Rezultaty wyszukiwania dla: Max Czornyj
Fatum
Myślisz, że prześladuje Cię pech? Uważasz się wręcz za... przeklętego? Jeśli nie zostałeś jedną z ofiar psychopaty, możesz się jednak uważać za szczęśliwca. Chyba że jesteś kolejny na liście.
Komisarz Eryk Deryło nie wie, czego się spodziewać, gdy zostaje wezwany do jednego z lubelskich pustostanów. Może i ma cichą nadzieję, że tym razem nie trafi na makabryczną sprawę, jednak po dotarciu na miejsce już wie, że trafił do koszmaru. Ktoś zamordował człowieka w bestialski sposób - spalając go żywcem w specjalnej klatce, z której nie było drogi ucieczki. Deryło jako „specjalista od trudnych przypadków” wie, że goni go czas. Od niego zależy, jak wiele osób zabije sprawca. Główny bohater ma jedynie niejasne wskazówki oraz nową partnerkę, którą również musi rozgryźć. Tamara Haler bowiem walczy o życie w szpitalu.
Czy nękany strachem o życie Tamary Deryło poradzi sobie z nowym przeciwnikiem? I czy nowa partnerka na pewno nadaje się do tak brutalnych spraw?
To już jedenasty tom walki komisarza Eryka Deryło ze złem, a wciąż czuję się, jakbym dopiero niedawno rozpoczęła tę pasjonującą podróż w głąb mroków ludzkiej psychiki. Niestety, wraz z rosnącą ilością części mam też wrażenie, że ta historia chyba powoli dobiega końca. Szczególnie że tym razem mamy tutaj także pożegnania, a jednocześnie jakby nowy początek.
Czy coś się zmieniło? Nie. Max Czornyj nadal potrafi niesiepana czterystu stronicową książką wbić czytelnika w fotel, zmuszając, by doczytać do ostatniej strony. Dokładne, malownicze opisy tortur czy ciał zamordowanych to gratka dla fanów mocniejszych, literackich wrażeń i to wciąż pozostaje niezmienne. Rzekłabym nawet, że to cecha charakterystyczna twórczości autora. Tym razem jednak cała opowieść ma gorzki posmak. Nie oszukujmy się, ale większość z nas pokochała serię o komisarzu Deryle nie tylko ze względu na krwawe opisy i nietuzinkowe śledztwa, lecz również dzięki policyjnemu duetowi, czyli Deryle i Haler. I choć od którejś części wiedzieliśmy, że Tamara ma problemy, to jakoś nie docierało do nas z pełną mocą (przynajmniej w moim przypadku). Teraz gdy na scenę wchodzi nowa postać, mam trochę mieszane uczucia. Jednak czas pokaże.
Nikt, kto sięga po twórczość tego autora, nie może narzekać na nudę. Każdy rozdział to kolejna dawka emocji, a akcja pędzi przed siebie na złamanie karku. Psychopata, który pozostawia jedynie garstkę niejasnych wskazówek co do własnych motywów to trudny przeciwnik dla naszych bohaterów. Nawet Deryło, który na swoim koncie ma już kilku seryjniaków, ma trudności z rozszyfrowaniem i wytypowaniem sprawcy w gąszczu podejrzanych. Na tym polu na prowadzenie wychodzi Sofia, czyli nowa współpracownica. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że współpraca tej dwójki w perspektywie dłuższego czasu będzie bardzo owocna, jako że kobieta w pewnych aspektach przypominała mi Haler. Ten sam błyskotliwy umysł, spryt, inteligencja i szybkość w kojarzeniu faktów. I przede wszystkim ogromna cierpliwość do naszego komisarza. Znamy Deryłę nie od dziś i wiemy, jaki jest humorzasty, a niekiedy wręcz wybuchowy. W tym tomie zdecydowanie pokazał się od gorszej strony. Jednak czy powinno nas to dziwić, skoro (początkowo) ani śledztwo, ani sprawy prywatne nie układały się zbyt pozytywnie?
Jedenasty tom utrzymuje wysoki poziom całej serii. Max Czornyj nie tylko serwuje nam ciekawego psychopatę, lecz również emocje dotyczące sfery prywatnej naszych bohaterów. Tym bardziej nie mogę się doczekać kontynuacji i mam nadzieję, że w kolejnej części poznamy nieco lepiej Sofię. Może i ona skrywa jakiś sekret?
Fanom twórczości autora nie muszę polecać tej książki, gdyż zapewne lektura już dawno za Wami. Jeżeli jednak jesteś osobą, która wciąż zastanawia się nad sięgnięciem, to zachęcam! Emocje na wszystkich możliwych polach gwarantowane. A do tego kompletne zatracenie się w chorym umyśle.
Spirytystka
Niedaleko Krakowa ktoś w okrutny sposób morduje kolejnych ludzi, obranych z jakiegoś powodu na cel. Dzięki wskazówkom byłego szefa katedry mortalistyki policja dociera do zabójcy. Jednak sprawca nie dzieli się z nikim motywami swoich działań, gdyż umiera, zastrzelony, w trakcie odprawiania mrocznego rytuału. Honoriusz Mond oddycha z ulgą - już po sprawie. Teraz może wrócić do w miarę spokojnego życia sprzątającego u swojej szefowej, a zarazem przyjaciółki, Allegry Szmit. Los jednak lubi być przewrotny...
Wydawałoby się, że sprawa jest ostatecznie zakończona - żyjące ofiary uwolniono, szaleniec nie żyje. A jednak krótko po zamknięciu śledztwa policja odnajduje kolejne ciało, a wszystkie znaki wskazują na to, że zastrzelony morderca doczekał się naśladowcy... albo miał wspólnika. Co ciekawe, szczegóły tamtej sprawy znał tylko szaleniec i Mond.
Żyjący w oparach nieustającego bólu Honoriusz nie wie, czy mógłby kogoś zamordować. Zdaje sobie sprawę, że jego zmysły coraz częściej go zawodzą. A ścieżki prowadzą właśnie do niego - do osoby, która była tam, gdy ginął zabójca. A gdy Allegra otwiera się przed nim, dzieląc przeczuciami, nic już nie jest jasne.
Honoriusza Monda i Allegrę Szmit poznaliśmy jakiś czas temu za sprawą „Mortalisty”, otwierającego nową serię autorstwa pana Maxa Czornyja. Główny bohater, były kierownik katedry mortalistyki jest jednym z niewielu specjalistów od śmierci na świecie (a już na pewno w Polsce). Postanowił jednak porzucić dotychczasową ścieżkę kariery i zaszyć się w wynajmowanym mieszkaniu, na życie zarabiając w firmie sprzątającej, prowadzonej przez Allegrę właśnie. I tak wreszcie doczekaliśmy się tomu drugiego, czyli „Spirytystki”, gdzie na jaw wychodzi troszkę więcej informacji o naszej drugiej, niemniej ważnej postaci, czyli Allegrze Szmit.
Cała historia - jak każda w przypadku naszego autora - wbija w fotel, nie można się od niej oderwać aż do dotarcia do ostatniej strony. Jako że główny bohater ma dość specyficzne wykształcenie (i hobby zarazem), mamy możliwość spojrzenia na śmierć od strony bardziej naukowej. To sprawia, że lektura daje nam o wiele więcej niż inne thrillery, bo możemy zagłębić się w coś zupełnie innego, co daje nam informacje, jakich raczej na co dzień nie poszukujemy. Co prawda przez tytuł książki myślałam, że Allegra i jej historia (a raczej specyficzne talenty) dość mocno wysunie się tutaj na pierwszy plan, a jednak Honoriusz i jego niepewność co do własnych czynów ponownie zepchnął ją nieco na bok. To nic, myślę, że kolejne części rozwiną wątek damskiej postaci. A przez te jej specyficzne zdolności (nie napiszę Wam, o co chodzi, żeby nie spoilerować) otoczka wokół serii robi się jeszcze bardziej... mroczna? Intrygująca? To sprawia, że czytelnik jeszcze intensywniej zastanawia się nad tym, w którą stronę popłynie wyobraźnia autora w kolejnym tomie.
Co do samego śledztwa - owszem, było ciekawie, było mrocznie i podczas lektury zastanawiałam się, czy rzeczywiście to nie Honoriusz kontynuuje dzieło szaleńca, aczkolwiek już na starcie uznałam, że nie. To by było za proste, prawda? Napisałam już wcześniej, że lektura wciąga, a jednak tym razem (o dziwo) nie tyleż za sprawą poszukiwań mordercy, co całej towarzyszącej temu otoczki - walce z własnymi demonami, przeczuciom, niepewności. Myślę, że i nasz duet bohaterów miał w tym wypadku równie ogromny wpływ, gdyż poznajemy ich już lepiej, jednakże nie do końca. Nie wiemy wiele o przeszłości Honoriusza i powodzie, dla którego porzucił dotychczasową ścieżkę kariery. Nie wiemy wiele o Allegrze, mogącej pochwalić się pewnymi... zdolnościami. Liczę, że tom trzeci przyniesie nam trochę więcej odpowiedzi na owe nurtujące pytania.
Kto zna twórczość Czornyja ten wie, że zawsze warto sięgnąć po jego literackie dzieci. Cokolwiek nie wytworzy jego wyobraźnia, to na pewno nas, czytelników, zaskoczy. Autor umiejętnie lawiruje między brutalnymi, wypełnionymi krwią opisami tortur a bogatym światem wewnętrznym bohaterów, spajając to w jedną, sensowną całość. Z niecierpliwością czekam na jego kolejną książkę (niezależnie, z której serii), a Was zachęcam do zapoznania się z coraz bogatszym dorobkiem literackim Czornyja.
Piekło
Może to tym razem komisarz Eryk Deryło trafił do samego Piekła?
Choć wzbraniała się ze wszystkich sił, musiała wreszcie udać się do psychiatry po kolejną dawkę leków. Tamara Haler nie ma teraz najlepszego czasu w życiu, jej choroba zdaje się z dnia na dzień postępować coraz szybciej. Poza typową rozmową lekarza z pacjentem doktor Anna Winter dzieli się z Tamarą czymś jeszcze - obawą, że jeden z jej podopiecznych może stanowić zagrożenie dla innych.
W tym samym czasie ktoś z niezwykłą finezją zaczyna mordować przypadkowych ludzi. A przynajmniej tak początkowo sądzi Deryło, nie znajdując żadnego powiązania między ofiarami. Kolejne drobne puzzle zaczynają jednak coraz lepiej pasować do tej morderczej układanki szaleńca.
Tej serii nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, i to nawet nie przez wzgląd, że to już dziesiąty tom. Max Czornyj raczy nas kolejnymi makabrycznymi historiami o naszym ulubionym duecie bohaterów z taką szybkością, że jeszcze nie zdążymy do końca przetrawić jednego śledztwa, a już z mocnym tąpnięciem wchodzimy w kolejne. Tym razem miałam jednak delikatne wrażenie, jakbyśmy powoli zbliżali się do końca serii; jakby autor chciał dać wreszcie odpocząć komisarzowi Deryło i Tamarze Haler. Tak, jakby postępująca choroba kobiety prowadziła czytelnika do zakończenia naszej wspólnej, dziesięciotomowej przygody.
Nie wiem, czy już kiedyś wspominałam, ale uwielbiam naszą dwójkę głównych bohaterów. Dlaczego? Nawet nie przez to, że oboje wykazują cechy rzadko spotykane w realnym życiu. Podoba mi się ich relacja ojciec - córka. Zazwyczaj w literaturze, w przypadku damsko - męskiego duetu policjantów możemy się spodziewać romantycznej relacji, która po jakimś czasie połączy daną dwójkę. Tutaj od któregoś z pierwszych tomów mamy jasno postawioną sytuację: Deryło traktuje Haler jak córkę, ona jego jako ojca. Nie ma między nimi żadnej chemii, żadnych ukrytych uczuć. Ta relacja jest po prostu czysta, nierzadko skomplikowana wyłącznie przez ich ciężkie charaktery i trudności z wyrażaniem uczuć. Uwielbiam ich.
Po raz kolejny mam nadzieję, że nikt nie będzie wzorował się na książkach Czornyja. Chodzi mi tu oczywiście o brutalność i wyszukane tortury, jakimi raczy swoje ofiary tajemniczy sprawca. Spokojnie można powiedzieć, że w tym aspekcie „Piekło” trzyma swój wysoki poziom. Niejednokrotnie podczas lektury kolejnych wymyślnych tortur miałam ciarki, a obrzydzenie ściskało mi gardło. A z drugiej strony nie uważam, by scen obrzydliwych było za dużo - autor doskonale wie, jak to wyważyć, by nie przekroczyć granicy smaku. Nie oszukujmy się zresztą, już dawno osiągnął złoty środek w każdym aspekcie swoich książek.
Wizja niedługiego poznania tożsamości mordercy sprawiła, iż ostatnie rozdziały przeleciały mi przed oczami w trybie mocno przyspieszonym. Zakończenie danej historii to zazwyczaj ta część książki, która niejednokrotnie może uratować całość. Często zdarzało mi się, że fabuła sama w sobie nie odpowiadała mi w stu procentach, lecz jej finisz doprowadzał do tego, że długo lekturę wspominałam. W tym przypadku jednak o ile historia była jak najbardziej na plus, o tyle zakończenie mnie nie porwało - jakąś częścią siebie spodziewałam się podobnego rozwiązania. Niemniej jednak w niczym nie ujmowało to całemu tomowi, więc nie czułam się szczególnie rozczarowana.
Zasadniczo „Piekło” pod żadnym względem nie różni się od poprzedników. Max Czornyj nie zawodzi nas bowiem w żadnym aspekcie: jest mrocznie, brutalnie, a te krwawe pociągnięcia piórem okraszone są coraz trudniejszą sytuacją obyczajową. Mamy tutaj już mniej duetu Deryło & Haler, a więcej samego komisarza. Przez wzgląd na postępującą chorobę Tamary i jej zamiłowanie do uciekania przed tymi, którzy się o nią martwią, wcale to jednak nie dziwi. Wciąż mam jednak jakąś cichą nadzieję, że znajdzie się jakieś magiczne rozwiązanie spraw związanych ze zdrowiem bohaterki. Z drugiej strony racjonalna część umysłu wie, że to niemożliwe, co martwi mnie jeszcze bardziej. A jednak liczę, że Max Czornyj uraczy nas jeszcze kilkoma tomami, póki nie podejmie ostatecznej decyzji o zakończeniu serii.
Czy polecam? Oczywiście, że tak. Przecież nie możecie ominąć ani jednego tomu z serii, skoro sytuacja robi się coraz bardziej... skomplikowana.
Mortalista
Żadna praca nie hańbi, prawda stara jak świat. Również Honoriusz Mond, specjalista od śmierci jak możemy go pokrótce nazwać, żyje zgodnie z tą zasadą. Były kierownik katedry mortalistyki obecnie pracuje w małej (bo tylko dwuosobowej) firmie mającej za zadanie porządkowanie miejsc zbrodni. I gdy po śmierci emerytowanego nauczyciela wraz z szefową mają posprzątać jego dom, instynkt daje mu znać, że coś jest nie tak. Okazuje się, że pod budynkiem kryje się sieć tuneli, a w nich upozowane ciała dzieci.
Seryjny morderca, a może niczego nieświadomy starzec?
Honoriusz nie ma zbyt wiele czasu do zastanawiania się nad osobowością zmarłego nauczyciela, gdyż zostaje porwana kolejna osoba. W wyścigu z czasem tylko jeden może zostać zwycięzcą i Mond ma nadzieję, że to właśnie on nim będzie.
Nowa seria autorstwa Maxa Czornyja to zarówno gratka dla jego fanów, jak i czytelnicza ciekawostka dla tych, którzy w literaturze poszukują czegoś nowego. W końcu ile powstało książek o specjalistach od śmierci? Osobiście nie kojarzę żadnej, choć może przez lata w natłoku lektur coś po prostu mi umknęło. Niemniej jednak czułam, że czeka mnie ciekawa, czytelnicza przygoda.
Choć w zupełnie innym zakresie, lecz nadal w bliskim kontakcie ze śmiercią - tak można określić nowe zajęcie Honoriusza Monda. Początkowo dziwi fakt, że tak uznany specjalista mortalistyki postanawia zmienić „specjalizację”, aczkolwiek czytelnik ma świadomość, że za tym musi stać jakaś grubsza - zapewne prywatna - sprawa. Jako że jest to tom rozpoczynający serię, wiem, że ułamki odpowiedzi pojawią się w kolejnej części. Czym nasz główny bohater przyciąga do siebie uwagę? Stoi za tym nie tylko jego intrygujące zamiłowanie do tematyki śmierci, lecz również jego osoba. Honoriusza Monda możemy określić jako swego rodzaju człowieka starej daty, co widać po jego zamiłowaniu do antyków, nienoszonych obecnie strojów i zachowania. Dżentelmen w pełnej krasie. Inteligencja, spryt i szybkie kojarzenie faktów to cechy, które w większości charakteryzują wszystkich bohaterów Czornyja, nie inaczej jest też w przypadku speca od śmierci. I może dlatego tak przyciąga naszą uwagę.
Sieć tuneli, a w nich upozowane ciała dzieci... okruch informacji z okładki, który przyciąga uwagę wszystkich zafascynowanych mrocznymi tajemnicami. To kolejny aspekt historii tworzonych przez autora, dzięki któremu grono fanów jego twórczości wciąż się powiększa. Max Czornyj nie stawia na proste, nieskomplikowane historie - a nawet jeśli jakaś taka jest, to wówczas wybija się innym szczegółem. W przypadku „Mortalisty” to nie tylko ciekawa tematyka śmierci i człowieka, który jest z nią za pan brat, lecz tajemnica sieci tunelów. A dokładniej tego, co się w nich kryje. Czy upozowanie ciał dzieci to tylko kolejny przejaw szaleństwa, a może sprawca miał w tym jakiś cel? Szczerze powiedziawszy, podjęłam próbę rozwiązania tej zagadki, ale szybko poległam - żaden sensowny (w mniemaniu zabójcy oczywiście) motyw nie przychodził mi do głowy. I dlatego też ta książka jest tak ciekawa - ocieramy się tutaj o legendy, dawne wierzenia. Jednak szczegółów musicie szukać już w „Mortaliście".
Książki Maxa Czornyja bronią się same. Sięgając po nie, wiemy, że możemy spodziewać się wszystkiego, co najlepsze. Nawet jeżeli dana historia nie do końca trafia w nasze gusta, to styl pisania autora sprawia, że tak czy tak wciągamy się w historię. Do tego dochodzą intrygujące postacie - pisarz uwielbia tworzyć takie, które w jakiś sposób zapadną nam w pamięć, dzięki czemu z łatwością możemy rozróżnić poszczególne osoby wśród całkiem sporej już grupy bohaterów powstających spod jego pióra.
„Mortalista” tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że warto sięgać po książki Maxa Czornyja. Jest mrocznie, intrygująco, a i poniekąd możemy poszerzyć swoją wiedzę o otaczającym nas świecie. Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji, zastanawiając się, czym tym razem mnie zaskoczy.
Pacjent
Mord
Zapowiedź Pacjent
Informacja przekazana przez dyspozytorkę wzbudza niepokój komisarza Deryły. Coś się stało z jego partnerką, Tamarą Haler. Po przeprowadzeniu serii badań kobieta zniknęła ze szpitalnego oddziału i nie ma po niej śladu. Gdzie jest? Dlaczego przepadła bez wieści?