Rezultaty wyszukiwania dla: Mistrzowie Polskiej Fantastyki
Powiększ Pan Lodowego Ogrodu t.4 cz.1, 2
Pożegnania z cyklami bywają smutne – szczególnie, jeśli świat w nich przedstawiony ogromnie przypadł nam do gustu, a z jego bohaterami nawiązaliśmy szczególną więź. Jednocześnie nie mogłam doczekać się przeczytania uwieńczenia „Pana Lodowego Ogrodu” i nie chciałam tego zrobić. Nie chciałam się żegnać z mrocznym Midgaardem, chciałam, aby historia trwała. Jednakże – jak to już w życiu często bywa – ciekawość zwyciężyła. I choć smutno mi, że już nic dalej nie ma, tak mogę szczerze odpowiedzieć, że zakończenie tomu IV mnie usatysfakcjonowało.
Podobnie jak w tomie trzecim, tak i tutaj mnóstwo się dzieje, a wydarzenia są na bieżąco kontynuowane. Akcja jest niesamowicie dynamiczna, roi się tutaj od zaskakujących zwrotów akcji, a wszystkie wątki z poprzednich tomów łączą się w jedną, spójną całość. Muszę przyznać, że bardzo mnie to zaskoczyło, jak bardzo autor przemyślał uwieńczenie tej serii. Już wcześniej zaskakiwał mnie swoistą pomysłowością i niebanalną wyobraźnią, ale... tu wszystko ma sens. Absolutnie nie mam się do czego przypomnieć, rozwiązania są znakomite, może poza ostateczną bitwą, która zdała mi się nieco zbyt mało epicka, wręcz brutalnie uproszczona. Ale może się mylę? Może nie wszystkie finałowe walki muszą być wielkim „BUM”?
„Na Ziemi ta scena byłaby po prostu groteskowa. Tam nikt nikomu nie wierzy ot tak, nikt nie dotrzymuje słowa i nikt nie spełnia obietnic danych bez świadków, prawników, papierów, dowodów, nagrań i pisemnych gwarancji, a i to tylko czasem. Tu jednak jest tylko nas dwóch, słowo i uścisk dłoni. To świat, w którym reputacja człowieka zależy od jego uczciwości i jest cenniejsza od gór złota. Tu nie ma większej gwarancji niż słowo. I jakoś tak nie wydaje się to aż tak bardzo śmieszne.”
„Pan Lodowego Ogrodu” jest fenomenem nie tylko przez wzgląd na znakomicie fantastyczną przygodę, cudownie-psychodeliczny wręcz Midgaard, bajecznie wykreowane postaci, ale... kunszt pisarski Grzędowicza i jego niebanalne spojrzenie na „przyziemne sprawy”. Pod otoczką mrocznej fantastyki i ciętego humoru ukazuje przywary ludzkie, a nawet sytuacje obecne w prawdziwym świecie, w Polsce. Bardzo podobał mi się sposób, jak przemyca to wszystko do świata „Pana Lodowego Ogrodu”, jak wspaniale to się wszystko tu zgrywa. Naturalnie, to wszystko fikcja, ale nigdy żaden cykl fantastyczny nie dał mi tak dużo do myślenia. Żaden nie zaoferował mi tak wiele refleksji i żaden nie wrzucił mojej wyobraźni na tak wzburzone morze...
„Pan Lodowego Ogrodu IV” jest dla mnie zakończeniem historii Vuko i Filara jedynie na papierze. W mojej wyobraźni ich historia wciąż się toczy, chętnie wracam myślami do Midgaardu. Nietuzinkowy Vuko i jego dystans do siebie pozostanie ze mną do końca życia – wciąż jestem zakochana w nim bez pamięci. I mam cichą nadzieję, że Grzędowicz jeszcze powróci do Lodowego Ogrodu. Może zlituje się nad fanami i stworzy kilka dodatkowych opowiadań z pobocznymi bohaterami? Jedno jest pewne – każdy entuzjasta fantastyki rozkocha się bez pamięci w tej serii.
Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3
Autorzy bardzo lubią kończyć książki w jednym z najlepszych jej momentów. Jest to niebywale okrutne, jeśli nie mamy pod ręką kolejnych części powieści. Jarosław Grzędowicz również postanowił dołączyć do grona pisarzy-brutali i zakończył tom drugi „Pana Lodowego Ogrodu” w bardzo emocjonującej chwili. Na szczęście tom trzeci szybko znalazł się w moich rękach i mogłam dalej śledzić losy swoich „ukochanych” – Vuko i Filara.
„Pan Lodowego Ogrodu 3” tempem akcji bije poprzednie tomy na głowę. Tyle się w nim działo, że nie oderwałam się od książki nawet na chwilę, a ta nagle... po prostu się skończyła. Historia się urwała – z niedowierzaniem wpatrywałam się w ostatnią stronę. W tamtym momencie nie miałam jeszcze tomu kolejnego, więc była to dla mnie najprawdziwsza tortura! Szczególnie, że w tym tomie losy głównych bohaterów w końcu się splatają i zżerała mnie ciekawość, jak ich historia potoczy się dalej, a tu... Grzędowicz po prostu bestialsko urwał opowieść! Byłam zdruzgotana i wściekła, i smutna, ale wciąż zakochana w świecie Midgaardu, bowiem po tym tomie jawił się już w pełni przed moimi oczami. Na samą myśl, że nie znam jeszcze wszystkich jego sekretów, bo przede mną lektura jeszcze jednego tomu, wręcz szalałam z niecierpliwości i radości. Nie mogłam doczekać się kolejnej dawki niepokojących istot, kolejnych walk, starć o władzę, niebezpiecznej gry... i lekkiego pióra Grzędowicza, którym mnie w trzecim tomie niezwykle pozytywnie zaskoczył. Zabawne żarty, puszczanie oka do czytelnika i – przede wszystkim – malowniczy i perfekcyjne splątane wątki. „Pan Lodowego Ogrodu 3” to po prostu majstersztyk!
„Istnieje w świecie siła, która sprawia, że zawsze nadchodzi nowy początek. Z pogorzeliska kiełkują kwiaty, od pnia odrasta młode drzewko, a zmrożona, martwa ziemia staje się żyzną glebą gotową na pług. Szramy zabliźniają się i zmieniają w nowe ciało. Człowiek złamany rozpaczą ociera pewnego dnia łzy, unosi głowę i znowu dostrzega, że świeci słońce. Rany się goją.”
Cykl „Pana Lodowego Ogrodu” jest zdecydowanie jedną z najlepszych serii współczesnej polskiej fantastyki. Rozbudowane, mroczne uniwersum, rewelacyjni bohaterowie, magia, walka o władzę nad światem – to wciąż nie wszystko, co oferuje nam proza Grzędowicza. Żałuję, że to już przedostatnia część tego fantastycznego cyklu, a jednocześnie cieszę się na poznanie zakończenia tej historii. Tom czwarty bez wątpienia będzie kolejnym wielkim – i pozytywnym – zaskoczeniem. Polecam serdecznie każdemu miłośnikowi niebanalnej i nieco skomplikowanej literatury fantastycznej.
Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2
Pierwszy tom „Pana Lodowego Ogrodu” skradł moje serce. Sięgając po drugą część obawiałam się, że nie zachwyci mnie tak bardzo – zwykle kontynuacje powieści mają to do siebie, że lubią zawodzić. Lęk ten zmagał fakt, że ta część została przez czytelników odebrana najgorzej (o czym świadczą m.in. niższe oceny na portalu LubimyCzytać). Jednakże kunszt Jarosława Grzędowicza nie rozczarował mnie – drugi tom niemal nie odbiega poziomem od pierwszego!
„Pan Lodowego Ogrodu 2” rozpoczyna się tuż po wydarzeniach tomu pierwszego. Przyznam szczerze, że początkowe rozdziały czytało mi się raczej ciężko, aczkolwiek im bardziej zagłębiałam się w treść, tym było coraz lepiej. Przede wszystkim w kontynuacji tempo akcji jest znacznie wolniejsze, Grzędowicz nieco rozciąga niektóre wydarzenia i dodaje trochę magicznych dziwactw, co niektórych może zirytować . Niemniej mnie i tak pochłonęły przygody Vuko i Filara, a ostatnie rozdziały sprawiły, że opadła mi szczęka!
Bardzo ładnie w kontynuacji „Pana Lodowego Ogodu” przedstawił Grzędowicz bohaterów i nie sposób mi wybrać tego, który skradł mi serce. Przemiana (i poczucie humoru ) Vuko jest dla mnie zdecydowanie ogromnym plusem, jednakże to wędrówka Filara pochłonęła większość mojej uwagi (choć miejscami był straszną ciapą!). Oboje są niepowtarzalni i wspaniale się o nich czyta, zżyłam się z obojgiem. W drugim tomie fantastycznie są ujęte także relacje „międzyludzkie” i charaktery postaci, dzięki czemu nie tylko lepiej można poznać zarówno głównych, jak i pobocznych bohaterów, ale i świat „Pana Lodowego Ogrodu”.
Po raz kolejny uległam również malowniczemu stylowi Grzędowicza. Artystycznie „Pan Lodowego Ogrodu 2” absolutnie wymiata. Piękne opisy, szczególnie natury, która ma istotny wpływ na przebieg akcji, potyczek, magii, eliksirów – wszystko to jest nienagannie doskonałe i – co ważne – czyta się niezwykle lekko, z rozkoszą. Ten autor zdecydowanie jest w stanie oczarować swoim piórem każdego.
„Pan Lodowego Ogrodu 2” to fantastyczna – choć delikatnie słabsza – kontynuacja przygód Vuko i Filara. Ten tom przepełniony jest irracjonalną magią, jest jej tutaj naprawdę dużo, przez co można zgubić wątek. Choć w tym tomie dzieje się znacznie mniej, tak lepiej zapoznaje nas z uniwersum Grzędowicza. Dla mnie to ogromna zaleta, bowiem bardzo cenię sobie dobrze rozwinięte tło fabularne. Zdecydowanie polecam ten tom dla miłośników i autora, i serii, i fantastyki! W wydaniu Mistrzowie Polskiej Fantastyki prezentuje się nadzwyczajnie!
Pan Lodowego Ogrodu. Tom I
Jestem pewna, że każdy entuzjasta fantastyki polskiej słyszał o twórczości Jarosława Grzędowicza, a przynajmniej obił mu się o uszy tytuł pewnego cyklu jego autorstwa - „Pan Lodowego Ogrodu”. Przyznam szczerze, że choć Pana Grzędowicza często spotykałam na konwentach i chętnie brałam udział w jego prelekcjach, tak dopiero teraz niedawno po raz pierwszy zapoznałam się z jego książkami i... cały czas się zastanawiam, dlaczego do diabła tak długo zwlekałam?!
Pierwszy tom „Pana Lodowego Ogrodu” otwiera serię Mistrzowie Polskiej Fantastyki, co nie wydaje się przypadkowe. Zarówno ta powieść, jak i autor, zdecydowanie zasłużyli na ten zaszczyt, bowiem przygody Vuko Drakkainen są dosłownie fantastyczno-fantastyczne i całkowicie się w nich zatraciłam! Z początku sądziłam, że będzie to powieść science fiction, opis zdecydowanie na to wskazywał – ekspedycja naukowa, człekopodobna cywilizacja, planeta Midgaard, jednak szybko okazało się, że to coś znacznie więcej. Powieść przeradza się bowiem w fantastykę – mroczną powieść o magicznym świecie, pełną ludzi o niepokojących pobudkach... Było to dla mnie niemałe zaskoczenie, bo spodziewałam się nieco innego rozwinięcia fabuły i jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim zabiegiem. Zmienić nagle gatunek? To prawdziwy odjazd!
Nie tylko ten niezwykły „plot-twist” mnie urzekł – język Grzędowicza jest malowniczy, ujmuje plastycznością i pięknem. Autor buduje nim niebanalny klimat – choć świat „Pana Lodowego Ogrodu” nie jest zbyt różowy, tak czytelnik nie jest w stanie go opuścić. Zatraciłam się w nim i czytałam do utraty tchu, choć z początku byłam nieco przerażona wrzuceniem mnie od razu na głęboką wodę – powieść nie posiada żadnego wyjaśniającego wstępu. Zupełnie, jakbyśmy bez zapoznania się ze scenariuszem zostali wypchnięci na scenę i... zwyczajnie towarzyszymy Vuko i innym bohaterom, pozwalając naszej wyobraźni na „improwizację” i własne dopowiedzenia, które zostają powoli rozjaśnione przez dalsze wydarzenia. A wiarygodne postaci, przemyślany świat i spora porcja inteligentnego humoru bardzo w tym odkrywaniu „roli” pomaga.
„Pana Lodowego Ogrodu 1” polecam absolutnie każdemu miłośnikowi fantastyki – tę książkę po prostu wypada znać, a przystępna cena i cudne wydanie serii Mistrzów Polskiej Fantastyki jest fantastyczną ku temu okazją. Czytając tę powieść trzeba być gotowym na wszystko – autor bardzo przebiegle prowadzi fabułę i wielokrotnie zaskakuje. Cieszę się, że w końcu zapoznałam się z twórczością Jarosława Grzędowicza i już nie mogę się doczekać kolejnych spotkań z jego książkami – kolejnymi tomami cyklu, które już czekają na mojej półeczce na wspólną przygodę!
Mistrzowie Polskiej Fantastyki
MISTRZOWIE POLSKIEJ FANTASTYKI
Edipresse Polska oraz Wydawnictwo Fabryka Słów zapraszają na niemal dwuletnią przygodę z Mistrzami Polskiej Fantastyki. To wyjątkowa kolekcja najbardziej znanych powieści współczesnej polskiej literatury fantastycznej. Topowi autorzy, bestsellerowe tytuły, najlepsze teksty w pięknym, kolekcjonerskim wydaniu. To nie lada gratka dla wszystkich z żyłką zbieracza oraz niepowtarzalna okazja dla tych, którzy czują, że fantastyka to dziewiczy ląd wart spenetrowania. Kolekcja stanie się również niepowtarzalną ozdobą ściany każdego książkoluba. Wystarczy metrowa półeczka, żeby powstało takie oto cudo:
Pierwszy tom kolekcji – Jarosław Grzędowicz, „Pan Lodowego Ogrodu” tom 1
– ukaże się w czwartek, 11 stycznia 2018.