Rezultaty wyszukiwania dla: Erica Spindler
Piątka
Czasami fajnie jest zmienić “klimat” i nie mam tu na myśli miejsca usadowienia swojej zacnej części tylnej. Od czasu do czasu mam ochotę sięgnąć po coś innego i odświeżającego, z nadzieją na dobrą zabawę. I tak w moje ręce trafiła “5” - paranormalny kryminał, który dzięki bogom, nie okazał się piątą częścią cyklu, a zaledwie jego trzecim tomem. Nie wiedząc za bardzo, kto jest kim i ogólnie o co w tym wszystkim chodzi, usiadłam do czytania... i jak się okazało, było ono bardzo szybkie i całkiem satysfakcjonujące.
Detektywi Micki i Zach zostają wezwani do objęcia kolejnej sprawy. Nic nie wskazuje, że w sprawę są zamieszane osoby trzecie, i jeśli można tak to określić, jest to “zwykłe samobójstwo” - kolejne jakim zajmuje się nasz team. “Ahaaa” - pomyśli w tym momencie czytelnik... Znany i niezwykle bogaty deweloper wyskakuje z balkonu ze skutkiem płasko śmiertelnym, bo lot z dwudziestego piętra do krótkich nie należy. Córki oskarżają młodą macochę, że to ona ma coś wspólnego ze śmiercią ich ojca - trochę standard, choć albi tej drugiej wydaje się nie do podważenia. I chociaż nie ma na to żadnych dowodów, to nasi bohaterowie nie są do końca przekonani, że ta sprawa jest taka prosta i jasna jak to się wydaje. Wszystko się dodatkowo komplikuje, kiedy Micki otrzymuje paczkę od swojego dawno zmarłego mentora i szybko okazuje się, że jego śmierć może być w jakiś sposób powiązana z jej aktualnym śledztwem, a prawdziwym celem jest nie kto inny, ale właśnie nasza Pani Detektyw. I od tego momentu Micki nie może już nikomu zaufać, bo nikt nie jest tym za kogo się podaje.
Gdzie w tym wszystkim paranormal? Okazuje się, że na ziemi wśród nas zamieszkują także istoty zwane Strażnikami Światła - opiekujący się rasą ludzi, by podążała w “odpowiednim kierunku”. Pomimo zakazu zdarza się, że Strażnicy Jasności mieszają swoją krew z ludźmi. Owoce takich czynów zwane są Półblaskami, posiadają niezwykłe umiejętności, tak jak partner Micki - Zach. Dzięki temu nasz policyjny team ma prawie 100% rozwiązywalność spraw. Oczywiście tam, gdzie jest i światło tam i pojawia się ciemność - Pradawny ze swoją Armią Zwiastunów Śmierci. Sam świat i odwieczny konflikt dobra ze złem został całkiem ciekawie zarysowany. Zastanawia mnie jednak, czy został on w poprzednich częściach dokładnie opisany i dlatego teraz są rzucane jedynie nie do końca jasne aluzje na jego temat. Czytelnik wybiórczy, taki jak ja, czasami bowiem może się poczuć lekko zdezorientowany. Na szczęście brak szczegółowych informacji nie przeszkadza w cieszeniu się kryminałem i zagadką samą w sobie, do tego, między parą głównych bohaterów chemia i hormony aż wrzą i iskrzą w powietrzu, niczym między legendarnymi już Mulderem i Scully. I choć nie odkryłam jeszcze, co powstrzymuje naszą dwójkę od “bycia razem”, poza tym, że są bliskimi współpracownikami i razem mają zrobić enigmatyczne, zapewne paranormalne, “coś”, to i tak im kibicuję i trzymam za nich kciuki.
Jedyne co mi trochę przeszkadzało w tej książce, to dziwnie krótkie rozdziały i rozdzialiki, które zapewne miały wprowadzić dynamizm i dramaturgię, ale raczej kojarzyły mi się z przygotowaniem do napisania scenariusza filmowego. To skojarzenie potęguje także brak jakichkolwiek opisów, chociaż zauważyłam kilka całkiem ciekawych zabiegów literackich.
Wpisuję na listę “do przeczytania” poprzednie tomy serii i z uwagą będę wypatrywała kolejnych części. Zawsze trudno jest mi oceniać książki z tak zwanego środka, zwłaszcza kiedy nie udało mi się wcześniej nadrobić poprzednich tomów. Na pewno książkę czyta się się szybko i bez problemu, o czym już wspomniałam na początku. Widzę i “czuję”, że wiele rzeczy mnie przez to ominęło i w relacjach między bohaterami, jak i fabularnie, ale choć jest to odczuwalne, to jednak stosunkowo bezbolesne. Historia pary detektywów mnie wciągnęła na tyle, że praktycznie tak jak usiadłam - tak czytałam praktycznie bez przerwy, a to myślę, że całkiem dobre podsumowanie tej książki. I choć nie oszukujmy się, ani fabuła, ani rozwiązanie zagadki nie jest bardzo zaskakujące, to jednak czyta się to łatwo i przyjemnie, a od takich tytułów nic więcej nie wymagam.
Siódemka
Zło może przybierać różne formy, ma różne twarze. Tylko czasami zapowiada swoje nadejście, częściej uderza niespodziewanie, kryjąc się za niewinnością, za twarzą pięknej kobiety, dziecka. Czy można się jednak na nie przygotować? Wydaje się, że nie, a już z pewnością nie można mu zapobiec.
Od czasu do czasu podejmowane są jednak starania, by ograniczyć ryzyko rozpanoszenia się zepsucia, by złapać sprawcę jeszcze przed dokonaniem przestępstwa. I choć to idea utopijna, to jednym z jej wyrazów jest powołanie do życia specjalnej formacji, która wykorzystywać ma paranormalne zdolności do walki z przestępcami. Mowa tu o ściśle tajnym projekcie „Szóstki”, który zakładał wyszkolenie osób obdarzonych między innymi zdolnościami czytania w myślach czy przesuwania przedmiotów i wcielenie ich w szeregi policji. Jako pierwszą z tych, do których trafić mają rekruci, wytypowano policję miasta Nowy Orlean. Jak poradzą sobie ci niezwykli funkcjonariusze w codziennej pracy? Możemy przekonać się o tym dzięki lekturze najnowszej powieści Ericy Spindler „Siódemka”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Edipresse Książki pozycja, to pierwszy tom serii o Micki Dare, charyzmatycznej policjantce, będącej postrachem Nowego Orleanu. To właśnie ona zostaje wmanewrowana w asekurowanie nowego partnera o nadprzyrodzonych zdolnościach, który – poza darem postrzegania obrazów z przyszłości i z przeszłości – jest zabójczo przystojny. Po powieść sięgnąć mogą głównie fani paranormalnych opowieści z wątkami sensacyjnymi, a także wytrwali miłośnicy twórczości autorki, choć w przypadku tego tytułu, czeka ich lekki zawód. Autorka nie wykorzystała bowiem potencjału tkwiącego w tej historii, a wykreowanym przez nią postaciom i dialogom brak jest głębi i naturalności.
Autorka przedstawia nam bohaterów w chwili, kiedy Nowy Orlean traci jednego z przedstawicieli półświatka – handlarza narkotyków i stręczyciela Martina Ritchi'ego. I choć nie sposób żałować jego odejścia, to za sprawą jego śmierci kryje się coś więcej, niż tylko porachunki gangów. Nowy partner przydzielony Micki, detektyw Zach Harris, podążając za przeczuciem, trafia do ostatniego znanego miejsca pobytu ofiary, a tam znajduje nie tylko dokumenty czy narkotykowe utensylia, ale również złą energię. To ona prowadzi Zacha do osoby zaginionej Angel Gomez, ona też pozwala powiązać zaginięcie dziewczyny, z tajemniczym zniknięciem kolejnej – studentki sztuki, Gwen. Na dodatek w jej łazience ktoś wyrył na drzwiach krzywą siódemkę, a przed śmiercią dziewczyna otrzymała niepokojące ostrzeżenie od wróżki. Kiedy ginie trzecia dziewczyna, Patricia, córka jednego z senatorów, sprawa naprawdę robi się poważna, zaczyna się też wyścig – zarówno wyścig z czasem, jak i ze złymi mocami.
Co wspólnego z tymi zniknięciami ma przeobrażenie się człowieka w Zwiastun Ciemności? Czy Zachowi uda się, dzięki swoim zdolnościom, odnaleźć zaginione dziewczyny? Jak Micki zniesie nieustanną obecność narcystycznego i pewnego siebie partnera? Na te wszystkie pytania odpowiada powieść „Siódemka”, która wykorzystuje dobrze znane czytelnikom motywy, łącząc je w dość interesujący sposób. Niestety trudno uwierzyć, iż tak znana i ceniona przez czytelników autorka mogła stworzyć książkę, która co prawda zaciekawia, którą można nazwać poprawną, ale w żaden sposób nie odzwierciedla talentu Spindler. Niemal zupełnie pozbawiona emocji powieść, płaskie postacie, ocierające się o banał dialogi – to wszystko niestety obniża wartość powieści czyniąc ją odpowiednią tylko dla najwytrwalszych wielbicieli autorki lub wyjątkowych fascynatów wątkami fantastycznymi i nieco absurdalną w wykonaniu Spindler walką dobra ze złem. Szkoda tej fabuły na taką powieść...