listopad 23, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Forma

Disnejowski Miki ma różne oblicza – nie tylko humorystyczne, znane z komiksów o Myszogrodzie. Od 2016 r. francuskie wydawnictwo Glénat realizuje własne artystyczne wizje przygód Myszki Miki, powierzając je zasłużonym i docenianym europejskim twórcom. Dzięki temu mamy okazję przeczytać niezwykle oryginalne i różnorodne opowieści na nowo interpretujące przebogate uniwersum stworzone przez Walta Disneya.

Dział: Komiksy
czwartek, 16 wrzesień 2021 01:29

Jedwabne wątki. Baśnie z Dalekiego Wschodu

 

 

Od jakiegoś czasu nakładem wydawnictwa Słowne ukazuje się pięknie wydawana seria, nosząca tytuł „Opowieści z czterech stron świata”, dzięki której możemy poznać baśnie i przypowieści pochodzące z różnych zakątków Ziemi. Tym razem w moje ręce trafił tytuł „Jedwabne wątki”, w którym umieszczonych zostało jedenaście baśni z Dalekiego Wschodu.  

Co znajduje się w książce?

Zbiór zawiera ludowe baśnie i przypowieści z Chin, Korei, Japonii i Mongolii. Niektóre z nich są powszechnie znane, o innych nigdy wcześniej nie słyszałam. Każda ma swój niepowtarzalny klimat i odpowiadające kulturze danego kraju przesłanie.  

Strona wizualna

Książka została pięknie wydana. Ma twardą oprawę i format nieco większy od A4. Zdobią ją ilustracje jedenastu różnych artystów, wszystkie jednak utrzymane w podobnym klimacie. Taka szata graficzna sprawia, że całość niezwykle przyjemnie się czyta, a przedstawione w zbiorze baśnie nabierają niesamowitego uroku.  

Moja opinia i przemyślenia

Muszę przyznać, że tak jak czytałam wiele mitów, legend i baśni japońskiego czy chińskiego pochodzenia, tak mongolskich przypowieści nigdy dotąd nie słyszałam. Dlatego takie zbiorcze wydanie jest dla mnie tym bardziej wyjątkowe. Dzięki umieszczonym w nim krótkim tekstom możemy lepiej poznać kulturę innych krajów. 

Baśnie skupiają się na tematach takich jak chciwość, łuty szczęścia, przesądy i proroctwa. W znacznym stopniu różnią się od naszej europejskiej fantastyki. Z niektórych naprawdę trudno wyciągnąć jakiś morał. Szczególnie historie mongolskiego pochodzenia były dla mnie sporym zaskoczeniem. Przypowieść o głuptasie Carca Namdżil dosłownie nagradza lenistwo głównego bohatera, a „Księżyc w studni” sugeruje, że do szczęścia wystarczy odrobina naiwności i głupoty. Mimo wszystko miło było poznać zupełnie odmienny od naszego punkt widzenia. 

Podsumowanie

„Opowieści z czterech stron świata” to pięknie wydana seria. Dobór baśni w tomie z Dalekiego Wschodu jest z pewnością interesujący. Mam nadzieję, że wydawnictwo nie poprzestanie na czterech częściach, które się do tej pory ukazały i będziemy mieli szansę poznać elementy kultury również mniej znanych państw. Każdy kraj ma przecież swoje własne, równie interesujące baśnie i legendy, które wiele mówią o tym, co ważne dla danej społeczności. Lekturę „Jedwabnych wątków” serdecznie polecam. Spędziłam przy niej kilka przyjemnych i niezwykle interesujących chwil. 

Dział: Książki
piątek, 10 wrzesień 2021 20:19

Zapowiedź: Śladami Batgirl

Cykl powieści graficznych dedykowany młodym czytelnikom, poruszający ważne tematy społeczne. Składają się na niego pojedyncze albumy poświęcone nastoletnim bohaterom znanym z komiksów DC. Świat oglądany oczami młodych ludzi nie zawsze jest pięknym i przyjaznym miejscem, a problemy, z którymi przyjdzie zmierzyć się bohaterom, przerosłyby niejednego dorosłego. Na szczęście w ich życiu nie zabraknie również miejsca na przyjaźń, radość czy szalone przygody. 

Dział: Komiksy
wtorek, 07 wrzesień 2021 21:01

Zapowiedź: Brom 2

 

Unka Odya kontynuuje swoją opowieść o niesamowitych istotach żyjących tuż obok nas. W drugim tomie "Broma" poznacie dalsze losy wiedźm z Wolnego Miasta Gdańska. Dowiecie się co się stało po starciu z wilkołakiem. Zobaczycie jak radzą sobie w dorosłym życiu i jak rozwijają się ich związki. Razem z nimi odwiedzicie społeczność wyznawców Dagona, sabat czarownic oraz pewną nie do końca spokojną wioskę na Żuławach.

Dział: Komiksy

 

„Tajemnica zaginionej wiadomości” to już piąty tom komiksowej serii opartej na podstawie książek Nancy Springer, która w swoich historiach opowiada o losach Enoli Holmes, buntowniczej młodszej siostry sławnego Sherlocka Holmesa. Każdy tom to osobna, ale też niezwykle spójna z poprzednimi historia. Co wydarzyło się tym razem? 

Zarys fabuły

Nastoletnia Enola, po ucieczce z domu, wynajmuje pokój u Pani Tupper. Pewnego dnia starsza kobieta otrzymuje tajemniczy list, w którym ktoś żąda od niej oddania wiadomości sprzed kilkudziesięciu lat. Wkrótce potem zostaje porwana. Enola zrobi wszystko, co w jej mocy, by dowiedzieć się kto za tym stoi i sprowadzić Panią Tupper bezpiecznie do domu. 

Strona wizualna

Autorką komiksu (zarówno scenariusza, jak i rysunków) jest Serena Blasco. To utalentowana, francuska rysowniczka, która wyraźnie polubiła się z serią „Śledztwa Enoli Holmes” i w każdy kolejny tom wkłada coraz więcej serca. Jej ilustracje są żywe i wyraźne, bardzo łatwo odczytać z nich konkretne sytuacje i emocje bohaterów. Komiks został wydany w twardej oprawie, formacie A4 i pełnym kolorze. To jedno z tych dzieł, które z przyjemnością stawiamy na półce, by stało się jej ozdobą. Sama historia uzupełniona została o dodatek z tajnymi zapiskami Enoli, które tłumaczą między innymi jej tok rozumowania. 

Moja opinia i przemyślenia

Przyznam szczerze, że komiksową serię „Śledztwa Enoli Holmes” lubię jeszcze bardziej niż powieści o przygodach młodej bohaterki. Jest świetnie narysowana i niezwykle wciągająca. Szkoda tylko, że dokładne obejrzenie i przeczytanie komiksu zajmuje może około godziny, a później trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejną część. 

Jestem pełna podziwu dla Sereny Blasco, której w tak świetny sposób udało się zobrazować to, co wcześniej ułożyła w głowie i przelała na papier Nancy Springer. „Śledztwa Enoli Holmes” to doskonale narysowana powieść graficzna, która jednocześnie opowiada ciekawą historię i cieszy oko. Cieszy mnie, że Egmont regularnie wypuszcza na polski rynek kolejne tomy.

Podsumowanie

Piąty tom serii ani trochę nie zawiódł moich oczekiwań. Jest doskonałą, trzymającą poziom kontynuacją poprzednich części. Jestem ogromnie zadowolona, że miałam okazję przeczytać komiks i jego lekturę serdecznie polecam zarówno miłośnikom książkowej Enoli Holmes, jak i osobom, które dopiero planują zapoznać się z jej przygodami. Zdecydowanie warto! 

Dział: Komiksy

Lata PRL-u były dla komiksu polskiego z jednej strony złotym wiekiem, bo nakłady sięgały setek tysięcy, z drugiej strony wszechobecne problemy choćby z papierem, że nie powiem nawet nic o cenzurze, sprawiały, że nie było łatwo. Właśnie o tych cieniach i blaskach pięćdziesięciu najlepszych komiksów opowiada „Od Nerwosolka do Yansa”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Novae Res.

Oto spotkanie pasjonata komiksu Daniela Koziarskiego i jego znawcy Wojciecha Obremskiego. Razem sprawnie nie tylko pokażą nam, czym emocjonowano się w dobie cenzury, ale i dzielą się ciekawostkami czy przytaczają wywiady ze scenarzystami i rysownikami.

Książka jest swoistym leksykonem peerelowskich komiksów. Znajdują się tu nie tylko utytułowane pozycje jak „Funky Koval” czy poczytny „Kapitan Żbik”, ale także nasze-nienasze, bo zagraniczne wydania jak „Thorgal” i „Yans” czy ponadczasowe „Tytus, Romek i A’Tomek” i „Kajko i Kokosz”, ale i mniej znane i nieco zapomniane perełki komiksu, jak chociażby „Gapiszon i Zuzia”, „Doman” czy też „Kubuś Piekielny”. To podróż od lat 50., do czasów nam współczesnych, bo otrzymujemy też informacje, które z serii zostały zrenderowane, ponownie wydane czy też nadal się ukazują.

Jedynym minusem wydania tej książki, która ma świetną twardą oprawę i szycie, jest skład. Cieszą okładki komiksów, ukazane na ilustracjach do każdego z omawianych tytułów, jednak bardzo brakuje choćby kilku przykładowych plansz, by mieć pogląd na twórczość przytoczonych pozycji komiksowych. Same ilustracje wydają się też niedbale dopasowane do formatu książki.

Mimo jednak tych drobnych niedogodności książka jest nie tylko gratką dla tych, którzy czytywali wymienione w niej komiksy w młodości, w „Świecie Młodych”, „Relaksie”, „Przekroju” czy „Wieczorze wybrzeża”, a później wydaniach książkowych. To ciekawy przykład połączenia przyjemności z nauką, wszak komiks to także część polskiej historii. Warto zaopatrzyć się w ten tytuł nie tylko z sentymentu, ale przede wszystkim z ciekawości medium, jakim jest komiks.

Dział: Książki
czwartek, 19 sierpień 2021 09:29

Pozaziemskie

Podobno byłoby czystą ignorancją z naszej strony wierzyć w to, że jesteśmy jedyną rozumną rasą we Wszechświecie. Wielu naukowców wychodzi już z założenia, że istnienie pozaziemskich cywilizacji nie jest jedynie wymysłem naszej wyobraźni, a faktem… Że wręcz niemożliwe jest to, że Ziemia jest jedyną zamieszkałą planetą. Podobnie myśli astrofizyk Avi Loeb, czołowy astronom Harvardu przekonuje nas, że musimy całkowicie porzucić myśl o tym, że jesteśmy jedynymi istotami we Wszechświecie… Dokonuje tego za pomocą różnych form przekazu, chociażby w swojej książce Pozaziemskie.

Osobiście nigdy nie wątpiłam w istnienie obcych cywilizacji. Podobnie jak autor książki, o której mowa, uważam, że nie ma takiej możliwości, aby Ziemia była jedyną zamieszkałą planetą, jaka istnieje. W swojej publikacji podjął on próbę wyjaśnienia, czym był tajemniczy obiekt, który pod koniec roku 2017 zauważono z obserwatorium astronomicznego na Hawajach. Dziwny twór, który zyskał nazwę ‘Oumuamua, mógł pochodzić tylko i wyłącznie z innego systemu, nie był na pewno planetoidą i poruszał się po nietypowej orbicie. Naukowcy założyli, że jest to sztuczny obiekt z dalekiego kosmosu i przez lata starali się wyjaśnić wszelkie kontrowersje związane z jego pojawieniem się na niebie.

Avi Loeb w bardzo dosadny i dokładny sposób obala wiele teorii, które różni astronomowie postawili w związku z istnieniem ‘Oumuamua. Poddaje dokładnej analizie każdą hipotezę, rozkładając ją na czynniki pierwsze. Analizuje, chociażby jego tor lotu, odbijanie światła słonecznego, prędkość i jeszcze kilka dodatkowych aspektów. Są to konkretne interpretacje z pogranicza astronomii i fizyki, dlatego nie każdy będzie w stanie się tutaj odnaleźć, ale mimo tego książka ma chwilami również nieco lżejszy wydźwięk. Autor zastanawia się nad pojmowaniem pozaziemskich cywilizacji, snuje wizje tego, jak mogłyby one funkcjonować i jak wyglądałoby nasze pierwsze spotkanie z ich przedstawicielami.

Autor nie stara się nachalnie przekonać czytelników do swoich racji, tylko podchodzi do tematu w sposób bardzo obiektywny. Przedstawia fakty i teorie naukowe, choć wiadomo, że gdzieś tam można dostrzec taki wydźwięk, że to jego analiza jest poprawna i pozostałe teorie zostają obalone. Jest w tym też lekko dostrzegalny aspekt filozoficzny – wszystkie rozmyślania autora, snucie różnego rodzaju wizji, próba dotarcia do czytelnika w nieco inny sposób niż suche fakty naukowe. To dosyć przyjemna mieszanka, która nie przytłacza odbiorcy – zwłaszcza że fizyka jest chyba jedną z najtrudniejszych do zrozumienia dziedzin nauki i wiele osób po prostu boi się sięgać po książki, w której dostajemy surowe zagadnienia i analizy z tego obszaru. Loeb umiejętnie z tego wybrnął i zadbał o zrównoważenie swojego wywodu.

Musicie jednak wiedzieć, że książka ta skupia się przede wszystkim na analizie tego jednego, konkretnego obiektu - ‘Oumuamua. Nie znajdziecie tutaj informacji o innych potencjalnych spotkaniach z pozaziemskimi cywilizacjami, ale warto również zaznaczyć, że ten motyw jest wciąż intensywnie analizowany i badany. W Internecie można znaleźć nawet kilka publikacji naukowych, które analizują wszystko to, o czym w owej książce pisze autor. Książka jest ciekawa, dobrze napisana, posiada w sobie konkretne informacje – zdecydowanie warta polecenia dla wszystkich fanów astronomii i astrofizyki. 

 

Dział: Książki
piątek, 13 sierpień 2021 00:29

NMF: Maraton Władcy Pierścieni

Najbardziej epicki i legendarny maraton. NMF: Maraton Władcy Pierścieni odbędzie się już 27 sierpnia. W repertuarze rozszerzone wersje: Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia, Władca Pierścieni: Dwie Wieże oraz Władca Pierścieni: Powrót Króla.

Dział: Film
środa, 11 sierpień 2021 11:16

Matnia

Zuza nigdy nie miała łatwego życia, jako wychowanka domu dziecka mogła liczyć tylko na siebie i swoją przyjaciółkę Agatę, również wychowankę ośrodka. Teraz jest w bliźniaczej ciąży z mężczyzną, który oszukał ją na dwa miliony złotych i znikł. Zuza nie widzi żadnego wyjścia z tej ciężkiej sytuacji, ale nieoczekiwanie pojawia się tak długo oczekiwany rycerz na białym koniu. Marek zakochuje się w kobiecie, obiecuje kochać nienarodzone jeszcze dziewczynki jak własne córki i proponuje Zuzie przeprowadzkę do domu po rodzicach, znajdującego się w wiosce zwanej Toporzycami. Zakochana kobieta szybko się zgadza; cieszy się, że może wreszcie z nadzieją patrzeć w przyszłość. Być może wykorzystała już swój limit nieszczęść.
 
I choć wioska jest bardzo malownicza, to jej mieszkańcy wzbudzają pewne zastrzeżenia przyszłej matki. Nie wie, jakie intencje kryją się za pośpiesznie rzucanymi spojrzeniami. I dlaczego w Toporzycach nie ma żadnych dzieci prócz opóźnionego w rozwoju Janka i jego siostry Basi. Do tego dochodzi sprawa zaginięć trzech Ukrainek, które podobno również mieszkały w owej wiosce.
 
A może to tylko teorie spiskowe, stworzone w zalewanej ciążowymi hormonami głowie?
 
Wciąż pamiętam emocje, jakie towarzyszyły mi podczas pierwszej lektury książki Przemysława Piotrowskiego, pt. „Piętno". Wiedziona dobrymi przeczuciami i nadzieją na kolejną, mocną pozycję, sięgnęłam więc po „Matnię". Szczególnie że ma ona wysokie noty na portalach literackich, opis zaś brzmiał bardzo mrocznie, a tym samym zachęcająco. Niestety, w przypadku najnowszej książki autora towarzyszyła mi przez większość czasu, no cóż, nuda.
 
Toporzyce - mała wioska gdzieś na końcu świata, w której przyjezdnego witają piękne krajobrazy, ale również obraz rozwalających się chałup i ludzi niekoniecznie przyjaźnie nastawionych do przyjezdnych. To zupełnie inny obraz polskiej wsi niż przedstawiany jest w serialach. Takie pierwsze skojarzenie towarzyszyło naszej głównej bohaterce. Nie przeprowadziła się tam jednak dla miłego sąsiedztwa, tylko dla siebie i swoich dziewczynek. I oczywiście dla Marka, którego obdarzyła szczerym uczuciem. Jej wybranek jest oczywiście idealny w każdym centymetrze - przystojny, zadbany, opiekuńczy. I wyratował ją z trudnej sytuacji, co też ma ogromne znaczenie. Chociaż praktycznie się nie znają, Zuza bez oporów porzuciła dotychczasowe życie dla niego. A jednak nie jest tak kolorowo, jak wymarzyła sobie kobieta.
 
Nie da się przeoczyć tego, jak idealny jest Marek - Zuzanna praktycznie od początku zalewa nas swoimi „ochami” i „achami”, które ja odbierałam jako odrobinę na wyrost przez wzgląd na to, że znali się za krótko, by mogła być go stuprocentowo pewna. No ale cóż, w życiu bywa przecież różnie. Nie ukrywam, że nieco mnie to jednak bawiło. Bohaterka zarysowała nam obraz Toporzyc jako prawdziwej wsi, zamieszkanej przez prawdziwych wieśniaków - patologia, przekleństwa, brak stałej pracy. Ekstremalny obraz, rzekłabym. Ciekawe, czy gdzieś jeszcze rzeczywiście tak jest.
 
Od początku ma nam towarzyszyć mroczna atmosfera tego miejsca, a jednak wieje nudą. Przez ponad trzysta stron nie dzieje się nic godnego uwagi. Owszem, Zuzannie naprzykrza się upośledzony Janek, który ewidentnie stara się jej coś przekazać, a mieszkańcy są dość specyficzni, ale to tyle. Oczywiście kobieta dowiaduje się od pewnego policjanta o trwających poszukiwaniach trzech zaginionych Ukrainek i wraz z Agatą rozpoczynają swoje prywatne śledztwo, ale... cóż. Więcej czasu kobieta spędza na kanapie, mnożąc teorie spiskowe w głowie niż na rzeczywistym działaniu.
 
Nie wymagałam od niej oczywiście wszelakich czynów wymagających nadmiernego ruchu i stresu (w końcu jest w bliźniaczej ciąży!), ale rozmyślanie nad wszystkim też raczej nie przynosiło pożytku. Ani jej, ani mnie. Faktem jest, że z chęcią obstawiłabym, co też dzieje się w Toporzycach, ale miałam do tego zbyt mało informacji. Tak jak wspomniałam, przez większą część lektury towarzyszymy Zuzannie w oglądaniu Netfliksa albo czytaniu książki. Dopiero na ostatnich stronach wreszcie coś się ruszyło, wszystkie sekrety wioski wyszły na jaw, ale to zdecydowanie za mało, by „Matnia” zasłużyła na wyższą notę niż słaba trójka.
 
Jestem rozczarowana. Co prawda to nie pierwszy raz, gdy jakaś książka zbiera wysokie oceny, a później okazuje się klopsem, aczkolwiek poznałam już trochę wyobraźnię tego autora i spodziewałam się czegoś więcej. A tak dostałam nudną główną bohaterkę, która wydaje się taka trzpiotowata. Więcej stękania i narzekań niż czegokolwiek innego. Nawet mocne zakończenie nie sprawiło, że poczułam coś głębszego do tej pozycji. Myślę, że jest to najsłabsza pozycja w dorobku Przemysława Piotrowskiego.
Dział: Książki

Fabularna gra akcji „Horizon Zero Dawn” po premierze w 2017 r. szturmem zdobyła serca graczy i krytyków. Wizja świata dalekiej przyszłości po globalnej katastrofie zapewniła twórcom ze studia Guerrilla Games wiele branżowych nagród i rzesze oddanych fanów domagających się kontynuacji.

Dział: Komiksy