Rezultaty wyszukiwania dla: Koło

Porównywany do Władcy Pierścieni monumentalny cykl fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na całym świecie
Dział: Patronaty
środa, 09 grudzień 2020 18:03

Śreżoga

Za kwartał minie pięć lat, gdy sięgnęłam po pierwszą powieść Katarzyny Puzyńskiej i weszłam w groźne progi Lipowa. Nadmienię, że byłam dosyć zapóźniona i gdy ja sięgałam po "Motylka", na rynku było już przynajmniej pięć powieści z tej serii. Po tomie pierwszym następnego dnia pobiegłam po następne trzy, bo piąty miałam już w domu. Teraz dostajemy dwunasty. To trudne utrzymać doskonałą passę przez tyle tomów, nie mogę powiedzieć, że autorce zawsze udawało się trzymać mnie na granicy stanu przedzawałowego. Czasami uważałam, że przesadza, że za bardzo plącze akcję. Jednak wydaje te książki w takich odstępach czasowych, że zwykle zostaje mi w głowie, że chciałam wiedzieć co u bohaterów dalej, a jakieś drobiazgi niby mam z tyłu głowy, ale ciekawość wygrywa. Byłam pewna, że "Śreżoga" to nazwa nowej miejscowości, jakaż była moja konsternacja, gdy okazało się, że moja Rodzicielka je zna, ba moja Babcia lubiła go używać. To tyle w temacie dumy z zasobu słów. Zaczęłam czytać i byłam trochę zła, że autorka idzie w taką stronę, że tak pogrywa i już miałam rzucić książkę w kąt i zablokować Katarzynę Puzyńską na wszystkich social mediach, ale! Jakby powiedziała Klementyna. Spoko. Po kolei.
 
Mamy rok 2020, dwa lata po samobójstwie Emilii Strzałkowskiej brodnicka policja żyje po staremu, policjanci tropią tych złych, a Daniel rzucił alkohol, papierosy i nie umie zapełnić pustki, po kobiecie, którą kochał, a która zabiła się, bo on nie miał na tyle siły, by wybrać dobrze.  O co jego syn, który po śmierci matki wstąpił również do policji, także ma do niego pretensje. Zostają znalezione nowe zwłoki, o ironio zwłoki znajduje Weronika Podgórska, która wybrała się na przechadzkę z Klementyną, aby porozmawiać o tym, co się dzieje z Danielem, znikąd pojawia się Maria Podgórska, przekonana, że skoro będą rozmawiać o jej Danielku, powinno to być w jej obecności. Gdy kobiety deliberują nad zwłokami, docelowy obiekt ich rozmów, zostaje wezwany do zajazdu, gdzie znaleziono zwłoki, a zaraz się okazuje, że również jest i drugi denat. Szybko się okazuje, że wiele wątków wraca do sprawy sprzed dwóch lat, nad którą pracowała Emilia, tylko że sprawca tamtego zabójstwa siedzi w więzieniu. Wracamy do roku 2018 towarzyszyć Emilii w ostatnim śledztwie...
 
Coś, za co na początku byłam na Puzyńską wściekła, bo już opłakałam Emilię, uznałam, że autorka gra na emocjach no i cóż. Tak Katarzyna Puzyńska zagra na emocjach do tego stopnia, że polecam do książki valium. Do niektórych książek dawali kiedyś płyty, do tej powinni dawać skrzyneczkę z valium w takim zestawie jak do zastrzyków przeciwzakrzepowych. Co za emocje! Po pierwsze pod koniec, gdy dochodziło do rozwiązania, byłam skołowana, a nikt mną tak nie obrócił w ciemno od kilkunastu lat, gdy ostatni raz bawiłam się w ciuciubabkę. Po drugie się popłakałam. Po trzecie Katarzyna Puzyńska musi ewidentnie lubić Daniela Podgórskiego, bo on w każdej sytuacji budzi ciepłe uczucia, wiem, co mówię, śledzę go już od kilkunastu tomów. Dałam się porwać tej historii, intensywnie próbowałam zgadnąć, kto i dlaczego zabił, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Mam teraz ochotę wrócić do tej serii od pierwszego tomu. Pewnie będę wierna tej serii do końca!
Dział: Książki
wtorek, 17 listopad 2020 02:11

Minecraft rocznik 2021

 

Wow! Co to był za rok!

 

Zbliża się koniec roku, a wraz z nim czas na podsumowanie tego, co działo się w 2020. Ta idea przyświeca również firmie Mojang, która jest odpowiedzialna za świat gry Minecraft. Co nowego wydarzyło się w kwadratowej rzeczywistości? 

 

Minecraft rocznik 2021 to książka, która informuje fanów gry o nowościach, które zagościły w wirtualnej rzeczywistości oraz nagrodach, które otrzymała gra i jej twórcy. Rocznik wyraźnie jednak skierowany jest do młodszego czytelnika, ponieważ oprócz samych newsów, wydanie zawiera także grę planszową, zabawy polegające na znajdowaniu różnic i inne elementy, które z pewnością zainteresują młodszych graczy. 

 

Mimo że rocznik Minecrafta każdego roku zamawiam dla swojej najstarszej córki, to sama również przeglądam go z przyjemnością. W ubiegłym roku gra wprowadziła do swojego świata urocze, kwadratowe pandy. W tym są to pszczoły i cała mechanika, która im towarzyszy, włącznie z zapylaniem wirtualnych roślin. Poza tym rocznik zawsze dostarcza nam tematów do ciekawych rozmów. 

 

Zawsze zadziwia mnie, jak nieograniczony jest świat Minecrafta. W książce znalazły się piękne rzuty ekranów z wirtualnego świata gry. Są tam podwodne ogrody z rafą koralową, posiadłość zbudowana w skale, czy szklarnia pełna barwnych kwiatów. Rzeczywistość gry zachwyca nie tylko najmłodszych graczy. Naprawdę trudno byłoby nie zrozumieć fenomenu tej gry. Budowle, które redakcja rocznika przedstawiła na łamach wydania mają dołączone wskazówki, które pomogą  wykonać je samodzielnie, w świecie gry. 

 

Minecraft to gra, która nie przestaje się rozwijać i z roku na rok coraz bardziej zadziwia swoich fanów. Jest w niej tyle elementów i niuansów, że nie sposób ich spamiętać. Dzieciom to jednak się udaje. Potrafią nie tylko podążać za fabułą, ale również samodzielnie tworzyć niesamowite, wirtualne opowieści.  

 

Rocznik został wydany w twardej oprawie i wydrukowany na dobrej jakości papierze. Tak jak poprzednie książki z tej edycji ma format A4 i około siedemdziesięciu, wypełnionych tekstem i kolorami stron. Wydanie jest bardzo eleganckie i po lekturze przyjemnie jest postawić rocznik na półce wraz z innymi książkami z Minecraftowej kolekcji. 

 

Myślę, że Minecraft rocznik 2021 to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów gry. Zawiera całą masę pomysłów, a także gry i zabawy dla najmłodszych wielbicieli Minecrafta. To książka, z którą z pewnością nie grozi dzieciom nuda. 

Dział: Książki

Bogaty program spotkań, paneli dyskusyjnych, prelekcji i wideo-wywiadów, a także galeria prac konkursowych z tegorocznych edycji konkursu dla dzieci i na krótką formę komiksową, rozgrywki turniejowe w League of Legends i możliwość otrzymania specjalnej antologii komiksowej. To wszystko czeka na uczestników wirtualnej edycji tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier, który odbędzie się on-line, w dniach 14 i 15 listopada br. na platformie www.komiksfestiwal-cyberedition.com 

Dział: Wydarzenia
wtorek, 10 listopad 2020 09:11

Szklany Mag

 

Coeny zamrażając Lirę uratowała życie Emery’ego. Jednak podpadła Grathowi, okrutnemu Wycinaczowi i jego jeszcze gorszemu wspólnikowi Sarajowi. Czy uda się jej uciec i uratować nie tylko siebie, Emery’ego, ale też rodzinę i przyjaciół?

Czekałam na ten tom, naprawdę na niego czekałam i się nie zawiodłam. O ile pierwsza część mnie zaciekawiła i wciągnęła, tak ta połknęła mnie w całości i nie chce wypuścić. Dawno nie czytałam tak dobrego fantasy, w którym autor nie tylko nie powiela utartych schematów, a tworzy nowe rozwiązania i możliwości. Magia związana z materiałem, głównie ta papierowa, która nie była marzeniem młodej adeptki, a która jednak daje ogromną moc. Do tego w tym tomie okazuje się, że nie wszystko jest oczywiste, a niektóre rzeczy można zmieniać. Charlie N. Holmberg zestawia ze sobą poddanie się losowi przy równoczesnym nierezygnowaniu z marzeń. I robi to naprawdę pięknie. Ceony nie brakuje paski, zacietrzewienia wręcz i odwagi. Jest też pełna nadziei i miłości. Tak, jest tu wątek romantyczny, choć bardzo poboczny, ale obecny w każdym jej działaniu. Nie pozostaje też niezauważony, co czyni tę książkę jeszcze ciekawszą. Zawsze ktoś patrzy na maga i jego praktykanta i sprawdza. A mimo to coś da się ukryć.

„Szklanego Maga” nie da się czytać wolno. Tu akcja pędzi, a ja pędziłam wraz z nią, żałując, że czasem trzeba zrobić coś innego. Każdą wolną chwilę poświęcałam czytaniu. Zagłębiałam się w treść, analizowałam, snułam teorie. I świetnie się bawiłam. Lektura pozwoliła mi oderwać się od tego, co dzieje się teraz wokoło. I pozostawiła ogromny niedosyt, zostawiając mnie w takim punkcie, że mogę tylko pragnąć czytać dalej. I znów czekam. Jestem szalenie ciekawa, co będzie dalej, jak to się rozwinie, bo możliwości jest mnóstwo. Za to też kocham tę książkę, że daje możliwość kombinowania, myślenia i snucia teorii. A autorka i tak zamiesza tak, że wszystko można wywalić do kosza.

Nie sposób przejść obojętnie obok okładki. Piękna, wyważona, zrobiona ze smakiem. Kusi, przyciąga i obiecuje niezapomniane wrażenie. I co więcej – nie kłamie. Jeśli ktoś szuka porywającej książki, powinien sięgnąć po serię Magów. Jeśli ktoś jednak liczy, że zostanie z nią na dłużej, muszę go rozczarować. Po zaczęciu nie da się przestać i książka zdecydowanie za szybko się kończy. Życzę sobie i innym czytelnikom tylko takich wad w książkach. I idę czekać i wzdychać i tęsknić za kolejną częścią.

Dział: Książki
poniedziałek, 09 listopad 2020 18:06

Malutki Lisek i Wielki Dzik. Okropieństwo

Seria komiksowa o Malutkim Lisku i Wielkim Dziku doczekała się szóstego tomu pt. „Okropieństwo”. Czymże jest to okropieństwo? To przede wszystkim słowa, które mogą ranić.
 
Tym razem do pary znanych tytułowych bohaterów dochodzi maleńka, bojaźliwa Koszatka. Tak jak oni stara się zaopatrzyć spiżarnię w zapasy na zimę. Jednak pojawia się problem: jeśli coś za bardzo schowamy sprzed oczu, czasem zapominamy, gdzie się to znajduje. Tak stało się z zapasami Małego Liska. Jednak tenże, zamiast szukać uważniej, dość szybko rzuca cień podejrzenia na łakomego Wielkiego Dzika. Przecież mają podobne upodobania: żołędzie i orzechy (w tym przypadku komiks odbiega od znanych dorosłemu upodobań tych dwóch zwierząt). Padają oskarżenia, których po czasie lisek się wstydzi.
 
Tylko czy tak często nie jest wśród nas, czytelników małych i dużych? Autorka Berenika Kołomycka zwraca uwagę na to, jak łatwo rzucamy puste oskarżenia, jak szafujemy słowami, które czasem mogą ranić. I, przy okazji, jak szybko działa plotka, bo Koszatka z kilku usłyszanych słów tworzy niepotwierdzoną, ale medialną informację: Lisek i Dzik już się nie lubią!
 
Jednak nie wszystko stracone. Czytające komiks dzieci (i dorośli!) dowiedzą się, że może i słów raz rzuconych nie da się wycofać, ale zawsze można wszystko wytłumaczyć i załagodzić, o ile tylko się chce. A Lisek bardzo chce. Nie bez cienia wstydu, smutku, a nawet skruchy idzie szukać Dzika, by porozmawiać o swoich uczuciach, o tym, że podejrzewał przyjaciela o coś okropnego.
 
Choć przyzwyczailiśmy się, że komiksy dla dzieci to uproszczone kolorowe obrazki, nie można tego powiedzieć o serii „Malutki Lisek i Wielki Dzik”. Berenika Kołomycka sięga po delikatne akwarele i maluje nimi niezwykle sugestywny delikatny jak pajęczyna między drzewami świat leśnych ścieżek, polanki z jabłonką, rzeczki z kolorowymi rybkami, w które wpatruje się Dzik. To bardzo subtelny, piękny, pełen rozmazanych, ale pewnych swego miejsca plam. Warto przystanąć zwłaszcza przy całostronicowych planszach, zwyczajnie je chłonąć, bo same w sobie są piękne.
 
Malutki Lisek i Wielki Dzik. Okropieństwo to pozycja dla dzieci, która ponownie przy pomocy antropomorficznych zwierzątek i prostej, nieprzegadanej historii przemyca kilka mądrych myśli. Są one jasno ukazane i zrozumie je już kilkulatek, choć to głębokie filozoficzne rozmyślania. Moje dzieci pokochały serię i bardzo się cieszę, że autorka przynajmniej raz w roku wydaje kolejny zeszyt przygód Malutkiego Liska i Wielkiego Dzika.
 

 

Dział: Komiksy
sobota, 24 październik 2020 15:28

Jaskółki z Czarnobyla

Czarnobyl. Miejsce, o którym słyszał każdy. Kojarzone głównie z wybuchem w elektrowni jądrowej, wielką katastrofą środowiska, wielką katastrofą dla ludzi. Miasto, które kiedyś umarło. To właśnie tam Morgan Audic postanowił umieścić akcję swojego thrillera „Jaskółki z Czarnobyla”.
 
Podczas jednej z popularnych wycieczek do Czarnobyla, grupa turystów odkrywa makabryczne znalezisko – ukrzyżowane drutem zwłoki, wywieszone na fasadzie jednego z opuszczonych budynków miasta duchów. Do akcji wkraczają stary wyjadacz, kapitan Josif Melnyk i młodziutka, jeszcze zielona oficer Galina Nowak. Jako że ciało było wystawione na promieniowanie i może być niebezpieczne, sekcja zwłok stoi pod znakiem zapytania, co na pewno nie ułatwi pracy bohaterom. Ojciec ofiary, nieprzebierający w metodach działania i chętnie korzystający ze swoich wpływów, zatrudnia Aleksandra Rybałko, aby ten przeprowadził niezależne śledztwo. Szybko wychodzi na jaw, że ofiara jest również synem jednej z dwóch kobiet zamordowanych w dzień wybuchu reaktora numer 4. Czy to przypadek? A może morderca powrócił po latach? Czy bohaterom uda się rozwikłać zagadkę okrutnej śmierci Leonida Sokołowa?
 
„Zawinęli go do plastikowego worka, włożyli do drewnianej trumny, a potem do jeszcze jednej – cynkowej. Całość została zalana betonem i zakopana na głębokości kilkunastu metrów, jak odpad atomowy”.
 
Akcja książki rozgrywa się głównie na Ukrainie. Autor przedstawia nędzny obraz życia ludzi, na których miał wpływ wybuch w 1986 roku. Ich smutna rzeczywistość, codzienna walka, często też rezygnacja. Przedstawia na przykład, jak wyglądała ewakuacja prawie 50 tysięcy ludzi oczami małego dziecka. Dodatkowo szokuje czytelnika obrazem wojny w Donbasie czy pracą w kostnicy, w której ciała są poupychane po kątach, jedno na drugim. Zgrabnie łączy obraz rzeczywistości z historią, przybliża pierwsze chwile po katastrofie, wspomina bohaterów poświęcających swoje życie. Wszystko to może przytłoczyć czytelnika, jednak nie przyćmiewa głównego wątku w najmniejszym stopniu.
 
Czarnobyl i okolice, cała skażona strefa ma moc przyciągania. Wymarłe miasta są mroczne, bywają niebezpieczne. Napromieniowane ruiny i pola, radioaktywny pył na ulicach, trójkątne, żółto czerwone tablice wskazujące miejsca wysokiego skażenia, wariujące dozymetry. Wszystko to daje świetną scenerię do ciężkiego kryminału, dodaje niesamowitego klimatu.
 
Bohaterowie „Jaskółek” są wyraziści i prawdziwi. Poznajemy ich z różnych perspektyw i sami decydujemy czy ich polubimy, czy nie. Audic nie narzuca nam nic, nie przedstawia ich jako jednoznacznie dobrych czy złych. Tutaj nic nie jest takie proste. Każdy na swoją przeszłość, swoje obawy i swoje motywy działania. Ambitna Nowak ma mała tajemnice, Szczycący się uczciwością Melnyk zostaje poddany próbom, zapijaczony Rybałko nie ma nic do stracenia, jednak walczy, ale nie dla siebie.
 
Okrutny pomysł na zbrodnię, zaskakujące zwroty akcji, niesamowity klimat, trochę taki post – apo, ciekawi bohaterowie – wszystko tu się zgadza. Prywatne śledztwo kontra oficjalne dochodzenie, pieniądze kontra - no cóż - ich brak. Władza, układy, trochę polityki. Taki obraz serwuje nam Morgan Audic. Autor przypomina, że Czarnobyl to nie tylko dawny wybuch. Smaczku dodają ponure, szare strony dzielące rozdziały w książce i posępna okładka (tak, wiem, nie ocenia się książki po wyglądzie, ale cóż poradzę?). No i co chodzi z tymi jaskółkami? Przekonajcie się sami.
Dział: Książki
piątek, 23 październik 2020 01:20

Gladiatorzy, antologia tekstów - zapowiedź

Antologia tekstów „Gladiatorzy”, ukaże się 13 listopada nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. To kolejne wyjście naprzeciw tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z pisaniem. Debiutanci pojawią się obok Mistrzów Polskiej Fantastyki. Teksty zostały wybrane spośród setek zgłoszeń. W tej antologii nic nie znalazło się przypadkiem. Morituri te salutant!

Dział: Patronaty
środa, 30 wrzesień 2020 15:48

Kaczor Donald i inne komiksy

 

Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont zaczęła ukazywać się seria komiksowa o najpopularniejszych, tych zupełnie pierwotnych bohaterach Walta Disneya, czyli Kaczorze Donaldzie, Myszce Mickey i ich kompanach. Do tej pory w serii ukazały się następujące tytuły: „Niefortunne przypadki młodej kaczki”; „Koszmarna formuła” i „Podwójny przekręt”.

 

Niefortunne przypadki młodej kaczki

Dwunastoletni Kaczor Donald marzy o tym, by iść do szkoły z bilbordowych reklam. Niestety w gospodarstwie babci nie dzieje się najlepiej i nie mogą sobie pozwolić na takie wydatki. Na jaki szalony pomysł wpadnie sprytny nastolatek, by rozwiązać swoje problemy i zrealizować marzenia? 

 

Ilustracje: Jay P. Fosgitt 

Tekst: Jimmy Gownley

 

Koszmarna formuła

Znani wszystkim doskonale siostrzeńcy Kaczora Donalda (Hyzio, Dyzio i Zysio) jadą na wymianę uczniowską do Berlina. Nie spodziewają się jednak, że może tam na nich czekać tak wielkie niebezpieczeństwo. Czy niesforne rodzeństwo pozwoli się porwać przygodzie i jak uda im się wybrnąć z nowych tarapatów?

 

Ilustracje: Elisa Ferrari

Tekst: Tommy Greenwald

 

Podwójny przekręt

Myszka Minnie i kaczka Daisy rozpoczynają naukę na wymarzonym uniwersytecie. Wszystko idzie po ich myśli, przynajmniej do czasu, gdy zostają zamieszane w pewną pełną niebezpieczeństw, kryminalną sprawę. 

 

Ilustracje: Kawaii Creative Studio

Tekst: Jen Petro-Roy

 

O wydaniu słów kilka

Historie graficzne wydane zostały w formacie książek. Mają po około dwieście stron. W środku znajdują się kolorowe ilustracje, zwyczajny tekst, ale w różny sposób wyróżniony oraz oczywiście typowe dymki komiksowe. Książeczki mają różnych autorów i ilustratorów, ale wszystkie utrzymane są w podobnej konwencji graficznej i nie brakuje im spójności. Sądzę, że seria jest projektem godnym podziwu, udała się znakomicie. 

Moja opinia i podsumowanie

Pamiętam, że w dzieciństwie uwielbiałam komiksy z Kaczorem Donaldem. Zaczytywałam się nimi tak bardzo, że w domu gromadziłam prawdziwe stosy czasopism. Dlatego seria, która ukazuje się obecnie nakładem wydawnictwa Egmont, jest dla mnie prawdziwą gratką. Jest to jednocześnie powrót do miłych wspomnień z dzieciństwa, jak i doskonały powód, by do lektury nakłonić moje własne dzieciaki. Szczególnie że w książeczkach ilość ilustracji i tekstu jest bardzo wyważona. 

Opowieści komiksowe z serii Disneya przedstawiają ciekawe, pełne humoru i dobrze przemyślane historie. Myślę, że spodobają się wszystkim dorastającym dzieciom, a i w rodzicach obudzą miłe wspomnienia z własnego dzieciństwa. 

Dział: Komiksy
czwartek, 24 wrzesień 2020 16:09

Tajemnica potępionej

Duchy, zjawy upiory od lat pobudzają wyobraźnię kolejnych pokoleń osób, niezależnie od ich wieku czy statusu społecznego. Już wieki temu starano się podejmować próby kontaktu z tamtym świtem, szukano w ten sposób odpowiedzi na to, co będzie, ale też traktowano to jako metodę powtórnego spotkania z ukochanym, z dzieckiem czy rodzicami. Seanse spirytystyczne dziś może nie są już częstym zjawiskiem, ale godnie zastępują ten rodzaj atrakcji różnego rodzaju filmy mrożące krew w żyłach czy demoniczne powieści. Lubimy się bać, lubimy ten zastrzyk adrenaliny, pod warunkiem oczywiście, że siedzimy bezpiecznie we własnym fotelu, a naszego domu … nie nawiedzają duchy.

Zresztą wspomniane duchy najbardziej kochają stare domy, dlatego że upływ czas pociąga za sobą wiele ludzkich historii, nie zawsze szczęśliwych, wiele ludzi rezydujących w tych pomieszczeniach, a co za tym idzie – wiele pozostałej energii. Dlatego o duchach mówi się szczególnie w kontekście starych pałaców i zamków, a ich pojawianie się, traktowane jest jako atrakcja turystyczna. Inaczej rzecz się ma, kiedy taki duch pojawia się w domu, który jest zamieszkały. Różne zjawiska związane z bytem z zaświatów, takie jak szepty, stukania, płacze, krzyki, potrafią nieźle wystraszyć, a nawet doprowadzić do obłędu…

Pałac koło Poznania, będący rodzinną posiadłością Sarkisiewiczów, ma właśnie takiego ducha. Zjawia kobiety, która się pojawia, pełna jest bezdennego smutku, a nawiedzając domostwo burzy spokój mieszkańców. Ponoć właśnie z jej powodu prababka małej Anety popełniła samobójstwo, ducha widział także przed śmiercią dziadek, panicznie się go zresztą bojąc. Tajemniczą kobietę widziała także ośmioletnia wówczas Aneta, choć upływ czasu zatarł te wspomnienia, a po śmierci dziadka nigdy już do tego pięknego domu nie wróciła.

Okazja do tego, by znów odwiedzić posiadłość pojawia się dopiero wówczas, kiedy Aneta, jako dorosła kobieta i mężatka, boryka się z problemami związanymi z zajściem w ciążę. Mogłoby się wydawać, że na jej rodzinie ciąży jakaś klątwa, porody kobiet bywają trudne, często tez kobiety w ich trakcie umierają. Aneta jednak straciła szanse, by w ogóle mieć dziecko, wynik badań pozbawił ją bowiem złudzeń. Nie cieszy ją już nawet malarstwo, mimo iż jest uzdolnioną artystką, a bólu nie koi też pomoc w zaprzyjaźnionym domu spokojnej starości i rozmowy z wyjątkowo jej bliską pensjonariuszką Konstancją. Aneta postanawia zatem poszukać spokoju w pałacu, mimo wyraźnego sprzeciwu matki. Wraz z mężem-architektem i siostrą wyjeżdża na wieś, ale już pierwszy dzień pobytu tam przynosi nieprzyjemne wydarzenia, a Aneta trafia do szpitala. Diagnoza: załamanie nerwowe, stawia pod znakiem zapytania jej pobyt w pałacu, który popchnął jej przodkinię do samobójstwa. Mimo wszystko Aneta decyduje się pozostać w nawiedzonym domu…

Czy w tych pięknych murach rzeczywiście rezydują duchy? Co się zdarzyło tu w przeszłości? Jaka  jest prawda o śmierci prababki? Na te wszystkie pytania odpowiedzi będziemy poszukiwać w powieści, będącej debiutem literackim Mateusza Koniecznego. Książka pt. „Tajemnica potępionej”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Novae Res to wyjątkowa historia o frapującej fabule, od której nie można się oderwać mimo istotnych jej mankamentów. Książka zainteresuje z pewnością nie tylko miłośników opowieści z dreszczykiem, ale przede wszystkim osoby ceniące sobie prostotę konstrukcji książki, która jednak daleka jest od banału.

Największy atut książki, piękny poetycki język, jest niestety również jej największą wadą. O ile bowiem doskonale sprawdza się w opisach, pobudzając nasza wyobraźnię, tak współcześni bohaterowie mówiący o „zażywaniu kąpieli”, „zaprzestaniu filozoficznych wypowiedzi” czy raczący się pozdrowieniami „Bywaj zdrowo”, wypadają sztucznie i nienaturalnie. Przez to właśnie trudno się nam do nich zbliżyć i w pełni wczuć się w historię Pozostajemy zatem biernymi obserwatorami, a szkoda, bowiem tak klimatyczna historia z pewnością zasługuje na nasze zaangażowanie.

 

 

Dział: Książki