Rezultaty wyszukiwania dla: Papilon
Syrenia siostra
Syrenia siostra to drugi tom młodzieżowej serii autorstwa Holly Webb z Wenecją w roli głównej. Moja znajomość z serią zaczęła się od tomu trzeciego Córka wytwórcy masek, dopiero potem sięgnęłam po tom drugi, a pierwszy jeszcze przede mną. Już teraz jednak mogę powiedzieć, że Holly Webb stworzyła cykl naprawdę godny uwagi: lekki, uroczy i umiejący zaciekawić czytelnika.
Młodziutka Mia jest kuzynką władającej Wenecją księżnej Oliwii. Kilka lat temu matka i brat dziewczynki zostali wypędzeni z miasta za próbę zamachu stanu. Mia pozostała przy kuzynce, ale z biegiem lat zaczęła coraz mocniej tęsknić za matką i czuć do Oliwii młodzieńczą nienawiść. Nie rozumiejąc dworskiej polityki, ani tego co jej rodzina próbowała tak naprawdę zrobić, dziewczynka coraz bardziej zamyka się w sobie i oddala od kuzynki. Postanawia też, że wbrew dworskim plotkom, nigdy, przenigdy nie będzie magiczna.
Osamotniona i pozostawiona samej sobie Mia, któregoś dnia spotyka najprawdziwszą syrenę. Czy teraz dziewczynka wpuści magię do swojego życia? Tymczasem nad Wenecją gromadzą się ciemne chmury. Tam, gdzie w grę wchodzi wielka polityka i wygórowane żądania Tallisów, potrzebna będzie nie tylko cała magia miasta, ale też coś znacznie potężniejszego. Czy w takiej sytuacji Mia i Oliwia połączą siły?
Wenecja wykreowana przez Holly Webb jest naprawdę magiczna. W wodach tego miasta żyją niezwykłe stworzenia, takie jak wodne rumaki i syreny, a w największej głębinie kryje się coś, czego istnienia nawet nie podejrzewano. Ten prastary byt okaże się lekiem na całe zło. Cóż to takiego? Nie zdradzę tej tajemnicy, warto odkryć ją samemu.
Syrenia siostra to przyjemna, lekka w odbiorze, optymistyczna, ale też bardzo mądra opowieść o poszukiwaniu miłości i akceptacji oraz o odkrywaniu w sobie siły w trudnych chwilach, gdy trzeba bronić tego, co się kocha.
Polecam gorąco, zwłaszcza młodszym czytelniczkom. Myślę jednak, że i te nieco starsze znajdą tu coś dla siebie pod warunkiem, że jeszcze odrobinę wierzą w magię.
Córka wytwórcy masek
Gdy za oknem odwilż i plucha, warto oderwać się od codzienności i choćby tylko na kartach książki odwiedzić magiczną i niezwykłą Wenecję. Powieść dla młodszej młodzieży zatytułowana Córka wytwórcy masek jest takim właśnie sposobem na odbycie tej podróży bez wychodzenia z domu.
Młodziutka Colette jest córką ubogiej szwaczki. Wspólnie z mamą szyją suknie dla bogatych arystokratek i choć spod ich rąk wychodzą przepiękne stroje, bohaterki przymierają głodem i ledwo wiążą koniec z końcem. Po pierwsze wynika to ze sporadycznych zleceń, po drugie z faktu, że kobieta szwaczka nie jest tutaj postrzegana jako tak dobry fachowiec co mężczyzna.
Pewnego dnia, na skutek zbiegu okoliczności mama Colette dostaje wartościowe zlecenie. Ma uszyć suknię balową z niebieskiego jedwabiu. Czyżby los kobiet miał się w końcu odmienić?
Już sam początek powieści mówi czytelnikowi, że Colette nie jest zwykłą dziewczynką. Nie jest nawet wyjątkowo zdolna. Ona jest magicznie zdolna. Spod jej palców wychodzą wzory, które ożywają w tkaninie i są niepowtarzalne. Skąd u dziewczynki taka moc? Mama jest zwykłą szwaczką. Za to tata... No właśnie. Cała tajemnica tkwi w tacie, którego Colette jeszcze nie poznała. Kiedy jednak do spotkania dojdzie, wszystko się zmieni. Nad Wenecją zawiśnie groźba przewrotu, karnawałowe maski nabiorą diabolicznego charakteru, a na pomoc ruszą kocury z całego miasta.
Zarówno Córka wytwórcy masek, jak i cała twórczość Holly Webb są skierowane raczej do młodszego czytelnika i to głównie płci żeńskiej. Myślę jednak, że jeśli córki zaczną czytać, to i mamom mogą się te historie spodobać.
Niniejsza powieść jest pięknie opowiedziana i aż czuje się tę magię, o której pisze autorka. Po pierwsze sam niezwykły klimat wiekowej Wenecji pełnej kanałów i kotów. Czytając te opisy czułam się tak, jakbym tam sama była. Po drugie książkę czyta się trochę jak baśń, a trochę jak przygodę z elementami sensacji. Ponieważ docelowym odbiorcą jest młody czytelnik, wszystko raczej skończy się dobrze, choć nie obędzie się bez kilku zaskoczeń.
Jestem oczarowana tą pozycją, świadectwem bogatej wyobraźni Holly Webb i z pewnością sięgnę po inne książki tej autorki, choćby po to, aby na chwilę zanurzyć się w tym kolorowym, magicznym świecie, który za pomocą tak prostych rozwiązań fabularnych potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy.
Córka wytwórcy masek zachwyciła mnie od pierwszych stron, mimo że już dawno wyrosłam z grupy docelowej, do której jest ona skierowana. Jednak nic nie szkodzi. Czytało się przyjemnie, zaś sama metafora masek dostarczyła mi wielu okazji do interpretacji tego motywu. Maski to nie tylko role społeczne, które przyjmujemy. To także zło, które uwodzi pozorną urodą i opętuje, a gdy raz się rozpanoszy, potrzeba naprawdę ostrych pazurów, by je przegonić.
Polecam gorąco lekturę młodszym nastolatkom, głównie marzycielkom. Córka wytwórcy masek, to dobra lektura na wolne dni. Zachwyci i rozbawi. Z pewnością nie pozwoli o sobie szybko zapomnieć.