale była pewna, że w jej pokoju ktoś jest. I to nie jest żadne z rodziców. Później sprawy potoczyły się szybko, za szybko. Mężczyzna, który jakiś czas wcześniej ją zaczepił, zakazał się odzywać, bo inaczej może stać się krzywda rodzicom.
Szli w stronę obwodnicy, dziewczynka nie miała pojęcia, czego chce porywacz, czy ją zabije? Bała się bardzo, chciała uciec, zawołać kogoś o pomoc, ale się bała. W końcu nastąpiło nieuchronne, samochód ruszył i odjechali.
Podróż trwała bardzo długo, jechali całą noc, aż wreszcie dotarli do miejsca, gdzie stał tylko jeden dom, w środku lasu. Dookoła, nie było widać żywej duszy.
W tym małym, opuszczonym domku, musiała sprostać strachowi, samotności i pytaniom, które piętrzyły się z minuty na minutę. Była sama, daleko od rodziców. Nie wiedziała, czy ich jeszcze zobaczy. Kiedy zaczną szukać? I jak zareagują, gdy zauważą zniknięcie córki.
Nieobecność Nadii została zauważona nazajutrz. I szybko poinformowano policję o zaginięciu. Gdzie mogła pójść, jak to się stało, że niczego nie zauważyli, ani nie usłyszeli? Poszła dobrowolnie, a może ktoś jej zagroził? Brak jakichkolwiek śladów. A czas płynął, dni mijały, śledztwo nabierało rozmachu - bezskutecznie. Nadii nigdzie nie było.
Tymczasem dziewczynka, musiała stawić czoła nowej rzeczywistości. W lesie, gdzie tuż obok, żyły wilki. Nie mogła uciec w poszukiwaniu pomocy.
Książki Pani Wardy, mają to do siebie, że poruszają trudne i często skomplikowane warstwy psychiki człowieka. Gdy sięgałam po Dziewczynę z gór, wiedziałam, że na pewno będzie interesująco, sam fakt, że dotyczyła porwania dziecka, które zostało zmuszone do zamieszkania na odludziu, budziło wiele emocji. No, ale kiedy już rozpoczęłam czytanie, zrozumiałam, że sprawa będzie bardziej złożona, niż przypuszczałam.
Przede wszystkim porywacz - Jakub. Bardzo długo, nie wiemy, co nim motywuje. Dlaczego porwał Nadię, co zamierza. Ona sama, często zadaje mu pytanie, co z nią będzie? Jednak nie otrzymuje odpowiedzi. Praktycznie niewiele dowiaduje się od tego człowieka, który w większości milczy. A jeśli się odzywa, to tylko wtedy, by udzielić wskazówek, albo coś zaproponować.
Co najważniejsze, narratorem jest sama Nadia, opowiada nam o swoim życiu, ale ukazuje również to, co działo się w jej domu, w czasie gdy została porwana. Okres poszukiwań i emocji, które towarzyszył rodzicom. Tajemnice, jakie ujrzały na światło dzienne, za sprawą tego wydarzenia.
Jednak najważniejszym, jak dla mnie, były opisy jej przeżyć. Gdy jako dziecko, musi zmierzyć się z lękiem, pogodzeniem z nagle i brutalnie zmienioną rzeczywistością. Gdy w człowieku, który wyrządził jej największą krzywdę, zaczęła szukać tego, co utraciła. Poczucia bezpieczeństwa i wspólnoty. I chociaż wydaje się to niemożliwe, Nadia była dzieckiem. Nie mogła pozostać sama sobie, nie radziła z własnymi przeżyciami. A Jakub, jakkolwiek by to brzmiało, nie zrobił jej krzywdy - oprócz porwania.
Emocje, towarzyszące podczas czytania są ogromne, to my musimy w pewnym momencie, wraz z dziewczynką, zacząć szukać motywu, w działaniach Jakuba. Dlaczego tak postąpił? Nie chciał okupu, nie chciał jej skrzywdzić.
Z każdą kolejną stroną, ocena tego człowieka, nabiera innego wymiaru. Zostają odkrywane, bardzo istotne części układanki. A zakończenie tej historii, nie będzie zapowiadało się tak, jakbyśmy oczekiwali tego na początku.
Jestem pod ogromnym wrażeniem Dziewczyny z gór, wciągnęła mnie od pierwszej strony. Pochłonęłam tę historię w jedno popołudnie. I niesamowicie wczułam się w wydarzenia, jakie zostały opisane. Z jednej strony, byłam ciekawa motywu porywacza, z drugiej, tego, jak wyglądały poszukiwania, czy znajdą swój pozytywny finał. By wreszcie, zadać najważniejsze pytanie - jakie zakończenie będzie najlepsze?
Przyznam się, że ten tytuł, plasuje się bardzo wysoko w czołówce. Powinien zyskać na rozgłosie. Bardzo ważna, świetnie napisana książka. Ukazuje wiele perspektyw. A to było, niesamowite.
Byle do przodu
„Rzecz cała w wielkim skrócie: zabili go i uciekł / Więc kiwa palcem w bucie w tył i w bok i w przód” – śpiewał Piotr Machalica, w piosence do genialnego, polskiego serialu kryminalnego z 1986 roku, pt. „Na kłopoty .. Bednarski”. Głównym bohaterem serialu był prywatny detektyw Bednarski, uważany za najlepszego w branży i praktycznie niezniszczalnego. Niestety, takie rzeczy możliwe są wyłącznie na szklanym ekranie, zaś w realnym świecie, trup pozostaje trupem. Chyba że ... oddamy go w ręce Olgi Rudnickiej, która z każdego trupa potrafi wykrzesać nie tylko życie, ale i materiał na komediowo-kryminalną opowieść.
Zapewne każdy z nas spotkał się kiedyś z osobami, które nigdy nic nie zrobiły bezinteresownie, a każda aktywność była podyktowana chęcią zysku lub też próbą ukrycia czegoś bądź zrekompensowania krzywdy, przy świadomości rychłego jej zrobienia komuś. Kontaktom z taką osobą towarzyszy nieustany strach przed jej dobrymi uczynkami, które niezmiennie zwiastują kłopoty. Nic zatem dziwnego, że prezent, który otrzymało od ojca rodzeństwo: Maria i Paweł Kopiccy, napawa ich niepokojem. Niespodzianka kojarzy im się między innymi z przeprowadzonym kilkanaście lat temu rozwodem rodziców, bowiem prezentami Stanisław Kopicki chciał osłodzić rodzinie wiadomość, a każdy kolejny jego podarunek wymagał spełnienia dodatkowych warunków. Teraz, kiedy ojciec – znany biznesmen – wystąpił z ofertą hojnej pożyczki na otwarcie własnych biznesów oraz udostępnił zwolnione przez rok z czynszu lokale, sprawa robi się podejrzana. Szczególnie, że w rozmowie z byłą żoną, Stanisław sam przyznał, że kierują nim określone pobudki. Na co zatem mogą liczyć jego dzieci? Jaką wiadomość otrzymają i jaki interes ma ojciec oferując im pomoc?
Maria i Piotr mogliby siedzieć bezczynie, czekając na rozwój wypadków, ale wolą się zabezpieczyć odkrywając, co stoi za ojcowską ofertą. Jest to również istotne dla ich interesów, boją się bowiem, że Stanisław może ingerować w działanie firm. Tymczasem są one spełnieniem marzeń rodzeństwa. Maria, kończąc ekonomię, marzyła tak naprawdę o własnej restauracji, zaś Piotr, marzący wyłącznie o kobietach i szybkim podrywie, chcąc zapewnić sobie stały dostęp do odpowiedniego „towaru”, założył salon fryzjerski połączony ze Spa. Tyle tylko, że Kopicy zamiast cieszyć się własną działalnością, kombinują, w jaki sposób odkryć tajemnicę ojca. Posuwają się w swoich działaniach do dość prostych sztuczek, które niestety wychodzą na jaw, a o ile Maria spisać musi na straty tylko pończochy i własną godność, to dla Piotra próby przekupienia jednego z pracowników ojca, kończą się dodatkowo utratą wizerunku macho. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak tylko sięgnąć po radykalne środki i ... wynająć detektywa.
Rodzeństwo decyduje się na powierzenie sprawy Matyldzie Dominiczak, która od razu zabiera się do pracy. To znaczy zabrałaby się od razu do pracy, gdyby nie jej zwariowana córka i szatański projekt badający ludzkie reakcje. W rezultacie Maria jest przekonana, że widzi trupa zamordowanego przez zielonowłosą dziewczynę. Kiedy kilka dni później kolejnego trupa zauważa w spiżarni swojej restauracji, już się właściwie nie dziwi niczemu. Problem w tym, że po zawiadomieniu policji, ów trup ... znika. Zatem czy ciało martwej kobiety w restauracji Beatrice, było wyłącznie halucynacją? A jeśli nie, co stało się z ciałem? Czy Marii coś grozi i czy to możliwe, żeby miał z tym coś wspólnego jej chłopak, Daniel?
To tylko kilka z wielu pytań, na które odpowiedzi szukać będziemy z pełnej humoru, ale też portretów życia codziennego książce pt. „Byle do przodu”. Zabawna w swojej wymowie powieść Olgi Rudnickiej, opublikowana nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka pokazuje schematy ludzkich działań, porusza również szereg problemów związanych z relacjami międzyludzkimi. To doskonała książka nie tylko dla miłośników pisarstwa Rudnickiej, ale dla wszystkich, którzy chcą w relaksujący sposób spędzić kilka godzin z książką.
Autorka stworzyła nie tylko wciągającą fabułę, ale w mistrzowski sposób wykreowała bohaterów, prezentujących różne typy osobowości, różne temperamenty. Hannę Kopicką kochamy od razu (przypuszczalnie za to, co stało się przyczyna jej rozwodu ze Stanisławem), a jej nieustępliwość, charyzma i ... zdolność ustawienia się w życiu, są godne podziwu. Uwagę zwraca również Piotr, bawidamek, który tak czarująco uwodzi, że sami dajemy się wplątać w jego sidła. Szczególnie, że odkąd wiemy coś, czego nie wiedzą inne kobiety w jego otoczeniu, zyskujemy nad nimi przewagę. Dynamiczna akcja i zabawne dialogi tylko dodają książce wigoru, pozytywnej energii, której nie jest w stanie odebrać nawet ów trup, który w zagadkowy sposób znika...