Rezultaty wyszukiwania dla: Jay Kristoff
Wampirze cesarstwo już w sprzedaży!
"Wampirze cesarstwo" to pierwszy tom niewiarygodnej nowej serii dark fantasy Jaya Kristoffa, autora bestsellerów z listy „New York Timesa".
Ze świętego kielicha blask święty się sączy.
Ład na świecie wyjdzie spod wiernego ręki,
a przed obliczem męczeńskiej siódemki
szary człowiek noc bezkresną zakończy.
Zapowiedź: Wampirze cesarstwo
Ze świętego kielicha blask święty się sączy.
Ład na świecie wyjdzie spod wiernego ręki, a przed obliczem męczeńskiej siódemki szary człowiek noc bezkresną zakończy.
Od ostatniego wschodu słońca upłynęło dwadzieścia siedem długich lat. Niemal trzy dekady temu wampiry wypowiedziały ludziom wojnę, by zbudować swoje wieczne cesarstwo na zgliszczach naszego. W morzu ciemności tlą się dziś tylko nieliczne iskierki światła.
Gabriel de León jest srebroświętym, członkiem świętego bractwa, które przysięgło bronić cesarstwa i Kościoła przed istotami nocy. Ale kiedy zabrakło światła dziennego, nawet Srebrny Zakon nie był w stanie powstrzymać naporu bestii. Teraz został tylko Gabriel.
Uwięziony przez potwory, które poprzysiągł zniszczyć, Ostatni Srebroświęty zostaje zmuszony do opowiedzenia dziejów swojego życia, historii legendarnych bitew i zakazanej miłości, utraconej wiary i nawiązanych przyjaźni, Wojen Krwi, Wiecznotrwałego Króla i pogoni za ostatnią nadzieją ludzkości: Świętym Graalem.
Nibynoc
W świecie, gdzie trzy słońca prawie nigdy nie zachodzą, początkująca morderczyni wstępuje do szkoły dla zabójców, planując zemstę na osobistościach, które zniszczyły jej rodzinę.
Każdy czytelnik ma swoich ulubionych pisarzy. Jednym z moich faworytów jest Australijczyk, Jay Kristoff, autor książek takich jak „Tancerze burzy”, „Illuminae” czy „Nibynoc”, o której dzisiaj wam, drodzy czytelnicy, co nieco opowiem.
Główną bohaterką powieści jest Mia Corvere, której ojciec został ścięty za zdradę, a matka z bratem zostali wtrąceni do więzienia. Jej samej cudem udało się uciec przed śmiercią. Bożogrobie nie jest jednak miejscem, w którym łatwo przeżyć, zwłaszcza gdy jest się samotnym dzieckiem. Dzięki szczęśliwemu (lub nie) zbiegowi okoliczności, Mia trafia pod opiekę kapłana Czerwonego Kościoła, wyznającego Niah, boginię morderców. Od tej pory zaczyna naukę w szkole dla zabójców, w której tylko najlepsi z najlepszych mogą przetrwać i ukończyć szkolenie. Dziewczyna jednak posiada pewien atut - potrafi rozmawiać z cieniami. Czy jednak wystarczy jej determinacji, by osiągnąć upragnione cele?
Jay Kristoff z wyrobioną już sobie lekkością, wykreował ciekawą, zupełnie nowatorską rzeczywistość (co w dzisiejszych czasach, przy takiej mnogości wydanych już dzieł, stanowi nie lada wyzwanie). W stworzonym przez niego świecie trzy słońca wschodzą po sobie, jedno po drugim, a prawdziwa noc, zwana Arcynocą, przychodzi raz na kilka lat. Mieszkańcy wiecznie żyją w blasku dnia, a ich cykl wyznaczają tak zwane Nibynoce, które poznać można po wzmagającym się wietrze i niższej temperaturze.
Książka spod pióra australijskiego pisarza i tym razem jest pełna akcji, bywa też brutalna i bardzo krwawa. Posiada przemyślaną, rozbudowaną i bogatą w szczegóły fabułę. Dostarczy czytelnikom wielu emocji i niezwykłych przeżyć. Trudno się od niej oderwać. Cieszy mnie, że wyjątkowo nie muszę godzić się z tym że trzeba będzie czekać na drugą część (została już wydana i od razu mogę się zabrać za czytanie). Wszelkich wielbicieli nieprzesłodzonej fantastyki, w której nic nie jest przyjemne, ciepłe i miłe gorąco do poznania „Nibynocy” zachęcam. Myślę, że ani przez chwilę nie poczują się zawiedzeni.
Mam w sieci znajomą blogerkę, która krytykuje prawie wszystkie, przeczytane książki. Z ciekawości zapytałam ją kiedyś, czy jej zdaniem istnieje jakaś współczesna powieść bez wad. Bez wahania zasugerowała mi „Nibynoc” i przyznam, że muszę się z nią zgodzić. Ta książka rzeczywiście nie posiada wad. Nawet wydana została cudownie. Twarda oprawa, materiałowa zakładka, strony, które na końcach mienią się czerwienią. Zarówno na zewnątrz, jak i w środku, prezentuje się okazale.
Podsumowując: „Nibynoc” (tak samo zresztą, jak i inne powieści, które napisał Jay Kristoff) serdecznie wszystkim polecam. Jest świetna! To właśnie temu Autorowi niewiele brakuje, by zostać okrzykniętym geniuszem.
Zarówno „Nibynoc”, jak i inne cudowne tytuły z gatunku fantastyka dla młodzieży możesz zakupić na stronie księgarni Selkar, której serdecznie dziękuję za przekazanie recenzenckiego egzemplarza powieści.
Bratobójca
Poprzedni tom „Wojny lotosowej”, „Tancerze burzy”, ogromnie mnie się podobał. Może nie jest to literatura wysokich lotów, ale dość przyjemna książka. „Bratobójcę” natomiast czytałam parę miesięcy. I bynajmniej powodem tego stanu rzeczy nie jest liczba stron.
Fakt zabicia Shoguna nie skończył cierpień mieszkańców i nie taki był cel. Aby naprawić to, co człowiek zniszczył, potrzebna jest wojna domowa. Jej ogień ma oczyścić i dać szansę na nowe, lepsze cesarstwo. Buntownicy liczą, że Tancerka Burzy poprowadzi ich do zwycięstwa.
Inaczej niż w pierwszej części tutaj na pierwszy plan wysuwa się nowa postać – Nikt. Dziewczyna jest na samym dnie w hierarchii w społeczeństwie. Jej zadaniem jest opróżnianie pałacowych nocników oraz codzienna walka o przetrwanie. Jej życie nauczyło ją, jak być niewidzialną, a jej praca pozwalała na swobodne poruszanie się po pałacu, dlatego też była idealna jako buntowniczka. A ona miała w końcu poczucie, że jej życie coś znaczy.
Gdzie się podziali Yukiko i Buruu? Niby większość czasu byli obecni, ale jednak ich przygody kompletnie nic nie wnosiły do historii. Zbiegiem okoliczności Tancerka Burzy i Tygrys Gromu znaleźli się dość daleko Shimy (nie jestem pewna, czy pada nazwa miejsca, w którym w teorii główna bohaterka się znalazła) i dość daleko od siebie. Oboje w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Tylko wiecie, co z tego? Seria miała być niby o wojnie domowej, a tutaj przez większość czasu nie jesteśmy nawet w cesarstwie. Gdyby to była osobna historia, a ta książka była powieścią, a nie częścią trylogii, to może i by mi się podobało. Jednakże w tej części niewiele zdarzeń popychało główny wątek do przodu. Miałam wrażenie, że „Bratobójca” jest wypełniony po brzegi zapychaczami czasu, aby tylko było więcej znaków.
Choć całkowicie rozumiem zmianę ciężaru i wprowadzenie nowej głównej bohaterki. Nawet lubię ten zabieg. Gdyby tylko to nie była kopia Yukiko. Ma dokładnie taką samą „moc” i okazuje się, że jest jeszcze bardziej niezwykła i nie tylko czytanie w umysłach zwierząt ją wyróżnia spośród szarego tłumu. Do tego wychowywała się w domu alkoholika. Naprawdę autor nie umiał wymyślić nowej postaci?
Poprzednio zachwycałam się rozbudowanym światem przedstawionym, szerokim wachlarzem postaci oraz idealnym opisem Cesarstwa Shimy. Tutaj tego nie ma. Ja rozumiem, że ten świat już znamy i dokładne opisy potrzebne aż tak nie są, jednakże jak na mój gust autor poskąpił ich nam za bardzo.
Jednak największą wadą dla mnie było właśnie przeniesienie wydarzeń poza Shimę. Jestem ogromnie ciekawa, czy te wydarzenia spoza cesarstwa będą miały jakikolwiek wpływ na fabułę i wojnę, której wyczekuję. Bo poza jakimiś dworskimi utarczkami słownymi i małą walką z Kage nie było za dużo. Bo jeśli okaże się, że tom drugi nie jest konieczny dla podążania za fabułą i można od razu przejść do tomu trzeciego, to będę zdenerwowana.
Tutaj dostajemy jeszcze kolejny trójkąt miłosny (jak ja ich nie znoszę), który wniósł do historii... niepotrzebny romans (bo znów – nie widzę żadnego sensu pojawienia się tej postaci), tajemnicę Buruu, która cały czas się przewija w tle, ale tak naprawdę nie dowiadujemy się, o co w tym chodzi do końca, oraz kolejny nic niewnoszący romans.
Zrozumiałabym, gdyby to była powieść kierowana do nastolatek, ale chyba trzeba zrewidować grupę wiekową. Bo z jednej strony mamy infantylną fabułę, z „nastolatkowym” romansem w tle, z drugiej strony sceny tortur są... dość obrazowe. Chociażby pojawiają się dwie sceny wyrywania oka. No wiecie, jak dla mnie jest to zbyt brutalne w romantycznej powieści o obalaniu tyranii przez młodą dziewczynę z magicznymi zdolnościami.
Podsumowując, nie była to dobra przygoda. Mam wrażenie, że godziny (tygodnie właściwie) z nią były całkowicie daremne i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dla całej historii te wydarzenia nie są aż tak kluczowe dla fabuły, aby poświęcać mi cały tak obszerny tom. Oczywiście, że sięgnę po kolejny tom, ale teraz bardziej, aby się przekonać, czy moje cierpienia były daremne.
Choć zdaję sobie sprawę, że wielu wielbicieli serii się podoba ta część, co potwierdzają liczne pozytywne opinie, także radzę samemu się przekonać.
Tancerze burzy
„Tancerzy burzy” czytałam już dawno. Pięć lat u mnie to dużo. Przez ten czas diametralnie zmienił mi się gust, a to, co bawiło mnie, teraz wywołuje uczucie politowania. Ponieważ wydawnictwo wznowiło serię, postanowiłam odświeżyć sobie tę książkę oraz zapoznać się z pozostałymi częściami.
Główną bohaterką jest szesnastoletnia Yukiko. Dziewczyna, tak jak jej ojciec, jest łowczynią podległą szogunowi. Choć tak naprawdę więcej czasu spędza na zabieraniu ojca z różnych tawern, gdy ten pijany i odurzony ledwo trzyma się na nogach. Rzecz dzieje się jak się z zapewne każdy już domyślił, w Japonii. Tylko jak połączyć steampunk z bogatą japońską kulturą? Jak widać, można.
Autor rzuca nas od razu w świat przedstawiony. Osobom niezaznajomionym z kulturą Japonii, nazwami, czy japońskimi zwrotami grzecznościowymi może być ciężko się odnaleźć w fabule. Z drugiej strony ja problemu z tym nie miałam. Pomocny jest słowniczek na końcu książki.
Ogromnie podobała mi się kreacja postaci. Znajduję je jako bogate, pełne tajemnic. Co więcej, fabuła realnie wpływa na postacie. Zmieniają się one wraz z wydarzeniami, reagują na to, co je spotyka, a każda decyzja jest logiczna i uzasadniona. Zżyłam się z nimi, zależało mi na nich i gorąco im kibicowałam.
Podobało mi się również zróżnicowanie postaci. Oczywiście mamy postacie wyraźnie złe i te dobre. Jednakże da się tutaj dostrzec sporo szarości. Bohaterzy pozytywni mają swoje za uszami i nie każdemu zachowaniu (czy to z przeszłości, czy obecnemu) można przyklasnąć z aprobatą. Zdarzają się także postacie, których decyzji nie możemy być pewni. Zdarzy sie postać, co do której czynów możemy się zdziwić.
Niestety jedyna całkowicie negatywna postać została zbyt słabo zarysowana. Właściwie w wyobraźni widziałam go jako chłopczyka, który wiecznie tupał nóżką. Jak można bać się takiego przeciwnika?
Świat przedstawiony. Ach! Jaki on jest bogaty, jak pięknie są wykorzystane legendy japońskie, jak cudnie współgrają z wyobraźnią autora. Jest on niezwykle barwny, bogaty, rzekłabym, że z rozmachem. Można w nim całkowicie zatonąć. Oczywiście nie wiem, jakie legendy są rzeczywiście obecne w japońskiej kulturze, a ile to wymysł autora, ale ja jestem zachwycona.
Świat zniszczony przez człowieka tak bardzo, że żadne zwierzęta już nie żyją, a kwiaty nie kwitną, kasty, niepodzielna władza w rękach narcystycznego, oderwanego od rzeczywistości mężczyzny, choroba tocząca ludność, społeczeństwo, które trzyma się w ryzach za pomocą narkotyków, palenie „nieczystych” – to tylko początek opisu tego brutalnego i niesprawiedliwego świata. Dla zwolenników antyutopii pozycja idealna.
Jednak nie wszystko jest kolorowe. Mam drobną uwagę co do języka. Ciężko mi go określić. Toporny? Kwadratowy? Brakowało mu płynności, lekkości. Nie wiem, czy to ze stylem autora, czy tłumaczki się nie polubiłam, ale zdaje sobie sprawę, że to może być moje subiektywne odczucie, którego nie podziela nikt inny.
Po książkę pierwszy raz sięgnęłam zaciekawiona, czym steampunk jest. Pięć lat temu jakoś ten gatunek nie był popularny w Polsce. Obecnie także nie bardzo. Wprawdzie nie czytałam nic więcej z tego gatunku, jednakże nie uważam, że to jest dobry wybór na rozpoczęcie przygody z nim. Urządzeń na parę tutaj nie uświadczymy, a i Japonii widzianej oczyma wyobraźni autora daleko do wiktoriańskiej Anglii. Niemniej polecam tę pozycję z całego serca.
Głosząca kres
6 czerwca ukaże się 3 tom wojny lotosowej - ksiązki pod patronatem Secretum.pl
Ostatni tom epickiej steampunkowej "lotosowej trylogii" z feudalną Japonią w tle.
Oto nadszedł kres świata, który znali. Wraz ze śmiercią Aishy przestała istnieć dynastia Kazumitsu. Zdziesiątkowana rebelia Kagé – niegdyś zaciśnięta pięść, teraz ledwie kilka wyłamanych palców – targana jest wewnętrznymi konfliktami. Jej przywódca, Daichi, siedzi w więzieniu zdany na łaskę Gildii Lotosu.
Głosząca kres
Wraz z Wydawnictwem Uroboros w maju zapraszamy do lektury trzeciego tomu Wojen lotosowych.
Oto nadszedł kres świata, który znali. Wraz ze śmiercią Aishy przestała istnieć dynastia Kazumitsu. Zdziesiątkowana rebelia Kagé – niegdyś zaciśnięta pięść, teraz ledwie kilka wyłamanych palców – targana jest wewnętrznymi konfliktami. Jej przywódca, Daichi, siedzi w więzieniu zdany na łaskę Gildii Lotosu.
Gildia, od lat zatruwająca kraj, chce sięgnąć po władzę absolutną na siedmiu wyspach Shimy, posługując się nowym szogunem – Hiro – jak marionetką. Z armiami klanów Tygrysa i Feniksa oraz Miażdżycielem – najpotężniejszą bronią, jaką kiedykolwiek stworzono - wydaje się niepokonana. Czy ktokolwiek rzuci wyzwanie takiej sile?
Illuminae - Amie Kaufman, Jay Kristoff
13 września nakładem Wydawnictwa Otwarte ukaże sie powieść sf Illuminae.
Rok 2575. Kolejny zwykły dzień w kolonii Kerenza, założonej przez megakorporację KWU, by wydobywać rzadkie surowce. O poranku Kady Grant rzuca swojego chłopaka Ezrę Masona i postanawia, że już nigdy się do niego nie odezwie. Nie spodziewa się jednak, że za kilka godzin będzie świadkiem inwazji BeiTechu, która ją i tysiące innych osób pozbawi domu.
Nibynoc - Jay Kristoff
13 września do księgarń trafi nowa powieść fantasy od Wydawnictwa Mag.
W świecie, gdzie trzy słońca prawie nigdy nie zachodzą, początkująca morderczyni wstępuje do szkoły dla zabójców, planując zemstę na osobistościach, które zniszczyły jej rodzinę.
Córka powieszonego zdrajcy, Mia Corvere, ledwie uchodzi z życiem po nieudanej rebelii jej ojca. Samotna i pozbawiona przyjaciół ukrywa się w mieście wzniesionym z kości martwego boga. Ścigają ją senat i dawni towarzysze jej ojca. Jednakże jej dar rozmawiania z cieniami doprowadza ją do drzwi emerytowanego zabójcy i otwiera przed nią przyszłość, jakiej nigdy sobie nie wyobrażała.