kwiecień 26, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: NieZwykłe

poniedziałek, 23 listopad 2020 15:07

Płacz

Marta Kisiel jest autorką kultową, dowiedziałam się o tym kilka lat temu na Targach w Krakowie, gdy ustawiały się do niej dosłownie tłumy, a stada fanów chciały ją nosić na rękach. Wówczas jej książki były łakomym kąskiem, nakłady się rozchodziły. Zabłąkane na allegro egzemplarze chodziły w bajońskich kwotach, więc gdy coś wznowiono znajomi życzliwie radzili, bym nie zastanawiała się, bym kupowała, bo warto. Ja miałam wiele obaw, bo nie lubię książek, w których autor zakłada, że oczaruje mnie swoimi żartami, to rzadko na mnie działa. Zwykle żenuje, niż bawi, ale już tyle osób mnie namawiało, że w końcu stwierdziłam, a co mi szkodzi. Najwyżej mi się nie spodoba i będę wytykała znajomym, jak mają kiepski gust. Akurat to ja się myliłam, książki Marty Kisiel mnie kupiły i to nazwisko miało pojawić się na liście moich polowań. I w tym roku, na wiosnę pojawiła się nowa powieść.

„Płacz” to trzeci tom Opowieści wrocławskich, pierwszy tom „Toń” czytałam dosyć dawno temu, nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam ciało wypływające nad ranem i to, że mi się podobało. „Nomen omen” kupiłam, bo znajomi mnie katowali, ale jeszcze nie czytałam i dopiero teraz pisząc ten tekst, orientuję się, że to cykl, ale można dobrze się bawić bez znajomości tomów wcześniejszych. To kontynuacja losów sióstr Stern, cudowna wariacja na temat Mojr, który to powoli zaczyna mnie coraz bardziej interesować, a od czasu bajki „Herkules” Mojry mnie fascynują. W „Płaczu” przeplatają się różne historie i chociaż ciężko kojarzyć wojnę z humorem, ból i łzy z czymś przyjemnym, to jednak Marta Kisiel ma niezwykle sprawne pióro i niesamowicie mi imponuje jej styl, dystans, sarkazm. Majstersztyk.

Spotkałam się z mieszkańcami ulicy Lipowej 5, dopiero czytając „Toń” i uważam, że chociaż „Płacz” jest książką przesyconą większą dozą dramaturgii, zagubieni ludzie, zestawieni z zagubioną łyżeczką, tu losy sióstr, tu wielka historia, to jednak moim zdaniem to nowe oblicze Marty Kisiel jest frapujące i niezwykłe, że czego nie tknie, to zamieni w świetną powieść. Muszę się teraz zabrać koniecznie za „Nomen omen”, bo chyba chcę sobie to wszystko dopełnić.

Mam nadzieję, że wtedy będę Wam mogła zaktualizować informację o tym, w jakiej kolejności czytać i czy ma to znaczenie? Dajcie się porwać powieściom Marty Kisiel, jako że ja pierwszy raz sięgnęłam po jej powieści właśnie na jesieni, to dla mnie ta pora roku jest idealna do wejścia do świata tajemnic, inteligentnego humoru. Bardzo polecam.

Dział: Książki
piątek, 20 listopad 2020 21:58

Nad wodami Nilu

Na smutki i szarości naszej codzienności jedyną radą jest przygoda. Nikt nie powiedział jednak, że musimy ograniczać się do jednego miejsca na świecie i w czasie. Podróż może rozpocząć się na tysiące sposobów. Tylko od ciebie zależy, czy podążysz śladem przygody.

Pamiętacie Sarę i Daniela? To dwójka zwyczajnych nastolatków, które znalazły się w odpowiednim miejscu i czasie. Wraz z nietypowym gościem z przyszłości Mutkiem szykują się na kolejną podróż w czasoprzestrzeni. Ale po kolei. Mutek to kot, który przybył z przyszłości, by oznajmić rzeczonej dwójce nastolatków, iż napiszą oni książkę Ratownicy czasu i staną się sławni. Wszak zbudowanie maszyny do podróży w czasie jest niezwykłym wydarzeniem. Pierwsza przygoda do XV wiecznej Bolonii już za nimi. Teraz chcą ją powtórzyć i odstawić tam kogoś, kto przypadkiem przybył z nimi do ich czasów. Powrót okaże się niemożliwy, a jedynym kierunkiem podróży okazuje się Egipt. Nie wiele myśląc, wybierają tę opcję, jednak coś idzie nie tak. Co czeka ich Nad wodami Nilu dwadzieścia sześć wieków wcześniej niż zakładał plan?

Pozostawieni sami sobie muszą przetrwać w nieprzychylnym im świecie. Niby nic takiego, chyba że ktoś planuje cię zabić, a ty wciąż jesteś tylko nastolatkiem. Egipt odkryje przed nimi tajemnice, uraczy przygodą i wciągnie w intrygi. Jak sobie poradzą w tych nieoczekiwanych okolicznościach przyrody?

Egipt, starożytne cywilizacje. Któż nie chciał poznać tajemnic, jakie skrywają piaski i dorzecze Nilu. Z historią zawsze byłam za pan brat, ale dopiero taka forma przygody w tych zamierzchłych czasach kupiła moje serce. Co mnie tak urzekło?

Justyna Drzewiecka jednym ruchem oddaje w nasze ręce przygodę i imponującą wiedzę. Poprzedni tom pozostawił ogromny niedosyt, rozbudził zew przygody, który gdzieś tam głęboko skrywa się w każdym z nas bez względu na wiek. Nad wodami Nilu daje nam zarówno kontynuacje tego, co już znamy, jak i odrobinę nowości, powiewu świeżości, który na nowo rozbudzi czytelnicze emocje i nie pozwoli oderwać się od przygód Sary i Daniela. Choć to dwójka nastolatków, to ich kreacja jest dość uniwersalna. Z łatwością każdy czytelnik się z nimi utożsami i zechcę towarzyszyć im w każdej, nawet skomplikowanej przygodzie.

Autorka dba o każdy szczegół. Nad wodami Nilu to przede wszystkim masa rozrywki, która niejednokrotnie wyciśnie z nas łzy śmiechu i na stałe przyszpili uśmiech do twarzy. Akcja toczy się szybko, jednak nie przytłacza czytelnika nadmiarem informacji. To świetne połączenie przygody i wiedzy, która zaskakuje formą podania. Wystarczy dać się porwać historii, a wiedza naturalnie zasili nasz umysł. Dla bardziej dociekliwych książka jest wyposażona w przypisy, które w ciekawy sposób rozwijają zagadnienia z powieści.

Kusząca przygoda czy nuda?

Nad wodami Nilu pomimo ogromu wiedzy, jaką w sobie zawiera, absolutnie nie męczy czytelnika. Informacje w niej zawarte spisane są przystępnym językiem, dzięki czemu z łatwością można je przyswoić. To niesamowite jak stajemy się częścią opowieści i dajemy się porwać biegowi wydarzeń, nieświadomie ucząc się tylu rzeczy. Prostota i świetny Research to podstawa dobrej historii, która w połączeniu z ciekawą kreacją postaci zachwyca każdego. Tym razem nie jest łatwo, nie brakuje niebezpieczeństw i nieoczekiwanej zmiany planów. Autorka pokazuje, że nawet z najcięższej i najbardziej nieprzewidywalnej przeszkody można wyciągnąć wnioski i czuć przyjemność poznawania tego, co nowe i niespotykane.

Justyna Drzewiecka ponownie rozkochała nas w swoich postaciach, wykreowała niezwykłe wydarzenia i udowodniła, że historia skrywa w sobie ogromne pokłady przygód, które czekają na odkrywców. Czas to tylko ułuda, która nie może być przeszkodą na drodze ku wyprawie życia. Wciąż mi mało. Choć książka skierowana jest do młodszego czytelnika, każdy dorosły poszukiwacz również odnajdzie tu coś dla siebie. To, co gotowi sprawdzić co się dzieje nad wodami Nilu?

Dział: Książki
wtorek, 13 październik 2020 11:48

Rick and Morty. Kupkazpupki Superstar

„Rick and Morty. Kupkazpupki Superstar” z grafiką i scenariuszem Sarah Graley to poboczna historia serii „Rick and Morty” Dana Harmona i Justina Roilanda. Czy trzeba znać serial lub komiks, by zabrać się za historię pana Kupkazpupki? Niekoniecznie, choć fani serii Rick and Morty zauważą szybko, że komiks nawiązuje do odcinka, w którym pan Kupkazpupki został postrzelony i zabity.

Okazuje się, że to jak w filmach hard boiled: zabili go i uciekł. „Kupkazpupki Superstar” to swego rodzaju sequel. Oto nasz zielony przyjaciel nie umiera, ale nadal znajduje się w tarapatach. O pomoc postanowił sprytnie poprosić Summer. To jedyna z rodziny, która do niego nie strzelała, więc jej ufa. Sama Sommer też ma problem, bo denerwuje ją, że zwariowany wynalazca, wiecznie śliniący się dziadek Rick zawsze zabiera na przygody Morty’ego, a nie ją. Bez problemu daje się więc namówić panu Kupkazpupki na podróż na jego planetę. Tam okazuje się… że jest on poszukiwanym celebrytą! Wszyscy go kochają i szukają, trwa narodowa żałoba po jego zniknięciu. Następuje seria przygód, w których czytelnik nie wie, czy bohater chce zostać znaleziony, ponieważ jest sławny, czy też został znaleziony, ponieważ jest obiektem morderczej wściekłości. Summer staje się bohaterem, ale czy to wystarczy, by jej dziadek ją zauważył?

Muszę być uczciwa i wzmiankować, że cała seria, także ten zeszyt, to nagromadzenie dość specyficznego, amerykańskiego poczucia humoru. Imiona postaci są czasem z pupy, do tego nadużywane z przesadyzmem. Humor należy do tych albo głupkowatych, albo przesyconych fizyką teoretyczną; czasem też nasączony onomatopeicznymi zwrotkami podobnymi do przyśpiewek w kole gospodyń wiejskich. Niestety, choć sama kocham całym sercem choćby „Futuramę”, „Bojack Horseman’a”, „South Park” czy nawet niektóre sceny „Włatców much”, to tym razem nic mnie nie porwało.

Jeśli szukasz dobrej zabawy i jesteś fanami serii - spodoba ci się. Jeśli nie, to prawdopodobnie nie jest dla ciebie. Grafika, humor i żarty są takie same jak w serii „Rick and Morty”. To nie jest nic niezwykłego ani genialnego pod żadnym względem. Bo to tylko i aż kolejna przygoda Ricka i  Morty'ego Sommer.


Dział: Komiksy
czwartek, 08 październik 2020 12:24

Stephen Hawking. Opowieść o przyjaźni i fizyce

„Fizyka nauczyła mnie, że kiedyś nie tylko to, co kochamy, ale wszystko, co widzimy wokół siebie, będzie miało swój kres… nawet dni naszej Ziemi, naszego Słońca i naszej Galaktyki są policzone, a potem pozostanie po nich tylko pył.”  Leonard Mlodinow

Książka zgrabnie łączy elementy literatury popularnonaukowej i biografii, choć nie są to czyste wypełnienia gatunków, to jednak zaproponowana mieszanka tworzy ciekawą przygodę czytelniczą. Poznajemy Stephena Hawkinga jako przenikliwego naukowca, oddanego przyjaciela, niezwykłego człowieka zmagającego się z bezlitosną chorobą. We wszystkich aspektach natychmiast wyczuwa się autentyczność i buntowniczość osobowości, wyciskanie z życia ile się tylko da, gdyż każdy dzień może być ostatnim. Niemal bezwładne ciało i nieprzeciętna inteligencja, podziw dla stylu walki ze zmaganiami zwykłej codzienności, tak ekstremalnie wymagającymi, oraz dynamicznych i energetyzujących umiejętności podróżowania myślami w wirtualnej przestrzeni kosmicznej.

Funkcję wypełnienia wątków pełnią różne cechy przyjaźni między dwoma fizykami, współautorami książek o fizyce, jak i sama fizyka. Publikacja daje ogólne spojrzenie na tę dyscyplinę nauki, zarówno z perspektywy dorobku Hawkinga, jak i znaczących autorytetów na przestrzeni dziejów. Wchodzimy w obszary grawitacji kwantowej, w tym teorii względności i mechaniki kwantowej. Zastanawiamy się nad pochodzeniem Wszechświata, zaglądamy w istotę czarnych dziur, praw mechaniki i promieniowania Hawkinga, przyglądamy się teorii braku granic. Leonard Mlodinow w wyjątkowo familiarny sposób zaznajamia z niełatwą i niejednoznaczną materią fizyki teoretycznej.

Przyjazna narracja jest niewątpliwym atutem, płynnie niesie po stronach książki, przekazuje zbiór wspomnień w atrakcyjnej szacie, poważnie i żartobliwie, z lotu ptaka i w detalach, z szacunkiem i szczerością. Nie jest to wyidealizowany obraz Hawkinga, choć prezentowany przez filtr przyjaźni, to wskazuje także wady osobowości. Ze strony naukowców spotykam się z mieszanymi opiniami odnośnie dorobku Hawkinga na płaszczyźnie fizyki i podkręconej marketingowo jego popularności, ale ta publikacja doskonale ukazuje portret pozornie zwykłego człowieka, chociaż opanowanego przez stwardnienie zanikowe boczne, to jednak wykazującego się niewyobrażalnie potężną siłą charakteru, uporem i determinacją w pokonywaniu przeciwności, odmowy ciała do współpracy.

Niezależnie od tego, jak fatalne rozdanie życiowych kart przypadło Hawkingowi, obrócił je na własną korzyść, zdobył nadzwyczajną koncentrację i motywację, uczynił istnienie pełniejszym, ustawił wartości we właściwej perspektywie. Kontrasty wypływające z jego sytuacji nauczyły go godzić przeciwstawne idee naukowe, a nawet uczynić sprzeczność filozofią życiową i sposobem na życie. Dzięki takiej postawie wiele zaproponował fizyce, ale też spopularyzował ją, wyrywając ze sztywnych ram elitarności, wrzucając do obszaru kultury masowej, czyniąc dostępniejszą.

Dział: Książki
czwartek, 01 październik 2020 14:02

A Curse So Dark and Lonely

 

Retelling Pięknej i Bestii, jakiego jeszcze nie było.

Uwielbiam czytać baśnie, szczególnie te mroczne, fantastyczne i pełne niespodziewanych zwrotów akcji. Z ogromnym zapałem sięgnęłam więc po pierwszy tom serii opowiadającej na nowo przygody Pięknej i Bestii, spod pióra Brigid Kemmerer, amerykańskiej pisarki ze stanu Maryland, „A Curse So Dark and Lonely”. Czy powieść spełniła moje oczekiwania?

Zarys fabuły

Czarownica rzuciła urok na księcia Rhena, zamykając go w kole czasu. Z każdą kolejną dziewczyną, która go nie pokochała, traci nadzieję i rozpoczyna cykl od nowa, od swoich osiemnastych urodzin. Co stanie się, jednak gdy los połączy drogi księcia i Harper? Dziewczyny, której życie nie jest usłane różami, a jej sposób myślenia zupełnie różni się od standardów, do których przywykł Rhen. 

Moja opinia i przemyślenia

Nie jest to pierwsza książka pisarki, jaką miałam przyjemność przeczytać. Jakiś czasem temu zagłębiłam się w lekturę powieści „Listy do utraconej”, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Tym chętniej więc sięgnęłam po „A Curse So Dark and Lonely”. Muszę przyznać, że była to słuszna decyzja. Książka wciągnęła mnie do swojego świata i nie uwolniła, dopóki nie doczytałam ostatnich stron. Teraz niecierpliwie czekam na kolejny tom, który, mam nadzieję, ukaże się już niedługo. 

Historia jest świetnie napisana. Brigid Kemmerer wie jak wzbudzić w czytelniku całą masę sprzecznych emocji. Bez trudu też potrafi przykuć jego zainteresowanie. Fabuła jest co prawda inspirowana znaną baśnią, ale zdecydowanie różni się od oryginału. Pisarka miała wiele własnych, doskonałych pomysłów, które w świetny sposób udało się jej zrealizować. 

Również bohaterowie są jej mocną stroną. Przyjemnie się o nich czyta, ale nie są to papierowe, pozbawione wszelkich wad postacie. W powieści znajdują się rozdziały pisane z punktu widzenia Rhena i Harper, dzięki czemu podczas lektury możemy ich doskonale poznać. 

Podsumowanie

„A Curse So Dark and Lonely” to prawdziwa uczta wyobraźni, nieco mroczna i niesamowicie wciągająca fantastyka młodzieżowa. Na długo po lekturze pozostawałam pod jej czarem i tak jak wspomniałam wcześniej, z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który mam nadzieję, już wkrótce zagości na naszym polskim rynku wydawniczym. Jeżeli tak się nie stanie, to z pewnością sięgnę po wersję oryginalną, seria jest tego warta!   

 
 
Dział: Książki

Ludzkość traci dostęp do Nurtu. Systemy gwiezdne, a wraz z nimi miliardy ludzi zostają odcięte od cywilizacji. To było do przewidzenia, ale wciąż są tacy, którzy nie przyjmują tego do wiadomości i próbują żerować na upadającym imperium. 

Dział: Książki
czwartek, 03 wrzesień 2020 20:51

Zapowiedź: Zjadaczka grzechów

W tej niezwykłej i poruszającej historii "Opowieść podręcznej" spotyka się z "Alicją w krainie czarów". Za kradzież bochenka chleba czternastoletnia May zostaje skazana dożywotnio na straszną karę: zostaje Zjadaczką Grzechów – kobietą społecznie wyklętą, brutalnie napiętnowaną, która musi wysłuchiwać wyznań umierających, i w ramach pogrzebowego obrządku spożywać rytualne pokarmy, symbolizujące ich grzechy, aby w ten sposób wziąć na siebie winę za ich występki. Niespodziewanie zostaje wplątana w spisek z morderstwem w tle na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii i aby ocalić życie, musi znaleźć w sobie siłę i pomścić śmierć poprzedniczki, mimo społecznego odrzucenia.

Dział: Książki
poniedziałek, 13 lipiec 2020 01:31

Rozpocznij przygodę z uniwersum DC Comics!

DC Comics to jeden z gigantów branży komiksowej w Stanach Zjednoczonych, a superbohaterowie DC to prawdziwe ikony popkultury. Pojawiają się w filmach, serialach i grach, jednak najciekawsze opowieści znajdziecie w komiksach, na których wychowały się całe generacje fanów. Dziedzictwo jest naprawdę olbrzymie, bo przecież pierwsze historie o zamaskowanych herosach pojawiły się jeszcze przed II wojną światową. To prawdziwy skarbiec dla fanów złożony z tysięcy przygód, a nowych tytułów przybywa każdego roku. 

Dział: Komiksy
środa, 17 czerwiec 2020 14:10

Imperium w płomieniach

"Ukrywanie przeszłości nigdy nie działa tak dobrze, jak zwykłe jej pomijanie."

Zawsze nieco utrudniam sobie poznawanie przygód czytelniczych, chwytam za kolejny tom zamiast grzecznie zacząć od pierwszego. Zupełnie uleciało mi z głowy, że mam dostęp do powieści otwierającej cykl i przeszłam do drugiej, ale to nic, w przypadku fantastyki można sobie na to pozwolić, w dowolnym momencie wkroczyć w zupełnie obcy świat i pozostać w nim na chwilę. Zwłaszcza, kiedy poruszamy się w przyszłości, w przestrzeni kosmicznej, na międzyplanetarnym statku. Takie podróże możliwe są nie dzięki fenomenalnej technologii, a głębokiej znajomości fizyki, w tym nurtów czasowych, metakosmologicznych struktur.

Ziemia stała się daleką przeszłością, o marginalnym znaczeniu dla Floty Imperialnej, teraz liczą się jedynie Wolne Systemy i zbliżanie się cywilizacji do gwałtownego końca. Aby zminimalizować efekty upadku podejmowane są działania zaradcze. Jednak giną one w mieszance politycznych machinacji, religijnych odniesień, rywalizacji wpływowych rodów, spisków zakrojonych na szeroką skalę. Podgrzewana jest atmosfera nieufności, kłamstwa i manipulacji. Imperium szybko może stanąć w płomieniach, ich źródeł nie trzeba szukać w zewnętrznym wszechświecie, wewnętrzne wojny podjazdowe o władzę i bogactwo to wystarczający czynnik prowadzący ku katastrofie. Sojusze, które nie wytrzymują prób, zbieganie się wielkich interesów na krótki czas, zdrady uderzające z najmniej spodziewanej strony, ucieczki nie zawsze kończące się powodzeniem.

John Scalzi stawia na różnorodność postaci, każda wywodzi się z innego środowiska, obarczona odmienną indoktrynacją zbiera unikalne doświadczenia życiowe. Czasami ma się wrażenie, że o ile bogactwo bohaterów jest niewątpliwym plusem powieści, tak nie do końca przekonują postawy i zachowania. Zbyt zero jedynkowy behawioryzm, tylko czarne i białe osobowości, prosi się o rozbudowanie i pokolorowanie. Cieszy natomiast uwzględnienie silnych kobiecych pierwiastków nadających rytm historii. Powieść wzbogacają kryminalne nuty, nadające fabule intrygującego pazura, wciągające w roszadę tajemnic i sekretów. Nie zabrakło romantycznej nici spajającej postaci z dwóch biegunów pozycji społecznej. We wszystko wpleciono dawki sympatycznego humoru, okraszono dosadnymi sformułowaniami, ciętym językiem, który ubarwia narrację.

Dział: Książki
piątek, 29 maj 2020 19:04

Kotolotki

Dla wszystkich kotów, które kochałam. U.K.L.G.

Myślę, że nikt, kto nie zna twórczości Ursuli K. Le Guin nie może określać się mianem miłośnika fantastyki. Cykl „Ziemiomorze” wywarł na mnie ogromne wrażenie i jest jedną z podstaw, na której urosła moja miłość do gatunku. Po raz pierwszy jednak mam okazję sięgnąć po literaturę dziecięcą spod pióra Królowej Fantastyki. W dzisiejszym wpisie podzielę się z Wami wrażeniami, jakie wywarły na mnie „Kotolotki”.

Zarys fabuły

Pewnej mądrej, ale mieszkającej w nieciekawej dzielnicy kocicy, urodziła się czwórka małych kociąt. Maluchy jednak okazały się niezwykłe. Urosły im skrzydła, z których szybko nauczyły się korzystać. Wówczas matka nakazała im odlecieć w poszukiwaniu lepszego życia. Thelma, Harriet, James i Roger uciekli z miasta, ale czy w lesie i na wsi czekało na nich cokolwiek lepszego niż resztki z przewróconego śmietnika?

Moja opinia i przemyślenia

Książeczka została pięknie wydana. Ma twardą oprawę, a wewnątrz zdobią ją śliczne ilustracje S.D. Shindlera. Na świetnej jakości papierze, dużą czcionką, wydrukowane zostały cztery opowiadania z serii: „Kotolotki”, „Powrót Kotolotków”, „Wspaniały Alexander i Kotolotki” oraz „Jane rozkłada skrzydła”. Po lekturze publikacja będzie się świetnie prezentowała na półce obok innych dzieł spod pióra Ursuli K. Le Guin.

Stworzenie Kotolotków (czyli kotków ze skrzydłami) to niezwykle prosty, ale intrygujący w swej prostocie pomysł. Rodzeństwo przyszło na świat u zwykłej, kociej mamy. Ich tata również nie wykazywał żadnych specjalnych zdolności. Maluchy spotkały na swej pełnej przygód drodze zarówno wiele dobrych, jak i złych lub zwyczajnie wrednych czy żądnych zysku postaci. Opowiadania są bardzo ciekawe i dobrze przemyślane. Sądzę, że bez trudu zaintrygują każdego, młodego czytelnika. Przyznam, że sama również książkę czytałam z niekłamaną przyjemnością. 

Ursula K. Le Guin nie byłaby sobą, gdyby stworzyła książkę płytką i pozbawioną wartości. Tak więc nawet dzieło skierowane do najmłodszych czytelników, zawiera w sobie kilka życiowych prawd i mądrości. Myślę jednak, że najważniejsze było przedstawienie pojęcia wolności, która to w piękny sposób została zaprezentowana w ostatnim opowiadaniu o przygodach małej Jane. 

Podsumowanie

Ursula K. Le Guin była świetną pisarką, która potrafiła odnaleźć się nie tylko w fantastyce, a właściwie w każdym gatunku literackim. „Kotolotki” to cudnie wydana książeczka dla dzieci, zawierająca cztery ciekawe opowiadania i wiele barwnych ilustracji. Lekturę z całego serca polecam wszystkim młodym czytelnikom. Sądzę, że będą oczarowani małymi Kotolotkami i pozwolą się porwać wspólnym przygodom. 

Dział: Książki