kwiecień 20, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: George R.R.

czwartek, 06 lipiec 2023 15:46

Nowość: Pół króla

Pierwszy tom najlepszego cyklu Abercrombiego
Wartka opowieść o zdradzie i zemście, która wciągnęła mnie od pierwszej strony i nie puściła do końca. - George R.R. Martin

Dział: Książki
poniedziałek, 21 luty 2022 12:35

Gwiezdny port

 

Brawurowa powieść graficzna autora Gry o tron z ilustracjami nominowanej do nagrody Hugo Rai Golden osadzona w fascynującej scenerii Chicago przyszłości - pełnego intryg, przygód i spiskujących obcych.

Uważam, że na polskim rynku pojawia się zdecydowanie zbyt mało zarówno literatury, jak i komiksów z gatunku Science Fiction. Dlatego każdy taki tytuł jest dla mnie na wagę złota i wiążę z nim ogromne nadzieje. Czy jednak nowa powieść graficzna od wydawnictwa Zysk i S-ka spełniła moje oczekiwania? 

Zarys fabuły

Przyszłość. Ziemia zostaje odkryta przez obcą cywilizację, która przyjmuje Ziemian do organizacji nazwanej Harmonią Światów, jako 315 gatunek. Rozpoczęła się budowa portów kosmicznych i integracja pomiędzy gatunkami. Jeden ze statków kosmicznych wylądował w Chicago, podczas rozgrywek Superbowl. Obcy proponują Ziemianom produkcję super baterii, co jednak nie wszystkim się podoba. Detektyw Charlie Baker, pracujący w dzielnicy, w której znajduje się Port Gwiezdny, pechowym zbiegiem okoliczności, wraz z protestującymi trafia za kratki. Zresztą, to nie jedyne problemy związane z pojawieniem się na Ziemi kosmitów. Czy uda się utrzymać porozumienie i przede wszystkim pokój z obcymi rasami? A może wszystkie wydarzenia prowadzą w kierunku nieuchronnej zagłady Wszechświata? 

Strona wizualna

Komiks ma twardą oprawę i format nieco większy od zeszytowego. Wydany został w pełnym kolorze, a wydrukowany na dobrej jakości papierze. Rysunki Raya Goldena świetnie oddają nastrój historii, chociaż jego kreska mi osobiście nieszczególnie się podoba (oczywiście to kwestia subiektywnego gustu i przyzwyczajenia). Przedstawione sceny jasne i wyraźnie zarysowane. Niewiele zostało miejsca na domysły. Całość prezentuje się bardzo dobrze i bez trudu przyciąga wzrok. 

Moja opinia i przemyślenia

„Gwiezdny port” to ciekawa, ale niestety nieco wtórna historia. Właściwie nie zaskakuje niczym nowym. Podczas lektury przez cały czas miałam wrażenie „to już gdzieś było”. Wydarzenia łatwo przewidzieć, a pojawiający się bohaterowie są raczej schematyczni. Mimo wszystko komiks czytało się całkiem przyjemnie, szczególnie gdy wziąć pod uwagę fakt, że naprawdę jestem spragniona historii Science Fiction, których niestety jest u nas na rynku niewiele.  

Podsumowanie

„Gwiezdny port” to ciekawie zilustrowana i pięknie wydana powieść graficzna, która ma swój niepowtarzalny klimat. Nie zachwyca oryginalnością, ale dostarcza paru chwil przyjemnej rozrywki. Polecam wszystkim tym, którzy tak jak ja, spragnieni są historii z gatunku Science Fiction i uważają, że jest ich u nas zdecydowanie za mało.  

Dział: Komiksy
"Kiedy twoi wrogowie ci się sprzeciwiają, musisz im odpowiedzieć stalą i ogniem. Gdy jednak padną na kolana, musisz im pomóc się podnieść. W przeciwnym razie nikt nigdy nie ugnie przed tobą kolan."
 
Jaime, Catelyn, Arya, Tyrion, Sansa, Jon, Daenerys, Samwell, Bran, oprowadzają po drugiej części trzeciej odsłony cyklu "Pieśń lodu i ognia". Kontynuujemy podążanie tropem losów postaci, co sprawia mnóstwo radości i przyjemności. Bawimy się, rozszyfrowując zawiłości przeznaczenia, a ponieważ Martin pod każdym względem perfekcyjnie dopracowuje bohaterów, to patrzy się na nich jak na realne osoby. Stąd ogromne przywiązanie, ciekawość, jak poradzą sobie w dalszej części życiowych pułapek, zawirowań i niepewności. Pochłaniają niebezpieczne gry, nieuniknione konflikty, klęski przeplatające się z sukcesami, bolesne doświadczenia i ogniste decyzje, zaskakujące wygrane i nieoczekiwane poświęcenia.
 
Wnikając w powieść, całkowicie angażujemy się, atrakcyjnie oprowadza po złożonej naturze człowieka, przywołuje wyjątkową magię fantasy naznaczoną nieznajomością jutra. Emocjonujemy się wielopłaszczyznowym scenariuszem zdarzeń, zaskakującymi zwrotami akcji, brzmieniem przeciwstawnych żywiołów, porywa nas symfonia przygód, zatapiamy się w dźwiękach niebanalnej historii walki o władzę, prestiż, honor i przetrwanie. Reprezentantka książek, jakimi zachwycam się najbardziej, lubię i cenię. Dopracowana w każdym aspekcie, im głębiej w nią wnikam, tym mocniej oczarowuje i zachwyca, intensywniej pragnę więcej. Pożądane uczucie satysfakcji, fenomenalny smak rozkoszy dla duszy, niecierpliwe wyczekiwanie kolejnych przyczyn i następstw losów królestw i jej mieszkańców. Nie dziwi zatem przyznana przeze mnie maksymalna nota.
 
Narracja bardzo do mnie przemawia, z jednej strony wyważona, solidna i przyjazna, z drugiej doskonale podkręcająca atmosferę, budująca nastrój i dająca poczucie komfortu zasiedzenia. Przekazy płynące ze stron książki zmuszają do refleksji, zachęcają do szukania analogii do realnego świata, przebywania w punktach styku fantasy i realizmu. Stawia na pierwszym planie człowieka, odkrywa sens istnienia, a dopiero potem koloryzuje niezwykłymi stworzeniami. Każdy znajdzie coś dla siebie, postać, którą będzie intensywnie podziwiał i z nią sympatyzował, choć też dostrzegał jej wady. Postać, którą znienawidzi i wzgardzi, ale z szacunkiem doceni. Bo nikt nie da się zaszufladkować w jednoznaczność dobra i zła, czerni i bieli, przydzielonej na stałe interpretacji. Na końcu książki zamieszczono przydatny przewodnik po królach i ich dworach, małych i wielkich rodach, buntownikach, wyrzutkach i zaprzysiężonych braciach.
 
Już sama treść niezwykle wciąga i porywa, pretenduje do miana arcydzieła, a ubrana jeszcze w cudowną oprawę graficzną, sprawia, że przeżywamy fascynujące spotkanie czytelnicze. Czujemy się pełnoprawnymi uczestnikami przedstawionego świata. Podążamy tropem przygód, zmieniając bohaterów, scenerię, czas, misje i roszady. Dla książki decydujemy się zarwać noce, ponieść słusznym sprawom, ambitnym pragnieniom, dynamicznym incydentom, niebywałym splotom okoliczności, sprzyjającym lub nie przypadkom. Drżymy o losy ulubionych bohaterów, ogarnia nas niepewność, czy zdołają przeżyć, wywiązać się z powierzonych zadań, dotrzeć do wyznaczonych przez przeznaczenie punktów, spełnić marzenia, zrealizować życiowe zamysły z myślą o sobie, najbliższych, klanach, plemionach i narodach. A wiemy, że Martin nie oszczędza postaci, często ściąga ich w mroczną stronę niebytu, ale z pewnością, nie zapomnienia.
Dział: Książki
"Niektóre bitwy wygrywają miecze i włócznie, a inne gęsie pióra i kruki."
 
Wydawnictwo Zysk i S-ka sprawiło mi ogromny prezent urodzinowy, to właśnie dziesiątego listopada ukazała się ilustrowana edycja trzeciej dwutomowej części ukochanego cyklu "Pieśń lodu i ognia". Wisienką na torcie była zbieżność premier z wydaniem "Aforyzmów i mądrości Tyriona Lannistera", książkowego gadżetu dla miłośników brzmień dwóch przeciwstawnych żywiołów. Jakże mogłabym odmówić sobie znakomitych przygód. Od dwudziestu lat jestem w nich bezgranicznie zakochana i z niecierpliwością wyczekują kolejnych odsłon. Nic dziwnego, ta gałąź twórczości George R.R. Martina rozpala serca czytelników na całym świecie, staje się prototypem dla produkcji telewizyjnych, gier komputerowych, planszowych, karcianych, komiksowych opowieści.
 
Nieustannie urzeka mnie cudownie realistycznie odmalowany świat, nie chodzi bynajmniej o sugestywne szczegóły opisywanych miejsc, liczne wyjątkowe stworzenia, ale o konsekwentne tworzenie rozbudowanej siatki bohaterów, różnorodnych, odmiennych i przeciwstawnych, a przez to arcyciekawych. Każdy przekazuje coś szczególnego, ubarwia historię, wnosi niepowtarzalną atmosferę do scenariusza zdarzeń. Magiczne, baśniowe i tajemne nuty solidnie spajają brzmienie wątków, niosą refleksyjne przesłania i przekazy. Autor nie oszczędza bohaterów, stawia w trudnych, wymagających i niebezpiecznych sytuacjach, czasem okrasza radością i miłością, kiedy indziej uczy znosić ból i upokorzenie. Niesamowicie zgodne z duchem tego, co proponuje prawdziwe życie, wodząc od jednej do drugiej strony blasków i cieni, słodyczy i goryczy. Cudownie zagłębiać się w powieść, w której odnajdujemy cząstkę nas samych, naszych bliskich, przyjaciół, znajomych, a także wielostronnych zasad funkcjonowania otaczającego nas świata.
 
Do perfekcji opracowane społeczne relacje. Bezkompromisowa, wymagająca poświęceń i ofiar, walka o władzę, prestiż, pieniądze i wolność, uciekanie się do ostatecznych środków w imię wydarcia wygranej, bronienia pozycji i udowadniania własnej użyteczności. Czyste i fałszywe ideały, wielowarstwowe spiski, podstępne knowania, perfidne manipulacje, wachlarz morderstw, kłamstw i oszustw. A w tle honor, prawość, wierność, oddanie, posłuszeństwo, miłość i przyjaźń. Siedem królestw wypełnionych racjami, prawdami i potrzebami. Misterne plany potykają się o zwykłe przypadki, ruiny wzniosłych idei świadczą o sile mrocznych uderzeń, niecodzienne losy przypadają, wydawałoby się zwykłym obywatelom. We wszystkim więcej niż szczypta magii, na tyle, aby obudzić drzemiące w nas dziecko złaknione niesamowitych opowieści, efektów niczym nieograniczonej wyobraźni, wspaniałej ucieczki od trosk codzienności w kolorystykę fantasy, jakże emocjonującej i wciągającej. Wsłuchajcie się w to, co mają do powiedzenia Jaime, Catelyn, Arya, Tyrion, Davos, Sansa, Jon, Daenerys, Bran i Samwell.
Dział: Książki
poniedziałek, 23 listopad 2020 14:39

Aforyzmy i mądrości Tyriona Lannistera

„Jak to się dzieje, że gdy tylko ktoś zbuduje mur, ktoś inny zaraz chce wiedzieć, co jest po jego drugiej stronie?”

Łasa jestem na wszelkie gadżety, zwłaszcza książkowe, będące uzupełnieniem ulubionych serii, przy których spędziłam mnóstwo godzin. To miło przyjmowana przeze mnie wartość dodana do świata wykreowanego z rozmachem, bogatej palety bohaterów, znaczących fragmentów fabuły. „Pieśń lodu i ognia” George’a R.R. Martina wciąż jest dla mnie porywającym przeżyciem czytelniczym, stworzonym z komponentów doskonale oddziałujących na wyobraźnię. Gwarantuje satysfakcję poruszania się po preferowanych klimatach, niezwykłą radość z zaczytywania się w kolejnych tomach sagi.

Dlatego „Aforyzmy i mądrości Tyriana Lannistera” odbieram jako przedłużenie przebywania w powieściowym świecie, przypomnienie wypowiedzi nietuzinkowej postaci karła, nakłonienie do czynienia odwołań do wybranych scen. Niespodziewaną zabawę w otwieranie drzwi do pamięci, aby przywołać skojarzenia, kiedy i w jakich okolicznościach dane słowa padły. A trzeba wiedzieć, że bohater Tyrion Lannister, choć ułomny fizycznie, to jednak nieprzeciętnie inteligentny, spostrzegawczy, doskonale znający potęgę słowa, zanurzony w uszczypliwości i złośliwości. Mistrz ciętej riposty, jak nikt umiejący w kilku słowach celnie trafić w przeciwnika, obronić się szyderstwem, podsumować sytuację dowcipem. Zerkamy na świat z perspektywy karła, zdajemy się na jego humor, spryt i wsparte rozumem cwaniactwo.

Równorzędną rolę w książce, w stosunku do wybranych cytatów, pełnią ilustracje o zabarwieniu karykaturalnym, miło się na nie spogląda, mają w sobie to coś, co skupia uwagę. Nie ma co ukrywać, publikacja powstała z myślą o fanach „Pieśni lodu i ognia”. Jednak zaprezentowane mądrości ma charakter uniwersalny, ponadczasowy, zatem każdy wyciągnie zbiór ciekawych myśli, rozwinie po swojemu, dopasuje do codziennego życia. Łatwo się w nich poruszać, na jedną stronę przypada jeden aforyzm, a te pogrupowane są tematycznie. Książka sprawdzi się jako prezent dla wielbicieli Tyriona Lannistera i twórczości George'a R.R. Martina, zawartość z pewnością wywoła uśmiech na twarzy i szczyptę refleksji.

Dział: Książki
piątek, 23 październik 2020 01:36

Zapowiedź: Ogień nie zabije smoka

"James Hibberd towarzyszył pracom nad "Grą o tron" od pierwszego klapsa do ostatniego i poznał wszelkie tajemnice tej produkcji – także te najmroczniejsze.

Dział: Książki
środa, 08 styczeń 2020 17:49

Lodowy smok

O twórczości Georga R. Martina słyszał niemalże każdy, chociaż przyznam się szczerze, ja tylko słyszałam. Bo żadnej z jego słynnych książek nie przeczytałam. Jakoś nie dałam się porwać fenomenowi pisarza. Jednak, kiedy przyszło do Lodowego Smoka, postanowiłam, chociaż w maleńkim stopniu sprawdzić, nad czym owe zachwyty. Owszem, książka dedykowana młodszym czytelnikom, ale czy aby na pewno? Jak słynny autor poradził sobie w historii skierowanej do małego odbiorcy i czy okazała się ona ciekawa dla dorosłego?

Poznajemy Adarę, dziewczynkę urodzoną podczas jednej z największych zim, to wtedy właśnie jej matka nie poradziła sobie z życiem, a ona została uznana za winną śmierci. I tak się właśnie czuła. Była dzieckiem samotnym i odosobnionym, co najciekawsze, nie lubiła letnich dni, nie lubiła ciepła. Od zawsze, ciągnęło ją do zimy i zimna. Z utęsknieniem wyczekiwała zmiany pory roku, na tę która niosła ze sobą śnieg, mróz i jego. Tego najważniejszego, a raczej On zwiastował nadejście nielubianej przez większość aury.

Gdy pojawiał się lodowy smok, w Adarze następował spokój i w pewnym stopniu dopełnienie. Czuła jakby wszystko wracało na swoje miejsce. Godzinami przesiadywała w swoim odległym miejscu zabawy, gdzie budowała śnieżne zamki. I przyglądała się, jak smok przelatuje w pobliżu. Aż w reszcie go dotknęła. Nie, nigdy nie czuła strachu. Wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy, byli sobie bliscy, mimo że nigdy nie okazali sobie tego.

Aż pewnego dnia, podczas letniej pory, na wioskę zamieszkiwaną przez dziewczynkę i jej rodzinę, nadleciały obce smoki z wrogim wojskiem. Sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz gorsza, nikt nie potrafił poradzić z najeźdźcami. Dla Adary, która nie miała w pobliżu zaufanego smoka, nie czuła kojącego zimna, czas ten stał się okropny, chciała uciec jak najdalej, chciała, żeby znowu nastąpiła zima. Tylko w jaki sposób miała sobie sama poradzić?

Mała, ale niezwykle odważna i dojrzała dziewczynka oraz smok, znienawidzony przez mieszkańców. Zwiastujący zimno i trudne czasy, będą musieli stawić czoło ogromnemu przeciwnikowi.

Mam niebywale mieszane uczucia po zakończonej lekturze. Całość jawiła się niesamowicie przytłaczająco i tak dalece od klimatu dziecięcego. I nie, ja nie oczekiwałam lukrowanej historyjki, tylko tak jakoś w tym wszystkim zbyt wiele było fantastyki, a za mało dziecka w dziecku.

Adara, dziewczynka odosobniona, wręcz wykluczona, dziecko zimy. I to nie tylko tej pogodowej, ale i uczuciowej. Kochała samotność, wszystko, co wiązało się z chłodem. No rzecz jasna smoka. Smoka to i ja pokochałam. No, ale widać moja miłość była mocniejsza niż Adary, bo ja bym tego nie zrobiła co ona. Jednak zdradzić najważniejszego niestety nie mogę.

W każdym razie ta książka jest mocno fantastyczna, zimna jak sam tytuł wskazuje, a samo zakończenie sprawiło, że poczułam się oszukana. Naprawdę, po tak zaczętej historii i rozwinięciu jej, nie miałam pojęcia, że zostanie jakby na siłę sprowadzona do właśnie takiego happy Endu, zresztą nazwać szczęśliwym zakończeniem nie potrafię, ale może mój obraz szczęścia przez minione lata nieco się wypaczył i dlatego, tego nie zrozumiałam i nie poczułam.

Rzeczywiście styl autora mocno potrafi podziałać na wyobraźnię. I ten tytułowy smok ukazuje się nam przed oczami, jest niemalże realny i wierzymy, że gdzieś tam sobie kiedyś istniał. Co do opisów uczuć, relacji między bliski, mogłabym nazwać śmiało i szczerze, że były patologiczne. Nic to, skoro był smok, to czego się spodziewać, że małe dziecko może biegać gdzieś godzinami bez opieki i nikt nie zwróci uwagi, oczywiście czepiam się, bo Adara była zimowa, znaczy się inna, to mogła. I już.

W ramach podsumowania napiszę, że ta książka nie jest zła, nie jest niegodna przeczytania. I pewnie swoimi słowami fani pisarza, poczują się urażeni, a ja zasiądę w loży heretyków. No niestety, nie poczułam tego czegoś. Nie dopiszę Georga R. Martina do grona moich najlepszych autów. Niech sobie pisze, ja podziękuję. Książeczka raczej dla dzieci w przedziale 10-12+ ale to tylko moja subiektywna ocena.

Dział: Książki
piątek, 17 maj 2019 21:29

Przystań wiatrów

“Przystań wiatrów” to rozwinięcie bardzo popularnego niegdyś opowiadania pt. “Planeta burz”. W oryginale powieść wydana została w 1981 roku, zaś w Polsce 15 lat później. Duet Martin i Tuttle stworzył wspaniałą - wręcz epicką - opowieść o niepozornym heroizmie, a także o tym, jak jedna zwykła jednostka może zmienić cały świat.

Pomimo że książka nie wyszła spod pióra tylko jednego pisarza, całość jest niezwykle spójna i brak w niej przestojów czy niezborności. George R.R. Martin i Lisa Tuttle wykreowali na kartach swej książki obrazy tak niesamowite i wiarygodne, że żaden czytelnik nie pozostanie obojętny wobec przedstawionego świata.

Pomysł na fabułę jest oczywiście ciekawy, choć czytając tę książkę dziś, po prawie 40 latach od jej wydania, można mieć wrażenie, że nieszczególnie oryginalny. Człowiek od zawsze żył marzeniem o lataniu - o rozwinięciu skrzydeł i wolności, którą daje wiatr we włosach i niczym niezmącony spokój przestworzy. Bohaterom “Przystani wiatrów” się to udało, jednak nie był to koniec ich problemów.

Na uwagę zasługuje fakt, iż Martin i Tuttle nie poszli na łatwiznę i oprócz wykreowania fantastycznych krain, krajobrazów i techniki, stworzyli własną mitologię i kulturę. To coś zupełnie nowego, świeżego i niezwykle ciekawego. Za jedyną wadę “Przystani wiatrów” można byłoby uznać za mało wyraziste postaci, ponieważ o ile główna bohaterka jest postacią nietuzinkową i łatwo zapadającą w pamięć, tak o pozostałych mieszkańcach tytułowej Przystani Wiatrów nie można tego powiedzieć. Oczywiście żaden z nich nie jest pozbawiony polotu, nie cechuje go też nijakość, jednak po kilku miesiącach czy latach to jedynie Maris pozostanie w głowie czytelnika.

“Przystań wiatrów” to powieść pozbawiona niesamowitych zwrotów akcji czy porażających momentów, jednak jej nieodparty urok tkwi w subtelnych intrygach czy politycznych porachunkach. Jest to historia kompletnie inna od sławetnej “Pieśni lodu i ognia” George’a R.R. Martina, lecz jego wielcy miłośnicy z pewnością będą ukontentowani lekturą. W duecie z Lisą Tuttle pokazuje on swoje zupełnie inne oblicze, przy czym amerykańska pisarka ani na chwilę nie ustąpiła pola wielokrotnemu zdobywcy nagród Hugo czy Nebula.

Na uwagę zasługuje również przepiękne wydanie książki - subtelny projekt podkreśla ulotne piękno przedstawionej historii, zaś mapy umieszczone na ostatnich stronach pomagają czytelnikowi w lepszym rozeznaniu się w wykreowanym przez Tuttle i Martina świecie.

Dział: Książki
sobota, 30 marzec 2019 10:28

Ogień i Krew. Część II

“Ogień i krew. Część 2” to godny następca części pierwszej. Inny, bardziej krwawy, brutalniejszy, przygnębiający, ale nadal godny. Zaczyna się okresem Tańca Smoków - wojny o Żelazny Tron pomiędzy Aegonem II i Rhaenyrą, kończy zaś w momencie, kiedy Aegon III odprawia namiestnika lorda Manderly i rozpoczyna samodzielne rządy. Tyle dla określenia ram czasowych.

Martin utrzymuje konsekwentnie formę kroniki. Dalej relacjonuje wydarzenia, nie oceniając ich, powołuje się na źródła maesterów i nieocenionego Grzyba, porównuje je ze sobą, próbuje wyjaśniać różnice w relacjach, co nadaje powieści charakter niemal prawdziwego dzieła historycznego, i tylko smoki sprowadzają czytelnika na ziemię, że to nadal fantastyka.

Opowieść jest brutalna. Opis walk, tych na polu bitwy i tych toczących się w zamkowych korytarzach nie pozostawia czytelnikowi miejsca na domysły. Martin jest dosłowny. Krew się leje, członki odrywają od ciał, kolejni bohaterowie giną najróżniejszymi rodzajami śmierci i każdy jest dobitnie opisany. Mimo wszystko opis walk zachwyca. Od opisu najmniejszych potyczek po epickie bitwy, każda jest dziełem sztuki, a malowane słowem obrazy na długo pozostają w głowie. I tylko smoków żal... Lojalne na swój smoczy sposób płacą bowiem najwyższą cenę za ambicje ludzi.

Martin równie fantastycznie, jak opisy walk, opowiada o walkach politycznych i konsekwencjach wojny na kolejne lata pokoju. Koterie, spiski, walka o władzę staje się tym bardziej pasjonująca, im młodszy jest następca tronu. Opisy wojny o sukcesję tronu to niemal przeklejone dzieje wielu europejskich państw, sam zaś sposób ich przedstawienia sprawia, że całość czyta się dużo ciekawiej, niż prawdziwe historyczne kroniki, a tych z racji zainteresowań przeczytałam naprawdę wiele. Autor doskonale wyczuwa, który wątek należy opowiedzieć od początku do końca, a który jedynie wspomnieć, rozbudzając ciekawość czytelnika, tak aby czekał na kolejne tomy. Samą zaś opowieść przerywa w momencie, kiedy udało mu się rozpalić zainteresowanie Aegonem III.

Szkoda, że arenę zdarzeń opuszcza Grzyb. Mam nadzieję, że mimo wszystko będzie przewijał się w opowiści, nawet jeśli bardzo rzadko. Nie ukrywam, iż jego postrzeganie świata nadawało całości pikanterii, a jednocześnie nie pozostawiało złudzeń, że nawet najwspanialszy władca ma swoją ciemną i niemoralną stronę. Relacje Grzyba sprawiała, że każda z opisywanych przez niego postaci była po prostu ludzka, odbrązowiona.

Czekam na dalszą część. I po raz kolejny stwierdzam, iż ten cykl jest dużo lepszy od “Sagi ognia i lodu”.

Dział: Książki
niedziela, 03 luty 2019 14:11

Ku twej wieczności #4

Czwarta odsłona cyklu Ku twej wieczności utwierdza mnie w przekonaniu, że mamy przed sobą mangę, niezwykłą o tyle, że powinna w pełni zaspokoić oczekiwania zarówno fanów gatunku, jak i laików, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z tym gatunkiem.

[UWAGA NA SPOILERY, o ile nie znasz poprzednich części, od razu przeskocz do kolejnego akapitu]
Od wydarzeń, które miały miejsce w poprzednim tomie, mijają cztery lata. Niesio, który przybył wówczas na Ziemię jako przyjmujący obce formy byt, dorósł i niemal w pełni upodobnił do człowieka. Wśród przyjaciół - Gugu, Rean i dwojga staruszków – odnalazł wreszcie dom i spokój. Tak przynajmniej można by oczekiwać. Niestety, przeznaczenie w końcu go dopada w postaci kołatnika, który atakuje w najmniej spodziewanym momencie.

Kolejna odsłona historii Niesia to, podobnie jak poprzednie, opowieść o dojrzewaniu i szukaniu swojego miejsca na ziemi, odkrywaniu swoich możliwości i mierzeniu się z obowiązkami i odpowiedzialnością, na które możemy nie być gotowi. Jest przy tym okraszona licznymi wątkami fantastycznymi, a humor przeplata się w niej z momentami, w których trudno jest nie uronić łzy. Lub dwóch. Czasem potrzebna jest wręcz chusteczka. Odnoszę wręcz wrażenie, że autorkę mógł zainspirować George R.R. Martin, ponieważ z lubością i systematycznie pozbawia czytelnika i bohaterów towarzystwa postaci, które zdążyli obdarzyć dużą sympatią.

Po raz kolejny zachwyciła mnie także piękna kreska. Rysunki są niby proste, ale jednocześnie mocno przemawiają do wyobraźni. Całość jest utrzymana w czarno-białej tonacji i od razu ostrzegam, że ilustracja na okładce w przewrotny sposób odzwierciedla wydarzenia z środka. Podobnie zresztą, jak to było w poprzednich tomach.

Podsumowując, seria w niczym nie traci na jakości i nadal reprezentuje wysoki poziom. Tomik czyta się świetnie i po prostu błyskawicznie, dlatego bardzo dobrze, że piąty tom ma się ukazać już w lutym. Będzie mniej czekania.

Dział: Komiksy