listopad 23, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Historia

wtorek, 12 październik 2021 21:47

Myszka Miki. Horrifikland. Przerażająca przygoda

Myszka Miki to bajkowa postać, która nigdy się nie zestarzeje. Chociaż nasz bohater ma już na karku sporo lat, twórcy nadal wykorzystują jego wizerunek, tworząc kreskówki, książeczki, a także i komiksy. Miki przyjął już wiele ciekawych ról oraz pracował w niemal każdym zawodzie, ale czy zastanawialiście się kiedyś, jak nasz bohater zachowałby się w Domu Strachów?
 
„Myszka Miki. Horrifikland. Przerażająca przygoda” to pozycja, której byłam ciekawa, gdy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Po rozpakowaniu paczki okazało się, że ten komiks został przepięknie wydany. Twarda oprawa, szczegółowe, bogate ilustracje oraz dbałość o detale powodują, że to wydanie cieszy nie tylko czytelnicze serce, ale również i oko. Ten egzemplarz pięknie prezentuje się na półce, a sama lektura dostarcza odbiorcy mnóstwa radości oraz… strachu.
 
Myszka Miki, Kaczor Donalnd oraz Goofy współpracują. Wszyscy są detektywami, ale los im nie sprzyja, a klienci omijają ich biuro z daleka. Gdy okazuje się, że jedna pani prosi detektywów o znalezienie kota, z radością podejmują wyzwanie. Trop prowadzi ich do nieczynnego parku strachów, tytułowego Horrifiklandu. Jak można się spodziewać, nasi bohaterowie wpakują się w nie lada kłopoty oraz odkryją pewne tajemnice. Miki, Donald i Goofy będą musieli zmierzyć się ze złoczyńcami, trafią do podziemnych przejść oraz dostrzec, co jest maszyną, a co naprawdę chce przestraszyć kolegów.
 
Kocham przygody Myszki Miki, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji. Lekturę rozpoczęłam wieczorem, zakopana pod kocem i nastrój komiksu skutecznie mi się udzielił. Chociaż Myszka Miki i jej przyjaciele nie kojarzą się społeczeństwu z horrorem czy czymś strasznym, to tutaj to połączenie naprawdę się sprawdziło. Już od pierwszych stron, zapartym tchem śledziłam przygody bohaterów, a gdy w Horrifiklandzie wpadali w kolejne zasadzki czy przejścia, wiedziałam, że cała historia musi się wspaniale skończyć. Dodatkowo postacie nie straciły nic ze swoich charakterystycznych cech, znanych już od pokoleń. Miki nadal jest najbardziej rozsądny i rozważny, Donald zgrywa bohatera, ale opuszczone atrakcje go przerażają, a Goofy jest poczciwy, lubi żarty oraz śmieje się w charakterystyczny sposób. Oprócz ciekawego tekstu, na dłużej zatrzymacie się przy cudownych ilustracjach, które (jak wspominałam) można podziwiać godzinami. Bohaterowie są w ciągłym ruchu, a ich mimika twarzy jest bardzo realistyczna.
 
Nowe oblicze przygód Myszki Miki mnie zachwyciło. To komiks, który czyta się z zapartym tchem, zachwycając każdą kolejną stroną, a co więcej – można poczuć także dreszcze niepokoju.
Dział: Komiksy
wtorek, 05 październik 2021 00:47

W cieniu drzew: Jesień Pana Zrzędka

 

Pan Zrzędek próbuje zamieść zeschnięte liście sprzed swojego domu. No właśnie… próbuje! Ech…

Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont zaczęła ukazywać się pełna uroku seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew”. Pierwszym zeszytem jest malowana w ciepłych barwach „Jesień Pana Zrzędka”. 

Zarys fabuły

Pan Zrzędek sprząta liście, ale bez przerwy obserwuje kłopoty swoich małych sąsiadów i po prostu nie może się powstrzymać, by im nie pomóc. Szczególnie wówczas, gdy dla ich problemów widzi łatwe rozwiązania. Pod koniec dnia wydawać by się jednak mogło, że dobra karma nie istnieje, a jemu przytrafiają się same złe rzeczy. Ostatecznie jednak okazuje się, że nie tylko sąsiedzi mogą liczyć na jego wsparcie, ale i on może mieć pewność, że w razie potrzeby przyjaciele rzucą się mu na pomoc. 

Strona wizualna

Komiks jest dobrze przemyślany i ślicznie wydany. Ma format zbliżony do A5, ale otwiera się w poziomie, co jest idealnym rozwiązaniem dla małych rączek dziecka. Wypukła, twarda oprawa sprawia, że wydanie jest niezwykłe. W środku komiksu kolorowe ilustracje zachowane zostały w stonowanych, jesiennych barwach. Zwierzęta są ładnie narysowane, ale nie są na siłę urocze, dzięki czemu nawet uczłowieczone faktycznie przypominają swoje żywe odpowiedniki. 

Moja opinia i przemyślenia

Myślę, że „Jesień Pana Zrzędka” to ciekawa, niezwykle mądra historia, która bez trudu zachęci najmłodszych czytelników do sięgania po kolejne komiksy. Jest wspaniale wydana, a dzięki niewielkiemu formatowi bez problemu zmieści się na półce, w domowej biblioteczce dziecka, stając się jej niebanalną ozdobą. 

Przedstawiona przez rysownika i scenarzystę, który tworzy pod pseudonimem Dav, historia uczy altruizmu i empatii. Mówi dzieciom, że skoro mogą komuś pomóc, to czemu miałyby przejść obok obojętnie? Ma też w sobie coś z koreańskich przekonań na temat tego, że karma do nas wraca. Jest pełna ciepła i niezwykle przyjazna. Warto ją poznać.

Podsumowanie

Seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew” zapowiada się rewelacyjnie. Po lekturze pierwszego tomu nie mogę wyjść z zachwytu. To pięknie wydany, doskonale przemyślany zeszyt, który opowiada naprawdę dobrą historię. Myślę, że każdy maluch z przyjemnością pozna Pana Zrzędka i jego sąsiadów, a ja sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który tym razem ma się ukazać w mroźnych, zimowych klimatach. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 04 październik 2021 14:04

Zapowiedź: Wiecznomrok

I tom epickiej powieści fantasy napisanej z ogromnym rozmachem i trzymającej w napięci do końca!

Odkąd Wiecznomrok napadł na Srebrne Królestwo, pogrążając je w ciemności i chaosie, upłynęły tysiące lat. Wtedy garstka nieustraszonych Wiedźm zdołała przegnać zło. Jednak teraz Wiecznomrok, przebudzony przez diaboliczną panią Hester, znów daje o sobie znać. Powstrzymać go może jedynie starożytny czar, ukryty głęboko w podziemiach Królewskiego Gniazda.

Dział: Książki
poniedziałek, 04 październik 2021 11:13

Kosmiczna Odyseja

Zwykle Jim Starlin jest kojarzony z epicką fabułą i ostrymi postaciami uniwersum Marvela. Tym razem zobaczymy go jednak jako scenarzystę historii w uniwersum DC. Czy będzie to podobnie jak w innych dziełach Starlina kosmiczna odyseja na sterydach?
 
Metron odkrywa prawdę kryjącą się za równaniem antyżycia i nie jest to dobre. Aby ocalić wszechświat, Darkseid musi połączyć siły ze swoimi największymi wrogami. Czy połączona potęga Darkseida, Supermana, Oriona, Batmana, Foragera, Starfire, Lightraya, Johna Stewarta, Martian Manhuntera, Demona i innych wystarczy?
 
Kosmiczną Odyseję stworzono w czasach, gdy epopeję można było opowiedzieć w niezależnych miniseriach, składających się z czterech numerów, w tym przypadku będą to serie „Discovery”, „Disaster”, „Decisions” i „Death”. Tak naprawdę jest to ukłon w stronę starego dobrego Jacka Kirby'ego i jego dzieł z lat 70., głównie serii „New Gods”.
 
Zobaczymy tu świat, w którym Darkseid znalazł równanie antyżycia. Jednak znalezienie go powoduje, że ten złoczyńca… szuka pomocy. To oddaje powagę zagrożenia. Wychodzi bowiem na to, że pokona ono całe uniwersum, więc potrzebni będą bohaterowie, zdolni uratować przed zagładą planety posiadające aspekt Istoty Antyżycia. Na każdą zostaje przydzielona para superbohaterów: Batman i Forager odwiedzą Ziemię, Orion i Superman Thanagar, Starfire i Lightray (z drobną pomocą Adama Strange’a) Rann, a John Stewartem z Korpusu Zielonych Latarni i J’Ohn J’Onzz Xanshi. Każdy ma do stoczenia swoją walkę, nie każdy ją wygra, co tylko podsyca napięcie.
 
Więc tak, to jest historia, w której największy złoczyńca w historii DC współpracuje z tymi samymi bohaterami, których nienawidzi, aby ocalić wszechświat. Dlaczego Darkseid miałby to zrobić? Czy Darkside się zmienił? Teraz jest już dobry? Nie. Darkseid jest Darkseidem. Ma swoje powody, by uratować uniwersum. Wszak on chce rządzić, a nie unicestwiać świat, który miałby posiąść.
 
Pod względem graficznym to klasyk późnych lat 80. z wszystkimi trykotowymi klimatami tamtych czasów, pięknie zilustrowany przez młodego Mike'a Mignolę.
 
Historia Jima Starlina jest dość prosta. Równanie antyżycia jest w rzeczywistości istotą uwięzioną w innym wymiarze i wysyła 4 aspekty siebie, aby zniszczyć określone planety. Nasi bohaterowie muszą się rozdzielić i zatrzymać każdy aspekt, zanim spotkają się, aby pokonać równanie. Tyle. Sama fabuła pędzi do przodu i przydałoby się ją czasem nieco zwolnić, jednak uważam ten komiks za całkiem zgrabną i ciekawą zamkniętą historię.

 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 04 październik 2021 11:06

Batman Detective Comics. Wojna Jokera. Tom 5

 „Batman Detective Comics: Wojna Jokera” rozpoczyna się tam, gdzie skończył poprzedni tom z trwającej serii z 2016 r. (numery #1020–1026), historię z Detective Comics nr 1027, Batman: Pennyworth RIP oraz Detective Comics Annual #3, obejmując siedem różnych historii.

Najbardziej emocjonująca jest trzyczęściowa fabuła „Szpetne serce” (Detective Comics #1020–1022), w której Bruce Wayne jako Batman konfrontuje się z Harveyem Dentem znanym jako Dwie Twarze. Two-Face stał się teraz przywódcą kultu i wydaje się, że przegrywa ze swoją mroczną stroną. Okazuje się, że wcale nie dąży do zagłady Gotham, lecz jest sterowany, by jego mroczna połowa kierowała nim całym. To interesująca historia, ponieważ postać Harveya połączyła siły z Batmanem przeciwko Dwóm Twarzom. Piękna psychologiczna gra i nawiązania m.in. do zeszytów „Batman Trybunał Sów”.

 „Preludium do wojny Jokera” to wątek składający się z powiązanych historii wojny Jokera ze złoczyńcami takimi jak Killer Croc. Killer Croc napotyka w kanałach mutantów i właściwie chowa się z nimi przed światem Gotham, co przypomina nieco historię pochodzenia Wojowniczych Żółwi Ninja.

 Z kolei w Detective Comics Annual #3 Batman ściga złoczyńcę, na którego polował jeszcze młody Alfred Pennyworth. Teraz, po jego śmierci, sprawę pragnie zamknąć jego była partnerka. Wspominki o Alfredzie występują też w historii „Tydzień”, gdzie poznajemy, jak bardzo lokaj dbał o młodego Bruce'a, jednak najbardziej nacechowany emocjami jest rozpoczynający zestawienie zeszyt „Batman: Pennyworth RIP”. To jednowątkowy odcinek specjalny, w którym Bruce Wayne, cierpiący na amnezję Dick Grayson, Barbara Gordon, Jason Todd, Tim Drake i Damian Wayne spotkają się i będą wspominać wiernego lokaja i to, jak na każdego z nich wpłynął.

 Nad całością scenariusza czuwa ponownie Peter Tomasi z niewielką pomocą Brada Walkera (Detective Comics #1024) i Jamesa Tyniona IV (Batman: Pennyworth R.I.P.). Poszczególne historie działają dobrze samodzielnie, jednak połączone nie są już tak bardzo wciągające. Jako czytelnik oczekuję, że zbiór będzie bardziej korelował ze sobą, a tu mamy wrażenie poszatkowania. Różne krótkie wątki nie kleją się zbyt dobrze, przez co brakowało skupienia na fabule i czytelnika był pchany w zbyt wielu kierunkach.

 Za rysunki odpowiada wiele osób: Brad Walker (Detective Comics #1020-1023), Kenneth Rocafort (Detective Comics #1025-1026), Sumit Kumar (Detective Comics Annual #3 i Batman: Pennyworth RIP), Norm Rapmund (Detective Comics #1024), Brad Walker (Detective Comics #1027), Eddy Barrows, Diogenes Neves, Marcio Takara, Chris Burnham, Eber Ferreira i David Lafuente (Batman: Pennyworth RIP). Cierpi na tym niestety cały zbiór, gdyż widoczna jest różnica poziomu pomiędzy poszczególnymi rysownikami. Na szczęście to Brad Walker odpowiada za większość rysunków, dzięki czemu powstały imponujące projekty postaci i ogromne panele przedstawiające fanom bardzo efektowne i żywe spojrzenie na przygodę Batmana. Wiele stron wykorzystuje zbliżenia, aby zaakcentować napięcie i dramat, czasami nawet nadmiernie, aby uchwycić poczucie niebezpieczeństwa i krótki czas na reakcję bohaterów. Kolorystyka jest również bez zarzutu, dzięki czemu pozostaje wierna koncepcji fanów na temat uniwersum Batmana.

 Mówiąc krótko, Detective Comics: The Joker War to niestety tylko przeciętna kontynuacja wspaniałej serii.

 

 

Dział: Komiksy
niedziela, 03 październik 2021 02:21

Five Nights at Freddy’s: Odwiedziny Królika

 

W piątym tomie opowiadań Fazbear Frights Scott Cawthon, twórca gry i świata Five Nights at Freddy's, przedstawia trzy historie, które zmrożą ci krew w żyłach, nawet jeśli uważasz się za nieustraszonego i masz nerwy ze stali!

„Five Nights at Freddy’s” to popularna seria niezależnych gier komputerowych z gatunku survival horror. Po raz pierwszy ukazała się w 2014 roku i szybko zyskała popularność. Mimo że ostatni tytuł pojawił się na rynku w 2019, czyli dwa lata temu, gra wciąż wzbudza zainteresowanie, szczególnie wśród młodzieży. Dlatego to właśnie przede wszystkim do nastoletnich czytelników skierowane są książki z uniwersum. Tym razem w moje ręce trafiła antologia trzech opowiadań różnych Autorów, nosząca tytuł „Odwiedziny Królika”.

O czym jest książka?

W tomie znalazły się następujące historie: „Odwiedziny Królika”, „Do samego mięsa”, „Mężczyzna z sali 1280”. 

Pierwsza historia, „Odwiedziny Królika”, pierwotnie miała nosić tytuł „Bój się królika” i nikt nie wie, dlaczego zmieniła tytuł (nie tylko w Polsce, również za granicą). Fabuła kręci się wokół Boba, który wraz z rodziną wyjeżdża na niechcianą wycieczkę. Niezadowolony zapisuje rodzinę na event, polegający na byciu nastraszonym w środku nocy przez animatronicznego królika o imieniu Ralpho. Mężczyzna oczywiście szybko pożałuje swojej decyzji. 

Drugie opowiadanie nosi tytuł „Do samego mięsa” i opisuje historię twórcy gier VR, Matta, który pracuje nad przerastającym go projektem, zatytułowanym Springtrap's Revenge. To decydowanie jedno z bardziej zaskakujących i groteskowych opowiadań z uniwersum.  

Trzeci epizod, „Mężczyzna z sali 1280”, opowiada o groteskowo okaleczonym pacjencie z pokoju 1280, który na domiar złego wyraźnie cierpi na zaburzenie psychiczne w rodzaju schizofrenii. Według lekarzy dawno powinien już nieżyć. Pracujące w placówce pielęgniarki za wszelką cenę zamierzają dopilnować, by właśnie tak się stało.  

Moja opinia i przemyślenia

Opowiadania umieszczone w zbiorze „Five Nights at Freddy’s: Odwiedziny Królika” są ciekawe i zdecydowanie mają w sobie sporą dawkę grozy. Czyta się je szybko i lekko, choć zdecydowanie nie polecam ich jako lekturę na noc, w szczególności, gdy odbiorcami są nastoletni czytelnicy. Antologia świetnie oddaje klimat gry. Myślę, że każdy fan „Five Nights at Freddy’s” powinien być zadowolony. Podoba mi się, że teksty ze zbioru oddzielone są wyraźnie zaznaczonymi, ciemniejszymi stronami. Dzięki temu od razu można trafić na historię, która nas akurat w danym momencie interesuje. 

Podsumowanie

Jeżeli, drogi Czytelniku, lubisz książki z serii „Five Nights at Freddy’s” to również i antologią „Odwiedziny Królika” z pewnością nie będziesz zawiedziony. Książkę czyta się szybko, a każda z historii bez trudu wzbudza zainteresowanie i dreszczyk emocji. To staromodne opowiadania grozy, które mają w sobie elementy starych, klasycznych horrorów. Myślę, że właśnie tego typu tytuły zachęcają młodzież, by ta odnalazła w czytaniu przyjemność. 

Dział: Książki
piątek, 01 październik 2021 00:50

Konkurs: Lore

Współczesny Nowy Jork. Na świecie wciąż żyją greccy bogowie. Co siedem lat Zeus zsyła część z nich na ziemię, gdzie przez siedem dni pozbawieni są nieśmiertelności. W tym czasie polują na nich ludzie i półbogowie, by przejąć ich moce. To kara, na jaką Zeus skazał niepokornych bogów.

Dział: Zakończone
czwartek, 30 wrzesień 2021 15:00

Świat mitów w kulturze, tradycji i… komiksie

Spektakularne epopeje, wszechwładni bogowie, przerażające potwory, niezłomni herosi…Mitologia grecka to niewyczerpane źródło niezwykłych i fascynujących opowieści, które nieustannie dostarcza nam bezcennych lekcji, głębokich mądrości i stanowi podstawę naszej edukacji. Już 29 września wydawnictwo Egmont zaprezentuje czytelnikom komiksy zawierające najsłynniejsze mity starożytnych Greków oparte na oryginalnych tekstach.

Dział: Komiksy
sobota, 25 wrzesień 2021 16:03

Walc dla Izabeli

 

Porywająca opowieść o poświęceniu, niezłomnej walce o miłość i życie w obliczu wojennego zła.

Druga Wojna Światowa to temat trudny, szczególnie kiedy wspominamy prześladowania Żydów. W tym właśnie okresie Natalia Thiel umieściła akcję swojej powieści „Walc dla Izabeli”. Czy jednak udało jej się udźwignąć tak ciężki i wymagający temat?

Zarys fabuły

Piękna, młoda, wychowana w świecie luksusu Izabela Langer poznaje beztroski smak miłości. Jej ukochany to młody pianista żydowskiego pochodzenia, Jakub Abramowicz. Jednak niedługo potym, gdy zaczynają się spotykać, wybucha wojna. Ona pół Niemka, pół Polka, może liczyć na specjalne względy i dobre traktowanie. Jakuba jednak ma szansę spotkać los gorszy od śmierci. Czy ich uczucie przetrwa w tak trudnej sytuacji i przede wszystkim, czy obydwoje przeżyją?  

Moja opinia i przemyślenia

Historia Izabeli jest ciekawa i wzruszająca. Napisana została plastycznie i z dbałością o szczegóły. W powieści pojawia się wiele skrajnych, kontrastujących ze sobą emocji. Są w niej kiełkująca miłość, tęsknota, strach, determinacja i wola walki. Przez całą lekturę czytelnikowi towarzyszy niezwykły nastrój. Pisarce świetnie udało się oddać drugowojenny klimat, co zdecydowanie nie jest rzeczą łatwą. 

Książka pisana jest w formie wspomnień starszej już bohaterki, która po wielu latach powraca w rodzinne strony, by odzyskać należący niegdyś do jej mamy fortepian. Odnajduje jednak znacznie więcej, niż mogłaby się kiedykolwiek spodziewać. Myślę, że to ciekawy zabieg, który zdecydowanie przysłużył się całej powieści (choć odrobinę przywodzi mi na myśl filmowego Titanica). Gdy we wrześniu na Warszawę spadają pierwsze bomby, zmienia się cały świat i nic już nigdy nie będzie w nim takie samo. 

Podsumowanie

„Walc dla Izabeli” to ciekawa, świetnie napisana i niezwykle przejmująca książka obyczajowo-historyczna. Sprawia, że zaczynamy zastanawiać się nie tylko nad przeszłością naszego kraju, ale i nad własnym, teraźniejszym życiem. Obok lektury nie sposób przejść obojętnie. Wyraźnie też widać, jak wiele pracy i serca w swoją książkę włożyła Natalia Thiel. Nic dziwnego, że tytuł spotkał się z tak dobrym odbiorem przez Internautów. To jeden z tych tytułów które zdecydowanie warto przeczytać, nawet jeżeli nie jest się czytelnikiem zainteresowanym tematem Drugiej Wojny Światowej. Polecam! 

Dział: Książki
wtorek, 21 wrzesień 2021 11:01

Cena Milczenia

Jakub Pawełek to autor kilku książek o tematyce sensacyjno-kryminalnej. Tym razem jednak pokazuje nam się z całkowicie innej strony, ponieważ trzymam właśnie w rękach jego debiut z gatunku fantastyki - „Cena Milczenia". Książka wydaje się na pierwszy rzut oka minimum intrygująca, zważywszy na fakt sięgnięcia przez autora po motyw połączenia inżynierii i magii, co na polskim rynku - póki co - jest rzadkością. Jak wypada zatem pierwszy romans Pana Jakuba z twórczością fantasy?

„Kanion to przerażające miejsce. Pełna skalistych, ostrych jak brzytwa zębów, duszna od morowego powietrza rozpadlina. Śmierć, to pewna śmierć – tak wam powiem, zacni ludzie. Dobrze, żeśmy przed wiekami wypędzili tam Najeźdźców, którzy chcieli zepchnąć nas do morza i omal nie potopili nas jak kocięta. Ale odzyskaliśmy nasze plaże, Rozlewisko Wezery, największy szlak handlowy, o który cały czas bezpardonowo, toczymy między sobą wojny. Mamy swoich odchodzących w niełaskę czarowników, mamy nową magię – inżynierów, którzy jak lubią mawiać – parą i ogniem wprowadzą nasz świat w przyszłość. Mamy nasz świat, kontynent, królestwa i księstewka, od morza, aż po Góry Kolumnowe i wybity w nich Kanion..."

Zacznijmy od tego, że książka „Cena milczenia" nie jest do końca powieścią, a zbiorem siedmiu rozdziałów -opowiadań, które mają wspólne miejsce akcji, wspólnych bohaterów, jednakże mają różny czas akcji. Historia, którą jednak nakreśla nam Jakub Pawełek, jest spójna i bardzo łatwo spojrzeć na książkę jako jedna, długodystansową opowieść. To zabieg, który mi odpowiada i który lubię, jako że wszelkie antologie opowiadań zawsze były i są dla mnie niezwykle przyjemną rozrywką. No ale do rzeczy. Jestem niezwykle zaskoczony wysokim poziomem kreowania uniwersum. Nie miałem podstaw, by wątpić w umiejętności Pawełka, jednak miałem gdzieś z tyłu głowy informację o debiucie w danej dziedzinie. Autor jednak wie, co robi. Podaje nam bardzo dopracowany, ciekawy fantastyczny świat, w którym to nauka i inżynieria idzie w parze z magią i światem spod znaku magii i miecza. Temat bardzo niszowy w polskiej fantastyce, ale jakże udany u Pana Jakuba.

Prócz tego pragnę zaznaczyć, że książka jest napisana ciekawie, lekko i przyjemnie w odbiorze. Widać tutaj, że nie mamy do czynienia z amatorem, ale kimś, kto wie jak budować napięcie, jak prowadzić uwagę czytelnika oraz w jaki sposób kreować bohaterów, by ci byli dla odbiorcy intrygujący i charakterni. Całe uniwersum Kanionu bardzo mi się spodobało i widzę niezwykły potencjał, który można wykorzystać na rzecz jakieś większej sagi.

Na zakończenie powiem, że książka jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Gdzieś z tyłu głowy miałem lekkie obawy co do lektury, bo ostatnimi czasy - kiedy sięgałem po początkujących autorów - bardzo często spotykałem się z miałką historią bądź powielanymi schematami. Tutaj mamy oryginalny świat, który z pewnością zasługuję na rozwinięcie. Zdecydowanie polecam każdemu miłośnikowi fantastyki!

Dział: Książki