kwiecień 01, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Cykl Inkwizytorski

niedziela, 12 styczeń 2025 10:58

Ja, Inkwizytor. Miasto Słowa Bożego

 

Gdy ktoś pozwala Ci do woli pić wino, chędożyć i zasadniczo nie robić nic poza tym, powinieneś wiedzieć, że będzie chciał czegoś w zamian. Inkwizytor Mordimer Madderdin z niejednego pieca chleb jadł i niejedno w swoim życiu widział, dlatego niespecjalnie zdziwiła go propozycja nowego znajomego. A mianowicie: Mordimer musi udać się do Italii, by odzyskać relikwie pozostałe po świętym Alodiuszu. Szkopuł w tym, że bogata familia, w której posiadaniu znajdują się owe cuda, nie jest zbyt chętna na zwrócenie ich - ponoć - prawowitemu właścicielowi. Wszyscy jednak doskonale znamy talent Madderdina do przekonywania drugiej strony o słuszności swoich racji.

Tak rozpoczyna się podróż inkwizytora do Italii, w której zarządza potężny przeor. On również ma plany wobec relikwii. Dodatkowo już na miejscu okazuje się, że prawie wszyscy członkowie rodziny posiadającej tak pożądane relikwie zostali zamordowani. Prócz jednej osoby.

Inkwizytor Mordimer Madderdin po raz kolejny zostaje wplątany w sieć intryg, kłamstw i oszustw; nie ominie go także udział w nadnaturalnym śledztwie. Czy mimo wielu umiejętności jego misja zakończy się sukcesem?

Osiemnasty tom! Któż by pomyślał, że moja przygoda z najbardziej znanym inkwizytorem potrwa aż tak długo. Co prawda i w tej platonicznej relacji zdarzały się wzloty i upadki, ale wciąż wiernie trwam przy Mordimerze. Nawet pomimo tego, że czasami w małym stopniu przypomina tego bohatera, którego polubiłam lata temu. Jednak czy i my nie zmieniamy się z biegiem lat?

Wróćmy jednak do początku, który... niespecjalnie zachęcał. Nie od dziś wiadomo, że nasz inkwizytor cieszy się powodzeniem u płci przeciwnej i skrzętnie z niego korzysta. Ostatecznie radość z życia doczesnego to rzecz ludzka, on zaś nie ma nałożonego na siebie celibatu. Jednak... cóż, myślałam, że już nigdy nie przejdziemy do prawdziwej akcji. Nasz główny bohater zawsze korzystał z dobrodziejstw, jakie były mu dane przez wdzięcznych wybawionych, jednak od kilku ostatnich tomów mam wrażenie, że stał się bardziej mieszczański, przyzwyczajony do wygód. Wciąż gdzieś tam tkwi w nim ten danwy Mordimer, twardy inkwizytor, przyzwyczajony do trudów dnia codziennego, tylko że ujawnia się coraz rzadziej. Trochę brakuje mi tej jego dawnej, nieprzejednanej wersji.

Początkowo wydarzenia toczą się dość spokojnym rytmem; na trasie do miejsca docelowego nie dzieje się nic niespodziewanego, prócz nieoczekiwanej towarzyszki podróży (o kim mowa, dowiecie się z lektury). Dopiero w Italii akcja nieco przyspieszyła, choć nie z kopyta. Jako inkwizytor, Madderdin ma wręcz obowiązek zbadania wszelkich nadnaturalnych wydarzeń, a morderstwo popełnione na niemalże całej rodzinie właśnie takim się jawiło. Zdaję sobie sprawę, że ten wątek jest poboczny i powstał zasadniczo tylko po to, by misja inkwizytora była trudniejsza. Bardzo jednak żałuję, że nie był trochę bardziej rozbudowany, że czytelnik nie dostał trochę więcej „smaczków”, gdyż z całej historii to właśnie on wydawał mi się najciekawszy. W końcu z demonami nie mamy do czynienia w życiu realnym (i całe szczęście!), z politycznymi zaś sporami i intrygami już tak.

No właśnie, polityka. Mordimer trafił do miejsca, w którym ogromną mocą sprawczą cieszył się przeor. To on utrzymywał całe miasto w ryzach, próbując doprowadzić do wykorzenienia wszelkiego rodzaju zła - począwszy od umiłowania wysokoprocentowych trunków, na morderstwach skończywszy. Wizyta inkwizytora na pewno była mu nie w smak, nawet jeżeli w tym obrębie Mordimer nie miał żadnej mocy sprawczej. Niemniej jednak i tak nastawcie się na liczne próby pokazania, z kim nie warto zadzierać.

Mimo wszystko nie żałuję, że sięgnęłam po osiemnasty tom cyklu. Bawiłam się całkiem dobrze, a na niektóre rzeczy (być może przez sentyment) przymknęłam oko. Nie jest to zła historia, jednak najbardziej zyskuje na tym, iż jest to część większej całości. Traktowana jako pojedyncza opowieść mogłaby przyciągnąć nieco mniej uwagi. Niemniej jednak polecam, choćby tym, którzy znają serię o Mordimerze Madderdinie.

Dział: Książki
piątek, 07 sierpień 2020 11:10

Ja, Inkwizytor. Przeklęte przeznaczenie

Ruś nadal nie jest przyjemnym miejscem dla inkwizytora Mordimera Madderdina, lecz teraz, gdy jego umysł i serce zajmuje dobro Nataszy, przestał tak intensywnie zwracać uwagi na wszelkie niedogodności. Zresztą, skoro Bóg pokierował jego krokami właśnie w to miejsce, tak widocznie musi być. I choć nadal uważa się za walczącego w sprawie Stwórcy, to wie, że chcąc posmakować bezpiecznego życia przy swojej Nataszce, będzie musiał odrzucić wszystko to, co znał do tej pory. Nad tą specyficzną parą wciąż wisi widmo niebezpieczeństwa ze strony Ludmiły, księżnej Rusi, która ufa wyłącznie Bożemu słudze. Mordimer zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że Ludmiła nigdy nie wypuści ich ze swoich rąk... w końcu kto lepiej zadba o jej bezpieczeństwo niż Inkwizytor i jego partnerka, wychowanka wiedźmy z bagien?

Nadchodzą jednak mroczne czasy... o wiele gorsze, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Sprawa z Mordimerem Madderdinem jest taka, że historie o jego "przygodach" nigdy się nie nudzą. Trochę zasmucił mnie fakt, iż "Przeklęte przeznaczenie" to trzeci i ostatni tom serii związanej z Rusią. Jednak ten inny, brutalniejszy i brudniejszy świat miał w sobie jakiś urok. Nawet sam główny bohater zaczął go w jakiś sposób akceptować, więc chyba nie jest ze mną aż tak źle. Choć oczywiście chciałam, żeby Mordimer wreszcie zaznał trochę szczęścia.

Nasz Inkwizytor, odkąd los zetknął jego ścieżki z Nataszą, a on sam zapałał do niej szczerym uczuciem, stara się znaleźć jakieś wyjście z trudnej sytuacji. Zdaje sobie sprawę, że Ludmiła nigdy nie pozwoli mu odejść, nie ma też co liczyć na wsparcie Cesarstwa, któremu przecież służył tak wiernie przez wiele lat. Musi sam wziąć sprawy w swoje ręce, szukając popleczników wszędzie tam, gdzie istnieje taka możliwość. Tyle że kłóci się to z wiarą, w której go wychowano. Do tego dochodzi również Nontle- afrykańska księżniczka, niezwykle piękna kobieta, niestety, skrajnie niebezpieczna. Co prawda obecnie Mordimer przetrzymuje ją w skrzyni, obłożoną licznymi zaklęciami, lecz jak długo będzie mógł utrzymać ten stan? Zresztą, ta sławna podróżniczka jest jego kartą przetargową w rozmowach z pewną potężną wiedźmą z bagien...

Dzieje się, oj dzieje. Wiedziałam, że pan Piekara będzie chciał zakończyć trylogię ruską z przytupem, ale nie spodziewałam się, że będzie to aż tak mocne. Mordimera Madderdina znamy nie od dziś, a jednak w jego życiu pojawiło się wiele innych postaci, do których czytelnik się przywiązał: sługa Ludmiły Andrzej, Nataszka, no i oczywiście sama księżna ruska. To, co się tam dzieje, to istne pomieszanie z poplątaniem. Bohaterowie, którzy wzbudzili w nas, odbiorcach, zaufanie, okazują się być zupełnie inni. Wierzyłam w dobre intencje, choć jak to mówią: "piekło jest nimi wybrukowane". I okazuje się, że słusznie Inkwizytor nawet wśród "przyjaciół" powinien zachować skrajną ostrożność. Niestety.

Szkoda, że to już w pewnym sensie koniec. Szkoda, że zakończenie -choć mocne- musiało być tak smutne. Z drugiej strony czytelnik będzie miał co rozpamiętywać, a kac po ruskiej trylogii długo nie przeminie. I nie załagodzi go żadna kolejna książka. Teraz jestem tylko ciekawa dalszych losów naszego odważnego Mordimera- to jeszcze nie koniec. Tylko kim teraz będzie człowiek, który stracił tak wiele? I czy mgły niepamięci naprawdę przesłonią to, co przeżył na Rusi? Czy Inkwizytor znów stanie się taki, jakim pamiętamy go jeszcze z zamierzchłych czasów, gdy liczyła się dla niego tylko pełna kiesa i puchar wypełniony winem? Na jakie nowe niebezpieczeństwa narazi się w imię wiary i kogo znów spotka na swej drodze... ?

Zakładam, że twórczości pana Jacka Piekary nie muszę polecać nikomu, kto zna nie tylko tę serię, ale i pozostałe książki naszego polskiego autora. A jeżeli ktoś nie znalazł jeszcze na nią czasu, to serdecznie zachęcam do zmiany zdania. Emocje gwarantowane!

Dział: Książki

17 lipca 2020 r. ostatni tom „ruskiej trylogii”, zamykający wątki rozpoczęte w „Przeklętych krainach” i „Przeklętych kobietach”. Losy bohaterów splatają się w zatruty węzeł intryg i zdrad.

„Życie warto poświęcać tylko dla Boga. Bo kiedy Bóg woła, to odpowiadam: jestem!, nie zważając czy wzywa mnie dla chwały, czy dla męczeństwa.”

Dział: Patronaty
wtorek, 24 marzec 2020 10:55

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety

Ruś może nie jest tak piękna dla kogoś, kto całe życie spędził w Cesarstwie, ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić do jej twardego uroku. Zresztą, Mordimer Madderdin zrobi wszystko ku chwale Ojca Najwyższego- skoro Bóg skierował ścieżki swojego wiernego sługi w to pełne pogaństwa miejsce, to na pewno miał w tym swój cel, z którym nie można polemizować. Takie są wyroki Pana. A ponadto inkwizytor ma jeszcze jeden powód do zadowolenia z przymusowego pobytu na tych dzikich terenach- Nataszę, z którą połączyła go nie tylko magia wizji, ale również szczere przywiązanie. Księżna Ludmiła ma jednak coraz to nowsze plany odnośnie skromnej osoby Mordimera, razem ruszają w podróż przeciwko buntownikowi i choć bitwa kończy się wygraną ruskiej księżnej, to przed naszymi bohaterami kolejne problemy. Cesarstwo chce z powrotem swojego inkwizytora, a "dobre" wieści przekazuje Madderdinowi Nontle, afrykańska księżniczka, a także badaczka wszelakich anomalii, znajdujących się na świecie. Coś jednak w zachowaniu Mauretanki nie do końca świadczy o jej szczerości względem Bożego sługi... i już Mordimera w tym głowa, aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Nawet nie pomyślałabym, że moja przygoda z inkwizytorem Mordimerem Madderdinem trwa już piętnaście tomów! Co prawda nie miałam szansy przeczytać wszystkich części cyklu, ale na tyle poznałam już głównego bohatera, że potrafię zauważyć zachodzące w owej postaci zmiany. Ale o tym zaraz. Nie wiedzieć czemu, opowieści o inkwizytorach ciągle w jakimś stopniu kojarzą mi się z... Wiedźminem. Może to przez fakt, iż obaj główni bohaterowie należą raczej do milczków, dbających o własne dobro, a może też przez to, że na swojej drodze napotykają przeróżne istoty, o jakich nigdy nam się nie śniło. W każdym razie do obu -i do Geralta, i do Mordimera- mam ogromny sentyment, jako że przygodę z nimi rozpoczęłam jeszcze w liceum. 

Mordimer Madderdin- inkwizytor, pokornie służący Bogu, niebojący się wyrazić jasno (choć kulturalnie) swojego zdania na dany temat. Pamiętam go jeszcze jako mężczyznę, który na uwadze miał nie tylko ścieżki wytyczone mu przez Pana, ale również wino, kobiety i śpiew (no, to ostatnie może nie do końca). Parał się zabijaniem potworów, bez skrupułów zabierając należną mu zapłatę. Choć działał w imię Boga, to nigdy nie określiłabym go jako litościwego- wróg to wróg, a jego los może być tylko jeden. Teraz, mam wrażenie, nasz główny bohater nieco złagodniał. Co prawda Ruś nie należy w jego mniemaniu do idealnych miejsc do życia, lecz dla dobra Nataszy gotowy jest na poświęcenie. No właśnie, Natasza. Kobieta, a może jeszcze dziewczyna, która skradła jego serce, mimo że inkwizytor nigdy nie przyzna się do tego ani przed nami, ani przed sobą. Ciekawe, jak dalej potoczą się losy tej zawadiackiej dwójki.

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety to tom skupiający się po części na damskiej stronie całej historii. Ludmiły, księżnej Rusi, nie muszę Wam już raczej przedstawiać- każdy pamięta, w jak malowniczy sposób pozbyła się swojego męża (zresztą, pan Piekara raczy nam usłużnie o tym przypominać). Kanciasta, mało urokliwa, dbająca tylko o siebie samą, porywcza- to jedyne określenia, jakie przychodzą mi na myśl o tej władczyni. Z drugiej strony mamy słodką Nataszkę, która swoim anielskim wyglądem zwiodłaby niejednego mężczyznę. Gdyby, oczywiście, ktoś nie wiedział, iż była wychowanką wiedźmy Olgi, a jedno machnięcie jej dłoni może przyprawić człowieka o niewypowiedziane katusze. Nie mogę także zapomnieć o badaczce Nontle, niezwykle pięknej, ale i niebezpiecznej kobiecie, z którą Mordimer miał styczność po raz pierwszy podczas podróży na Ruś. Teraz spotykają się ponownie, acz inkwizytor nie wyczuwa w niej żadnych dobrych zamiarów. Te trzy kobiety mogą przyprawić niejednego o palpitacje serca, i to bynajmniej nie z powodu ich pięknych twarzy.

Przy każdej nowej części cyklu inkwizytorskiego obiecuję sobie, że w końcu cofnę się nieco w czasie i wrócę do tomów rozpoczynających przygodę inkwizytora Mordimera Madderdina. Nigdy jednak nie mam na to czasu, a poza tym... zawsze zapomnę. Teraz, z czystej ciekawości, chciałabym jeszcze wrócić do początków, aby móc dokładniej porównać sobie owego Bożego sługę wtedy oraz teraz. Dla czystej przyjemności, oczywiście. W końcu nic dziwnego, że przez piętnaście tomów główny bohater się zmienił. 

Dla wszystkich fanów twórczości pana Jacka Piekary książka jest lekturą wręcz obowiązkową, choć więcej w niej potyczek słownych, niż fizycznych. Dla tych, którzy jeszcze nie poznali się na piórze naszego polskiego autora, sugeruję rozpoczęcie przygody od tomu pierwszego. Na pewno się nie zawiedziecie!

Dział: Książki
wtorek, 27 sierpień 2019 21:17

Mój przyjaciel Kaligula - zapowiedź

O KSIĄŻCE:
Oto piętnaście niezwykłych historii i piętnaście fascynujących światów.
Zapraszamy w literacką podróż, która zacznie się w antycznym Rzymie, sięgnie mocarstwowej Polski alternatywnego świata i współczesnej Ameryki, a zakończy się na rubieżach naszej Galaktyki oraz w Piekle zapełnionym przez demony i ich ofiary.
Piętnaście opowiadań od "twardego" science-fiction, poprzez horror aż do współczesnych opowieści obyczajowych. Historie wzruszające i okrutne, sentymentalne i cyniczne, dramatyczne i zabawne. Od żadnej się nie oderwiecie...

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Premiera: 13 września 2019
ISBN: 978-83-7964-436-0

Dział: Patronaty
środa, 31 lipiec 2019 09:59

Ja, inkwizytor. Przeklęte krainy

Kiedy Bóg wzywa, trzeba wstawić się na Jego wołanie.

Opuszczony przez towarzyszy Mordimer Madderdin, inkwizytor Świętego Oficjum, musi stawić czoła heretyzmowi panującemu na Rusi. Ludmiła, księżna Peczory, nie wypuści go tak łatwo ze swoich rąk. A wszystko przez niebywałą odwagę i przezorność skromnego sługi Bożego... która, w obecnej ocenie, wcale się Mordimerowi zanadto nie przysłużyła. Niby nie jest więźniem księżnej, acz każdy wybór wskazujący na niesuboordynację może zaprowadzić go prosto w paszczę agresywnych psów, a rozszarpywanie jego ciała na pewno umili dzień poddanych Ludmiły, żądnych inkwizytorskiej krwi. Madderdin musi przymykać oko na to, z czym do tej pory walczył- niewiarą, magią, potwornościami. To -jak się okazuje- może służyć o wiele wyższym celom...

Cykl o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie poznałam kilka lat temu, podczas jednej z wypraw do biblioteki. Zadziorny, buntowniczy sługa Boży zajął wówczas w moim czytelniczym sercu wysokie miejsce, a czytanie o jego kolejnych polowaniach było czystą przyjemnością. Ów inkwizytor był kimś, kto niby służy Stwórcy, jednocześnie buntując się przeciwko rygorystycznym zasadom Świętego Oficjum. Każda kolejna przygoda tego walecznego męża wciągała od pierwszych stron sprawiając, iż z utęsknieniem czekałam na kontynuację. W najnowszej książce pana Jacka Piekary coś się jednak zmieniło... i to niekoniecznie na plus.

Już w ostatnio wydawanych książkach polskiego autora, opowiadających o innym inkwizytorze, Arnoldzie Lowefell, można zauważyć ostudzenie emocji. Wspomniany bohater jest spokojniejszy od dotychczas znanego nam dzikiego Mordimera, podejmuje mniej pochopnych decyzji, słowem- mniej w nim agresji. Z jednej strony to duży plus, gdyż łatwo owych mężczyzn od siebie odróżnić, z drugiej... owe cechy powoli przenoszą się na Madderdina. W Ja, inkwizytor. Przeklęte krainy Mordimer nie jest do końca sobą, i to nie przez zabiegi Ludmiły, które miałyby na celu go "urobić". Wciąż cechuje się przenikliwością, ostrożnością oraz inteligencją, aczkolwiek... czegoś brak. Może owe zmiany zaszły za sprawą wychowanki wiedźmy z bagien, która roztopiła inkwizytorskie serce.

Inkwizytor Mordimer Madderdin się zmienił. Jedni twierdzą, że zły wpływ na odbiór lektury ma fakt, iż bohater danego cyklu przez wszystkie części jest wciąż taki sam, jego charakter nie ulega żadnej zmianie. Opozycja z kolei sądzi, że niektóre postacie zwyczajnie nie powinny się zmieniać, aby nie uleciał cały czar opowiadanej historii. Zazwyczaj zgadzam się z grupą pierwszą, jednakże w przypadku cyklu inkwizytorskiego muszę przyznać rację stronie drugiej. Główny bohater niby wciąż jest taki sam, ale wyraźnie... zmiękł. Jak już wspominałam, prawdopodobny wpływ ma na to kobieta, która została mu przysposobiona. Nie możemy też zignorować faktu, iż jest to wychowanka wiedźmy, której lęka się cała Ruś. Z Madderdinem łączy ją jednak porozumienie dusz i poniekąd wspólna misja. A także chęć posiadania głowy na właściwym miejscu.

Ruś sama w sobie jest przerażająca; na wpół dziki lud, którym włada nie mniej szalona księżna. Do tego umiłowanie przez społeczeństwo rozlewu krwi (w końcu najmilsze jest dla nich rozszarpywanie oskarżonych przez agresywne psy), brak jakiejkolwiek ogłady, wiara w zabobony. Unoszące się nad wszystkim irytujące komary również nie poprawiają statusu życia w owym miejscu. Tu muszę oddać autorowi pokłon, gdyż bardzo intrygująco zarysował nam tamtejszą krainę. Jest mrocznie, strasznie i jakoś tak... pierwotnie. Nigdy nie chciałabym trafić w takie miejsce, skoro nawet dla Mordimera Ruś jest w pewien sposób obrzydliwa.

Ja, inkwizytor. Przeklęte krainy po części jest książką wciągającą, aczkolwiek w tym wypadku pan Piekara zaserwował nam fantastykę z garścią romansu. Nie znałam inkwizytora Madderdina od tak... romantycznej strony (a przynajmniej dotychczas nie dbał zbytnio o dobro drugiej osoby, tym bardziej nie związał się nigdy z kobietą). Zawsze na pierwszym miejscu stawial służbę Bogu, korzystając co prawda z dóbr doczesnych, acz nie przywiązując się do innego człowieka. Teraz czytelnik otrzymuje zupełnie inny obraz mężczyzny. Ciekawe, co przyniosą kolejne tomy. I powiem szczerze, że mimo wszystko nadal czekam na nie z utęsknieniem.

Dział: Książki

O KSIĄŻCE:

Życie warto poświęcać tylko dla Boga. Bo kiedy Bóg woła, to odpowiadam: "jestem!", nie patrząc i nie zważając czy wzywa mnie dla chwały czy dla męczeństwa.

Dział: Patronaty
czwartek, 07 luty 2019 14:01

Płomień i krzyż. Tom. 3 - zapowiedź

O KSIĄŻCE:

Arnold Lowefell I Mordimer Madderdin wspólnie ruszają do walki!

Dwaj szczególni inkwizytorzy znowu się spotykają.
Tym razem, by wspólnie wypełnić zadanie w przeklętej krainie zamieszkanej przez dziki lud, który wiarę w Chrystusa połączył z pogańskimi obrządkami.

Dział: Patronaty
wtorek, 11 wrzesień 2018 13:04

Płomień i krzyż. T. 2

Premiera 17 października - Fabryka Słów.

O KSIĄŻCE:

Inkwizytor Arnold Lowefell staje się coraz potężniejszym członkiem Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium.
Cały czas usiłuje nie tylko odzyskać pamięć o swojej tajemniczej
i mrocznej przeszłości, ale i zmierzyć się z sekretami
i wielopiętrowymi intrygami dręczącymi Święte Officjum.

Dział: Patronaty
czwartek, 19 lipiec 2018 13:52

Rycerz Kielichów

Na początku sierpnia nakładem Fabryki Słów ukaże się nowa edycja "Rycerza Kielichów".

Rycerz Kielichów- twórca i burzyciel tronów.
Aby zrealizować swoje marzenia poświęci wiele. Nawet przyjaźń. Nawet miłość. Nawet cały świat.

Dział: Książki