Rezultaty wyszukiwania dla: Must Read

sobota, 08 sierpień 2020 21:11

Królestwo dusz

Ta książka jest inna, zadziwiająca, przepełniona odmienną kulturą, zapachami, emocjami, wierzeniami. Królestwo dusz to opowieść, różniąca się od historii, które czytałam do tej pory. To zadziwiająca, nieco mroczna lektura, którą warto wpisać do swojej listy must read. 

Arrah pragnie magii. Ma nadzieję, że ta w końcu do niej przyjdzie. Dodatkowo, ciążą na niej rodzinne oczekiwania, szczególnie ze strony matki. Niestety, czas mija, a Arrah nie przejawia żadnych, magicznych skłonności. Pewnego razu odkrywa, że jej okrutna matka ma straszny plan. Tworzy jej siostrę bliźniaczkę, której moc ma za zadanie obudzić Króla Demonów, które okrucieństwo owiane jest legendami.  Gdy on powróci, nikt nie będzie bezpieczny. Niestety, matka Arrah nie pozwala jej ostrzec innych i powstrzymać złej siostry. Czy dziewczyna poświęci wszystko, aby uratować świat? I czy jej się to uda. 

Ta książka przesiąknięta jest magią. Mroczną, egzotyczną, z bogami, tak zadziwiającymi i intrygującymi, że aż chce się dowiedzieć o nich wszystkiego. Rena Barron to autorka, która stworzyła fantastyczny, magiczny świat, który zachwyca od pierwszych stron Królestwa Dusz. Kraina, w której zamieszkują bohaterowie, jest wielowarstwowa, pełna tajemnic i sekretów. Jednak Rena Barron, pomimo mojego zachwytu nad kreacją świata teraz, trochę mnie zraziła do swojej powieści na początku lektury. Dlaczego? Autorka rzuca czytelnika w sam środek wydarzeń i kilkanaście stron to błądzenie we mgle. Nowe nazwy, miejsca, ogrom bohaterów, przedziwnych obrzędów jest dla czytelnika bardzo mylące, a brak konkretnego wprowadzenia czy też wyjaśnienia, powoduje, że trudno się wczytać w lekturę i docenić jej złożoność. Nie wiem, czy to wina tłumacza, czy też autorka w oryginale nie umieściła żadnych wyjaśnień, ale przez całą lekturę napotykałam się na nowe słowa, które niewiele mówią. Z jednej strony mamy piękny, zadziwiający świat, który chcę się odkrywać, bo jest przesiąknięty Afryką, a z drugiej jego złożoność i brak odpowiedniego wprowadzenia trochę zniechęca do lektury.

Bardzo podobała mi się fabuła, chociaż , że opis na okładce zdarza zdecydowanie zbyt dużo i odbiera prawdziwą frajdę z lektury. Akcja rozkręca się bardzo powoli, wręcz wlecze się ślimaczym tempie, jednak są momenty, które czyta się z rosnącą ekscytacją, a krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach. Niestety, po zakończonej lekturze nadal mam w głowie mętlik i chociaż próbuje sobie wszystko poukładać, to czuje, że nie będzie t łatwe. Królestwo Dusz jest książką dobrą, ale sporo jej brakuje do tego, aby stać się powieścią fenomenalną; taką, która pochłonie czytelnika i cały otaczający go świat; taką, która oczaruje odbiorcę, uwiedzie go i nie da o sobie zapomnieć.

 

Dział: Książki

Robert E. Howard to powszechnie znany amerykański pisarz. Zasłynął nie tylko z opowieści o Chtulhu, ale przede wszystkim z historii o Conanie Barbarzyńcy. Jego książki z tej serii uznawane są za najlepsze, a przygody te kontynuuje naprawdę wielu autorów. Nawet jeżeli ktoś nie czytał powieści, z pewnością zna filmy na podstawie prozy Roberta E. Howarda, w których w rolę główną wcielił się Arnold Schwarzenegger. Niewielu jednak wie, że pisarz był przyjacielem Howarda Phillipsa Lovecrafta, a znajomość ta wywarła duży wpływ na jego twórczość.

„Królestwo cieni" to zbiór dziesięciu krótkich opowiadań, osadzonych w świecie mitów Cthulhu. Pierwsze z nich przedstawia historię Amerykanina, który skuszony lekturą „Nienazwanych kultów", postanawia wybrać się na Węgry w poszukiwaniu tajemniczej „Czarnej skały". Ponieważ nie wierzy w legendy, nie wychodzi na tym najlepiej. Sam tytuł, który tak zwabił żądnego przygód podróżnika, przewijał się będzie przez niemal wszystkie kolejne utwory. Przyznam, że opowiadanie jest naprawdę świetne i z całego zbioru podobało mi się najbardziej. To spełnienie marzeń każdego miłośnika mitologii Cthulhu.

Kolejną dobrą historią jest tytuł „Płomień Aszurbanipala". Przedstawia jedną z licznych przygód pary awanturników – Steve Clarneya i Pasztuna Yar Ali. Towarzysze, wiedzeni legendą o zaginionym mieście, w którym kryć mają się bezcenne skarby, udali się na wyprawę w głąb pustyni. U celu odkryli znacznie więcej niż by chcieli. Redaktor, dla urozmaicenia, postanowił również do zbioru dodać opowiadanie o Conanie Barbarzyńcy. Bohater idealnie wtopił się w świat tajemniczej, mrocznej mitologii.

Utwory, jak to bywa, są i lepsze, i gorsze, ale ogólnie tom oceniam bardzo wysoko. Jego czytanie sprawia przyjemność i nie zawodzi zagorzałych fanów Cthulhu. Pisarz nie używa archaicznego języka. Łatwo się go czyta, wszystko stworzone jest w dobrym, plastycznym stylu. Odpowiednio budowany nastrój nadaje historiom niezwykłego smaku. Każdy tytuł czyta się z ciekawością, a towarzyszy temu przyjemny dreszczyk emocji oraz chęć dowiedzenia się, co będzie dalej. Tłumaczenie i edycja tekstu również są bez zarzutu. Przyjemną niespodziankę stanowił również dodatek - w załączniku znajdują się fragmenty opowiadań nawiązujących do mitologii Lovecrafta. Zachęca to do odnalezienia i przeczytania ich dalszych części. Chyba największą wadą całości jest kiepska jakość okładki – klejenie wygląda dość niepewnie i sugeruje, że nie wytrzyma zbyt gorliwego czytania.

Przyznam szczerze, że żyję w świecie mitologii Cthulhu i gdy zobaczyłam tytuł, ani chwili się nie wahałam. Sięgnięcia po zbiór z pewnością nie żałuję i jestem niezwykle zadowolona, że trafił w moje ręce. Nawet ilustracja na okładce jest odpowiednio niepokojąca i buduje nastrój. Wydawnictwo Agharta stworzyło dzieło obowiązkowe – pozycję „must read" dla każdego, kto śmie się nazywać miłośnikiem prozy Lovecrafta i przede wszystkim samego Cthulhu; dla każdego kto oczekuje lub lęka się chwili, „gdy gwiazdy ułożą się w odpowiednim porządku".

Nie pozostaje mi nic innego, jak książkę gorąco polecić. To gratka dla fanów fantastyki oraz każdego, kto przygodę z wielkimi przedwiecznymi chciałby dopiero rozpocząć. „Królestwo cieni" to lektura naprawdę dobra; taka, na którą nie szkoda czasu, a spędzone z nią chwilę z pewnością narobią czytelnikom smaku na więcej. Po przeczytaniu niektórych opowiadań nikt już nie zakwestionuje sensu wiary w pradawne legendy. Szkoda, że tego typu pozycji jest w Polsce tak mało.

Ps. Książki nie polecam osobom z ofidofobią – zdecydowanie nie nadaje się dla nich.

Dział: Książki
środa, 22 czerwiec 2016 01:40

Akademia Dobra i Zła

Baśnie stały się podstawą dla powstania niejednego tekstu kultury. Garściami czerpały i czerpią z nich teatr, kinematografia, gry czy literatura. Najczęściej przetwarzają one konkretne opowieści, uwspółcześniając je lub adaptując do innego, określonego przez siebie konceptu. Zdarza się również, co mnie osobiście interesuje najbardziej, że autorzy różnorodnych form twórczych kreują światy, w których zderzają historie znanych z np. właśnie baśni, bohaterów. Przykładem mogą być tu seriale: „Grimm", „Once upon a time" czy – to już nie baśniowe a gotyckie – „Penny dreadful". Ostatnio z kolei wpadła mi w ręce młodzieżowa powieść „Akademia dobra i zła", pierwszy tom cyklu autorstwa Soman Chainani.

Tak naprawdę zakochałam się już od pierwszego spojrzenia na okładkę. Utrzymana w baśniowym stylu, ale jednocześnie przywodząca na myśl takie tytuły, jak „Harry Potter", natychmiast podziałała na moją wyobraźnię. Niezwykle pociągająco z perspektywy estetycznej prezentuje się wykorzystana tutaj naprzemiennie (jasny zamek, ciemna postać; ciemny zamek, jasna postać) opozycja dobra i zła, jasności i mroku. Ponadto samo ulokowanie postaci względem pałaców konotuje już pewne sensy, sugerując, że pozory bywają złudne. Równie atrakcyjna wizualnie okazała się również zawartość książki, którą wypełniają misterne grafiki i zdobienia stron, uzupełniające powieść o treści ze świata przedstawionego.

Sophie i Agatha skończą niedługo trzynaście lat. Dla mieszkańców Gavaldonu jest to wydarzenie szczególne. Wtedy bowiem do wioski przybywa tajemnicza postać, która porywa wybraną dziecięcą parę – kogoś wyjątkowo dobrego i uczynnego oraz kogoś nad wyraz złego i zepsutego – i umieszcza ją w legendarnej Akademii Dobra i Zła, gdzie uprowadzeni uczą się jak zostać bajkowymi, odpowiednio: bohaterami i wielkimi złoczyńcami. Sophie, przekonana, że czeka ją w życiu coś więcej niż egzystencja w zapomnianej wiosce, od najmłodszych lat ćwiczy zachowania księżniczki i spełnia dobre uczynki, marząc, że w dniu trzynastych urodzin zostanie zabrania do Akademii Dobra. Z kolei Agatha wychowywana jest w przeświadczeniu, że ze swoim brakiem manier, urody i wdzięku, pewnego dnia trafi do Akademii Zła. Tymczasem, gdy nadchodzi TEN wieczór, sprawy przybierają niespodziewany obrót...

„Akademia Dobra i Zła" zaskakuje wyłamywaniem się ze schematów. Tak, ze schematów, a nie schematu. Po pierwsze bowiem znacząco odstaje od typowej literatury młodzieżowej – ugładzonej, uproszczonej, pozbawionej niewygodnej ambiwalencji moralnej. Pod tym względem bliżej utworowi Soman Chainani do klasycznych dzieł braci Grimm, gdzie brakuje współczesnego filtra – blokowania części naturalistycznych, wulgarnych lub zbyt brutalnych treści przeznaczonych, według aktualnych założeń, dla dorosłych odbiorców ­– a oceny bohaterów z perspektywy etycznej nie są oczywiste. Po drugie, autorka odwraca przyjęty układ sił, neutralizując stereotypy na każdym poziomie odbiorczym. Pod powłoką Kopciuszka może się tutaj skrywać najokrutniejsza z wiedźm, a za zasłoną z łachmanów i kurzajek – księżniczka o gołębim sercu. Po trzecie, wiele ze stawianych w powieści tez wymaga starannego rozważenia. Zwyczajnie nie można przejść obok nich obojętnie. Lektura zostaje z czytelnikiem także po zamknięciu książki w postaci różnorodnych tematycznie wątpliwości, głównie jednak na temat charakteru ludzkiej natury i definiowania jednostki poprzez otoczenie i wychowanie.

Także bohaterowie nakreśleni są niejednoznacznie. Bohaterki dążą do zrealizowania pewnych wyobrażeń na swój temat, nie dostrzegając jednocześnie jak bardzo się od nich oddalają. Podobnie zresztą dzieje się z postaciami drugoplanowymi, które przekonane o dożywotnim obsadzeniu w danych rolach, nie dostrzegają rozbieżności między zewnętrzną kreacją a prawdą o sobie. Tak naprawdę nie wiadomo, kto po jakiej stronie barykady się znajduje; co czuje i dokąd zmierza. To wszystko stanowi zagadkę zarówno dla czytelnika jak i bohatera.

Rzecz jasna nie tylko skomplikowane problemy natury moralnej czy dualistycznych osobowości sprawiają, że warto sięgnąć po „Akademię Dobra i Zła". Przede wszystkim to fantastycznie i wiarygodnie (o ile można tak powiedzieć o literaturze, która nie jest mimetyczna względem realnego świata) wykreowana historia, która wciągnie osoby w każdym wieku. Mnogość zwrotów akcji, starannie skonstruowany świat przedstawiony, bardzo dużo nawiązań intertekstualnych do popularnych baśni z różnych kultur i czasów – to wszystko czyni z powieści Chainani nieprzeciętne doświadczenie rozrywkowe zarówno intelektualnie jak i w popularnym rozumieniu tego słowa. Wprost nie sposób się od „Akademii Dobra i Zła" oderwać.

Soman Chainani stworzyła oryginalną i pouczającą opowieść o tym, że nic na świecie nie jest z góry ustalone; o tym, że to my sami piszemy własną historię i decydujemy, jak się zakończy. Autorka zaakcentowała jednocześnie wielowymiarowość świata i pobieżność ludzkich obserwacji, wskazując, że – idąc za utartym powiedzeniem – nie wszystko złoto, co się świeci. „Akademia Dobra i Zła" to tytuł, który powinien trafić na listę „must read" każdego fana baśni, opowieści fantastycznych i po prostu dobrych książek.

Dział: Książki