kwiecień 06, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Fabryka Słów

piątek, 19 styczeń 2018 09:10

Idiota skończony

2 lutego pod patronatem Secretum ukaże się nakładem Fabryki Słów antologia opowiadań "Idiota skończony".

Dwanaście opowieści od autorów, których znacie dobrze.
Niech uwiedzie Was różność światów i czar pisanego słowa.
Jadowska, Gołkowski, Abramowski Atamańczuk, Białołęcka, Kołodziejczak, Haladyn, Podlewski, Szmidt, Komuda, Olkowski, Biedrzycki.
Czekają Was niezapomnianie chwile z książką.

Dział: Patronaty
poniedziałek, 15 styczeń 2018 17:37

Magia parzy

Ludzie muszą sami dokonywać wyborów, nieważne, jak są one złe. Inaczej nie będą czuli się wolni. (s. 335)

Chyba każdy z nas pragnął władać magią. Tylko czy to faktycznie taka przydatna umiejętność? Fajnie jest móc mieć wszystko w zasięgu swojej ręki, ale magia to też obowiązek i ciężar. Tym bardziej, gdy ktoś czegoś od nas chce, a nie zawsze prośba dotyczy słusznej sprawy. Zło czyha wszędzie i nigdy nie wiemy jaki wygląd przybierze.

Ledwo co opadł pył po ostatnich wydarzeniach, a na Kate czekają nowe wyzwania. W Atlancie magia przypływa i odpływa, czuć zbliżający się wybuch. Magiczne istoty koncentrują wszystkie siły na tym, by zapanować nad swoimi mocami, są jednak tacy, którzy zamierzają wykorzystać ją w złych celach. Kate ponownie pomaga Gromadzie, której ukradziono mapy, ślady doprowadzają ją do tajemniczego kusznika i dziewczynki, która potrzebuje opieki. Czarownice, wyrocznie, Morrigan i jej Ogar, paskudne istoty... To będą ciężkie dni dla Kate.

Przyszło mi trochę poczekać na wznowienie drugiej części o Kate Daniels, ale czas oczekiwania zleciał mi niespodziewanie szybko. W końcu dostałam Magia parzy w swoje ręce i niezwłocznie zabrałam się za czytanie. Czy i tym razem zostałam zachwycona przez duet pisarski kryjący się pod pseudonimem Ilona Andrews?

Oczywiście, że tak. W dalszym ciągu doskonale sobie radzą z przedstawieniem wykreowanego przez siebie świata, w którym to, co nadnaturalne miesza się z realnością. Magiczne istoty rodem ze starych książek, pozbawione ludzkich odruchów i żądne krwi wampiry, zmiennokształtni, przy których trzeba się pilnować, czarownice, mitologiczne istoty i wiele więcej - wszystko to jest świetnie ze sobą połączone. Magia parzy to rewelacyjna kontynuacja serii z gatunku urban fantasy, gdzie nie ma mowy o nudzie nawet przez chwilę, bez przerwy coś się dzieje - walki, poszukiwania, potyczki słowne i opisy. Autorzy zadbali, by na każdej stronie było coś, co zainteresuje czytelnika, dbają o napięcie, fantastyczne elementy i dużą dawkę dobrej zabawy.

Podoba mi się w tej serii, że kobiety nie są delikatnymi laleczkami, na które trzeba chuchać i dmuchać, a osobami, które potrafią o siebie zadbać i mają swoje zdanie. Kate jest idealnym przykładem takiej kobiety, chociaż czasem to bardziej ośli upór, by nie zawdzięczać nic nikomu, a zwłaszcza przywódcy Gromady. Do tego ma niesamowity talent do pakowania się w tarapaty. Nie da się jej nie lubić i z każdym tomem poznaje się ją coraz lepiej. Zaczyna się rozumieć jej zachowanie, tajemnice oraz czemu stroni od zacieśniania kontaktów z innymi.

Byłam zachwycona pierwszym tomem, który wysoko postawił poprzeczkę kontynuacji. Z czystym sumieniem mogę jednak napisać, że Magia parzy utrzymała poziom swojej poprzedniczki. Od pierwszych stron dałam wciągnąć się w wir wydarzeń i wraz z Kate przeżywałam wszystkie wydarzenia. Żyłam nimi i z zapartym tchem przewracałam kolejne strony, próbując domyślić się finału. Cieszy mnie bardzo, że duet pisarski nie spoczął na laurach i tym razem też zadbał o akcje i emocje, dzięki czemu zdobywają całkowitą uwagę czytelnika. Nie mogę się już doczekać wznowienia trzeciej części - Magia uderza.

Serdecznie polecam drugi tom serii Kate Daniels. To niesamowita przygoda pełna magii, paranormalnych istot i celtyckiej mitologii. Zapewniam, że nie będziecie narzekać na brak wrażeń, a dodatkowym smaczkiem jest zawarty w książce humor.

Dział: Książki
środa, 10 styczeń 2018 08:14

Magia parzy - fragment

Dzisiaj premierę ma nasz patronat, a mianowicie książka Ilony Adrews "Magia parzy", która jest drugim tomem cyklu o Kate Daniels. Dzisiaj również dzięki Fabryce Słów udostępniamy obszerny fragment do przyjemnej lektury.

 

Fragment : https://issuu.com/fabrykaslow/docs/andrews_magiaparzy-wyd2-fragment_sk

Dział: Książki
czwartek, 04 styczeń 2018 19:43

Natarcie

Gdy w 2016 roku Fabryka Słów rozpoczęła wydawanie serii Frontlines, zupełnie nieznanego autora Marko Kloosa, obawiałam się, że na polu space opery i fantastyki militarnej generalnie nie można nic nowego za bardzo osiągnąć. Polski rynek przecież już był pełen książek takich wielkich nazwisk jak Weber, Heinlein, Haldeman, Scalzi, a przecież były też pomniejsze jak Currie, Campbell, Douglas, czy Nagata. Jednak to właśnie ten cykl pochłaniam z wielką przyjemnością i to ten pisarz ma wielki dar utrzymywania czytelnika przy sobie.

Jeśli czytaliście „Ewakuację”, drugi tom cyklu, to doznaliście nieprzyjemnego doświadczenia, jakim jest wredne zawieszenie fabuły przez autora w momencie, w którym chciałoby się natychmiast sięgnąć po następny tom. Ludzkość, a przynajmniej ta jej cząstka, która została wraz z Andrew Graysonem, na Nowym Svalbardzie, w systemie Fomalhaut, dowiedziała się, że Dryblasy, czyli agresywny i mocno ekspansywny gatunek, przedostał się do Układu Słonecznego. Nikt nie wie, co się dzieje z Ziemią, poza tym, że zapewne nikomu dużo czasu nie zostało, ani ludziom na Nowym Svalbardzie, którzy umrą z głodu, jeśli będą musieli wyżywić nadprogramową ilość przybyłej armii, ani ludzkości, jeśli resztki sił zbrojnych szybko nie przedostaną się do rodzimego układu i nie wesprą swoich w walce o utrzymanie macierzystej planety. Nic jednak u Marko Kloosa nie jest takie proste, a przecież jest jeszcze Andrew Grayson, który, gdzie się pojawi jest w epicentrum wszelakiego.... zamętu, delikatnie mówiąc.

Sięgając po „Natarcie” byłam przekonana o tym, o czym będzie ten tom. Chyba nadal zbyt sztampowo traktując Marko Kloosa, pomyliłam się. A tom trzeci, choć jest tomem przejściowym i lekko wydłuża cały cykl, to w ogóle, ale to w ogóle, nie daje tego odczuć czytelnikowi, że musi pozamykać kilka wątków, aby móc, zapewne w następnym tomie, pójść dalej z fabułą. Zdecydowanie należy docenić talent pisarza, który potrafi nie wydłużać niepotrzebnie fabuły, tworzyć każdorazowo oryginalnie nową koncepcję dla każdego tomu i prowadzić narrację tak, że czytelnik nie ma, ale to wcale, ochoty odrywać się od lektury. Jakby nie patrząc autor bazuje na bardzo sztampowych elementach: źli kosmici atakują Ziemię, trzeba ją obronić, a całą narrację skupia wokół głównego bohatera, który dzięki łutowi szczęścia zawsze wychodzi z opresji, ale żeby nie wychodził na supermena, najlepiej, aby miał zwykłe cechy, czyli dobrych przyjaciół, dylematy moralne, dobrą kobietę, a i niech od czasu do czasu lubi się napić. Niby bardzo prosta recepta, którą wielu próbuje wykorzystać, ale jednak niewielu umie tak, jak Marko Kloos tchnąć w ten pomysł naprawdę żywą i ciekawą duszę. Nic jednak samo nie przychodzi, w Podziękowaniach „skromny padawan” dziękuje za cenne uwagi i pomoc właśnie wyżej wymienionemu Johnowi Scalzi'emu i Elizabeth Bear, co oznacza, że pisarz, wie, od kogo należy się uczyć.

Szczerze polecam cały cykl Frontlines i z niecierpliwością będę oczekiwała tomu czwartego „Chains of Command”.

Dział: Książki
środa, 03 styczeń 2018 19:00

Magia uderza

Trzeci tom cyklu o Kate Daniels już 2 lutego od Fabryki Słów.

Świat po magicznej apokalipsie. Postęp techniczny był u szczytu swojego rozwoju, gdy do Atlanty wróciła magia i zniszczyła właściwie całą technologię.
Fale magii pojawiają się bez ostrzeżenia i znikają równie nagle. Gdy magia napływa, cała technologia zamiera – samoloty spadają, samochody nie działają, brakuje elektryczności. Kiedy magia odpływa, znów zaczyna działać technologia. Jest to dziwny, pokręcony świat. Magia niszczy drapacze chmur, w końcu większość z nich się obali i upadnie, pozostaną tylko szkielety.

Dział: Patronaty
środa, 03 styczeń 2018 18:52

Magia parzy

Drugi tom cyklu o Kate Daniels już 10 stycznia od Fabryki Słów.

Świat po magicznej apokalipsie. Postęp techniczny był u szczytu swojego rozwoju, gdy do Atlanty wróciła magia i zniszczyła właściwie całą technologię.
Fale magii pojawiają się bez ostrzeżenia i znikają równie nagle. Gdy magia napływa, cała technologia zamiera – samoloty spadają, samochody nie działają, brakuje elektryczności. Kiedy magia odpływa, znów zaczyna działać technologia. Jest to dziwny, pokręcony świat. Magia niszczy drapacze chmur, w końcu większość z nich się obali i upadnie, pozostaną tylko szkielety.

Dział: Patronaty
czwartek, 21 grudzień 2017 13:45

Idiota skończony. Antologia

2 lutego nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów ukaże sie nowa antologia opowiadań polskich autorów.

Ośmiu autorów, osiem światów, osiem opowieści. Ocalały z apokalipsy, wiedźma pracująca w małej kawiarni, mechanik na kosmicznym skokowcu, zwykły urzędnik, któremu powierzono bardzo szczególne dziecko. Wszyscy walczą, choć każdy na swój własny sposób i o coś innego- o przetrwanie, o niezależność, o sukces lub spełnienie marzeń. Wszyscy podejmują głupie decyzje i ponoszą ich konsekwencje. I wszyscy zdają się zapominać, że chodź
nadzieja jest matką kochającą, to jednak matkuje głupcom. Idiotom skończonym.

 

 

Dział: Książki
wtorek, 19 grudzień 2017 09:59

Mistrzowie Polskiej Fantastyki

MISTRZOWIE POLSKIEJ FANTASTYKI

Edipresse Polska oraz Wydawnictwo Fabryka Słów zapraszają na niemal dwuletnią przygodę z Mistrzami Polskiej Fantastyki. To wyjątkowa kolekcja najbardziej znanych powieści współczesnej polskiej literatury fantastycznej. Topowi autorzy, bestsellerowe tytuły, najlepsze teksty w pięknym, kolekcjonerskim wydaniu. To nie lada gratka dla wszystkich z żyłką zbieracza oraz niepowtarzalna okazja dla tych, którzy czują, że fantastyka to dziewiczy ląd wart spenetrowania. Kolekcja stanie się również niepowtarzalną ozdobą ściany każdego książkoluba. Wystarczy metrowa półeczka, żeby powstało takie oto cudo:

Pierwszy tom kolekcji – Jarosław Grzędowicz, „Pan Lodowego Ogrodu” tom 1
– ukaże się w czwartek, 11 stycznia 2018.

Dział: Książki
niedziela, 10 grudzień 2017 19:47

Magia kąsa

- A dokładnie które fakty z mojej biografii pozwoliły ci wpaść na pomysł, że jestem miłą osobą?

Wyobraźcie sobie świat bez technologii, w którym najważniejsza jest magia. Magia, która blokuje działanie prądu, silników, paliwa i może przysporzyć wielu kłopotów tym, którzy nią władają. Kate Daniels jest tego najlepszym przykładem.

Kate doskonale włada magią i Zabójcą – swoim mieczem. Ta pierwsza przyciąga do niej wiele problemów, a miecz jest jej obrońcom i źródłem zarobku. Kobieta żyje z dnia na dzień, podejmując się różnych zadań, by mieć za co żyć, ale kiedy dowiaduje się, że ginie jej opiekun, będący zarazem jedyną najbliższą osobą, postanawia odnaleźć winnego, czy jej się to uda? Czy chce poznać prawdę?

Powrót do niektórych książek, zwłaszcza po latach, jest jak odkrywanie czegoś znanego na nowo. Tak właśnie miałam z duetem kryjącym pod pseudonimem Ilona Andrews i pierwszym tomem serii Kate Daniels, którą Fabryka Słów wydaje w nowej szacie graficznej.

Po siedmiu latach nie pamiętałam za dobrze całości, świtał mi tylko w głowie ogólny zarys historii, ale czytając teraz wznowienie, odkrywałam na nowo świat przedstawiony przez pisarski duet. I musicie mi zaufać, że jest co poznawać, ponieważ spotkać tu można ogrom magicznych istot i co ważniejsze nie są one "ugładzone". Wampiry są strasznymi istotami pozbawionymi jakichkolwiek ludzkich odruchów, a nawet wyglądu, zmiennokształtni również nie są milusi, tylko trzeba przy nich uważać. W ogóle ta książka nie jest kolejnym słodkim romansikiem, a prawdziwym urban fantasy gdzie prym wiodą sceny walki, pościgi i pokaz przeróżnej broni, a przy tym posiada fabułę i przeróżne wątki, które się ze sobą łączą i tworzą spójną całość. Fabuła wciąga od pierwszych stron, fascynuje oraz często bawi, nie ma tu przydługich opisów, nudnych fragmentów czy też miłosnych rozterek.

Duet Ilona i Andrew Gordonowie stworzyli postacie, które zapadają w pamięć. Z miejsca można polubić Kate, jest z niej twarda sztuka i potrafi o siebie zadbać, nie daje sobą pomiatać, bywa uparta i często specjalnie prowokuje swojego rozmówcę i nie gra typowej laleczki. Skupia się na swoim zadaniu, dba o swoją formę i broń, by jej nie zawiodła. Również pozostali bohaterowie przykuwają uwagę przez to, jacy są, jak się zachowują i jakie mają do odegrania role.

Podzieliłam sobie czytanie tej książki na parę wieczorów, bo szkoda było mi ją przeczytać w jeden dzień. Nawet teraz czuję niedosyt i najchętniej sięgnęłabym od razu po kontynuację. Miłą odmianą było skupienie autorów na tym, co najważniejsze i nie dodawanie do powieści nic niewnoszących zapychaczy. Urban fantasy w najlepszym wydaniu, czytałam z zaangażowanie i ogromną ciekawością, próbowałam wraz z Kate dojść do prawdy, ale poznałam ją na samym końcu, a moje podejrzenia legły w gruzach.

Jeśli jeszcze nie poznałeś cyklu o Kate Daniels, to wznowienie Magia kąsa, jest idealnym powodem, by go nadrobić. Seria skierowana przede wszystkim do wielbicieli gatunku urban fantasy, ale myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.

- Kici, kici? - spytał niski, męski głos.
- Rzeczywiście - odparłam - Zaskoczyłeś mnie trochę i przyszłam nieprzygotowana. Następnym razem przyniosę trochę śmietanki i jakieś kocie zabawki.
- Jaka kobieta pozdrawia Władcę Bestii słowami: Tutaj, koteczku, chodź do mnie, kici, kici, kici?

Dział: Książki
sobota, 02 grudzień 2017 09:42

Nadzór

„Mroczna, dickensowska opowieść”, tak wytłuszczonym drukiem zachęca nas do sięgnięcia po „Nadzór” Charlie Fletchera Fabryka Słów. Ilustracja na okładce fabrycznego wydania też mało optymistyczna, choć owszem konweniuje z innymi okładkami w serii, pomiędzy dziełami Gołkowskiego, Noczkina i Przechrzty, to raczej radosnym uniesieniem nie napawa. Gdyby jeszcze do tego dodać moje prywatne nastawienie do magii, tajnych stowarzyszeń i na wszelkie sposoby wyeksploatowanego miejsca akcji, jakim jest Londyn, to nie ma co się dziwić, że delikatnie określiwszy, moje nastawienie do powieści Charlie Fletchera było powiedzmy, że sceptyczne. A realnie ujmując odczucia, które towarzyszyły mi, gdy sięgałam po książkę, zbliżone były do męczarni w katuszach i powolnej agonii.

Akcja „Nadzoru” rozpoczyna się zgodnie z opisem na okładce, od sytuacji, gdy do domu Żyda przy Wallclose Square zostaje dostarczona dziewczyna. Dosłownie dostarczona, bo zakneblowana i spacyfikowana, w worku. Osobnikiem tym jest zilustrowany na okładce Bill Ketch, nic nie znaczący dla fabuły osobnik, ale który trafił na okładkę (!). Natomiast zawartość worka jest jak najbardziej istotna, choć może nie najistotniejsza. Panna Lucy Harker okaże się bowiem tą iskrą, która zapali lont akcji, całej tej awanturniczej powieści. W Londynie działa Wolne Bractwo do spraw Regulacji i Nadzoru Enigmatycznych Sytuacji Krytycznych i Ponadnaturalnych Obyczajów, choć prawdę powiedziawszy swoje lata świetności ma już za sobą, a i współpracownicy zawiódłszy się, nie ufają im, to jednak pomimo tego, oni trwają na posterunku i starają się, aby nie dochodziło do wydarzeń tajemnych i niefortunnych pomiędzy śmiertelnikami i istotami nadnaturalnymi. Problem polega na tym, że Nadzór od wieków ma swoich wrogów, którzy pragną odzyskać, to co do nich należy i zagwarantować sobie należyte miejsce w świecie. A Lucy Harker to narzędzie, które ma stworzyć wyłom, umożliwiający przeciwnikowi zdobycie przewagi nad odwiecznym przeciwnikiem w tej grze o władzę.

Jeżeli piszę tę recenzję, oznacza to, że nie umarłam w agonii. Co więcej przyznaję z cudownym zaskoczeniem, że się wspaniale rozczarowałam. Po pierwsze ilustracja na okładce może pasuje do pierwszych dziesięciu stron treści, konweniuje się z serią, pasuje do określenia „dickensowski”, ale za grosz nie oddaje ducha powieści. Pasuje do niej jak pięść do nosa, pomijając fakt, że osobnik Bill Ketch nie jest postacią żadno-planową. Po drugie opis na okładce może nie do końca jest o innej książce, ale lekko wprowadza w błąd. Sięgając po tę powieść obawiałam się, że będę czytała mroczną powieść o gnuśnej magii, brudzie, nudzie, smrodzie i biedzie (no dobrze o tych ostatnich ciut ciut było), a dostałam awanturniczą powieść przygodową z pogranicza płaszcza i szpady z elementami dickensowskimi – właśnie wymieniony wyżej smród, bieda i pełno sierot.

Tak naprawdę Charlie Fletcher stworzył Nadzór trochę na wzór muszkieterów walczących w szlachetnej sprawie, bawiących się w kotka i myszkę z przeciwnikiem, który reprezentowany jest przez Obywatela, wspieranego przez Francisa Blackdyke’a, naukowca, i bliźniaków prawników Templebane’ów. Każda ze stron próbuje przechytrzyć drugą, dzięki czemu fabuła obfituje w zwroty akcji. Nadmienić trzeba, że autorowi przede wszystkim udało się od samego początku przywiązać czytelnika do bohaterów i to zarówno do tych pozytywnych, jak i negatywnych. Posiada on niebagatelną umiejętność kreślenia postaci, które porywają swoim temperamentem i wydają się wyjątkowo prawdziwe i wiarygodne. Osobiście do gustu najbardziej przypadło mi środowisko cyrkowców, a także wyjątkowo żywotnego Kowala, którego wzorował, co można przeczytać w Podziękowaniach, na swoim ojcu.

„Nadzór” przyniesie czytelnikowi przede wszystkim przyjemność czytania. Jest to powieść lekka i przyjemna, awanturnicza i pełna przygód, ale nie płaska, a fabuła wcale nie jest taka oczywista, jak wydawać by się mogła na pierwszy rzut oka. Owszem świat przedstawiony to koniec epoki wiktoriańskiej, po wojnach napoleońskich, ale to tylko drobne elementy, tak naprawdę ta powieść to urban fantasy przeniesiona do przeszłości. Co więcej umiejętność niektórych członków Nadzoru do wymazywania pamięci albo odwracania uwagi ludzi od tego, co się wokół nich dzieje, aby nie dowiedzieli się o istnieniu świata nadnaturalnego, oraz, a raczej forma w jaki sposób jest to robione, wydało mi się po czasie bezczeną-sprytną kalką z „Facetów w czerni”. Jak widać dzięki wielu skojarzeniom kulturowym, które zastosował Charlie Fletcher, nie wspominając już o skojarzeniach z Susanny Clarke „Jonathanie Strange'u i Panie Norellu”, czy Neila Gaimana „Nigdziebądź”, to jest to naprawdę kawałek przyjemnej i ciekawej literatury.

Dział: Książki