Rezultaty wyszukiwania dla: Mag
Podniebna pieśń
Nie ma chyba dziecka, które nie zna bajki o „Królowej śniegu” – złej królowej o sercu przypominającym kawałek lodu i ogromnej żądzy władzy. Mimo iż historia adresowana jest do dzieci, to tak naprawdę jej morał dotyczy każdego i znajduje zastosowanie niezależnie od upływu lat. Niestety władza i nieśmiertelność to dwie potrzeby, które niektórzy starają się zaspokoić nie bacząc na konsekwencje i wyrządzane po drodze krzywdy. Zaślepieni w swym pragnieniu, desperacko pragną zdobyć coś, co w konsekwencji często prowadzi ich do zguby...
A jak te pragnienia wyglądają na łamach książki pt. „Podniebna Pieśń”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Wilga? Utrzymana w baśniowej, choć lekko upiornej scenerii powieść, której autorką jest Abi Elphinstone, to historia walki dobra ze złem, adresowana nie tylko do młodych czytelników. Mimo iż bohaterami historii jest dwójka nastolatków, to ich dojrzałość, a także piękno opowieści sprawia, że również dorośli czytelnicy zagłębią się w świat stworzony przez boginię, Gwiazdę Polarną.
Wspomniana Bogini, za sprawą Lodowego Rogu, z którego wydobyła melodię pełną mocy, stworzyła królestwo Erkenwald, z zamieszkującymi go plemionami. W namiotach z futer mieszkało Plemię Futer, jaskinie Wiecznych Klifów zajęło Plemię Piór, zaś na klifach północnego wybrzeża swoje miejsce znalazło Plemię Kłów. Wszystkie te plemiona żyły ze sobą w zgodzie, obficie czerpiąc z wypełniającej krainę magii. Niestety, również boginiom nie jest obce uczucie zazdrości i pożądania, dlatego też najmniejsza z bogiń wśród Bogów Niebios zapragnęła przejąć władzę nad Erkenwaldem. Na szczęście Gwiazda Polarna uwięziła buntowniczkę w lodowcu, chroniąc królestwo przed jej złymi mocami, ale rozłam już się dokonał.
Te moce były w stanie zwabić szamana z Plemienia Kłów, Jaszczura, pod lodowiec – tam, zwiedziony obietnicą otrzymania mrocznej mocy podjął kluczową dla świata decyzję. Zabił swojego wodza, winą obarczając plemiona Futer i Piór. Tak zasiał nienawiść pomiędzy plemionami, doprowadzając do wojny. W międzyczasie zła bogini została uwolniona z lodowca i osiadła na terenach zamieszkiwanych dotąd przez Plemię Kłów, gdzie utworzyła swój pałac Winterfang.
Ale wolność, władza nad jednym z plemion i mroźne domostwo to dopiero początek aktywności bogini. Osiągnąwszy już tak wiele, zapragnęła nieśmiertelności, tę zaś mogły zapewnić jej wyłącznie ludzkie głosy. Zdołała porwać zatem kobiety i mężczyzn wrogich plemion, a także jedno dziecko, dziewczynkę nazywaną imieniem Eska. Pozostałe dzieci zdołały skryć się przed pazernością bogini, stanowiąc odtąd mroczny przedmiot jej pożądania. Eska natomiast została uwięziona w pozytywce, zaś na jej ciało został rzucony czar. Mimo tego, iż zła bogini miała ją w posiadaniu, dziewczynka miała na tyle silnej woli, by mimo próśb i gróźb władczyni nie wydobyć z siebie głosu. W jej głowie zaś rodziło się coraz większe pragnienie ucieczki. Pragnienie nierealne, a przynajmniej do czasu, kiedy w pałacowych komnatach zjawia się ... chłopak.
Flint – tak bowiem na imię ma chłopiec, który wtargnął do Winterfang w poszukiwaniu matki i z zamiarem jej uwolnienia, to jeden z niewielu, którzy wierzą jeszcze w magię. Pomaga on wydostać się Esce z pułapki i zdejmuje rzucony przez boginię czar, choć cały czas ma świadomość, że ratując obcą dziewczynkę, nie ma szans na odnalezienie matki. Powodzenie w ucieczce to dopiero początek ich wspólnej przygody, której celem jest przywrócenie krainie wolności oraz odzyskanie wiary w magię. Czy jednak zdołają tego dokonać dzieci?
Przekonamy się o tym dzięki lekturze wciągającej powieści o fantastycznym, a raczej baśniowym zabarwieniu, pt. „Podniebna Pieśń”. Autorka zabiera nas do krainy, w której otulimy się magią, trwając – niczym ostatni bastion, wraz z Flintem i Eską – w wierze w nią. Brawurowo napisana powieść z jej porywająca fabułą i niestrudzonymi, dążącymi do prawdy i wyznającymi te same wartości bohaterami to lektura, w której zakochają się wszyscy czytelnicy!
Robert J. Szmidt - spotkanie autorskie
Wraz z Wydawnictwem insignis zapraszamy na spotkanie autorskie z Robertem J. Szmidtem, które odbędzie się 26 stycznia, w sobotę, w Empik Renoma we Wrocławiu w godzinach 16:00-18:00.
Śledźcie wydarzenia na Facebooku.
30 stycznia ukaże się tom 2 Szczurów Wrocławia - "Kraty". TUTAJ możecie przeczytać naszą recenzję powieści.
Smocza perła - zapowiedź
Trzynastoletnia Min pochodzi z prastarego rodu lisich duchów, ale zupełnie na to nie wygląda. By chronić najbliższych przed niebezpieczeństwem, matka zakazała im posługiwania się lisią magią: nie wolno czarować, nie wolno zmieniać postaci. Wszyscy przez cały czas muszą zachowywać ludzką formę.
Min czuje się przytłoczona rodzinnymi zasadami. Nie znosi niekończących się domowych obowiązków, panoszących się wszędzie kuzynów i wiecznie krytykujących ciotek. Marzy, by uciec z rodzinnej Jinju – zapomnianej, ubogiej, pustynnej planety. Nie może się już doczekać, kiedy dorośnie i będzie mogła, jak jej starszy brat Jun, zaciągnąć się do Sił Kosmicznych i zobaczyć inne planety należące do Ligi Tysiąca Światów.
Świat Inkwizytorów. Płomień i Krzyż t.3 - zapowiedź
Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin wspólnie ruszają do walki!
Dwaj szczególni Inkwizytorzy znowu się spotykają. Tym razem, by wspólnie wypełnić zadanie w przeklętej krainie zamieszkanej przez dziki lud, który wiarę w Chrystusa połączył z pogańskimi obrządkami. Tysiące mil od granic Cesarstwa, inkwizytorzy będą musieli spełnić misję kluczową dla całego chrześcijaństwa.
Szczury Wrocławia. Kraty
Wrocław jeszcze nigdy nie był wystawiony na tak ogromne niebezpieczeństwo; mimo że nie minęło wiele czasu, od kiedy granice miasta opuścili ostatni najeźdźcy. Teraz wrocławianie muszą zmierzyć się z czymś o wiele gorszym... i nie dającym się zabić. Rok 1963 miał dać ludności odetchnąć, a jest coraz gorzej. Pierwsze doniesienia o epidemii czarnej ospy obudziły panikę w sercach wielu, zaś część ludności musiała zostać poddana przymusowej kwarantannie. A jednak najgorsze miało dopiero nadejść. Hordy nieumarłych zalegają miasto, zabijając wszystko, co żywe. Ofiary zombie, nawet jeżeli okrutnie pokaleczone, wkrótce dołączają do swoich oprawców w śmiertelnym tańcu, krocząc powoli kolejnymi uliczkami. Nie imają się ich kule, z żyjącymi trupami nie poradzi sobie nawet siekiera, maczeta czy inny, ostry sprzęt.
Okrutny, znajdujący się obecnie na terenie własnego więzienia, ma nie lada zagwozdkę- wypuścić osadzonych wprost w ramiona zombie i sprowadzić bliskich wszystkich kolegów za więzienne mury, czy może jednak spróbować żyć tuż obok złoczyńców, wykorzystując ich do pomocy w walce z nieumarłymi. Mężczyzna zdaje sobie jednak sprawę z tego, że wśród "pomieszkujących" w więzieniu oprychów znajduje się grupa równie niebezpiecznych jak zombie potworów. Postanawia więc zamknąć ich w kilku więźniarkach (samochodach transportujących osadzonych) i pozostawić na Dworcu Głównym. Plan Okrutnego prawie wypalił... usunął tych złych, przyjmując dobrych. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że tak sprytny morderca (i kanibal w jednym) jak Fabian Sprycha stworzy swój własny plan. Plan, w którym po uwolnieniu się z tymczasowej pułapki nie będzie miejsca na litość, nie ważne- żyjących czy chodzących trupów.
Niespełna rok temu miałam okazję zapoznać się z pierwszym tomem Szczurów Wrocławia. Trafiłam na tę książkę zupełnym przypadkiem, podczas przekopywania promocyjnych koszy w jednym z większych supermarketów. A że horror należy do moich ulubionych gatunków, nie zastanawiałam się długo. Po lekturze poprzednika miałam nadzieję, że uda mi się gdzieś dorwać tom kolejny. Ale czas mijał, w zapowiedziach wydawnictwa jakoś go nie widziałam... więc zapomniałam. A tu taka niespodzianka!
Czy temat zombie może się... przejeść? W końcu w ostatnich latach ów wątek dosyć często przewija się zarówno w literaturze, jak i filmie. Dotychczas każda książka o nieumarłych na jaką trafiłam, różniła się od następców zaledwie kilkoma prostymi szczegółami- miejscem akcji oraz czasem akcji (zazwyczaj bieżące lata), bohaterami oraz drobnymi detalami odnośnie cech charakterystycznych dla zombie. A pan Robert J. Szmidt poszedł w nieco inną stronę: nie dość, że akcja toczy się w roku 1963, gdzie technologia nie ma na razie czasu na rozwój (nie zapominajmy, miasta dopiero co powoli podnosiły głowy po wojnie!), to wyposażył swoich zmarłych- niezmarłych bohaterów w... nieśmiertelność. O ile w innych produkcjach zombiaka można było zabić celnym strzałem w głowę, o tyle w Szczurach Wrocławia nie pomaga ani kulka, ani nawet odcięcie wspomnianej części ciała od właściciela. Jak więc TO zabić? Otóż... nie wiadomo. Jeszcze. Miejmy nadzieję, że to kwestia czasu.
Książka ma ponad sześćset stron czystej przyjemności dla fana zarówno horrorów, jak i żywych trupów. To prawda, w wydaniu autora są one odrobinę ciamajdowate, ale nadrabiają innymi aspektami. Przy tej lekturze po prostu nie można się nudzić, szczególnie, że akcja została rozdzielona na trzy zespoły- grupę Okrutnego, ukrytą za więziennymi murami, gang morderców, który sieje postrach wszędzie tam, gdzie się pojawi, a także grupę Biedrzyckiego, planującego oczyścić i zasiedlić Wielką Wyspę ocalałymi, a jednocześnie (przy pomocy doktora Arendzikowskiego) prowadzącego badania nad nieumarłymi.
Tom drugi skończył się w takim momencie, że wręcz umieram z ciekawości, jak autor rozstrzygnie sprawę nieśmiertelności zombie. Mam cichutką nadzieję, że pan Robert J. Szmidt nie da nam długo czekać na trzeci tom.
Wracać wciąż do domu
Wznowienia powieści i opowiadań Ursuli Le Guin to prawdziwy rarytas dla fanów autorki. Wielkoformatowe, w twardej oprawie i z prostą, symboliczną grafiką nie tylko cieszą oko, ale też zapewniają doskonałą lekturę. Wracać wciąż do domu to czwarty z kolei tom, doskonale uzupełniający te poprzednie.
Książka dzieli się na pięć część, chociaż tak właściwie można ją podzielić na trzy. Znajdziemy w niej trzy powieści wchodzące w skład trylogii Kroniki Zachodniego Brzegu, tytułowe Wracać wciąż do domu oraz niewydane wcześniej w Polsce Międzylądowania. Na marginesie warto wspomnieć, że z dwie z części Kronik... także ukazały się w tym tomie po raz pierwszy w naszym kraju.
W skład Kronik... wchodzą powieści Dary, Głosy i Moce. Ich akcja toczy się w bliżej nieokreślonym świecie, w którym magia niby nie jest rzeczą oczywistą, lecz żyją w nim ludzie obdarzeni niezwykłymi umiejętnościami. Niektórzy potrafią przywoływać zwierzęta, inni nawet z dużej odległości mogą coś zniszczyć lub kogoś zabić. Każdy dar jest więc nie tylko błogosławieństwem, ale też wiąże się z dużym obciążeniem.
Każda z część Kronik toczy się w innym regionie, każda ma też innych bohaterów, mimo że ostatecznie wszystkie są ze sobą splecione. Poznajemy w nich kolejno parę młodych ludzi obdarzonych darami, z których nie chcą korzystać, dziewczynę żyjącą w mieście okupowanym od kilkudziesięciu lat przez najeźdźców z pustyni oraz młodego niewolnika, którego życie wywraca się do góry nogami po tym, gdy spotyka go osobista tragedia, a ze względu na swój status nie ma prawa dochodzić sprawiedliwości.
W zamierzeniu i w licznych opisach Kroniki Zachodniego Brzegu są przedstawiane jako powieści młodzieżowe, ale wcale ich tak nie odebrałam. Klimatem skojarzyły mi się nieco z Ziemiomorzem, mimo że ich charakter i sam świat są odmienne. Ich bohaterów, mimo że są młodzi wiekiem, spotyka los nie do pozazdroszczenia. Są świadkami i ofiarami brutalności, okrucieństwa i zwykłej ludzkiej niegodziwości, która eskaluje, jeśli tylko pozostaje bezkarna. Nie ukrywam też, że chętnie poznałabym dalszy ciąg, dlatego wielka szkoda, że już nie ma na to szansy.
Interesujące ze względu na formę jest tytułowe Wracać wciąż do domu, chociaż przyznaję, że w mojej subiektywnej ocenie była to najsłabsza część z wszystkich powieści Le Guin, jakie miałam okazję czytać. Jest to na poły fabularna historia ludu Kesh, w której opowieści przeplatają się z zapiskami antropologicznymi, wierszami i legendami. Sama koncepcja świata jest niebanalna i charakterystyczna dla autorki, jednak właściwie brak akcji w pewnym momencie nuży i lekturę tej akurat części trzeba sobie dawkować.
Wreszcie całość wieńczą wspomniane wcześniej Międzylądowania, zbiór opowiadań, z których każde przedstawia inny świat, tak bardzo jednak podobny do naszego. Niektóre są lżejsze, inne mają znacznie poważniejszy i cięższy wydźwięk, a jednak mimo krótkiej formy, zapadają w pamięci. Są wśród nich opowieści o narodzie, w którym zdolność mówienia zanika wraz z wiekiem i mowa jest domeną jedynie najmłodszych. Jest też zaawansowany technologicznie, lecz biedny świat, żegnający się kolejno z kolejnymi gatunkami zwierząt, a także miejsce, gdzie można spotkać ludzi nieśmiertelnych i leżące w ziemi diamenty, a jednak przesiąknięty melancholią i daleki od raju.
Zbiór liczy blisko 1200 stron, może więc stanowić wyśmienitą lekturę na dobrych kilka wieczorów. Teksty są utrzymane w charakterystycznym dla autorki stylu i pod fasadą fantastyki pokazują prawdziwą naturę człowieka, z tym co w nim najlepsze, ale i najgorsze. Dla każdego fana twórczości Ursuli Le Guin to pozycja obowiązkowa.
Hawkeye kontra Deadpool
Wydawnictwo Egmont, po tym, jak zakończyło serie komiksowe z przygodami Hawkeya (autorstwa Matta Fractiona) oraz Deadpoola (autorstwa Briana Posehna), uraczyło fanów wydaniem crossovera obu serii. Jednotomowy album „Hawkeye kontra Deadpool” jest zbiorem pięciu zeszytów. Tytuł sugeruje nam, iż fabuła oparta będzie na konflikcie dwóch jakże odmiennych bohaterów. Nic bardziej mylnego. Zacznijmy jednak od początku.
31 października, czyli Halloween to chyba obok Dnia Niepodległości jeden z najhuczniej obchodzonych dni w Stanach Zjednoczonych. Tego dnia również zaczyna się nasza opowieść. Po ulicach Brooklynu biegają dzieci przebrane za różne straszne postacie z horrorów. Wszyscy wiedzą, iż w tej okolicy, w jednej z kamienic mieszka jeden z członków Avengers - Hawkeye. W ten dzień o bohaterze krążą dodatkowo legendy, iż wszystkich małych potworów co rok obdarowuje on sporą ilością słodyczy. Z tego powodu do drzwi Sokolego Oka puka nie kto inny jak Wade Wilson (przebrany za jednego z członków Pogromców Duchów) wraz ze swoją córką i przyjaciółmi. Krótka wymiana zdań między bohaterami nie wskazuje jeszcze, iż już niedługo los połączy ich na znacznie dłużej. Mianowicie zaraz po odwiedzinach Najemnika do drzwi Clinta puka tajemniczy chłopak szukający pomocy. Barton jednak gniewnie odmawia nieznajomemu, myśląc, iż to kolejne roszczeniowe dziecko pragnące słodyczy. Nie mija kilka minut, a tajemniczy młodzieniec ginie zastrzelony na ulicy przez osobnika przebranego za Daredevila.
Hawkeye targany wyrzutami sumienia, iż nie pomógł wcześniej młodzieńcowi, postanawia zająć się tym zagadkowym morderstwem. W śledztwie, mimo sprzeciwu Bartona, postanawia uczestniczyć Deadpool. Na horyzoncie objawia się poważna intryga, w którą zamieszana jest Czarna Kotka. Przeciwniczka Spider-Mana postanawia zdobyć listę wszystkich aktywnych agentów S.H.I.E.L.D., a pomóc w tym mają jej poprzebierani za superbohaterów złoczyńcy. W ten oto sposób dwóch kompletnie różnych bohaterów łączy wspólne zadanie. To od nich będzie zależało, czy światło dzienne ujrzą tajne, prywatne dane agentów.
Jak wspomniałem na początku, tytuł tej krótkiej serii wskazuje nam, iż fabuła będzie opierała się na konflikcie między głównymi bohaterami. Dodatkowo okładka wydania zbiorczego, jak również okładki poszczególnych zeszytów, mylnie podkreślają jeszcze widowiskowość ich pojedynków. Muszę jednak zawieźć tych, którzy liczyli na takie rozwinięcie akcji. Hawkeye i Deadpool tworzą duet, w którym uzupełniają się nawzajem w pojedynkach przeciw wspólnemu wrogowi. Dodatkowo w poczynaniach wspiera ich przyjaciółka Bartona, Kate Bishop – druga Hawkeye.
Największym plusem komiksu jest humor, który praktycznie nie schodzi z jego kart. Połączenie dwóch tak różnych bohaterów, którzy są jak ogień i woda wywołuję lawinę różnych przekomicznych sytuacji. Dialogi pomiędzy postaciami zostały świetnie rozpisane. Nie brakuje w nich wzajemnych docinek i uszczypliwości. Gdy jeden pozuje na stanowczego i poważnego, drugi popisuje się absurdalnym wręcz poczuciem humoru i wszystko obraca w żart. Stopniowo jesteśmy świadkami, jak maleje wzajemna niechęć, a pojawia się zaufanie. Jednak można odnieść wrażenie, że postać Deadpoola gra drugie skrzypce. W większości fabuła skupia się na Clincie, a Wade jest jakby uzupełnieniem i tłem dla tej postaci. W niczym to jednak nie umniejsza komiksowy i fani Wilsona na pewno będą zadowoleni. Bardzo fajnie została przestawiona również relacja między Kate a Deadpoolem, którzy bardzo szybko zostają kumplami.
Ciekawie została rozpisana postać antagonistki. Felicia Hardy, czyli Czarna Kotka to przypomnijmy była dziewczyna Spider-Mana, a potem jego przeciwniczka. Tutaj ukazana jest jako bezwzględna szefowa swojej przestępczej grupy, która po trupach dąży do celu i zrealizowania swojego misternego planu.
Autorzy, scenarzysta Gerry Duggan, jak również rysownicy Matteo Lolli i Jacopo Camagni, z dużym powodzeniem oddali styl postaci nawiązując do ich osobnych serii komiksowych. Szczególnie fajne są odwołania do komiksów Fractiona, m.in. do prowadzenia fabuły oczami psa czy miganych dialogów (Hawkeye nadal jest głuchy). Graficznie zaś widać nawiązania do oryginalnego stylu Davida Aji, który charakteryzują wyraziste kontury oraz surowa i gruba kreska.
Podsumowując „Hawkeye kontra Deadpool” to udany crossover bohaterów z zupełnie dwóch innych światów i jakby rzeczywistości. W końcu, kiedy Clint Burton zajmował się sąsiedzkimi problemami, czy walczył ze wschodnioeuropejską mafią, to Wade Wilson w tym samym czasie starł się z Draculą, mieszkał z duchem Bena Franklina czy zmagał się z zombie-prezydentami. Autorom jednak udało się znaleźć wspólny mianownik. Skupili się przede wszystkim na relacjach między bohaterami. Ich eksperyment udał się i otrzymaliśmy komiks przesiąknięty humorem i akcją. Komiks, który można polecić fanom obydwu postaci.
Asteriks. Tajemnica magicznego wywaru - zapowiedź
Album na podstawie filmu animowanego o tym samym tytule, którego polska premiera w kinach już w styczniu 2019 roku. Przed nami zupełnie nowe przygody nieugiętych Galów tym razem w formie opowiadania. Druid Panoramiks ma poważny kłopot i szybko musi podjąć konkretne działania. Sam jednak może sobie nie poradzić. Ale bez obaw! Asteriks i Obeliks na pewno nie zostawią go w potrzebie. Jak zwykle nie zabraknie wielu zabawnych sytuacji, niespodziewanych przeszkód, bijatyk oraz oczywiście... magicznego wywaru!
Więź. Trylogia Mocy i Szału - zapowiedź
Pełna pasji opowieść o mocy i szale, o miłości silniejszej niż czas.
Korzystając z ferii zimowych, Alicja, warszawska maturzystka, postanawia wybrać się w Bieszczady, jednak zupełnie nie spodziewa się dramatycznej zmiany pogody i przez swoją lekkomyślność ulega poważnemu wypadkowi. Zostaje szczęśliwie uratowana przez mieszkającego samotnie w okolicy Wiktora, mającego za towarzysza jedynie wielkiego, szarego wilczarza.
Uwięzieni w wielodniowej śnieżycy Alicja i Wiktor zaczynają zbliżać się do siebie i zauważać, że choć wydają się pochodzić z kompletnie różnych światów, to jednak łączy ich o wiele więcej, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. I chociaż zaczyna się między nimi rodzić uczucie, starają się z nim walczyć, bo każde z nich nosi w sobie tajemnicę i dziedzictwo, mogące okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.
Więź to rozgrywająca się w malowniczym otoczeniu zasypanych śniegiem, zimowych Bieszczad, pełna magii historia o przeznaczeniu i miłości dwojga ludzi, których z pozoru dzieli niemal wszystko. To opowieść o mocy i szale, o więzi większej niż czas, i sekretach, skrywających mrok i niebezpieczeństwo...
Neverworld Wake - zapowiedź
Pięcioro przyjaciół. Tylko jedno z nich może przeżyć.
Komu uda się wyrwać z koszmarnej otchłani?
Jaką cenę będzie musiał zapłacić?
Wyjątkowy, porywający thriller, w którym czas zapętlił się
w wiecznym powtórzeniu.
Beatrice i pięcioro jej najlepszych przyjaciół tworzyli świetną ekipę. Ale wszystko zmieniła tajemnicza śmierć Jima, chłopaka Beatrice.
Bee czuje, że nigdy nie pozna prawdy, jeśli nie spotka się z przyjaciółmi. Nie rozmawiała z nimi przez rok od dramatycznych wydarzeń. Podejrzewa, że wiedzą znacznie więcej, niż chcą zdradzić.