Rezultaty wyszukiwania dla: Galeria Książki
Śpiący Rycerze
Pamiętacie przygody Igora i Hanki, obdarzonych magicznymi zdolnościami i odkrywających solidne dawki prawdy zawarte w naszych rodzimych legendach? Dzieci dwóch światów powracają w kolejnej, równie dobrej odsłonie. Tym razem zamiast zgłębiać tajemnice jeziora Gopło, ruszą na poszukiwanie Mistrza Twardowskiego oraz Śpiących Rycerzy.
Śpiący Rycerze stanowią bezpośrednią kontynuację wydarzeń przedstawionych w Mysiej Wieży, dlatego po książkę powinny sięgnąć osoby, które już mają za sobą lekturę pierwszego tomu. Po pokonaniu Popiela i Dragomiry, Hanka i Igor wracają do szarej rzeczywistości. Spotykają się ponownie dopiero w czasie zimowych ferii, ale za to w wyjątkowych warunkach – na obozie dla tak zwanych dzieci dwóch światów, czyli obdarzonych magicznymi talentami i zdolnościami. Niestety, już na początku okazuje się, że główny organizator, Mistrz Twardowski gdzieś zniknął. Mało tego, dawni wrogowie powracają w podstępny sposób i nie wiadomo już, komu można naprawdę zaufać.
Już pierwszy tom przygód Igora i Hanki zauroczył mnie od pierwszych stron. Ujęło mnie nie tylko wykorzystanie motywu polskich legend, ale i przedstawienie fabuły z punktu widzenia całkowicie odmiennych bohaterów. Hanka to typowa gorąca głowa, szybko mówi, potem myśli (albo i nie), niespecjalnie też przejmuje się odczuciami otoczenia. Jeśli wbije sobie coś do głowy, prze ku temu niczym lodołamacz, nawet jeśli skutki takich działań okazują się katastrofalne. Z kolei Igor, nieco wyalienowany, oczytany intelektualista, nie potrafi do końca dogadać się z rówieśnikami, za to doskonale orientuje się w historii i literaturze. Razem stanowią ekipę niemal nie do pokonania. Niemal, ponieważ tym razem, z różnych względów, nie potrafią tak dobrze współpracować jak wcześniej. Każde skrywa tajemnicę, którą obawia się podzielić z pozostałymi, co – jak się okazuje – ma nie do końca szczęśliwe skutki.
Na scenę wkraczają także nowe postaci, skrywające niezwykłe moce, które jednakże ujawniają się dopiero w połowie, a czasem i pod koniec opowieści. Prawdziwą gwiazdą okazał się za to Lis Przechera, kłamliwy w sposób naprawdę rozbrajający i wprowadzający w pewnym momencie prawdziwie komiczne akcenty. Nie jest on jedynym bohaterem rodem z legend i baśni, który ożywa na kartach powieści duetu Fulińska&Klęczar. Pojawia się tu także Kogut Mistrza Twardowskiego, górskie koboldy, a także... duch tatrzańskiego bajarza Sabały. Cały tom związany jest bowiem z pewną góralską legendą...
W powieści nie brak wartkiej akcji, niesamowitych przygód, mrocznych tajemnic i słownych przepychanek między bohaterami, wśród których pewnie każdy dwunastolatek znajdzie takiego, z którym mógłby się utożsamić. Dodatkowo całość jest okraszona motywami fantastycznymi bogato czerpiącymi z polskich legend. Jednym słowem, warto sięgnąć i podsunąć dziecku.
Dziedziczka jeziora
Idealnie przystrzyżony trawnik, rodziny i życia bez skazy bywają złudnym poczuciem bezpieczeństwa i doskonałą pożywką dla tajemnic. To one są w stanie zniszczyć niemal każdego. Tylko czy da się ochronić, przed czymś, czego się nie spodziewamy?
Herod Hall to miasteczko jak ze snu. Tu mężowie są idealnymi mężami, żony to znakomite gospodynie a dzieci stanowią marzenie każdego rodzica. Sielska atmosfera i nieskazitelne otoczenie sprawiają wrażenie miejsca pełnego szczęścia. Tylko wszędzie rozsiane kamery, które chronią miasteczko niczym mur obronny, nie pasują do tego wizerunku.
To właśnie tu splatają się losy dwóch kobiet i ich synów. Willa Herot nie miała łatwego dzieciństwa, ale po wielu perturbacjach stała się żoną spadkobiercy Herot Hall-Roberta Herota, przykładną panią domu i matką. Jej sielskie życie może być obiektem zazdrości i smutku zarazem.
Poza granicami miasta, w jaskini żyje Dana, weteranka wojenna, wraz ze swoim synem Grenem. Kobieta żyje w cieniu, by świat się o nich nie dowiedział.
Gren od zawsze wiedział, że nie może wychodzić i pokazywać się ludziom. Ale jak powstrzymać się przed zabawą, gdy nagle widzisz kogoś w swoim wieku.
Jedna chwila i szybkie spojrzenie na opis wystarczyły, by Dziedziczka jeziora trafiła w moje ręce. Retelling powieści często jest ryzykownym podejściem, a jak jest w tym przypadku?
Maria Dahvana Headley zaskoczyła mnie pomysłem na powieść. Obawiałam się znanych motywów w innym wydaniu. Dziedziczka jeziora okazała się niebanalną i nietuzinkową lekturą, która zaskakuje od początku w każdym aspekcie. Od pierwszego słowa czytelnik wpada w moc aury, jaką roztacza przed nim autorka za pomocą słowa. Powieściopisarka lekko miesza losami obu pań, by po chwili wprowadzić nas w historię, która porwie w swój niespotykany sposób.
Pochłonęłam tę opowieść w szybkim tempie. Zachwycona stylem powieściopisarki i tym jak umiejętnie przedstawiła świat biednych i bogatych, udowadniając, że wyznacznikiem szczęścia nie są pieniądze, a miłość do bliskich. Kreacja bohaterów niezwykle sugestywnie wyznacza drogę, którą należy podążać. Jednak to postać Grendela kusi i wciąga skrawkami informacji rzucanymi pod nogi.
Właściwa fascynacja rozpoczyna się wraz z przejęciem przez niego głównej nici fabuły. Na nowo poznawaliśmy, z czego został ulepiony, o czym myśli. Nagle wszystko nabrało tempa i nie pozwalało uspokoić emocji do ostatniej kropki.
Autorka poradziła sobie świetnie, choć balansowała na granicy. Wiele elementów mogła przerysować lub nie udźwignąć poziomu, jaki sobie narzuciła. Nie każdy odkryje tę atmosferę, zrozumie postawy bohaterów. Dziedziczka jeziora z pewnością odkryje przed wami dziwny, choć fascynujący świat, w którym zło nie jest oczywiste, a bezpieczeństwo niezwykle złudne. Ja jestem pod wrażeniem i na długo pozostanę w mocy tejże powieści.
Królestwo Mostu
A gdybyście tak zakochali się w tej jednej osobie, którą przysięgaliście zniszczyć?
Gdy książki spod pióra jakiegoś pisarza wywrą na mnie niezwykle pozytywne wrażenie, oczywistą koleją rzeczy wydaje mi się sięgnięcie po kolejne powieści Autora. Taką właśnie pisarką jest dla mnie Danielle L. Jensen, której twórczość pokochałam od pierwszej do ostatniej strony każdej z jej przetłumaczonych na język polski książek. Czy również świeżo wydany w Polsce tytuł „Królestwo mostu” wywarł na mnie tak pozytywne wrażenie?
Księżniczka Lara jest jedną z wielu córek sadystycznego ojca, który lubuje się w prowadzeniu wojen. Jego celem jest zniszczenie sąsiedniej krainy o nazwie Ithicana, która dzięki niesamowitej konstrukcji rozciągającego się nad wyspami Mostu, kontroluje handel między sąsiednimi królestwami. By wygrać wojnę, zgadza się na warunku pokojowego traktatu, a jednym z nich jest wydanie córki za mąż, za króla Ithicany. Lara jednak nie jest zwyczajną, dobrze wychowaną panienką z królewskiego dworu. To świetnie wyszkolona wojowniczka i doskonały szpieg. Jedyna szansa, by obalić Ithicanę i wygrać niemożliwą do wygrania wojnę. Tylko czy dziewczyna nie zawiedzie ojca i swojego królestwa, gdy powoli zaczyna darzyć swojego męża coraz cieplejszymi uczuciami?
Kocham czytać książki i czytam ich naprawdę wiele, ale mianem porywającej lektury mogę określić najwyżej jedną na pięćdziesiąt przeczytanych powieści. Danielle L. Jensen ma jednak niepodważalny talent i każdy tytuł spod jej pióra zasługuje właśnie na to miano. „Królestwo mostu” to doskonale napisana, porywająca książka, od której stron nie sposób się oderwać.
Zawsze podziwiałam pisarzy, którzy potrafią malować słowem. Tym razem jednak Autorka posunęła się o krok dalej, tworząc wiele niesamowitych imion i nazw krain, takich, które z niczym innym mi się nie kojarzą i jestem pewna, nie słyszałam ich nigdzie wcześniej. Dzięki temu „Królestwo Mostu” czytałam z jeszcze większą przyjemnością.
Lara i Aren to żywi, pełni przeróżnych barw i emocji bohaterowie. Mimo jednak tego, że historia opowiedziana została z ich perspektywy, Danielle L. Jensen nie potraktowała po macoszemu postaci drugoplanowych. One również żyją swoim własnym życiem i mienią się setkami różnych odcieni.
Co ważne i wcale nie takie oczywiste w przypadku książek fantasty, fabuła „Królestwa Mostu” układa się niczym puzzle, na dodatek takie ze skomplikowanym wzorem i wieloma elementami. Jedne wydarzenia wywodzą się z innych, akcja zmienia się posłuszna decyzjom bohaterów. Kwintesencją książki są intrygi, tajemnice oraz niezwykłe tło niebezpiecznej dżungli, wzbudzonego morza i czerwonej, nieprzebytej pustyni.
Kolejne spotkanie z twórczością Danielle L. Jensen uważam za bardzo udane. „Królestwo Mostu” to porywająca historia fantasy, z wartką akcją, rozlewem krwi i pełnymi intryg wydarzeniami. Mimo że dopiero co była premiera pierwszego tomu, to ja i tak już niecierpliwie wyczekuję na kolejną część. „Królestwo Mostu” natomiast, wraz z innymi książkami spod pióra pisarki, stanie na półce w gronie ulubionych powieści.
„Królestwo Mostu” – Danielle L. Jensen
Danielle L. Jensen to znana autorka dwóch młodzieżowych serii fantasy, w których zakochało się mnóstwo polskich czytelników. Podczas, gdy jej fani przygotowują się na kolejny tom następujący po „Mrocznych Wybrzeżach”, autorka przedstawia nową serię.
„Pudełko Herosa” z koszulką SPQR i innymi gadżetami
Lubicie książkowe BOXy? Tym razem jeden przygotowało dla Was wydawnictwo Galeria Książki! Czwarta część serii "Apollo i boskie próby”, czyli „Grobowiec tyrana” jest już dostępny w sprzedaży.
"Posłaniec burzy" - zapowiedź
Zuchwali bohaterowie, podstępni bogowie, mordercze demony i pełne werwy olbrzymy – to tylko niektóre z atrakcji, które czekają na czytelnika tej oryginalnej, kipiącej humorem historii opartej na mitologii Majów, smakowitej jak kubek prawdziwej, gęstej, gorącej czekolady.
Zane Obispo spędza niemal każdy dzień na badaniu wulkanu drzemiącego za jego domem. Wulkan, zwany przez niego „Bestią”, to jedyne miejsce, w którym chłopiec może się schronić przed innymi dzieciakami – często się z niego naśmiewają, bo Zane kuleje i musi chodzić o lasce.
Pewnego dnia w kraterze Bestii rozbija się dwusilnikowy samolot, a wkrótce potem Zane’a zaczepia tajemnicza dziewczyna o imieniu Brooks. Chce, by chłopak spotkał się z nią na osobności – zdradzi mu wówczas straszliwą tajemnicę. Zane godzi się, choć głównie dlatego że śliczne dziewczęta zwykle się do niego nie odzywają…
Brooks wyjawia mu, że wulkan jest w rzeczywistości istniejącym od stuleci więzieniem boga śmierci Majów, którego los jest bezpośrednio związany z przeznaczeniem Zane’a.
„Co za bzdury”, myśli Zane. Jest przecież tylko lekceważonym przez wszystkich trzynastolatkiem i nieważne, jakie jest jego przeznaczenie – on, Zane, nie chce mieć z tym nic wspólnego, zwłaszcza jeśli ma to związek z jakimś bogiem śmierci. Ale Brooks otwiera mu oczy: magia, potwory i bogowie naprawdę istnieją, a według pradawnej przepowiedni, głoszącej zniszczenie świata, Zane ma do odegrania ważną rolę. Uwikłany w sieć niebezpiecznych tajemnic chłopiec wyrusza na wyprawę, która zabierze go daleko od domu i wystawi na ciężkie próby.
Tytuł: Posłaniec burzy
Seria: Rick Riordan przedstawia
Autor: Cervantes J. C.
Tłumaczenie: Duda Gryc Marta
Wydawnictwo: Galeria Książki
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 480
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-09-1
Mroczne Wybrzeża
Istnieją takie motywy w literaturze, które nigdy się czytelnikom nie znudzą i sięgną po nie oni zawsze. Jest tak być może dlatego, że kojarzą się one z dobrą literacką przygodą, gwarantując rozrywkę na poziomie. Jednym z moich ulubionych są piraci, bo kojarzą mi się z morskimi wypadami i widowiskowymi scenami. Bardzo także lubię starożytność ze względu na realia epoki, styl życia, ubiór, itp. Wygląda na to, że Danielle L. Jensen także bardzo je lubi, czego dowodem jest jej najnowsza powieść, otwierająca cykl zatytułowany Mroczne Wybrzeża.
Autorka zdążyła już zaskarbić sobie serca czytelników Trylogią Klątwy o świecie ludzi i trolli. O przygodach Cecile i Tristana czytałam z wypiekami na twarzy i kiedy nadarzyła się okazja zapoznania się z nową powieścią D. L. Jensen, nie wahałam się ani chwili.
Akcję swojej nowej historii umiejscowiła autorka w starożytności przypominającej czasy Imperium Romanum. Struktura państwa, jego ekspansywność, nazwy stopni woskowych zaczerpnęła autorka z tej epoki. Przystosowała je jednak do własnych potrzeb i jak sama przyznaje w Posłowiu, pozwoliła sobie na swobodę typową dla powieści fantasy. Mamy tu dwoje, skrajnie różnych bohaterów.
Młoda piratka Teriana należy do ludu morskich nomadów Maarinów i jest pierwszym oficerem na statku Quincesne należącym do jej matki. Maarinowie handlują z Imperium i jako jedyni swobodnie przemierzają bezkresne morza i oceany, strzegąc pewnej tajemnicy, która oddziela Wschód od Zachodu.
Dowódca 37 legionu Marek Domicjusz także ma swoje sekrety, od których zależy życie jego całej rodziny. Ten młody żołnierz umożliwił Imperium Celendoru podbicie całego Wschodu.
Gdy wybory pozwalają dojść do władzy ambitnemu senatorowi Kasjuszowi, ten sprytnym szantażem zmusza Terianę i Marka do współpracy, początkując wyprawę na Zachód, o którym do tej pory jedynie szeptano jako o mitycznej pogłosce. Tak rozpoczyna się wielka przygoda, której przebieg zmieni losy całego świata.
Jak można się spodziewać Teriana i Marek nie od razu zapałają do siebie sympatią. Połączy ich jednak przymus oraz wspólny interes czyli troska o los bliskich i wtedy zdecydują się na współpracę. Tylko czy w starciu z interesem żarłocznego Imperium mają jakąkolwiek szansę? Na Zachodzie nad światem śmiertelników unoszą się bóstwa, które lubią ingerować w działania ludzi; sześciu z nich jest w miarę przyjaznych lub znośnych, ale siódmy to ojciec wszelkiego zepsucia. Ten ostatni także ma swoich zagorzałych wyznawców.
Historia jest opisana brawurowo. Bardzo lubię styl pisania Danielle L. Jensen. Pisze w prosty, ciekawy sposób. Głos oddaje dwójce głównych bohaterów; naprzemiennie narratorami są Teriana i Marek. Są to wyraziści i wpadający w pamięć bohaterowie, pełni wewnętrznych sprzeczności i dylematów. Uwikłani w sieć sprzecznych zależności próbują przetrwać i jakoś, bo graniczy to z cudem, zachować swoje zasady.
Bardzo barwny i efektowny jest cały świat przedstawiony. Z fascynacją czytałam nie tylko o meandrach żeglarstwa, ale też o strukturze legionów oraz o tym, jak sobie one radzą w bitwie. Słowem, nowa powieść autorki robi czytelnikowi niezłego smaczka na więcej.
Pierwsza część nowej serii dopiero się tak naprawdę zaczyna. Wspólnie z Terianą i Markiem poznajemy tajemnice Zachodu i Siódmego boga, którego wyznawcy są bardzo groźni. Być może podbój tej części świata wcale nie przyniesie intruzom spodziewanych korzyści? Kto kogo podbije? Odpowiedź może się okazać zaskakująca.
Mroczne Wybrzeża to powieść przygodowa adresowana do czytelników lubiących odważne, niezwykłe ekspedycje, szalone, namiętne romanse i zaskakujące połączenia motywów literackich. Danielle L. Jensen napisała naprawdę świetną powieść, która mnie porwała. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na kontynuację.
Polecam. Naprawdę warto.
Mroczne Wybrzeża - zapowiedź
Mroczne Wybrzeża
Już 14 sierpnia zostanie wydana kolejna książka autorki Danielle L. Jensen pt. „Mroczne Wybrzeża”. Piraci, szantaż i bogowie wtrącający się w sprawy ludzi – to wszystko można znaleźć w trzymającym w napięciu pierwszym tomie nowej serii fantasy autorstwa Danielle L. Jensen.
W świecie podzielonym przez zdradzieckie oceany i bogów wtrącających się w sprawy ludzi jedynie Maarinowie umieją przemierzać Bezkresne Morza. Kierują się tylko jednym przykazaniem: „Wschód nie może spotkać się z Zachodem”.
Wakacyjna promocja w Wydawnictwie Galeria Książki.
15 lipca rusza wakacyjna promocja w Wydawnictwie Galeria Książki.
Do końca sierpnia niektóre fantastyczne książki zostały przecenione na 10 zł i 15 zł.
W wyjątkowej cenie można kupić np. książki Ricka Riordana, Trudi Canavan, czy Victora Milana.
Mysia Wieża
Opowieści z mitologią słowiańską raczej kojarzą mi się z prozą dla dorosłych. Wiele istot oraz potworów w niej spotykanych, nie należy raczej do najprzyjemniejszych, a na pewno nie do takich, z którymi należy zaznajomić dzieci. Zapoznawszy się z opisem „Mysiej wieży” byłam ogromnie ciekawa, w jaki sposób autorki zaadaptują znane podania, aby były zjadliwe dla młodszych czytelników. I wiecie co? Lektura zdecydowanie przerosła moje oczekiwania, bo choć nie jestem już targetem, tak czytało mi się ją wyśmienicie.
Opowieść zaskoczyła mnie pod wieloma względami i choć z początku byłam odrobinę sceptyczna, tak wraz z przewracanymi stronami moje obawy malały. Przede wszystkim książka okazała się pełna interesujących ciekawostek i odniesień do polskich legend, m.in. historii Popiela, nie zabrakło miejsca także i dla mistrza Twardowskiego oraz wielu innych fikcyjnych i faktycznych postaci. Jest to swoista forma edukacyjna, obok której zwyczajnie nie można przejść obojętnie. Fantastyczni w powieści są również bohaterowie, szczególnie Igor i Hanka, z których to perspektywy obserwujemy wydarzenia. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam te dzieci. Są absolutnie różni, zabawni, niekiedy szaleni – po prostu prawdziwi, z krwi i kości, fenomenalni!
W książce nie zabrakło również interesujących osobliwości prosto ze słowiańskich wierzeń – duchów, wojów, czarodziejów. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj pewne licho, które – choć bardzo irytujące miejscami – pełni bardzo ważną rolę w powieści. Ta różnorodność wśród napotykanych dziwów oraz mnogość tajemnic tworzą niesamowity klimat, pozwalają odczuć słowiańskie czasy i… zachęca do zgłębianie wiedzy na ten temat. Jestem przekonana, że „Mysia wieża” w niejednym nastolatku rozgrzeje chęć do książek historycznych!
Powieść napisana jest przystępnym językiem i nie czułam, aby była tworem dwóch różnych osób. Autorki zdecydowanie świetnie się ze sobą współgrały, jednak i tak nie uniknęły błędów. Mam tutaj na myśli przede wszystkim przydługie dialogi, niekiedy rozmowy były również wtrącone niepotrzebnie. Były to fragmenty dla mnie męczące i – jak wspomniałam – zbędne, nie mniej i tak całokształt wynagrodził mi ten drobny zgrzyt. Czasami opowieść przybierała również zbyt poważny wydźwięk, zbyt refleksyjny, co młodziutkiego czytelnika może odstraszyć.
„Mysia wieża” to nietuzinkowa fantastyka z historią w tle, w której młodzież i dorośli się zakochają. Fabuła wciąga, motywy zachwycają, a towarzyszenie Igorowi i Hance to czysta przyjemność. Nie mogę doczekać się drugiego tomu tego cyklu. Polecam z całego serca.