Rezultaty wyszukiwania dla: Lorena Franco
Ona to wie
“Ona to wie” Loreny Franco to thriller, ale thriller specyficzny, tak jak specyficzne są hiszpańskie filmy tego gatunku. Specyficzny, bo nasycony metafizyką, tak charakterystyczną dla literatury iberyjskiej. Z informacji na okładce dowiadujemy się, że pani Franco to prawdziwie bestsellerowa autorka dwunastu powieści, zaś “Ona to wie” to jej debiut na rynku polskim. Ale od początku.
Powieść to historia niespełnionej autorki kryminałów, borykającej się z problemami małżeńskimi, niemożnością poczęcia dziecka, niemocą twórczą, lekomanią i alkoholizmem. Zacna mieszanka? A pewnie, że tak. Spędza przeto Andrea całe dnie w domu, obserwując sąsiadów, przepijając tabletki na uspokojenie whisky i zaniedbując siebie i dom coraz bardziej. Podgląda przez kuchenne okno sąsiadów, licząc na jakiś gwałtowny przypływ weny, gdy tymczasem zupełnie tego nieświadoma, sama jest bohaterką afery kryminalnej z udziałem jej męża, szwagra, przyjaciółki. Co napisać więcej, by nie zaspolierować?
Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie i opowiada o zdarzeniach i przeżyciach nie tylko Andrei, ale i pozostałych ofiar dramatu, bowiem, że z dramatem mamy do czynienia, czuć już od pierwszych kart. Każdy z bohaterów przedstawia zdarzenia ze swojej perspektywy, co daje ciekawy i ludzki dowód na prawdziwość tezy, iż "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Tyle tylko, iż autorka prowadzi powieść tak inteligentnie, że praktycznie do ostatnich stron nie wiemy, czego ów dramat dotyczy, jakie było jego źródło i jaka w tym wszystkim rola Andrei. I chociaż narracji pierwszoosobowej nie znoszę, tu jest ona uzasadniona, bowiem przemyślenia jakimi raczą nas poszczególni bohaterowie są ostatecznie istotne dla całości opowieści.
Andrea budzi litość. To załamana kobieta, nieradząca sobie z życiem, chociaż sama przed sobą próbuje udawać, że jest inaczej. Jej mąż Nico budzi odrazę od pierwszych stron, swym egoizmem, cwaniactwem i przekonaniem o własnej wyższości, ale przynajmniej na początku próbowałam go tłumaczyć tym, że po prostu przestał walczyć o Andreę, skoro ona już walczyć o siebie nie chce. Maria, Victor - postaci ważne, acz niejednoznaczne, trzeba doczytać do końca, by móc się do nich ustosunkować, a i to nie daje gwarancji, że uda się je ocenić. I wreszcie Carlos - ktoś kogo nienawidzi się od samego początku.
Pierwsza część powieści nudziła mnie. Rozterki Andrei, w większości w pijackim widzie odstręczały mnie od czytania. Powoli jednak akcja zaczęła się rozwijać, by ostatecznie tempo zdarzeń i ich zagmatwanie dało efekt “wow”, chociaż mam wewnętrzne przekonanie, iż to “wow” wyszło autorce raczej przez przypadek. Ot, jak już zaczęła uśmiercać bohaterów, to poszło... Chociaż trzeba uczciwie przyznać, intryga przednia i nawet, kiedy zaczęłam domyślać się o co chodzi, to i tak kilka niespodziewanych zwrotów akcji się trafiło.
“Ona to wie” to świetny przykład na zaginione ogniwo w łańcuchu łączącym tzw. kobiecą prozę obyczajową z thrillerami/kryminałami. Fana tych ostatnich raczej nie zachwyci, ale jeśli jakaś pani ma ochotę przeczytać coś mroczniejszego nad książki Grocholi, to ta pozycja świetnie się nada i kto wie - może zachęci do zgłębienia literatury gatunku. Czy ja sięgnę po inne książki Loreny Franco - nie wiem.