Rezultaty wyszukiwania dla: MAG
Muza
Zimowe wieczory sprzyjają czytaniu, lecz czasem potrzeba spędzenia czasu w większym gronie wygrywa. Wtedy pora na otworzenie szafki z grami. Tu pojawia się problem, jaką grę wybrać, by pasowała całemu towarzystwu bez względu na wiek i zamiłowania. Najprościej sięgnąć po grę, która zachwyci prostotą i kolorami, a proces grania nie będzie wymagał dużych przygotowań.
Idealnie do takich wytycznych pasuje gra Muza. Od pierwszych chwil zachwyca. Wykonanie, oprawa graficzna i te cudowne barwy. Każdy detal od razu wpada w oko i wywołuje radość. Mój zachwyt nie zmalał nawet po otwarciu pudła zawierającego wszystkie elementy gry.
Co zawierało pudełko?
Instrukcję gry, zestaw 83 kart Arcydzieł oraz 32 karty inspiracji. Wykonane z trwałego materiału na pewno długo posłużą i przyniosą sporo zabawy i radości. Grać można w mniejszym lub większym gronie, gdyż gra przeznaczona jest dla 2-12 graczy w wieku 10+ i mieć z dwa kwadranse wolnego czasu. Na czym polega gra?
Przygotowanie do gry
Zależnie od liczby graczy dzielimy się na dwie lub trzy drużyny, w skład których powinny wchodzić co najmniej dwie osoby. Obie talie kart należy osobno przetasować i ułożyć na osobnych stosikach tak by znalazły się one w zasięgu graczy. Rozgrywkę rozpoczyna ta drużyna, która w swych szeregach posiada najmłodszego z graczy.
Przebieg gry
• Ta drużyna, która w danej rundzie jest aktywna, spośród swoich graczy wybiera tego, który będzie Muzą.
• Drużyna po lewej stronie dobiera 6 kart Arcydzieł i dwie karty Inspiracji, po czym oddają po jednej karcie z każdego rodzaju Muzie drużyny aktywnej.
• Muza musi przyjrzeć się otrzymanym kartom. Gdy już to zrobi, udziela wskazówki pomocnej w odkryciu właściwe karty Arcydzieła. Wskazówka ta musi być zgodna z tym, co zawiera karta Inspiracji, którą otrzymała Muza i dotyczyć istniejącej, niefikcyjnej postaci lub rzeczy.
• Muza zwraca zakrytą kartę Arcydzieła drużynie po lewej stronie. Jeden z graczy tej drużyny musi przetasować oddaną kartę wraz z pozostałymi pięcioma i rozłożyć je awersem do góry.
• Cała aktywna drużyna musi wskazać kartę Arcydzieła, której dotyczyła wskazówka. Muza nie może podpowiadać nic więcej, poza wskazówką daną na początku rozgrywki.
• Jeśli drużyna poprawnie odgadnie, która z kart jest tą podarowaną, stają się jej właścicielem. Gdy ich odpowiedź jest błędna, karta wraca do drużyny po lewej.
Po zakończonej rundzie drużyna aktywna zostawia sobie wygrane karty Arcydzieł, a użyte karty z danej tury trafiają na stos odrzucenia, z którego możemy ponownie użyć kart, gdy ich zabraknie lub zmieni się drużyna aktywna.
Wygrywa drużyna, która jako pierwsza zdobędzie 5 kart Arcydzieł.
My bawiliśmy się świetnie, a rozgrywka przysporzyła nam mnóstwo zabawy i inspiracji. To świetna alternatywa dla zwykłych gier karcianych, która rozwinie wyobraźnie i wspomoże rozwój dzieci. Zaletą gry jest to, że można w nią grać wielokrotnie, odkrywając każdorazowo inny tok rozgrywki.
Myślę, że zarówno jakość wykonania, jak i forma Muzy okażą się warte swej cenny. Jeśli chodzi o wrażenia, są one jak najbardziej pozytywne i z pewnością polecam grę każdemu bez względu na wiek i płeć. Czas dać się porwać wyobraźni.
The Goon. Kolekcja, tom 1
Zbir jaki jest, każdy widzi. Kwadratowa, poorana bliznami gęba, monstrualne łapy i nieodłączny, nasunięty na oczy kaszkiet sprawiają, że nie sposób pomylić go z nikim innym. Fani komiksu znają go od dawna, ja nawiązałam znajomość dopiero przy okazji zbiorowego wydania poświęconych mi komiksów. I powiem Wam, że takich spotkań szybko się nie zapomina.
Krótkie wprowadzenie dla niezorientowanych w temacie – tytułowy zbir (z angielskiego Goon właśnie) trzyma w ryzach pewne amerykańskie miasteczko. Niemal całe, bowiem ulica Samotna to terytorium Bezimiennego Kapłana Zombie i jego popleczników. Od lat próbuje on pozbyć się Zbira, by zawładnąć całym miastem i stworzyć niepokonaną i nieumarłą rodzinę przestępczą. Z marnym jak dotąd skutkiem.
Nieodłącznym towarzyszem Zbira jest Franky, pałętający mu się pod nogami psychopata, którego receptą na każdy problem jest „kosa w oko”. Razem tworzą duet, na który nie ma mocnych. Nieważne, czy na drodze stają im ludzie, zombie, wampiry czy demony.
Niniejsze wydanie to zbiór czterech tytułów, z których każdy składa się z kilku rozdziałów. Są wśród nich: Brudna robota, Do bani z tym wszystkim, Moje zabójcze dzieciństwo (i inne smętne bajdurzenia) oraz Totalna ruina. Zostały zebrane chronologicznie, co pozwala prześledzić, jak zmieniała się kreska i styl Powella. Sam autor we wstępie zaznaczył, że nie poleca rozpoczynać znajomości z nim od pierwszych zeszytów, ponieważ w porównaniu z kolejnymi „zebrane tu historie to syf”. Śmiem polemizować, ale dobrze pokazuje to stosunek autora do własnego dzieła – całkowicie brak mu zadęcia i nie podejmuje nawet prób udowadniania, że tworząc Zbira miał na myśli coś więcej poza czystą rozrywką.
Zebrane tu komiksy są tak mocno niepoprawne politycznie, tak brutalne i tak absurdalne, że prawdopodobnie trudno byłoby Powellowi przebić się z nimi, gdyby rozpoczynał ich wydawanie dopiero teraz, w czasach do bólu przerysowanej wymaganej od każdego poprawności (swoją drogą, pierwsze zeszyty wydawał własnym sumptem i dopiero ich sukces sprawił, że zainteresowało się nimi wydawnictwo Dark Horse). Zbir i Franky biją, mordują i nie oszczędzają nikogo. Nieważne, czy mowa o prawdziwych zakapiorach, dawnych kumplach, stworach rodem z horroru, czy też staruszkach lub dzieciach podejrzanych o opętanie przez demony.
Całość została okraszona komentarzami m.in. samego Powella, a także Williama Stouta czy Franka Cho. Nie zabrakło bogatego szkicownika, w którym można obejrzeć, jak powstawały poszczególne sceny. Dodatkowo dobre wrażenie robi duży format i twarda oprawa z obwolutą.
Podsumowując, The Goon to niebanalne i niekonwencjonalne połączenie tradycyjnej amerykańskiej gangsterki z elementami horroru. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto choćby spróbować, czy takie klimaty będą Wam odpowiadać. Mimo początkowego sceptycyzmu, już po kilku zeszytach wpadłam po uszy i będę z niecierpliwością wypatrywać drugiego tomu.
Dziewczynka z atramentu i gwiazd - zapowiedź
Pełna przygód i magii, wciągająca opowieść o odwadze i przyjaźni!
„Arinta była bardzo odważną dziewczyną. Mieszkała w samym środku wyspy Moya tysiąc lat temu, kiedy wyspa unosiła się na powierzchni oceanu niczym żywy statek. Nie było lasu, nie było granic, nie było Zapomnianych Ziem, a na każdym drzewie śpiewały ptaki. Pewnego dnia jednak ognisty demon, który zamieszkiwał niespokojne dno morza, zauważył przepiękną pływającą wyspę i zapragnął jej dla siebie. Demon nazywał się Yote...”
Zapowiedzi Non Stop Comics
Deadly Class tom 1: 1987 Reagan Youth
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wes Craig
Tłumaczenie: Marceli Szpak
ISBN: 978-83-8110-776-1
Oprawa: miękka
Ilość stron: 176
Format: 170x260
Cena: 45 zł
Premiera: 13.02.2019
World of Warcraft: Przez Mroczny Portal - zapowiedź
Aaron Rosenberg & Christie Golden
World of Warcraft: Przez Mroczny Portal
Opis
Pod koniec Drugiej Wojny Przymierze zmusiło do odwrotu Hordę i zniszczyło Mroczny Portal, zrywając tym samym połączenie między Azeroth a rodzinnym światem orków Draenorem.
Lecz dwa lata później Horda powraca...
Rakieta Imprezowa - zapowiedź FoxGames
Rakieta Imprezowa
Premiera: marzec
Uczestnicy zabawy poznają kategorię, do której muszą wymyślić trzy skojarzenia, a czwarte wpisać jako „rakietę”. Jeśli to samo skojarzenie pojawiło się u minimum dwóch różnych graczy – otrzymują oni punkty. Jeśli zaś znalazło się u kogoś jako „rakieta” – punkty otrzymuje jedynie jej twórca, który tym samym blokuje to skojarzenie u innych.
Cała magia gry polega na wymyślaniu skojarzeń niezbyt prostych, ale też nie przesadnie skomplikowanych. Popisz się kreatywnością i baw się słowami w Rakiecie Imprezowej!
Harda Horda - zapowiedź
Fantastic Women Writers od Poland wraz z 12 pisarkami zapowiedziało antologie opowiadań, które ukażą się 8 marca nakładem Wydawnictwa SQN.
Oto autorki opowiadań, które się ukażą w Dzień Kobiet Hardych:
Hawkeye #04: Rio Bravo
Hawkeye z racji, iż nie posiada żadnych nadzwyczajnych mocy, zawsze był traktowany po macoszemu i stał jakby na marginesie wielu marvelowskich historii – czy to komiksowych, czy filmowych. Tę sytuację zmienili Matt Fraction i David Aja, którzy stworzyli 22-zeszytową serię skupiającą się na tym bohaterze. Wszystko, co dobre, szybko się jednak kończy. „Rio Bravo” to czwarty i ostatni tom kończący te jakże oryginalne przygody Clintona Bartona.
Ze słonecznego Miasta Aniołów na zachodnim wybrzeżu, gdzie towarzyszyliśmy Kate Bishop w jej przygodach, wracamy do Nowego Jorku. Warto przypomnieć, iż zeszyty z przygodami żeńskiej Hawkeye, które zostały zebrane przez polskiego wydawcę w trzecim tomie pt. „L.A. Woman”, oryginalnie ukazywały się na przemian z zeszytami z „Rio Bravo”. W odróżnieniu od np. amerykańskich czytelników uniknęliśmy skakania po fabule i naładowani pozytywną energią młodej bohaterki, powróciliśmy do pesymistycznego Burtona.
W życiu Clinta niespodziewanie pojawia się jego starszy brat Barney. Chłopaków łączy wiele, ale dzieli jeszcze więcej. Starszy Barton to typ człowieka, który niczym magnes non stop ściąga na siebie kłopoty. Lubi wędrowny tryb życia oraz nieustannie szuka łatwych możliwości zarobku (m.in. poprzez wdawanie się w płatne bójki). Jednak Bartonów łączy mocna braterska miłość, na którą wpływ miało bardzo trudne wspólne dzieciństwo. Matt Fraction przywołuje różne wycinki z przeszłości braci, które niestety nie było usłane różami. Dzięki tym retrospekcjom lepiej rozumiemy, co ukształtowało taki trudny charakter Clinta.
Bracia wchodzą w konfrontację z miejscową dresiarską mafią (o wschodnioeuropejskich korzeniach), która na zlecenie dużej korporacji próbuje przejąć grunt, na którym stoi kamienica Clinta. Dresiarze uprzykrzali już życie naszemu bohaterowi w pierwszych zeszytach serii. Jednak teraz, kiedy ginie jeden z mieszkańców kamienicy, Hawkeye i Barney zamierzają rozwiązać ostatecznie problem. Czeka ich starcie z polskim najemnikiem Kazimierzem Kazimierczakiem znanym jako Clown.
Fraction umiejętnie wiąże ze sobą rozpoczęte w poprzednich tomach wątki. Wszystko składa w jedną całość i prowadzi do spektakularnego finału. Wiele się dzieje, powracają znani z wcześniejszych zeszytów bohaterowie z Kate Bishop na czele. Ponownie pomocną dłoń głównemu bohaterowi wyciągają jego byłe kobiety – m.in. Mockingbird i Czarna Wdowa.
W czwartym tomie nie zabrakło znanych z wcześniejszych części rysowników, dlatego nadal oryginalna oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie. David Aja wspomagany przez Chrisa Eliopoulusa i Francesco Francavilla konsekwentnie bawi się kadrowaniem, perspektywą i światłocieniami. Grube kontury, skupianie się na szczegółach typu lecąca strzała oraz dodatki w postaci ideogramów czy wykresów to jego znak rozpoznawczy. W „Rio Bravo” poszedł krok dalej. W pewnym momencie Clint traci słuch i od tej pory pojawiają się m.in. puste dymki czy migane dialogi.
Podsumowując ten album, jak i całą serię o przygodach Clinta Burtona można śmiało rzec, iż autorzy udowodnili, że z tak mało znanej postaci można wykrzesać tak dużo. W specyficzny i oryginalny sposób zabawili się gatunkiem, jak i formą. Uciekli od epickich i schematycznych historii o superbohaterach. Ostatni tom nadal trzyma poziom całej serii i dostarcza dobrej zabawy. Szczerze mogę uznać tę serię za jedną z lepszych, które ukazały się w ramach cyklu wydawniczego Marvel Now. Więc ziom, jeśli jeszcze nie czytałeś przygód Hawkeya, migiem łap pierwszy tom. Ziom w serii tej albo się zakochasz, albo ją znienawidzisz. Na pewno jednak o niej nie zapomnisz..ziom.
Strażnik - zapowiedź
Nadchodzi coś niesamowitego...
Hubert budzi się w ciemnym i zamkniętym pokoju, ubrany w starą koszulę i poprzecierane dżinsy. Zamiast w Paryżu, znajduje się teraz sto kilometrów od morza... w Polsce. W dodatku jest ranny i wygląda zupełnie inaczej, niż powinien. Okazuje się, że od feralnego wyjazdu do Francji minęło siedem lat, a on nie jest już zwykłym nastolatkiem.
Wywiad z Naomi Novik
Przez wiele lat publikowała Pani wyłącznie książki z cyklu o Temerairze, a w ostatnich latach ukazały się Wybrana i Moc srebra, powieści w dużej mierze oparte na przeżyciach Pani rodziców i niewątpliwie bardziej osobiste. Czy praca nad tymi dwiema książkami wymagała większego zaangażowania emocjonalnego?
Naomi Novik: Kiedy piszę, zawsze jestem emocjonalnie związana z bohaterami i ich historią w danym czasie. To coś, co motywuje mnie do pisania. Ale przy Wybranej i Mocy srebra sam research był związany z emocjami. Starałam się przekopać przez świat w mojej pamięci, który został stworzony przez moich rodziców, ich historię i opowieści.