Rezultaty wyszukiwania dla: Erin Hunter
Wschód księżyca. Wojownicy. Nowa przepowiednia. Tom 2
Niełatwo żyć z łatką intruza, ponieważ jest to ciągła walka – ze samym sobą chcącym uciec od ciągłego poniżania, z innymi mającymi za nic to, jaki ktoś jest, a interesujący się przede wszystkim tym, kim jest. Oprócz tego ciągłe udowadnianie swojej wartości może spowodować obniżenie do minimum wiary we własne możliwości i zamknięcie się we własnym hermetycznym świecie. Czy jest na to jakaś rada? Przede wszystkim wykazać się przed samym sobą – tak jak zrobił to Burzowe Futro, bohater Wschodu księżyca – drugiego tomu powieści Wojownicy. Nowa przepowiednia.
Po usłyszeniu przepowiedni przekazanej przez Północ i utwierdzeniu się w przekonaniu, że wyprawa tak daleko od domu nie była błędem, Jeżynowy Pazur i jego kocia brygada, czym prędzej postanawiają wrócić do swych klanów i ustrzec je przed grożącym ze strony Dwunożnych niebezpieczeństwem. Niestety droga powrotna wcale nie zapowiada się bezpiecznie i miło. Grozić im będą nie tylko głód, chłód zbliżającej się pory spadających liści i dzikie zwierzęta, ale również zupełnie nieznane plemię kotów upatrujących w przybyszach wybawienia ze swoich kłopotów. Jak daleko zwierzęta będą w stanie się posunąć by zatrzymać u siebie Burzowe Futro, w którym to upatrują wybrańca?
Uwielbiam odbywać podróże, z których wyciągam wszystko to, co najlepsze. Tak właśnie było w przypadku Wschodu księżyca, bo jeśli ktokolwiek myśli, że kontynuacja kocich przygód nie jest go w stanie zaskoczyć ("no, co przecież wszystko już wiadomo, mają tylko wrócić"), to bardzo się myli. Przede wszystkim chodzi o sam powrót – inaczej wraca się z lekką sierścią (w tym przypadku) i sprężystością w łapach, natomiast zupełnie inaczej z duszą na ramieniu, gdy czas płynie nieubłaganie, a każdy kolejny krok może skończyć się śmiercią. Czytelnik staje się świadkiem wewnętrznej walki kotów (przede wszystkim wspomnianego Burzowego Futra) znużonych trudami podróży, nierzadko zniechęconych czy po prostu wątpiących w słuszność podejmowanych decyzji.
Dlaczego tak często wspominam Burzowe Futro? We Wschodzie księżyca mamy małą zmianę. Otóż w tym tomie historia jest prowadzona głównie pod kątem wojownika Klanu Rzeki – skupia się na jego emocjach i uczuciach, ale bez obaw pozostała piątka kotów wiernie mu towarzyszy służąc zarówno radą, jak i pomocą. Także w nich można zauważyć istotną przemianę – Wiewiórcza Łapa z trzpiotki stała się mądrą wojowniczką, aczkolwiek postępującą w dalszym ciągu po swojemu, Wronia Łapa – w dalszym ciągu wredny i nieprzyjemny dał się ujarzmić Pierzastemu Ogonowi, która zdołała przedrzeć się przez jego twardą skorupę i dostrzec to, czego nie zauważyli inni, a Jeżynowy Pazur oraz Brunatna Skóra nauczyli się, że nie muszą panować nad wszystkim, jeśli mają wokół siebie wiernych przyjaciół.
Bardzo dobrym pomysłem było wprowadzenie do opowieści nowego plemienia, co sprawiło, że historia stała się jeszcze ciekawsza to raz, a dwa pojawił się dramatyzm, którego szczerze mówiąc się nie spodziewałam. Poza tym mam nadzieję, że kotka o niezwykłym imieniu Potok, w Którym Pływają Małe Ryby jeszcze się pojawi, by – być może stać się pocieszeniem – w trudnych chwilach wędrowców.
Nie można zapomnieć również o tym, że czytający ma również wgląd w to, co dzieje się po drugiej stronie Wysokich Skał. Otóż bohaterami są nie tylko ci, którzy mają wypełnić słowa przepowiedni, ale również ci strzegący ich tajemnicy, walczący ze zbliżającą się zimą, brakiem pożywienia, niszczącymi kocie siedliska ludźmi oraz coraz gorszymi nastrojami panującymi w klanach. Czy koty zdołają uchronić się przed coraz bliższą "wojną domową"?
Mam nadzieję, że na to i kilka innych pytań odpowie tom trzeci, którego niecierpliwie wypatruję.
Północ. Wojownicy. Nowa przepowiednia. Tom 1
Słowo "przepowiednia" kojarzy się zazwyczaj z czymś nieuchronnym – swoistym chichotem losu, który skierowany jest do osoby bądź osób jej dotyczących i niesie ze sobą – czasem – trudne do zaakceptowania zmiany. Biorąc pod uwagę niepewność wynikającą z takiego proroctwa, niepodlegający dyskusji jest jedynie fakt, że trzeba być niezwykle dzielną i odważną istotą by wziąć na swoje barki tak wielką odpowiedzialność za jego wypełnienie. Mało, który człowiek podołałby takiemu zadaniu, a co dopiero... zwierzę.
Grupa kotów z czterech żyjących we względnym pokoju i dobrobycie klanów na skutek otrzymanej przepowiedni wyrusza (w wielkiej tajemnicy) w pełną niebezpieczeństw podróż mającą na celu powstrzymanie zagrożenia, które nieuchronnie zbliża się do lasu i może być początkiem końca istnienia Klanu Pioruna, Klanu Rzeki, Klanu Cienia i Klanu Wiatru. Czy Jeżynowy Pazur i jego drużyna będą w stanie współpracować by dotrzeć do miejsca przeznaczenia i usłyszeć, co ma im do powiedzenia północ?
Jeśli mam być szczera Północ była moim pierwszym spotkaniem z Erin Hunter i jej kocimi wojownikami. Dotychczas jakoś się nie złożyło, by którykolwiek z tomów cyklu wpadł w moje ręce, ale tym razem postanowiłam nie przepuścić okazji i chwycić za Nową przepowiednię – nie żałuję, bo zarówno, jako kociara oraz jako czytelniczka zostałam w pełni usatysfakcjonowana.
Przede wszystkim wielkie ukłony powinno skierować się w stronę samej autorki. Trzeba mieć niesamowite pokłady wyobraźni żeby stworzyć kilkutomowy cykl oraz dopisać jego kontynuację mając na nią sensowny pomysł. Bardzo trudno jest też oddać charakter samych kotów – ich dumni posiadacze wiedzą, że zwierzęta te są chodzącymi własnymi ścieżkami indywidualistami nieskorymi do podporządkowywania się. W książce natomiast wyraźnie zaznaczono ich zależność i posłuszeństwo wobec przywódcy klanu, chociaż – na całe szczęście – nie pozbawiono bohaterów podstawowych kocich cech, tj. upartości czy wredności.
Niezwykle interesujący okazał się również świat widziany oczami wojowników zwracających uwagę na rzeczy, które dla Dwunożnych mają zwykle znaczenie drugorzędne – szum wiatru w koronach drzew zwiastujący zmianę pogody, poranna rosa na trawie będąca zapowiedzią pięknego dnia czy opadające liście, które są swoistym powitaniem pani Jesieni – zrobiło się klimatycznie? Zapewne tak, ale trzeba sobie również uzmysłowić, że Północ porusza również trudny temat niszczenia przyrody przez człowieka dla własnych korzyści. Ludzie słyną z tego, że wszędzie szukają udogodnień, nie patrząc na to czy przy okazji kogoś nie skrzywdzą – smutne, ale prawdziwe. Poza tym wartka akcja i nietuzinkowe koty sprawiają, że książkę czyta się szybko i z niemałą przyjemnością.
Jedyne, co może przytłoczyć w tej powieści przygodowej to mnogość postaci, ale tylko z początku jest to deprymujące – na całe szczęście, bo dość męczące było sprawdzanie w wykazie klanów, kto kim jest.
Czy drugi tom okaże się równie emocjonujący? Trudno powiedzieć, ale nie zdziwię się jeśli będzie jeszcze bardziej zaskakująco i niebezpiecznie.
Ucieczka w dzicz
Jeżeli, drogi czytelniku, czujesz się już znudzony zwyczajnymi, powtarzającymi się wciąż od nowa schematami fantastycznych powieści to lektura przepięknej baśni Erin Hunter w diametralny sposób zmieni Twój punkt widzenia. Wciąż jeszcze można napisać coś niezwykłego i oryginalnego.
Koty z Klanu Rzeki wdarły się na teren łowiecki Klanu Pioruna, który nie jest w stanie obronić swoich ziem. Rodzi się zbyt mało wojowników i być może całemu klanowi grozi zagłada. Gwiazdy dają nadzieję. Klan może uratować tylko ogień. Co jednak z całą tą historią ma wspólnego zwyczajny, domowy kot?
Książka jest oryginalna i pomysłowa. „Ucieczka w dzicz" to w ciekawy sposób opowiedziana historia. Kocie klany z nazw i imion wojowników kojarzą się z indiańskimi plemionami. Akcja powieści toczy się wartko i chociaż fabuła bywa przewidywalna, to jednak czyta się ją z przyjemnością. Erin Hunter w świetny sposób opisała sceny walk między kotami - są żywe, realistyczne i niezwykle barwne. Całość urozmaicają: dokładna mapa oraz szczegółowe opisy poszczególnych klanów.
Gdy domowy kot o imieniu Rdzawy trafia na Klan Pioruna, postanawia zostać wojownikiem i zakosztować życia na wolności. To właśnie wtedy zaczyna się pełna niebezpieczeństw przygoda. Przyjaźń, lojalność, wspólne dobro - w dużej mierze to o nich opowiada „Ucieczka w dzicz". Mimo że bohaterami są koty, a nie ludzie, wartości pozostają niezmienne. Niektóre zwierzęta posiadają cechy prawdziwych, legendarnych bohaterów.
Mimo że powieść jest skierowana do młodszych czytelników, to spodoba się również dorosłym. Na jej podstawie mógłby powstać niezwykle barwny, pełen akcji film. Erin Hunter udało się wykreować plastyczny, tętniący życiem świat, a to nie lada sztuka. Jej bohaterowie, choć niekiedy wydają się nieco do siebie podobni, posiadają ważne, wyróżniające ich cechy i różną kolorystykę nie tylko futer, ale i charakterów. Również język i styl w którym została napisana książka nie pozostawiają wiele do życzenia. Są przyjemne, przystępne i łatwo przyswajalne. Sprawają, że czytelnik nawet się nie spostrzeże w którym momencie z pierwszej trafił na ostatnią stronę.
„Ucieczkę w dzicz" oczywiście serdecznie wszystkim polecam, a sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom „Ogień i lód", który mam nadzieję ukaże się już niebawem. „Wojownicy" to jedna z tych baśniowych serii, które jak najbardziej warto przeczytać.