Rezultaty wyszukiwania dla: Marko Kloos
Wstrząsy wtórne
W ogniu walki
Rok temu o tej samej porze roku skończyłam „Natarcie” i podobnie, jak teraz bardzo żałuję, że nie mam pod ręką kolejnego tomu. „Fabryka Słów” regularnie wydaje serię Fronliness i tylko jeden tom pozostał do przeczytania polskim czytelnikom, „Points od Impact”, aby być na bieżąco z przygodami Andrew Graysona.
„W ogniu walki” kontynuuje fabułę ostatniego tomu. Andrew trafia ponownie na Grenlandię, gdzie odkrywa niezwykłe zachowania i umiejętności Dryblasów. Halley przechodzi rekonwalescencję po ciężkich walkach. Oboje szykują się powoli do akcji na Marsie, który od ponad roku jest we władaniu obcych. Decyzje naczelnego dowództwa zaważą nie tylko na przyszłości głównych bohaterów, ale również całej ludzkości. Armia pomimo że stara zmobilizować jak najwięcej zaplecza bojowego, cierpi wiele niedostatków zarówno sprzętowych, jak i, co znacznie trudniejsze do uzupełnienia, kadrowych. Coraz większą liczbą żółtodziobów muszą prowadzić do boju Andrew i jego doświadczeni podkomendni. A na Marsie czekają setki ludzi poukrywanych w podziemnych bunkrach oraz tysiące, zadomowionych już na czerwonej planecie, Dryblasów.
Kolejny tom Fronliness, podobnie, jak poprzednie został fabularnie skonstruowany dość schematycznie. Pierwsza część, akcja na Grendlandii, stanowi wprowadzenie, po której następuje druga część, przygotowująca bohaterów do właściwej akcji i trzecia ostatnia, główna, dotycząca działań wojskowych. Czytając kolejny tom, podobnie zbudowany, powoli zaczęłam powątpiewać, czy można jeszcze cokolwiek wycisnąć z życia Andrew Graysona. Historia Andrew i Halley odwiedzających dom rodzinny pani pilot, wykazała, że autor ma szerokie pojęcie o problemach społecznych wojskowych, nawet w rodzinnych domach, ale ewidentnie mu nie leżała. Wątek nierówności społecznej, nieakceptowania wyborów dzieci przez ich rodziców oraz wieloletnich zatargów, owszem jest ważnym elementem, budującym całokształt wizji autora, aczkolwiek został wprowadzony pośpiesznie, sztywno i z wielkim ideologicznym przesłaniem. Zdecydowanie Kloos, powinien popracować nad warsztatem „niemilitarnym”. Dlatego też cała faza druga, trochę męczy i nuży.
Czy oznacza to, że Marko Kloos się wypalił z tematem konfliktu ludzkość kontra Dryblasy? W żadnym bądź razie. W momencie, gdy tylko Andrew trafia na Marsa akcja przyspiesza, a wydarzenia następujące po sobie logicznie się przenikają. Ta część, związana z wojskowymi działaniami odwetowymi na Dryblasach od razu porywa czytelnika i przypomina, dlaczego tak bardzo lubimy czytać powieści militarnej fantastyki.
„W ogniu walki” może mniej zaskakuje, jak „Ewakuacja”, i możliwe, że powoli autor zaczyna serię pisać schematycznie, aczkolwiek, nadal potrafi zadowolić swoich czytelników, dostarczając im sporej dawki przygód i adrenaliny. Liczę, że w następnym tomie nastąpi spory zwrot w działaniach wojennych, a pisarz ponownie udowodni, że potrafi zaskoczyć. Z niecierpliwością czekam na „Points od Impact”.
Łańcuch dowodzenia
„Łańcuch dowodzenia” to czwarty tom z cyklu Frontlines wydany przez Fabrykę Słów, cyklu świetnej militarnej fantastyki z pogranicza space opery, do której nie trzeba zachęcać wszystkich tych, którzy dotarli aż do tego tomu.
Akcja czwartego tomu rozpoczyna się dość zaskakująco, bowiem wbrew temu, czego się czytelnik spodziewał po zakończeniu tomu poprzedniego, od wydarzeń w obronie DZK przed Dryblasami, minął rok, a chorąży Andrew Grayson wylądował w Ośrodku Szkoleniowym Wspólnoty Północnoamerykańskiej Orem. Nasz bohater objął pieczę nad szkoleniem nowego pokolenia wojaków lub ujmując to w innej nomenklaturze, mięsa armatniego. Andrew wmawiając sobie, że ktoś musi wpoić młodzieży podstawowe umiejętności, które pomogą im przetrwać na polu walki, raczy się alkoholem, lekami nasennymi, od czasu do czasu widuje się z żoną, a tak naprawdę gnuśnieje i flaczeje. Dlatego też, gdy tylko nadarza się okazja nawiać z tego nudnego cyrku, ze słabo ukrywaną radością i zapalczywością, angażuje się w karkołomną akcję pościgu za zdrajcami, którzy porzucili ludzkość. Celem jest odebranie zagarniętego mienia wojskowego, które ma w przyszłości pomóc odbić Mars spod władzy Dryblasów.
„Łańcuch dowodzenia” podobnie jak „Ewakuacja” wydaje się być tomem przejściowym. Akcja jest znacznie bardziej stabilna i skupiona na etycznym wymiarze działań wojennych i problemach związanych z wykorzystaniem wojska przeciwko swoim. Przypomina to odwieczny problem moralny, który zapewne gnębi Amerykanów jeszcze od czasów wojny secesyjnej i jest nieodzownym problemem każdej wojny domowej. Równie trudnymi tematami są problemy związane z aprowizacją wojska w czasie długoletniej wojny, niedoskonałym, skróconym szkoleniem coraz młodszych rekrutów, nagłymi awansami kadry podoficerskiej, którą przydziela się do coraz trudniejszych zadań. Andrew Grayson, chorąży Fallon, sierżant Philbrick będą musieli zmierzyć się nie tylko z doraźnymi zadaniami i problemami na polu walki, ale również zderzą się z rozkazami dowódców, które nie zawsze będą zgodne z ich sumieniem. W tle wielkich rozgrywek wojskowej polityki rozgrywać się będzie prywatne życie Andrew i Halley, którzy zachowując wierność mundurowi, jednocześnie będą starali zachować również wierność swoim uczuciom.
„Łańcuch dowodzenia” niestety z dotychczasowych tomów zdaje się najsłabszym ogniwem w tym cyklu. Przed nami jeszcze co najmniej dwa tomy przygód Andrew Graysona i ludzkości walczącej o dominacje w kosmosie z Dryblasami. Pomimo że ten tom nie przyniósł niczego zaskakującego i powielił pewne motywy z poprzednich tomów, to nadal z niecierpliwością czekam na „Fields of Fire”, ponieważ wiem, że Marko Kloos, jak niewielu pisarzy, potrafi zaskakiwać czytelników.
Łańcuch dowodzenia
Secretum.pl objęło patronatem czwarty tom Fronlines, militarnej fantastyki autorstwa Marko Kloosa, która nakładem Fabryki Słów ukaże się 25 maja.
O książce:
„Militarna seria Frontlines Marko Kloosa szybko staje się jedną z naszych ulubionych.
W jej najnowszym tomie autor udowadnia,
że wkrótce może stać się czołowym twórcą w tym gatunku”.
Łańcuch dowodzenia
Militarna seria Frontlines Marko Kloosa szybko staje się jedną z naszych ulubionych. W jej najnowszym tomie autor udowadnia, że wkrótce może stać się czołowym twórcą w tym gatunku.
Plany ataku na Ziemię zostały pokrzyżowane, jednak Mars wciąż znajduje się w łapach obcych. Ocalali ludzie desperacko próbują odbudować zdolność bojową oraz zorganizować obronę planety. Chorąży Andrew Grayson w trybie przyspieszonym szkoli nowych rekrutów a koszmarne wspomnienia przytępia alkoholem i lekami.
Natarcie
Gdy w 2016 roku Fabryka Słów rozpoczęła wydawanie serii Frontlines, zupełnie nieznanego autora Marko Kloosa, obawiałam się, że na polu space opery i fantastyki militarnej generalnie nie można nic nowego za bardzo osiągnąć. Polski rynek przecież już był pełen książek takich wielkich nazwisk jak Weber, Heinlein, Haldeman, Scalzi, a przecież były też pomniejsze jak Currie, Campbell, Douglas, czy Nagata. Jednak to właśnie ten cykl pochłaniam z wielką przyjemnością i to ten pisarz ma wielki dar utrzymywania czytelnika przy sobie.
Jeśli czytaliście „Ewakuację”, drugi tom cyklu, to doznaliście nieprzyjemnego doświadczenia, jakim jest wredne zawieszenie fabuły przez autora w momencie, w którym chciałoby się natychmiast sięgnąć po następny tom. Ludzkość, a przynajmniej ta jej cząstka, która została wraz z Andrew Graysonem, na Nowym Svalbardzie, w systemie Fomalhaut, dowiedziała się, że Dryblasy, czyli agresywny i mocno ekspansywny gatunek, przedostał się do Układu Słonecznego. Nikt nie wie, co się dzieje z Ziemią, poza tym, że zapewne nikomu dużo czasu nie zostało, ani ludziom na Nowym Svalbardzie, którzy umrą z głodu, jeśli będą musieli wyżywić nadprogramową ilość przybyłej armii, ani ludzkości, jeśli resztki sił zbrojnych szybko nie przedostaną się do rodzimego układu i nie wesprą swoich w walce o utrzymanie macierzystej planety. Nic jednak u Marko Kloosa nie jest takie proste, a przecież jest jeszcze Andrew Grayson, który, gdzie się pojawi jest w epicentrum wszelakiego.... zamętu, delikatnie mówiąc.
Sięgając po „Natarcie” byłam przekonana o tym, o czym będzie ten tom. Chyba nadal zbyt sztampowo traktując Marko Kloosa, pomyliłam się. A tom trzeci, choć jest tomem przejściowym i lekko wydłuża cały cykl, to w ogóle, ale to w ogóle, nie daje tego odczuć czytelnikowi, że musi pozamykać kilka wątków, aby móc, zapewne w następnym tomie, pójść dalej z fabułą. Zdecydowanie należy docenić talent pisarza, który potrafi nie wydłużać niepotrzebnie fabuły, tworzyć każdorazowo oryginalnie nową koncepcję dla każdego tomu i prowadzić narrację tak, że czytelnik nie ma, ale to wcale, ochoty odrywać się od lektury. Jakby nie patrząc autor bazuje na bardzo sztampowych elementach: źli kosmici atakują Ziemię, trzeba ją obronić, a całą narrację skupia wokół głównego bohatera, który dzięki łutowi szczęścia zawsze wychodzi z opresji, ale żeby nie wychodził na supermena, najlepiej, aby miał zwykłe cechy, czyli dobrych przyjaciół, dylematy moralne, dobrą kobietę, a i niech od czasu do czasu lubi się napić. Niby bardzo prosta recepta, którą wielu próbuje wykorzystać, ale jednak niewielu umie tak, jak Marko Kloos tchnąć w ten pomysł naprawdę żywą i ciekawą duszę. Nic jednak samo nie przychodzi, w Podziękowaniach „skromny padawan” dziękuje za cenne uwagi i pomoc właśnie wyżej wymienionemu Johnowi Scalzi'emu i Elizabeth Bear, co oznacza, że pisarz, wie, od kogo należy się uczyć.
Szczerze polecam cały cykl Frontlines i z niecierpliwością będę oczekiwała tomu czwartego „Chains of Command”.
"Natarcie" - Marko Kloos
W październiku nakładem wydawnictwa Fabryka Słów ukaże się tom trzeci cyklu Fronlines.
Obcy gromadzą się na obrzeżach Układu Słonecznego, umacniają podbitego Marsa i zaczynają spoglądać w stronę Ziemi.
Ewakuacja
„Pobór” Marko Kloosa, tom pierwszy cyklu Fronlines, należący równocześnie do nowej serii Fabrycznej Galaktyki, podobał mi się i z przyjemnością sięgnęłam po kontynuację. Nie spodziewałam się jednak, że tom drugi okaże się o niebo lepszy.
Marko Kloos na naszym rynku zaistniał w 2016 r. dzięki wydawnictwu Fabryka Słów, gdy sięgałam po pierwszy tom, nie przypuszczałam, że rozpoczynam przygodę z naprawdę bardzo dobrą fantastyką militarną. Teraz po przeczytaniu tomu drugiego, będę wyczekiwała niespokojnie tomu trzeciego, który mam nadzieję, że będzie przynajmniej równie dobry. Najbardziej czego się obawiam, to tego, że cykl ten może umknąć sporej części czytelników z kilku powodów. Po pierwsze autor jest u nas jeszcze słabo znany. Po drugie, z szacunkiem do Dark Crayon, którego grafiki bardzo lubię, ilustracja tomu drugiego, choć w klimacie, niestety jest kiepska i tendencyjna. Tak też siła w nas, recenzentach, by zachęcić czytelników do sięgnięcia akurat po tę, a nie inną pozycję.
„Ewakuacja” rozpoczyna się pięć lat po tym, jak Andrew Grayson zaciągnął się do wojska. Nadchodzi pora, by podpisać nowy kontrakt na kolejne pięć lat, a że Andrew nie za bardzo wie, co miałby robić na wolności, ponownie podpisuje „cyrograf”. Trafia na lotniskowiec „Nieustraszony” i zostaje skierowany przeciwko Dryblasom, obcym, których miał okazję „odkryć” na Willoughby. Po akcji nuklearnego odrobaczywiania, sierżant sztabowy Grayson, jako jeden z rozchwytywanych kontrolerów walki, zostaje oddelegowany do kolejnej akcji, tym razem wymierzonej przeciw Związkowi Chińsko-Rosyjskiemu (ZCR). Dowódca rozkazuje, podwładny wykonuje, ale czy aby na pewno?
„Ewakucja” Marko Kloosa, jak dla mnie, stała się wzorcowym przykładem, jak powinno pisać się fantastykę militarną. Akcja rozgrywa się dynamicznie, ale nie skokowo, tak jak to miało miejsce w „Wojnie starego człowieka” J. Scalziego, autor płynnie przechodzi pomiędzy zwrotami akcji, których nawiasem mówiąc, nie brakuje. W przeciwieństwie do tomu pierwszego, w którym sporą część powieści stanowił opis życia codziennego kadeta, w „Ewakuacji” wolniejsze momenty są idealnie wpasowane w całą fabułę i nie zanudzają swoją monotonią. Elementy związane z opisem wyposażenia wojskowego, uzbrojeniem, taktyką są dawkowane tylko w potrzebnej ilości do zrozumienia całej historii. Historia Andrew Graysona po prostu nie może się znudzić, gdy fabuła ciągle zaskakuje. Wydarzenia, które mają miejsce w powieści często nie rozgrywają się tak, jakby czytelnik się spodziewał; główny bohater raz musi walczyć z Dryblasami, raz z woskami Chino-Ruskich, a jeszcze innym razem wystąpić przeciw swoim. Również kreacja bohaterów jest znacznie bardziej pogłębiona, autor wprowadził wiele wątków socjologicznych i politycznych. Marko Kloos nie tylko stworzył świetną powieść militarną, ale również ukazał wiele aspektów związanych z etycznym wymiarem działań wojennych, problemów związanych z wykorzystaniem wojska przeciwko własnemu narodowi, czy zakresem działań na terenach okupowanych. Nie wspomnę już o zakończeniu, które zaskakuje i zmusza czytelnika do niecierpliwego oczekiwania kolejnego tomu.
„Ewakuacja” Marko Kloosa, to świetnie zbalansowana powieść z gatunku fantastyki militarnej, której największym atutem są płynne zwroty akcji. Jednak bardziej ona przypadnie do gustu tym, którzy preferują space operę, ponieważ znacznie w niej więcej akcji, niż zagwozdek z dziedziny wojskowości. Szczerze polecam.
"Ewakuacja" - Marko Kloos
Fabryka Słów zapowiedziała drugi tom serii Frontlines na 3 lutego 2017 r. Czy pamiętacie przygody Andrew Greysona? Jeśli nie, to przypominamy, że na Secretum możecie przeczytać recenzję pierwszego tomu należącego równocześnie do nowej serii - Fabryczna Galaktyka.
A co czeka czytelników w "Ewakuacji"?
Brutalny międzygwiezdny konflikt z rasą niezniszczalnych obcych. Krwawa wojna domowa o ostatnie nadające się do zamieszkania skrawki kosmosu. Polityczne niepokoje, militarystyczna policja, bezpośrednie zagrożenie dla Układu Słonecznego … Po latach przegrywanej walki na dwa fronty ludzkość znalazła się na skraju zagłady. W równie kiepskim stanie jest podoficer Korpusu Obronnego Wspólnoty Północnoamerykańskiej Andrew Grayson. Marzy o tym, by opuścić kiedyś służbę wraz ze swoja dziewczyną pilotką. Skoro jednak zmagania wojenne pochłaniają całe planety, a warunki na Ziemi stają się coraz gorsze, zastanawia się, czy mają dokąd się udać. Po wyjściu z życiem z katastrofalnego desantu Grayson ląduje na okręcie lecącym do odległej kolonii i wypchanym malkontentami oraz wichrzycielami. Jego najtrudniejsza bitwa dopiero się rozpoczyna. Znany z „Poboru” zmęczony żołnierz musi wciąż walczyć, by zapobiec upadkowi swego gatunku. Inaczej będzie świadkiem ostatnich podrygów ludzkości.
Wywiad z Marko Kloosem
Przeprowadzenie wywiadu z Marko Kloosem umożliwiło Wydawnictwo Fabryka Słów, za co serdecznie dziękujemy. Przygotowanie i tłumaczenie wywiadu Agnieszka 'actagaudi' Pyra.
Witam serdecznie i w imieniu Secretum.pl chciałbym podziękować za udzielenie wywiadu.
Marko, we wrześniu pojawił się w Fabryce Słów pierwszy tom twojej serii Frontlines. Jesteś dla polskiego czytelnika nowym pisarzem. Czy mógłbyś powiedzieć nam kilka słów o sobie?
Urodziłem się i wychowywałem w Niemczech, a do Stanów Zjednoczonych przeniosłem się w 1996 roku. Podejmowałem się wielu bardzo różnych zawodów, ale zorientowałem się, że tak naprawdę dobry jestem tylko w pisaniu. Praktyka pisarska oraz składanie rękopisów u wydawców zabrały mi kilka lat, ale w końcu udało się sprzedać dwa pierwsze tomy serii Frontlines w 2013 roku i od tamtej pory jestem pisarzem na pełen etat.