kwiecień 10, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Bis

wtorek, 22 październik 2024 14:02

Dziewczyna w drugim rzędzie

 

„Dziewczyna w drugim rzędzie” to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Przenosi nas do małego francuskiego miasteczka, pełnego tajemnic i mrocznych sekretów. Wiąże się też z bolesnymi wspomnieniami. Autorka oferuje połączenie kryminału i psychologicznego dramatu. Śledztwo w sprawie morderstwa staje się punktem wyjścia do podróży w przeszłość. Przy okazji ukazuje też osobiste traumy bohaterów. Książka od początku buduje atmosferę niepokoju i nieuchwytnego zagrożenia, które towarzyszy czytelnikowi aż do ostatniej strony.

O czym jest książka?

Główną bohaterką „Dziewczyny w drugim rzędzie” jest Cathy. Kobieta, jako dziennikarka, pracująe w paryskiej redakcji. Gdy w jej rodzinnym mieście Beaufort dochodzi do morderstwa dawnej koleżanki z klasy, Cathy dostaje swoją życiową szansę. Ma opisać tę sprawę. Powrót do Beaufort staje się jednak powrotem do przeszłości, o której ona sama wolałaby zapomnieć. Cathy musi zmierzyć się z dawnymi traumami, relacjami i nieprzyjemnymi wspomnieniami z młodzieńczych lat. A one powracają ze zdwojoną siłą w obliczu tragicznych wydarzeń.

Równolegle, poznajemy losy Lidii. Bohaterka wraz z mężem Vincentem zamieszkuje w nowym domu pod Beaufort, spodziewając się dziecka. Wkrótce Lidia zaczyna doświadczać niepokojących wydarzeń. Martwe gołębie pojawiające się w jej ogrodzie oraz niejednoznaczne incydenty wokół niej budzą w niej pierwotny lęk. Jej życie zaczyna przenikać mrok i tajemnice. Atmosfera zagrożenia rośnie.

Obie kobiety, choć pozornie niepowiązane, są wciągnięte w sieć zagadek i wydarzeń. Zaś one prowadzą do odkrycia głęboko ukrytych sekretów. Co jest prawdą, a co kłamstwem? Czy przeszłość, którą obie próbują zostawić za sobą, nie zniszczy ich przyszłości?

Moja opinia

„Dziewczyna w drugim rzędzie” jest książką, która już od pierwszych stron wprowadza czytelnika w napiętą i pełną niepewności atmosferę. Tajemnicze wydarzenia i retrospekcje w przeszłość powodują, że czytelnik nieustannie czuje się wciągnięty w wir zagadek. One natomiast stopniowo, krok po kroku, nabierają mrocznego wydźwięku. Autorce udało się stworzyć klimat pełen niepokoju, a małomiasteczkowa sceneria dodaje historii odpowiedniego, dusznego tonu.

Główna bohaterka, Cathy, to postać złożona. Jej przeszłość odgrywa ważną rolę w fabule. Powrót do rodzinnego miasta, gdzie musiała stawić czoła szkolnym wspomnieniom, staje się dla niej okazją do skonfrontowania się z dawnymi lękami. Jej relacje ze znajomymi z przeszłości i wspomnienia z dzieciństwa nadają opowieści nieco głębi emocjonalnej. Przez to książka staje się bardziej osobista niż typowy kryminał.

Lidia, druga bohaterka, również wnosi do fabuły ciekawe wątki. Jej życie w nowym domu pod Beaufort pełne jest dziwnych i niepokojących incydentów. Wydarzeń, które wzbudzają w niej lęk i niepewność. Martwe gołębie, dziwne postaci krążące wokół domu i ciągłe poczucie zagrożenia. To wszystko wprowadza atmosferę tajemnicy i sprawia, że jej historia staje się niezwykle interesująca. Na pewno jednak jest w niej również wiele surrealizmu. 

Jednym z ciekawszych elementów książki jest sposób, w jaki autorka prowadzi narrację. Przeplatanie historii Cathy i Lidii, a także przechodzenie między teraźniejszością a przeszłością, pozwala czytelnikowi odkrywać kolejne warstwy tajemnic w powolnym, ale dobrze wyważonym tempie. Choć niektóre wydarzenia są przewidywalne, to ich rozwinięcie i konkluzja satysfakcjonują.

Niestety, książka nie jest pozbawiona wad. Chociaż kreacja bohaterów i atmosfery miasteczka Beaufort są interesujące, fabuła momentami traci tempo. Niektóre wątki mogłyby być rozwinięte bardziej szczegółowo. Zakończenie, choć nie zaskakujące, ma w sobie pewien urok. Brak tu jednak elementu większego napięcia w kulminacyjnych momentach. Sprawia to, że książka może rozczarować czytelników oczekujących bardziej dynamicznej akcji.

Podsumowanie

„Dziewczyna w drugim rzędzie” to klimatyczna i niepokojąca powieść kryminalna. Autorka zręcznie buduje napięcie i atmosferę małomiasteczkowego niepokoju. Postacie mają swoją emocjonalną głębię. Kreacje Cathy i Lidii dodają opowieści wiarygodności. Mimo pewnych niedociągnięć, książka na pewno przypadnie do gustu miłośnikom subtelnych thrillerów z psychologicznym tłem. To nie jest powieść, która porwie od pierwszej strony, ale dla cierpliwych czytelników moim zdaniem będzie strzałem w dziesiątkę. Warto dać jej szansę. 

Dział: Książki
wtorek, 15 październik 2024 07:52

Ciężar strachu

„Ostatnie lata to wylęgarnia psycholi, prześcigających się w coraz to zmyślniejszych metodach”.

Wciągająca przygoda czytelnicza, ciekawie przedstawiona, chętnie w nią weszłam. Michał Mateusiak sprawnie operował słowem, zgrabnie prezentował kryminalną zagadkę, nie w rozbudowany, ale jednak atrakcyjny sposób kierował pomysłem na fabułę. Szkoda tylko, że scenariusz zdarzeń należał do szablonowych. Opierał się głównie na sprawdzonych technikach przyciągania uwagi odbiorcy jak przeszłość naznaczona koszmarami, tajemnica skrywana za zachowaniami kluczowej postaci, czy osobisty psychologiczny aspekt zbrodni.

W pewnym momencie dotarłam do sceny, która zbyt mocno zdradziła niewiadome elementy mające trzymać w niepewności i podsuwać nowe interpretacje dotyczące tożsamości sprawcy makabrycznego mordu. Domyśliłam się wówczas, jak może potoczyć się docieranie do prawdy, co zmniejszyło zainteresowanie książką. Czułam, że można było albo bardziej ukryć intencje, nie opisywać sceny dokładnie, nie wychodzić poza zwykły profesjonalizm zawodowy postaci, albo wcale o scenie nie wspominać, pozostawić w domyśle odbiorcy, by później zaskoczyć go faktem odbycia rozmowy. W kilku drobnych sprawach też można było mniej dopowiedzieć albo odejść od sprawdzonych wzorców, a nawet technik, jednakże przy większym doświadczeniu pisarskim autor lepiej będzie czuł proces budowania napięcia. Gdyby nie wspomniane zastrzeżenia, wystawiłabym wyższą notę wrażeń czytelniczych, gdyż mimo wszystko powieść miała moc przyciągania.

Michał Mateusiak nie oszczędzał bohaterów, stawiał przed potężnymi życiowymi wyzwaniami, potrafił zdecydować się na drastyczne cięcia losów, co jakkolwiek by to nie zabrzmiało, spodobało mi się. Sensacyjne sceny rozgrywane pod koniec powieści brzmiały przekonująco, podnosiły czytelniczą adrenalinę. Autor dobrze poradził sobie z kreacją komisarza Leonarda Gardeckiego, czterdziestolatka obdarzonego trudnym charakterem. Entuzjastycznie podeszłabym do pomysłu spotkania z nim w ramach innej książki. Miał w sobie iskrę rozpalającą wobec niego sympatię, dźwigał interesujący życiowy bagaż, potrafił zdecydowanie działać. Chociaż nie ukrywam, że mężczyznami borykającymi się z uzależnieniem od alkoholu w tym gatunku literackim się przesyciłam. Sierżant Anita Dębska nie przekonała, kobieca postać okazała się nijaka.

Powieść zaczęła się od mocnego uderzenia, makabrycznego mordu dokonanym na błyskotliwym i fenomenalnie zapowiadającym się prawniku, odnoszącym już znaczące sukcesy zawodowe. Potężnie zmasakrowane zwłoki mężczyzny odkrył w centrum miasta przypadkowy rowerzysta. Okazało się, że sprawca bardzo dobrze wszystko zaplanował, a pozostawiona przez niego kartka z zaszyfrowaną wiadomością sugerowała, że sprawy mogły przybrać seryjny obrót. Czy udało się komisarzowi Gardeckiemu rozszyfrować motyw działania i zapobiec dalszej aktywności człowieka cechującego się wyjątkową bezwzględnością i okrucieństwem? W moim odczuciu warto zwrócić uwagę na kryminał, uwzględnić w planach czytelniczych, nie należał do oryginalnych, ale z dużą dynamiką i energią prezentował przebieg akcji. Wkomponuje się w jesienny wieczór czytelniczy.

Dział: Książki
czwartek, 03 październik 2024 17:39

Zimowy Żołnierz

 

 

„Zimowy Żołnierz” to kolejne, wspaniałe wydanie zbiorcze, które ukazało się nakładem wydawnictwa Egmont. Tym razem padło na przygody Kapitana Ameryki w wykonaniu Eda Brubakera w roli scenarzysty i Butch’a Guice’a oraz Michael’a Lark’a w rolach rysowników. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Winter Soldier” #1–14 i „Fear Itself” #7.1: „Captain America”. To właśnie od tego miejsca warto zacząć swoją przygodę z komiksami tej kultowej postaci.  

Seria komiksowa skupia się na postaci Bucky’ego Barnesa, dawnego pomocnika Kapitana Ameryki, który po swojej "śmierci" w czasie II wojny światowej został odnaleziony i przekształcony w zabójcę na usługach Związku Radzieckiego. Po latach prania mózgu i zaawansowanych eksperymentów technologicznych, Bucky staje się Winter Soldierem – superszpiegiem i zabójcą, który operuje na całym świecie, wykonując tajne misje na rzecz ZSRR. 

Bucky Barnes, po wielu latach spędzonych jako Winter Soldier, zostaje w końcu odnaleziony przez Kapitana Amerykę (Steve’a Rogersa) i przywrócony do normalnego życia. Pomimo odzyskania świadomości, Bucky zmaga się z poczuciem winy za wszystkie zbrodnie, które popełnił jako Zimowy Żołnierz. Większa część serii śledzi jego zmagania z przeszłością, starania o odkupienie oraz próby naprawienia zła, które wyrządził pod wpływem radzieckiej kontroli. 

Seria mocno osadzona jest w politycznych realiach zimnej wojny oraz w kontekście szpiegowskich operacji międzynarodowych. Bucky jako Winter Soldier staje się narzędziem w rękach różnych sił politycznych, a sama postać symbolizuje ofiary systemów totalitarnych i zmagania z własną tożsamością po traumatycznych wydarzeniach. Ma jednak w sobie również wiele elementów typowych dla super bohaterów, szczególnie wówczas, gdy na horyzoncie pojawiają się inne, dobrze nam znane, Marvelowe postacie. 

Seria „Zimowy Żołnierz” jednocześnie skupia się na osobistych zmaganiach bohatera z poczuciem winy i zanurza czytelników w realia zimnej wojny oraz globalnych intryg szpiegowskich. Mimo mrocznego tonu, komiks nie zapomina o swoich superbohaterskich korzeniach, wplatając w historię znane postacie z uniwersum Marvela, co dodaje jej dodatkowego uroku. Dla fanów komiksów o Kapitanie Ameryce i jego bliskich współpracownikach, „Zimowy Żołnierz” to pozycja obowiązkowa, moim zdaniem idealna do rozpoczęcia przygody z tym kultowym bohaterem.

Dział: Komiksy
środa, 02 październik 2024 16:09

Zapowiedź: Heavenbreaker

Odwaga nie jest tym, co robisz. Lecz tym, co uda ci się przeżyć.

Książę potężnego rodu Hauteclare umrze jako pierwszy. Z moim sztyletem wbitym w plecy.

Dział: Książki
środa, 25 wrzesień 2024 15:32

Astronautka

 

Dlaczego postanowiłam być z dala od ludzi, Ziemi i normalnych relacji? Uciekałam od czegoś? Od siebie samej? A może byłam poszukującą mocnych wrażeń kretynką pozbawioną zdrowego rozsądku, jakim Bóg obdarzył nawet zwykłego bezpańskiego kundla? Dlaczego nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie?*

Jednym czego nigdy byśmy nie chcieli stracić, to pamięć. Obojętnie co nam się przydarzyło, jak na nas wpłynęło, jest to nasza historia. I wcale nie jest lepiej nie wiedzieć, bo to tylko bardziej przeraża. Czemu jest tak, a nie inaczej, komu ufać, co się z nami działo w tym czasie? Nasza pamięć jest jak pusta pamięć, którą bardzo chcemy wypełnić utraconymi wspomnieniami.

Zarys fabuły

Mamy rok 2026, jest okres Bożego Narodzenia, trwa misja Europa na Jowisz, kapitan May Knox budzi się z hibernacji na uszkodzonym statku kosmicznym. Co gorsza, nie pamięta też, jak do tego doszło i gdzie podziała się reszta załogi. Jej jedynym kompanem staje się sztuczna inteligencja EVE, to z nią stara się odkryć, co doprowadziło do obecnej sytuacji i przede wszystkim, jak wróci bezpiecznie na Ziemię. Jedyną nadzieją kobiety jest jej mąż Stephen, który nie poddaje się i zrobi wszystko, by sprowadzić żonę do domu. Tylko czy poradzą sobie z piętrzącymi się komplikacjami?

Science-fiction nie jest moim pierwszym, ani nawet drugim wyborem, ale Astronautka zaintrygowała mnie swoim opisem. Byłam ciekawa, jak potoczy się akcja i kto lub co stoi za tym, co spotkało bohaterkę. Czy było warto dać szansę tej książce?

Moje wrażenia

Warto zaznaczyć, że Astronautka nie jest typowym science-fiction, bo to również połączenie dramatu oraz thrillera. S. K. Vaughn stworzyła powieść, która z miejsca intryguje i nie pozwala o sobie zapomnieć. Ukazuje dwie perspektywy - May i Stephen, które się przeplatają, a do tego autorka wprowadza retrospekcje, dzięki którym z czasem łatwiej zrozumieć późniejsze zachowanie bohaterów, zwłaszcza gdy pani kapitan zaczyna odzyskiwać pamięć. Prawdą jest, że fabuła rozkręca się powoli, ale ze strony na stronę tempo jest coraz szybsze, pojawiają się zwroty akcji, zaskakujące momenty i finał, który zdecydowanie należy do tych nieprzewidywalnych. Oprócz tego warto wspomnieć o emocjach, bo ich w książce z pewnością również nie brakuje. Oprócz próby powrotu na Ziemię i przetrwania, mamy też osobiste dramaty kobiety, dużo rozterek sercowych oraz przemyśleń.

Słów kilka o bohaterach

Nie da się ukryć, że najlepiej poznać daje się May, to z nią tkwimy na statku, ze strachem i niepewnością. Te uczucia są ukazane rewelacyjnie, dezorientacja, strach i zagubienie. Zmęczenie bezradnością, próbą przypomnienia sobie tego, co się zapomniało. To też opis walki o życie, nie tylko z nieujawnionym wrogiem, ale też z psychicznego punktu widzenia. Często narzekamy na brak samotności, a tutaj May towarzyszyła sztuczna inteligencja. Podobało mi się, jak nieidealna była kobietą, jak traciła grunt pod nogami i znowu się podnosiła. To było realne i takie prawdziwe. Są też inne postacie, zwłaszcza męskie, które potrafią namieszać w fabule, jeden, by ratować, drugi, by znowu namieszać, a trzeci, by zniszczyć pracę wielu ludzi i za nic mający życie innych.

Na zakończenie

Astronautka mnie zaskoczyła i to bardzo pozytywnie. Nie spodziewałam się, że tak mocno wciągnę się w losy bohaterów i będę je z nimi przeżywać. Strona po stronie dałam się pochłonąć biegowi wydarzeń, nie jest to może typowe science-fiction, ale z całą pewnością nie brakuje akcji dziejącej się w kosmosie, tajemnic oraz napięcia i zagrożenia. Dodajmy do tego trochę psychologicznego wątku, ze względu na to, z czym zmaga się May no i sercowych rozterek. Może to sprawiać, że czasami całość zwalniała, ale z całą pewnością nie nudzi. Dla mnie to książka dopracowana, przemyślana i angażująca od początku do samego końca. Finał wbił mnie w fotel, bo takiego obrotu spraw się w ogóle nie spodziewałam.

Jeśli lubicie science-fiction i niestraszne wam jest połączenie tego gatunku z innymi, to Astronautka będzie dla was ciekawą czytelniczą propozycją. Oryginalny pomysł na fabułę, świetnie poprowadzone wątki i warstwa emocjonalna, której nie można niczego zarzucić. Ja polecam i liczę, że będzie mi dane przeczytać coś jeszcze spod pióra autorki.

Dział: Książki
poniedziałek, 23 wrzesień 2024 11:10

Masters of Death

 

Sprzedaż domu czy mieszkania to często trudne zadanie; agent nieruchomości musi posiadać odpowiedni talent do przedstawienia nieruchomości w taki sposób, by skłonić potencjalnych kupców do zakupu. Viola Marek posiada nie tylko ów tajemniczy talent, lecz również urok osobisty. I przede wszystkim potrafi przedstawić dany obiekt tak, by każdy zapałał do niego miłością. No, chyba że dom jest nawiedzony. I w dodatku wciąż mieszka w nim jego zmarły właściciel. Wtedy sprawy nieco się... komplikują. Inny agent nieruchomości pewnie szybko by się wycofał, jednak nie Viola. Po pierwsze, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, a po drugie sama jest wampirzycą, więc duchy i inne potwory nie są jej straszne. Ma sprzedać dom, więc go sprzeda. Choćby miała przeprowadzić egzorcyzm!

Aby pozbyć się niechcianego lokatora, Viola postanawia podjąć współpracę z niejakim Foxem D' Morą, podającym się za medium. No właśnie – podającym. Bo większość nieumarłych wie, że Fox najzwyczajniej w świecie swoich klientów okłamuje, a posiadanie jakichkolwiek informacji o bliskich zmarłych petentów posiada od swojego ojca chrzestnego, Śmierci. Później tylko odrobinkę je przerabia tak, aby wilk był syty i owca cała.
Robota sama się jednak nie zrobi i tak do nawiedzonego domu wchodzi cała grupa istot, o których nie śniło się żadnemu człowiekowi. Viola Marek nie zdaje sobie jednak jeszcze sprawy z tego, jak bardzo skomplikują się pewne sprawy i tak, zamiast wysłać ducha w Zaświaty, sami trafią do Gry. Gry dla Nieśmiertelnych, w której stawką jest wszystko.

Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest po prostu PRZEPIĘKNE wydanie. Twarda oprawa, złocone litery w tytule i wzór czaszek na brzegach kartek to zestaw idealny. Naprawdę można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Jak jednak wszystkim wiadomo, wygląd to nie wszystko – byłam ciekawa, czy wnętrze również mnie w sobie rozkocha. I muszę Wam powiedzieć, że po raz pierwszy od bardzo dawna bez zastanowienia wystawiłam książce wysoką notę.

W „Masters of Death” znalazłam wszystko to, czego szukam w lekturach. Po pierwsze, grupę przeróżnych postaci (i to nie tylko pod względem charakteru). Mamy tutaj m.in. demonicę, anielicę, żniwiarza czy wspomnianego już ducha. I oczywiście samą Śmierć. Blake stworzyła swoich bohaterów tak dobrze, że zaciera się różnica międzygatunkowa. Jest zabawnie, często bohaterowie raczą siebie nawzajem sporą dawką czarnego humoru czy sarkazmu, choć nie powiem, by nie było tu również miejsca na powagę sytuacyjną. Wszystko idealnie się ze sobą zgrywa, tak, że chyba znaczna część czytelników będzie zadowolona. Nawet przez wzgląd na obecność Kostuchy w tej historii można by zakładać, że książka będzie trochę poważna, ale... nie. Jest bardzo ludzka, co widać nawet po tym, że po śmierci pewnej pary zajęła się ich dzieckiem. I wciąż ma do Foxa sentyment, mimo że niejednokrotnie „dzieciak” niesamowicie ją/jego irytuje.

Historia rozpoczyna się od prób dogadania z duchem mieszkającym w domostwie, które próbuje sprzedać Viola Marek, a kończy udziałem całej ekipy różnorodnych istot w Grze Nieśmiertelnych. Wydawałoby się, że skoro bohaterowie już nie żyją (prócz Foxa), to nie mają niczego do stracenia. Prawda jest jednak zupełnie inna. Nie każdy zostaje do rozgrywki dopuszczony, choć wielu chciałoby zmierzyć się z samą Śmiercią. Stawka jest wysoka, ale i nagroda niczego sobie. Nasi bohaterowie zostali w to wszystko wciągnięci wbrew swej woli, gdyż... znalazł się ktoś, kto uwięził Śmierć. A Fox D' Mora nie spocznie, póki nie uwolni bytu, któremu zawdzięcza tak wiele.

Chociaż ta pozycja do cienkich nie należy, to rozdziały uciekają zdecydowanie za szybko. Non stop coś się dzieje, także w sferze obyczajowej. Bo Nieumarli kochają zupełnie tak samo, jak my, ludzie. Przy czym ich uczucie może trwać o wiele, wiele dłużej. A często może też być o wiele bardziej intensywne.

Podsumowując, „Masters of Death” to idealne literackie rozwiązanie dla tych, którzy lubią, gdy w książkach pierwsze skrzypce grają istoty nadnaturalne. Nastawcie się na spore pokłady sarkazmu, niebanalne teksty, ale i całą plejadę emocji. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni. Polecam z całego serca, już dawno nie spędziłam tak przyjemnego czasu z lekturą!

Dział: Książki
piątek, 20 wrzesień 2024 18:35

Jack z Baśni. Tom 3

 

Trzeci tom serii „Jack z Baśni” to zamknięcie losów jednej z najbardziej ikonicznych i bezczelnych postaci wykreowanych przez Billa Willinghama i Lilah Sturges. Jack Horner, znany także jako Jack B. Nimble, Jack Zabójca Olbrzymów czy Jack z Opowieści, wraca na scenę po wcześniejszych perypetiach w Hollywood. Jednak tym razem, pozbawiony sławy i fortuny, musi zmierzyć się z nowymi wyzwaniami w świecie, który nie zawsze sprzyja takiemu awanturnikowi jak on. W tej finałowej odsłonie autorzy kończą jego osobistą podróż, ale także rozwijają historię jego syna, a to zupełnie nowa przygoda.

W trzecim tomie serii „Jack z Baśni” nasz bohater zmuszony jest powrócić do swojego pierwotnego sposobu życia – jako wędrowny oszust, który poszukuje szybkich pieniędzy i jeszcze szybszych okazji. Niestety, tym razem świat realny stawia przed nim wyzwania, których nie przewidział. Zamiast triumfalnego powrotu do chwały, Jack staje przed trudnymi wyborami, a jego działania coraz częściej przynoszą mu więcej szkody niż korzyści.

W tej części autorzy, Bill Willingham i Lilah Sturges, zmieniają jednak perspektywę. Choć Jack nadal gra istotną rolę, w fabule na pierwszy plan wysuwa się jego syn, który stanowi całkowite przeciwieństwo ojca. Jest uczciwy, pełen nadziei i nieco naiwny, co prowadzi do serii wydarzeń, które zderzają go z brutalną rzeczywistością. To przejście w narracji, z dominacji starszego Jacka na wątek jego syna, jest jednym z ważniejszych elementów nowego albumu.

Trzeci tom serii „Jack z Baśni” to zarówno zakończenie wątków, jak i próba świeżego podejścia do postaci, które już zdążyły się zakorzenić w świadomości czytelników. Niestety, pomimo że historia ma swoje momenty, autorzy nie do końca wykorzystują potencjał finału. Jack, będący siłą napędową wcześniejszych tomów, w tym tomie zostaje zepchnięty na dalszy plan, a jego syn przejmuje dużą część narracji, a jak łatwo się domyślić, nie jest już tym samym, uwielbianym przez publiczność bohaterem. Choć ta zmiana w dynamice relacji ojciec-syn jest interesująca, to jednak odbiera ona pewien element ekscytacji, który towarzyszył wcześniejszym częściom serii.

W pierwszych rozdziałach, gdzie starszy Jack wciąż odgrywa główną rolę, akcja trzyma w napięciu, a humor i styl narracji wciągają tak, jak w poprzednich tomach. Niestety, im dalej w fabułę, tym bardziej narracja zaczyna się komplikować, a wątki stają się niepotrzebnie rozwlekłe. Postać Jacka, która wcześniej przyciągała uwagę swoją zuchwałością i beztroską, zaczyna w pewnym momencie tracić swoją charyzmę.

Mimo to, komiks nie jest pozbawiony pozytywnych aspektów. Szata graficzna, za którą odpowiadają Tony Akins, Russ Braun, José Marzán Jr. i inni, stoi na wysokim poziomie. Rysunki doskonale oddają baśniowy, nieco groteskowy klimat opowieści, a styl ilustracji jest spójny z tonem narracji. Zwłaszcza dodatki, takie jak szkice i wstęp autorstwa bawołu Babe’a, dodają komiksowi uroku i humoru, który jest charakterystyczny dla całej serii.

Pomimo pewnych niedociągnięć w fabule, komiks wciąż dostarcza rozrywki. Wprawdzie autorzy starali się zamknąć historię w sposób zadowalający, ale momentami odnosi się wrażenie, że wątek Jacka zszedł na dalszy plan, by ustąpić miejsca jego synowi. Z jednej strony to ciekawa próba rozwinięcia fabuły, z drugiej – można odczuć pewien niedosyt, zwłaszcza jeśli ktoś oczekiwał spektakularnego finału serii.

„Jack z Baśni. Tom 3” to zakończenie przygód Jacka Hornera, który, choć momentami rozczarowuje, wciąż pozostaje solidnym domknięciem serii. Twórcy, Bill Willingham i Lilah Sturges, wprowadzili do fabuły nowe wątki, jednak to zmniejszenie roli Jacka na rzecz jego syna nie było strzałem w dziesiątkę. Mimo to, komiks warto docenić za humor, kreatywność oraz estetykę graficzną, które stanowią istotny element baśniowej sagi. Choć może nie jest to finał, którego oczekiwałam, to wciąż godna uwagi pozycja dla miłośników serii i fanów samego Jacka.

Dział: Komiksy
wtorek, 17 wrzesień 2024 13:19

Marvel Knights Spider-Man

 

Spider-Man to jedna z moich ulubionych, Marvelowych postaci. Zawsze opisywany był z humorem, a jego moce, choć potężne, rzadko kiedy są przedstawiane jako totalnie przesadzone. Dlatego z miłą chęcią sięgam po kolejne komiksy z jego postacią. Tym razem padło na „Marvel Knights Spider-Man”, album pełen intensywnych emocji, w którym przygoda Peter’a Parker’a staje się znacznie bardziej osobista niż zazwyczaj.  

Głównym elementem fabuły jest porwanie cioci May, co uświadamia Peterowi, że jego najgorsze obawy stały się rzeczywistością – ktoś odkrył jego tajną tożsamość. Rozpoczyna się wyścig z czasem, aby ocalić rodzinę, co prowadzi do dramatycznych starć i niechcianych odkryć. Scenariusz autorstwa Marka Millara jest pełen napięcia, wciąż pojawiają się zagrożenia, z którymi musi zmierzyć się bohater. Ciekawym wątkiem pobocznym jest decyzja Eddiego Brocka o sprzedaży symbionta Venoma, co otwiera nowy rozdział konfliktów Spider-Mana. Pojawia się także Absorbing Man oraz nieco naiwny nowy superbohater, którego zapał do walki z przestępczością może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Komiks został świetnie wydany, ma twardą oprawę i doskonałej jakości papier. Na uwagę zasługują rysunki autorstwa takich twórców jak Mark Buckingham, Frank Cho czy Billy Tan. Ich styl świetnie oddaje mroczny klimat Nowego Jorku i ciężką atmosferę, w której porusza się Spider-Man. Choć niektóre fragmenty fabuły zostały uproszczone (a zdecydowane nie jest to wydanie dla młodszych czytelników), a rysunki w ostatniej części rozczarowują bardziej wymagających czytelników, to trudno odmówić komiksowi tej takiej prostej „fajności”, która od zawsze wiązała się ze Spider-Man. Została tu przedstawiona po prostu kwintesencja tego bohatera, jest taki, jaki powinien być i jakiego najbardziej kochają go fani. Lektura była dla mnie doskonałą rozrywką.

„Marvel Knights Spider-Man” to propozycja obowiązkowa dla fanów Człowieka Pająka. Komiks oferuje całą masę intensywnych przeżyć, wciągającą akcję i dobrze skonstruowane konflikty. Mimo pewnych niedociągnięć warto po niego sięgnąć. To idealna lektura na kilka przyjemnych wieczorów, która przypomina, dlaczego Spider-Man od lat cieszy się tak dużą popularnością wśród fanów komiksów. To wspaniały powrót do przeszłości, bez elementów, które we współczesnych towarach o super bohaterach często naprawdę bardzo przeszkadzają i spłycają kolejne komiksy. Lekturę „Marvel Knights Spider-Man” polecam, warto dać mu szansę! 

Dział: Komiksy
sobota, 24 sierpień 2024 10:04

Sarek

Trójka przyjaciół - Henrik, Anna i Milena - jak co roku planują wybrać się w podróż w góry. Znają się od lat, znają swoje możliwości i ograniczenia. Dlatego tak dobrze ze sobą współgrają. Ten wyjazd jest jednak inny; nieoczekiwanie dołącza do nich Jakob, nowy partner Mileny. Początkowo sprawia dobre pierwsze wrażenie, jest sympatyczny i ma sporą wiedzę o różnych trasach. Mężczyzna nalega, by zmienili plan trasy i ruszyli na Sarek. Anna od początku ma wrażenie, że skądś go zna. Poszukiwania Jakoba na stronie jego domniemanego miejsca zatrudnienia nie przynoszą efektu, co wzbudza w kobiecie mieszane uczucia. I nagle dociera do niej, skąd kojarzy tę twarz. Czy nie jest jednak za późno, by wycofać się ze wspólnej podróży? Nikt nie spodziewał się, do jakiej tragedii dojdzie na szlaku.

Sarek to piękny, górzysty Park Narodowy, w którym słabsze fizycznie osoby mogą sobie jednak nie poradzić. Dlaczego więc Jakob, zauważając ograniczenia Mileny i Henrika tak bardzo nalega, by wyruszyć właśnie tam?

Nie ma to, jak mroczny, skandynawski thriller, w którym bohaterowie mierzą się nie tylko z podejrzeniami, ale także dziką, nieokiełznaną przyrodą. Od pierwszej strony czuć, że w tej książce wiele się będzie działo. Szczególnie że nie wszystko jest takie, jakie mogłoby się zdawać na początku.

Anna i Henrik to para; on jest wykładowcą na Uniwersytecie, ona z kolei była jedną ze studentek. Długo musieli ukrywać swój związek przed pozostałymi. O ich relacji wiedziała jedynie Milena, ich przyjaciółka. Relacja całej trójki trwa już około dziesięciu lat i jak do tej pory świetnie się rozumieli. Dowodem tego są liczne, wspólne podróże. Idealnie zgrani, wiedzieli, na jak długie oraz skomplikowane trasy mogą sobie pozwolić. W tym trio to Anna wysuwa się na prowadzenie; to ona jest tą najbardziej przystosowaną fizycznie do wszelakich trudności. Gdy dołącza do nich Jakob, okazuje się, że i dla niego trudne szlaki nie są problemem. Od początku jednak ta dwójka nie może się dogadać.

W tej książce przeplata się ze sobą przeszłość i teraźniejszość; historia rozpoczyna się dla czytelnika wtedy, gdy dla bohaterów już właściwie kończy. Poznajemy przebieg wydarzeń z relacji tych, którzy ocaleli. Jednak to nie wszystko - autor cofa się jeszcze bardziej, dzięki czemu mamy możliwość poznania początków znajomości całej trójki. Dozuje nam jednak te informacje w taki sposób, że praktycznie do końca nie mamy pełnego obrazu. Początkowo bowiem widzimy wszystko oczami Anny. Opisy kolejnych napotykanych na szlaku trudności są tak obrazowe, że nieomal jesteśmy pełnoprawnymi uczestnikami podróży. Czujemy strach, zmęczenie i niekiedy złość bohaterów. Mogę nawet powiedzieć, że idąc za podejrzliwością Anny, ja również skupiłam szczególną uwagę na poczynaniach Jakoba, nie zastanawiając się zupełnie nad pozostałymi postaciami.

Anna i Jakob to typowe osobowości dominujące; dwójka najsilniejszych jednostek z ich czteroosobowej grupy. Widać to po ich zachowaniu, a rozdziały pisane z perspektywy Anny pokazują, że ten temat powtarza się także w jej myślach. Zresztą, dowodem na to jest również kilka niebezpiecznych sytuacji, których stali się mimowolnymi uczestnikami. Ciekawe jest to, że o ile w przypadku Jakoba jego dominujący charakter było bardzo łatwo zauważyć, o tyle u Anny nie widać go na pierwszy rzut oka. Dużo dzieje się w jej głowie, o wielu rzeczach nie mówi na głos. Tym samym rodzi się pytanie - czy życie z dominującą osobą jest łatwe dla słabszej jednostki?

„Sarek” to historia, która sprawia, że wydaje nam się, że znamy bohaterów na wylot. A tak w żadnym wypadku nie jest, czego dowodem jest zakończenie. Wierzymy Annie, bo dlaczegóż nie mielibyśmy ufać komuś, kto od początku prowadzi nas przez wszystkie wydarzenia? Prawda jest jednak o wiele bardziej skomplikowana, a docierając do zakończenia, wszystkie elementy układanki (o których nawet mogliśmy nie mieć pojęcia) wskakują na swoje miejsce. Autor pogrywa sobie z czytelnikiem, rzucając podejrzenia na jedną postać, podczas gdy rozwiązanie zagadki leży zupełnie gdzie indziej. Ta pozycja jest zdecydowanie godna polecenia, szczególnie dla tych, którzy uwielbiają dobrze zarysowane portrety psychologiczne bohaterów, jak również dzikość otaczającej wydarzenia natury. Osobiście jestem bardzo zadowolona, że mogłam zapoznać się z tą pozycją. Polecam!

Dział: Książki

 

Ciekawią was historie zbrodni? Mnie bardzo. Jest w nich coś fascynującego. Dlatego chętnie sięgam po takie tytuły, jak „Smak trucizny” spod pióra Neila Bradbury’ego. Książka w błyskotliwy sposób łącząca naukę z kryminalistyką, przekazując treści, które fascynują czytelnika. Wybór trucizny jako narzędzia zbrodni jest powszechnie znany czytelnikom powieści kryminalnych. Jednak tym razem autor przybliża nam mniej oczywiste wybory i opowiada, jak te substancje wpływają na organizm człowieka i jakie historie kryminalne wiążą się z ich użyciem. Czytelnicy mogą spodziewać się ciekawej podróży przez medycynę, historię oraz zbrodnie, które na zawsze zmieniły nasze postrzeganie trucizn.

O czym jest książka?

„Smak trucizny” to książka, która wnika w świat trucizn, zarówno tych powszechnie znanych, jak strychnina czy cyjanek, jak i tych mniej oczywistych, jak insulina. Autor opisuje mechanizmy wpływu tych substancji na ludzki organizm, obok przedstawiając historie morderstw, w których trucizny te odegrały kluczową rolę. Neil Bradbury analizuje przestępstwa osławionych zabójców oraz te mniej znane, a czasem zapomniane zbrodnie, których rozwiązanie nadal pozostaje zagadką. Czytelnik zostaje wprowadzony w szczegóły dotyczące jedenastu trucizn, które odgrywają kluczową rolę w książce. Przykłady te sięgają od tajemniczej historii genezy powstania ginu z tonikiem po przesiąkniętą arszenikiem tapetę z sypialni Napoleona. Autor umiejętnie łączy elementy historii medycyny z opisami rzeczywistych przestępstw, co sprawia, że książka jest nie merytoryczna i niezwykle wciągająca.

Moja opinia i przemyślenia

Przeczytałam już wiele książek związanych z kryminalistyką, więc początkowo miałam wątpliwości, czy „Smak trucizny” wniesie coś nowego do mojego doświadczenia czytelniczego. Jednakże już po kilku stronach zrozumiałam, że książka wyróżnia się na tle innych publikacji o podobnej tematyce. Neil Bradbury potrafi w przystępny sposób przedstawić skomplikowane zagadnienia biologiczne i chemiczne, dzięki czemu nawet laik zrozumie, jak działają opisywane trucizny. Co więcej, autor nie poprzestaje jedynie na suchych faktach naukowych. Każda z opisywanych substancji jest związana z konkretną historią kryminalną, co nadaje książce dynamiczny charakter i sprawia, że czyta się ją jak najlepszy thriller. Przykłady takie jak sprawa Aleksandra Litwinienki, który został otruty izotopem polonu 210, czy historie pielęgniarek mordujących swoich pacjentów, są opisane z dbałością o szczegóły, ale bez nadmiernego dramatyzmu.

Neil Bradbury ma lekkie pióro i potrafi z wyczuciem wprowadzić elementy humoru tam, gdzie jest to odpowiednie, tak, że nikt nie powinien poczuć się urażony, co sprawia, że ciężka tematyka nie przytłacza czytelnika. Jednocześnie potrafi on zachować powagę tam, gdzie jest to konieczne, co świadczy o jego wielkim wyczuciu i umiejętności balansowania pomiędzy różnymi tonacjami narracji. W środku książki znajdziemy czarnobiałe zdjęcia ofiar, morderców, miejsc zbrodni i dowodów rzeczowych. Myślę, że jest to miłe urozmaicenie lektury.

Podsumowanie

„Smak trucizny” to książka, która w sposób błyskotliwy i fascynujący łączy naukę z kryminalistyką. Neil Bradbury na zawsze zmienia nasze postrzeganie niektórych znanych nam substancji. Książka niezwykle wciąga dzięki umiejętnemu połączeniu faktów naukowych z intrygującymi historiami kryminalnymi. Autor potrafi w przystępny sposób przedstawić skomplikowane zagadnienia, a dodanie elementów humorystycznych oraz dbałość o szczegóły historyczne i medyczne sprawiają, że „Smak trucizny” to lektura, którą trudno odłożyć. Gorąco polecam tę książkę wszystkim, którzy interesują się tematyką true crime – nie będziecie zawiedzeni.

Dział: Książki